1. Nie napisałam o Lagos. A w tym mieście, pięknie położonym nad oceanem w krainie Algavre spędziliśmy dwa dni i dwie noce. To stamtąd pojechaliśmy na przylądki Sagres i Sao Vincente. To tam mieszkaliśmy w pięknym mieszkaniu z dużym tarasem na który ciągle przylatywały nam mewy. To w Lagos na jednym z centralnych placów na szczycie wysokiego komina znajduje się duże bocianie gniazdo .... na dodatek ciągle zamieszkałe.
To Lagos było pierwszym portem z którego wypłynęli nieustraszeni portugalscy odkrywcy. To w Lagos są piękne piaszczyste plaże i słynna Aleja Odkryć. Jednak spacer tą aleją był dla nas nieco męczący ze względu na bardzo silny wiatr.
Któregoś wieczoru razem z młodszym wnukiem zaczęłam obchodzić pomnik jakiegoś dziwnego osobnika /na zdjęciu/. Naokoło pomnika zostały namalowane kręgi i po tych kręgach kursowaliśmy w przeciwnych kierunkach. Gdy się mijaliśmy przybijaliśmy sobie piąteczki. Obeszliśmy tak pomnik kilkanaście razy śmiejąc się, że pewnie ktoś nas obserwuje i za chwilę nas zaaresztuje, bo zachowujemy się trochę dziwnie. I faktycznie - po kilku minutach z posterunku policji znajdującego się naprzeciwko pomnika wyszedł najpierw jeden policjant, po chwili drugi, potem trzeci. Ustawili się naprzeciwko nas i w milczeniu na nas patrzyli. Więc zatrzymaliśmy się, żeby nie stwarzać podejrzeń. A potem przeczytaliśmy, że ten pomnik przedstawia Króla Sebastiana, który w roku 1573 podniósł Lagos do rangi miasta. Najwyraźniej policjanci przestraszyli się, że mamy zamiar wysadzić pomnik w powietrze.... Oczywiście żartuję...😀 A swoją drogą to do głowy by mi nie przyszło, że to jest pomnik króla...
2. W ciągu 9 i pół dnia przejechaliśmy wypożyczonym samochodem trasę z Porto do Lagos. Samochód oddaliśmy po przyjeździe do Lizbony. Ale po drodze mieliśmy wspaniałą jazdę, którą zawdzięczamy naszemu starszemu synowi i wspaniałych pilotów, czyli synową i młodszego syna. Po drodze zatrzymywaliśmy się w najciekawszych miejscach. A któregoś dnia zatrzymaliśmy się w takim pięknym miejscu. A że następna stacja benzynowa była dość daleko, więc te krzaczki okazały się dla nas zbawieniem i wielką ulgą w podróży...😁3. Nie napisałam o samej podróży do Portugalii i z powrotem. A była ona niezwykle stresująca. Były to tygodnie tuż przed wybuchem wojny i czasy ciągle zmieniających się przepisów pandemicznych. Wszyscy mieliśmy potrzebne szczepienia i paszporty covidowe, bo takie były wymagania. Mieliśmy wylecieć do Porto z Krakowa w dniu 4 lutego o godz. 12tej. Ale dzień przed wylotem mieliśmy obowiązek sobie zrobić testy. I dopiero o godzinie 21-szej 3 lutego otrzymaliśmy wszyscy potwierdzenie, że jesteśmy negatywni. I dopiero wtedy mieliśmy pewność, że polecimy. Bo wynik pozytywny nawet jednej osoby z naszej Wspaniałej Siódemki przekreśliłby możliwość tej podróży. Nocą wyjechaliśmy do Krakowa... Oczywiście przy wylocie i po lądowaniu nasze paszporty covidove i wyniki testów były kilkakrotnie sprawdzane.
Gorzej było przy powrocie. Wracaliśmy przez Bergamo we Włoszech. A z włoskich przepisów wynikało, że wnukom trzeba było zrobić ponowne testy. Zrobiliśmy je wieczorem dzień przed wylotem w Lizbonie. Na szczęście wynik był negatywny, ale nerwy związane z tym że: "co by było gdyby wyniki były pozytywne" były nie do opisania. Wnuki musiałyby pewnie razem z rodzicami zostać na kwarantannie w Portugalii.
