Dom był duży, drewniany ale na wysokiej podmurówce. Wchodziło się najpierw po ośmiu schodkach na ganek, potem z ganku do sieni.
Po jednej stronie sieni było wejście do dużej kuchni i dalej do spiżarni. Z sieni prowadziły też schody - jedne na strych, drugie w dół do piwnicy.Przed domem był duży ogród. Zaczynał się zaraz pod ścianą domu a kończył przy drewnianym płocie. Za nim była wydeptana ścieżka którą przechodzili ludzie, często też konie, krowy i psy. Na drewnianym płocie siedzial kot lub stal kogut, a przez dziurę w płocie często uciekaly na ścieżkę kurczątka. Wprawdzie wybieg dla kur, kaczek i gęsi był poza domem, to "drobiowe maleństwa" wyrywały sie same przez dziury w siatce na zwiedzanie ogrodu i okolic.
Ogród dzielił się na część kwiatową, sad i gaik. W sadzie rosły czereśnie, wiśnie, jabłonie, grusze, krzaki porzeczek czarnych czerwonych i bialych i agrestu. Rosły też trzy stare orzechy a na tyczkach pięła się fasola i winorośl. Sad był za domem, A za nim byl mały gaik. I w nim rosły brzozy, lipy i jeden dąb. Pamiętam, że te drzewa były wysokie i potężne, więc byl to raczej rodzaj lasu.
Był też jeden bardzo wysoki święrk, ale stał w części kwiatowej. Tak jakby pilnował żeby babci Broni nikt nie wyrywał kwiatów.
Przy samym domu, pod oknami i między nimi rosły wysokie, białe lilie. Stanowiły one wspaniały kontrast z ciemnymi ścianami domu. Dopiero po wielu latach dowiedziałam się, że białe pachnące lilie pod oknami to była cecha charakterystyczna ogrodów na Rzeszowszczyźnie.
Ogród kwiatowy był całym zyciem Babci. Na tzw. węgle domu rosło kilka krzaków czarnego bzu. Pamiętam, że babcia zrywała często białe baldachy tego bzu i robiła z nich nalewkę przeciwko przeziębieniu.
W ogrodzie byly też bzy białe i fioletowe, ale nigdy nie widziałam ich w porze kwitnienia. Były też jaśminy i jarzębina.
Babcia uwielbiała różne zioła lecznicze. Wzorem wielu innych starszych kobiet uprawiała je w ogródku, a potem zbierała miętę, szałwię, lubczyk, piołun, wrotycz, krwawnik.
Ale najbardziej dumna była ze swoich dalii, peonii, floksów i lwich paszczy. Pamiętam, że jak ją kiedyś zapytałam dlaczego lwie paszcze mają taką śmieszna nazwę - urwała jeden kwiatek i nacisnęła go w ten sposób, że mu się ta malutka paszcza otworzyła.
W rogu ogrodu kwiatowego rosły bardzo wysokie malwy. Właściwie to nawet rosly po drugiej stronie płotu, na ścieżce. Uwielbiałam je.
No i jeszcze różne pachnące groszki i powojniki. Często wspinaly się po płocie albo po wbitych specjalnie wysokich kijach. A także astry, które zaczynaly kwitnąć w sierpniu.
W drugim rogu ogrodu kwiatowego rosły też olbrzymie, pełne wilgoci i komarów paprocie.
A na środku ogródka pyszniła się rabatka różana.
Po całym terenie biegał na krzywych łapkach mały kundelek.
Po domu i ogrodzie babci Broni, w którym przez cale dzieciństwo spędzałam dwa miesiące wakacji nie pozostał nawet ślad.
---------------------------------------------------------------
Był to urywek w mojej książki pt: "Zwariowałam".
Stokrotko a czy stokrotki też rosły w tym ogrodzie?
OdpowiedzUsuńEla
Pewnie tak, ale ja bardziej zapamiętałam stokrotki, które rosły na łące za płotem...
UsuńTeż pamiętam ogrody mego dzieciństwa. Kiedyś żyło się "bliżej ziemi". Nawet bardzo dosłownie. Jesienią syn zadzwonił z pytaniem do mamy - zielarki :) co to żółtego wyrosło im w ogródku? I bez zdjęcia odpowiedziałam im, że to pewnie nawłoć. Może kiedyś, jako ciekawą, sentymentalną historię, moja wnuczka napisze na jakimś blogu, o babci, która ostrzegała ją przed piołunem? :)))
OdpowiedzUsuńMożę tak będzie kiedyś - życzę Ci tego szarabajko...
UsuńPozdrawiam Stokrotko - wpis piękny, piękna fotografia. Tak, kiedyś żyło się bliżej ziemi. Moje Babcie i Dziadkowie już "na tamtym świecie" - ale pamiętam z kolei wiele ziół, czarny bez itd. I wyjazdy codziennie za miasteczko . Serdeczności, miłej niedzieli. Dziś tylko z rana szybki , 13 - to minutowy spacer po osiedlu i w inne tereny. A zdjęcia czarno - białe miały i mają swą tajemną moc :-). Sam jestem ich "strażnikiem" ;-) .
