Chciałabym tym razem napisać o Pałacu Przebendowskich, który zwany jest też pałacem Zawiszów lub Radziwiłłów. Znajduje się w Warszawie na trasie Solidarności. Stoi właściwie na środku ulicy, a po obydwóch jego stronach przejeżdżają tramwaje, autobusy i samochody. A to wszystko dlatego, że po wojnie zlikwidowano przestronny, otaczający pałac ogród, rozebrano znajdujące się po obu stronach budynku oficyny i wybudowano jezdnie trasy W-Z.
Od początku XX wieku aż do 1944 roku właścicielem pałacu był książę Janusz Radziwiłł. Ten ordynat ołycki i właściciel Nieborowa był przywódcą arystokracji i ziemiaństwa w Polsce przedwrześniowej. Podczas Powstania Warszawskiego pałac, którego był właścicielem znalazł się na linii frontu. Linia ta przebiegała ulicą Bielańską i osłaniała Bank Polski. Podobno kiedy 23 sierpnia powstańcy zdobyli pałac w progu powitał ich sam książę Radziwiłł, ukrywający się z rodziną w piwnicach.
Niestety, nazajutrz w pałac trafiła bomba, szybko zajęli go Niemcy, a właściciele zostali aresztowani.
Pałac odbudowano w roku 1947 według projektu Bruna Zborowskiego, który przywrócił mu wygląd taki, jaki miał w XVIII wieku. W „Księdze Pałaców Warszawy” wydanej przez Interpress w 1985 roku tak jest napisane: „Istniejący do dziś późnobarokowy pałac powstał przed rokiem 1729 wzniesiony dla Jana Jerzego Przebendowskiego, podskarbiego wielkiego koronnego… . W latach 1760–1762 mieszkał tu poseł hiszpański przy dworze Augusta III hr. Pedro Pablo Anarca de Bolea Aranda, ciekawa i barwna postać, generał artylerii, polityk i dyplomata. To on przyczynił się kilka lat później do wygnania z Hiszpanii jezuitów i rozpoczął walkę z inkwizycją. Założył w roku 1780 hiszpańską lożę masońską i został jej mistrzem. W okresie swego pobytu w Warszawie urządzał w wynajętym przez siebie pałacu Przebendowskich wspaniałe przyjęcia, które z czasem przeszły do legendy”. Król Hiszpanii Karol III Burbon był zięciem Augusta III, z tego też powodu Pedro Pablo Anarca de Bolea Aranda przyjechał do Polski. Tu na miejscu bardzo dbał o zacieśnienie między obydwoma krajami kontaktów handlowych i towarzyskich. O wspomnianych wyżej wydawanych przez niego przyjęciach, które miały formę balów maskowych głośno było w całej stolicy. Tak samo jak o awanturach, które wszczynał. Wieść niesie, że któregoś razu jego służba pobiła się ze sługami prymasa polski Władysława Łubieńskiego przed Pałacem Saskim o miejsce dla karet ich panów…
„W końcu lat XVIII w. właścicielem pałacu został Roch Kossowski, późniejszy podskarbi wielki koronny, którego żoną była słynna z urody i wdzięku Barbara z Bilińskich, uważana za jedną z trzech najpiękniejszych Polek doby stanisławowskiej – obok Rozalii z Chodkiewiczów Lubomirskiej i Julii z Lubomirskich Potockiej. To właśnie te trzy damy "zakradły się o zgrozo w kostiumach bogiń do sypialni księcia Pepi, czyli Józefa Poniatowskiego, zmieniwszy ją w okamgnieniu w Olimp czy górę Ida» – pisał Stanisław Wasylewski, znakomity znawca epoki stanisławowskiej. Potem czekały za kotarą, z upominkiem w ręku i drżeniem w sercu. A potem, późną nocą, powrócił najdroższy Pepi różowy, gwizdający, senny i co najważniejsze nie sam, a w towarzystwie… ordynaryjnej aktorki Sitańskiej…”
Po 1831 roku pałac kilkakrotnie zmieniał właścicieli. Budynek znacznie podupadł w ciągu I połowy XIX wieku i stał się zwykłą kamienicą dochodową. Mieścił się w nim gabinet figur woskowych, kantor służby domowej, zajazd, piwiarnia, cukiernia, skład mebli i fabryka guzików. W 1863 roku nowy właściciel Jan Zawisza przeprowadził gruntowną restaurację i częściową przebudowę pałacu… W 1883 roku hall został ozdobiony przez malarza Henryka Siemiradzkiego plafonem przedstawiającym Światłość i Ciemność. Zawisza zgromadził w pałacu bogate zbiory archeologiczne.
