Znawcy twierdzą, że jedynym celem podróżowania jest odkrywanie.
Istnieją
dwa rodzaje podróży określane w języku arabskim słowami rihla i safar.
RIHLA
to podróż w którą wyruszamy aby poznać świat i inne kultury, by
się uczyć i zdobywać wiedzę. Nie mylmy tego z turystyką.
Wakacyjny wyjazd nie jest podróżą, nie jest też nią migracja.
Ludzie migrują bo szukają lepszego życia albo muszą uciekać
przed wojną lub prześladowaniami, natomiast podróż ma charakter
dobrowolny.
Podróż
należy świadomie zaplanować. Często zajmuje to wiele czasu nie
tylko spędzanego w drodze ale i na kolejnych przystankach i w
miejscu docelowym. Aby poznać innych ludzi, inną kulturę, aby
uczyć się o nich i od nich trzeba poznać ich język, przekonania i
zwyczaje. Trzeba żyć między ludźmi danego kraju i stworzyć w nim
własny tymczasowy dom.
Zanim pojechałam dawno temu w miesięczną
delegację służbową do Argentyny to przez trzy miesiące uczyłam
się intensywnie hiszpańskiego. Pozwoliło mi to wtedy w Buenos
Aires rozumieć chociaż trochę zwyczajne rozmowy Argentyńczyków w
biurze czy na ulicy. Ale w sytuacjach bardziej skomplikowanych
używałam języka angielskiego.
O pobycie w Buenos Aires pisałam w
jednej ze swoich książek. A więc zgodnie z zasadą RIHLA, która
wymaga aby podróżnik przedstawił innym swoje odkrycia i wiedzę
zdobytą podczas wędrówki – dokonałam tego na kartach książki.
Niestety,
włoskiego zaczęłam się uczyć dopiero po powrocie ze wspaniałej
objazdowej wycieczki po Słonecznej Italii. Ale i to poźniejsze
poznanie w podstawowym stopniu języka włoskiego pomogło mi
zrozumieć charakter i temperament Włochów.
Wenecję usiłowałam "poznać" całkowicie sama w pochmurny listopadowy dzień w czasie dwudniowej podróży służbowej do rafinerii znajdującej się w lądowej części tego miasta. I to też opisałam w jednej ze swoich książek.
SAFAR to też podróż, ale raczej podróż wewnątrz siebie. To odkrywanie samego siebie i przemian jakie zachodzą w każdym podróżującym. Taka podróż ma często charakter duchowy albo religijny. Przykładem może być Droga Św. Jakuba prowadząca do katedry w Santiago de Compostela w Hiszpanii. Nie zawsze taka podróż musi być pielgrzymką, ale zawsze powinna skłaniać do refleksji.
Wenecję usiłowałam "poznać" całkowicie sama w pochmurny listopadowy dzień w czasie dwudniowej podróży służbowej do rafinerii znajdującej się w lądowej części tego miasta. I to też opisałam w jednej ze swoich książek.
SAFAR to też podróż, ale raczej podróż wewnątrz siebie. To odkrywanie samego siebie i przemian jakie zachodzą w każdym podróżującym. Taka podróż ma często charakter duchowy albo religijny. Przykładem może być Droga Św. Jakuba prowadząca do katedry w Santiago de Compostela w Hiszpanii. Nie zawsze taka podróż musi być pielgrzymką, ale zawsze powinna skłaniać do refleksji.
Wszystkie
moje podróże skłaniały mnie i nadal skłaniają do refleksji i
różnego rodzaju przemyśleń.
Nie ma znaczenia to czy ląduję w
Rio de Janeiro, wysiadam z rozklekotanego autokaru na Gruzińskiej
Drodze Wojennej czy z kolei mazowieckiej w Ciechanowie. Każde
wyjście z domu na dłużej i wyjazd z miasta w którym mieszkam jest dla mnie podróżą.
I
w każdej podróży przystaję albo przysiadam albo po prostu
zatrzymuję się. Albo obejmuję drzewo...
Mówi
się, że kto nie podróżował ten nigdy nie żył.
A
więc żyłam. I nadal żyję.
Uśmiechnęłam sie do zdjęcia z drzewem, bo niedawno mąż zrobił mi podobne z brzozą:-)
OdpowiedzUsuńU nas nie ma podróżowania wakacyjnego, zawsze wyjazd połączony jest z pogłębianiem wiedzy i poszukiwaniem siebie, wszak sprawdzamy sie w różnych sytuacjach.
