czwartek, 30 czerwca 2022

Mój blog jest apolityczny....

 ..... ale czasami cytuję wypowiedzi odnoszące się do aktualnej sytuacji politycznej:

                                       / Na zdjęciu nasz działkowy taras w wieczornej scenerii/

Profesor Adam Chmielewski - filozof /wypowiedź z miesięcznika "Odra"/

"Pokój na świecie jest możliwy pod warunkiem funkcjonalnego porządku politycznego w Rosji. Rosja, w której nie ma porządku, nie jest potrzebna ani Rosjanom, ani nikomu innemu. Tym, którzy chcą rozpadu Rosji warto przypomnieć trzy rzeczy. Pierwsza to ta, że rozpad imperiów nigdy nie odbywa się bezkrwawo. Po drugie względna stabilność jest jedną z najcenniejszych walut politycznych. Po trzecie zaś, należy pamiętać, że w przeciwieństwie do innych imperium chińskie, zdystansowany sojusznik Rosji, nadal trzyma się mocno"

Karolina Gruszka - aktorka, żona Iwana Wyrypajewa, który niedawno zrzekł się obywatelstwa rosyjskiego i przyjął obywatelstwo polskie.

"Piętnując wszystko, co rosyjskie, tylko za to, że jest rosyjskie wpisujemy się w retorykę konfliktów, którymi karmi się wojna".

Wiem, że jest upał i nikomu nie chce się myśleć.... ale moi blogowi przyjaciele z pewnością napiszą coś ciekawego i odpowiednio skomentują te wypowiedzi...


A może ktoś z Was zgadnie co jest na tym zdjęciu?


poniedziałek, 27 czerwca 2022

Fryderyk Chopin w Łazienkach Królewskich


Ten piękny kwitnący krzew dedykuję geniuszowi Najwybitniejszego Polaka...

Koncerty Chopinowskie, które we współpracy z Łazienkami Królewskimi organizuje Stołeczna Estrada i Towarzystwo im. Fryderyka Chopina, są jedną z najstarszych imprez muzycznych stolicy i jej kulturalną wizytówką.


                         O godzinie 11.30 w dniu 26 maja 2022 r.

Po raz pierwszy recitale pod Pomnikiem Chopina w Łazienkach Królewskich  odbyły się w 1959 r., rok  po zrekonstruowaniu monumentu wybitnego polskiego kompozytora. Sam pomnik przechodził burzliwe dzieje. Idea jego powstania zrodziła się w 1889 r., w 40. rocznicę śmierci Fryderyka Chopina. Polska była wtedy pod zaborami i władze rosyjskie skutecznie blokowały tę inicjatywę. Dopiero dziesięć lat później środowisku artystycznemu Warszawy udało się zorganizować konkurs na projekt pomnika. Międzynarodowe jury za najciekawszą uznało nowatorską pracę wybitnego polskiego rzeźbiarza, Wacława Szymanowskiego. Werdykt ten wywołał jednak liczne sprzeciwy i dyskusje. Mimo to konkursowy projekt udało się zrealizować i 14 listopada 1926 r. uroczyście odsłonięto pomnik, będący monumentalną wizją Chopina, siedzącego pod wierzbą płaczącą i wsłuchującego się w jej szum.

W 1939 r., kiedy Warszawa znalazła się pod okupacją hitlerowską, zakazano wykonywania  muzyki  Chopina, a  w roku 1940 pomnik został przez hitlerowców wysadzony w powietrze. Dopiero po zakończeniu wojny, w ruinach miasta, odnaleziono głowę Chopina z rzeźby w Łazienkach i na podstawie ocalałego gipsowego modelu zrekonstruowano dzieło. W 7-osobowej grupie rzeźbiarzy, którzy podjęli się dzieła rekonstrukcji tego pomnika był mój  ojciec - Leon Machowski. Zrekonstruowany pomnik  stanął w tym samym miejscu 11 maja 1958roku.

Na przestrzeni lat koncerty w Łazienkach podlegały różnym modyfikacjom. Ostatecznie zdecydowano się na klasyczne recitale odbywających się w każdą niedzielę od połowy maja do końca września. Wybór ten podyktowany był ogromnym zainteresowaniem koncertami w Łazienkach. Na tę popularność wpływał również dobór artystów, którzy występy pod Pomnikiem Chopina poczytywali sobie jako zaszczyt, nie zważając na pewne niedogodności, związane np. z pogodą. Słynna jest historia występu Haliny Czerny-Stefańskiej, która dokończyła swój recital, mimo że w dłoń użądliła ją osa.