A potem przyszedł wiek XX i właścicielem pałacu stał się wspomniany książę Janusz Radziwiłł.
/Był to fragment z mojej książki pt: "Moje warszawskie zwariowanie"/
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
W dniu 25 listopada 2021 roku o godz. 15.00 w mieszczącym się w Pałacu Przebendowskich Muzeum Niepodległości odbylo się uroczyste spotkanie członków Oddziału Stare Miasto Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Oddział ten do którego należę od kilku lat obchodził 65 rocznicę istnienia.
Było uroczyście, wspomnieniowo, historycznie i serdecznie.
Oczywiście wszyscy byli w maseczkach i zachowywali wymagany pandemiczny odstęp...
W tym biuletynie znajduje się mój esej pt: ""Moja" wyrzeźbiona Warszawska Starówka".
Gratuluję Stokrotko udanego spotkania. Co rusz u Ciebie można dowiedzieć się czegoś ciekawego o naszej Stolicy. Pozdrawiam serdecznie, po porannych szybkich zakupach, m.in. w Stokrotce :-)
OdpowiedzUsuńDziękuje serdecznie Jardianie :-)
Usuńznam to miejsce, lokalizacja, konfiguracja faktycznie jest ciekawa... tu mi się przypomniał taki komiks:
OdpowiedzUsuńpewien jogin, święty mąż, czy ktoś w tym guście rozbił sobie szałas w lesie, usiadł w środku i pogrążył się w głębokiej medytacji... gdy wrócił na Ziemię po kilku latach wychodzi na zewnątrz, chce się wysikać /co chyba jest zrozumiałe, nirwana nirwaną, jednak realia fizjologiczne skrzeczą/, a tu zonk, bo dookoła betonowa dżungla, jakieś centrum handlowe, parking, obok autostrada, ale nie zrażony idzie pod najbliższą latarnię, bo drzew tam żadnych nie ma, po czym wyłapuje lagą od ochroniarza, który go nakrywa przy niecnej czynności w miejscu publicznym... no, może nie publicznym, bo to nie jest państwowe, tylko korporacyjne, ale do użytku publicznego...
...
zmieńmy jednak temat: dlaczego "o zgrozo"?... aha, rozumiem... o zgrozo, że zacne damy, ichmośćki boginie nie zakradły się do sypialni pana Stanisława...
p.jzns :)
1. Komiks bardzo życiowy :-)
Usuń2. Masz na myśli Stanisława Wasylewskiego? - bo on jakieś 150 lat potem żył...
Ty to masz znajomości :-))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Jasna sprawa.!!! W tym Towarzystwie to same mądre i utytułowane osoby działają :-))
UsuńPrzejeżdżając obok tego pałacu zawsze się zastanawiałam, czy ma on jakieś wzmocnienia fundamentów, bo ruch dookoła spory, a drgania podłoża chyba się przenoszą na fundamenty. I bardzo długo jako nieletnia osoba miałam złudzenie,że cała odbudowana po wojnie Warszawa będzie "taka jak przed wojną". A wiesz- nadal mam przed oczami "parterową" Marszałkowską.I trochę nie na temat - większość "pluła" na otoczenie PKiN, a ja widziałam projekty przedwojenne zabudowania tego terenu i szczerze mówiąc, gdyby je wykorzystano też by wszyscy pluli, bo to co jest jest bardzo podobne do tych przedwojennych planów.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
A teraz pozostały Ci wspomnienia z Warszawy...
UsuńPrzytulam :-)
Wstyd się przyznać lecz naszą stolicę mało znam, niestety. Paręnaście razy byłam ale cele podróży były na ogół inne niż zwiedzanie. To były koncerty, wystawy lub wizyty towarzyskie.
OdpowiedzUsuńDzięki Twoim wpisom poznaję to miasto.
Pocieszę Cię że rodowici Warszawiacy też mało znają swoją stolicę. Moje koleżanki z Warszawy ciągle się dziwią że ja takie "dziwne" rzeczy piszę ... bo one pojęcia o tym nie miały.
