Tą drogą idę na działkę i wracam z niej. Znajduje się w lasach między Legionowem a Modlinem.
Jeszcze niedawno była dużo węższa i mało uczęszczana. Była to właściwie tylko ścieżka - ta po lewej stronie. Potem zaczęły nią jeździć samochody .... no i zrobiła się szersza. Ale nadal jest tam cicho i zdarza mi się tam spotkać sarenkę albo zajączka.
---------------------------------------------------------------------------------------
Gdy ostatnio wracałam z działki przypomniałam sobie "dyskusję, której nie było":
A było to dwa tygodnie temu nad jeziorem Bocznym niedaleko Giżycka.
Jak już pisałam byliśmy tam w długi czerwcowy weekend i mieszkaliśmy w starym spichlerzu.
Jako że "zawsze chodziłam spać z kurami w więc i z kurami wstawałam" - to i nad jeziorem każdego ranka bladym świtem wychodziłam na 1-2 godzinny spacer po okolicy. Nigdy nikt mnie nie zaczepiał, zresztą nie spotykałam po drodze żadnych ludzi, tylko przyjaźnie nastawione pieseczki.
Dopiero czwartego dnia pobytu - a była to niedziela zaczepił mnie starszy pan - autochton.
- "Do kościółka, do kościółka - zagaił, widząc że idę w przeciwnym kierunku niż on.- "Wczasowicze też powinni chodzić do kościółka" - dodał i zatrzymał się przede mną.
Wtedy zaczęlam z nim dyskutować.
Najpierw powiedziałam, że:
- chodzę w piątki do bożnicy...
- potem, że do kościoła ewangelickiego w Giżycku...
- potem, że całą noc spędziłam w kościele do którego on właśnie idzie na mszę... i że właśnie wracam...
- potem, że Bóg jest wszędzie...
- następnie, że kościół jest mały i że w czasach pandemii nie powinno się w nim gromadzić wiele osób...
- potem, że to moja osobista sprawa...
- następnie zapytałam czy wie, że wiele osób w Polsce poddaje się apostazji i że kościoły pustoszeją...
- i że z wielu powodów straciłam zaufanie do kościoła...
- i że Boga znajduję w rozmyślaniach, w uczynkach, w górach, w lesie, w sztuce, w przepięknych zjawiskach, w niektórych ludziach...
- i że chodzę do kościoła nie wtedy kiedy wszyscy...
Oczywiście niczego takiego nie powiedziałam.
Odpowiedziałam natomiast: "pójdę, pójdę".
Przecież sprawiłabym przykrość człowiekowi /prawdopodobnie poczciwemu/, który o wielu rzeczach nie ma pojęcia. I dla którego pójście do kościoła jest najważniejszą rzeczą w życiu.
I pomyślałam sobie też, że w małych miasteczkach czy na wsiach nie mają łatwego życia osoby, które wiedzą i widzą więcej...
---------------------------------------------------------------------
I jeszcze jedno zdjęcie. Tuż obok drogi znalazłam w trawie to puste gniazdo:
Zastanowiłam się, co ja powiedziałabym w takiej sytuacji i.... nie znalazłam dobrej odpowiedzi. Może po prostu:- Właśnie wyszłam na spacer.
OdpowiedzUsuńZignorować zaczepkę- trochę niegrzecznie, choć sama zaczepka grzeczna nie była.
Zaskakująca sytuacja....
Pierwszy raz mnie coś takiego spotkało...
UsuńWydaje mi się, że niedługo kościoły w Polsce będą takim pustym gniazdem...
OdpowiedzUsuńEla
Elu - chyba jednak tak nie będzie...
UsuńHmmm, im jestem starsza, tym bardziej irytują mnie takie zaczepki. Nie wiem skąd w ludziach taka potrzeba zaczepiania obcych i narzucania im swojego światopoglądu... jakby nie było.
OdpowiedzUsuńto przejdzie...