Największym wydarzeniem jest oczywiście występ pianisty o światowej sławie, albo laureata Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. W roku 1976 miałam szczęście słuchać pod pomnikiem grającego Krystiana Zimermana, a w roku 2006 Rafała Blechacza. W chwilach występów obydwaj mieli po 20 lat...

W bieżącym roku koncerty odbywają się w terminie od 15 maja do 25 września w każdą niedzielę - pierwszy o godz. 12-tej, drugi o godz. 16tej. Wstęp jak zawsze jest wolny. Trzeba tylko przyjść trochę wcześniej aby zająć miejsce na ławeczce w cieniu.... albo w słońcu. Można też usiąść a nawet położyć się na trawniku ... Można też cichutko spacerować w sąsiednich alejkach i słuchać, słuchać, słuchać...

Aktualny sezon letnich koncertów muzyki Fryderyka Chopina jest już 63-cim sezonem. Ze względu na pandemię przez dwa ostatnie lata koncerty odbywały się on-line.

Oto kilka zdjęć które zrobiłam w ubiegłą niedzielę słuchając jak gra muzykę Chopina 23-letni pianista Kamil Pacholec. Został on wyróżniony na XVIII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie w roku 2021.


A niżej zdjęcia z zasłuchaną publicznością. Zwróćcie proszę uwagę, że na koncert przyszli starsi, młodsi z dziećmi i młodzież. Nie wiem jak Was, ale mnie bardzo cieszy obecność tak wielu młodych osób.

                                       











Wszystkie zdjęcia można powiększyć...

Czy ktoś z Was był kiedyś na takim koncercie?

sobota, 25 czerwca 2022

Dzisiaj będzie o płaczu....



Wczoraj około południa przechodziłam koło Szkoły Podstawowej, która jest tuż koło mojego bloku. Akurat wybiegła z niej dziewczynka. Trzymała w ręce świadectwo i okropnie płakała. Była tak zrozpaczona, że nie zauważyła mnie i wpadła prosto w moje objęcia.

- Co Ci się stało? - zapytałam.

- Nic, tylko ta głupia geografica postawiła mi dwóję na koniec roku. -krzyknęła i pobiegła w kierunku jakiejś pani.

Była to pewnie jej mama, bo dziewczynka wtuliła się w nią zapłakana. 

--------------------------------------------------------------------------------------

Gdy wróciłam do domu to wpadł mi do głowy pomysł aby napisać parę słów o płaczu.

Jak wiadomo płacz jest oznaką rozpaczy, bólu, rozczarowania, tęsknoty. Czasami jest też oznaką szczęścia. Zdarza się, że ludzie płaczą ze szczęścia - na przykład gdy urodzi się długo oczekiwane dziecko. Albo gdy ktoś bliski wyzdrowieje po ciężkiej chorobie. Albo jak zda się wreszcie jakiś zaległy egzamin albo osiągnie jakiś sukces. Ale to są łzy szczęścia...

Podobno można też popłakać się ze śmiechu...

Ale po kolei.

1. Pierwsze łzy pojawiają się dopiero między piątym a dwunastym tygodniem życia, dlatego też niemowlęta początkowo płaczą "na sucho".

2. Kobiety płaczą przeciętnie 2,7 razy w miesiącu, mężczyźni - raz w miesiącu. Trudno w to uwierzyć - prawda? Szczególnie jeśli chodzi o mężczyzn.

3. Przeciętnie człowiek wydziela jedną piątą łyżeczki do herbaty /1,1 grama/ na dobę.

4. Ludzie są jedynymi istotami, których łzy mogą odpowiadać różnym uczuciom. Łzy żadnego innego ssaka nie posiadają znaczenia emocjonalnego.

5. Łzy składają się z wody, chlorku, sodu, białka, a także z substancji odkażających np. lizozymu.

6. Płacz obniża ciśnienie krwi, dotlenia mózg, daje uczucie odprężenia, uśmierza ból /uwalnia w mózgu naturalne substancje opiatowe/.

7. Płacz jest bardzo ważną reakcją organizmu. Przede wszystkim pozwala ochronić błonę śluzową w oczach, uniemożliwiając ich nadmierne przesuszenia oraz odwodnienie.

