Uwaga: Jest coraz gorzej i beznadziejniej, więc jeszcze silniej uciekam do pięknych wspomnień. Mam nadzieję, że nikogo to nie dziwi i nie oburza...
W Lizbonie byliśmy najdłużej bo dwa i pól dnia. Ale wtedy byłam już tak zmęczona, że obawiałam się że nie wystarczy mi sił na zwiedzanie miasta o którym Fernando Pessoa - najsłynniejszy pisarz Portugali XX wieku tak napisał w "Księdze niepokoju":
"Nie znam kwiatów o podobnej różnorodności kolorów jak Lizbona w słońcu"
Zanim wjechaliśmy na wspaniały czerwony "Most 25 kwietnia" /Ponte 25 de Abril/ siedzący z przodu w samochodzie jako pilot wycieczki Szalony Geograf wysłał nam na messengera obrazek z napisem: "Uśmiechnij się, jesteś w Lizbonie" /zdjęcie na górze/.
Natychmiast zaczęłam się uśmiechać ...
Chociaż była mgła to już na moście i pod pomnikiem Chrystusa Króla zachwyciliśmy się widokiem Lizbony.
Zbudowana na siedmiu wzgórzach Lizbona leży na północnych brzegach Tagu, niedaleko jego ujścia do oceanu. Trudno o wspanialsze położenie...
Jak pisałam w jednej z poprzednich części tego cyklu - Lizbonę, która została stolicą kraju w 1256 roku dotknęło w 1755 roku straszliwe trzęsienie ziemi. Udało się jednak odbudować wiele prawdziwych perełek tego miasta.
Ale już w wiekach średnich Lizbona była najzamożniejszym ośrodkiem kontynentu, co wywoływalo niezadowolenie Watykanu.
Zanim pojechaliśmy do Sintry /patrz poprzedni tekst/ odnależliśmy loft, który miał być naszym mieszkaniem na trzy doby i zostawiliśmy w nim bagaże.
Następnego dnia czyli 11 lutego pojechaliśmy metrem do dzielnicy Belem...Belem to po portugalsku Betlejem...
I tam zachwyciliśmy się trzema wspaniałościami:
Najpierw Pomnikiem Odkrywców, który powstał w roku 1960 w 500 rocznicę śmierci Henryka Żeglarza, który był inicjatorem wielkich wypraw portugalskich żeglarzy. Pomnik, którego projektantem jest Cottinelli Telmo, a rzeżby w wapieniu stworzył Leopoldo de Almeida ma wysokość 52 metrów. Centralne miejsce zajmuje Henryk Żeglarz w kapeluszu i z modelem karaweli w rękach, który jakby prowadził za sobą w dwóch rzędach najsłynniejszych podróżników, a więc Vasco da Gamę, Ferdynanda Magellana i innych.
Jedyną kobietą w tym gronie jest Filipa Lancaster - matka Henryka Żeglarza. /druga postać w koronie od lewej/
Przed pomnikiem rozpościera się marmurowa mozaika zwana Obszarem Dobrej Nadziei. To poglądowa mapa świata informująca o odkryciach i podbojach korony portugalskiej na przestrzeni dwóch wieków.
Pomnik i otoczenie robią niesamowite wrażenie.A nieco dalej na brzegu rzeki Tag znajduje się Torre de Belem czyli ozdobna wieża, która kiedyś służyła do przyjmowania morskich defilad i obrony kotwicowiska Lizbony. Została wzniesiona w I połowie XVI w i stała się nieoficjalnym symbolem miasta.
A potem poszliśmy podziwiać zespół Klasztorny Hieronimitów, który uważany jest za najpiękniejszy zabytek sakralny Lizbony. Został on zbudowany na początku XVI w po pierwszej wyprawie Vasco da Gamy, który 8 lipca 1497 roku właśnie z tego miejsca odbił od nabrzeża czterema okrętami...
Nasza beznadziejność powoduje, że uciekasz do wspomnień..... nie tylko
OdpowiedzUsuńA te Twoje są piękne. Czytam z przyjemnością.
Dziękuję Ci Krystyno :-)
UsuńRównież mam jak Krysia - czytam z przyjemnością. A tu wiosna idzie - pod Krakowem w nocy wprawdzie przymrozek, ale w dzień na plusie. Pozdrawiam serdecznie, jak co piątek - kilka godzin sprzątania, śmieci, i być może wczesnym popołudniem zakupy. Miłego piątku i weekendu :-) A zdjęcia cudne :-) .
