Uwaga: Od kilku dni cykl "Moja Portugalia" stał się moją odskocznią i ratunkiem. Nie jest niestety lekarstwem bo nie ma lekarstwa na wojnę...
--------------------------------------------------------------------------------------
Azulejos zdobią w Portugalii zarówno kopuły katedr jak i dachy piwiarni. Są wszędzie - w kościołach, na różnych budynkach, na klatkach schodowych, na murach starych kamienic. Zdobią wnętrza dworców, teatrów, a także ławek w parkach. Przedstawiają sceny sakralne, z historii Portugali ale i sceny z życia codziennego.
Portugalia nie jest jedyny krajem w którym wyrabia się azulejos, ale tylko tu malowane dekoracyjne płytki stały się symbolem narodowym.
Krajową produkcję rozpoczęto wkrótce po przywiezieniu geometrycznych prototypów z Sewilli w XV w. Pierwsze płytki wykorzystywane głównie do zdobienia wnętrz kościołów miały różne odcienie błękitu. Wzorami pokrywano je w procesie wypalania, oddzielając farby strumykami oleju lnianego lub wypukłymi pasmami gliny. Ich jakość poprawiła się wraz z wprowadzeniem włoskiej techniki, polegającej na pokrywaniu płytek białą emalią, na której bezpośrednio malowano. Nowa technologia stworzyła swobodę tworzenia. Zaczęły powstawać malowidła w czterech kolorach /niebieskim, żółtym, zielonym i białym/ wzorowane na mauretańskich i oparte na modułach czterech płytek.
Kolejny etap w historii azulejos rozpoczął się wraz z wprowadzeniem błękitu z Delft w Holandii. Portugalczykom natychmiast przypadł do gustu i na jakiś czas zdominował całą produkcję płytek. W połowie XVIII wieku wróciła jednak moda na wysokiej jakości kafelki polichromowane.
Zapotrzebowanie na nie wzrosło w trakcie odbudowy Lizbony po trzęsieniu ziemi w roku 1755. Stały się niezwykle popularne.
Pod koniec XVIII wieku malarstwo na płytkach zyskało w Portugalii status sztuki. Jednym z pierwszych mistrzów w tej dziedzinie był Antonio de Oliveira Bernandes. Wspólnie z synem Policarpem, założył w Lizbonie szkołę dla malarzy azulejos. Najlepsze prace z tamtego czasu trafiły do kościołów, klasztorów i pałaców.
Najwięcej budynków ozdobionych płytkami ceramicznymi znajduje się w Lizbonie.
Historia azulejos jest bardzo dokładnie przedstawiona w Museu Nacional do Azulejo w Lizbonie. Nie zdążyliśmy do tego muzeum pójść, ale starałam się jak widzicie jak najwięcej o azulejos dowiedzieć.
Wiele płytek z poprzednich wieków zalicza się do dziedzictwa narodowego Portugalii. Prace przy ich restauracji wymagają dużych umiejętności i ogromnego wysiłku.
W czasie podróży po Portugalii fotografowaliśmy przeróżne azulejos:
Proszę o ciąg dalszy Stokrotko. Piękna opowieść -i zdjęcia cudne. Do żadnego chyba nie da się przyczepić ;-) . Pozdrawiam czwartkowo - po dziewięciu minutach szybkich zakupów - chleb musi być, mleko też . Ominąłem dziś ... Stokrotkę ;-). A ciepłe kraje też mam w planach, tyle że nie w tym roku. Jeszcze dziś biblioteka ;-) . I ta wojna....
OdpowiedzUsuńJardianie - będzie ciąg dalszy chociaż mam coraz więcej wątpliwości czy powinien być...
UsuńWspaniałe te azulejos. Pisz dalej o Portugalii i swoich wrażeniach, bo wszędzie tylko jeden temat...
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Postaram się nadal pisać i pokazywać zdjęcia...
UsuńPięknie tam.
