poniedziałek, 9 września 2024

Trzy razy sójka...

Najpierw serdecznie podziękuję wszystkim tym osobom, które usiłowały odgadnąć gdzie mnie razem z Najbliższymi zaniosło w sierpniu.

Okazało się że kilka osób nie miało wątpliwości, że była to.... MADERA. 

Pierwsza udzieliła takiej odpowiedzi Monika.

Bardzo ją proszę aby skontaktowała się ze mną w sprawie nagrody.

Mój adres: rusinowa@op.pl

‐‐‐--------------------------‐‐-------------------

A dzisiaj będzie o sójkach, które często przylatują na naszą podwarszawską działkę.

A właściwie to o jednej sójce, która pewnego ranka odwiedziła  nas...


...  i usiadła na drewnianej obudowie zjeżdżalni dla wnuków ....


.... rozejrzała się  dookoła....



.... i zaczęła wyjadać korniki albo inne robaczki które pewnie zamieszkały w drewnie...

Sama nie wiem jak mi się udało to sfotografować...

Dzisiaj tylko tyle ...

No może jeszcze tylko dopiszę, że sójka to bardziej urodziwa kuzynka pospolitej wrony, kawki czy kruka. Spotyka się ja często na obrzeżach lasu, w miejskich parkach i właśnie na działkach. Często zanim ją zobaczymy możemy ją usłyszeć, bo śpiewa a właściwie to skrzeczy bardzo głośno.

Podobno sójka "wybiera się ciągle za morze", ale to nie jest prawda, bo sójki zimują w naszym kraju nad Wisłą. No i na zimę sójki gromadzą pod mchem i w norkach gryzoni zapasy w postaci żołędzi i orzechów.... a więc pomagają także leśnikom bo sadzą las.

A najważniejsze to to, że sójki swoim skrzeczeniem ostrzegają inne ptaki przed niebezpieczeństwem, tzn. przed dzikimi zwierzętami które polują na nie i wyjadą ich jajka w gniazdkach.

piątek, 6 września 2024

Region autonomiczny jednego z państw europejskich....czyli....


Gdy rano wchodziłam do kuchni aby zrobić sobie kawę to mi pod nogami przemykała taka jaszczurka... czyli mały krokodylek albo smok. Potem to już takie jaszczurki biegały nam po ścianach. A raz w czasie obiadu, który jedliśmy nad oceanem .... jakimś cudem jedna z nich weszła mi na kolano. Nie zdążyłam nawet krzyknąć bo już z powrotem była na ziemi. Na szczęście tamtejsze jaszczurki nie są jadowite...

Codziennie wędrowaliśmy. I podziwialiśmy rajskie wręcz widoki. Na przykład takie:












Byliśmy na wyspie, która geograficznie należy do Afryki.
Upodobali sobie kiedyś to miejsce znani i wybitni:

                       Na przykład Ziuk zwany też Dziadkiem...


A także Winston Churchill, który tam lubił malować...


                       A także cesarzowa Sisi...czyli żona Franciszka Józefa I.



No i urodził się tam i ma swój pomnik i muzeum najsłynniejszy obecnie obywatel tego kraju...

                                 No i jeszcze takie drzewo ...



I jeszcze wędrująca wzdłuż lewad babcia Stokrotka...


Może wiecie gdzie byłam? Bo mnie samej nie chce się wierzyć gdzie mnie diabli zanieśli...
Na szczęście byłam tam z Najbliższymi...

Kto pierwszy odgadnie otrzyma nagrodę...

wtorek, 3 września 2024

Nadzwyczajne towarzystwo



 Zdjęcie z drzewami na balkonie domu nie ma związku z tekstem. Jest tylko dla ozdoby.

W samolocie najgorsze są miejsca środkowe. Bo to ani przez okno nie bardzo można spojrzeć, bo zasłania widok osoba, która przy tym oknie siedzi, ani uśmiechu czy życzliwego spojrzenia idącej środkiem stewardessy złowić...