Ale masz rację, czasami potrzebne jest leżenie na plaży lub studiowanie mądrych dzieł ku pokrzepieniu serc i rozwojowi duszy...
Ciekawe masz przemyślenia, jak zwykle:-)
A tak sobie siedzę na przyzbie i myślę :-)
UsuńDokładnie mogę powtórzyć za Tobą..każde moje wyjście z domu na dłużej jest dla mnie podróżą...Choć dla mnie całe życie nasze , moje to jedna wielka podróż ciągle trwająca:) Tyle doświadczeń, tyle drzew przytulanych, tyle rozmów odbytych..Lubię podróze i te planowane i te spontaniczne..każda wnosi coś w me życie...
OdpowiedzUsuń.Dobrego dnia:)
A teraz ja się z Tobą zgadzam...
Usuń:):):
UsuńWitam Cię ponownie.
Usuń:-)
Jagódko, jak Ty pięknie potrafisz opisać swoje odczucia :) Ja nie jestem typem podróżnika, mam, jak pisałam "stacjonarnego" męża i nasze podróże ograniczamy do 2-3 dni. Kiedyś, przed laty, wyjeżdżaliśmy z bliską mi osobą często, mam dużo wspomnień. Teraz najmilsze jest nam nasze własne miejsce na ziemi, nasz dom, nasz ogród. Buziaki zostawiam :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem Anusiu bo.moje podróże też są coraz bliższe i coraz rzadsze....
Usuń"Kto nie podróżował, ten nigdy nie żył". Więc czym jest istnienie ludzi, którzy nie podróżują?
OdpowiedzUsuńMówi się też że kto nie czyta ksiazek też nie żyje.
UsuńMówi się wiele rzeczy, ale nie wszystko, co się mówi, jest... rozsądne. Przecież, gdyby mocno się cofnąć w czasie, to nasi prapraprapradziadowie nie czytali i nie zwiedzali świata, ale przecież żyli. Gdyby ich istnienie, w/g kanonów zawartych w przytoczonych przez Ciebie aforyzmach, sklasyfikować jako nieżycie, to co z nami? Z martwych powstałyśmy? ;)
UsuńSzarabajko to jest temat na dluga dyskusję.
UsuńMyślę że ludzie ktorzy podróżuja maja po prostu bogatsze zycie. Podobie jak ci ktorzy czytaja ksiazki.
Dla mnie całe ludzkie życie jest nieustanną podróżą. I coraz to odkrywam coś nowego, nawet tylko siedząc za kółkiem, lub chodząc znanymi sobie ulicami.
OdpowiedzUsuńI teraz nie wiem - czy to mnie odkrywają się jakieś klapki w mózgu, czy wszystko wokół wciąż się zmienia.
Miłego;)
Aniu jeśli wszystko się zmienia to znaczy ze my też. ...
UsuńKiedyś marzyło mi się zostać podróżnikiem.
OdpowiedzUsuńJestem pewna ze trochę podróżujesz.
Usuń:-)
Raczej "turystykuję" :P
UsuńTeż dobrze...
Usuń:-)
Czyli bazując na tym, co tu opisałaś, wychodzi na to, że ja przeżyłem zarówno RHLA, jak i SAFAR już kilka razy w życiu :) Bez moich niegdysiejszych podróży, nie byłbym tym, kim jestem dzisiaj...
OdpowiedzUsuńI też się kiedyś przytuliłem do drzewa. Może nie tak słynnego jak to Twoje, ale liczy się samo przytulenie do drzewa, które ma wszak głębokie właściwości zdrowotne ;)
Odnośnie zakończenia notki - to w czasach dziecięco-nastoletnich troszku sobie pożyłem. Teraz od dłuższego czasu czuję się przeważnie tak, jakbym już nie żył wcale, a chciałbym pożyć jeszcze troszkę ;)
Celcie Najmilszy!!!!!
UsuńTo życzę Ci tego życia bardzo bardzo dużo.
Serdecznosci najserdeczniejsze dla Ciebie.
:-)
Lubie podróżować wgłąb siebie, to dla mnie doświadczenie poznane całkiem niedawno, odkrywam te możliwości z ogromnym zachwytem.
OdpowiedzUsuńI wcale Ci się nie dziwię Gabrysiu bo takie podróze są bardzo wartosciowe...
