niedziela, 3 października 2021

Dzisiaj będzie o myszkach...



Od dnia w którym przywiozłam sobie /najpierw autobusem, potem pociągiem a potem znowu autobusem/ małą myszkę do domu /a było to wiele lat temu/ - za każdym razem gdy wychodzę z działki sprawdzam porządnie torbę pod kątem ewentualnej obecności tego bardzo sympatycznego ale niewątpliwie kłopotliwego stworzenia.

No więc wtedy /czyli jak jeszcze na działce uprawiałam warzywa/ jakimś cudem dostała mi się do torby malutka myszka. Pojęcia nie miałam o jej obecności. Po przyjechaniu do domu zebraną na działce marchewkę i pietruszkę włożyłam do wiklinowego koszyka i ... poszłam spać bo już było późno.

No i bladym świtem postawiłam na nogi wszystkich swoich chłopaków, bo coś mi przebiegło pod nogami...

Trzy dni i noce szukaliśmy tego czegoś,..... aż wreszcie mała myszka weszła do pustego słoiczka i nie mogła z niego wyjść... Zakręciliśmy słoiczek i wynieśliśmy go szybko z domu. Wypuściliśmy myszkę w najbliższym parku.

Nigdy nie zapomnę jaka była przerażona...

------------------------------------------------------------------------------

Niedawno zaczęłam czytać o myszach i dowiedziałam się że:

1. Myszy żyją na wszystkich kontynentach i najbardziej oddalonych wyspach oceanicznych. Ich obecność została potwierdzona nawet w stacjach naukowych na Antarktydzie.

2. Samice myszy w okresie godowym wydają złożone odgłosy porównywalne ze śpiewem ptaków.

3. Mysz wykonuje kroki o długości ok 4,5 cm, a podskoczyć może na wysokość nawet 45 cm.

4. Myszy często jedzą przedmioty niejadalne, np. materiały włókiennicze, książki, papiery, ponieważ odgryzione fragmenty służą im do budowy gniazd.

5. Mysz potrafi regulować przepływ krwi w ogonie w zależności od warunków atmosferycznych. Może zwiększyć temperaturę skóry ogona nawet o 10st. C. pozbywając się w ten sposób nadmiaru ciepła.

6.Myszy rodzące się w chłodniejszym klimacie mają zwykle krótsze ogony od swoich tropikalnych odpowiedników.

7. Białe myszy zaczęto hodować do celów badawczych już w XIX wieku. Współczesne badanie genomu wykazało, że mysz laboratoryjna to w 68% mysz domowa, w 10% dzika mysz japońska, w 6% mysz domowa ze wschodniej Europy i Azji a w 3% afrykańska mysz domowa.

8. Liczba miotów to 5-8 a nawet do 10 rocznie. W miocie jest zwykle od 4 do 9 młodych. Największy udokumentowany miot liczył 18 osobników.

9. Mysz pozbawiona węchu przestaje się rozmnażać, ponieważ wzajemne stosunki między poszczególnymi zwierzętami są regulowane głównie za pomocą feromonów.

10. Pasikoniszka białobrzucha jest wyjątkowo walecznym gatunkiem. Poluje na szarańczaki, skolopendry i nieobcy jest jej także kanibalizm.

11. Pierwsza wzmianka o myszy jako zwierzęciu domowym znajduje się w najstarszym zachowanym chińskim słowniku z 1100 roku p.n.e.

Lubicie myszki???

A jutro - 4 października jest Światowy Dzień Zwierząt.

64 komentarze:

  1. Piękna opowieść Stokrotko - jakże intrygująca. My na starym mieszkaniu w latach 80 -tych - mieliśmy czasem myszy. Teraz w blokowisku raczej się nie pokazują, częściej szczury gdzieś przelecą późną lub wczesną porą. Ale myszki i chomiki lubię :) Pozdrawiam serdecznie niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam Stokrotko po blisko 20 minutowym spacerze, w tym przepiękny park miejski. Przypomniało mi się też nasze stare mieszkanie - lata 80 - te, bez ogrzewania, bieżącej wody - jak to mieliśmy założone łapki. Moja Mama wyciągnęła gołą ręką zza łóżka szarą mysz. Teraz czasem - jak wspomniałem powyżej - czasem się pokazują szczury. Ale bardzo rzadko. Pogodnej niedzieli . Ja od poniedziałku na grobach - wszak zbliża się pierwszy listopad :)

      Usuń
    2. Jardianie ta myszka była maleńka.

      Usuń
    3. Szczury są paskudne bo roznoszą choroby...

