1. Nie dajemy nikomu w prezencie BUTÓW, bo obdarowana nimi osoba może odejść.
2. Nie dajemy ZEGARKA, bo będzie on odmierzał czas do rozstania.
3. Nie dajemy NOŻA, SCYZORYKA i SZTUĆCÓW, bo to wróży przecięcie dobrych relacji.
4. Nie dajemy pustego PORTFELA, bo to sprowadza na obdarowanego biedę.
5. Kobieta nie powinna dawać mężczyźnie PASKA, bo to wygląda jakby chciała ograniczyć jego wolność i "uwiązać go".
6. Nigdy nie powinno się dawać kobiecie PEREŁ, bo to tak jakby dawało się łzy. Podobno perły sprowadzają nieszczęścia.
7. Nie trzeba dawać ZWIERZĄTKA, bo czeka je rychła śmierć.
8. Ani najbardziej nawet ozdobnej czy zapachowej ŚWIECZKI... bo kiedy świeczka zgaśnie, relacja z ukochaną osobą też zgaśnie...
9. Nie trzeba też dawać żadnego najmniejszego nawet KRZYŻYKA, bo oznacza to, że na obdarowanej osobie stawiamy krzyżyk i wykreślamy ją z naszego życia. Albo że zarzucamy jej na plecy ciężki bagaż. Albo że życzymy jej śmierci.
---------------------------------------------------------------------------
Na szczęście istnieje sposób aby przegonić te przesądy świąteczne. Obdarowywana którąś z w/w rzeczy osoba powinna wręczyć dającej je osobie ZŁOTÓWKĘ. I wtedy prezent stanie się zakupem.
To pędzimy po prezenty....
Albo zamawiamy je przez internet.
Chyba że już je macie....???
--------------------------------------------------------
A może napiszecie jaki najwspanialszy czy najpiękniejszy prezent znaleźliście pod choinką?
To czekam aż się ktoś pochwali sztabką złota albo kolią brylantową...😊
-- no i wzięło mnie na sentymenty; było to szesnaście lat temu, gdy moje życie było na zakręcie i to ostrym. Wynajęte mieszkanie, skromna choinka i skromnie zapowiadające się święta, no i ten prezent od dzieci. Niby nic wielkiego, żadne sztabki złota, czy perły, tylko piękna spódnica, podobna do takiej jednej z czasopisma kobiecego. Pełne zaskoczenie i łzy; łzy szczęścia i jednocześnie bezsilności, bo w teczce już czekało na mnie skierowanie do szpitala, gdzie potem rozpoczęła się moja długa walka z nowotworem. .... jak się potem okazało, na prośbę dzieci, spódnicę kupiła sąsiadka, a te moje, wówczas jeszcze całkiem małe skarby, obiecały, że odpracują u niej, na plantacji truskawek. Tak też było.... ech, beksa ze mnie..
OdpowiedzUsuńAlinko - i ja się wzruszyłam...
UsuńPrzypomniałam sobie jak 25 lat temu wróciłam ze szpitala tuż przed Świętami - i to był najpiękniejszy prezent jak otrzymałam od życia pod choinkę...
Przytulam Cię najserdeczniej...
Prezenty zapakowane czekają na wręczanie, a gdyby brać te wszystkie zabobony poważnie, to niewiele by zostało.
OdpowiedzUsuńnajlepszym prezentem dla mnie zawsze jest książka, bo można cieszyć się nią długo i wracać.
Ostatnio wolę obdarowywać, niż dostawać.
A ja chyba zawsze wolałam dawać prezenty niż je otrzymywać :-)
UsuńStokrotko najpiękniejszy prezent dostałam 23 lata temu. Tuż przed Wigilią urodziłam córeńkę najukochańszą na świecie!!!!
OdpowiedzUsuńEla
To rzeczywiście najpiękniejszy prezent Elu !!!
UsuńPrawie wszystkie te "męskie" prezenty dostawałem pod choinkę, a do portfeli (dostałem 3) zawsze wkładano mi jakiś grosik na rozmnożenie. No i rozmnażałem ... może niekoniecznie grosiki, ale rozmnażałem.