UsuńSafar to Asyz dawno temu a Rihla to nie dalekie kraje tylko Suwalszczyzna i opowiesc kolezanki o podzieleniu Litwy olowkiem na mapie i rozdzieleniu rodziny.Tego nie ucza na lekcjach historii.Malgosi
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak Małgosiu bo.takich rzeczy podróżujac czlowiek uczy się sam.
UsuńPrzytulam najserdeczniej
Lubię książki o podróżowaniu, o idei podróżowania w ogóle, jak na przykład Kierana "O wolnym podróżowaniu": nie jest istotne jak daleko i jak długo podróżujemy,lecz z jaką intencją i w jakim celu. Kiedyś podróże związane były z procesem edukacyjnym,weźmy chociażby czasy renesansu; dzisiaj w masowej turystyce, w popkulturze idea podróżowania zostaje mocno spłycona. Wędrówki takie jak "Podróże z Herodotem" Kapuścińskiego nie mają zbyt wielu naśladowców, wystarczy google maps i fotorelacje znajomych na FB. Podróż powinna być wysiłkiem, aby została w nas na zawsze.
OdpowiedzUsuńZastanawialam się kto wspomni o Podróży z Herodotem ...... i nie zawiodlam się.
Usuń:-)
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńLubię podróżować, ale o tym już wiesz.
Lubię książki podróżnicze.
Pozdrawiam majowo.
Michał
Wiem wiem Michale.
UsuńRówniez pozdrawiam.
Ja myślę, że i safar i rihla zmieniają nasze horyzonty. Ludzie podróżujący wewnątrz siebie i ci przemieszczający się fizycznie postrzegają i rozumieją więcej niż ci co określają się domatorami. Lubię dom ale bez podróżowania byłbym o wiele biedniejszy.
OdpowiedzUsuńUwierzysz że ja chociaz lubię podróżowac jestem jednoczesnie domatorka? Bardzo.to dziwne prawda?
UsuńTez lubię wracać do domu. Jednak podróżując widzę siebie i świat inaczej.
UsuńTo zrozumiale.
UsuńW sierpniu ub.roku moja żona próbowała objąć taki dąb
OdpowiedzUsuńw okolicach Lutomii nad małym jeziorkiem:)
Dąb Dewajtis,nóg nie posiada,bo wyszedłby Ci na spotkanie,
by Cię powitać serdecznie,ma jednak żywe oczy,którymi na Ciebie
patrzy.A,że Ty posiadasz nastrój poetyczny,to potrafisz wyczytać głębszą treść,przemawiającą do Twego serca.Drzewa wybierają ludzi(powierników)z sercem kwiatka,z duszą dębów!
Wczoraj,1 maja,tradycyjnie zapakowaliśmy do naszych plecaków spranych deszczem i wiatrem porcję zdrowego rozsądku,odrobinę marzenia,i udaliśmy się w krótką podróż na Otwarcie Sezonu Turystycznego 2019.Nasze ubiegłoroczne ślady porosły już zielenią.Tylko strumyki ciurczały cicho z pod kamieni,ciągle tak samo od dziesiątków lat.Tysiące turystów!Pogoda dopisała!
"Mnie młokosowi,dęby również dodawały sił i natchnienia."
/"Mój ojciec i dęby"-Arkady Fiedler/
www.wielkopolska-country.pl/45-regium-dla-debow
***
Moje uznanie dla wspanialych wedrowcow.
Usuń:-)
Ja też jadąc do Włoch nie potrafiłam nic powiedzieć poza dzień dobry i do widzenia. Rzymianie nie byli skorzy do rozmów po ang więc czasem trzeba było się porozumieć łopatologicznie. Niemniej jednak wspominam ten czas bardzo miło. Ściskam mocno Stokrotko 😃😃😃
OdpowiedzUsuńSiedzę właśnie nad 3 częścią opowieści Idąc pod prąd.
To życzę Ci powodzenia Kasiu.
UsuńJa ostatnio dopiero w podróży czuję, że żyję. Parafrazując "pergrinacionis necesse est". A języki, nawet w stopniu zupełnie podstawowym, czy choćby biernie dobrze znać. Tak mam z włoskim, hiszpańskim i portugalskim, dlatego lubię odwiedzać te kraje. W Grecji byłam nieco "głucha", ale jak przeczytałam, rozumiałam ciut więcej. A w Turcji, to głucha byłam zupełnie i poza paroma słowami (w tym "czaj") nie rozumiałam nic.
OdpowiedzUsuńBardzo dużo podróżujesz Haniu.