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Dawniej widywałam myszy w mieszkaniach i piwnicach. Obecnie znikły z mojego pola widzenia.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. mam w domu łowną kocicę, więc moje relacje z myszkami są dość szczególnej natury, aczkolwiek czasem zdarza się akcja ratunkowa, gdy myszka jest jeszcze żywa i uda jej się uciec...
    drapieżną myszkę widziałem na jakimś filmie przyrodniczym, nie dość że poluje, to jeszcze się przerażająco drze... bardzo intryguje naukowców ze względu na jej odporność na ukąszenie skorpiona...
    ale jest jeszcze inny gatunek drapieżnych myszek:
    https://wiadomosci.dziennik.pl/nauka/artykuly/76198,drapiezne-myszy-ktore-zjedza-kota.html
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty są okrutnymi mordercami..potrafią bardzo długo znęcać się nad myszkami zanim je zabiją...

      Usuń
    2. tak my to postrzegamy z ludzkiego punktu widzenia, choć koty mają zapewne inne zdanie na ten temat :)

      Usuń
    3. Trudno mi coś postrzegać z kociego punktu widzenia...:-)

      Usuń
  4. U nas myszy wchodziły do mieszkania na trzecim piętrze przez dziurę w ścianie pod zlewem w kuchni. Trzeba było łapki założyć. Nie powiem co było dalej, bo przed dniem zwierząt nie wypada...

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że australijskcy farmerzy odpowiedzieliby negatywnie na końcowe pytanie
    https://www.youtube.com/watch?v=-vksIC6IJ-Q

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam i czytałam Lechu o pladze myszy w Australii.

      Usuń
  6. Ja myszy nie lubię, a panicznie boję i brzydzę się szczurów. Gdy mój syn był nastolatkiem przyniósł ze sklepu zoologicznego białą myszkę. Kiedy kazałam mu ją wypuścić, to zastąpił ją świnką morską. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo, bardzo dawno,czyli gdy byłam w Zakopcu w tzw. podróży poślubnej i poszłam niechcący w klapkach na Nosal, gdy stałam przez dłuższy czas słuchając wykładu na temat tego co mam przed oczami, na duży palec u nogi weszła mi maleńka, brązowa polna myszka i usiłowała zrobić mi pedikiur. Była prześliczna- malutka, góra 4cm długości i miała oczka niczym dwa granatowe maleńkie koraliki. Była wyraźnie rozczarowana faktem, że nie jestem ani do zjedzenia ani materiałem do budowy domu i gdy doszła do części paska od klapka- czmychnęła. A była taka śliczniutka, że nawet zapomniałam się jej bać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu Ty się ciesz ze Cię ta myszka nie ugryzła za karę że poszłaś w klapkach na Nosal!!!

      Usuń
    2. Mieszkaliśmy wtedy pod Nosalem, nad potokiem i wyszliśmy zasadniczo tylko na moment nad potok, ale wtedy zobaczyliśmy dziką ścieżkę, taką wąziutką idącą do góry. No i poszliśmy nią kawałek i tak jakoś weszliśmy na samą górę i wtedy mój odkrył,że nie mam lęku wysokości i że jestem w klapkach, więc w kilku miejscach schodziłam boso, bo się bał,że mi się noga z klapka wysunie.Ale nie było obaw, one miały świetnie rozmieszczone paski i dobrze się trzymały na stopach.

      Usuń
    3. No to miałaś szczęście że się nie potknęlas...
      :-)

      Usuń
  8. Kiedyś jak tylko sprowadziłam się na Ursynów, a z okien było widać pola, to na 2- gim piętrze w nocy latała sobie po mieszkaniu mysz polna. Po prostu po elewacji weszła sobie mysz. Pomysliła ścianę z drzewem?????. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krystyno bo na Ursynowie były kiedyś same pola więc myszka szoku doznała jak zobaczyła jakieś domy...:-))

      Usuń
  9. U mnie na Ursynowie też myszka sobie przyszła (IV p.) usadowiła się w łazience, więc pukałam do drzwi głośno zanim weszłam, chodziłam "po górze" czyli stawałam na klapę od sedesu, na wannę trzymając się pralki 😁 Wzięłam słoik, do środka przysmak i czekałam. Kiedy szłam do pracy, przysmak znikał. Chłopców nie było, bo to w wakacje się zdarzyło. Wreszcie się wyniosła sama 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anko ta Twoja myszka była jednak litościwa jeśli sobie poszła w świat i dala Ci spokój:-)

      Usuń
    2. Może się bała bardziej niż ja 😁

      Usuń
    3. I nie umiała Ci tego powiedzieć :-)