OdpowiedzUsuńPewnie że pięknie...
UsuńCzłowiek potrafi tworzyć takie piękne rzeczy i w jednej chwili potrafi je zniszczyć...
OdpowiedzUsuńMasz rację Anko ...
UsuńStokrotko w Międzynarodowym Dniu Pisarza składam Ci najserdeczniejsze życzenia.
OdpowiedzUsuńTekst o azulejos jak wszystko co piszesz jest bardzo ciekawy.
Czekam na ciąg dalszy. :-)
Ela
Bardzi Ci dziękuję Elu :-)
UsuńTakie płytki, to faktycznie dzieła sztuki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
To prawda.
UsuńDziękuję Ci.
Ciekawy post i zdjęcia. Też czekam na ciąg dalszy podobnych tekstów. :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię zapraszam...:-)
UsuńStokrotko!! azulejos! boszsz...Portugalia bez azulejos nie stoi. A ja z tym zwyczajem spotkałam się po raz pierwszy w Wenezueli, tam gdzieś w połowie XX wieku emigrowali biedni Portugalczycy ( liczy się ,że wyemigrowało do Wenezueli około 400 tys), emigrowali za chlebem, niezwykle pracowici szybko dorabiali się i zaczęli budować sobie domy, czasem oblepiali je ceramicznymi płytkami , tylko nie były to niestety płytki artystyczne a te , które używało się w łazienkach. I to nie było piękne, niestety. I pamiętam, jak jeden z moich kolegów z katedry wyjechał do Portugalii i kiedy wrócił z zachwytem opowiadał o tych portugalskich kafelkach i zakończył takimi słowami..kafelki tylko w Portugalii dobrze wyglądają...ale w tym było trochę nieprawdy jak się potem przekonałam, bo te portugalskie to prawdziwe dzieła sztuki nie nie mające wspólnego z kafelkami łazienkowymi.
OdpowiedzUsuńA widzę na twoich zdjęciach Dworzec Sao Bento w Porto, którego ściany są przepięknie oblepione tymi dziełami sztuki, obowiązkowa wizyta w czasie wizyty w Porto. Też widzę Igreja do Carmo czyli Kościół Carmo tez w Porto...i podejrzewam, że w Porto jest więcej tych ozdób z azulejos niż w Lizbonie, ale ja jestem patriotką Porto! więc mogę byc mało obiektywna...hrehrehre.
CZekam na więcej!
Jest jeszcze w poście Kościół św. Ildefonsa w PORTO... Stokrotko...Porto Porto... :D
UsuńY Capela das Almas na Santa Catarina...Porto Porto!
UsuńGrażynko podobno najwięcej azulejos jest jednak w Lizbonie...:-)
UsuńGrazynko - pewnie że Porto...
UsuńI znowu Porto... :-))
UsuńKocham te płytki, są piękne i robią duże wrażenie. Cudownie się komponują np. z surową elewacją kościoła. Te na ostatnim budynku też mi się bardzo podobają. A czasami wyglądają jak mural. To jest jeden z powodów, dla których bardzo chcę kiedyś odwiedzić Lizbonę. :)
OdpowiedzUsuńAle powiem Ci, że na lotnisku na Maderze też jest sporo płytek na ścianach i może przez to, że hala przylotów jednak nie wygląda jak ten dworzec (?) z pierwszego zdjęcia, tam już miałam skojarzenia z basenem. :)
Kataszo - na pierwszym i drugim zdjęciu jest hala dworca w Porto. Jest przepiękna...
Usuńjest to sztuka, do tego jakby piętrowa: zrobić fajne płytki, a potem z płytek fajną mozaikę...
OdpowiedzUsuń...
zaistniały pewne ekstraordynaryjne powody, dla których odpuszczam sprawę lenistwa w temacie zagadki:
jeden z najpopularniejszych, kto wie, czy nie najbardziej kwiatów doniczkowych i rabatowych to oczywiście pelargonia...
