W sierpniu 1995 roku byłam w Miasteczku z 79-letnią wówczas Mamą i młodszym synkiem, który miał rękę na temblaku. Wszyscy dzielnie wędrowaliśmy po "górach i dołach" Miasteczka. Chodziliśmy na targ na małym rynku i kupowaliśmy tam suszone bukiety i słynne "kazimierskie koguty".
W Miasteczku w uroczym hotelu "Dwa Księżyce" spędziliśmy naszą 25-rocznicę ślubu. Mieliśmy za oknem farę, zamek i basztę. Przemiła właścicielka hotelu zapraszała nas do stylowej restauracji na pyszny obiad. No ale nie mogliśmy tej rocznicy spędzić gdzie indziej niż w najpiękniejszym polskim miasteczku.
Z biegiem czasu powstało w Miasteczku coraz więcej galerii obrazów, nastrojowych kawiarenek, herbaciarni, restauracji i magicznych sklepików. Po Wiśle pływają statki i prom, zabierają mieszkańców i turystów na druga stronę. W piękny letni dzień spotyka się nad rzeką mnóstwo ludzi, a w każdym prawie zakątku Miasteczka malarze rozstawiają sztalugi i malują, malują...- każdy swoją bajkę...
Mocno starsza pani ze starego rodu Góreckich powiedziała mi, że nie wyobraża sobie, że mogła by się gdzie indziej urodzić, spędzić życie i umrzeć, ponieważ jak napisał Leszek Długosz, to jest: "Kawałek świata, gdzie tak wszystkim - Bogu, ludziom i roślinom tak pięknie wyszło. I historii gdzie się trochę ocaliło".
Ileż to razy patrzyłam na Miasteczko spod Trzech Krzyży? Mijały lata, jesienie, zimy i wiosny...
Którego styczniowego dnia wysiadłam z autobusu pod zamkiem i poszłam na rynek. Usiadłam naprzeciwko Kamienic pod św. Krzysztofem i św. Mikołajem i mimo mrozu przesiedziałam tam co najmniej godzinę. Czułam się jak jednoosobowa widownia podziwiająca najpiękniejszą małomiasteczkową dekorację teatralną. Było cicho, pusto, sennie. Z Domu Architekta wyszła jakaś pani i zaprosiła mnie na kawę do środka. Powiedziała, że musi dbać o prawdziwych wielbicieli Miasteczka.
Wychodząc odwróciłam się i spojrzałam na trzy płaskorzeźby nad wejściem do budynku przedstawiające głowy trzech polskich królów. Wyrzeźbił je wiele lat temu mój ojciec...
Któregoś razu weszłam na pierwsze piętro Kamienicy pod św. Krzysztofem, zapukałam do drzwi i zapytałam pracującą tam panią czy mogłabym tylko podejść do okna i wyjrzeć na rynek. Zgodziła się i dzięki temu został mi przed oczami jeszcze jeden piękny obraz Miasteczka.
Tutaj prawie wszystkie zachody słońca są niesamowite. Kiedyś pomyślałam, że gdyby Saint-Exupery znał to Miasteczko, to z pewnością wylądowałby na plaży w pobliżu kamieniołomu i tam właśnie spotkał małego złotowłosego chłopca. Ale wtedy jeszcze mniej dowiedziałby się o Róży, bo Mały Książę milczałby jeszcze bardziej, patrząc na piękny, świetlisty spektakl odbywający się co wieczór nad rzeką.
Na ulicy Puławskiej, tuż pod ruinami zamku przez wiele lat była tajemnicza działka. Urzekała mnie niesamowitym gąszczem krzewów, drzew i traw. Zawsze była dzika i zarośnięta.... i wystawiona na sprzedaż. Wiele razy mówiłam, że chciałabym ją mieć na własność. Ostatnio ktoś ją wykarczował. Zrobiło mi się smutno. gdy to zobaczyłam bo zrozumiałam, że nawet najmniejszy kawałeczek Miasteczka nie będzie mój...
Wiosną w wąwozach Miasteczka jest niesamowity hałas, ruch, śpiewy. Ptaki łączą się w pary, zakładają gniazda, karmią i wychowują młode.