      Usuń
  10. Gdy mieszkalam na pietrze willi kolo parku co roku w czasie slot jesiennych drapaly sie przez balkon polne myszki Byly malutkie i bezbronne, opuszczaly studenckie gospodarstwa jak tylko poprawiala sie pogoda. Na szczescie gospodarze nie mieli kota. U nas piekne slonce a jednak jesien nastraja do wspomnien, serdecznie pozdrawiam Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu fajne te Twoje studenckie wspomnienia :-))

      Usuń
  11. Jaka słodka ta na zdjęciu. <3
    Myszy nieładnie pachną i są za małe, wolę szczury, bo są większe i bardziej kontaktowe - ale takie udomowione, jak mam spotkać dzikiego osobnika, to wybieram jednak myszkę. ;)
    Kiedyś zobaczyłam mysz w pokoju hotelowym, na szczęście nie znalazłam jej potem w walizce. W pewnym biurze na budowie też się kiedyś jedna zadomowiła gdzieś za szafką. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno myszy były też na 34 piętrze w jednym z biurowców w Warszawie :-))

      Usuń
    2. I co one tam robiły?! ;)
      Ten mój hotel był w hałaśliwym i tłocznym centrum dużego miasta, a pokój nie na tak wysokim piętrze, ale też nie na dole... ale odetchnęłam z ulgą, że to mysz, a nie karaluch. :O

      Usuń
    3. Założyły sobie gniazdo w skórzanym fotelu...:-))
      To widzę że boisz się karaluchów???

      Usuń
  12. W dzieciństwie, często bywaliśmy u Dziadków. Spaliśmy na pięterku, gdzie prócz naszego pokoiku był ogromny strych. Wieczorami wszystko tam szeleściło, popiskiwało, drapało! Na mur-beton myszy też były, jak to na wsi! Jakoś jednak nigdy się ich nie bałam! Za to było mi ich żal, gdy dowiedziałam się na studiach, że służą jako obiekty doświadczalne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety....robi się na myszkach przeróżne doświadczenia...

      Usuń
  13. Miałam już myszki w bloku na I piętrze, a i teraz wchodzą do kuchni, bo mieszkamy wśród pól i łąk, tzw. zabudowa łanowa:)) Niestety u nas się to odbywa z pomocą łapki. Jedynym plusem obecności myszek jest to że proces sprzątania kuchni jest jeszcze dokladniejszy, myszki potrzebują niewiele, byle okruszek styropianu jest ucztą.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie spodziewałem się że będziesz o myszkach pisać:-))
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też teraz pilnuję zamykania drzwi wejściowych , od momentu kiedy myślałam, że mąż szura czymś w w środku nocy w sypialni, a on właśnie szedł po schodach. W jednej sekundzie byłam przytomna :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie lubię myszek ani białych ani żadnych.Wszelkie tego rodzaju stworzenia przerażają mnie bo są zbyt szybkie i ciche. Blisko 50 lat temu omal nie zabiłam swojego kierownika wchodzącego do biura bo sekundę wcześniej rzuciłam w stronę drzwi dosyć sporym dziurkaczem w celu zabicia myszy lub szczura /podobno i te tam bytowały/.Nikomu nic się nie stało stworzenie oczywiście dało szusa a kierownik tylko się nieco wystraszył
    Anula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anusiu to miał szczęście ten Twój kierownik...
      Serdeczności dla Ciebie

      Usuń
  17. Pani Stokrotko ja bardzo się boję myszy.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja kiedyś pomogłam myszce wrócić w krzaki, spadła bidula z krawęznika i nie umiała z powrotem podejśc. Udało się. Lubię myszki. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Sympatyczne, ale raczej nie w bliskim domowym kontakcie. I nie w dużej ilości. Ale wiadomości na ich temat wyszukałaś bardzo ciekawe!

    OdpowiedzUsuń
  20. To mam dla Ciebie opowieść o myszkach, po której mnie i Świechnie szczęki opadły na podłogę. Nasza koleżanka, zawodowo tłumaczka literatury wschodniej, uwielbia gryzonie, zanim emigrowała z Polski, posiadała w domu sieć terrariów połączonych plątaniną korytarzy, a główne terrarium było umieszczone przed jej biurkiem, by mogła obserwować myszy podczas pracy. Miała same samce, bo możliwości utrzymania rozmnażającego się stada nie posiadała. Któregoś dnia zaadoptowała samca z nieuleczalną chorobą, w którym zakochał się wódz stada. Gdy u chorego mysza zaobserwowała dziwną żywicę wydobywającą się z odbytu, poszła do weterynarza. No i wydało się. Ten gatunek myszy, gdy para jest bardzo dobrze ze sobą zgrana, po kopulacji czopuje partnerkę (ma zdolność wytwarzania tej żywicy), by żaden inny samiec nie mógł jej dopaść. A że partnerką samca alfa był samiec, to zaczopowany został odbyt, widać chłopaki byli zgrani. Ale to nie koniec, bo chory kochanek wkrótce zmarł i nasza koleżanka zaobserwowała rytuały pogrzebowe myszy. Najpierw samiec alfa krzyczał do pyska zmarłego kochanka, jakby go chciał przywołać do żywych, a później całe mysie stado dokonywało rytuału lizania zmarłego.
    Trochę przez taką opowieść zmienia się optyka w temacie myszy laboratoryjnych lub myszy hodowanych na karmę dla węży.