Więc kiedy znowu Rynair przydzielił mi miejsce środkowe, usiadłam oczywiście grzecznie i zaczęłam subtelnie rozglądać się czy jest może w pobliżu ktoś kto został rozdzielony z bliską osobą i chciałby się przesiąść tak, abym ja na tym środkowym miejscu nie siedziała.

Niestety, nikogo takiego w pobliżu nie zauważyłam.

 Na szczęście koło mnie miejsce z brzegu było wolne. Więc już /a było dziesięć minut do startu/ chciałam się niezauważalnie przesiąść, gdy nagle podeszła do mnie stewardessa z dziewczynką. A za nimi - jak się potem okazało szła mama tej dziewczynki.

- To może tu sobie usiądziesz - powiedziała stewardessa - tu jest taka pani, która na pewno lubi takie ładne  dziewczynki. /Pojęcia nie miałam skąd stewardessa wiedziała, że uwielbiam małe dziewczynki, przecież nie miałam na twarzy wypisanej informacji że moje dzieci i wnuki są płci męskiej/.

- Oczywiście że tak - powiedziałam. - Będzie mi miło podróżować w tak miłym towarzystwie.

- Jak wystartujemy to będziesz mogła po pewnym czasie odpiąć pasy i pójść do mamy. Twoja mama będzie tam siedziała na końcu samolotu. Ale tam dzieci nie mogą siedzieć przy starcie i lądowaniu.

- Ja wiem wszystko - odpowiedziała dziewczynka - i wcale się nie boję...

- Dasz sobie radę? - zapytała stewardessa?

- Z pewnością da sobie radę - odpowiedziała za nią jej mama i ucałowała córeczkę.

I poszła zająć miejsce na tyle samolotu, tam gdzie siedzą stewardessy.

A ja bardzo się ucieszyłam, że będę miała tak sympatyczne towarzystwo.

I zanim jeszcze wystartowaliśmy to już wiedziałam że:

Dziewczynka ma 10 lat i na imię Bianka... ale mamusia mówi na nią Bibi.

....że mieszka z rodzicami w Krakowie. 

...że jej mama też jest stewardessą w tej samej linii lotniczej. I lata już od dwóch lat, szczególnie do Hiszpanii. A tata chciałby też w tej linii pracować ale musi najpierw wyleczyć oczy. Bo trzeba być bardzo zdrowym żeby móc w samolocie pracować. ...i że już z mamą wiele razy latała.

...i że za dwa miesiące przenosi się z rodzicami do Vigo w Hiszpanii i tam będą już mieszkać. I ona będzie się uczyć w polskiej szkole on-line. A  mama będzie stamtąd latać.

Ale że ona wolałaby mieszkać gdzieś w górach. Na przykład w Zakopanem. Bo była w te wakacje w Tatrach i nawet na Halę Gąsienicową poszła z rodzicami. I bardzo się jej Tatry podobały.

/Więc porozmawiałam z nią o tatrzańskich dolinach, przełęczach i szczytach/

A potem ona zapytała mnie czy często latam samolotami. Więc powiedziałam, że kiedyś to często, ale teraz już rzadziej...

Wystartowaliśmy.

Spoglądałam co pewien czas na dziewczynkę. Miała zamknięte oczy i uśmiechała się.

Ale jak już osiągnęliśmy odpowiednią wysokość i płynnie "pruliśmy przestworza" dziewczynka znowu zaczęła mówić:

...że tylko jak pierwszy raz leciała to się bała. A teraz to bardzo lubi latać, a najbardziej to lubi starty i lądowania. 

A jak są turbulencje to dlatego że ..../ po czym "dokładnie" wyjaśniła mi dlaczego są te turbulencje/. 

...ale że te turbulencje nie są tak bardzo groźne.

A potem dziewczynka powiedziała mi że już może pójść do mamy, ale że z pewnością przed lądowaniem do mnie wróci...

Wróciła oczywiście i to w towarzystwie mamy.

- Ma pani wspaniałą córeczkę - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Wiem o tym - powiedziała z przekonaniem i uśmiechem - a ja bardzo pani dziękuję.

