niedziela, 4 czerwca 2023

"Kiedy jest w cenie głupota z madroscia nie idź na targ"

Słowa w tytule są cytatem z jednej z piosenek "Kabaretu Starszych Panow".

Nie wydaje mi się abym musiała je tłumaczyć. Zastanawiam się tylko czy głupota jest tylko głupotą. Jest przecież też bezmyślnością, złem. Chamstwem i bezczelnością. Jest też podatnością na manipulację i przekupstwo. 

A przecież nie ma takich pieniędzy za które nie moznaby kupić człowieka. I jego poglądów.

Poniżej następne zdjęcia z majowych Łazienek króla Stasia














Myślę, że tylko piękno przyrody może nas uchronić od depresji s
powodowanej tym co się dzieje w polityce...

I piękna muzyka. Także ta, którą tworzą ptaki, latające owady i wiejący wiatr.
A więc patrzmy i słuchajmy...
Może uda nam się nie zwariować..

czwartek, 1 czerwca 2023

Moja Andaluzja - część dwunasta

19 lutego br przyjechaliśmy do najbogatszego niegdyś miasta Europy. Ponad tysiąc lat temu było to też największe miasto Europy.

 


W X wieku Cordoba była nieformalną stolicą zachodniego islamu.

Przewodniki podają że panowała tu względna tolerancja, obok siebie mieszkali muzułmanie, chrześcijanie i  Żydzi. Miasto było otwarte dla przybyszów z całego świata, co ułatwiało wymianę wiedzy i poglądów. Dzięki temu Cordoba stała się pomostem łączącym różne cywilizacje. Kalifowie wspierali rozwój literatury, medycyny, filozofii oraz innych dziedzin nauki. Uczonych przyciągała także biblioteka Kalifa Al-Hakama II, największa tego typu instytucja ówczesnej Europy. Zgromadzono w niej ponad 400 tysięcy książek i rękopisów.

W tym złotym okresie Cordobę zamieszkiwało ponad pól miliona osób. Dla porównania - w tym samym czasie Paryż liczył zaledwie 50 tysięcy mieszkańców.

Niewiele zostało z Cordoby tamtego złotego okresu, ale i to co pozostało wprawiło nas w zachwyt i ...... niesamowity ból nóg. Zwiedzaliśmy bowiem Cordobę dreptając po jej mostach, alejach, i przepięknych zakątkach.

W Cordobie weszliśmy na wieżę zegarową dawnego Meczetu - Katedry Zwanej Kordobańskim Wielkim Meczetem. Katedra ta jest jedyną w Andaluzji muzułmańską świątynią. która zachowała się od czasów średniowiecza. Jej unikalny styl i olbrzymie znaczenie kulturowe sprawiły, że w 1984 roku została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Unesco.

Ta Świątynia obok grenadyjskiej Alhambry jest najważniejszym pomnikiem architektury arabskiej w Europie.

Wieża zegarowa na którą weszliśmy była kiedyś minaretem Wzniesiono ją około roku 981. Widoki z niej na Katedrę były takie:



Spacerowaliśmy też długo po Puente Romano czyli
 Rzymskim Moście...który powstał w I w n.e. w czasach panowania Cesarstwa Rzymskiego w Kordobie. W 1994 r most ten został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Unesco.


A potem podziwialiśmy ruiny Rzymskiej Świątyni...


A potem - pod wieczór wyczerpały mi się siły. Zdecydowałam więc wrócić do hotelu. Ale nie bardzo wiedziałam którędy mam iść...

Na szczęście starszy wnuk odprowadził mnie przez całe miasto pod same drzwi hotelu. Do pokoju i do własnego łóżka udało mi się już trafić bez większych problemów ...😀Podobno spałam 12 godzin...

Następnego dnia pojechaliśmy do Granady...

Ciag dalszy nastąpi...


poniedziałek, 29 maja 2023

Tylko jeden cytat ..... i zdjęcia

Pani profesor Magdalena  Środa powiedziała - O przyzwoitości: 

" Nie warto być przyzwoitym. Warto być kłamcą, krętaczem, sprytnym łajdakiem, chamem i warto chodzić do kościoła by wymazać wszystkie grzechy".

Trudno się nie zgodzić z Panią Profesor.

Dla załagodzenia zdjęcia majowych Łazienek Króla Stasia...















Nie siedźcie w domach.!!!
Wychodźcie podziwiać "Piękne okoliczności przyrody" 😀 

piątek, 26 maja 2023

Opowieść mojej Mamy

 


Dziś Dzień Matki, więc pozwolę sobie opublikować opowieść, której nigdy nie zapomnę.

