niedziela, 6 lutego 2022

Takie różne wspomnienia - część czwarta

Wspomnienia są dobre albo złe. Są też takie trochę dobre i trochę złe. I to wspomnienie jest właśnie takie. 
 
Zostałam kiedyś zaproszona na 3-dniowe Międzynarodowe Sympozjum dotyczące paliw statkowych i ich zastosowania w eksploatacji statków. W skrócie mówiło się na te paliwa bunkier. Sympozjum odbywało się w bardzo eleganckim hotelu w Paryżu. Hotel ten mieści się tuż koło Paryskiej Opery. To właśnie ten hotel na widokówce.

Jak już napisałam sympozjum było międzynarodowe, więc uczestniczyli w nim przedstawiciele firm paliwowych z całego świata - głównie z Bliskiego Wschodu. 
Z mojej firmy, która wówczas była wiodąca w zakresie eksportu i importu chemikaliow zaproszone zostały dwie osoby - Pani Dyrektor
biura i szara myszka czyli ja. A ja to dlatego, że ze strony logistycznej zajmowałam się dostawami chemikaliów na statki które pływały wówczas po wszystkich morzach i oceanach.  Statki te pływały pod banderą polską ale też i pod obcą. Na sympozjum napisałam w języku angielskim bardzo fachowe przemówienie  dotyczące tych dostaw.
Przemówienie to miała wygłosić moja Pani Dyrektor.
Sympozjum miało być otwarte pierwszego dnia późnym popołudniem. 
Jak zwykle po zgłoszeniu się w hotelu otrzymaliśmy pokoje i o określonej godzinie mieliśmy się zebrać w najpiękniejszym - jak się potem okazało pomieszczeniu hotelowym /to to które jest na widokówce po lewej stronie na dole/.
Hotel był klasy lux więc zaraz po otrzymaniu kart-kluczy do drzwi służba zawiozła nam bagaże do pokoi. 
Gdy weszłam do swojego pokoju doznałam szoku. Był to dwupokojowy apartament  o wielkości conajmniej 100 metrów kwadratowych. Luksus był w nim tak niewyobrażalny, że przez długi czas stałam na środku  zamieniona w słup soli.  Stałabym tak nie wiem jak długo gdyby nie telefon. Dzwoniła moja pani dyrektor z prośbą abym przyniosła jej tekst przemówienia bo chciała go jeszcze raz przejrzeć przed wystąpieniem.
No więc jej zaniosłam a gdy zaprosiła mnie do swojego pokoju.... to zamieniłam się w jeszcze większy słup soli.
Pokój pani dyrektor /wraz z łazienką/ miał najwyżej 15 metrów kwadratowych i w porównaniu do mojego apartamentu był niezwykle skromny.
Gdy spotkałyśmy się po jakimś czasie na lunchu w restauracji hotelowej byłam mocno przerażona i blada jak trup. Poproszono nawet do mnie lekarza ale ten po zmierzeniu mi ciśnienia powiedział, że nic mi nie jest.
Przy stole siedziało z nami dwóch Skandynawów - szefów firm, które były naszymi kontrahentami. Zaczęli zachwycać się urodą hotelu a jeden z nich stwierdził, że jest w nim podobno wyjątkowo elegancki i pełen przepychu apartament. 
Ale może nie będę przedłużać.
Trzy - dniowe sympozjum było na najwyższym poziomie. Moja pani dyrektor i ja byłyśmy jedynym kobietami, które w nim uczestniczyły.
W przerwach między obradami zdążyłam "przelecieć się" po Paryżu i zobaczyć z zewnątrz najwspanialsze i najbardziej znane budowle. Byłam niesamowicie szczęśliwa.
Jednocześnie w środku trzęsłam się ze strachu aby nikt z uczestników sympozjum nie dowiedział się, że prawdopodobnie przez pomyłkę umieszczono mnie w najbardziej ekskluzywnym apartamencie hotelu. Podejrzeniom i domysłom mogłoby nie być końca.
Na szczęście nikt w ciągu tych trzech dni do mojego apartamentu nie zapukał ani nie zadzwonił. 
-----------------------------------------------------------
Gdy parę lat póżniej, w 2000 roku pojechałam z mężem na 12-dniową wycieczkę do Paryża to wtedy zwiedziłam to miasto, jego zabytki, pałace i muzea bardzo dokładnie. Wędrowaliśmy też po Paryżu śladami Wielkich Polaków.
Gdy w pewnym momencie podeszliśmy pod hotel Opera opowiedziałam mężowi tę historię.
Ale powiedział, że chyba fantazjuję. A że to były czasy przed-komórkowe więc  nie mogłam sobie wtedy selfika w apartamencie zrobić.....No i nie mam dowodu...