- To zaraz będziemy lądować - powiedziała dziewczynka  - może poczęstuje się pani cukierkiem, bo mama dała mi więcej.

Gdy wylądowaliśmy Bianka wstała i powiedziała mi "Do widzenia" i że jestem bardzo fajna... i że nie myślała że będzie koło takiej fajnej pani siedzieć...

Miałam ochotę ją ucałować.. albo chociaż przytulić, ale poszła szybko na tył samolotu do mamy.

A ja nawet nie zauważyłam kiedy mi ten lot zleciał. I wcale mi nie przeszkadzało to, że zajmuję środkowe miejsce...


sobota, 31 sierpnia 2024

Wyjątkowe piękno...

 Najpierw chciałabym Was przeprosić za:

.... nie odpowiadanie na Wasze komentarze, które umieszczacie na moim blogu

.... za znikanie Waszych komentarzy

.... za znikające teksty na moim blogu....

bo to naprawdę nie jest moja wina. Nie mam pojęcia co się dzieje. Wpisuję odpowiedź komuś kto komentuje u mnie, publikuję, odpowiedź się pojawia a po jakimś czasie znika. Zniknął mi także na blogu tekst o podwarszawskich  miejscowościach - Otwocku i Milanówku. Ostatnio zmieniła mi się także na wcześniejszą data opublikowania tekstu o Mikołaju Koperniku co spowodowało zamęt  na blogu.

Od dawna też nie ukazują się moje komentarze na blogach, które odwiedzam...

To najwyraźniej jakieś czary...😁

Na przeprosiny dla Wszystkich Was zdjęcia z 40-tej Królewskiej Wystawy RÓŻ na której byłam w Łazienkach Królewskich w dniu 30 sierpnia br.



1.

2.

3.

4.

5.

6.

7.

8.

9.

10.

11.

12.

13.

14.

15.

16.

17.

18.

19.

20.

21.

22.

23.

24.

25.

26.

27.

28.

29.

Pod koniec trwania wystawy zostanie wybrana najpiękniejsza róża cięta. Wyboru dokonują zwiedzający wrzucając do urny kartkę z nazwą wybranej róży.

Ja nie wyróżniłam żadnej róży, bo uważam, że wszystkie są wyjątkowo piękne...
Chociaż wszystkie mają kolce...

środa, 28 sierpnia 2024

Zdradzona

 