"pelargos" to po grecku bocian...
kwiatek tak nazwano ze względu na charakterystyczny kształt rozłupni, czyli rodzaju owocu przypominającego ponoć dziób bociana...
p.jzns :)
Serdecznie Ci dziękuję za "uświadomienie" :-))
UsuńPiękne, obejrzałam sobie zdjęcia w powiększeniu, niektóre przypominają kafle piecowe w naszych pałacach w stylu holenderskim właśnie.
OdpowiedzUsuńjotka
Asiu - bo one naprawdę są dziełami sztuki...
UsuńPrzepiękne, na żywo z pewnością musi robić wrażenie taki widok. Swietny efekt:)
OdpowiedzUsuńMasz rację Agnieszko.
UsuńDziękuję i zapraszam na ciąg dalszy...
Namiętnie oglądam programy z cyklu Jestem z Polski, Polacy w świecie, Polacy za granicą. Często również powtórki. Niektóre miejsca, które pokazujesz już widziałam. Kiedyś zachwyciły mnie właśnie te niebieskie kafelki, którymi wykładane były całe ściany. Nadzwyczajne, z pieknymi motywami. /I pomyśleć, że kiedyś miałam w maleńkiej łazience w blokach kafelki błękitne z kwiatowym wzorem. Z czasem znienawidziłam je, powiedziałam: nigdy więcej./. Te prezentowane na Twoich zdjęciach są piękne, ale to całkowicie inna bajka. Pozdrowienia Jagódko :-) Anula
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję Anusiu :-)
UsuńNiezwykłe i przepiękne dziedzictwo narodowe! Od razu wiadomo, że to Portugalia. Dzięki za taką dużą dawkę ciekawostek o historii azulejos!
OdpowiedzUsuńUrszulko cieszę się że mnie odwiedzasz.
UsuńZapraszam nieustająco :-)
Piekne!
OdpowiedzUsuńPiękne... :-)
UsuńPiekne i przypominaja sie opowiesci o palacowycj piecach, ale tylko piecach. Wedruje. podziwiam i staram sie przez chwile nie sledzic tragedii. Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - dziękuję i proszę abyś nadal do mnie zaglądała...
UsuńSerdeczności...
Przecudne!
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, że przecudne :-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńKiedyś fascynowało mnie wszystko związane z mozaikami i technikami ich układania, więc Twój wpis dał mi mnóstwo frajdy:)
Pozdrawiam:)
Bardzo mnie to Leno cieszy :-)
UsuńPiękne zdjęcia, bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńPytanie - zdjecie nr 8 - czy to niebieskie tło to też azulejos?
Witam Cię serdecznie.
UsuńJeśli chodzi Ci o ten błękit dookoła kościoła ... to NIEBO :-)
Mało wiem o sztuce i architekturze Portugalii, chociaż te dziedziny są bliskie moim zainteresowaniom. Z przyjemnością czytam Twoje opowieści z Portugalii.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy to, że do mnie zaglądasz.
UsuńZapraszam na ciąg dalszy...
Pozdrawiam.
Przepiękne. I jak pozytywnie zmieniają budynki.
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak....
UsuńCiekawie przybliżasz Portugalię...nie byłam tam nigdy, a jak tam pięknie. Ten niebieski kolorek jest ciepły, co się rzadko zdarza 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko 🌷
Bardzo się cieszę że Ci się podoba :-)
UsuńKocham azulejos jak naczynia z Delfy.:))
OdpowiedzUsuńSuper Celu :-)
UsuńMistrzostwo świata w obrazach tworzonych na maleńkich płytkach jak na puzzlach mozaiki. Zawsze miałam słabość do koloru niebieskiego i teraz bez ograniczeń delektuję się widokiem azulejos na Twoim blogu. Dziękuję za ucztę!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Joasiu Kochana...
UsuńCudne są Twoje opowieści, zdjęcia i azulejos.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję Ci bardzo :-)
Usuń