Zaczęło
się od tego, że wymieniłyśmy się książkami.
Za moją książkę o Warszawie dostałam od Ewy to prześliczne dzieło z wiewiórką na okładce.
Za moją książkę o Warszawie dostałam od Ewy to prześliczne dzieło z wiewiórką na okładce.
Od
razu następnego dnia zaczęłam książkę czytać.
A tak prawdę mówiąc to czytałam ją na zmianę z moim młodszym wnukiem.
Wyglądało to w ten sposób, że jeden rozdział czytał na głos mój 10-latek, a drugi ja.
A że spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu to przeczytanie książki zabrało nam jednak trochę czasu.
Poza tym do niektórych, wyjątkowo uroczych rozdziałów wracaliśmy kilka razy.
A tak prawdę mówiąc to czytałam ją na zmianę z moim młodszym wnukiem.
Wyglądało to w ten sposób, że jeden rozdział czytał na głos mój 10-latek, a drugi ja.
A że spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu to przeczytanie książki zabrało nam jednak trochę czasu.
Poza tym do niektórych, wyjątkowo uroczych rozdziałów wracaliśmy kilka razy.
Na
przykład do tego o wiewiórce Kitce-Mitce albo o tego o białych
gołębiach. Bo akcja powieści Ewy z Bajkowa toczy się na jednym z warszawskich ogródków działkowych.
Wszystko
w książce Ewy jest piękne i wzruszająca. Każde zdanie i każde
słowo.
Ale najbardziej wzruszył mnie fragment z jednego z ostatnich rozdziałów:
„Zaczęła
się słota i pierwsze opady śniegu. Altanki na działkach zostały
pozamykane na głucho. Wszelkie roboty ogrodnicze porobione, grządki
przekopane, liście które spadły ze złotych zamieniły się w
brązowe, mokre teraz od deszczu i śniegu.
Drzewka owocowe stały nagie, tylko gdzieniegdzie jeszcze wisiały resztki listków, pomarszczone i sczerniałe. Przypomniało mi się moje jabłko na jabłonce z dzieciństwa, które zawsze zostawało na zimę. Czy tutaj będzie podobnie?
Drzewka owocowe stały nagie, tylko gdzieniegdzie jeszcze wisiały resztki listków, pomarszczone i sczerniałe. Przypomniało mi się moje jabłko na jabłonce z dzieciństwa, które zawsze zostawało na zimę. Czy tutaj będzie podobnie?
Zapatrzona
w Świerka-Ćwierka i otaczające go Sosenki-Senki nie przyglądałam
się uważnie jabłonce jakbym przez jakiś czas zapomniała o moim
postanowieniu, aby to sprawdzić.
I
oto nagle wróciło do mnie dzieciństwo.
Znów siedzę przy oknie w dużym pokoju, z głową opartą o rękę i szukam po gałęziach, czy jest… A teraz będąc dobrze po sześćdziesiątce, znów stoję przed jabłonką i wcale nie czuję upływu tych lat!
Najważniejsze dla mnie jest, czy zachowało się na zimę jedno jabłko, które będzie łączyć tamten czas z tym, które będzie jak pajęcza złota nić czasu, nieprzerwanie ta sama…
I oto odkrycie z największą radością i ulgą! Jest!
Na samym szczycie jabłonki, w „towarzystwie” silnie trzymającego się jeszcze liścia jest małe zielone jabłuszko, które jakby nic sobie nie robiło z jesieni i zimy, jakby dalej chciało się wygrzewać w promieniach słońca i dojrzewać, dojrzewać, dojrzewać...”
Czy zgodzicie się ze mną Moi Blogowi Przyjaciele, że żeby pisać tak pięknie o tak zwyczajnych rzeczach …. to trzeba mieć po prostu talent…??
Piękną
książkę napisałaś Ewo z Bajkowa!
I wiesz dobrze, że Twoja książka jest jednocześnie dla dorosłych i dla dzieci!!!
I jeszcze jedno:
Swoją książkę Ewa kończy słowami z tekstu piosenki Jonasza Kofty:
"Pamiętajcie o ogrodach
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście..."
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Ewo - wczoraj 3 marca był Międzynarodowy Dzień Pisarza...
Życzę Ci wielu następnych, pięknych książek!
I jeszcze jedno:
Swoją książkę Ewa kończy słowami z tekstu piosenki Jonasza Kofty:
"Pamiętajcie o ogrodach
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście..."
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Ewo - wczoraj 3 marca był Międzynarodowy Dzień Pisarza...
Życzę Ci wielu następnych, pięknych książek!
