W Salwadorze, zaraz po przekroczeniu granicy z Hondurasem wszyscy pasażerowie musieli wyjść z autobusu i zabrać ze sobą bagaże. Czekali tam już na nich panowie z bardzo dobrze wyszkolonymi pieseczkami. Pieski zaczęły pracę tzn. obwąchiwanie bagaży a panowie uważnie się im przyglądali. Po pewnym czasie pieski zatrzymały się przy dwóch sfatygowanych plecakach, szczególnie przy tym mniejszym, takim co to się nosi z przodu.
Właściciel plecaków, czyli Szalony Geograf z początku przyglądał się pieskom z uśmiechem, bo sam miał kiedyś przecudnej urody i mądrości psineczkę Lassie. Gdy jednak pieski zatrzymały się przy plecakach na dłużej to przypomniał sobie, że przecież jadąc autobusem nie miał plecaków przy sobie. I że przez pewien czas spał.
A pieseczki są z reguły szkolone pod kątem przemytu narkotyków... A Salwador i Honduras to kraje narkotykowe...
Gdy panowie poprosili Szalonego Geografa o wyjęcie wszystkiego z plecaków to był już pewien że coś mu podrzucono, tym bardziej, że pieseczki natychmiast po otwarciu mniejszego plecaka .... wsadziły do niego głowy...
No i pieseczki nagle bardzo się ucieszyły bo z plecakow wyturlaly się dwie gumowe kolczaste piłeczki, takie które służą do rehabilitacji i ćwiczeń zmęczonych stóp. Pieseczki widać wyczuły zapach gumy...
Bo jak się przemierza Amerykę Środkową pieszo, autobusami, łodziami i innymi lokalnymi środkami transportu to ma się w nogach wiele kilometrów..... I trzeba potem trochę poćwiczyć.
Skończyło się dobrze. Pieseczki zaczęły się piłeczkami bawić. I nawet poważni panowie, którzy pracowali razem z pieseczkami roześmiali się....
To już wiecie, że Szalony Geograf włóczył się tego lata po krajach narkotykowych.
Wrażeń ma tyle, że wystarczy na opowieści do końca roku.
Więc dzisiaj tylko trzy zdjęcia związane z trzema wydarzeniami.
--------------------------------------------------------------------------------------
Bambusowa chatka
W takiej chatce mieszkał w Nikaraguii na jeziorze o tej samej nazwie na wyspie Omepete.
Cenote czyli wapienne studnie albo jaskinie
W takim podziemnym jeziorze znajdującym się w cenote pływał. Na szczęście podobno nie nurkował. Takie cuda znajdują się na Jukatanie w Meksyku.
Czynny wulkan de Fuego
Z wulkanu Acatenango oglądał nocą wybuchy wulkanu de Fuego. Przed wybuchem z wulkanu wydobywają się niesamowite pomruki. Potem jest duży huk a wylewająca się lawa i dym stwarzają wrażenie jakby wulkan się palił. Wulkany te znajdują się w Gwatemalii.
Twój Geograf to niesamowity facet!
OdpowiedzUsuńCzytałam szybko ze strachem, że nie daj, Boże...
Cudne jeziorko!
Zgadzam się Asiu... Mój Geograf nie mieści się w ramach normalności :-))
UsuńZdjęcia cudne Stokrotko - faktycznie. Pozdrów Geografa. Zapraszam w wolnej chwili do siebie. Ps. Byłem z rana blisko 28 minut na zakupach, w tym ... Stokrotka. W planach dziś mamy jeszcze Cmentarz. Na południu już jesień . ..
OdpowiedzUsuńPozdrowiłam. Dziękuję, Zajrzę oczywiście do Ciebie...
UsuńHistoria z adrenaliną i na szczęście z humorem. Wspaniała wyprawa dla odważnych i ciekawych prawdziwego życia.
OdpowiedzUsuńTaki mi się młodsze, szalone dziecko trafiło :-)
UsuńWspaniała to musiała być wyprawa. Ale wyobrażam sobie jak się denerwowałaś. Przecież nasze dzieci nigdy nie przestają być dziećmi...
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Ja jak nawet już babcią zostałam to moja Mama martwiła się o mnie jak o dziecko...
UsuńFantastyczne podróże twojego syna.
OdpowiedzUsuńI niestety niebezpieczne...
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńo Jezusie Maryjo - jak Ty to przeżywasz, przecież to ze strachu o własne dziecko można zawału dostać! Ależ odważny ten Twój Geograf!!! Ogromnie ciekawe zdjęcia, już po tych trzech można "poznać całość dzieła" jakie ma w sobie świat!
Geografowi dalszych pięknych podróży, a Tobie siły serca i jednocześnie spokoju - wszystko co piękne dobre jest!
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ewuniu - żebyś wiedziała ile ja już w życiu tych "zawałów" dostawałam!!!!
