Tekst ten dedykuję Basi Ś.
Najpierw była ta książka. Dostałam ją w prezencie już 2 lata temu, ale zupełnie nie wiedziałam jak o niej napisać. Po prostu okropnie mnie zasmuciła. Dowiedziałam się bowiem o hańbie swoich rodaków. Bo wprawdzie służące istniały we wszystkich krajach, to jednak w naszym byly traktowane wyjątkowo źle.
Dziewczyny przyjeżdżały do miast z zapadłych wsi. Były bardzo młode, często 15-letnie, bardzo biedne. Przeważnie nie umiały czytać ani pisać. Podjęcie pracy służącej u "bogatych państwa" było dla nich niesamowitym awansem. Oczywiście do czasu gdy okazywało się, że ich praca to rodzaj niewolnictwa. Były bowiem naprawdę do wszystkiego. Nawet do uprzyjemniania życia panom domów w których służyły. Owocem tego była często ciąża służacej. I jeśli służaca nie zdążyła "pozbyć się kłopotu" lub urodzonego cichutko w "służbówce"dziecka, to była natychmiast ze służby wyrzucana. Często z noworodkiem po prostu na ulicę i bez jakichkolwiek środków do życia.
Książka została oparta na faktach. Autorka posiłkowała się autentycznymi życiorysami służących.
Polskie służące i ich historia mają swoje miejsce w znanych literackich dziełach. Przypomnę tylko służącą Hankę z "Moralności pani Dulskiej", którą odprawiono bo zaszła w ciążę ze Zbyszkiem Dulskim. A także Felicję z "Nocy i dni" z którą "zapomniał się " sam Bogumił Niechcic...
Zdarzało się jednak, że służące były traktowane jak członkowie rodziny. Stawały się doradczyniami a nawet przyjaciółkami pań domu. Były to jednak przypadki niezwykle rzadkie.
Polecam książkę "Służące do wszystkiego". Naprawdę warto ją przeczytać.
--------------------------------------------------------------------
Parę dni temu poszłam do Muzeum m.st. Warszawy aby obejrzeć wystawę o warszawskich służących.
I zrobiłam kilka zdjęć:
Kandydatki na służące musiały zarejestrować się i dostać zgodę odpowiedniego biura.
Powinny były dowiedzieć się, że mogą być przedmiotem handlu.
I że nocą będzie je odwiedzał pan domu albo jego syn.
Na koniec - dla relaksu, bo wystawa była smutna - zrobiłam dwa inne zdjęcia. To jest widok na Rynek Starego Miasta z jednej z sal Muzeum Warszawy ...
A to na słynną uliczkę Kamienne Schodki
I jeszcze wzięłam sobie do wypełnienia taką książeczkę. Nigdy nie wiadomo - może kiedyś będę musiała zostać służącą? Oczywiście żartuję.
---------------------------------------------------------------
P.S. We wszystkie czwartki wstęp do Muzeum Warszawy jest bezpłatny. A jeśli chodzi o bilety to najlepiej kupić bilety roczny - można na niego wchodzić niezliczoną ilość razy i brać udział w wydarzeniach związanych ze wszystkimi wystawami w tym Muzeum.
Dokładnie Stokrotko - taki był los służących. I ja ze swej strony znam takie opowieści, gdzie miejscowy arystokrata, ale nie tylko - np. przemysłowiec - "zbrzuchacił" służącą . Serdecznie pozdrawiam Stokrotko, po szybkich, siedmiominutowych zakupach . Miłej soboty :-) .
OdpowiedzUsuńWiele jest takich opowieści o jakich piszesz Jardianie...
UsuńOj, westchnęłam ze smutkiem nad losem nas, kobiet. Dziś stare dziady też układają nam życie i każą umierać na porodówkach albo poza nimi...
OdpowiedzUsuńNo niestety Anko....
UsuńTak sobie pomyślałam Stokroto że w dzisiejszych czasach to wiele żon jest w podobnej sytuacji.Na dodatek pracują zawodowo i często są lepiej wykształcone of mężów
OdpowiedzUsuńEla
I słusznie sobie Elu pomyślałaś...
UsuńPodpisuje sie pod tekstem Eli, a sama milo wspominam nasza nianie, zajmowala sie nami gdy mama odwiedzala dziadka i u niego sprzatala, hotowala itd. Jeszcze zdaxylam jej przedstawic swojego synka. Ale przytoczone fakty sa, niestety/ prawdziwe. Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu generalnie było bardzo źle.... ale oczywiście były wyjątki.
