"Jedyne, co na tym świecie naprawdę nie ma granic, to ludzka głupota"
Na zdjęciu altanka śmietnikowa koło mojego bloku. Otaczają ją tuje - po jednej stronie jest ich pięć po drugiej też pięć. Mają mniej więcej 15-20 lat.
Tuje zostały tam posadzone parę miesiący temu - w marcu br.
Poprzednio rosły z drugiej strony budynku, w ogródkach przydomowych uprawianych przez osoby mieszkające na parterze budynku. Tuje wyglądały ślicznie i stanowiły piękną ścianę zieleni odgradzającą tych mieszkańców od parkingu, który zrobiono przed wejściem do budynku.
Tuje przesadzono aby postawić nowy parkan oddzielający te ogródki od chodnika przy parkingu.
Teraz te tuje rosną - to znaczy nie rosną - przy tej altance śmietnikowej.
Tuje - jak pewnie zauważyliście - uschły. Wszystkie...
Uschły bo nie były podlewane.
Kiedy mniej więcej dwa miesiące temu zauważyłam, że nie są zielone tylko żółtawe i martwe to wierzyć mi się nie chciało, że to prawda. Przecież zatrudniono ludzi, przywieziono samochodami worki z ziemią, przesadzono tuje fachowo i nawet przymocowano do słupków wbitych w ziemię /zobaczcie na zdjęciu/.
Wychodzi na to, że od momentu przesadzenia nikt ich nie podlewał. A przecież ktoś /kto?/ powinien to robić. Przecież to chyba logiczne, że drzewa po przesadzeniu trzeba podlewać żeby się przyjęły. Szczególnie tak duże drzewa. I szczególnie w sytuacji gdy na wiosnę prawie wcale nie było opadów.
W pewnym momencie zdecydowałam, że sama będę podlewać te tuje. Tylko czy noszenie w konewce wody z 10 piętra na którym mieszkam nie będzie wyglądało idiotycznie...?
No i czy o tym nie powinni pomyśleć gospodarze domu zwani kiedyś dozorcami??? I czy nie powinna tego podlewania dopilnować administracja osiedla na którym mieszkam? Przecież żeby podlać coś co rośnie przed blokiem wystarczy podłączyć gumowego węża do kranu, który znajduje się w piwnicy.
Więc poszłam do administracji osiedla.
Zacznę od tego, że administrację przeniesiono do bardzo eleganckiego, niedawno zbudowanego budynku. Gdy weszłam do holu administracji od razu poczułam się jak w kuluarach jakiegoś niezwykle ważnego ministerstwa. Było pusto, cicho, przestronnie i elegancko.
Pani oddzielona ode mnie wysoką szybą zapytała mnie w jakiej przyszłam sprawie. Powiedziałam gdzie mieszkam i że chciałabym rozmawiać z osobą odpowiedzialną za tereny zielone na osiedlu. Pani gdzieś zadzwoniła po czym powiedziała, że muszę poczekać. No więc poczekałam. Po pewnym czasie pani przekazała mi słuchawkę telefonu. Pan w telefonie nie przedstawił się /więc nie wiem z kim rozmawiałam/ tylko zapytał o co chodzi. Przedstawiłam się, powiedziałam gdzie mieszkam i zapytałam dlaczego doprowadzono do tego, że piękne drzewa zostały zmarnowane. Nie będę Wam przekazywać treści rozmowy telefonicznej bo nie chcę po raz kolejny tego przeżywać. W każdym razie usłyszałam, że niepotrzebnie się denerwuję, bo przecież drzewa czasami usychają. I że jemu się wydaje, że te drzewa były jednak podlewane...
Naprawdę ręce mi opadły. Zastanawiam się tylko czy mamy w tym przypadku do czynienia z bezmyślnością czy - jak pisała Joanna Chmielewska - z bezgraniczną ludzką głupotą...
------------------------------------------------------------------
Dopisek z godz. 13.00 dn. 14 czerwca:
Dla porównania 3 tuje i srebrny świerk na naszej podwarszawskiej działce RODOS. Zrobiłam im zdjęcie przed chwilą. Ale o te i inne drzewa dba cała nasza rodzina...