Usuńakurat ja mam odwrotnie, im jestem starszy, tym większy mam dystans do takich zaczepek... ale to też przejdzie...
p.jzns :)
Moniko Olgo - i ja tego nie rozumiem...
UsuńPKanalia - ze mną jest bardzo róźnie - czasami się nie przejmuję, a czasami mało nie eksploduję...
UsuńMnie wczoraj jak schodziłam z gór zaczepiła pani, której bardzo się nie podobało, że ktoś trawę kosi w niedzielę. Ludzie nie widzą możliwości, że u innych religia katolicka niekoniecznie rządzi całym życiem. Pomijając fakt, że koszenie w niedzielę może być denerwujące że względu na hałas, pani nie o to chodziło.
OdpowiedzUsuńKtórejś niedzieli byłam świadkiem jak jakaś pani wymyślała innej że sprzedaje truskawki w świeto.... ale te truskawki kupiła ... i to w dużej ilości...
UsuńTo się nazywa obłuda...
Nigdy mnie coś takiego nie spotkało, ale bardzo możliwe że zareagowałbym tak samo. Po to żeby nie wzbudzić niechęci do siebie czy nawet agresji.
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
I ja się bałam, że jak zacznę dyskusję na małej ale głównej ulicy tej miejscowości ... to wszyscy mnie usłyszą i nawymyślają od bezbożników ...
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńabsolutnie się z Twoimi rozmyślaniami zgadzam. A jednak szkoda, że temu panu ich nie powiedziałaś. A nuż by go to natchnęło uświadomieniem sobie że masz rację i nagle choć na starość pojęcie Boga by mu się poszerzyło. A tak idzie do kościółka ze starego obowiązku i może myśli wtedy w ogóle o czym innym, a nie o Bogu.
Ścieżka świetna, ale jak widzę masz kawałeczek do swojej działeczki...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ewuniu - moja Mama zawsze twierdziła że w małych miejscowościach i na przedmieściach miast ludzie chodzą do kościoła żeby się pokazać... np. nową sukienkę albo nowego faceta czy babkę...
UsuńJeszcze przed "Karnawałem Solidarności" (pampersom przypominam - to okres 1980-1981) ludzie rozmawiali ze sobą wszędzie, w tramwaju, autobusie, na przystanku, w kolejce do "czegoś tam", w klatce, na ulicy, i nawet przed mszą w kościele. Teraz boimy się sami siebie ... ?
OdpowiedzUsuńJa się nikogo nie bałam. raczej liczyłam się z jakąś agresją słowną ze strony tego człowieka...
UsuńAle generalnie masz rację - ludzie się boją o wielu rzeczach mówić na głos...
Nigdy nie spotkałam takiego ciekawskiego. No, jeżeli ktoś zainteresował by się moim życiem duchowym, dla świętego spokoju pewnie odpowiedziała bym tak samo. Chociaż znając siebie mogłabym odpowiedzieć trochę inaczej, niegrzecznie. W miastach raczej ludzie nie ingerują tak bardzo w życie innych...ale zaraz...przypomniałam sobie ciekawską panią z innej klatki, którą zainteresowało kto w naszej klatce nie przyjmuje księdza po kolędzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę dobrego tygodnia :)
Podróżniczko - i mnie to spotkało po raz pierwszy...
UsuńRównież pozdrawiam.
Też bym nie dyskutowała- zbędny trud. No właśnie - polska prowincja zawsze mnie mierziła.To stałe podglądanie co i jak robią inni, to stałe ingerowanie w życie sąsiadów- to jest obrzydliwe!
OdpowiedzUsuńAniu - zapewniam Cię, że nie tylko polska prowincja jest taka.
UsuńGorzej że i w Warszawie są ludzie /często moi znajomi od lat/ którzy włażą z butami w cudze życie...
asertywność: tak mówić NIE, żeby ktoś usłyszał TAK...
OdpowiedzUsuńno, to właśnie usłyszał, LOL...
p.jzns :)
Mądrze prawicie...