Więc nie zdziwię się jeśli i Wy mi nie uwierzycie...

72 komentarze:

  1. -- ja tam wierzę, wiem, że jesteś wyjątkową kobietą , a i Francuzi od razu się na Tobie poznali...
    - buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam serdecznie Stokrotko. Piękna opowieść, miałaś przygodę. Marzy mi się Francja. Cóż - "Francja - elegancja". Ktoś z rodziny był tam przejazdem, znajomi też . Nie mogli się nadziwić . A pozdrawiam po szybkim spacerze po całym osiedlu i Parku Miejskim. Mamy być - jak już wspomniałem miastem uzdrowiskowym. Porobiłem zdjęcia. Są na Facebook - u i Instagram - ie. Piękny Park, ptactwo wodne. Może kiedyś spotkamy się przy kawie ;-) . Jesteś imienniczką mojej Mamy :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jardianie dziękuję za życzliwy komentarz...:-)

      Usuń
  3. jedyne noclegi w Paryżu to camping za Laskiem Bulońskim, okrutny i nieprzyjazny, bo pole namiotowe na żwirze, nie sposób śledzia wetknąć w grunt i od czwartej, piątej rano ruch drogowy za płotem, nie dający pospać cywilizowanym ludziom o tej porze...
    aha, jeszcze takie mieszkanko w Dzielnicy Łacińskiej, ale co to za nocleg, skoro balanga trwała nieustająca, chleją, gadają, bzykają się, muzyka a la longue i jak tu znowu ma pospać ów cywilizowany człowiek?...
    Paryż jest fajny, nie powiem, ale do spania stanowczo się nie nadaje...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byliśmy prywatnie w Paryżu to spaliśmy w jakimś nędznym hoteliku pod miastem.

      Usuń
  4. Toż jasne jak słońce że Cię jakiś szejk z Kuwejtu wypatrzył:-))
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam że to zasługa tego szejka a może ksiecia arabskiego, :-))????
      Ela

      Usuń
    2. Nawet jeśli.....to się potem ten szejk rozmyślił:-))

      Usuń
    3. Elu Ty sobie ze mnie nie żartuj!!! :-)

      Usuń
  5. Ja Ci wierzę:) A czy to pomyłka czy nie, to nie ważne - ważne, że mogłaś się trochę popławić w luksusie:))
    Tatiana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojęcia nie miałam jak z tego luksusu korzystac:-)

      Usuń
  6. Wierzę i myślę sobie, że to taki prezent od świata. Widocznie zasłużyłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wierze - bo dlaczego, przepraszam, mialabys nie mieszkac w przepychu????
    a drugie dlaczego - bo Paryz mi sie kojarzy wlasnie z roznymi paradoksalnymi sytuacjami. Mozliwe, ze zycie, albo zycie w calosci zawdzieczam (z Coreczka) dzieki....fontannom w Paryzu. Tak. Postaram sie krotko wyjasnic (haha) - dziecko mialo +/- 10 lat, nie lubilo dlugich spacerow, ale chcialo zobaczyc Paryz, bo jej raz minal chrobowo. Pojechalysmy pociagiem, mieszkalysmy w mieszkaniu kolezanki - akurat byl koniec miesiaca i zero prawie w banku. Mialam na chleb, mleko i karnet na metro. Plan wycieczki zrobilam taki, zeby w 1 dzien obejrzec z wierzchu wszystko najlepsze. Z minimum dlugiego chodzenia ;). Pojechalysmy na Trocadero i od razu byl wsciekly upal, wiec moczylysmy nogi w fontannie. widok na wierz E. i Paryz - piekne. Po prawie godzinie moczenia ruszylysmy dalej. Zanim dziecko zaczelo marudzic - byla fontanna... znowu postoj. a ja z moim planem wycieczki w reku parlam dalej. Potem byly psikadelka trawnikowe, pod ktore sie podstawialysmy i ozywalysmy. Plan byl taki - stacja St Michel byla kluczowa jesli chodzi o wytrzymalosc Coreczki, bo albo tam wsiadamy, albo wysiadamy przed koncem wycieczki. WSZYSTKIE fontanny na trasie zdaly egzamin celujaco. Na tyle, ze St Michel nam nie bylo w ogole potrzebne. Wsiadlysmy gdzie indziej, uchetane, jak konie orne, i wysiadajac na naszej stacji widzialysmy jakies napisy - dla wsiadajacych. zignorowalam, bo nie wsiadalam! Doczlapalysmy do domu, a tu dzwoni telefon. Maz moj i pyta czy wszystko OK. Mowie, ze ledwo zyjemy, on przerazony - ale czy wszystko OK???? no tak...no i sie okazalo, zw m/w tym czasie (margines 20 minut), kiedy my mialysmy wsiadac/wysiadac na St Michel wedlug planu, arabska bomba zabila 7 osob na stacji St Michel....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mieliście przeżycia....
      Fajnie ze jesteś TU...
      :-)

      Usuń
    2. Jestem, jestem :) tyle, ze za czesto cos wchodzi w parade, zeby cokolwiek napisac :(

      Usuń
  8. Witaj Stokrotko, jesteś bardzo skromna. Apartament widoczni Ci się należał:)) Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na moim blogu.
      I dziękuję za pocieszenie:-)

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Cieszę się że się Kloszardowi spodobała...