UsuńUwielbiam przytulać się do drzew.
OdpowiedzUsuńA ja bym powtórzyła, że kto nie czyta, ten tak naprawdę nie żyje.
Pozdrawiam wszystkimi kolorami i zapachami maja
Pięknie Ci dziękuję. Ismeno.
OdpowiedzUsuń:-)
ja kiedyś odkryłem, że głównym celem podróżowania, "jechania gdzieś" jest samo jechanie, bycie w ruchu... ale odkryłem to podczas podróży właśnie... czyli może coś w tym jest, w tym zdaniu, które napisałaś na początku?... tyle tylko, że to odkrycie (i żadne inne) wcale nie było moim celem, samo jakoś tak się porobiło, że się odkryło...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
No i fajnie że się tak porobilo ze się samo odkrylo.
Usuń:-))
A my pozdrawiamy z podróży w nieznane :-))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
To żebyście nie zabłądzili i z głodu nie umarli. :-)))
UsuńPodróże-małe, duże i te w głąb siebie uwielbiam. Chyba jestem od nich uzależniona;-) i mentalnie ciągle jestem w podróży:-D Do każdej staram się jak najlepiej przygotować, dużo czytam o miejscu do którego jadę, o panujących tam zwyczajach żeby np. nie popełnić jakiejś gafy itd. Zawsze też uczę się chociaż podstawowych zwrotów w danym języku by przynajmniej potrafić powiedzieć 'dzień dobry' i 'do widzenia'- to zawsze jest bardzo mile widziane.
OdpowiedzUsuńDo drzew też lubię się przytulać:-)
Serdeczności Stokrotko!
Amasjo - takiego właśnie komentarza się po Tobie spodziewałam.:-))
UsuńDzięki serdeczne
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńNieco lirycznie mi się skojarzyło:
https://www.youtube.com/watch?v=ycOGwrJv8zA
Pozdrawiam:)
Przepięknie Leno.
UsuńNawet nie przypuszczasz jak wielką przyjemność mi sprawiłaś...
Bardzo, bardzo Ci dziękuję...
Staram się godzić te dwa rodzaje podróży, ale nie jest to łatwe.
OdpowiedzUsuńPewnie że nie.
UsuńRozumiem Cię doskonale.
Wszak całe nasze życie jest podróżą. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńOczywiście ze tak Karolinko.
Usuń:-)
Taka kruszynka jestes przy tym wielkim drzewie Stokrotko ❤
OdpowiedzUsuńAgnieszko - przy tym dzrzewie to nawet największe grubasy są kruszynkami...
UsuńA po lewej stronie/niestety zdjęcie tego nie objęło/ jest jeszcze ciąg dalszy tego drzewa...
:-)
witam. podróż ma dużo barw dużo odcieni pachnie wolnością.... jest to moje najslodsze uzależnienie z którego nie mam zamiaru się leczyć. dobranoc :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Dziewczyno Miła:-)
UsuńA ja sobie mogę tylko poczytać i pomarzyć.
OdpowiedzUsuńTeż fajnie JanToni.:-)
UsuńStokrotko przez trzy dni wędrowałam z córką po świecie.
OdpowiedzUsuńWróciłyśmy w nocy ledwie żywe.
Pozdrawiam pięknie
Ela
Super Elu!!!
UsuńAle macie jeszcze dwa dni na odespanie:-))
Tak, każda podróż i ta realna i ta w głąb siebie to kolejne ważne doświadczenia życiowe.
OdpowiedzUsuńOdbyłam wiele podróży, jednych i drugich...
Nie wyobrażam sobie życia bez nich...
Pozdrawiam Cię Stokrotko bardzo serdecznie!!!
Bardzo serdecznie Ci dziękuję za komentarz.
Usuń:-)
Stokrotko, tak pięknie napisałaś. Życzę ci mnóstwa podróży. Obu rodzajów. I obyś - dla nas - uwieczniła je na kartach książki. Uściski :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Iwonko za życzliwość...
Usuń:-)
Uwielbiam Twoje wpisy, są niezwykle inspirujące :) Mój cel podróży na Październik to Egipt, a konkretnie kurort Sharm el Sheikh. Nie byłem tam nigdy, wiele osób polecało. Chcę odwiedzić kraj, w którym będzie ciepło, gdy u nas będzie już wiało chłodem.
OdpowiedzUsuńPowodzenia !
UsuńStokrotka