OdpowiedzUsuńCieszę się Jardianie że o mnie pamiętasz :-)
UsuńWidziałem różową kurteczkę :-))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Różowa kurteczka jest bardzo fajna :-))
UsuńChciałabym się kiedyś udać w tan piękną podróż. Chociaż wyobrażam sobie, że była wyczerpującą. Z pewnością tyle wrażeń i wyjazdów daje sie we znaki:)
OdpowiedzUsuńTa podróż była niesamowicie męcząca ale jednocześnie bardzo piękna :-)
UsuńChętnie czytam o zwiedzaniu. Szukam tematów które mogą moje myśli skierować na coś niezwiązanego z aktualną sytuacją a jednocześnie poszerza wiedzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie za obecność na moim blogu :-)
UsuńPomnik zbiorowy wielkiej grupy podróżników
UsuńW naszych warunkach pewnie stanęło by na liście nazwisk i dat, Widok z mostu cudny.
Dziękuję Joasiu :-)
UsuńPani Stokrotko to wszystko takie piękne I ciekawe.
OdpowiedzUsuńKasia
Też mi się tak Kasiu wydaje :-))
UsuńPiękna podróż. :)
OdpowiedzUsuńTo podróż mojego życia :-)
UsuńZaczęliście zwiedzanie Lizbony od najbardziej symbolicznej części, Klasztor Hieronimitów zapiera dech taki jest piękny. Ta część Lizbony jest bardzo przestrzenna i monumentalna, i trzeba ją zwiedzić, ale ja uwielbiam Alfamę..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,że spróbowaliście pasteis de Belem w malutkiej cukierni obok klasztoru, to tam one powstały.
Czekam na dalsze relacje z Lizbony.
Aaa..ten loft ma ciekawie oddzielona przestrzeń taśma czarno-żółta...
Grażynko - niestety nie spróbowaliśmy tych pyszności...
UsuńTo dzieci nas najpierw zabrały do Belem, bo znają Lizbonę...
O Alfamie jeszcze będzie, bo tam mieszkaliśmy.
Dziękuję Ci
Dwa ostatnie zdjęcia pokazują obiekty, którymi się zachwyciłam, niezwykłe! Oczywiście wszystko mi się podoba, Stokrotko, żeby było jasne, ale te dwa - cudo 🌼🌼🌼
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten zachwyt Anko :-)
UsuńZapraszam na ciąg dalszy o Lizbonie.
:-)
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńLubię nieraz uciekać w wspomnienia.
Bo jak śpiewano onegdaj, to wspomnienia są zawsze bez wad.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Michale - to są naprawdę przepiękne wspomnienia :-))
UsuńJadziu, na czterech, a nie zrezygnowałabym ze zwiedzania, najwyżej odchorowałabym to później:-) Zachłanna jestem na takie widoki!
OdpowiedzUsuńAsiu - z niczego nie rezygnowałam, tylko czasami sobie dłużej odpoczywałam. No i nie weszłam w Lizbonie na zamek św.Jerzego...:-))
UsuńNo wiem, dlatego wróciłaś tak zmęczona!
UsuńAle sama dla siebie jestem pełna podziwu...
UsuńPomnik odkrywców niezwykle sugestywny, patrząc na niego w człeku coś rwie się aby wyruszyć w tą oceaniczną dal!
OdpowiedzUsuńTorre de Belem wygląda jak ozdobne cacuszko, zespół Klasztorny Hieronimitów też cacuszko i zadziwia ogromem.
Przepięknie tam jest Mario....
UsuńNie przypuszczałam że Lizbona jest tak piękna...
Od razu kojarzy mi się z "Noc w Lisbonie" Remarque'a.
OdpowiedzUsuńPiękne skojarzenie :-)
UsuńWspaniala rodzinka, wspanialy kraj, slonce i wiosna a jedoczesnie zgroza i bezsilnosc. Twoj wybor dobry, nawet wstep niepotrzebny, caluski Malgosia
OdpowiedzUsuńNo przecież wiesz Małgosiu, że kochana z Ciebie Małgosia - prawda???
UsuńMyślę, że taka ucieczka jest czymś wspaniałym i mogłaby być polecana przez terapeutów. Ważne, by mieć wspomnienia. Ciekawy tekst i piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję za te słowa.
