Podaję za przewodnikiem National Geographic "Włochy":
"Wezuwiusz to najsławniejszy z aktywnych wulkanów we Włoszech. Niezwykle katastrofalne skutki spowodował jego słynny wybuch w 79 r.n.e. Wyrzucona wówczas lawa pogrzebała dwa rzymskie miasta - Pompeje i Herkulanum. Obecnie Wezuwiusz jest wulkanem uśpionym, przynajmniej na pewien czas /przewidywany wybuch się opóźnia/. Turyści mogą go podziwiać z daleka na tle Zatoki Neapolitańskiej albo z bliska z krawędzi krateru."
Weekend 13-14 stycznia br. spędzaliśmy w Neapolu. Od tego bowiem miasta włoskiego zaczęliśmy naszą podróż po Południowych Włoszech i Sycylii.
I tym razem byliśmy w Siódemkę...
Wezuwiusz ma wysokość 1277 m.n.p.m. Ostatni wybuch wulkanu nastąpił w roku 1944, następny jak twierdzą znawcy jest kwestią czasu...
Gdy tylko wylądowaliśmy w Neapolu zdecydowaliśmy, że wejdziemy na Wezuwiusz. Tym bardziej, że bilety mieliśmy już kupione przez internet.
Najpierw dojechaliśmy autobusem do miejsca skąd zaczyna się wejście a potem ..... A potem się załamaliśmy bo zrobiło się mgliście i deszczowo. I niewiele było widać.
No więc ponad godzinę szliśmy, szliśmy i szliśmy w tej mgle, która powoli zmieniała się w deszcz. Oczywiście pierwsze szły wnuki, potem dzieci, a na końcu babcia i dziadek Stokrotkowie. Po jakimś czasie znad krateru Wezuwiusza otrzymaliśmy od młodych informację że: "ZUPEŁNIE NIC NIE WIDAĆ". Dziadek zdecydował, że jednak pójdzie zobaczyć czy faktycznie nic nie widać, a babcia, która nie miała wiele sił, bo całkiem niedawno walczyła z covidem - zrezygnowała i zaczęła wracać. Po drodze odradziła dalsze wchodzenie młodemu francuskiemu małżeństwu, które szło do krateru z 2-letnim dzieckiem na plecach. Po pewnym czasie spotkałam tę miłą rodzinkę w małym sklepiku na parkingu.
A w kraterze Wezuwiusza było widać tylko mgłę.
No i jednak byłam na Wezuwiuszu - chociaż tylko na jego zboczach...😊
Tu Jardian Stokrotko. Grunt, że humor dopisywał. Siostra moja w tych okolicach była bodajże w 2001 roku. Serdecznie pozdrawiam Stokrotkę po 10 minutach na bazarku, w okolicach...Stokrotki ;-). A Stokrotka była wczoraj ;-) .
OdpowiedzUsuńJardianie sama sie dziwie ze w tej mgle nam humor dopisywal :-)
UsuńStokrotka
Piękna wyprawa. Fajne pomysły na zimowe wakacje. Ja swego czasu doszłam do Wezuwiusza. Warto było.oze następnym razem się uda.
OdpowiedzUsuńKrystyno... drugi raz juz sie na Wezuwiusz nie wybiore:-))
UsuńStokrotka
Niesamowita z Was rodzinka.
OdpowiedzUsuńSzacuneczek !!!
Marek z dziewczynami
Nie narzekam. Fajni sa wszyscy.
UsuńStokrotka
Dziękuję za te fotki, mąż jednak poszedł, ja też bym zawróciła ,nie nadaje się już na wyjście w góry, pozdrawiam deszczowo.
OdpowiedzUsuńI ja juz od dawna tylko po dolinkach chodze...
UsuńStokrotka
Przywożenie kamieni wróży nieszczęście , nawet ze stóp Wezuwiusza. NKloszard.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
UsuńStokrotka
No jasne - zbocze Wezuwiusza też się liczy. Może następnym razem dotrzesz do krateru? Kamyk bardzo mi się podoba. Mały, a cieszy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKarolinko nastepnego razu juz nie bedzie. Ale i tak bylo fajnie.