UsuńTylko nie wiem czy to prawidłowo odebrał...
oj tam, oj tam, zanim doszedł do tego swojego kościółka to już pewnie zapomniał :)
UsuńTyz prowda:-)
UsuńPozdrawiam serdecznie Stokrotko. Dziś trzynaście minut w Bibliotece. Każdy ma inny system wiary. A co do apostazji - fakt, coraz więcej ludzi opuszcza KK. Ale w te sprawy się nie zagłębiam - u innych. Mieszkam w mieście, gdzie są Świadkowie Jehowy, jacyś Protestanci się znajdą, chyba też trochę przedstawicieli Starszych Braci w Wierze. Dobrego tygodnia.
OdpowiedzUsuńJardianie - bardzo dziękuję za komentarz.
UsuńTaki podryw, a Ty nieczuła na zaloty !! ;o)
OdpowiedzUsuńOżesz!!!! Do głowy mi nie przyszło że to był podryw :-)))
UsuńStokrotko, bardzo dobrze rozumiem, że nie chciałaś sie wdawać w dyskusję i, podobnie jak BBM, zastanawiam się, jak sama bym zareagowała; myślę, że zależnie od nastroju i czasu;) ale gdybym miała odpowiedzieć inaczej, to pewnie brzmiałoby to 'nie mam takiej potrzeby'.
OdpowiedzUsuńZ drugiej jednak strony myślę sobie, że czasem 'warto rozmawiać', może niekoniecznie na drodze, ale;)
Ewo - to nie było miejsce do rozmowy.... może w innej sytuacji porozmawiałabym...
UsuńNie sprawiłabyś mu przykrości. Przecież nie próbowałabyś zabić w nim wiary ani mu ubliżyć. Ten człowiek z pewnością lubił rozmawiać o Bogu, więc moglibyście stworzyć przepiękną rozmowę.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to nic nie wiedziałam o tym człowieku, więc trudno by mi było z nim rozmawiać...
UsuńNaprawdę trzeba coś wiedzieć żeby wejść w przyjemny dialog? ;) Wszystko co potrzeba, wychodzi w trakcie rozmowy.
UsuńNiestety nie zawsze tak jest....
UsuńNie mozna laczyc wiary z instytucja. A przede wszystkim nalezy szanowac innych. Tutaj byla tez najpewniej potrzeba rozmowy. Starsi nie maja czesto do kogo ust otworzyc. Przypomibam sobie kolede sprzed 11 lat-ksiadz mnie zapewnial, ze juz nic nie musze:ani chodzic do kosciola, ani przestrzegac postow itd. Poczulam sie jak stuletnia matrona a mialam 70 ke. Obecnosc w kosciolach spelnia potrzebe bycia wsrod ludzi Malgosia.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam Małgosiu - z każdym Twoim słowe.
UsuńNiestety więle osób twierdzi że chodzenie do kościoła jest rónoznaczne z wiarą...
A z tą samotnością starych ludzi to z pewnością masz rację...
Co za bogactwo wymówek.Czasem mówi się coś na odczepnego.Ale chwila rozmowy nie zaszkodzi,zwłaszcza gdy mamy czas.
OdpowiedzUsuńkatasta 227(w temacie)
Pozdrawiam
Ależ to nie były wymówki. Przecież ja nic nie powiedziałam.
UsuńI ani miejsce było odpowiednie na rozmowę ani czas...
Pozdrawiam
W każdym razie bogactwo potencjalnych odpowiedzi.Tak będzie dobrze?
UsuńJak się okazuje telefon też nie zawsze dobrze służy komunikacji.
Ładne zdjęcia.
Dziękuję :-)
UsuńPrzynajmniej wiem, w którym szeregu mam stać :)
UsuńNie bardzo rozumiem...
UsuńPani Stokrotko w naszym miasteczku nie wszyscy chodzą do kościoła. Ale chyba nikt ich nie zaczepia i nie pyta dlaczego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Panią
Kasia
To bardzo dobrze Kasiu.