A w podcieniach renesansowych kamieniczek "urzędują" jaskółki. Pod wieczór wylatują z gniazd, oblatują rynek kilka razy i wracają do gniazd.
Miasteczko Kazimierz Dolny - nazywano go różnie - miasteczkiem zakochanych, miasteczkiem malarzy, miasteczkiem genius loci, miasteczkiem bajką. Dla mnie jest najpiękniejszym miasteczkiem na świecie.
Lata mijają bardzo szybko. I znowu jest kolejny wrzesień i kolejna rocznica ślubu...I znowu siedzę na tej samej ławce na rynku co zawsze. Patrzę na dwóch chłopców biegających koło studni i myślę, że urosło nowe pokolenie zauroczone tym maleńkim znakiem na mapie. Moje wnuki.
Koniec.
Jesteś najlepsza ambasadorką Miasteczka:-)
OdpowiedzUsuńZ okazji rocznicy moc najszczerszych życzeń dla Ciebie i męża!
Asiu rocznica będzie we wrześniu.... ale czas tak leci że to już lada dzień:-))
UsuńA ja nawet wiem kto Ci robił to zdjecie jak wygladalas z Kamienicy na rynek:)
OdpowiedzUsuńPewnie ze wiesz :-))
UsuńPiękna opowieść Stokrotko. Miejsce warte do odwiedzenia, nigdy tam nie byłem :-) . Pozdrawiam serdecznie znad podręczników do średniowiecza ;-) .
OdpowiedzUsuńWarto się tam wybrać ale w zwykły dzień...
UsuńJak wiesz podzielam Twój zachwyt Miasteczkiem, natychmiast poszukałam na moim blogu moich relacji z Kazimierza..ile tego jest!!!
OdpowiedzUsuńAle Ty piszesz tak pięknie o tym miejscu! Masz tyle wzruszających wspomnień.
jak sobie powiększyłąm Twoje zdjęcie z Góry Trzech Krzyży to zobaczyłam na kamienicy rynkowej trzy królewskie głowy , dzieło Twego ojca..
UsuńBo to moje Miasteczko..
UsuńGrażynko..na Rynku z reguły siadam pod tymi głowami....
UsuńZnam ten przepiękny tekst bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńEla
Wiem i dziękuję :-)
Usuńbez wątpienia w Miasteczku, w oparach jego klimatu, Saint-Exupery /a raczej podmiot literacki jego książki/ narysowałby takiego baranka, że Mały Książę nie miałby powodów do marudzenia...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Z pewnością tak właśnie by było....
UsuńKazimierz Dolny niewątpliwie ma swój niepowtarzalny urok. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się że I Ty tak uważasz.:-)
UsuńOstatni raz byłam w Kazimierzu w latach dziewięćdziesiątych. Wciąż sobie potem obiecywałam, że tam przyjedziemy, ale mój mąż nie był w tym miasteczku zakochany i jeździliśmy w inne strony- jego pociągały inne strony, głównie te wszystkie poza naszymi granicami. Pięknie piszesz o Kazimierzu, oczami dziewczyny zakochanej pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Dziękuję Aniu.
UsuńChoć mówi, że zwariowała
OdpowiedzUsuńI nadal wariuje czasami,
Miasteczku serce oddała
Na Rynku, pod trzema głowami...
Wybacz Stokrotko, słaby trochę jestem jeżeli chodzi o lirykę...
Wspaniały jesteś Bojo :-)
UsuńLubię czytać Twoje opowieści. :)
OdpowiedzUsuńRadiomuzykant-ka
Cieszy mnie to :-)
UsuńStokrotko, czy milosc do Miasteczka mozna porownac do ukochania rodzinnego miasta? Juz daje odpowiedz: nie mozna, ale jedna i druga sa wyjatkowe. Serdecznie pizdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu Kochana....to są dwie zupełnie inne miłości....ale obydwie równie silne :-)
UsuńNiech piękne wspomnienia I zaczarowanie trwa jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Fuscilko :-)
UsuńPełna miłości nie-bajka Stokrotko miła 🌼🌼🌼
OdpowiedzUsuńDziękuję Anko...
UsuńDużo ludzi w Miasteczku? A Wasz pokój będzie wolny na ten weekend?
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Bardzo dużo bo piękna pogoda.