UsuńCzłowiek człowiekowi sadystą...Było, jest i będzie...;o)
OdpowiedzUsuńNo niestety Gordyjeczko...
UsuńPodobne historie pewnie na świecie i teraz mają miejsce. To trochę tak jak Polki wyjeżdżały w przeszłości do sprzątania w Niemczech, też trafiały różnorodnie.
OdpowiedzUsuńNadrobiłem zaległości u Ciebie i jestem pod wrażeniem. Ile rzeczy jesteś w stanie odkopać, przeczytać i zobaczyć, żeby nam pokazać.
W sumie moja trzecia dawka była najlepsza ze wszystkich, przy dwóch poprzednich bolała mnie ręka okropnie z tydzień co najmniej. Teraz jak dostałem mRNA szczepionkę ręka bolała mnie z dwa dni.
Podziały, podziały, podziały. Co i rusz jakiś nowy. A to ktoś nie je mięsa, a to ktoś segreguje śmieci, a to głosuje na tych co nie trzeba. Fakt, można oszaleć od tego.
Pozdrawiam!
Dziękuję za wizytę i miłe słowa dotyczące mojego pisania.
UsuńJa też po trzeciej dawce . Pfizer. Cała noc z piątku na sobotę przespana z bólem lewego ramienia. Ale dałem radę . Pozdrawiam serdecznie :-) .
OdpowiedzUsuńPo szczepionkach to z reguły trochę boli ramię...
UsuńDobrze, że te mroczne czasy są już za nami. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję ze już nie wrócą...
UsuńA wiesz, że w Zamku Królewskim, w Pałacu Pod Blachą, do 2 lutego jest wystawa szopek krakowskich?
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. I wybieram się chociaż parę lat temu widziałam w Krakowie ...
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńWiem, że służące miały przechlapane. Znam to z lektury.
Dobrze, że te czasy już minęły. Teraz dobra gosposia jest na wagę złota.
I tak być powinno.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Służące w Polsce międzywojennej miały okropnie ciężkie życie Michale...
UsuńOd dawna czytam Pani blog i coraz bardziej jest nim zachwycona.
OdpowiedzUsuńAnonimowy - rozumiem że podoba Ci się to co piszę.
UsuńDziękuję.
Bardzo ciekawa książka i pouczająca, także czytałam z wielkim zdumieniem, że tak traktowane ludzi w cywilizowanym kraju!
OdpowiedzUsuńI chyba trochę Ci było przykro - prawda Asiu?
UsuńKomunizm miał na pewno jedną (może kilka) cechę dobrą: zrównanie ludzi.Czy tak całkowicie, można by dyskutować, ale już nikt nie musi jaśniepani dziedziczki całować w rękę (nie mówię o powitaniu), a jaśnie pan nie daje po pysku chłopu pańszczyźnianemu, tak na wszelki wypadek, co opisuje w swych "Dziennikach" Żeromski.Jeszcze ciągotki ku wyżywaniu się w poniżaniu dworskich pracowników zdradzał Melchior Wańkowicz w "Szczenięcych latach", ale w moich oczach na tym stracił. Na szczęście to się odmieniło. Kiedy zastanawiałam się nad zatrudnieniem niani do dziecka, koleżanka powiedziała: Coś ty?! Ona się będzie wylegiwać w twoich fotelach, a ty będziesz gnać do pracy! A druga opowiedziała, jak jedna pani domu - po studiach i w ambitnym zawodzie, po przyjściu z pracy klęczała przy piecu umorusana, wygarniając sadze, a pomocnica domowa sobie spokojnie siedziała, bo do niej, jako niani, takie czynności nie należały. No i dobrze! K.
OdpowiedzUsuńWiem, że potem to się trochę zmieniło...
UsuńDziękuję za komentarz.
czytałam "Służące" zaraz po publikacji z uwagi na Autorkę, którą znałam ze "Słonimskiego.Heretyka z ambony". Miałam przyjemność wymienić z panią Joanną Kuciel-Frydryszak kilka uwag w innej sprawie. Po lekturze "Służących" za czyjąś sugestia sięgnęłam po "Opowieść podręcznej" Margaret Atwood. To dopiero horror!