A jak wylądowaliśmy w Bergamo to Włosi wcale nie sprawdzali naszym wnukom tych wyników... Oczywiście nas to wkurzyło, ale nie zdenerwowaliśmy się tym wychodząc z założenia, że najważniejsze są prawidłowe wyniki... Podobnie było przy wylocie z Bergamo do Krakowa...
W środku nocy z 13-go na 14-go lutego wylądowaliśmy w Krakowie...Potem jeszcze trzeba było dostać się do Warszawy. Dwie godziny po przyjeździe do domu dzieci poszły do pracy a wnuki do szkoły. A dziadkowie poszli spać i odpoczywać...
4. Nie napisałam o wielu miejscach i wielu wydarzeniach. Nie pokazałam wielu zdjęć. A zdjęcia robiliśmy wszyscy, więc te, które Wam pokazałam są nie tylko moje. Ale przecież nie można napisać i opowiedzieć wszystkiego...
5. Było jak w BAJCE....
------------------------------------------------------------------------------
No cóż Stokrotko, pisz dalej. O Portugalii same ciekawostki, jestem pod wrażeniem. Ja już po trzech dawkach Pfizery, a prawe ramię, ostanie szczepienie lekko odchorowałem. Czekam więc na następną opowieść :-) . Portugalię mam w planach, ale dopiero w przyszłym roku, i nie latem, lecz wiosną i zimą. Swoją drogą w naszej Ojczyźnie też czuć często zwrotnikowe powietrze ;-) . Serdecznie pozdrawiam, znad Dziewanowskiego - "Brzemię białego człowieka ". Zdjęcia Twoje - cudne. Faktycznie , można się poczuć jak w bajce :-) . Zapraszam do siebie :-) .
OdpowiedzUsuńJardianie - bo to była BAJKA, chociaż niepokój i nerwy też były :-))
UsuńPozdrawiam w czwartek - 7 minut zakupów w ... Stokrotce, być może wczesnym popołudniem następne. Szkoda, że o Portugalii nie będziesz już pisać. Ale następne opowieści jakieś , ciekawe, z pewnością się pojawią ;-) . Czytelnik :-) .
OdpowiedzUsuńPostaram się coś ciekawego pisać :-))
UsuńWspaniale nam napisałaś o Waszej podróży do Portugalii.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję bo czuję się tak jakbym tam była razem z Tobą.
Pozdrawiam serdecznie.
A jeśli chodzi o to o czym będziesz pisała to z pewnością dobrze wiesz...
Do zobaczenia :-))
Do zobaczenia Elu - już nie mogę się doczekać Twojego przyjazdu do Warszawy :-))
UsuńKomu jak komu, ale Tobie tematów nigdy nie zabraknie! Bardzo Ci dziękuję za Portugalię, bo ta wędrówka pomagała mi przetrwać choróbsko.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, co uważam za najważniejsze w tej eskapadzie? Że byliście tam RAZEM.
Ściskam Cię serdecznie!❤😘
Masz rację Halinko - najważniejsze że byliśmy RAZEM!!!
UsuńZdrowiej szybko:-)
Mam znajomą, która jest zakochana w Portugalii i prowadzi smaczną kawiarnię w Krakowie "Café Lisboa" z pyszną kawką i oryginalnymi pasteis de nata 😊☕
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie🌞💛🌼
To jak będę w Krakowie to postaram się pójść do tej kawiarni.
UsuńDziękuję Ci Morgano i pozdrawiam serdecznie :-)
Zawsze masz o czym pisać i robisz to w piękny sposób.
OdpowiedzUsuńAle "Cykl Portugalski" był wyjątkowo ciekawy.
Pozdrawiamy najpiękniej jak się da.
Marek z dziewczynami
Dziękuję i trzymajcie się zdrowo :-)
UsuńStokrotko! dzieci dały Wam wycisk nie z tej ziemi ale takie wyciski z przyjemnością się akceptuje. MNie czeka, trochę inaczej ale też wycisk będzie!
OdpowiedzUsuńZafrapował mnie pomnik króla Sebastiana, wiec zaczęłam szperać po internecie..a więc to dzieło Joao Cutileiro, jednego z najsławniejszych, współczesnych rzeźbiarzy Portugalii, umarł rok temu. Jego rzeżby wzbudzają gorące polemiki, z czego m jak twierdzil, był bardzo zadowolony, bo lubił kiedy analizowano jego dzieła.