Usuń:-)
Oj to nie trzeba jechać do małych miasteczek, w Warszawie nie kosza traw w niedzielę i nie sprzedają np teuskawek. Są co prawda odważni i sprzedają, ale to chyba tylko ci co mają truskawki już tzw przedojrzale. Wszędzie tak samo.
OdpowiedzUsuńMasz rację w Warszawie jest podobnie.... tylko chyba nikt obcych ludzi nie zaczepia w ten sposób...
UsuńNo tak, w małych miasteczkach mieszkańcy są bardziej bezpośredni.
UsuńNo właśnie...
UsuńSprawa, czy chodzić lub nie do kościoła, to jedna kwestia, a druga, która mnie o wiele bardziej irytuje, to dawanie sobie prawa do pouczania innych. Nie ma tu we mnie współczucia. On Cię tymi swoimi pouczeniami nie tylko namawiał do udziału w mszy, ale i pogardzał Twoimi wartościami i stylem życia, w/g zasady : letnik to grzesznik :) Oczywiście, w imię Boże...
OdpowiedzUsuńO masz!!!! Ale jakim prawem ten człowiek mógł mną pogardzać??? Przecież nic o mnie nie wiedział...
UsuńWidocznie źle Ci z oczu patrzyło. Albo szłaś w nieodpowiednią stronę. Albo byłaś wyraźnie letniczką, a ci, to wiadomo, co nie? ;)
UsuńZ pewnością szłam w nieodpowiednią stronę :-)
UsuńZawsze uważałem i wciąż uważam, że wiara to sprawa prywatna. Niestety w naszej rzeczywistości władza z niej zrobiła narzędzie polityczne…przeraża mnie, że większość uczęszczających do kościoła tego nie widzi, wręcz odwrotnie popiera ten trend…bardzo smutne
OdpowiedzUsuńNo niestety Marku - masz rację...
UsuńDyskusje w myślach zdarzają się, zwłaszcza w takich sytuacjach, jak Twoja, bo nie wiadomo, na kogo trafisz, jeden pogada, drugi ubliży, trzeci puknie się w czoło.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony...w końcu mamy 21.wiek i telewizja wszędzie dociera...
Asiu - ale nie każdza telewizja wszędzie dociera...
UsuńTylko - zależy która telewizja, jeśli jedynie słuszna to kiepsko widzę rozwój "suwerena"...
UsuńTa druga, "paskudna" telewizja nie dociera do 2/3 obszaru Polski...
UsuńGdy jedziemy do Zawoi, to też mamy tylko TVPis :-(
UsuńTo tak jak cała prawie Warmia i Mazury...
UsuńBrawo Stokrotko! To wyraz kultury z Twojej strony. Zrobiłabym tak samo... Pozdrawiam, Pola
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Polu :-)
UsuńBardzo mądra dyskusja, która się nie odbyła, dokładnie tak samo uważam...chodzenie do kościoła dla niektórych jest jak mycie zębów, , trzeba iść choćby wszystko wkoło się waliło, zostało im to w dzieciństwie wbite w rutynę tygodnia i nie ma sił. Mam dwie koleżanki, które nie mogą przełamać tego nakazu, który narzucili im rodzice. I tłumaczę, ze bog jest wszędzie i niepotrzebne mu te kapiące zlotem świątynie, modlitwa pod lipą byłaby lepiej wysłuchana. Dla mnie kościoły są do zwiedzania, z jakiś względów interesuje mnie sztuka sakralna.
OdpowiedzUsuńA staruszkowi powiedziałabym, ze nie wierzę w boga, chyba,że wygladałby na bardzo stareńkiego i poczciwego to by go nie martwic tylko uśmiechnęłabym się i życzyłabym mu dobrego dnia.
Grażynko - bardzo Ci dziękuję.
UsuńSerdeczności Kochanie :-)
Kościół jak i nie-kościół tworzą ludzie. Po prostu. To nie mury są do niego potrzebne.
OdpowiedzUsuńMyślę, że niezależnie od wiary wszyscy potrzebujemy ciepła dla drugiego człowieka. I dla siebie.