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Czesiu po długiej nieobecności u mnie.
UsuńJeśli chodzi o "Opowieść podręcznej" to jak wiesz to jest fikcja literacka....
Życie kobiet ogólnie zawsze było bardzo cięzkie. Troche sie to zmienia, ale tak powoli...
OdpowiedzUsuńNo właśnie - powoli się to zmienia...
UsuńDla mnie to niesamowite, że to całkiem jeszcze niedawno kobiety spotykał taki los... Jak dobrze, że jednak zaszły zmiany.
OdpowiedzUsuńZaszły zmiany.... ale nie wszędzie...
UsuńMignęła mi ta książka jakiś czas temu, ale wtedy mnie nie zainteresowała. Teraz owszem, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńSmutna lektura, ale warta przeczytania.
UsuńSiostra mojego dziadka w latach dwudziestych ubiegłego wieku była w Warszawie guwernantką, ale jej życie niewiele było lepsze od życia służącej.
OdpowiedzUsuńSto lat temu los pracujących kobiet był bardzo trudny.
I często na dodatek rózne panie Dulskie przeciwko nim występowały...
Usuń:-)
OdpowiedzUsuńOh znam to muzeum. Mają piękne eksponaty, można tam wiele godzin przebywać i oglądać i oglądać. Muszę się tam wybrać znowu.
OdpowiedzUsuńJa tam bywam kilka razy w roku.
UsuńTakże na wydarzeniach kulturalnych towarzyszących kolejnym wystawom.
Tam niedługo będzie na podwórku tej kamienicy zadaszenie - kawiarenka pod tym zadaszeniem. Ale kiedy będzie to zrealizowane to nie wiem. Projekt już jest.
OdpowiedzUsuńSuper!!!! Zapytam jak będę nastepnym razem... :-)
UsuńMam tę książkę na e-półce, ale jeszcze nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńWiem, z opowieści mamy, że przed wojną w domu dziadków, nauczycieli wiejskich, zawsze była do pomocy tzw. dziewczyna. Dziewczyna, o której opowiadała mama, była trochę od niej starsza, miała na imię Izabela i pochodziła z wielodzietnej rodziny; pomagając - bo raczej trudno tu używać formy 'służąc' - babci w gospodarstwie, przyuczała się do prowadzenia (kiedyś, w przyszłości) swojego i odciążała rodziców, będąc na utrzymaniu moich dziadków. W pamięci mojej mamy pozostała jako jej przyjaciółka, bliska osoba.
Moi dziadkowie też mieli służąca, ale to była właściwie niania która zajmowała się dziećmi. A było ich siedmioro.
UsuńAle ksiązką jest o złym, okrutnym traktowaniu służących. Przeczytaj koniecznie.
Jaguniu,
OdpowiedzUsuńco tu mówić o tamtych służących kiedy współcześnie swój własny mąż poślubiony też potrafi zrobić z żony niezłą swoją służącą. Nie generalizuję, ale jeszcze do niedawna, bo teraz jednak kobiety wywalczyły sobie więcej niezależności, i pracowały zawodowo i zajmowały się dziećmi, domem, zakupami, praniem, sprzątaniem i jakoś musiały dawać sobie radę gdy tymczasem pan i władca kanapa i gazeta...Teraz panowie też muszą w domu pomagać choć w każdym to różnie wygląda... A tamte młode dziewczyny - służące to naprawdę był dramat. Dlatego niech współczesne młode dziewczyny docenią co mają i jeśli tylko chcą mogą i uczyć się i pracować, ale same dla siebie...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ewuniu wyżej Ela już pisała o tych współczesnych żonach-służących...W wielu domach niewiele się pod tym względem zmieniło.
UsuńSerdeczności, :-)
To na pewno ciekawe historie, choć smutne. Dziękuję za Twoją opinię i zdjęcia z wystawy. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI ja Ci dziękuję za wizytę :-)
UsuńA ja niedawno obejrzałam po raz drugi film o służących w amerykańskich domach. "Lata 60. XX wieku. Początkująca dziennikarka spisuje historie czarnoskórych służących wywołując skandal wśród wyższych sfer." https://www.filmweb.pl/film/S%C5%82u%C5%BC%C4%85ce-2011-567127 Obejrzyj, jeśli nie widziałaś. Jak widać nie tylko czarne, ale białe niewolnice (niewolnictwo w ogóle) były i wg mnie nadal są. Wystarczy urodzić się w tzw. lepszej rodzinie, by być lepiej traktowanym, by mieć łatwiej na stracie. Ciekawa co na to zwolennicy tzw. najlepszych cech narodowych Polaków? Polaków, którzy byli zawsze najwspanialsi! Nie chce wchodzić w politykę, ale wnioski nasuwają się same. Dzięki za rekomendację.