OdpowiedzUsuńTeraz wiem dlaczego w młodości "miałem pod górkę". 😉 😁
Czyli wszystko jasne!!!??? :-)
UsuńA mnie 26 lat temu Beatka powiedziała pod choinką że zostanę ojcem.!!!
OdpowiedzUsuńNigdy potem nie dostałem juz tak pięknego prezentu!
Pozdrawiamy przedświątecznie Stokrotko
Marek z dziewczynami
Bo masz jedno dziecko!
Usuń:-)))
Jako dziecko zazwyczaj dostawałam książki, a gdy zostałam matką dzieci, to najczęściej prócz zabawek były przrózne wyroby na drutach i oczywiście książki.
OdpowiedzUsuńSerdecznosci!
Czyli same piękne i mądre prezenty :-)
UsuńGdy wieki temu byłam dzieckiem to pisałam listy do św.Mikołaja- pierwsze to dyktowałam dziadkowi lub babci, gdy opanowałam sztukę gryzmolenia to pisałam sama. Potem tę samą technikę stosowałam we własnym domu.Jestem maniaczką prezentów "spodzianek" a nie niespodzianek. Wszak nie trudno jest wyciągnąć od kogoś wiadomość czym można mu zrobić radochę.Najmilszy prezent pod choinkę? dla mnie to był wyjazd na święta do Zakopanego lub w pomniejsze góry.
OdpowiedzUsuńA prezenty to ja najczęściej daję bez okazji, lubię dawać i widzieć zdziwienie na twarzy i radość obdarowanej osoby. A tegoroczny prezent podchoinkowy od swej przyjaciółki już dostałam- pulpit pod tablet lub książkę bym mogła czytać w łóżku.
A więc przyjemnego czytania w łózku Aniu :-))
UsuńBardzo ciekawy wpis Stokrotko, jednak ja nie sugeruję się raczej tego typu rzeczami. Serdecznie pozdrawiam po powrocie z godzinnych zakupów. Obleciałem w parującej masce i okularach całe miasto. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję Jardianie :-)
Usuńsprawdzalność tych przesądów jest dyskusyjna...
OdpowiedzUsuńzegarek dałem kiedyś mamie, taki mały, kuchenny, naścienny i choć się kiedyś wyprowadziłem, to kontakty się nie urwały... na, ale przesąd nie dotyczy mam, jak wynika z kontekstu, więc miał prawo nie działać...
za to scyzoryk typu "kombajn szwajcarski" dostał kiedyś brat od bratowej i jakoś nadal nieco latek są ze sobą...
portfel dostałem kiedyś od Byłej /jak nie była jeszcze Była/ i w sumie nie pamiętam, czy był pusty, czy nie... więc na tej samej zasadzie nie wiew, czy jestem biedny, czy nie... co prawda żaden ze mnie rotszyld, różnica zer na koncie zapewne jest spora in minus, ale czy to już jest bieda?...
za to od innej Byłej dostałem szelki, to się liczy jak pasek i z tą wolnością faktycznie różnie bywało...
czy kadzidełka liczą się tak, jak świeczka zapachowa?... bo my z Obecną nieraz sobie kupujemy kadzidełka, także na gwiazdkę, ale jedyne co gaśnie, to tylko kadzidełko, jak się dopali i światło, jak już trzeba iść spać...
ŻADNYCH zwierzaków w prezencie przy żadnej okazji!!! (zwłaszcza na komunię)... aczkolwiek swego czasu raz dałem kocurnicę i kocurnica do tej pory jest rekordzistką zwierzakowego wieku w rodzinie... ale to był podstęp, nie prezent, bo w sumie wyszło, że ja sobie dałem tego kota i poza tym nie na gwiazdkę...
p.jzns :)
Super komentarz!!!
UsuńSerdecznie Ci za niego dziękuję.
:-)
Jak u Eli-tuz przed Swietami 'wyskoczyla' cora prawie z miesiecznym spoznieniem, ale zdazyla pod choinke.Malgosia.
OdpowiedzUsuńI miałaś Małgosiu córeńkę pod choinką :-)))
UsuńJa osobiście nie zwracam uwagi na te przesady, raczej idę na żywioł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI też dobrze.