UsuńI zapraszam na ciąg dalszy...
Stokrotko - wygląda na to, że Lizbona to piękne miasto....
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Ela
Pewnie że to piękne miasto...
UsuńCytat Pessoa jest najprawdziwszy
OdpowiedzUsuńLizbona to magicznie piękne miasto... Nie zapomnę jej kolorów w słońcu.
Ściskam...
I ja nie zapomnę Polu.
UsuńSerdeczności dla Ciebie :-)
Gdzieś musi być normalność, a Twoje "normalności" są wyśmienite...;o)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to Gordyjeczko :-)
UsuńJak to dobrze mieć piękne wspomnienia...❤
OdpowiedzUsuńSerdeczności!🌹❤😘
Na szczęście i piękne wspomnienia mam :-))
UsuńMa Pani nadzieję ,że któryś z uciekających przed odpowiedzialnością , zabierze z owej Portugalii na swój jacht by może wśród (swoich ?) , cieszyć się wolnością ? Tak tylko pytam. Niczego nie sugeruję . Pani zachowanie jak i wielu jej przyjaciół , mam wrażenie, wyczerpuje znamiona podobieństwa do zachowań znanego ostatnio bardziej , "wzoru do naśladowania " a przecież jako autorka czterech książek zasady ma w małym palcu.Pozdrawiam serdecznie łącząc wyrazy szacunku i podziwu.
OdpowiedzUsuńAle ze mnie gapa- komentuję a słowa pojawiają się i znikają- czary jakieś.
Czary mary....
UsuńStokrotko, każdy z nas ma prawo zadbać o własny stan umysłu i nieść wsparcie, angażować się w pomoc, ale również uciekać do wspomnień, pasji, czy wszelkich zajęć, które pomogą zachować zdrowie psychiczne w jak najlepszej kondycji. Dlatego z przyjemnością przywołałam własne, przemiłe wspomnienia z tych cudownych miejsc Twej relacji - żelaznych punktów na wycieczkowej mapie Lizbony :-))
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam!
Anita
Serdecznie Ci dziękuję za wizytę I komentarz.
UsuńNie oburzam się wcale, a jestem Ci wdzięczna za odwrócenie uwagi pocieszenie w tych trudnych chwilach. Dzięki!
OdpowiedzUsuńI ja Ci dziękuję Urszulko ...
UsuńŚwiat ma tyle do zaoferowania i tyle ciekaw miejsc do odwiedzenia. Dla mocarstw ważniejsze jednak są strefy wpływów niż wspólne dobro nas wszystkich.
OdpowiedzUsuńNiestety Marku...
UsuńPiękne są Twoje wspomnienia, Stokrotko, i wcale się nie dziwię, że w tych gorących czasach odwołujesz się do nich - każdy ma do nich prawo, a nawet obowiązek odnajdywania w przeszłości tej dawnej i niedalekiej "odtrutek" na zło świata. Każdy też, jak widzę, ma swojego kloszarda, którego jedynym celem, jak się wydaje, jest nawijanie makaronu na uszy, z czego nic, ale to nic nie wynika, poza tym, że ma ona te dziesięć sekund bezsensowego zaistnienia w świecie, którego kompletnie nie rozumie...
OdpowiedzUsuńKawiarenniku serdecznie Ci dziękuję za komentarz. Wszystkiego dobrego.:-)
UsuńWybacz, Stokrotko, że w tym miejscu napiszę swoje "wielkie sprostowanie do tekstu damy o nazwie "Kloszard". W tym miejscu, gdyż wchodzenie w dyskusje z tą osobą uważam za wysoce bezcelowe, ale nie byłbym sobą, gdybym nie zwrócił uwagi na pewne kwestie pojawiające się ze strony tej osobniczki. Otóż "Kloszard" zarzuca mi służalczość... nie mam pojęcia względem kogo; nadto, że niczego nie rozumiem, tudzież, że należę do "tych inteligentnych przyniesionych na bagnetach", jaki i też imputuje mi posługiwanie się niewłaściwą formą osobową czasownika "przyjść". Prawdą w tym wszystkim jest to, że ja Kloszarda nic a nic nie rozumiem. Jakże można zrozumieć kogoś, kto pisze: "Niczego nie sugeruję . Pani zachowanie jak i wielu jej przyjaciół , mam wrażenie, wyczerpuje znamiona podobieństwa do zachowań znanego ostatnio bardziej , "wzoru do naśladowania ". Podkreśliłbym przy okazji "znamiona podobieństwa do zachowań znanego ostatnio bardziej...". To nie jest po polsku napisane. To jest napisane w jakimś "kloszardowym" języku, którego nie znam, znać nie muszę i nie chcę. W tymże języku, którego nie rozumiem, Kloszard dosyć szczególnie traktuje interpunkcję, jak i też jego specjalnością zdaje się odpowiadać samemu sobie. Gdybym był bardzo złośliwy, jedynym pytaniem, które zadałbym Kloszardowi, byłoby, gdzie zaopatruje się w tak świetnie działające psychotropy, ale oczywiście pytania tego nie zadam. Służalczo przepraszam Cię, Stokrotko, za swój wywód w tym miejscu. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, poza tym, że się wkurzyłem. Zgadnij na kogo???