8. Łzy płynące z oczu gdy człowiek cierpi emocjonalnie, mają inny skład chemiczny od tych, które stanowią odruch fizjologiczny. A łzy rozstania to zupełnie inne łzy od tych, które ronimy, krojąc cebulę.

9. Antybakteryjne właściwości łez przez przypadek odkrył wynalazca penicyliny Alexander Fleming. Podczas badań łza naukowca skapnęła na szkiełko laboratoryjne na którym znajdowały się szczepy bakterii. Zniknęły one po kilku dniach.

10. Wydzielanie łez zmniejsza się u ludzi starszych.

--------------------------------------------------------------------------------------

Istnieją ludzie, którzy mają oczy na "mokrym miejscu". Istnieją też tacy, którzy bardzo rzadko płaczą.

Do której grupy należycie?

Mnie zawsze łzy lecą 1 sierpnia w godzinie "W" gdy włączają się w stolicy syreny...

A gdy mi źle, smutno i chce mi się płakać /a jestem na działce/ to przytulam czoło i obejmuję rękami to nasze drzewo. I pytam się go: "Wszystko będzie dobrze, prawda?"



czwartek, 23 czerwca 2022

Mojsza Zacharowicz Szagałow czyli Marc Chagall

Najpierw pokażę trzy /niestety słabej jakości/ zdjęcia z Witebska na Białorusi. W czasie prawie 2 tygodniowej wycieczki po Białorusi, na której byliśmy w sierpniu 2007 roku - odwiedziliśmy także dom - muzeum w którym urodził się i spędził dzieciństwo malarz i grafik pochodzenia żydowskiego posiadający obywatelstwo rosyjskie i francuskie - Marc Chagall. 


Na fotografii niżej wejście do domu Marca Chagalla. Niestety, jedyne przedmioty, jakie zachowały się z oryginalnego wyposażenia z czasów malarza to  mała apteczka z ciemnego drewna, metalową taca, mała biała deseczka do krojenia i malowany talerzyk. Są w muzeum także fotografie i fotokopie dokumentów związanych z dzieciństwem i młodością artysty. Cały murowany budynek  zajmuje właściwie odtworzone wnętrze typowego witebskiego domu przełomu XIX/XX wieku. Powyżej zdjęcia dwóch rzeźb z otoczenia domu. Ta na lewym zdjęciu to "Skrzypce Chagalla".
Mojsza Zacharowicz Szagałow urodził się w 1887 roku w ubogiej rodzinie chasydzkich Żydów. Był najstarszym z dziewięciorga dzieci. Ojciec jego był sprzedawcą śledzi. Matka była analfabetką zajmującą się rodziną.

Malarz chętnie czerpał inspiracje z najbliższego otoczenia. Przedstawiał bardzo często członków rodziny, zaś tłem wszystkich scen był Witebsk, przez co rozsławił to małe białoruskie miasteczko niemal na cały świat. Od dziecka fascynował się także wszystkim, co wiązało się z motywem cyrku. Podobnie jak Pablo Picasso, chętnie podejmował się tego tematu w malarstwie oraz w grafice.
Do obrazów Marca Chagalla najlepiej pasuje określenie „malowana poezja”, którego artysta użył do opisania własnej twórczości w autobiografii Moje życie. Obrazy Chagalla często są przesycone elementami literackimi przeniesionymi w świat malarski. Artysta swoimi obrazami opowiada baśniowe historie, tworzy świat pełen poetyckich wizji i magicznych kolorów, nasycony mądrością żydowskiej kultury.
Motywy żydowskie stanowiły często tło dla wypowiedzi artystycznej malarza. Chagall przedstawiał w swoich obrazach elementy chasydzkiego świata, jednak jako dorosły nie był praktykującym Żydem.