/ Działo się to wszystko na przedmieściach Rzeszowa w 1944 roku./

" Przyjechali bardzo rano, otoczyli domek i załomotali do drzwi, krzyczeli żeby otworzyć. Potem wygonili wszystkich mężczyzn przed dom. mojego ojca i czterech braci, najmłodszy miał 12 lat. Tata chorował na astmę, podczas szamotaniny dostał ataku kaszlu. Wszyscy stali przed domem do połowy rozebrani, nie zdążyli się ubrać kiedy ich wyganiali. Potem załadowano wszystkich na samochód, w którym znajdowali się już inni mężczyźni z naszej dzielnicy i gdzieś wywieziono. To było w drugiej połowie czerwca. Poprzedniego dnia ktoś zabił jakiegoś folksdojcza, który mieszkał w tej samej dzielnicy, więc pewnie dlatego zaczęli od nas.

Zapytali mnie. gdzie jest mój mąż. Powiedziałam, że rano chodzi malować w pole, bo wtedy jest dobre światło i cisza. Tylko ptaki śpiewają. Nie uwierzyli. Kazali mi otwierać wszystkie drzwi, zaglądali w każdy kąt. Potem kazali mi iść na strych i do piwnicy. Wzięłam półroczną Basię na ręce, bo rozbudziła się i zaczęła płakać. Razem z nią weszłam na strych, a potem do piwnicy. Jeden z Niemców szedł cały czas za mną z karabinem wycelowanym prosto w dziecko. Moja mama zaczęła płakać, któryś z nich zaczął na nią krzyczeć.

Gdy weszliśmy do piwnicy, Niemiec kazał mi odsunąć stary kredens za którym były drzwi. Nie mogłam go odsunąć jedną ręką, więc Niemiec odstawił karabin i wyciągnął ręce po moją córeczkę. A ona uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła rączki..... Serce przestało mi bić... A on powiedział, że też ma takie dziecko, ale jeszcze go nie widział. Potem sam zaczął odsuwać kredens, ale zrezygnował gdy zobaczył ile za nim było pajęczyn.

Wyszliśmy przed dom, a tam czekał samochód z jakimś ważniejszym Niemcem. Ponownie zapytano mnie o męża.

I nagle wrócił. Szedł śpiewając sobie coś pod nosem. Na plecach niósł sztalugi, w rękach pędzle i farby. Zatrzymał się zdziwiony.

Zrobiła się taka cisza, że słychać było tylko nasze oddechy.

Wtedy ten najważniejszy Niemiec wyszedł powoli z samochodu i sięgnął do wewnętrznej kieszeni munduru,

Wyjął jakieś zniszczone zdjęcie i zapytał czy na podstawie tej fotografii mógłby mu namalować jego żonę. Mój mąż popatrzył na zdjęcie, potem na mnie i w końcu odpowiedział, że tak, że może także wyrzeźbić tę kobietę.

Niemiec uśmiechnął się szeroko. I powiedział, żeby zaraz zaczął rzeźbić, bo jemu zależy na czasie i że przyjedzie za trzy tygodnie po odbiór popiersia.

Kiedy odjechali zapanowała kompletna cisza.

Do samego wieczoru czekaliśmy na naszych mężczyzn. W końcu wrócili. Niemcy trzymali ich cały dzień na jakimś placu w pełnym słońcu i z wymierzonymi w nich karabinami.  W pewnej chwili okazało się, że folksdojcz zginął bo miał porachunki z innymi folksdojczami.

Po dwóch tygodniach od tego wydarzenia nadeszło wyzwolenie.

Ale to już zupełnie inna historia"

/P.S "Opowieścią mojej Mamy" zaczyna się moja książka pt: "Nadal wariuję"/

A te konwalie i niezapominajki to dla wszystkich Matek...

wtorek, 23 maja 2023

Szalony Geograf w Irlandii

To już wszystko wiecie. 

Szalony Geograf poleciał na pierwszy weekend  maja do Cork w Irlandii. A wyleciał prawie od razu z sali egzaminacyjnej w jednym z międzynarodowych liceów gdzie nadzorował /i podtrzymywal na duchu/ jednych maturzystów .... a wrócił prawie prosto do sal egzaminacyjnych drugiego liceum gdzie pilnował znanych sobie doskonale przejętych i zestresowanych "osobistych" maturzystów...

Najpierw zdobył najwyższy szczyt Irlandii czyli Carrantouhill. Ma on wysokość zaledwie 1039 m npm.