UsuńPokoje wszystkie zajęte!!!!
To rozumiem że Miasteczko Kazimierz Dolny to dla Pani Mała Ojczyzna.
OdpowiedzUsuńMiasteczko to moja najmniejsza Ojczyzna, większą są Tatry a największą Warszawa...
UsuńMusisz być bardzo zajęta - czy zapracowana? - skoro wklejasz stare teksty; mam nadzieję, że nie wynika to z kłopotów zdrowotnych?... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAni zajęta ani zapracowana. Odpoczywam...
Usuń"Moje codzienne wczesnoranne spacery pozwalają obserwować budzące się do życia miasteczko.To są często spacery pełne olśniewających wrażeń,gdy ranne słońce odsłoni panoramę otaczających miasteczko gór.Myślę sobie,kocham to miasto,ma swój czar."-St.Michalik
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/rolcdAJS_Cc
U mnie w ogrodzie kwitną lilie.Spójrz na lilie i jak rosną.Nie pracują ani nie szyją swoich ubrań,a jednak Salomon w całej swojej chwale nie był tak pięknie ubrany jak one.
:)
Pięknie pisał Pan Stanisław Michalik o swoim Miasteczku...
OdpowiedzUsuńI Ty też pięknie piszesz o swoim...
Dziękuję Ci bardzo Henryku...
No, nareszcie! Dopiero koguty mnie uświadomiły, o jakim miejscu mowa :-) Ja też lubię Kazimierz, jest niezwykle urokliwy. Zresztą, czy istnieje ktoś, kto go nie lubi?
OdpowiedzUsuńI zdjęcie bardzo znane...
UsuńPięknie opisane...
OdpowiedzUsuńDziękuję:-)
UsuńW Kazimierzu byłam dwa razy na szkolnej (podstawówka) wycieczce i wycieczce emerytów. Czy będzie jeszcze okazja, zobaczymy. Ja chętnie i z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto.
UsuńSłyszałam że w Kazimierzu rozpoczął się wczoraj Festiwal Literacki Dwa Księżyce.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Uczestniczyłam nawet wczoraj w pierwszym wydarzeniu tego Festiwalu ....odbyłam spacer po Kazimierz śladami "Dwoch Księżyców" Marii Kuncewiczowej. Będę o tym pisać.
UsuńWiem ,co czujesz będąc w Miasteczku.Ja jestem tam poprostu szczęśliwa.Bywam w tych samych miejscach , patrzę na nie i ciągle są dla mnie piękne i ciekawe .Kazimierz mnie nigdy nie zmęczy.Mam tak od ponad 20 lat.
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj wieczorem wróciłam. Załapałam się na wycieczkę śladami Dwóch Ksiezycow...
UsuńCudnie .Teraz trwa w Kazimierzu Festiwal literacki
UsuńDwa Księżyce.Zaluje,że mnie tam nie ma.
Byłam oczywiście w domu Marii Kuncewiczowej...I stamtąd zaczęła
Usuńsię ta wycieczka.
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńJak zwykle niezwykle. Lubię twoje wpisy, bo są bardzo ciekawe.
Nie ma to jak tacy wędrowcy jak my, którzy się rozumieją bez słów.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Zawsze bardzo się cieszę z Twoich wizyt Michale.
UsuńSerdeczności...
Witaj oczekiwaniem na deszcz Stokrotko
OdpowiedzUsuńDobrze znowu wędrować z Tobą przez Miasteczko.
Życzę odrobiny chłodnego miejsca w Twoim domu
Wczoraj późnym wieczorem wróciłam z Miasteczka i dziś od rana odpoczywam w cieniu działki...
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńTakie ławeczki sprawiają, że ulubione miejsca wydają się jeszcze bardziej nasze:)
Wiem coś o tym, bo też mam takie Nierodzinne Miasteczko, w którym po przyjeździe zawłaszczam choć na krótką chwilę pewien bezpański cokolik:)
Pozdrawiam:)
Bardzo Ci dziękuję Leno za zrozumienie....:-)
UsuńBardzo romantyczny wpis, kochana. Że Ty tam jeszcze nie mieszkasz!
OdpowiedzUsuńCzęsto myślałam żeby zamieszkać...
Usuń