Uwaga: Od kilku dni cykl "Moja Portugalia" stał się moją odskocznią i ratunkiem. Nie jest niestety lekarstwem bo nie ma lekarstwa na wojnę...
-------------------------------------------------------------------------------
Najpierw zapytam Grażynę czy wie jak w Portugalii dzieci wołają na bociany....
W Polsce nazywają je "Wojtkami" albo "Kajtkami".
Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że najwięcej bocianów spotyka się w Polsce. Pisałam nawet o polskich bocianach w książce pt: "Nadal wariuję". Opisywałam wtedy jak pod Kielcami zupełnie przypadkowo parę lat temu pod koniec sierpnia byłam świadkiem jak bociany zbierały się na jeden z pierwszych sejmików przedodlotowych. Według badań czyli na podstawie obserwacji i odczytywaniu specjalnych nadajników satelitarnych z baterią słoneczną, które bocianom wszczepia się w dolną tylną część szyi ornitolodzy mogli dokładnie śledzić gdzie "polskie bociany" odlatują na zimę, gdzie się zatrzymują i skąd potem wracają do kraju nad Wisłą.
Tymczasem dzięki badaniom przeprowadzonym przez naukowców z jednego z brytyjskich uniwersytetów ustalono, że coraz więcej bocianów z obszaru Europy Północnej i Środkowej w czasie swoich corocznych migracji nie dolatuje do Afryki, lecz spędza zimę na Półwyspie Iberyjskim, głównie w Portugalii... A jak przychodzi wiosna to te bociany tak już są w Portugalii zadomowione, że nie chce im się wracać na północ a więc i do Polski. To sprawiło że w ciągu ostatnich 20 lat populacja bociana białego w Portugalii zwiększyła się ponad dziesięciokrotnie.
Od 6-go do 12-go lutego br. podróżowaliśmy po Portugalii z północy na południe /od Porto po Algarve/. Czasami skręcaliśmy na wschód w kierunku Hiszpanii, albo na zachód nad sam Atlantyk. Ale im dalej jechaliśmy na południe tym więcej spotykaliśmy bocianów.
Były naprawdę wszędzie - na łąkach, na drzewach, w gniazdach na słupach wysokiego napięcia, na dachach i kominach budynków. Zakładały gniazda nawet w dużych miastach na kominach fabryk. Nigdy nie zapomnę gniazda bocianiego z parą przytulonych do siebie ptaków na bardzo wysokim kominie w samym centrum miasta Lagos.
Gdy jechaliśmy autostradą nie było nam łatwo fotografować. Ale na bocznych drogach nie wiedzieliśmy w którą stronę patrzeć i które bociany fotografować. Tak dużo ich było...
To dlatego dzietność w Polsce spada... No ale za to Portugalczycy się rozmnożą!
OdpowiedzUsuńWszystko możliwe Bojo :-))
UsuńNo nie wiem jak dzieci w Portugalii nazywają bociany, zapytam moje wnuczki.
OdpowiedzUsuńUcieszył mnie niezmiernie temat Twego postu, bo moje pierwsze zachwyty Portugalią były właśnie związane bocianami. Do dziś pamiętam drogowskazy na autostradzie . te nad nawierzchnią całkowicie zasiedlone gniazdami bocianimi..szczególnie jak się dojeżdżało do Aveiro. Ostatnio już ich nie widziałam, widać jednak ich inwazja w tym miejscu była niebezpieczna.
Stokrotko! piękny post!! i cudne zdjęcia!
To czekam na informację od Twoich wnuczek.... :-))
UsuńCiekawa opowieść Stokrotko. W dzieciństwie mieszkaliśmy na tzw. lokatornym, gdzie jeden bociek ze zwichniętym skrzydłem przezimował u sąsiadów w stodole. Mają jeszcze zdjęcia, ale to było w latach 80 - tych. Poza tym boćki uwielbiam, w dzieciństwie uwielbiałem patrzeć na ich gniazda, których - lata 80 - te XX wieku było bez liku. Pozdrawiam serdecznie po półgodzinnym spacerze i zakupach :-) .
OdpowiedzUsuńJardianie - chyba wszystkie dzieci lubią bociany :-)
Usuńnie wiem, czy lubię bociany, bo nie jadłem, podobno niedobre, poza tym Słowianinowi nie wypada, bo to święte ptaki...