Był to 16-ty zdobyty przez niego szczyt w ramach Korony Europy.

Sfotografował stamtąd jeziorka i irlandzkie owieczki...




A następnego dnia wypożyczył rower i wybrał się do Parku Narodowego Killarney... Park ten założono w roku 1932 a w roku 1981 uznano go za rezerwat biosfery Unesco. Znajduje się na jego terenie m.inn. klasztor, zamek i wodospad i piękne jeziora. I zwierzątka...


















 
Podobają się Wam irlandzkie krajobrazy?
Byliście w Irlandii? 
Bo ja niestety nie byłam.

sobota, 20 maja 2023

/Nie/ moja Andaluzja - część jedenasta

 


W Andaluzji podobało mi się wszystko oprócz korridy. To znaczy nie oglądałam żadnej korridy, /i z pewnością nigdy bym jej nie obejrzała/ ale w czasie wędrówek po tej pięknej krainie spotykaliśmy pomniki byków i torreadorów na wszystkich głównych placach miast. Widzieliśmy też pomniki byków przy autostradach, a także prawdziwe byki pasące się na pastwiskach. No i ciągle mijaliśmy areny byków - niektóre z nich jak na przykład ta najsłynniejsza w Sewilli są przepięknymi, zabytkowymi budowlami. Podobno każdy hiszpański matador marzy o tym aby pokonać byka na tej właśnie arenie.
Dlatego tej części o Andaluzji nadałam tytuł "Nie moja Andaluzja".
Korrida to wprawdzie kontrowersyjny symbol Andaluzji... ale jednak bardzo stary i tradycyjny symbol.
I chociaż z roku na rok popularność korridy w Hiszpanii maleje to w Andaluzji tradycja ta ma się całkiem dobrze.
Przeciwnicy korridy postrzegają ją słusznie jako bezsensowne mordowanie zwierząt. I mają oczywiście rację.
Jej zwolennicy twierdzą jednak, że korrida to wspaniała sztuka łącząca choreografię z kostiumem i muzyką.
Mimo kontrowersji narastających wokół walk z bykami każdego roku w Hiszpanii odbywa się 2 tysiące korrid. Przeważająca większość w Andaluzji. W korridach ginie co roku kilkanaście tysięcy zwierząt.

Dowiedziałam się, że w każdym takim morderczym widowisku biorą udział trzy drużyny, które walczą z sześcioma bykami. Najpierw torreadorzy z różowo-żółtymi kapami drażnią zwierzę i sprawdzają jego gotowość do walki. Potem do ataku przystępują pikadorzy, czyli torreadorzy konni uzbrojeni w lance, a tuż po nich ruszają banderilleros, których zadaniem jest wbicie w byka krótkich włóczni. Wszystkie te działania mają osłabić zwierzę przed walką z matadorem. A matador uzbrojony jest w w szpadę oraz muletę - mniejszą czerwoną kapę umocowaną na pałeczce.
Matador powinien zabić byka tak aby on nie cierpiał. Musi wbić szpadę w określone miejsce na karku byka, które ma zaledwie 5 na 5 centymetrów. Ale czy zawsze mu się to udaje?
Za dobrą walkę matador jest nagradzany uchem byka, czasem dwoma uszami a także ogonem.
Zyskuje też zachwyt wszystkich widzów, dozgonną sławę i bogactwo. Oraz uwielbienie Hiszpanek.

A tu aria torreadora  z opery "Carmen" G.Bizeta w wykonaniu Andrzeja Hiolskiego. I cóż z tego, że piękna???? I pięknie zaśpiewana...

środa, 17 maja 2023

Demontaż pomnika

 

"Mniej więcej w połowie dnia musiałam wyjść z firmy i pójść do banku w centrum. Wsiadłam w tramwaj przy wieżowcu Intraco na Stawkach i dojechałam do Placu Dzierżyńskiego. Bo ten plac tak się wtedy nazywał. Tramwaj zatrzymał się na przystanku i stał co najmniej pół godziny. Właściwie to stały wszystkie tramwaje, autobusy i samochody. 

Na Placu Dzierżyńskiego coś się działo. Stojący na środku pomnik był otoczony przez ludzi i samochody. Przyjechał też jakiś wysoki dżwig. Zarzucono na pomnik liny, rozbujano go i pomnik pękł na trzy segmenty i runął na bruk. "Krwawy Felek" uderzył twarzą w jezdnię.
Ludzie zaczęli krzyczeć z radości. Natomiast w tramwaju cisza była całkowita. Dopiero po jakimś czasie dały się słyszeć okrzyki typu: "no nareszcie tego mordercę zrzucili".
A posąg pękł dlatego, że nie był lity, a wykonany z kawałków betonu pokrytego brązem. Nie udało się kiedyś na czas odlać pomnika i posiłkowano się czymś w rodzaju hybrydy.