Usuń:-)
No, troszkę mnie pocieszyłaś Stokrotko. Troszkę.
UsuńMiłej soboty!
Spoko i luzik - tak mówią najmłodsi i nieco starsi...
Usuń:-)
Historia pałacu jest smutna, taki odarty z przyległości, taki samotny pośród hałasu, tramwajów i samochodów...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:))
A pamiętasz że tam kiedyś było Muzeum Lenina?
Usuń:-)
A ja się zastanawiałam, kto go tak durnowato na środku drogi postawił...;o)
OdpowiedzUsuńTo teraz już wiesz ze nikt go tak nie postawił...
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńByłem onegdaj przt tym pałacu.
A tak na marginesie. Mam ja nieźle obchodzane, bo to miasto mojego ojca i rodziny.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Super Michale.
Usuń:-)
Stokrotko.
UsuńWoele razy miałem Cię o to zapytać.
Twoja twarz na zdjeciu bloga brzmi mi znajomo. Tylko nie wiem skąd.
Bywałem na róznych imprezach w Warszawie, nawet takich z wyższej półki. Może być, ze jesteś podobna do mojej innej znajomej.
Pozdro.
Michał
Może kiedyś się spotkaliśmy???
UsuńBardzo interesująco napisała Pani o tym pałacu.
OdpowiedzUsuńMam dwa pytania:
Gdzie można kupić te książkę z której Pani cytuje.
W jaki sposób można się zapisać do Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Czy trzeba mieszkać w Warszawie?
Tej książki już nie można kupić.
UsuńMnie do TPW wciągnęła koleżanka.
Nie wiem czy trzeba mieszkać w Warszawie ale wypada bywać na spotkaniach oddziału do którego się należy.
Pozdrawiam.
Przyznam że mam nieco problem z tym blogiem. Jest popularny, tylko nie rozumiem dlaczego posklejanie kilku fragmentów z internetu ma być odkrywcze. Ot, kolejna kompilacja, tak jak i w opisach roślin. O stylistyce bloga nie wspomnę, bo jest po prostu brzydka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Krystyna Milewska
Jest mi bardzo przykro czytać takie słowa. Prawdę mówiąc zupełnie nie wiem o co Pani chodzi.
UsuńJeśli ma Pani problemy z moim blogiem to po prostu proszę go nie czytać.
Również pozdrawiam.
Krystyno, nawet gdyby teksty były posklejane to co? Jest to kompendium informacji o miejscach o których chętnie się czegoś dowiemy. Pozdrawiam
UsuńJak pani nazywa się Krystyna Milewska to ja nazywam się Sophia Loren. Wymyśliła sobie pani jakiś pseudonim szkalując rzeczywiste nazwisko kogoś kto akurat takie nosi. Chodzi pani tylko o to aby plus jadem. Kolejny przypadek psychopatii. Lepiej pani teraz?
UsuńIzo z Kidowa dziękuję za życzliwość.
UsuńAnonimowy - myślę że Panią Krystynę po prostu nie interesuje to co piszę dlatego zasugerowałam aby nie czytała moich tekstów.
Usuńhttps://krystynalife.blogspot.com/2021/11/komentarze-na-blogach.html
UsuńPrzeczytałam.
UsuńDziękuję.
Izo, sklejane teksty nie są szkodliwe same w sobie, chociaż tylko odtwórcze. Ostatnio czytałam przepiękny wpis z pięknymi zdjęciami, gdzie każdy przytoczony fragment był opatrzony odnośnikiem do źródła.
UsuńAd Anonimowy - psychopatii? Gratuluję kultury blogowej. Mój komentarz nie jest hejtem, ten Anonimowy niestety jest.
I tak, Krystyna Milewska to ja, jestem w sferze blogowej od 2013 roku.
Na wszelki wypadek - gdyby Iza z Kidowa i Anonimowy już tu nie zajrzeli ...to ja pozwolę sobie podziękować za wyjaśnienie.
UsuńJesteś skarbnicą wiedzy Stokrotko
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie poznaję ciekawe miejsca, a przede wszystkim Stolicę. A której nie znam zbyt dobrze
Pozdrawiam końcówką listopada
Najserdeczniej Ci dziękuję Ismeno.