Marc Chagall jest często uznawany za największego przedstawiciela nurtu judaistycznego w malarstwie XX w., przede wszystkim ze względu na wciąż powracające w jego obrazach takie motywy, jak: widoki miasteczek żydowskich, ubrani w tradycyjne stroje chasydzi, barwnie ukazane obrzędy i święta żydowskie, symbolika judaistyczna oraz tematyka starotestamentowa. Do najbardziej znanych i najlepszych dzieł artysty należy obraz Zakochani nad miastem (1915). Obraz przedstawia artystę i jego przyszłą żonę Bellę Rosenfeld, płynących w powietrzu nad Witebskiem.
Chagall upodobał sobie w swoich obrazach postacie, które obdarzone są darem latania i unoszą się beztrosko nad wiejskimi pejzażamiJako inspirację do takiego ujęcia artysta przyjął określenie „niebieskie ptaki”, które na początku XX w. używane było w Rosji w stosunku do ludzi, których źródło utrzymania było nieznane.
Artysta znał również doskonale powiedzenie, które w dosłownym tłumaczeniu z jidysz brzmi „fruwać po niebie”, czyli „dać się ponieść fantazji”.
Postaci na obrazach Chagalla często lewitują w powietrzu, niejako poszukując dla siebie nowego, lepszego świata. Stylistyka jego prac znajduje się na pograniczu ekspresjonizmu, surrealizmu i symbolizmu. Widać u Chagalla również wpływy kubizmu. 
Dominującą kolorystykę obrazów stanowią błękity, zielenie i czerwienie. Malarz operował delikatną, falistą linią, oddającą nierealne kształty fantastycznych stworzeń (np. ryb ze skrzydłami). Tworzył światy z pogranicza snu i jawy, pełne kolorów i magii.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak jak wspominalam niedawno odwiedziłam Muzeum Narodowe w Warszawie aby obejrzeć 16 obrazów Marca Chagalla znajdujących się w dwóch niewielkich salach.

Przywitał mnie zamyślony, zapatrzony w okno sam Wielki Artysta:


I urywek z jego autobiografii "Moje życie":


 I kawałek historii Jego niezwykle bogatego życia:

A oto dwa z szesnastu wystawionych obrazów:



I jeszcze jedna strona z dwóch stron informatora o Wystawie:


Mam roczny bilet wstępu do Muzeum więc z pewnością jeszcze raz pójdę żeby dokładnie obejrzeć tę wystawę. Wybiorę jakiś poranek zwykłego dnia...bo wtedy niewiele ludzi odwiedza muzeum...

Wypiję też wtedy kawę w niezwykłej kawiarni Lorenz....

poniedziałek, 20 czerwca 2022

Długi weekend

Wróciłam w środku nocy z niedzieli na poniedziałek. Jestem tak pełna wrażeń a jednocześnie zmęczona, że nie mam siły pisać. Pokażę więc tylko kilkanaście zdjęć z czterech dni spędzonych w okolicy Giżycka.

1.

Wstawałam jak zwykle bladym świtem i pędziłam do najbliższego gniazda. A tam patrzył na mnie z góry prawdziwy ranny ptaszek.

2.
Bardzo możliwe że już wtedy wypatrywał śniadanka...
3.

Potem szłam nad jezioro i tam często spotykałam mamę z dziećmi...

4.

Niestety, jedno dziecko utykało na jedną nóżkę /to po prawej stronie/ ale było bardzo dzielne...


5.

Pewnego ranka na rozstaju dróg zatrzymałam się na chwilę....

6.

.... bo zauważyłam węża wypełzającego z lasu....

7.

... a na drzewie kształt zajączka albo pudelka....???A Wy co tam widzicie?

8.

Niedaleko jeziora zauważyłam zapomnianą przez dzieci piaskownicę...

9.

i resztki grubego drzewa ukryte w gąszczu liści...

10.

Sfotografowałam też kamień młyński znajdujący się koło spichlerza w którym mieszkaliśmy. A może to jest coś innego?

11.

A to niesamowite drzewo stoi sobie koło zamku w Kętrzynie...

12.

W Kętrzynie przysiadł się do mnie polski historyk Wojciech Kętrzyński, który tak naprawdę był Niemcem i nazywał się Adalbert von Winkler...

13.

A na koniec na dziedzińcu zamku kętrzyńskiego zaprzyjaźnił się ze mną niedźwiedź brunatny...

---------------------------------------------------------------------------

A teraz mówię wszystkim Dobranoc i idę spać...


sobota, 18 czerwca 2022

O Muzeum Narodowym - z cyklu "Moja Warszawa"

 


W  tym roku Muzeum Narodowe obchodzi 160 rocznicę powstania. Bywam w nim często, kupuję sobie nawet roczny bilet wstępu. W ubiegłą niedzielę byłam na wystawie poświęconej osobie i twórczości niezwykłego malarza Marca Chagalla. 



Ale o tym napiszę w jednym z następnych tekstów. Dzisiaj zapraszam do przeczytania historii Muzeum Narodowego, którego główna siedziba mieści się w Warszawie w Alejach Jerozolimskich nr 3.