Ten pomnik króla był jednym z najbardziej wzbudzających polemikę. Król Sebastian został królem na dwa tygodnie przed swoimi urodzinami, kiedy zmarł jego ojciec. Był królem dzeckiem, może dlatego taki jego image. W wieku 34 lat zginął w czasie wyprawy do Maroka, ciała nigdy nie odnaleziono ludzie go tak kochali, że wierzyli, że wróci i zbawi kraj.
A teraz wracając do pomnika, niepokój policjantów mógł być spowodowany tym, ze nie wszystkim ten pomnik odpowiada, więc mogliście mieć jakieś niegrzeczne zamiary .
A patrząc się ma pomnik przypomniała mi się figura św Jana w murze na Ribeirze w Porto, bardzo w tym stylu, okazało się, ze to też dzieło Cutileiro i tez wzbudziło polemikę. Mnie się bardzo spodobał i ciągle jak tam się znajduje, robię mu fotki. ładie mi się komponuje z murem ściany.
Dziękuję Co więc, bo popatrz ile dzięki Tobie się dowiedziałam!
Grażynko - bardzo Ci dziękuję za informacje o Królu Sebastianie !
UsuńNo i chyba pęknę z dumy że to Ty się ode mnie czegoś o Portugalii dowiedziałaś.... a nie ja o Tobie:-))
Serdeczności Kochanie :-)
bo to jest jakiś król piłki nożnej /ten temat już omawialiśmy, padły nawet dwa nazwiska/, jak był jeszcze chłopcem i kopał gałę na podwórku... kręgi przedstawiają tarczę strzelniczą, bo zwykle jest tak, że wybitny piłkarz bywa celem obrońców przeciwnika, próbują go wyeliminować z gry, niekoniecznie legalnymi sposobami, "faul taktyczny" to się nazywa...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
To mówisz że król Sebastian który żył w XVI wieku też już kopał gałę????:-))
Usuńno, a co on tam ma u nogi?... przecież nie playstation...
Usuńjuż starożytni Luzytanie kopali gałę, szczególnie królowie... co to za król, który przynajmniej za młodu gały nie kopał?...
To chyba jest siodło...
UsuńDoczytałam się gdzieś, że to zbroja!!!
UsuńI, że postać wyrzeźbil artysta w formie lalki artykułowanej. Postanowił za jednym zamachem zerwać z wszelakimi kanonami rzeźb historycznych...
UsuńAlem się naczytała!!! i ciągle mam wątpliwości czy mi się podoba.
To jakaś dziwna zbroja :-))
UsuńA żebyś wiedziała Grażynko jak my się długo zastanawialiśmy co to za jeden :-))
Usuńtak, czy owak w piłkę można grać wszystkim, nawet zdechłą kozą, a kiedyś też ludzkim trupem...
Usuńnie podaję hasła "buzkaszi", bo i tak, jak Cię znam, nie będzie Ci się Stokrotko chciało guglać w necie co to jest...
może tylko kwestia zmodyfikowania reguł gry: w Stanach zamiast kopać piłkę częściej ją sobie wyrywają z garści, mimo to nazywa się to "football", a na nasz futbol, taki normalny mówią "soccer"...
...
Grażynko, mnie się akurat chce, więc poszukałem, co to jest "lalka artykułowana" i większość wyników odnosi się do Barbie... ciekawe :)
ale rozumiem, że król Sebastian to taki Ken?...
PKanalia - nie lubię góglać bo potem zapominam jak się nazywam :-))
UsuńPKanalia, tak Barbie jest lalką artykułowaną, jej stawy wykazują właściwy stawom ruch. Nasz tak analizowany król Sebastian wygląda jak lalka artykułowana, bo podejrzewam, że te stawy ze skały czy marmuru jednak nie mogą wykonywać ruchu.
UsuńPodoba mi się porównanie do Kena, myślę, że Cutileiro byłby z porównania zadowolony. Uwielbiał takie niezwykłe skojarzeni co więcej, pewnie by mu się spodobalo kopanie zbroi jakby to była piłka.