UsuńStokrotka
Nie raz mój mąż wychodził do góry, a ja już nie dawałam rady i schodziłam na dół . Liczyło się że byłam tam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Masz racje Rudbekio.
UsuńPozdrawiam.
Stokrotka
Bywają takie pechowe wyprawy, ale to nie znaczy, że tam nie wrócisz, wystarczy chcieć, no i pamiątki są jednak!
OdpowiedzUsuńJuzvtam nie wroce Asiu ... ale nie zaluje tej wyprawy.
UsuńStokrotka
I to najważniejsze!!! Zaliczone:)))
OdpowiedzUsuńBo bylam na Wezuwiuszu !:-))
UsuńStokrotka
Szkoda. Zwłaszcza jesli się wie, że prawdopodobnie jest się tam tylko raz....
OdpowiedzUsuńAle i tak sie ciesze ze tam bylam.
UsuńStokrotka
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPóki sił, póty nadziei:) Masz pretekst, by pojechać tam jeszcze raz.
Pozdrawiam:)
Leno... niestety sil juz coraz mniej.
UsuńStokrotka
Dla mnie to już drugie nieudane podejście na Wezuwiusza;)
OdpowiedzUsuńKochanie Moje... przeciez wiesz ze do trzech raxy sztuka.
UsuńStokrotka
Czasami taka mgła ma swój urok, ale jednak wolałabym, żeby pogoda pozwoliła bardziej się tym Wezuwiuszem nacieszyć...
OdpowiedzUsuńNo wlasnie... tym bardziej ze w samym kraterze ciagle cos tam bulgocze...
UsuńStokrotka
Przypomniała mi się nasza wyprawa do Grand Canyon. Tato, czyli ja z synaminie daliśmy za wygrań i pomimo późnej pory brnęliśmy do dna kanionu, mama z córką były mądrzejsze i wróciły po pierwszej mili. Efekty były widoczne następnego dna.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Dziekuje Ci Marku za to wspomnienie...
UsuńStokrotka
No rzeczywiście... z taką rodziną to można konie kraść!
OdpowiedzUsuńWyznaj Stokrotko - kradliście, czy dopiero macie w planie? :)
Lechu... dotychczas tylko sliwki kradlismy :-))
UsuńStokrotka
No ale kawałek Wezuwiusza "zdeptałaś" i to się wszak liczy a bez zobaczenia "dziury" można wszak nadal nieźle żyć;). No właśnie -czytałam, że tak naprawdę to szanowany wulkan może się w każdej chwili "zbiesić" i nagle silnie uaktywnić bez zapowiedzi, a cały zagrożony obszar jest dość marnie przygotowany na tę ewentualność- brak dróg ewakuacyjnych. A tak poza tym to tam w okolicy często ponoć ziemia drży i ludzie są tak do tego przyzwyczajeni, że zapewne i mocniejsze "drżenia" odbiorą za normalkę i nie ruszą tyłków z domów. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńAniu... brakowalo mi tylko 20 minut od krateru. Ale i tak tylko mgle bym zobaczyla.
UsuńStokrotka
Byłam na Wezuwiuszu i bezczelnie zajrzałam mu w krater. Córka przywiozła sobie biżuterię z lawy.
OdpowiedzUsuńNo to szacuneczek dla Ciebie.
UsuńStokrotka
Podziwiam determinację. Byłam w Neapolu, ale nawet nie pomyślałam o wchodzeniu na Wezuwiusz. A młoda byłam. Ale wygodna ;) Moja przyjaciółka w wieku 58 lat weszła na Kilimandżaro. Ale ona, jak Ty, co roku po Tatrach chodzi, ma zaprawę. A ja wcale jej nie zazdrościłam. Nie dla mnie wysokie góry i taki ekstremalny wysiłek. Szkoda, że Wy nie mieliście pogody do podziwiania widoków. Ale wiesz, że byłaś na Wezuwiuszu, w doborowym towarzystwie i to się liczy!