Usuńkiedyś wracałem z Francji autobusem i na trasie, już w Polsce zatrzymała nas kontrola policyjno-celna, pieseczek rzucił się do bagażu, długo trwało namierzanie właścicielki, bo sobie smacznie spała, a po otwarciu torby okazało się, że roślinki jakieś wiozła, tylko że to były sadzonki jakichś ziółek prowansalskich, czyli ani narkotyki /niealkoholowe/, ani Marysia...
OdpowiedzUsuńto było zaraz po wprowadzeniu przepisu o takich kontrolach, pieseczek widać był jeszcze niedoszkolony, a pasażerowie zrobili ostrą drakę, bo autobus był i tak już bardzo mocno opóźniony...
p.jzns :)
Najwyrażniej pieseczki też się mylą. Tylko Komisarz Alex jest nieomylny :-))
UsuńEch te pieski, zrobiły Geografowi niezwykle stresujący kawał, nie zazdroszczę mu tych chwil grozy w oczekiwaniu ile one tego przemytu wyciągną z jego plecaków!
OdpowiedzUsuńEfektownie wybucha ten wulkan, z takiej bezpiecznej odległości mogłabym sobie pooglądać ;)
Pozdrawiam cię Szalony Geografie i podziwiam!!!
Dziękuję w imieniu Szalonego Geografa!!!
UsuńDodam ze psy nawet szczekac na plecak zaczely;)
OdpowiedzUsuńWyżej komentarz Szalonego Geografa
UsuńNo niestety, obawy Twego syna były dość uzasadnione - podrzucanie trefnych rzeczy to "normalka" w tamtych stronach. Prawdę mówiąc, to nawet gdy jestem pewna, że w 100% nie mam niczego "trefnego" to każda kontrola celna mnie zraża do życia. Znam takiego, co mieszkał kilka lat w Mexico City i marzył tylko o tym, by sąsiad miasta ograniczał swą aktywność tylko do dymienia a nie trząsł się ze złości. Serdeczności; anabell
OdpowiedzUsuńWitaj Anabell jako Anonimowa :-))
UsuńKażda kontrola celna mnie mocno zniechęca do podróżowania- bardzo nie lubię gdy ktoś mi grzebie w walizce.Macania wykrywaczem metali też nie lubię.Czy Twój geograf samotnie wędrował po tych jednak mało bezpiecznych terenach? Znam takiego, co mieszkał kilka lat w Mexico City i cały czas zaklinał pobliski wulkan by tylko nie wybuchł a poprzestał na dymieniu i delikatnym otrząsaniu się.
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla Was;)
P.S. dziwne, ale tym razem udało mi się skomentować nie jako anonim.
Mieszkałam kiedyś w Puebli z widokiem na ten wulkan, potem zajrzałam na stronę instytucji, która go monitoruje i dowiedziałam się, że on wybucha cały czas. :) Jak się nie mieszka tuż przy nim, to nie ma powodów do obaw, co najwyżej czasami pojawia się pył, który jest niezdrowy.
Usuńkatasza
Aniu - tym razem Geograf wędrował samotnie.... tym większy był mój/nasz strach o niego...
UsuńKataszo - to miałaś przed oczami nieustająco wybuchający wulkan. To dopiero był widok!!!
UsuńTwój Syn to prawdziwy Obieżyświat! Fajnie się z nim wędruje siedząc na kanapie. Ale chciałoby się jednak też tam być!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Obieżyświat, ale też całkiem normalny facet... Naprawdę. I ciężko pracuje...:-)
UsuńWow, zazdroszczę! Ameryka Środkowa to dla mnie kategoria "chciałabym, ale się boję". ;) Więc zazdroszczę i przeżyć, i odwagi, i zorganizowania. Ja też trochę za wygodna jestem.
OdpowiedzUsuńPodziwianie z bliska wulkanów w Gwatemali to moje marzenie... Miałam kiedyś okazję mieszkać z widokiem na wulkan, a nawet wybrać się na mini (czy raczej mikro) trekking w okolice (którym chcę kiedyś powspominać u siebie), ale tam są lepsze widoki. :) Cenoty zresztą też chciałabym odwiedzić, ale Jukatan to jednak łatwiejszy cel.
A przygoda z pieskami mrożąca krew w żyłach. Kiedyś na potrzeby lotów do Meksyku to ja nawet sprawiłam sobie walizkę bez bocznych kieszeni - chociaż na tej mojej trasie była bardzo mała szansa, żeby ktoś coś podrzucił. :D
katasza
Przygoda z pieskami była naprawdę bardzo stresująca....
UsuńAle ten wybuchający wulkan, podziemne jeziorka i wiele innych niesamowitych tamtejszych "cudów" wynagrodziło wszystkie stresy...