To nie jest głupota -to jest europejska dbałość o klimat . W stu procentach. Idee Brukselskich urzędników zawitały na osiedle więc warto szukać pozytywów a nie się martwić.
OdpowiedzUsuńNie szukałabym przyczyny aż tak daleko...
UsuńTo faktycznie ręce opadają....
OdpowiedzUsuńEla
I płakać się chce...
UsuńGłupota ludzka jednak nie ma granic...
OdpowiedzUsuńNiestety, ale to prawda...
UsuńCzkoda bo były bardzo ladne
OdpowiedzUsuńPrzecież dobrze je pamiętasz...
UsuńCytat z J. Chmielewskiej absolutnie słuszny.
OdpowiedzUsuńNatomiast "gospodarz" domu?
Podejrzewam, że nikt się z nim w tej sprawie nie kontaktował. Prawdopodobnie administracja ma tak obszerną instrukcję na temat podziału kompetencji, że jeszcze do tego punktu nie dotarli.
Bardzo możliwe Lechu że tak właśnie było...
UsuńKtoś za to dostał pieniądze, a że uschły? Lepiej by było posadzić na ścianach bluszcz, no tak, ale pnącze też trzeba podlewać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak czy inaczej smutne to jest....
UsuńFakt - szkoda tych drzewek. I znam z autopsji - mają tendencję do szybkiego usychania niestety. Pozdrawiam Stokrotko :/ .
OdpowiedzUsuńDlatego powinny być dużo podlewane żeby nie uschły....
UsuńNa sto procent to ludzka głupota, a przede wszystkim niedbałość i niechciejstwo.
OdpowiedzUsuńNo niestety masz rację...
UsuńA może jeszcze trochę nawozu specjalnego do iglaków i dużo wody i da się uratować te rośliny.
OdpowiedzUsuńNiestety na to już za późno....
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńserce płacze kiedy piękno przyrody jest dewastowane. Najlepiej byłoby teraz zmusić administrację żeby te biedne tuje wykopali bo i tak już nic z tego, a na ich miejsce posadzili od nowa jakieś małe krzewy szybko rosnące - może jakieś pismo zredagować, niech się podpiszą mieszkańcy, pewnie nie wszyscy bo zawsze znajdzie się jakiś na "nie", ale trochę tych podpisów by się pewnie zebrało. I zacząć zamęczać prezesa . "Pamiętajmy o ogrodach, przecież stamtąd wyszliśmy..." to słowa Piosenki Jonasza Kofty, a przecież nawet parę takich tui to już namiastka ogrodu, które przybliżają nasze betonowe bloki choć trochę do matki natury...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ewuniu to jasne że je niedługo wykopią. Ale może niech już nic nowego nie sadzą .bo znowu będzie tak samo...
UsuńNo cóż - owej administracji osiedla wyłazi zatęchła słoma z butów. Pomału wraca idea "wspólne, znaczy niczyje" a więc nie trzeba tego szanować. Każda ADM w stolicy ma swego kierownika- pozostaje jeszcze tylko napisanie do owego człowieka skargi i zebranie pod listem kilku podpisów a następnie złożenie tegoż na dziennik. A do tego listu dobrze byłoby dołączyć zdjęcia owych drzew. Drzewom co prawda raczej już nic nie pomoże, no ale może uchroni inne przed bezmyślnością ludzką.
OdpowiedzUsuńAniu z pewnością coś wymyślę....
UsuńDziękuję Ci
Podobno na Pradze ciągle mówią że "nóż się w kieszeni otwiera". I to jest ten przypadek :-))))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Dokładnie ten przypadek :-))
UsuńTo jest potocznie tak zwany "tumiwisizm" - nie moje to mam to w .... wiadomo gdzie, ja tu tylko pracuję. Niestety poziom myślenia, odpowiedzialności pozostawia wiele do życzenia.
OdpowiedzUsuńZ przykrością się z Tobą zgadzam....
UsuńI jedno, i drugie! Ileż razy widziałam piękne projekty zieleni, które po jakimś czasie usychały, bo nikt się nimi nie zajmował. Zdobyć na nie kasę, odwalić robotę, a co dalej? Brak odpowiedzialnych! Za dużo urzędników, a za mało ludzi do pracy!
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest Urszulko.....