    OdpowiedzUsuń
  21. Stokrotko moja córka jak była mała to hodowała myszoskoczki. Bardzo je pokochała i okropnie przeżywała jak po kolei zdychały
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu mój starszy wnuk tez miał myszoskoczki i też potem przeżywał okropnie....

      Usuń
  22. Mieszkam na wsi od kilku lat, lecz zawsze, gdy zobaczę mysz głośno krzyczę - to taka moja reakcja. W związku z tym, że mieszkamy blisko lasu na wielkiej polanie myszy odwiedzają nas naprawdę często, zwłaszcza teraz, gdy robi się coraz chłodniej. Nasz pies i kot - doskonale łapią myszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To można powiedzieć że z myszami jesteś za pan brat:-)

      Usuń
  23. Medal dla psa Lucca,psa Diesel,konia Reckless,
    pomnik myszy laboratoryjnej w Rosji,itd.
    https://www.national-geographic.pl/artykul/pomnik-myszy-laboratoryjnej

    Podobno ta mysz w Rosji ryknęła już kilka razy:
    "Zwierzęta nie chcą waszych medali i pomników!
    Zostawcie nas w spokoju!"
    https://youtu.be/0jfv4EgRyyg

    W kopalnianych chodnikach górnicy żyją w symbiozie z myszami.
    Górnicy tolerują te gryzonie,bo wiedzą,że-odpukać-mysz(świerszcze także) może być jedynym towarzyszem tysiąc metrów pod ziemią,gdy dojdzie do zawału.Myszy podkradają górnikom jedzenie.Dawniej porywały też świeczki z łoju,mogło dojść do wybuchu metanu jeśli świeczka nie zgasła.Dzisiaj myszy w kopalniach pełnią funkcję ostrzegawczą.Gdy zaczynają uciekać jest to sygnał,że zbliża się niebezpieczeństwo.Pełnią funkcję wczesnego ostrzegania.
    Skarbnik-duch zamieszkujący podziemia(zwłaszcza kopalnie)
    też może przybrać postać myszy.
    Dawniej dzieci też były traktowane na kopalniach jak zwierzęta.
    Pracowały już w wieku 8 lat.Warunki pracy dzieci na kopalni
    w dawnych latach były niewyobrażalne...musiały wykazać się
    wzorową odwagą,zarówno z moralnego,jak i fizycznego punktu
    widzenia,aby uzyskać dostęp nieco później do zawodu górnika.
    Nieletni pracowali boso,niektórzy mieli szczęście nosić drewniane chodaki.
    Pióro potężniejsze niż...nieważne.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Konkurs Chopinowski. Czas na odpoczynek od tak wielu , mysz i szczurów naszej rzeczywistości. Po Gali Nike, smutek i wiedza jak wygląda dno więc jedyna chyba juz nadzieja w muzyce ,że bedzie jako zawsze , wyzwoleniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że interesuje Panią Konkurs Chopinowski...

      Usuń
  25. Nie znoszę myszy, szczurów, chomików i innych małych sierściuchów. Brrrr!

    OdpowiedzUsuń
  26. Prawdę powiedziawszy "jak ja nie znoszę tych myszy", nie z racji, że się ich boję, ale generalnie nie lubię ich chrobotania i pisku - podobnie zresztą nie znoszę dźwięków wydawanych przez komarzyce. Z gryzoni lubię wiewiórkę (no, może jeszcze króliki i zające), toleruję nutrie i bobry; podziwiam szczury, ale ich nie znoszę. W dzieciństwie posiadałem suczkę Ledę, która rozprawiała się ze szczurami; posiadałem też potężnego kota "Burasa", który po nocnych łowach przynosił pod drzwi myszy, szczury, młode zające, niestety ptaki i ... ryby z pobliskiego stawu... hm... nie jadł tej zwierzyny, oczekując na "ludzkie" pożywienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawiarenko i ja lubię wiewiorki. I karmie je orzeszkami.
      Dziękuję serdecznie :-)

      Usuń

Mądrzy ludzie powiedzieli...

Najpierw mała opuncja. Miesiąc po powrocie z Włoch kupiłam ją sobie z myślą, że będę ją hodować w domu zimą i jesienią, a wiosną i latem w l...