Co pięknie oddałaś rozmową, której wcale nie było.
Witam Cię najserdeczniej po dlugiej nieobecnosci i dziękuję za piękny komentarz.
Usuń:-)
A nie - zaglądam i czytam - zwłaszcza te strony, które lubię. Ale życie czasem nie pozwala na nic więcej.
UsuńRozumiem i raz jeszcze dziękuję:-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńTeż chyba nie chciałabym psuć sobie spaceru dyskusjami.
Zwłaszcza wtedy, gdy podejrzewałabym, że rozmówca mój "punkt widzenia" puści mimo uszu.
Pozdrawiam:)
Dziękuję za zrozumienie Leno.
Usuń:-)
Oczywiście, że wiara jest sprawą osobistą każdego człowieka! Ale nas czasem pewne rzeczy lepiej pominąć milczeniem:)))
OdpowiedzUsuńTez tak myślę Urszulko:-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPodobne uwagi także zbywam, gryząc się w język.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńJa tam lubię rozmowy że starszymi, napotkanymi często przypadkowo ludźmi. I tekstu typu "do kościółka" raczej nie potraktowałabym jako próby nawracania mnie czy nagabywania. Pewnie zamieniłabym kilka słów życząc przy okazji miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńToteż i ja nie potraktowalam tego pana wrogo tylko raczej z zyczliwoscia.
Usuń:-)
Też jestem zdania, że modlić się można wszędzie, a kościół w Polsce robi wszystko, żeby ludzie się od niego odwrócili. Czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają i kościół też się musi zmieniać.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję:-)
UsuńNo cóż, skoro takiej dyskusji nie było, to nie ma tematu 😄
OdpowiedzUsuńA jeśli była, to daje do myślenia...
Na szczęście wnioski i przemyślenia przychodzą z czasem.
Pozdrawiam!
Nie było. ...
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Nie było dyskusji? A powinna być! "Pójdę, pójdę" wskazuje na brak asertywności. I cóż z tego, że to mógł być "poczciwy człowiek", to takich nie warto przynajmniej okłamywać w zamierzając "nie robienia mu przykrości".
OdpowiedzUsuńTo nie jest brak asertywności tylko zdrowy rozsądek. Po pierwsze nie miałam pewności że ten pan by mnie usłyszał... Natomiast usłyszałaby mnie cała miejscowość, bo zdarzenia miało miejsce na głównej ulicy miejscowości.... Nie chciałam sobie także niepotrzebna dyskusją psuć ostatnich kilku godzin pobytu nad jeziorem.
UsuńSzkoda że zdania pozostały w głowie, ale też rozumiem, że nie chciałaś starszemu człowiekowi robić przykrości. Tego wymaga kindersztuba. Ale całkowicie zgadzam się z Twoimi ukrytymi opiniami. Ale w Boga wierzę, może tym bardziej, że Go tak okłamują. Całuję Jagódko ��Anula
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej Ci dziękuję Anusiu :-)
UsuńBardzo sensowne było Twoje zachowanie, też bym tak zrobiła.
OdpowiedzUsuńPiesków się boję zwłaszcza gdy są w grupie, sama nie spaceruję.:(
Pozdrawiam.
Dziękuję Celu serdecznie :-)
UsuńNapiszę tak: jeszcze kilkanaście/kilkadziesiąt lat temu nie miałbym nic przeciwko takiemu zagajeniu, bo uważam, że kościół katolicki, w osobach duchownych go rozumiejąc, nie był tak zdeformowany jak obecnie. Dzisiaj oblicze k.k. jest zgoła odmienne i sądzę, że po części spowodowane tym, że papież Polak, choć miał taką moc, nie zapanował lub zapanować nie chciał nad rozpasaniem sług bożych w naszym kraju, przeto nie dziwię się ani Tobie, Stokrotko, ani sobie samemu, że jeśli już nawet przychodzi do modlitwy, to bez pośrednictwa kapłanów k.k.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej Ci dziękuję ...
Usuń