Ja jak Ty, lubię sobie guglować i to bardzo. Całą wiedzę o Cutileirosie poznałam z Google'a. pozdrawiam
Bardzo Ci dziękuję Grazynko.:-)
UsuńPKanalia - bardzo się cieszę że sobie tak u mnie dyskutujecie:-))
UsuńStokrotko, taka wyprawa nie zdarza się codziennie nie tylko dla podróżników, ale i dla czytelników w niej towarzyszących. Dziękuję więc za to, że mogłam z Wami tę drogę przebyć, cuda oglądać i mam nadzieję, że trochę fotek jeszcze pokażesz. Buziaki 🌼🌼🌼
OdpowiedzUsuńAnko - dziękuję serdecznie... trochę zdjęć może jeszcze pokażę :-))
Usuń💗🌼🌼🌼💗
UsuńTo widzę że nie mam wyjścia!!!
UsuńO takich wyprawach zawsze czyta się z ogromnym zainteresowaniem..swoją drogą, bardzo osobliwie wygląda pomnik króla:)) I ciekawe, czy policjanci były rzeczywiście zaniepokojeni, czy może byli ciekawi co za rytuał chodzenia odprawiacie;)
OdpowiedzUsuńJa bym jeszcze poczytała o Portugali, więc jakiś ciąg dalszy mógłby kiedyś powstać:)
Dziękuję serdecznie Agnieszko.
UsuńA czytałaś wszystkie części???
Gratulacje, Stokrotko! Strumień zrobiliście potężny. Dziwne tylko, że nie jest koloru słomkowego...
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem o co Ci chodzi Bojo...
UsuńChodzi mi o tą ulgę w krzaczkach na zdjęciu numer 2.
UsuńChyba nie udał mi się żart. Przepraszam.
UsuńW porządku.
UsuńZ wielką przyjemnością przeczytałam wszystkie części.
OdpowiedzUsuńBardzo Pani za nie dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie
To ja dziękuję bardzo za obecność na moim blogu.
UsuńZ przyjemnością przeczytałam cykl o waszej portugalskiej podróży. :)
OdpowiedzUsuńSytuacja z pomnikiem mnie rozbawiła, ciekawe, co pomyśleli policjanci. :)
Raz musiałam zrobić test tylko na potrzeby przesiadki w Lizbonie... I faktycznie to sprawdzali. Ale chociaż tylko w jedną stronę i ten szybki antygenowy, więc wynik miałam natychmiast i ze sporym wyprzedzeniem. Jakiś czas wcześniej robiłam też przed wyjazdem do Niemiec, ale samochodem i nikt go nigdzie nie sprawdził, więc gdybym nie zrobiła, to też by przeszło.
Dziękuję serdecznie Kataszo za czytanie i komentowanie na moim blogu.
UsuńWszystkiego dobrego.:-)
Nie wiem czy mnie te wszystkie perturbacje nie zniechęciłyby do podobnych podróży, ale na Kretę tez nie było łatwo.
OdpowiedzUsuńCykl niezwykle ciekawy, ale jak znam Ciebie, to jeszcze sobie cos przypomnisz i napiszesz, bo niektóre szczegóły przychodzą do nas po czasie:-)
Asiu ....mnie się ciągle coś przypomina :-))
UsuńW pomniku króla niezwykle podoba mi się to że ten król jest tak zwyczajnie i sympatycznie pokazany, bez zadęcia, wszak władcy to też tylko ludzie.
OdpowiedzUsuńWspaniałą rodzinną podróż żeście sobie zorganizowali Stokrotko, na pewno przejdzie do waszej rodzinnej historii i będziecie ją sobie z sympatią wspominać, takie chwile są bezcenne.
I nawet piękna słoneczną pogodę mieliśmy cały czas!!!
UsuńTo był bardzo fajny wentyl od wojny. :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje :-)
UsuńPunkt widokowo-toaletowy z jeziorkiem byl najlepszy:)
OdpowiedzUsuńJasna sprawa !!!:-))
UsuńAleż fascynujące miejsca odwiedziliście! I jakież cudne wspomnienia! Gratuluję Ci kondycji i wrażeń, jakie pozostały. I pewnie jeszcze ci się coś przypomni, a jeśli nie to i tak znajdziesz temat na wpisy. NIGDY nie miałaś z tym problemów!
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie dam radę:-)
UsuńWspaniala Siodemko! Zycze kolejnych wypraw z dziarskimi babcia i dziadkiem. A nastepne opowiesci? Nawet dzialke potrafisz opisac w sposob czarodziejski wiec tematow nie zabraknie
OdpowiedzUsuńMałgosiu to Ty tak pięknie napisałaś?
UsuńNie wiem czy pieknie, ale szczerze i jak w rozmowie zapimnialam o podpisie, caluski Malgosia.