Usuń:-)
O!!! Tego że świeczkami nie znałam. A często dostawałam je w prezencie.
OdpowiedzUsuńAle chyba również najbardziej lubię otrzymywać książki.
Mile widziane są ścienne kalendarze i aniołki, które zbieram
Pozdrawiam przy sobocie w robocie
A na opowieść o sobocie zapraszam
Bo książki to wspaniały prezent.
UsuńOczywiście, że Cię odwiedzę Ismeno :-)
Witaj przedświątecznie Stokrotko
UsuńBoże Narodzenie tuż tuż...
Spokojnych, a przede wszystkim zdrowych Wesołych Świąt
i wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku.
Niech w tych dniach Twój Anioł Stróż otuli Cię swoim skrzydłem, a potem niech poszybuje z Tobą do kolejnych ciekawych miejsc.
Bardzo Ci dziękuję Ismeno :-)
UsuńOdkąd pamiętam najbardziej cieszyły mnie książki. Nawet bardziej od łakoci 🙂 anka
OdpowiedzUsuńTo tak jak mnie Anko :-)
UsuńJa to kręcę! A kto się dziś jeszcze przejmuje przesądami? ;))
OdpowiedzUsuńW Polsce przejmuje się przesądami połowa dorosłych Polaków...
UsuńMoi rodzice zawsze odkąd pamiętam dawali nam praktyczne prezenty, najfajniejszym takim były łyżwy. Najgorszym bawełniane, prążkowane rajstopy w kolorze kawy z mlekiem, które po dwóch założeniach można było podciągnąć pod brodę. Najbardziej lubiłam paczki ze słodyczami, które rozdawano dzieciom w pracy ojca. O portfelu słyszałam i dawałam go dwukrotnie, zawsze z banknotem. O perłach również, chociaż w ten przesąd wolałabym nie wierzyć, gdyż bardzo zazdrościłam mamie jej pereł. To, że wspomniałaś o pasku(chciałam go ofiarować synowi) i o świeczkach(synowa uwielbia nie tylko zapachowe), pozwoli mi uniknąć niezręczności. Uściski już świąteczne i niechaj i w tym roku prezenty będą wyśmienite, kiedy rok jest nieciekawy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję Iwonko za prezentowe wspomnienia :-))
UsuńDziękuję za życzenia.
I zajrzyj jeszcze proszędo mnie przed Świętami:-)
W mojej rodzinie prezenty były tylko 6.grudnia i tylko dla dzieci. Tak mniej więcej do dziesiątego roku życia. Później do prezentu od Mikołaja wstyd było się przyznać.😉
OdpowiedzUsuńCo dostawałam? Słodycze, ciepłe kapcie (na wsi nie było centralnego ogrzewania), czasem coś z ubrania. Cukierkami od Mikołaja bawiłam się z wujkuem w sklep gdzies do Trzech Króli.☺
W dorosłym życiu dostaję prezenty-niespodzianki. Zwykle miłe, serdeczne i pożyteczne.
W tym roku prezenty dla bliskich już mam kupione i zapakowane.
Miłego weekendu, Jagódko!❤
Halinko - bo najpiękniejsze są właśnie takie prezenty niespodzianki :-))
UsuńJa nie wierzę w przesądy, ale miło było o nich przeczytać.
OdpowiedzUsuńPrezenty w tym roku zamawiałam przez internet.
Pozdrawiam!
To dobrze że nie wierzysz w przesądy:-)
UsuńRównież pozdrawiam.!
Powoli odchodzimy od tych prezentowych szaleństw. Pamietam jednak tą sklepową gonitwę i szczerze mówiąc cieszę się, że mamy to za sobą. Najważniejsze, że jesteśmy razem 🙂🙂🙂
OdpowiedzUsuńOczywiście że wspólne spędzanie Świąt jest bardzo ważne.
