"Jak wiecie, Beverly Hills to zamożne i bardzo ekskluzywne,
amerykańskie miasto położone w metropolii Los Angeles,
a właściwie nią otoczone, w Kalifornii. Mieszka w nim wiele
niesamowicie bogatych osób, szczególnie aktorów i inny słynnych osobistości.
W którąś wrześniową niedzielą wracałam z Czerska pod
Warszawą. Spędziłam tam piękny dzień w domu rodzinnym
koleżanki, a także na zamku i nad Jeziorem Czerskim. Pod
wieczór gospodarze odwieźli mnie do Góry Kalwarii, skąd
miałam autobus do Warszawy. Ale zbyt długie pożegnanie
z koleżanką spowodowało, że za późno wysiadłam z samochodu i na niego nie zdążyłam. Na szczęście po paru minutach był
następny. Wprawdzie jechał dłuższą drogą, bo jechał przez
polskie Beverly Hills, ale za to miałam następne nieprzewidziane wrażenia.
Muszę więc wspomnieć w tym miejscu o Konstancinie-Jeziornie. Jest to miasteczko, które ma kilka twarzy.
Pierwsza ma twarz pięknego parku z tężnią w kształcie
podkowy. Ale przy samej tężni można przebywać tylko dziesięć minut. Kuracjusze idą potem do parku, w którym fruwają
przepiękne motyle. W 1967 roku Konstancin został uzdrowiskiem, bo kilka lat wcześniej odkryto pod ziemią gorące źródła
solankowe. Tężnię oddano do użytku w 1978 roku.
Druga ma twarz zwykłego, szarego miasta z blokami i dzielącymi je podwórkami. W roku 2001 Ryszard Kapuściński tak pisał: „Konstancin, sobota (…) Naprzeciw tych białych dworków, pałaców, niemal zamków zabłocone, niewybrukowane
ulice, krzywe, połamane chodniki, sterty śmieci (…) połamane
latarnie (…)”.
Trzecia to okolice starej papierni z początków XIX wieku,
którą niestety przerobiono niedawno na centrum handlowe. Ale
w XVIII wieku stał na tym miejscu młyn zbożowy i tartak.
Potem zbudowano papiernię. Mówi się, że otrzymała wsparcie
króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i zaczęto w niej drukować około 6 – 7 tysięcy ryz papieru rocznie, także tego najwyższej jakości. Na takim właśnie papierze zapisano Konstytucję 3 maja i drukowano następnie pierwsze papierowe pieniądze, czyli bilety skarbowe. Ta fabryka papieru zakończyła
działalność dopiero kilkanaście lat temu.
Czwarta część to ta zwana Oborami. To tu znajduje się
słynny Dom Pracy Twórczej Pisarzy. Założono go w starym
dworze Potulickich w 1949 roku. Podczas przemówienia
otwierającego jego działalność prelegent, którym był Jarosław
Iwaszkiewicz, zapowiedział: „Opowiem wam historię tego
pałacu…”. I wtedy przerwał mu Antoni Słonimski słowami:
„Co tu dużo gadać, prawda jest taka, żeście ten pałac ukradli
Potulickim”. Tak czy inaczej, pałac ten literatom służy do dziś.
Bywali i bywają tam wszyscy parający się piórem.
Jest jeszcze piąta twarz Konstancina, o której krążą legendy.
To siedziba najbogatszych ludzi w Polsce. Może nie wszystkich, ale znamienitej większości. To o niej chciałabym napisać.
Ale zacznę od tych wybitnych i bogatych, którzy mieszkali
tu już w końcu XIX i na początku XX wieku.
Mieszkał tu w willi „Ukrainka” Adolf Witold Emeryk –
właściciel floty statków na Wołdze i Morzu Azowskim oraz jednego z pierwszych statków, który po I wojnie światowej
pływał po Morzu Czarnym pod polską banderą.
Mieszkała Wiktoria Kawecka – niezwykle uzdolniona
śpiewaczka operowa, debiutująca w roku 1893. Była konkurentką Lucyny Messal.
Ludomir Różycki – kompozytor i dyrygent. To ten, który
napisał muzykę do baletu Pan Twardowski i stworzył operę pt.
Bolesław Śmiały.
Mieszkał ten wybitny filozof, który napisał słynny traktat "O szczęściu", czyli Władysław Tatarkiewicz.
Żyli w Konstancinie słynni bankierzy Natansonowie, słynni
warszawscy winiarze Seydlowie, no i arystokraci herbu Grzymała, czyli wspomniani już Potuliccy.
Jako wielbicielka Tatr muszę też wspomnieć o znanej
mieszkającej tu fotografce i wioślarce, która jako pierwsza kobieta zdobyła Mnicha nad Morskim Okiem. To Wanda Herse,
która studia handlowe ukończyła na paryskiej Sorbonie, a znana też była z tego, że miała bardzo krótko obcięte włosy i chodziła w męskim stroju, co było wówczas niezwykle rzadkie.
I do samej śmierci mieszkał w Konstancinie Leopold Buczkowski – wybitny prozaik, wszechstronny, nowatorski twórca
o niezwykłej wrażliwości.
A w willi „Świt” w Konstancinie mieszkał przez pewien
czas Stefan Żeromski. Podobno ziemię w swoim ogrodzie
przesiewał gołymi rękami".
/Był to urywek z mojej książki "Mój kraj nad Wisłą" wydanej w roku 2019/
Część druga nastąpi...