Pomnik został odsłonięty 21 lipca 1951 roku na ówczesnym Placu Bankowym w obecności Bolesława Bieruta i wicepremiera ZSRR Wiaczesława Mołotowa. Stworzył go polski rzeźbiarz Zbigniew Dunajewski. A stworzył go z wielkim wysiłkiem, bo był niepełnosprawny. Rzeźbił siedząc na wózku. Ten pomnik to dzieło jego życia.
"Zycie Warszawy" w relacji z tej uroczystości pisało, że kiedy spod spadającej zasłony ukazała się postać szefa bezpieki, na placu noszącym  od tej chwili nową nazwę sześćdziesiąt tysięcy zgromadzonych ludzi zaczęło śpiewać Międzynarodówkę.
Gdy wróciłam wieczorem do domu zaznaczyłam sobie w kalendarzu datę 16 listopada 1989 roku na czerwono. Tego dnia stałam się zupełnie przypadkiem świadkiem najsłynniejszego wydarzenia warszawskiej dekomunizacji.
Zburzony pomnik, z którego gapie odłupywali nos i uszy trafił na śmietnik historii. Podobno leży w kawałkach w magazynie uszkodzonych rupieci pod mostem Grota-Roweckiego" 

/Był to urywek z mojej książki pt: "Moje warszawskie zwariowanie" wydanej w roku 2017/

Mam pytanie do moich Czytelników.

Czy pomniki powinny być burzone? 

Jeśli nie - to dlaczego...
A jeśli tak - to które pomniki?

Z góry dziękuję za spokojne komentarze.

niedziela, 14 maja 2023

Moja Andaluzja - część dziesiąta

Nie ma Andaluzji bez FLAMENCO.

Bo Andaluzja jest kolebką sztuki flamenco.

Powstanie tej sztuki przypisuje się przybyłym tu w XV w. Cyganom. Ale bardzo duży wpływ w obecny kształt flamenco mają również tradycje muzyczne Żydów i Maurów, którzy dawniej zamieszkiwali Hiszpanię.

Flamenco to jednocześnie taniec, muzyka gitarowa i śpiew. W śpiewie chodzi nie tylko o tekst ale przede wszystkim o ekspresyjność. Pieśniarz wyraża rozdarcie, cierpienie, ból, co pokazuje również mimiką, ruchami ciała, szeroko otwartymi ustami, zamkniętymi oczami, zaciśniętymi pięściami i rozwartymi ramionami. Śpiewającemu akompaniuje gitarzysta, rytm dodatkowo jest wystukiwany kastanietami, klaskaniem czy pstrykaniem palcami. Najważniejszy jest jednak taniec czyli niezwykle hipnotyczny zespół ruchów. Ręce tańczącej kobiety /a także mężczyzny/ poruszają się powoli, z gracją i starannością, zaś nogi mocno i dynamicznie. Ruch ciała jest jednocześnie subtelny i gwałtowny.

Bez emocji nie ma FLAMENCO...

Tancerki zakładają długie suknie z falbanami i ozdobnymi gorsetami, kolorowe chusty, często trzymają wachlarz lub kastaniety. Tancerze mają obcisłe spodnie, białe koszule z apaszką pod szyją oraz obcisłe kamizelki.

Spektakle flamenco odbywają się właściwie wszędzie - w eleganckich restauracjach i w maleńkich barach, w knajpkach ulokowanych w jaskiniach wydrążonych w skałach, na placach i po prostu na ulicach.

Mieliśmy szczęście obejrzeć taki spektakl na Placu Hiszpańskim przed wejściem do Pałacu w Sewilli /patrz poprzedni tekst/.


A w wędrówkach po Andaluzji spotkaliśmy pomnik słynnej tancerki flamenco.


Nie wiem czy udało mi się wkleić piękny taniec...

https://youtu.be/XNhfV_53W7A

Najlepsza szkoła flamenco jest oczywiście w Sewilli. A znajduje się w pobliżu Katedry, tej gotyckiej katedry, która jest największa na świecie.

Oglądaliście kiedyś flamenco???

"Kiedy jest w cenie głupota z madroscia nie idź na targ"

Słowa w tytule są cytatem z jednej z piosenek "Kabaretu Starszych Panow". Nie wydaje mi się abym musiała je tłumaczyć. Zastanawiam...