UsuńNajserdeczniej Ci dziękuję Małgosiu:-)
UsuńMałgosiu jesteś kochana !!!
UsuńByłam na początku roku w Portugalii i się absolutnie zachichałam w Porto! Lizbona też śliczna, ale Porto ma taki klimat, że nie da się tego opisać! Jeszcze Gaia, gdzie robione są wina i atmosfera jest cudowna. Jak pomyślę, o tym widoku na rzekę, to aż bym chciała tam wrócić jak najszybciej! Przepiękne zdjęcia i szkoda, że nie udało mi się odwiedzić tego miejsca :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam: mangusie.pl
Ale fajne masz wspomnienia !!!
UsuńDziękuję serdecznie :-)
Piękną mieliście wycieczkę i piękne będą wspomnienia! Przy okazji i my mogliśmy poznać trochę Portugalii!
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki!
Bardzo proszę Fuscilko :-)
UsuńBędę się powtarzać ale PIĘKNA JEST TA PODRÓŻ Z TOBĄ I TWOJĄ RODZINĄ! żal ze koniec. Dziękuję za piękne zdjęcia z Portugalii to wypoczynek dla oczu i duszy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci Joasiu dziękuję :-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńKażda podróż ma swój początek i koniec. Tak i Twoja, Stokrotko, musiała się skończyć. Pozostają jednak wspomnienia i obrazy pod powiekami, które na pewno na długo zachowasz. Dodatkowo uraczyłaś nimi swoich czytelników...
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo Ci dziękuję za tę słowa.
UsuńSerdeczności.
Wspaniale się czytało każdą opowieść. A ta Babcia Stokrotka, to jak nastolatka wygląda :)
OdpowiedzUsuńDobrego dnia!
Dziękuję Polu - szczególnie za tę "nastolatkę"...:-))
UsuńTeraz będziesz sprawdzać co się zmieniło w ukochanej Warszawie, kiedy Ty wędrowałaś po Świecie...;o)
OdpowiedzUsuńJuż ponad miesiąc sprawdzam.... a Warszawa jest coraz piękniejsza :-))
UsuńWitaj już wiosennie Stokrotko
OdpowiedzUsuńJak to zleciało. Miło było wędrować z Tobą przez ten piękny kraj.
Wierzę jednak, a nawet jestem przekonana, że już wiesz o czym chcesz pisać. Już czekam
Dziś życzę Tobie pięknych wiosennych wzruszeń przepełnionych radosną nadzieją
Pozdrawiam jak zawsze ciepło
Ismeno - nawzajem wszystkiego najpiękniejszego Ci życzę.
UsuńI dziękuję za obecność na moim blogu.
Thank you.
OdpowiedzUsuńWięc to już ostatnia relacja z Portugalii?
OdpowiedzUsuńA ja dopiero zacząłem się zadomawiać w tym kraju.
Dziękuję za dzisiejszą wzmiankę o Lagos - mnie przez całe zycie ta nazwa kojarzyła się z Nigerią.
Dziękuję za wszystkie portugalskie odcinki, będę do nich powracał.
Ogromnym optymizmem napawa mnie ostatnie zdjęcie - ta determinacja i zdecydowany krok.
Prowadź nas dalej Stokrotko!!!
Witam Cię serdecznie bladym świtem w Polsce :-))
UsuńJak wiesz Lagos jest stolicą Nigerii. A drugie Lagos jest w Portugalii.
Jeśli chodzi o to zdjęcie na końcu, to nawet nie wiem kiedy mi je zrobiono.:-))
Bardzo serdecznie Ci dziękuję za obecność na moim blogu.
To znaczy to nigeryjskie Lagos było kiedyś stolicą Nigerii :-))
UsuńWspaniała podróż,w której i ja odrobinę uczestniczyłam, czytając Twoje "wspomnienia" , a czytałam najczęściej w drodze z pracy, choć nie zawsze zostawiałam komentarz.
OdpowiedzUsuń- a wiesz, co jest najpiękniejsze w całej tej podróży? ... to, że udało WAM się wszystkim zebrać i tak rodzinnie wyjechać i potem szczęśliwie wrócić... taka zgodność to skarb.
- buziaczki :)
Alinko - dobrze o tym wiem, że najważniejsze że byliśmy wszyscy razem.... i że nic złego się nie zdarzyło...
UsuńBardzo Ci dziękuję za to że JESTEŚ!!!