Tak, zdecydowanie się zgadzam! To bardzo moje klimaty.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to :-)
UsuńPełna zgoda i jednocześnie mały bunt, że tyle byle jakich książek się wydaje, a o takie perełki trzeba walczyć, w tym Twoje mam na myśli :-)
OdpowiedzUsuńZnam blog Jolanty Radomskiej, zbieżność nazwisk?
Cieszą mnie Twoje słowa Asiu - także te dotyczace moich książek.
UsuńZbiezność nazwisk. Ewa z Bajkowa nie prowadzi bloga, chociaż pisze w różnych miejscach w sieci i nie tylko w sieci.
Cóż! cudnie! nie trzeba gdzies za morzami za gorami szukac wzruszen i zachwytow, to jabluszko jest tak zwyczajne i tak nadzwyczajne, i tak swoje.
OdpowiedzUsuńJa marze by znalezc sie jeszcze raz na wzgorzu "moim" zamkowym, ktore na wiosne pokrywa sie cale w niebieskie celulice, czy jeszcze tam kwitna? co roku na nie czekalam i nigdy mnie nie zawiodly...
Dziękuję Grażynko w imieniu Ewy z Bajkowa!!!
UsuńA Twoje marzenie jest po to żeby się spełniło...
:-)
Zawsze znajdziesz coś pięknego Stokrotko.
OdpowiedzUsuńSpóżnione, ale bardzo serdeczne życzenia z okazji Dnia Pisarzy...
Marek z dziewczynami
Marku z dziewczynami - ja mam po prostu szczęście spotykać wyjątkowo wartościowych ludzi. I Ty /Wy/ o tym dobrze wiecie.
UsuńDziękuję za życzenia. I po raz kolejny przypomniam, że nie czuję się pisarką.
:-)
Jaguniu droga! Ależ mi zrobiłaś niespodziankę!!! Odpiszę Ci zaraz po
OdpowiedzUsuńpowrocie z Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, do którego niebawem "lecę"
bo tam się trochę zaangażowałam i dzisiaj jest wielkie spotkanie, które
będę protokółować. A zatem Jaguniu do popołudnia, a teraz ściskam
serdecznie i ze wzruszeniem. Ewa z Bajkowa
Spokojnie Ewo. Nie śpiesz się.
UsuńPoczekam.
Też ostatnio byłam w TPW na Placu Zamkowym.
Serdeczności
Zamykamy się w jakimś kręgu lektur, autorów i tylko przypadkiem spoza niego sie wycylamy. I wtedy zadziwienie odkrywamy takie lektury - perełki. Pełne ciepła. I wrażliwości na codziennośc.
OdpowiedzUsuńMasz rację Ewo. Bardzo często tak właśnie postepujemy.
Usuń:-)
Tylko artysta słowa, potrafi nim tak pięknie malować.
OdpowiedzUsuńPięknie to ujęłaś Aniu O.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Swój Swojego w tłumie znajdzie...;o)
OdpowiedzUsuńSpecjalnego tłumu nie było Gordyjeczko. Po prostu usiadłyśmy koło siebie.
Usuń:-)
Piękne. Pozdrawiam serdecznie Ewę z Bajkowa :-)
OdpowiedzUsuńZ pewnością Ewa z Bajkowa czyta komentarze...
UsuńNapiszę coś takiego jak Gordyjka: "Swój do Swego ciągnie".
OdpowiedzUsuńTwoje wszystkie ksiązki znam.
A książka Ewy z Bajkowa wygląda mi na bajeczną...
Ela
Elu - bo ta książka jest przepiękną bajką...
Usuń:-)
Gratuluję Autorce!
OdpowiedzUsuńAutorce z pewnością jest bardzo miło.
Usuń:-)
Myśle, że wielu z nas ma takie cudowne wspomnienia. Ubrać je w tak wspaniałe słowa to już inna... bajka.
OdpowiedzUsuńMarku - to już jest talent.
UsuńDziękuję Ci
Pięknie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Anusiu.
Usuń:-)
Piekne, serdeczne - czy nie możecie przekazac na Twoim blogu takiej rozmowy osob co znaja Jozefa? Jestem daleko a jednak bylabym jej uczestniczka: milczaca, zasluchana. Czytam teraz "Caly ten Kutz" - na swojej kopalni bylam daleko od familokow, ale opowieść o tak uroczym/spojrzenie/pelnym pasji człowieku Slaska to jednocześnie wspomnienie mojej malej ojczyzny. A bohaterka tekstu dzialka z jabłuszkiem to tez taka mala ojczyzna. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - serdecznie Ci dziękuję.