Zostałam zdradzona. I to nie przez jednego, ale przez wszystkie. Wprawdzie parę dni przed tym przykrym wydarzeniem niektóre z nich pięknie się ze mną pożegnały, ale jednak mnie opuściły.
Więc postanowiłam je śledzić.
I to nie w akcie zemsty, tylko dlatego, że ciągle darzę je wielkim uczuciem.
Po prostu chcę wiedzieć, co robią i czy są bezpieczne.
Odleciały ode mnie w najlepszym okresie swojego życia. Po pięciu miesiącach spędzonych na budowaniu gniazd, zakładaniu rodzin, pielęgnowaniu i wychowywaniu dzieci. Gdy stwierdziły, że już czas.
I że dzieci są na tyle silne, że mogą lecieć z nimi.
Odleciały w zgodzie i harmonii.
Odlatywały z kraju, w którym jak pisał jeden z poetów:  "...winą jest dużą popsować gniazdo na gruszy bocianie...". Piękne, dostojne, eleganckie. Unoszone na wielkich, szerokich, rozpostartych na dwa metry skrzydłach. Jakby odlatywały na sztywnej biało-czarnej paralotni. Duże, prawie czterokilogramowe istoty, a jednocześnie tak subtelne i delikatne w ruchach.
Na całym świecie jest około 160 tysięcy par bociana białego. Z tego ponad 50 tysięcy okres lęgowy spędza w Polsce, a więc mamy prawo twierdzić, że są naszymi rodakami.
Pisklęta wylatuj,a, z gniazd po mniej więcej dwóch miesiącach od wyklucia się, to dotyczy białego i czarnego, bo tylko te dwa gatunki z dziewiętnastu występujących na całym świecie zakładają gniazda w naszym kraju. I gdy już nauczą się dobrze latać, to odlatują pierwsze. Po pewnym czasie dołączają do nich dorosłe osobniki.
Najpierw lecą niewielkimi stadkami nad cieśniną Bosfor i przekraczają granicę z Azją. Tam żywią się na wysypiskach śmieci, potem łączą się w wielotysięczne stada z innymi, lecącymi znad Litwy, Białorusi, Ukrainy, Słowacji i Czech. Przelatują nad Turcją, a nawet nad tureckim Kurdystanem.
Na początku października kierują się w stronę Egiptu i tam, lecąc wzdłuż Nilu, docierają do Sudanu. Niektóre z nich zimę spędzają właśnie w tym kraju, żywiąc się głównie szarańczą. Robią to ku wielkiej radości rdzennej ludności.
Inni wędrowcy w drugiej połowie listopada przekroczą równik i zatrzymają się na zimę w Afryce Południowej.
Właściwie cały czas podróżują. tylko przez dwa miesiące - grudzień i styczeń - odpoczywają w jednym z krajów afrykańskich, bo w lutym już zaczynają wracać.
Lecą codziennie przez osiem do dziesięciu godzin. W tym czasie przemierzają od 200 do 400 kilometrów ze średnią prędkością ponad 30 km/h. Podróż zaczynają późnym rankiem, gdy rozgrzane powietrze zaczyna unosić sie ku górze, tworząc tzw. kominy termalne. Wskakują wtedy w taki komin, rozkładając szeroko skrzydła i kołując, dają się unieść wysoko ku górze. Osiągnąwszy pułap, czasami nawet do wysokości 4 km, zaczynają lot szybowcowy w wybranym kierunku. Gdy stracą wysokość , znowu odnajdują powietrzny komin, wznoszą się i ponownie opadają.
Wszystko to tak dokładnie wiadomo, bo od połowy lat dziewięćdziesiątych wszystkie polskie bociany otrzymują nadajniki satelitarne z baterią słoneczną. Paczuszki wielkości pudełka zapałek  z antenką są im wszczepiana w dolną tylną część szyi.
Wracają do Polski pod koniec marca kolejnego roku.
Najpierw przylatują samce, odnajdują gniazda i czekają w nich na samice..
Potem zaczną przynosić dzieci. Przecież bocian to ptak bogini Hery, patronki łatwych porodów i matek karmiących. To on zawsze pochylał się nad rodzącą i stąd powiedzenie, że przynosił dziecko.

/Przy pisaniu tekstu korzystałam z informacji zawartych w artykule w "National Geographic" z października 2007 roku autorstwa Marzenny Nowakowskiej, a także wielu innych publikacji/.

Tekst znajduje się w mojej książce pt: "Nadal wariuję" wydanej w roku 2016.


sobota, 24 sierpnia 2024

Jest nas coraz mniej...

 Nas - to znaczy Polaków w Polsce.  Opublikowany 11 lipca 2024 roku raport Eurostatu pokazuje, że Polska wyludnia się w rekordowym tempie. Najszybciej w Europie...

I tak - w porównaniu do 1 stycznia 2023 roku -  rok później czyli 1 stycznia 2024 r było nas o 132766 osób mniej...

Dokładnie w dniu 1 stycznia 2024 było nas 36,62 miliona.

Dla porównania - Włochy - mniej o 7452 osoby, Grecja - mniej o 16789 osób.

Z kolei w Hiszpanii jest o 525097 osób więcej, Francji 229020 osób więcej, Portugalii 123105 osób więcej, w Niemczech 330000 osób więcej, w Szwajcarii 145415 więcej.

Nie jest tajemnicą, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci.

Jak myślicie - dlaczego tak jest? Czy wszystkiemu winna jest dotychczasowa beznadziejna polityka prorodzinna? 




Trzy razy sójka...

Najpierw serdecznie podziękuję wszystkim tym osobom, które usiłowały odgadnąć gdzie mnie razem z Najbliższymi zaniosło w sierpniu. Okazało s...