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńdużo jest ciekawych zabytków w Warszawie. Jako była wrocławianka wciąż odkrywam coś nowego.
A co do uroczystości z okazji 65-lecia Oddziału Stare Miasto Towarzystwa Przyjaciół Warszawy to też tam byłam, słuchałam pięknych wystąpień, a na zakończenie dobrą kawkę z ciasteczkami piłam!
Dziękuję za to, że byłaś moim przewodnikiem i wprowadziłaś mnie do tego pięknego zabytku.
Pozdrawiam
Ewa Radomska z Bajkowa
A ja Ci serdecznie dziękuje że mnie wciągnęłaś i poleciłaś w Towarzystwie Przyjaciół Warszawy...
UsuńOd Ciebie się przecież zaczęło....
Coś takiego, w ogóle nie znam tego zabytku Warszawy! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę:-)
UsuńTo właśnie w Staromiejskim kole zaliczyłem kursy przewdnika wycieczek pieszych po Warszawie i województwie warszawskim.
OdpowiedzUsuńNo proszę...to ja Twoimi śladami podążam:-))
UsuńGratulacje, kochana!
OdpowiedzUsuńBywasz w najlepszym towarzystwie i na pewno jesteś jego ozdobą:-)
Piękne miejsce na piękny Jubileusz!
Przesadzasz z tą ozdobą Asiu. Ale towarzystwo jest Super!!!
Usuń:-))
Na pewno nie przesadzam!
UsuńUściski:-)
Ojtamojtam :-))
UsuńZawsze czekam na kolejny odcinek z zycia Warszawianki, samej Warszawy i osob majacych bzika na jej punkcie. Toz to wspaniale opowiesci, nie rozumiem zlosluwosci, ale niektorzy tak maja. Caluski dla autorki Malgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie Małgosiu.
UsuńPozdrawiam najpiękniej :-)
Powtórzę się, jesteś skarbnica wiedzy Stokrotko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Krystyno, ale .... przesadzasz.
UsuńSerdeczności :-)
Pamiętam ten tekst Stokrotko.
OdpowiedzUsuńA uroczystość musiała być rzeczywiście .... uroczysta :-)
A czy to jest ten tekst o płaskorzeżbach i rzeżbach na Starówce, który kiedyś opublikowałaś na blogu?
Ela
Ależ Ty masz pamięć Elu!!!
UsuńTen sam tekst, tylko odrobinę skrócony...
Pięknej niedzieli Ci życzę :-)
-- u Ciebie to zawsze można się czegoś nowego dowiedzieć...podziwiam, że nie stoisz w miejscu, że ciągle odkrywasz nowe karty przed nami...
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam :)
-- choć nie zawsze komentuję, zawsze czytam, najczęściej w drodze z pracy...
Tak czuję Alinko - że często w drodze do pracy czytasz :-))
UsuńSerdeczności Kochanie!
Dziękuję za garść cennych wiadomości😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana cieplutko, zdrówka życzę🧡🤗
Dziękuję bardzo Morgano.
UsuńI nawzajem :-)
Dzięki Stokrotko za kawałek historii. 🙂.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę Tereso :-)
UsuńZ wielką przyjemnością czytam Twoje teksty o Warszawie; tyle wiadomości , ciekawostek i naszej historii.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Liiviio.
Usuń:-)
dziękuję za piękny post. Gratuluję udanego spotkania.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Lucjo całą przyjemność po mojej stronie:-)
UsuńWięc....tyle razy tamtędy przechodziłam, z Placu Bankowego na Stare Miasto i jakoś nie zwróciłam uwagi na ten Pałac...wstyd? ale następnym razem popatrzę i przypomnę sobie Twój wpis...pozdrawiam serdeczne
OdpowiedzUsuńGrażynko - do środka też warto zajrzeć, bo tam są ciekawe wystawy :-)
UsuńMaseczki, bo covid, czy maseczki, bo w pałacu taka tradycja?
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to gratuluję Ci pracy w takim ciekawym towarzystwie i udziału w tak doniosłej uroczystości!!!
Jaka tam praca Urszulko...to sama przyjemność:-)
UsuńPoznałam ten pałac poprzez Twoją opowieść i dziękuję za to. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-)
Usuń