UsuńOdpowiem Ci jak porozumiem się z Ewą z Bajkowa.
:-)
Piękny fragment książki,który KUSI,aby książkę przeczytać.
OdpowiedzUsuńDawno temu mieszkałem w starej chacie śląskiej.W dużym sadzie rosła mała jabłoneczka(180 cm),która każdego roku miała tylko
cztery,bardzo duże,czerwone jabłka.
Rodzice zawsze mówili:"Żebyście się nie skusili na te jabłka!"
To był zakazany owoc aż do wiosny:)
Po zerwaniu jesienią,były dekoracją na kredensie.
Jabłoneczki już nie ma,stara chata stoi niezamieszkana.
https://vimeo.com/161749182
***
Jak zwykle piękny komentarz mi zostawiłeś Henryku.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję.
:-)
Droga, Kochana Jadwiniu,
OdpowiedzUsuńależ mi zrobiłaś niespodziankę pisząc o mojej książce i to tak sympatycznie i z uznaniem. Jest to najwspanialsza zapłata za trud jaki się włożyło w pisanie choć z drugiej strony jeśli pisanie „siedzi” w nas, człowiek urodził się naznaczony tym „darem od Boga” to nie ma co narzekać na trud bo jest on jednocześnie największą przyjemnością, a jak ktoś powiedział „twórczość zabija śmierć”, a zatem tworząc choć na chwilę stajemy się nieśmiertelni!
Jak wiesz dopiero od 6 lat / w czerwcu minie/ jestem warszawianką i przeprowadzka po 45 latach mieszkania we Wrocławiu to było nie lada wyzwanie, które „przesortowało” wiele rzeczy. Między innymi tak zwane przyjaźnie pokazały swoją prawdziwa twarz. Okazało się, że to ja zabiegałam, organizowałam, zapraszałam z czego skwapliwie i z chęcią korzystano, a kiedy wyjechałam to „nie ma już interesu”i powoli parę nitek zaczęło słabnąć aż pourywały się zupełnie. No cóż czas jest ojcem prawdy, a odległość albo osłabia kontakty albo wzmacnia co z kolei w paru innych przypadkach się stało. A zatem rachunek wyszedł na zero. I wtedy pojawiło się Bajkowo! Możliwość zagospodarowania tego kawałeczka ziemi, przyroda, nowe znajomości – otworzył się nowy świat. Patrząc na moje Sosenki – Senki i Świerka-Ćwierka przypominam sobie cały miniony czas swoich 70 już lat, dobre i złe wydarzenia, nic nie da się cofnąć, fakty są niezniszczalne, jeśli coś zrobiliśmy głupio to już takie pozostanie, jeśli postąpiliśmy szlachetnie owa szlachetność wciąż będzie nas umacniać.
Andrzej Wajda powiedział tak: „Szczęśliwe dni są wtedy, kiedy możemy spotkać na swojej drodze ludzi takich jak my i realizować swoje pasje”. Nie ma niczego lepszego w życiu jak spotkanie, które owocuje prawdziwą sympatią i uznaniem. Napisałaś tak ładnie o Bajkowie, a przecież ja nic innego nie robię tylko wciąż wyszukuję przeróżne ciekawostki z Twojej wspaniałej książki „Moje warszawskie zwariowanie” bo już nawet sam tytuł to ja!
Ewo - koniecznie musimy się spotkać!!!
UsuńCiąg dalszy:
OdpowiedzUsuńOstatnio często jestem na Starym Mieście idąc do Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddział Stare Miasto, które mieści się w zabytkowej kamieniczce na ul. Nowomiejskiej 5 gdzie mieszkali pisarze Kazimierz Brandys /1916-2000/ w latach 1955-1981, Janusz Minkiewicz, pisarz , satyryk, w latach 1955-1981, zdaje się, że mieszka tam wciąż syn Safjana, scenarzysty, i dzięki Tobie już wiem, że pobliski numer czyli Nowomiejska 10 to, cytuję: „ W lutym 1945 roku powołano do życia Biuro Odbudowy Stolicy, ale decyzja o odbudowie została podjęta dopiero cztery lata później. Stare Miasto zaczęto jednak odgruzowywać prawie natychmiast po wyjęciu Niemców z Warszawy. To znaczy po wcześniejszym rozminowaniu i ekshumacji leżących w jego gruzach mieszkańców i powstańców.
Pierwszą kamieniczkę odbudowano już w 1947 roku. Była to na ul .Nowomiejskiej 10/ gdy idzie się z Rynku Starego Miasta w kierunku Barbakanu, to przedostatnia po prawej stronie przed ul. Krzywe Koło/.. Prawdopodobnie odbudowano ją tak szybko dlatego, że wchodziła w skład sześciu, które ocalały...”