UsuńKawiarenniku -pojęcia nie mam na kogo:-))
UsuńUśmiechnij się proszę bo usmiech jest wspaniałym lekarstwem.....
Wszystkiego Najwspanialszego Ci życzę:-)
Panie Kawiarenko, nie jest Pan Mężczyzną ,że zasłaniając się kobietą , próbuje odpowiedzieć ? Zazwyczaj nie zgadzam się z gospodynią tych stron ale tym razem, powtórzę- proszę się uśmiechnąć a nie denerwować kimś tak bezwartościowym jak Pani Kloszard. Kłaniam się nisko szanownym Państwu , bacząc wszak na noże w plecy rzucane.
UsuńW jednym jedynym zgadzam się z Kloszardem, że jest ona dla mnie kimś bezwartościowym - nich Kloszard potraktuje ten epitet jako swoisty rewanż za nazwanie mnie tu i teraz niemężczyzną (co jest wręcz komplementem - sic!), a wcześniej pedofilem. No cóż, Kloszardzie, takie słowa się pamięta, choć pamiętać nie chce, i nie rodzą one uśmiechu na twarzy...
UsuńJa już zapomniałam a Pan pamięta ...sumienie nie pozwala zapomnieć ?. Ja nie jestem na Pana zła. To męczy , wysysa dobrą energię. Ja życzę Panu jak najlepiej bo ludzie , którym jest dobrze są leniwi a leniwi mniej krzywdy robią innym. Kloszard nauczył mnie by dziękować ludziom, którzy potrzebują zwyzywać, obrazić, uderzyć, by pokazać swą wartość więc korzystając z tej nauki dziękuję Panu za wszystko. Proszę się nie szarpać z klatką w której Pan jest- zrobi sobie Pan krzywdę -na mnie to nie robi wrażenia. Wszystkiego dobrego. Kłaniam się nisko- ja ...zero.
UsuńPani Stokrotko, Gospodyni szanowna, wnoszę o wybaczenie ,że miziam się na Pani blogu z Panem Kawiarenką ale on nie ma dość odwagi by zrobić to u siebie w miejscu do tego właściwszym . Ja swoja głupotą, On swoją mądrością, brudzimy za co ja z mojej strony najmocniej przepraszam.
UsuńNie wyzwoli się Pan nigdy ze służalczości. Taka natura- prawda ?. Tak przy okazji-jeżeli czegoś tu ktoś nie rozumie to Pan.
OdpowiedzUsuńNawet ja wiem i stosuję, że czyjeś imię czy pseudonim piszemy dużą literą ale Pan jest tych inteligentnych , przyniesionych na bagnetach -prawda ?. Pan mówi przyszłem, bo było blisko.
UsuńEch, świat jest piękny �� Ty wybierasz prawdziwe perełki, zachwycające wręcz. To małe antidotum na codzienność, dlaczego nikt nie zatrzyma psychopatów, tyle jeszcze miejsc do zachwytu ? Całuję Jagódko w piękny, słoneczny dzień ��
OdpowiedzUsuńAnula
Dziękuję Ci bardzo Anusiu :-)
UsuńBędą jeszcze dwie części.
Serdeczności !
Troche tylko szkoda ze jak bylismy pod pomnikiem Chrystusa to slonce nie swiecilo. Bylyby jeszcze piekniejsze widoki
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ale i tak przez cały pobyt w Portugalii było ciepło i słonecznie :-)
UsuńI jak tu się nie zachwycać Lizboną? Nie da się.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna.
To prawda.
Usuń