OdpowiedzUsuńTo prawda wszystko co napisałeś Jardianie...
UsuńStokrotko, od razu przeniosłam się do babcinego ogródka, za którym wciąż tęsknie i często odwiedzam go w snach. Naprawdę, we śnie wyganiam stamtąd obcych ludzi... W sumie powinnam być wdzięczna, że się domkiem i ogródkiem zajmują, ale to babcia z dziadkiem sami budowali... No i tak to się plecie na tym świecie... Niech żyją Stokrotki 🌼🌼🌼
OdpowiedzUsuńTakie wspomnienia piękne mamy - prawda Anko?
UsuńPamiętam doskonale ten tekst. I ten drugi, bo rozumiem że będzie i druga babcia?
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Pewnie, że będzie...
UsuńZawsze lub prawie zawsze babcie są dwie i każdą pamiętamy inaczej:-)
OdpowiedzUsuńPiękny tekst o pięknej kobiecie!
Dziękuję Asiu.
UsuńAle masz piękne wspomnienia! <3
OdpowiedzUsuńA Twoja Babcia to nie tyle ginący gatunek człowieka, ile wręcz gatunek człowieka, którego już w ogóle nie ma....a może się mylę? W każdym razie, trochę to smutne, jak się o tym bardziej pomyśli :(
Ściskam mocno!
Pewnie Celciku że nie ma już od dawna takich babć...
UsuńGdy otworzyłam Twój blog i mój wzrok padł na zdjęcie, zadrżałam i serce fiknęło mi koziołka, bowiem wyglądało niemal identycznie jak zdjęcie z czasow młodości mojej babci. Powoli przyjrzałam się twarzom i okazywało się, że są obce. Chociaż... Pani na samej górze ma twarz podobną do mojej :-)
OdpowiedzUsuńWszystkie osoby, które są na tym zdjęciu są już od dawna po tamtej stronie...
UsuńTe z moich zdjęć również... Są sprzed wojny.
UsuńRozumiem.
UsuńPani Stokrotko tak pani ten ogród opisała że widzę te wszystkie drzewa i kwiaty.
OdpowiedzUsuńKasia
Kasiu - to był naprawdę piękny ogród.
UsuńPięknie, obrazowo opisałaś Babci dom i ogród. Tak sobie myślę, czy moje wnuki kiedyś będą wspominały mój ogród ? Pewnie nie, nie zwracają na niego uwagi. A ja - tak jak Twoja Babcia kocham w ogrodzie każdy kwiat, rabatkę, drzewa. I dotykam, głaszczę i gadam do nich, jak to babcia...... Pozdrawiam Jagódko najserdeczniej ��
OdpowiedzUsuńWiem, pamietam Anusiu że tak kochasz swój ogród...
UsuńCoś w tym jest, że bardzo wielu osobom, w tym i mnie, babcie kojarzą się z ogródkami :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
I to jest prawidłowe skojarzenie Karolinko...
UsuńDo roślin trzeba mieć rękę. Ja jakoś nie znam się, ani nie mam zapędów w tym kierunku.
OdpowiedzUsuńWiadomo. Jak na razie moje zmiany w życiu są przynajmniej raz przemyślane. :) Ale może zdarzyć się kiedyś taka na ,,ura".
Pozdrawiam!
Dziękuję Ci.
UsuńWidzę to oczami wyobraźni. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się...
UsuńFajne wspomnienia. Ja swoje babcie pamiętam tylko na łożu śmierci, dosłownie. Jako małe dziecko zaprowadzono mnie na pożegnanie przed śmiercią i tyle moich wspomnień. Wcale nie były takie młode, jak umierały. Po prostu późno porodziły moich rodziców i moi rodzice późno urodzili mnie:) Nawet zdjęcia się nie ostały...
OdpowiedzUsuńTatiana
A ja swoich dziadków nie zdążyłam poznać...
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńLubię Twoje wpisy i wspomnienia.
Wspomnienia za zawsze bez wad, mają swoją magię i dużo miłości za tym, co przeminęło.
Najważniejsze, że pozostały w pamięci.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Masz rację Michale...
UsuńObie babcie zmarly gdy bylam malutka, ale babcia moich dzieci miala ogromny ogrod przy domu-1500m2 a w nim owoce, jarzyny, orzechy i wczesne ziemniaki. A to wszystko na terenie kopalni. Zaczarowane miejsce mojego i ich dziecinstwa. Dobrze o tym pamietac! Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - to dobrze że nie zapominasz...
UsuńPiękny opis, cudne wspomnienia! A dziś w ogrodach trawa, krzewy ozdobne, żywopłoty... Ja natomiast posadziłam kolorowe floksy, będzie jak u babci.