      Usuń
    2. Powinnam chyba zacząć się podpisywać Natalia bo zamieszania wciąż wiele i nawet ja czasem się pytam- "ki diabeł "

      Usuń
    3. No właśnie "ki diabeł?"

      Usuń
  10. Złe, dobre wspomnienia? No, nie wiem. Wspomnienia są zawsze dobre skorą są. Złe bywają jedynie sprawy i sytuacje, które się wspomina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też prawda....ale tego strachu i niepewności nigdy nie zapomnę...

      Usuń
  11. I tu nadchodzi czas, by sparafrazować rządową klasyczkę od pyskowania w obronie zwycięstw 1:27 (i nie tylko w ich obronie) i napisać otwartym tekstem: TOBIE SIĘ TO PO PROSTU NALEŻAŁO!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja matka uwielbiała podróże, niestety w PRL-u mogła jeździć tylko do socjalistycznych krajów, ale zawsze marzyła o podróży do Paryża. Pomimo, że zmarła już w "wolnej" Polsce, to tej pięknej stolicy, nie udało jej się zobaczyć. Należysz do ludzi, którym szczęście sprzyja, więc niechaj tak zostanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz jak długo musiałam się uczyć i ciężko pracować? A że szczęściem to różnie bywało

      Usuń
  13. Wierze w 100% - wyjątkowy apartament dla wyjątkowej kobiety, już tam się na Tobie poznali:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj spokój Asiu znasz mnie przecież i wiesz ze jestem szara myszką...

      Usuń
    2. A kto powiedział, że szare myszki nie są warte królewskich apartamentów?
      jotka

      Usuń
    3. No jednak mi się w głowie przewróci:-)))

      Usuń
  14. Ja tam Ci wierzę - ale miałaś luksusową przygodę :) A tego Paryża to Ci trochę zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Należał Ci się ten apartament jak nic. Szkoda tylko, że zamiast się rozkoszować tym luksusem, Ty żyłaś w napięciu...
    Pochwalę się, że odbyłam dwa rejsy na statkach handlowych PŻM-u, mój M. był radiooficerem.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajna przygoda, mam nadzieję, ze jednak pozwoliłaś sobie na pławienie się w luksusach i to w Paryżu na dodatek... piękne wspomnienia!
    Jak już zaczynamy się chwalić..to pochwalę się tak jak to zrobiła Cela. póki mój mąż pracował w wenezuelskim Ministerstwie Komunikacji w departamencie lotnictwa to latałam po świecie w pierwszej lotniczej klasie i całkowicie za darmo. Ojej ! to się już nie powtórzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie Grażynko że to byli fajne latanie :-)

      Usuń
  17. Świetna historia i ja Ci wierzę. A apartament ci się należał, skoro to Ty napisałas przemówienie ;p

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie widzę nic, co miałoby mieć złe konotacje w tym wspomnieniu, ale ja jestem mało spostrzegawcza...

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziś nie prima-aprilis, więc czemu nie miałabym ci wierzyć! Fajna przygoda kobieto małej wiary. ONI wiedzieli kto napisał przemówienie i dlatego dostałaś nagrodę!

    OdpowiedzUsuń
  20. Super historia. :) Szkoda tylko, że zamiast cieszyć się takim prezentem od losu, zamartwiałaś się, że wszystko się wyda. Pewnie miałabym podobnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oczywiście, że taki pokój Ci się należał.
    Recepcja poznała po akcencie kto jest kto w tej delegacji.
    Miałem podobne doświadczenie, ale tylko na skalę Kudowy Zdroju w czasach PRL.
    Pojechałem tam służbowo na konferencję i dostałem jednoosobowy pokój.
    Gdy się tam rozpakowywałem, przez ścianę usłyszałem rozmowę swoich dyrektorów: ale tu ciasno, myślałem, że dostaniemy osobne pokoje.
    Podobnie jak Ty, podczas rozmów unikałem tematu zakwaterowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lechu bardzo Ci dziękuję że mnie zrozumiałeś...

      Usuń
  22. Życie lubi płatać figle. Fajnie, że czasem takie miłe :) Jestem pewna, że jeszcze nie jeden taki Cię czeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolałabym już święty spokój bo z wiekiem coraz gorzej się takie stresy znosi...