OdpowiedzUsuńza to znalazłem ciekawostkę necie, ale żeby nie było za łatwo opowiem Ci o tym zagadką:
jaki jest związek między bocianem i popularnym kwiatkiem doniczkowym?...
nietrudne, więc bez kół ratunkowych...
p.jzns :)
1. W Afryce często zjadają bociany.
Usuń2. Nie słyszałam żeby to były ptaki święte, są raczej symbolem polskiej ziemi.
3. Trudne...
1.wiem, czegóż to Murzyn nie zje...
Usuń2.
http://zsmosina.powiat.poznan.pl/e_nauka/internat_333.pdf
3.mogę podpowiedzieć, ale to będzie kosztować... znaczy ja nic nie zyskam, ale Ty stracisz... po co Ci to? :)
ad 3. to będę myśleć, chociaż nie wiem czym się to skończy...
Usuńhttps://slowianowierstwo.wordpress.com/2015/04/02/zwierzeta-polski-bocian/
Usuńczyli już słyszałaś, znaczy czytałaś i wiesz :)
ad.3 ta podpowiedź za darmo: zacznij od kwiatka...
UsuńI co dalej?
UsuńStokrotka
Przepiękne te bociany Stokrotko.
OdpowiedzUsuńUwielbiam patrzeć jak bociany latają albo brodzą sobie po łąkach czy mokradłach.
Ela
Masz rację Elu, bo bociany tak śmiesznie wysoko podnoszą nogi :-))
UsuńSłupów energetycznych oklejonych bocianimi gniazdami jeszcze nie widziałam!
OdpowiedzUsuńJa tez nie, dopiero w Portugalii:-)
UsuńDuże zaskoczenie, dziękuję za tę informację.
OdpowiedzUsuńWikipedia jest bardzo do tyłu, informacje o bocianach pochodzą ze spisu z 2004 roku.
Nie ma to jak nasz agent w Portugalii.
A raczej agentka... jeśli mnie masz na myśli :-))
UsuńOczywiście, że Ciebie, ale wydawało i się, że termin "agent" brzmi bardziej neutralnie i pozwala lepiej uniknąć identyfikacji :)
UsuńJasne :-))
UsuńJa generalnie za ptakami nie przepadam (śmieszno-straszne przeżycie z dzieciństwa), ale jednak miło jest poczytać o i popatrzeć na takie swojskie, łagodne boćki - zwłaszcza wobec obecnej sytuacji na świecie...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :)
Celcie - tak jak napisałam to takie chwilowe zapomnienie o tym czym żyjemy teraz...
UsuńZaskakujace ze 500 plus nie zachęciło bocianów to większego powrotu;)
OdpowiedzUsuńWydać wyczuły fałsz :-))
UsuńBociany to jie tylko zwiastun wiosny ale i nowego życia…przylecą wkrótce do nas i oby w międzyczasie to co się dzieje na Ukrainie pozostało tylko złym wspomnieniem.
OdpowiedzUsuńTaką mam nadzieję Marku...
UsuńBociany przynoszą nadzieję, tak myślę:-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam drzewa ubranego w boćki, piękny widok!
Asiu - tam było po drodze wiele takich drzew...
UsuńDobrze mieć jakąs odskocznię, ja też wciąż publikuję swoje Karkonosze, bo nie mogę zajmowac sie TYLKO Ukrainą. Zwariowałabym. Trzymajmy się :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, musimy się trzymać :-)
UsuńTo prawda, u nas bociany budzą szczególną sympatię. . Rzadko niestety je widuję, ale jak już - wtedy radość mnie przepełnia. Mnie - 70-letnią babcię. A wkrótce prababcię. No i zawsze kojarzą mi się jako polskie. Polskie bociany. Pozdrawiam Jagódko, przepiękny post ��
OdpowiedzUsuńAnula
Dziękuję Anusiu że jesteś:-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńTo ode mnie za piękne zdjęcia wierszyk:
"Bociek, bociek leci!
Dalej, żywo, dzieci!
Kto bociana w lot wyścignie,
Temu kasza nie ostygnie.
Kle, kle, kle, kle, kle!
Bociek dziobem klaska:
— Wyjdźcież, jeśli łaska!
Niech zobaczę, niech powitam,
Niech o zdrowie się zapytam.
Kle, kle, kle, kle, kle!
— A ty, boćku stary,
Piórek masz do pary;
Żaby je liczyły w błocie,
Naliczyły cztery krocie.
Kle, kle, kle, kle, kle!
Nim skończyły liczyć,
Już je zaczął ćwiczyć.
— Oj, bocianie, miły panie,
Miejże dla nas zmiłowanie!
Kle, kle, kle, kle, kle!