Oj, ale zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńJa też ... trochę :-)
UsuńTo jest właśnie prawdziwy Geograf, przemierzajacy krańce świata. Wielki, wielki szacunek.:))
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Geografa.... ale on też czyta...
UsuńDzielny geograf polaczyl pasje, wiedze i mozliwosci. Brawo. Trochr rozumiem dlaczego nie masz kolejnych wnukow cos za cos Malgosi
OdpowiedzUsuńNo pewnie że coś za coś Małgosiu.
UsuńSerdeczności...
Zdjęcia piękne, a historia śmieszna, choć jemu w trakcie do smiechu pewnie nie było. Jakby faktycznie ktoś mu cos podrzucił, to by było słabo... Musze nabyć takie piłeczki i zabierac ze soba w góry. Nie wiedziałam, że to pomaga w takich sytuacjach.
OdpowiedzUsuńPiłeczki są rewelacyjne.... po ćwiczeniach na nich stópki są jak nowe...
UsuńO matko jedyna, nie jestem łowcą przygód i umarłabym z przerażenia. Jako mamie Tobie nie zazdroszczę przeżyć, choć i dumna możesz być oczywiście z TAKIEGO synka 😀 Pozdrawiam🌼🌼🌼
OdpowiedzUsuńAnko - jestem jednocześnie dumna i ... przerażona :-)
UsuńTak myślę ❤
UsuńMyślę że mnie rozumiesz...
UsuńOjej, jak dobrze, że się tak pozytywnie skończyło :) Bo już przez moment miałam szybsze bicie serca...
OdpowiedzUsuńWitaj na moim blogu :-)
UsuńPowiem Ci Stokrotko że masz żelazne nerwy....
OdpowiedzUsuńEla
Elu o tych węszących piesecxkach dowiedziałam się następnego dnia
Usuń...
O, rany! Aż mnie gęsia skórka pokryła na chwilę :) Bo takie historie, zdarzają się nie tylko w filmach. A konsekwencje, zależne od kraju, ale nieciekawe mogą być. Więc strzec trzeba bagażu jak oka...
OdpowiedzUsuńDobrze, że historia śmiechu warta...
Na szczęście Polu skończyło się na wesoło...
UsuńOjejku co za emocje z tymi plecakami i pieseczkami😄😄. Jak to w pewnym filmie powiedziano -niby człowiek wie, że niewinny, ale jednak można zwątpić😅.
OdpowiedzUsuńEmocje były niesamowite Agnieszko. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło...
UsuńBędzie kiedyś pisał piękne wspomnienia! Jak mama, chyba też trochę szalona, bo po kimś to ma ☻☻☻
OdpowiedzUsuńMyślisz że po mnie ??? ,:-))
UsuńNo, tak myślę. Chyba, że Twoja druga połowa też szalona 😉
UsuńMoja druga połowa jest .... całkiem normalna....:-)
UsuńDomyślam się że to Pani syn jest tym Szalonym Geografem.
OdpowiedzUsuńMusi to być mlody człowiek niesamowicie ciekawy świata. I bardzo odważny.
Tak to mój młodszy syn jest taki Szalony....
UsuńNiestety masz rację, to są kraje narkotykowe i trzeba być ostrożnym….przygoda to jednak przygoda i szczerze mówiąc zazdroszczę szalonemu geografowi nie tylko przygody ale i odwagi.
OdpowiedzUsuńDziękuję....ale nie wiem komu...
UsuńPiękne ale i niebezpieczne miejsca. Ciekawa jestem dalszych przygód młodego geografa. Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za miłe słowa...
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPiękna włóczęga:)
A odczucia tylko pozytywne, czy jednak - mieszane?
Pozdrawiam:)
Jednak mieszane Leno...
UsuńSerdecznosci
Łał! No przeżycia i widoki pewnie niesamowite i niezapomniane. Dobrze, że to były tylko gumowe piłeczki.
OdpowiedzUsuńPewnie ze dobrze.
UsuńDzięki
- oj tam, widać, że pieski szkolone i wiedzą czego szukać: , ale, swoją drogą nerwówka była ...
OdpowiedzUsuń- serdeczności :)
Alinko pewnie ze nerwówka była...
UsuńDobrze, że historia z pieskami skończyła się znalezieniem piłeczek. A Szalony Geograf jest niesamowity, widać że żyje i podróżuje z pasją, jestem Jego fanką 😊
OdpowiedzUsuńZ pewnością go ta wiadomość ucieszy....:-)
UsuńStokrotko, jaka egzotyka u Ciebie! Aż zakręciło mi się w głowie od cudów na zdjęciach. Wapienne studnie, wulkan, chatka z bambusa... Wow! I ta przygoda Szalonego Geografa.
OdpowiedzUsuńAż miałam ciarki, myślałam, że naprawdę ktoś mu podrzucił narkotyki.
Wyobrażasz sobie Igomamo co on musiał wtedy przeżyć?
Usuń