OdpowiedzUsuńPewnie Urszulko że będzie jak u babci...
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńMiło wspomnieć taki Babciowy Czas. Jest w nim tyle magii:)
Pozdrawiam:)
To prawda Leno...
UsuńTo był cudny ogród, piękne masz wspomnienia Stokrotko i pięknie je opisałaś :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Mario...
UsuńTakie obrazki z dzieciństwa są jak kolorowe nitki, z których utkany jest kolorowy kobierzec pamięci. Łączy nas z przodkami. Kiedyś widziałam w galerii u artysty bieszczadzkiego Leona Chrapko cykl obrazów z serii " W ogródku babci"
OdpowiedzUsuńTeraz myślę, że może na Podkarpaciu wszystkie ogródki były podobne. Pozdrawiam
Bardzo możliwe że tak właśnie było z tymi ogrodami...
UsuńJa mam podobne wspomnienia domu i ogrodu babci, i tyle ciepła w tych wspomnieniach :)
OdpowiedzUsuńTo mnie rozumiesz Elizo ...
UsuńPrzepiękne są te wspomnienia, prawda? Tutaj o babci, a w poprzednim wpisie - wnuk i tak oto połączyłaś w całość obie opowieści. Dla mnie też babcie - i dziadkowie - odegrali kluczowe role w moim dzieciństwie, ba, wpłynęli na moje życie. Z jedną parą przeżyłem życie aż do śmierci obojga, a ci ze strony matki towarzyszyli mi dłużej... podobno cechy charakteru dziedziczone są właśnie po dziadkach / babciach... kto to wie...
OdpowiedzUsuńTo też masz piękne wspomnienia...
UsuńJa bardziej wspominam miejsca, których nie ma, niż babki moje. Tak samo z tęsknotą. Za to dziadkowie byli super ✌️
OdpowiedzUsuńTego ogrodu juz dawno nie ma, pozostał tylko w mojej pamięci.
UsuńA jesli chodzi o dziadków to ich nie zdążyłam poznać...
Już chyba nie ma takich ogródków, Twoja Babcia miała wszystkie kwiaty, które w tamtych czasach w nich musiały kwitnąć. Najczęściej to były byliny i co roku i w tym samym miejscu się pojawiały. Moja babcia tez miała taki ogródek przed domem, a za domem sad. Tylko, że ona tam swoich rączek nie brudziła, mieszkała razem ze swoją starszą siostrą, obie wdowy i to ciocia-babcia takimi sprawami się zajmowała. Bardzo kochaliśmy ciocię babcię , mniej babcię.
OdpowiedzUsuńA moja babcia Bronia robiła wszystko sama. A w międzyczasie opiekowała się jedyną córeczką czyli moją Mamą i 6-ma synami...
UsuńAch te kochane Babcie. Ja niestety nie miałam zadnej. Przykre, ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńKrystyno - różnie się w życiu plecie...
UsuńNajsmutniejsze jest to, że po domu i ogrodzie Twej babci Broni nie pozostał żaden ślad...Jest on tylko w Twojej pamięci i na zdjęciach. Piękny, sielankowy, pełen harmonii i czułości świat z dawnych lat.
OdpowiedzUsuńEch! Tyle sie zmienia dokoła. A w ciagu naszego życia zmiany niesamowicie przyśpieszyły.Nasze babcie byłyby w tym naszym świecie ogromnie zagubione...
Na dodatek bardzo ciężko te babcie pracowały.
UsuńDziękuję Olgo...
Mój domowy ogrod tez jest zielony:)
OdpowiedzUsuńNie wierzę:-)
UsuńCudowne są Twoje wspomnienia. Miałam wspaniałych, kochanych Dziadków. Z łezką w oku wspominam cudowny, kwiatowy ogródek Babci.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Cieszę się Lucjo że Ci się spodobały...
UsuńPięknie wspomniane.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńStokrotko, piękny post.
OdpowiedzUsuńMiałam tylko jedna Babcię, ale byłyśmy bardzo mocno ze sobą związane. Ogródek kwiatowy też był pełen wszelkiego kwiecia, ale nie lubiłam żadnych prac ogrodowych. Teraz mam piękny ogród pełen roślinności z ogródka Twojej Babci i myślę czasami, że gdyby go zobaczyła moja Babcia byłaby bardzo zaskoczona i zachwycona.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak myślałam że Ci się ten post spodoba....
UsuńPiękne wspomnienie. ;) Ja takich ładnych wspomnien ze swoimi babciami i dziadkami niestety nie mam.
OdpowiedzUsuńDziadków niestety nie zdążyłam poznać...
UsuńNiebawem będę jeszcze pisać o drugiej babci, więc zaglądaj...
Piękne wspomnienia :) kiedyś każdy miał ogród i mnóstwo różnych roślin w nim ...
OdpowiedzUsuńMoże nie każdy Lidio, ale dużo więcej osób niż teraz...:-)
Usuń