OdpowiedzUsuńOczywiście Ivo, że wnioski nasuwają się same.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję za wizytę:-)
Smutne to wszystko. Bywa, że podobnie traktuje się Ukrainki, najchętniej wykorzystując fakt, że one muszą zarabiać na swoje rodziny. No i - niestety - to typowe dla nowobogackich. Nie uogólniam , ale takim ludziom naprawdę odbija często. A tym można mierzyć człowieka, jak traktuje innych, tych słabszych. Buziaki
OdpowiedzUsuńAnusiu, też słyszałam o tym ,że Ukrainki traktuje się bardzo źle...
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
W czwartek byłam na tej wystawie. Muszę przyznać, że miałam o wiele większe oczekiwania. Nie była zła, ale zabrakło mi tego nieuchwytnego czegoś. Polecam za to wystawę "Splendor władzy" w Podchorążówce. Jest niesamowita :)
OdpowiedzUsuńTo prawda.... ale może dlatego że to była smutna wystawa.
Usuń"Splendor władzy" już widziałam.... i był to prawdziwy splendor :-))
Zainteresowałaś mnie Stokrotko tą książką, wpisuję sobie na tegoroczną listę do przeczytania. Choć to smutna opowieść, z pewnością warto ją poznać. Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrego roku :)
OdpowiedzUsuńIwonko warto te książkę przeczytać.
UsuńDziękuję serdecznie za wizytę,,,:-)
Strasznie smutny kawałek historii w Polsce. A Nam się wydaje, że nam tak daleko do 'amerykańskiego spsobu traktowania czarnoskórych niewolników'...
OdpowiedzUsuńNiewolnictwo nadal ma miejsce, za chwilę usłuszymy więcej jak w XXI wieku traktowano niektórych ludzi, traktując ich jako podludzi, tylko dlatego, że byli innej rasy, pochodzili z biednych rodzin lub ich status społeczny odbiegał od ogólnie przyjetego...
No niestety masz rację.
UsuńDzięki serdeczne za komentarz.
I'am glad to read the whole content of this blog and am very excited,Thank you for sharing good topic.
OdpowiedzUsuńប្រដាល់តាមអនឡាញ_Thai Boxing
Thai Boxing_ប្រដាល់តាមអនឡាញ
Oj ciężkie było życie tych kobiet.:(
OdpowiedzUsuńAle powiem Ci o pozytywnym przykładzie. Kuzynka mojej babci była zamożną kobietą. Miała służącą, a właściwie gosposię. Była bardzo dobrze traktowana, jak członek rodziny. Osobiście Ją poznałam (kiedy zdałam na studia, nie dostałam akademika i miałam mieszkać u "cioci").
Oby tylko takie były przykłady traktowania gospodyń domowych.
Buziaki!
Basiu zdarzały się na szczęście i takie sytuacje.
UsuńRodzice mojej Mamy też mieli służąca i też ja traktowali jak członka rodziny.
Serdeczności
Zachęciłaś mnie i do przeczytania książki i do pójścia na wystawę. Dziękuję
OdpowiedzUsuńCieszę się
UsuńPozdrawiam.
Pouczająca wystawa. Do dziś w wielu krajach na świecie tak się dzieje, choć świat poszedł z postępem i ludzi mądrzejsi, niby!
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda Rynek Starego Miasta na Twoich zdjęciach:)))
Bo ten Rynek jest piękny Urszulko :-)
UsuńWitaj bielą za oknem Stokrotko
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu słuchałam w radio bardzo ciekawej audycji o tej wystawie. I wiesz, nawet pomyślałam o Tobie "Ciekawe czy Stokrotka już ją widziała?" Ale jakże mogłabyś coś tak interesującego przeoczyć.
Przesyłam ciepłe pozdrowienia na skrzydłach wiatru
Miło mi Ismeno że masz o mnie takie dobre zdanie
UsuńSerdeczności Kochanie...