("Bocian" - M. Konopnicka)
Pozdrawiam:)
Sliczny wierszyk Leno.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję :-)
Bardzo lubię bociany. Niedaleko mojego domu też jest gniazdo bocianie na słupie. Ale jeszcze bociany tam nie mieszkają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Panią serdecznie pani Stokrotko.
Kasia
Kasiu bociany niedługo przylecą....:-)
UsuńJejku, drzewo zakwitło bocianami 😁 Coś wspaniałego! Tyle jednocześnie nie widziałam. Najwięcej kiedyś po drodze do Niedzicy ze Szczawnicy, widocznie zbierały się do odlotu bo to w sierpniu, jakoś pod koniec, było. Śliczne są, a nad Dunajcem kilka razy widziałam czarnego bociana w tym samym miejscu. A raz nawet para leciałam nad naszym domem i obserwowałam je z balkonu 🙂
OdpowiedzUsuńAnko - w tatrach i w Pieninach spotyka się czarnego bociana. Też kilka razy go widziałam.
UsuńAle w Portugalii to było zatrzęsienie białych bocianów :-))
Cudny widok - tak wiele boćków w jednym miejscu 🙂
UsuńWierzyć się nam nie chciało Anko :-)
UsuńCóż za cudne bocianie widoki!
OdpowiedzUsuńMario -jestem tego samego zdania :-))
UsuńO, to bardzo interesujące! Myślałam, że odlatują do Afryki, ale one się po prostu dostosowały i się nie przepracowują.
OdpowiedzUsuńA w smutnej kwestii - oby się spełniło. Czekam na bociany!
Myślę Urszulko że wszyscy na nie czekamy.
UsuńSerdeczności....
Ciekawe. :)
OdpowiedzUsuńZabrzmi to mało patriotycznie, ale nie dziwię się bocianom, które nie chcą wracać, mnie też się nigdy nie chce... Choć wiosna i lato są ładne i na północy.
Żebyś wiedziała jak bardzo mnie zaskoczył widok w Portugalii widok tak dużej ilości bocianow :-)
UsuńWzruszające są te bociany....
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękne zdjęcia.
Marek z dziewczynami
I ja dziękuję :-)
Usuń-nie pomyślałabym, że tam tyle bocianów można spotkać, od razu jakoś cieplej na serduchu
OdpowiedzUsuńDlatego Cię zachęciłam do przeczytania :-)
UsuńO to dobrze, że boćki są w Portugalii, jakby w azylu i nie wystrzelają ich w Afryce. Ja już za tymi z mojej wsi tęsknię.
OdpowiedzUsuńPrzylecą Joasiu, przylecą i do Ciebie...
UsuńGdybyś kiedykolwiek jechała trasą z Łodzi przez Zgierz i Piątek w kierunku Kutna (nie mam na myśli autostrady, która od pewnego czasu tam przebiega, niejako nad terenem, o którym chciałbym napisać), to w miejscu przecięcia się tej drogi z Bzurą (dolina Bzury - część pradoliny warszawsko-berlińskiej) być może zaobserwowałabyś niezwykłe zjawisko, którego byłem świadkiem przed kilkoma laty. Otóż na stosunkowo wąskiej dolinie, na niezbyt w sumie wielkich rozlewiskach widziałem parę tysięcy bocianów, które pewnie na wiosnę zatrzymały się w tym miejscu przylatując do kraju. Kilka "tubylczych" par zostało tutaj i w okolicy do jesieni, natomiast reszta tego olbrzymiego stada powędrowała w stronę Warszawy, potem pewnie Mazur lub pogranicza polsko-białoruskiego czy Augustowa.
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie ze to było ich pożegnanie i odlot do różnych miejsc w Polsce. Musiało być przepięknie....
UsuńMoże uda mi się jeszcze tamtędy kiedyś jechac na wiosnę....
Twoje fotki z boćkami sprawiły, że cieplej się zrobiło koło serducha. To cudne ptaki, jednemu nawet pomogłam tzn. w upały (38 st.) leżał przy drodze, młody , dopiero uczył się fruwać. Dałam wody, umyłam dziób z resztek starego pokarmu, nakarmiłyśmy z koleżanką mielonym mięskiem, pomogłyśmy mu się podnieść, a córka koleżanki wieczorem pomogła mu pofrunąć do gniazda. Przeżył. Och rozgadałam się. Pozdrawiam cieplutko, życzę normalności i słoneczka. 🌻
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie I dziękuję za piękne bocianie wspomnienie :-)
Usuń