----------------------------------------------------------------------------------

Dreams and reality”, czyli „Marzenia i rzeczywistość”. Pod takim właśnie tytułem otwarto w połowie maja 2016 roku wystawę w Muzeum Narodowym. Chciałabym napisać parę zdań na temat najstarszego na ziemiach polskich publicznego muzeum. 

Historia Muzeum Narodowego rozpoczęła się w 1862 roku, kiedy w stolicy Królestwa Polskiego założono Muzeum Sztuk Pięknych. Pierwsze galerie ulokowano w dawnych budynkach uniwersyteckich przy Krakowskim Przedmieściu. Po klęsce powstania styczniowego represje dotknęły także Muzeum. Usunięte z Krakowskiego Przedmieścia zbiory na krótko wystawiano w Pałacu Paca na Miodowej. W latach następnych magazynowano je w rozmaitych budynkach. Dopiero w 1916 roku pułkownik Bronisław Gembarzewski, malarz batalista, historyk wojskowości i twórca Muzeum Wojska rozpoczął starania o usytuowanie gmachów muzealnych na Ujazdowie, w sąsiedztwie Sejmu i Łazienek Królewskich. Chciano w ten sposób podkreślić rolę sztuki w odrodzonej Rzeczypospolitej. Na wystawie pokazano kilka planów dzielnicy rządowo‑muzealnej. Realizacja tych planów nie doszła jednak do skutku.

 Ostatecznie zdecydowano o budowie Muzeum Narodowego na działce w Alejach Jerozolimskich. Ta część Alei nosiła wówczas nazwę Alei 3 Maja. Budowę całego kompleksu rozpoczęto w 1927 roku. Wmurowania kamienia węgielnego pod tę budowę dokonał ówczesny w wiceprezydent miasta stołecznego Warszawy Władysław Jabłoński 15 czerwca 1927 roku. Dopiero po 11 latach, 18 czerwca 1938 roku budynek został oddany społeczeństwu. W chwili otwarcia gmach Muzeum Narodowego był największym tego typu w kraju. I przez długi czas pozostawał jedynym tak dużym. W 1935 roku wicedyrektorem, a potem dyrektorem Muzeum został Stanisław Lorentz. 

W czasie wojny budynek był uszkodzony, ale przetrwał i stał się schronieniem dla wielu kolekcji muzealnych uratowanych z wojennej pożogi. 

W związku z otwarciem wystawy jubileuszowej Muzeum Narodowe zorganizowało kilka spotkań i wykładów. Udało mi się uczestniczyć w jednym z nich. 

W chwili otwarcia muzeum posiadało 150 tysięcy dzieł. Dziś zbiory liczą ponad 830 tysięcy dzieł. Obecnie w Muzeum pokazywany jest zaledwie ułamek wszystkich kolekcji. Muzeum Narodowe jest jednym z pomników architektury dwudziestolecia międzywojennego i jednocześnie symbolem Warszawy pod zarządem Stefana Starzyńskiego. To jedyne tak duże muzeum w Polsce, które przetrwało kataklizm II wojny światowej. 

I jeszcze jedno. Krakowski historyk sztuki i prezes Towarzystwa Pięknych w Krakowie Feliks Kopera twierdził, że: „kulturę i potęgę narodów poznaje się po muzeach”. Jest w tym dużo prawdy.

Zakończę weselszym akcentem. Czy pamiętacie tę scenę z serialu „Alternatywy 4”, w której działaczowi partyjnemu, granemu rewelacyjnie przez Janusza Gajosa, wnoszono do mieszkania „Bitwę pod Grunwaldem” Jana Matejki? Przypomniałam sobie ten urywek, gdy siedziałam kilka dni temu przed tym olbrzymim obrazem. Zastanawiałam się, jak oni to zrobili? Bo przecież obraz ma ponad cztery metry wysokości i prawie dziesięć metrów długości. No, ale czego się nie robiło dla dzielnych towarzyszy… i dla potrzeb filmu…

czwartek, 16 czerwca 2022

Zamek o wielu twarzach i bar Siekierezada - z cyklu "Polska Nieznana"

                                             Zamek Lubomirskich w Rzeszowie



Cały rok mieszkałam w pobliżu tego zamku. Jego wieżę oglądałam z okna, szczególnie nocą, gdy nie mogłam zasnąć. Mieszkałam na ulicy Dekerta. Miałam wtedy 8 lat i chodziłam do II klasy S.P. na ulicy Szopena. Po szkole  lubiłam chodzić w Aleję pod Kasztanami. Ciocia, u której wtedy mieszkałam zabraniała mi podchodzić dalej, pod sam zamek. Mówiła, że tam jest więzienie. Wprawdzie nie takie okrutne jak kiedyś, ale jednak więzienie.