A przecież Oddział Stare Miasto TPW, które ma swoją siedzibę jak zaznaczyłam wcześniej na ul. Nowomiejskiej 5, to tuż obok, naprzeciwko, i ta kamieniczka była zburzona tylko do połowy, a zatem siedziba Oddziału Stare Miasto to autentyczny zabytek! No i mijam Wąski Dunaj, o którym piszesz, że zamurowano swego czasu tam kota aby szybciej ukończyć budowę kamieniczki, a ponieważ na koty jestem uczulona, pozytywnie oczywiście, bo są to istoty nie z tej ziemi, to wciąż mi się zdaje, że on tam miauczy. Najbardziej zaś przeżyłam Twoją informację o tym, że Zamek Królewski potwornie zniszczony w czasie II wojny, jak zresztą cała Warszawa, zachował jedną ścianę z ocalałym oknem byłego mieszkania Stefana Żeromskiego. Pisałam swego czasu o Nim, rok przed śmiercią czyli w 1926 roku zamieszkał tam, dostając na swój własny użytek apartament od ówczesnego Prezydenta Warszawy i tam zmarł i popatrz, coś niesamowitego tylko to okno ocalało jakby On, wizjoner szklanych domów chciał zobaczyć jak zrealizowała się Jego wizja, a jednocześnie jaki dramat musiał rozegrać się, ile cierpienia ludzi...
Jaguniu, musimy się spotkać, nasza znajomość jest tak delikatna jak wykluwające się małymi białymi główkami przebiśniegi, dla mnie „nowej warszawianki”, jesteś nie tylko źródłem informacji, ale przede wszystkim cudowną wrażliwą osobą, pisarką, której energia być może podziała na mnie tak inspirująco aby znowu coś zacząć...
Moc serdeczności - Ewa z Bajkowa
Ewo - bardzo serdecznie dziękuję Ci za miłe słowa.
UsuńI powtarzam że w najbliższym czasie musimy się spotkać.
W przyszłym tygodniu będę miała więcej czasu.
Serdeczności.
Talent swoją drogą, wiedza tu też niezbędna. Ważne dla mnie również to, że wnuk, czyli Pan Pytalski czyta Babciuniuni ukochanej na dobranoc.
OdpowiedzUsuńJędrusiu Miły - my sobie z Pytalskim czytamy nawzajem ale nie na dobranoc, bo nie mieszkamy razem.
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu zacytowanego fragmentu odniosłam wrażenie, że Bajkowo Pani Ewy jest zupełnie blisko, tuż, tuż. Wystarczy tylko przejść na drugą stronę uliczki albo... wyjrzeć przez okno:)
Gratuluję Autorce. Także niepowtarzalnego klimatu, który udało Jej się stworzyć przy snuciu wspomnień:)
Pozdrawiam:)
Leno - czytając książkę Ewy z Bajkowa takie właśnie odnosi się wrażenie.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
piszą pięknie ci, którzy pozostają dziećmi, z ich empatią wrażliwością, wiecznym zadziwieniem:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Panie Piszące:))
Czesiu Najmilsza Poetko i Pisarko!!!
UsuńMasz rację...!
Tak mi się skojarzyło, piosenka "Pamiętajcie o ogrodach" to jakby hymn wrocławskiego Przeglądu Piosenki Aktorskiej, a okazuje się że Ewa z Bajkowa mieszkała we Wrocławiu :)
OdpowiedzUsuńPisać pięknie i zajmująco o rzeczach zwyczajnych to wielka sztuka!
To bardzo sympatyczne i pożyteczne takie wspólne czytanie z wnukiem. Jak byłam dzieckiem, bardzo długo nie mieliśmy telewizora, ale mieliśmy radio i razem z mamą słuchaliśmy powieści czytanych w radiu :)
A wiesx Mario jak trudno jest oderwać 10-latka od gier. komórki i smartfona???
UsuńAle udaje mi się :-))
Dziękuję Ci
30 lat temu,Tim Berners-Lee wynalazł World Wide Web(SIEĆ,WWW),pracując w CERN w pobliżu Genewy.
UsuńDzisiaj trudno oderwać wszystkie Teściowe od WWW,a co dopiero wnuki!
Internet przyciąga wszystkich z siłą grawitacji...
https://vimeo.com/71407936
Pozdrawiam wszystkie Teściowe!