UsuńZawsze daje w prezencie albo ksiazki albo perfumy czasem ladny notes czy kalendarz. O butach nigdy nie myslalam ani o zegarku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Jadziu. Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Rodziny. Sciskam mocno
Kasiu - dziękuję Ci serdecznie :-)
UsuńW tym roku losowaliśmy osoby, które mamy obdarować, tak, aby każdy otrzymał tylko jeden prezent. Nie chcemy dać dzieciom pretekstu do nadmiaru prezentów, którymi byliby obsypywani od całej rodziny.
OdpowiedzUsuńW zabobony nie wierzę, a kieruję się intuicją w wyborze prezentów, a także podpowiedzią osób dobrze zorientowanych o życzeniu obdarowywanego.
Uściski, Stokrotko :)
Tereso - to bardzo dobry sposób z tym losowaniem.
UsuńSerdeczności :-)
Niesamowite te przesądy!!! Nie znałam ich, więc się uśmiałam. Znałam tylko ten ze złotówką.
OdpowiedzUsuńA prezenty chciałam kupić, miały to być perfumy na życzenie. Ale covid zabrał mi węch i wszystkie pachniały tak samo!!! Skończyło się na kartach podarunkowych do perfumerii:)
Kiedyś pod choinką znalazłam rower, co było niesamowite, bo udało się najbliższym przechować go i przemycić pod choinkę:)))
A my kiedyś daliśmy sanki naszym synom pod choinkę!!!
Usuń:-))
I z sanek się cieszyły, a dziś trzeba wymyślać co innego, zwłaszcza, że nie ma śniegu!
UsuńNo wlasnie:-)
UsuńNie jestem w ogóle przesądna. Najgorzej, że moja mama ma jakis taki nie wiem skąd wzięty przesąd, że jak sie usiądzie do stołu wigilijnego, to nie można wstać przez godzinę. Kiedys mówiła kwadrans, potem pół godziny, od paru lat - godzina. Bo niby sie zachoruje. Szczęsliwie w tym roku Wigilia u mnie, więc będzie po mojemu. :)
OdpowiedzUsuńTo życzę Ci żeby było po Twojemu :-)))
UsuńZawsze mnie zdumiewa, skąd się takie bujdy biorą, a właściwie skąd je wygrzebują dziennikarze, bo nie znam ani jednej osoby, która by w to wierzyła
OdpowiedzUsuńPodobno w przesądy wierzy ponad połowa dorosłych Polaków...
UsuńKiedyś moje nieletnie bardzo dziecko zamartwiało się przed Wigilią: Skąd weźmiemy sianka pod obrus, kiedy nie posiadamy konia??. Bo gdzieś tam się dowiedziało, że konie bardzo lubią siano.
OdpowiedzUsuńPiękne masz wspomnienie:-)
UsuńBiałych myśli
OdpowiedzUsuńlekkich jak puch,
niech Anioł
przywieje z nieba,
otworzy skrzydłem
nadziei moc,
i niech kolędę zaśpiewa!
Bo już nadchodzi ten piękny dzień,
gdy wszystko się rodzi na nowo,
usiądźcie więc
i w blasku świąt,
pożyjcie znów kolorowo!
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia przyjmij tą drogą, Stokrotko, najszczersze życzenia zdrowia, radosnego uśmiechu, budującej nadziei oraz wszelkiej pomyślności
Pola :)
Najserdeczniej Ci dziękuję Polu.
Usuń:-)
Całkiem sporo jest ludzi wierzących w przeróżne przesądy i w żaden sposób nie da się ich przekonać o irracjonalizmie tych poglądów 🙂
OdpowiedzUsuńTo prawda.
Usuń:-)
Nie wierzę w takie rzeczy. Ogólnie sama choinka jest dla mnie przesądem. Ładnym skądinąd. ;)
OdpowiedzUsuńChoinka nie moze być przesądem. No bo dlaczego?
UsuńEla Karczewska.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że do każdego darowanego przedmiotu można by dopasować jakiś przesąd.Ja osobiście nie wierzę w
przesądy. Prezenty lubię dawać i lubię też je otrzymywać. Choć nie zawsze są trafione.