Wiele lat później dowiedziałam się, że po wojnie więziono w tym zamku i zakatowano na śmierć przeciwników ustroju. 

A jeszcze przedtem to hitlerowcy urządzili w nim podczas wojny i okupacji  miejsce kaźni dla  Polaków. Mówiło się o dwóch i pól tysiącach więzionych a potem rozstrzelanych na dziedzińcu zamkowych Polakach. Pochowani są na cmentarzu w dzielnicy Pobitno.

W okresie międzywojennym mieścił się w Zamku sąd i więzienie.

A jeszcze przedtem, w latach 1902-1906 to ten zamek odbudowano, bo ten stary uległ zniszczeniu w wyniku wcześniejszych działań wojennych. Bo pierwotnie nie był trzypiętrowym, czteroskrzydłowym gmachem z wieżą. Ale różnego rodzaju wojny toczyły się wokół niego przez wiele wieków. A zamek raz dawał opór wrogowi, a raz musiał mu się poddać. Nie ominął go także "potop" szwedzki.

Ten oryginalny XVII Zamek był własnością marszałka wielkiego koronnego Jerzego Sebastiana Lubomirskiego herbu Szreniawa. On z kolei otrzymał go w spadku po fundatorze - Mikołaju Spytce Ligięzie....To znaczy wtedy tego zamku jeszcze nie było. Był tylko dwór obronny.

Wystarczy. Zaczynając historię zamku nie od początku tylko od końca okropnie sprawę skomplikowałam. 

W każdym razie gdy parę lat temu wędrowałam po Rzeszowie szlakiem swojego dzieciństwa to podziwiałam też Zamek Rzeszowski. Miał on faktycznie w swojej historii wiele twarzy.

Chyba tylko Aleja pod Kasztanami pozostała do dzisiaj miejscem dla zakochanych, tak jak to było w XX wieku.

A w Zamku Rzeszowskim mieści się obecnie Sąd Okręgowy. Jest on także miejscem wielu wydarzeń i spektakli teatralnych.


                                            Bar Siekierezada w Cisnej 

                                                                          


W Barze Siekierezada w Cisnej nigdy nie byłam, ale opowiadał mi o nim mój rzeszowski wujek. On już od dawna nie żyje, ale pamiętam doskonale jego opowieści.

Pracował on kiedyś przy wyrębie i zwózce drzew w Bieszczadach. Jego kolegami byli mężczyźni niezwykle twardzi, ale często też niepogodzeni ze współczesnym światem. Były wśród nich wrażliwe dusze - rzeźbiarze, malarze, poeci. Takie właśnie postacie opisał Edward Stachura w swojej powieści "Siekierezada".

Drwale po wypłacie zbierali się w nielicznych bieszczadzkich barach - w Dwerniku, Ustrzykach Górnych, Lutowiskach, Wetlinie czy Cisnej. Przepijali tam większość zarobionych pieniędzy a potem wracali do swojej ciężkiej i niebezpiecznej pracy.

Do tych tradycji nawiązuje Bar Siekierezada, którego ściany ozdobione są licznymi siekierami a także dziełami bieszczadzkich artystów.

Siekierezada ma swój klimat, szczególnie po sezonie, gdy przestają tu przychodzić tłumy turystów. Podobno listopadowe, ciemne i deszczowe wieczory przy grzanym piwie i przy rozmowie z ludźmi, dla których Bieszczady są całym życiem są niepowtarzalne... Bywalcami są prawie w 100% mężczyźni. 

wtorek, 14 czerwca 2022

Bezmyślność czy .....????