Jako że sama jestem teściową, więc w imieniu wszystkich tesciowych DZIĘKUJĘ :-))
UsuńTen przytoczony przez Ciebie fragment pełen jest ciepła i serdeczności:-) Pięknie 'baja' Stokrotko Twoja koleżanka z Bajkowa:-)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Wiem, wiem Amasjo - dziękuję Ci.
Usuń:-)
Stokrotko, dołączam się do życzeń dla pani Ewy, a od siebie składam je je także Tobie z nadzieją na kolejną książkę. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Iwonko.
Usuń:-)
Najbogatsza kobieta na świecie jest pisarką i...
OdpowiedzUsuńhttps://www.forbes.com/billionaires/#4a84cf06251c
***
Mam kłopoty z otwarczie linka.
UsuńAle jeśli to prawda to i tak za póżno dla mnie :-)))
Francoise Bettencourt Meyers
Usuń***
Ale ona nie jest pisarką.
UsuńWg.Blomberga,dziedziczka L'Oreal,znana jest z gry na fortepianie przez kilka godzin dziennie.Jako naukowiec napisała pięciotomowe studium Biblii i genealogię greckich bogów.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=pKJTuFwLuJI
A ja jestem spłukany:)
***
Mam rozumieć że cały rodowy majątek przepuściłeś???
Usuń:-))
Ojcowizna została:)
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=4GQ7IiEaaYU
***
Czyli nie jest źle.
Usuń:-)
Fragment przez ciebie przytoczony brzmi bardzo interesująco, wręcz smakowicie dla takiego żarłoka książkowego, jakim jestem. I ten Kofta na zakończenie....
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim witam Cię serdecznie po długiej nieobecności.
UsuńCieszę się, ze nie zapomniałas o mnie.
ja kompletnie nie na temat:
OdpowiedzUsuńnawiązując do Twojego posta, gdzie przewinął się temat filmu "Nie lubię poniedziałku", to imaginuj sobie Waćpani, że jadę sobie w ostatni piątek na koncert tramwajem do pętli "Cmentarz Wolski"... tuż przed pętlą tramwaj robi stop, wysiada pani motornicza i łomem przerzuca szyny na rozjeździe, aby udrożnić sobie dalszy przejazd... to robiło wrażenie i to nie chodzi o ta panią, nie chodzi o to, czy to tylko awaria lub faktycznie system elektroniczny tam jeszcze nie dotarł... to chodzi o ten łom do torów, jak za dawnej Wawy... lol...
p.jzns :)...
Bardzo mnie cieszy fakt, że sobie przypomniałeś o moim tekście...:-))
UsuńJa takie łomy nadal często widuję... bo ja ciągle tramwajami i autobusami pomykam... A Ty głównie na rowerku???
głównie... choć niekoniecznie zawsze... 70% rower, 25% bambosz + komunikacja miejska, 5% auto... mowa rzecz jasna o poruszaniu się po mieście...
Usuńale na koncert rowerem nie pojadę... może jest i gdzie go zaparkować, ale powrót nocą, w stanie zmęczenia wyskakaniem jakoś mi się nie widzi...
auto też odpada, bo koncert to także wizyta w barze...
tedy drogą eliminacji... wiadomo...
Wiadomo :-))
UsuńNie mam jeszcze wnuków... Ale dzięki Tobie, Stokrotko, będę wiedział co im poczytać, kiedy się już ich doigram!
OdpowiedzUsuńBojo Miły!!! Wnuki to tak znienacka przychodzą :-))
UsuńPani Stokrotko - to musi być śliczna książka.
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka mi się bardzo podoba.
Kasia
Pewnie że książka jest sliczna Kasiu
Usuń:-)
Ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńKarolinko - to jest bardzo ciekawa i piękna książka.
Usuń:-)
Witaj Jaguniu, chciałam bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy zabrali głos na Twoim blogu i tak miło wypowiedzieli się o moim Bajkowie! Dziękuję
OdpowiedzUsuńkochani, zapewniam Was, że szczęście naprawdę czyha za rogiem tylko
trzeba odważyć się po nie sięgnąć. A Tobie, że tak z sercem przeczytałaś i jeszcze wciągnęłaś w tę lekturę dzieciaki i tak ładnie napisałaś -
wielkie uściski i szarlotka z bitą śmietaną najlepsza na całej Pradze
Południe!
Do zobaczenia!
Ewa z Bajkowa
To już się szykuję na tę szarlotkę Ewo :-)))
UsuńWzruszył mnie ten fragment. Tyle obrazów przesunęło mi się przed oczyma...
OdpowiedzUsuńBo to jest piękny fragment...
Usuń:-)