OdpowiedzUsuńPewnie ze sie liczy Haniu.
UsuńSerdecznosci.
Stokrotka
Pewna Stokrotka z Zamku Książ "żyła na wulkanie".
OdpowiedzUsuńOdważna jesteś.Rejon Neapolu to beczka prochu.Podobno trzęsie się najniebezpieczniejszy superwulkan Europy-Pola Flegrejskie, który wypiętrza się 1,5 cm miesięcznie.
Chodziłem po wulkanach,które już od 30 milionów lat nie plują lawą.
Kolega zbierał minerały i razem przeszukiwaliśmy wulkany w okolicach Złotoryi i Lądka Zdrój.W Lądku Zdrój korzystałem też z dobroci źródeł geotermalnych.
To pewnie Ty Henryku?
UsuńStokrotka
...i tańczyła:)
Usuń"Taniec na wulkanie"
Wiedzialam...
UsuńStokrotka
No, pasjonująca wycieczka za Tobą , /Wami/. Wspaniale, że jesteście sympatyczną gromadką, różnica pokoleń nie przeszkadza. Przeciwnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Jagódko :)
Trzymamy sie razem
UsuńStokrotka
An-Ula
OdpowiedzUsuńSerdecznosci Anusiu.
UsuńStokrotka
Nie jest ważne czy doszłaś do krateru wulkanu. Istotne że szłaś. I już tego samego Ci zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńEla
Elu nie chce mi się w to wierzyć :-)
UsuńSuper wyprawa i przygoda kochana:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Pewnie Morgano, że było fajnie :-)
UsuńZawstydziliście Wezuwiusza !! ;o)
OdpowiedzUsuńNa to wychodzi Gordyjeczko :-)
UsuńStokrotka
Ta spokojna opowieść o „wycieczce”, choć bez spektakularnego sukcesu, uświadomiła mi, że odwaga może mieć wiele twarzy! Podziwiam Waszą wielką odwagę zdobywania gór, dolin, wąwozów, kanionów i pokonywania siebie w tym zdobywaniu! Ja bym została w połowie drogi „przyspawana” do poręczy jeśli by tam była….a wydawało mi się że jestem odważna! Widocznie tylko w „gębie”! Jesteście wszyscy wspaniali zarówno jako rodzina jak i każdy po kolei bo stanowicie solidną, zespoloną mądrością i uczuciami budowlę . Może określenie budowla brzmi zbyt pompatycznie ale trwałość i moc miałam na myśli. Joanna R
OdpowiedzUsuńKochana z Ciebie Dziewczyna Joasiu!!!
UsuńStokrotka
Okazuje się, że niewejście na Wezuwiusza również może budzić emocje :-) No i masz kamyk z Jeleniej Góry..., znaczy się z Jasnej Góry..., a nie... z zupełnie innej góry, z Wezuwiusza!
OdpowiedzUsuńI jest to kamyk z nie byle jakiej gory :-))
UsuńStokrotka
Stokrotko, kiedyś pasjonowałam się archeologią i wtedy o Pompejach i Herkulanum czytałam. Od tego czasu boję się wulkanów i nie poszłabym tam za żadne skarby świata. Myślę, że mój strach na pewno by spowodował gwałtowne i nieprzewidziane wyplucie lawy.... 😉
OdpowiedzUsuńAle mnie ubawilas od samego rana :-)
UsuńSerdecznosci Anko.
Stokrotka
😃😃😃
UsuńSerdecznosci od Stokrotki.
Usuń💗🌼
UsuńA ja weszłam :) W 30-sto stopniowym upale z 13 kilogramową nadwagą wówczas. Do krateru zajrzałam. I do dziś to wszystko pamiętam... Ciężko było, ale mam to!
OdpowiedzUsuńGratuluje Ci szczerze Polu...
UsuńStokrotka