Pozdrawiam. 😊💙
Elu - a ja bardziej lubię prezenty dawać niż je otrzymywać :-))
UsuńDo tej pory upominków choinkowych nie łączyłam z przesądami . Chociaż... sama wprowadziłam łuski karpia do portfela jako zapowiedź dostatniego i obfitego roku.;)
OdpowiedzUsuńŁuski karpia w portfelu po kolacji wigilijnej musowo!!! :-))
UsuńNo popatrz, a takie popularne jest/było dawanie zwierzaka dziecku pod choinkę ... Nie wiem, ja to tak pół na pół podchodzę do przesądów. Nie zdarzyło mi się dostać na święta niczego z tej listy i sama też nikomu takiego prezentu nie dałam. Oczekuję na kuriera, bo jeszcze nie mam wszystkiego.
OdpowiedzUsuńTaki kurier to całkiem fajna sprawa - prawda??? :-))
UsuńNo pewnie! Niepodważalnie. ;)
UsuńU mnie dziś juz 2 kurierów było. ...
UsuńAparat sluchowy - to raczej dla mnie, nie dla niego, bo nie bede musiala teraz wrzeszczec :// :))
OdpowiedzUsuńSuper prezent Alenko :-))
UsuńCzyli zawsze jest wyjście z każdej sytuacji :)
OdpowiedzUsuńPrezenty kupione, zapakowane, a niektóre już nawet wręczone.
W końcu nie wszystkie prezenty muszą być w Wigilię :-))
UsuńW mojej rodzinie prezenty dawano na imieniny i pod choinkę. Dla dorosłych były to zwykle upominki praktyczne, ot choćby w postaci jakiejś pachnącej wody dla dam i kolońskiej dla mężczyzn. pamiętam, że był okres na prezenty w postaci fikuśnych wazonów, serwisów, wyrobów o znacznym procencie czekolady i rzadszych podówczas na rynku alkoholi. Oczywiście kwiaty dla pań były sympatycznym, jak sądzę, dodatkiem. Bywały też prezenty odzieżowo-bieliźniarskie, ale o tym piszę niechętnie, bo jako chodzące na dwóch kończynach dziecko, reagowałem na odzież od babć, a najczęściej od matki chrzestnej: - łe, znowu ciuchy??? Początkowo, gdy rodzina była spora, a piszący te słowa szkrabem, obdarowywano się hojnie w Wigilię, rzecz jasna z korzyścią dla "marnego" (podobnie zresztą bywało, gdy nasza córeczka była malutka), bo dzieci zawsze dostawały najbardziej "różniste" prezenty.
OdpowiedzUsuńAle jak już człowiek stał się dojrzały, to miast tych prezentów, każde z nas kupowało sobie coś mniej lub bardziej niepotrzebnego, czy przeznaczało dla siebie jakąś kwotę, którą mogliśmy potem sobie znaleźć pod choinką w kopercie. Ja na przykład zadowalałem się tą kolońską wodą i czymś tam do golenia i po goleniu, choć "number one" u mnie to książki, jakiekolwiek, no może z wyjątkiem science fiction (za trudne) lub fantasy (zbyt dużo do zapamiętanie prześmiesznie brzmiących postaci i innych nazw). Właściwie z każdego prezentu się cieszyłem, choćby z chińskiego pióra i atramentu, co np. wolałem i wolę od sygnetu ze złota, nie żartuję. Chyba najbardziej dawno, dawno temu cieszyłem się z z sanek, bo drzewiej zimy bywały śnieżne i tęgie, a sanki starczyły mi na kilka kolejnych.
Obecna wigilia odbędzie się bezprezentowo z rozmaitych powodów, o których w przedświątecznym okresie czasu rozpisywać się nie uchodzi...
Najserdeczniej Ci dziękuję Kawiarenko za te osobiste piękne wspomnienia.
Usuń:-)
Tak znałam te przesądy... Książka i miód to najlepszy prezent :) Pięknych Świąt!
OdpowiedzUsuńMasz rację - to piękne prezenty.
UsuńDziękuję Ci.:-)
W moim rodzinnym domu prezenty dostawały dzieci od Mikołaja 6 grudnia. W Wigilię ubieraliśmy choinkę i to ona była atrakcją.
OdpowiedzUsuńBo ubrana i rozświetlona choinka jest czyms wspaniałym...
Usuń