Najpierw zacytuję Joannę Chmielewską - autorkę wielu książek:
"Jedyne, co na tym świecie naprawdę nie ma granic, to ludzka głupota"


Na zdjęciu altanka śmietnikowa koło mojego bloku. Otaczają ją tuje - po jednej stronie jest ich pięć po drugiej też pięć. Mają mniej więcej 15-20 lat.
Tuje zostały tam posadzone parę miesiący temu - w marcu br. 
Poprzednio rosły z drugiej strony budynku, w ogródkach przydomowych uprawianych przez osoby mieszkające na parterze budynku. Tuje wyglądały ślicznie i stanowiły piękną ścianę zieleni odgradzającą tych mieszkańców od parkingu, który zrobiono przed wejściem do budynku.
Tuje przesadzono aby postawić nowy parkan oddzielający te ogródki od chodnika przy parkingu.
Teraz te tuje rosną - to znaczy nie rosną - przy tej altance śmietnikowej.
Tuje - jak pewnie zauważyliście - uschły. Wszystkie...
Uschły bo nie były podlewane.
Kiedy mniej więcej dwa miesiące temu zauważyłam, że nie są zielone tylko żółtawe i martwe to wierzyć mi się nie chciało, że to prawda. Przecież zatrudniono ludzi, przywieziono samochodami worki z ziemią, przesadzono tuje  fachowo i nawet przymocowano do słupków wbitych w ziemię /zobaczcie na zdjęciu/.
Wychodzi na to, że od momentu przesadzenia nikt ich nie podlewał. A przecież ktoś /kto?/ powinien to robić. Przecież to chyba logiczne, że drzewa po przesadzeniu trzeba podlewać żeby się przyjęły. Szczególnie tak duże drzewa. I szczególnie w sytuacji gdy na wiosnę prawie wcale nie było opadów.
W pewnym momencie zdecydowałam, że sama będę podlewać te tuje. Tylko czy noszenie w konewce wody z 10 piętra na którym mieszkam nie będzie wyglądało idiotycznie...? 
No i czy o tym nie powinni pomyśleć gospodarze domu zwani kiedyś dozorcami??? I czy nie powinna tego podlewania dopilnować administracja osiedla na którym mieszkam? Przecież żeby podlać coś co rośnie przed blokiem wystarczy podłączyć gumowego węża do kranu, który znajduje się w piwnicy.
 
Więc poszłam do administracji osiedla.
Zacznę od tego, że administrację przeniesiono do bardzo eleganckiego, niedawno zbudowanego budynku. Gdy weszłam do holu administracji od razu poczułam się jak w kuluarach jakiegoś niezwykle ważnego ministerstwa. Było pusto, cicho, przestronnie i elegancko. 
Pani oddzielona ode mnie wysoką szybą zapytała mnie w jakiej przyszłam sprawie. Powiedziałam gdzie mieszkam i że chciałabym rozmawiać z osobą odpowiedzialną za tereny zielone na osiedlu. Pani gdzieś zadzwoniła po czym powiedziała, że muszę poczekać. No więc poczekałam. Po pewnym czasie pani przekazała mi słuchawkę telefonu. Pan w telefonie nie przedstawił się /więc nie wiem z kim rozmawiałam/  tylko zapytał o co chodzi. Przedstawiłam się, powiedziałam gdzie mieszkam i zapytałam dlaczego doprowadzono do tego, że piękne drzewa zostały zmarnowane. Nie będę Wam przekazywać treści rozmowy telefonicznej bo nie chcę po raz kolejny tego przeżywać. W każdym razie usłyszałam, że niepotrzebnie się denerwuję,  bo przecież drzewa czasami usychają. I że jemu się wydaje, że te drzewa były jednak podlewane...

Naprawdę ręce mi opadły. Zastanawiam się tylko czy mamy w tym przypadku do czynienia z bezmyślnością czy - jak pisała Joanna Chmielewska - z bezgraniczną ludzką głupotą...
------------------------------------------------------------------
Dopisek z godz. 13.00 dn. 14 czerwca:

Dla porównania 3 tuje i srebrny świerk na naszej podwarszawskiej działce RODOS. Zrobiłam im zdjęcie przed chwilą. Ale o te i inne drzewa dba cała nasza rodzina...



niedziela, 12 czerwca 2022

O egzaminach maturalnych słów parę....



Matury w tym roku już się zakończyły. Teraz męczą się egzaminatorzy sprawdzając to co napisali maturzyści. Wyniki matur będą znane 5 lipca...

Jeśli chodzi o mnie to maturę zdawałam trzy razy. Pierwszy raz swoją własną, potem drugi i trzeci raz jak przystępowali do niej moi synowie. W przyszłym roku będę zdawać maturę czwarty raz razem ze starszym wnukiem. Ale wnuk już mnie uprzedził, że ja to może zdam, ale on z pewnością nie ...😀

Znalazłam kilka informacji na temat egzaminów maturalnych teraz i kiedyś.

