Kiedyś Krystyna zapytała mnie mailem: „Napiszesz coś o mojej książce na swoim blogu”? Ale nie śpiesz się, bo książka jest jeszcze w druku”. I przesłała mi książkę w pliku.
"Oczywiście,
że napiszę" – odpisałam.
Przecież
o dwóch poprzednich książkach też pisałam. Byłam nimi
zachwycona. Czytałam je kilka razy, wracałam do poszczególnych
rozdziałów, potem akapitów, a potem brałam je tylko do ręki i
odkładałam po chwili na półkę na której trzymam rzeczy
najbliższe memu sercu.
I
teraz nie wiem co mam napisać. To znaczy wiem, ale nie znajduję
odpowiednich słów. Bo gdybym miała o tej książce coś powiedzieć
to użyłabym słów pięknych ale najprostszych. Takich których się
często używa gdy komuś coś bardzo się spodoba.
Ale
jak to wyrazić na piśmie, żeby nie było banalnie???
To
może zacznę od tego, że Krystyna jest moją mentorką.
Bo
gdy na stare lata zwariowałam i wyszłam ze swoim pisaniem z
„szuflady” i zaczęłam pisać blog, potem umieszczać teksty na
portalu pisarskim, portalu podróżniczym i wreszcie „dorobiłam”
się swojego kącika na portalu pisarze.pl to Krystyna była mi osobą
najbliższą.
To ona pierwsza zaczęła fachowo oceniać moje bardzo
osobiste teksty na portalu pisarskim. To ona namówiła mnie abym
najlepsze z nich wysyłała na portal pisarze.pl. To ona wreszcie
jako jedna z pierwszych zasugerowała mi pisanie książek. I to ona
napisała recenzje do moich dwóch pierwszych książek i słowo wstępne
do książki o Warszawie.
Jestem
jej za to niewyobrażalnie wdzięczna.
Tylko
jak ja po tym wszystkim mam napisać obiektywną recenzję ostatniej
książki Krystyny.?
Jeden
z miłośników Kazimierza Dolnego – nieżyjący już Konrad
Bielski w niewielkiej książeczce pt: „Spotkania z Kazimierzem”
napisał na jej końcu że „ ...łamie pióro”. Bo nie znajdywał
już słów aby opisać urok tego miasteczka.
I
ja przy recenzowaniu książki Krystyny powinnam napisać , „że
też pióro łamię”, ale nie zrobię tego. Bo to by oznaczało, że
nic więcej nie napiszę.
A
ja chciałabym napisać o wielkiej kulturze słowa. O jego
delikatności, urodzie, barwach, odcieniach. O spokoju i zrozumieniu
tematów i problemów o których pisze Krystyna. O idealizmie i jego
zderzeniu z prozą życia. O tym jak trudno mają w życiu młodzi,
pełni zapału ludzie o pięknych duszach i gorących sercach. Tak
jak bohaterka opowieści od której wzięty został tytuł książki.
Ale
to tylko jeden z poruszonych problemów.
A
w każdej z dwudziestu sześciu opowieści Krystyny poruszony jest
inny problem.
Historie,
które opisuje Krystyna są ponadczasowe, a jednocześnie doskonale
osadzone w dzisiejszym życiu.
Historie
te to taki balsam na przeciętne życie przeciętnego człowieka.
Bo
Krystyna, która z wykształcenia jest psychologiem doskonale wie
jaki potrzebny jest balsam na dzisiejsze trudne czasy.
To
taki leciutki pantofelek który zgubił Kopciuszek uciekając z balu.
Z
tą tylko różnicą że ten pantofelek Krystyny pasuje do wielu
skromnych, wrażliwych, mądrych i lubiących czytać piękne
książki „Kopciuszków.”
Książka
Krystyny Habrat pt: „Dziewczyna pląsająca w jednym pantofelku”
to wyjątek w najlepszym znaczeniu tego słowa. A jest to już szósta książka Krystyny.
Krysiu
– bardzo Ci dziękuję za tę piękną lekturę.
------------------------------------------------------------
P.S. Książka została wydana w Wydawnictwie "Białe Pióro".
http://ksiegarnia.wydawnictwobialepioro.pl/glowna/251-dziewczyna-plasajaca-w-jednym-pantofelku.html?fbclid=IwAR3YGV7-HkPbpeSUzQEZ1e3M2jWhIKpHmiN
------------------------------------------------------------
P.S. Książka została wydana w Wydawnictwie "Białe Pióro".
http://ksiegarnia.wydawnictwobialepioro.pl/glowna/251-dziewczyna-plasajaca-w-jednym-pantofelku.html?fbclid=IwAR3YGV7-HkPbpeSUzQEZ1e3M2jWhIKpHmiN