      Usuń
  23. W Paryżu byłem nieraz, ale mieszkałem w standardowych pokojach różnych marek hoteli, które chcieli mi i moim kolegom pokazać hotelowi potentaci numer jeden. Pewnego jednak dnia udałem się tam z dwoma moimi przełożonymi. Zamieszkaliśmy w marnym hoteliku. Zawczasu jednak zostałem uświadomiony, że rachunki dostaniemy w wysokości delegacyjnego limitu, a zapłacimy bodaj po 100 franków mniej. Tą metodą różnica (około dwudziestu dolarów - pół mojej ówczesnej pensji) zostawała w kieszeni. Hotel ten był bowiem wyspecjalizowany w obsłudze delegacyjnych gości z Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu była zupełnie inna sytuacja bo bylismy zaproszeni przez "jakąś tam" Międzynarodowe Organizacje i za nic nie płaciliśmy. Tylko za podróż samolotem płaciła nasza firma.

      Usuń
  24. Jaguniu,
    jak znam siebie to od razu przyznałabym się mojej szefowej bo bym nie wytrzymała nerwowo, zresztą moja szefowa była taka, że pewnie najpierw zobaczyłaby mój pokój czy nie mam przypadkiem lepszego...
    Raz byłam w Paryżu na wycieczce i powiesiłam po wypraniu sweter na balustradzie balkonika na IV pietrze hotelu, ale co to był za hotel to za nic już sobie nie przypomnę, w każdym razie, w nocy zerwał się wiatr i sweter spadł. I co? I leżał na chodniku pod hotelem do późnych godzin rannych zanim zaczęłam się ubierać... Drugie wspomnienie to takie, że miałam nowy, cyfrowy aparat fotograficzny, którym nie za bardzo umiałam się posługiwać. W każdym razie zrobiłam 36 zdjęć.... same puste! a zatem pamiątki jeśli chodzi o zdjęcia to tylko tych parę, które grzecznościowo zrobili towarzysze podróży...
    Adieu!
    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Ewuniu i do zobaczenia.Jak się zobaczymy to Ci opowiem ze szczegółami jak to było...

      Usuń
  25. Pewnie uznali Cię za niezwykle ważną personę i dlatego tak się stało. Nic nie dzieje się przypadkowo ! Teraz masz co wspominać. Bardzo fajna przygoda. Wierzę Ci na 100% !!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Kochana
    Wierzę Ci, super przygoda i ciekawe wspomnienia😀
    Pozdrawiam cieplutko😘🌼🍀💚🌷

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam zdjęcia sprzed opery, chyba nawet z kawałkiem tego hotelu, ale w środku nie byłam.Jeśli powiem, dodaj trochę szczegółów, co było w tym apartamencie oprócz dużej powierzchni, to pomyślisz, że cię sprawdzam, a ja tylko ciekawa tego luksusu, bo wyobraźnia mnie zawodzi. Ale wierzę ci, chociaż sama podważasz na końcu realność tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podważam realności tylko wydaje mi się że nie wszyscy w to uwierzą....ale jednak wierzą:-)

      Usuń
  28. Ja tam bym się nie przejmowała, tylko cieszyła z tego apartamentu. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudowna historia i super, że miałaś możliwość być w takim apartamencie.
    W Paryżu byłam tylko raz, ale chętnie bym tam wróciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na moim blogu I dziękuję serdecznie za komentarz :-)

      Usuń
  30. Może się mylę, ale podejrzewam, że akurat zabrakło... tych tańszych pokoi i właśnie ten apartament trafił się akurat Tobie, chociaż z drugiej strony Francuzów czasami stać na szaleństwo. Ciekawe jest też to, kto poniósł koszty rezerwacji tych miejsc hotelowych. Ja tam bym się nie przejmował :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogło tak być....
      A koszty hotelu i utrzymania wszystkich uczestników sympozjum pokrywała Międzynarodowe Organizacja Paliwową

      Usuń
  31. To świetna anegdota. Zaprosiłam męża do przeczytania i pośmiał się że mną. A tak na poważnie to nie dziwi mnie ta sytuacja Jesteś skromna mądra kobieta z klasą to dlaczego nie miałaś dostać tego apartamentu?

    OdpowiedzUsuń
  32. Zycie bywa naprawde zaskakujace. Ludzie tez. Ty szara myszka Stokrotko? Eeee tam, w zyciu. A pokoj lux Ci sie nalezal. Sciskam mocnooo

    OdpowiedzUsuń

Haiku

 Najpierw dwa zdjęcie zrobione przy jednej z głównych ulic w Puławach... Jak podpisalibyście to zdjęcie? Bo mój podpis jest taki: "Oder...