Jeśli chcecie przeczytać to bardzo proszę:

1. W Polsce w tym roku najstarszy maturzysta miał 71 lat. Natomiast w 2010 roku maturę zdał 74 latek.

Natomiast w 2006 roku w San Francisco egzamin maturalny zdała 98-letnia Josephine Belasco.

Nie wiem jak Wy, ale ja mam wiele szacunku dla osób, które w wieku bardzo dojrzałym przystępują do matury.

2. W 1968 r. w Genewie po raz pierwszy wprowadzono formułę matury międzynarodowej. Zdaje się ją także w kilkudziesięciu szkołach w Polsce. Mój Szalony Geograf pracuje w jednej z takich szkół i w języku angielskim przygotowuje maturzystów do międzynarodowej matury.  Taka matura, zwana IB uznawana jest i wysoko ceniona w ponad 4000 szkół wyższych na świecie. 

3. W latach 1939-1945 Niemcy zamordowali 8,5 tysiąca polskich nauczycieli. Gubernator Hans Frank w specjalnym zarządzeniu napisał: "Polakom należy pozostawić tylko takie możliwości kształcenia, które ukażą im beznadziejność ich położenia narodowego".

Mimo to w okresie okupacji tajną polską maturę zdało około 100 tysięcy osób /do porównania w 1937 r. egzaminy zdało ok. 13 tysięcy osób./ 

4. W 2021 roku po ponad 20 latach, w polskich szkołach na Litwie przywrócono językowi polskiemu status obowiązkowy na egzaminie maturalnym.

5. We Francji maturzysta przyłapany na ściąganiu może zapomnieć na pięć lat o możliwości przystąpienia do egzaminów państwowych i o ubieganiu się o przyjęcie na studia.

I na koniec dwie weselsze informacje:

1. Anegdota mówi, że Sławomir Mrożek spotkał na ulicy strapionego maturzystę:

- "Tango" było? - zapytał pisarz.

- Było - odpowiedział chłopak.

- Przepraszam -  odpowiedział zmartwiony Mrożek.

2. Po reformie egzaminacyjnej w 2009 roku Polskę obiegła informacja, że Wisława Szymborska nie potrafiła zinterpretować własnego wiersza wedle klucza wymaganego na nowej maturze.

----------------------------------------------------------------------------

Mam prośbę do osób mieszkających poza Polską. Napiszcie proszę coś ciekawego na temat matur jakie zdaje się w kraju w którym mieszkacie...


piątek, 10 czerwca 2022

Wąwóz

Zbliża się podobno piękny i słoneczny weekend więc nie smućmy się tym co TU i TERAZ. Obejrzyjcie proszę moje zdjęcia, które robiłam w Wąwozie Korzeniowy Dół w Kazimierzu Dolnym 18 maja 2022 roku.

Kazimierz Dolny otoczony jest wąwozami. Wszystkie są tajemnicze i piękne, ale najpiękniejszy jest tylko jeden.

Korzeniowy Dół to właściwie głębocznica. Wydrążyła go woda spływająca przez wieki w lessowym podłożu. Wydrążyły go także koła furmanek, które tamtędy kiedyś jeździły. 

Korzeniowy Dół to taki wąwóz który ogląda się z pozycji korzeni drzew. Bo to korzenie i miejsca z których wyrastają  podziwiamy głównie idąc w górę lub w dół wąwozu. Ale gdy spojrzymy w górę widzimy też same piękne drzewa. Korzeniowy Dół nie jest długi - ma około 500 metrów.

Mieliśmy szczęście bo w wąwozie nikogo nie było. Ale żeby coś podziwiać trzeba wstać bardzo rano. Wtedy słychać tylko śpiewające ptaki i owady. I wiatr szumiący w liściach.

1.

2.

3.

4.

5.

6.

7.

8.

9.

10.

W Korzeniowym Dole byłam niezliczoną ilość razy w ciągu wielu lat. I o każdej porze roku. A także w śnieżycy i w listopadowy deszczowy dzień. Zawsze wracałam zachwycona, chociaż czasami przemarznięta i z mokrymi nogami...

"Obrzydliwa" Warszawska Praga - część czwarta czyli zakończenie

                                                  Stojący niedaleko  kościół Św.Floriana zwany Katedrą Praską miał stanowić przeciwwagę dla ...