UsuńBrak wrażliwości, "tumiwisizm" ... kazali to przesadzili , koszty tej imprezy jakoś się rozchoduje ... Smutne, ale powszechne.
OdpowiedzUsuńPewnie wiele jest takich przypadków....
UsuńChyba lepiej wnieść mimo wszystko zapytanie czy nawet protest w formie pisemnej i to poleconym. Wtedy muszą odnotować, że takie pismo wpłynęło. Bo "na gębę" do nikogo nic nie dotrze. Ja bym jeszcze odpis takiego pisma wysłała do redakcji jakiejś, jest chyba "Stolica" czy coś takiego, albo wysłać zdjęcia z opisem do redakcji stołecznego portalu informacyjnego z sugestią czy nie mogliby się zainteresować tą sprawą.
OdpowiedzUsuńNotaroo z pewnością tego tak nie zostawię....
UsuńEch... trudno, żeby nie opadły. A przecież ktoś za to był odpowiedzialny. Tyle że to są tylko drzewa...tuje... więc. Głupota i bezmyślność, ale i brak edukacji. Odpowiedzialności.
OdpowiedzUsuńŻal.
Pewnie ze żal....bo kiedyś były piękne...
Usuńfaktycznie "bez pojęcia", jakby to ujął mój Stryj... wydawać by się mogło, że do pracy w zieleni miejskiej powinno się przyjmować kogoś pod odpowiedniej szkole /np. przy Bełskiej, moja siostrzenica tam się edukuje/, ale nie sztuka szkołę skończyć, sztuką jest UMIEĆ...
OdpowiedzUsuń...
kiedyś na Ursynowie posadzono wzdłuż ulicy sumak octowiec... nie powiem, ładna roślinka, ale tu też miało miejsce "bez pojęcia", bo nikt nie wiedział, jak ona funkcjonuje, jak agresywnie się rozkorzenia i rozrasta... więc już po roku, czy dwóch wjechał ciężki sprzęt, żeby ten sumak usunąć, pół ulicy na całej długości trzeba było rozbebeszyć w tym celu...
to co się dziwić ludziom, że się migają od płacenia podatków, gdy ich dutki są tak marnowane?...
p.jzns :)
Ten sumak-octowiec to faktycznie okropnie długie ma korzenie. Chociaż niewątpliwie pięknie kwitnie....
UsuńStokrotko, nim sie zrealizuje te wszystkie pomysly zorganizuj z lokatorami z parteru pidlewanie-moze da sie uratowac drzewka. Jak lokatorzy podlewaja swoje ogrodki to i yuje moga. Toz to znieczuluca, dotyczy wszystkiego co zyje a rosliny tez czuja i cierpua Malgosia.
OdpowiedzUsuńNiestety Małgosiu - tych drzewek nie uda się już uratować...
UsuńPani Stokrotko to bardzo smutne ze tak zaniedbano te drzewa. Może da się je jeszcze uratować?
OdpowiedzUsuńKasia
Niestety Kasiu - już jest za póżno...
UsuńWydaje mi się ,że akcent winien być postawiony w innym miejscu. Opisała Pani wizytę w administracji gdzie "bóstwa urzędnicze" pozwoliły na spotkanie za pośrednictwem telefonu a nie osobiście. Moim zdaniem zniszczenie roślin to drobiazg w porównaniu z tym ,traktowaniem interesanta. Myślę ,że idealnie do sprawy odniósł się pierwszy komentarz, mówiący o kompletnej ignorancji urzędników skupionych na rzeczach innych niźli ważne. (Kloszard)
OdpowiedzUsuńMyślę, że i jedno i drugie było paskudne. Ale drzew przecież szkoda...
UsuńMamy do czynienia z brakiem pomyślunku.
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest....
UsuńUrzędnik to inna kategoria zawodowa, miałam niedawno do czynienia z administracją osiedla, szkoda słów!
OdpowiedzUsuńWielki żal, bo tak długo przetrwały, a ktoś zaniedbał.
U nas posadzono tuje na trawnikach, a potem zrobiono wykopy pod cos, oczywiście połowa krzewów uschła...
Urzędnik to inna kategoria zawodowa, miałam niedawno do czynienia z administracją osiedla, szkoda słów!
OdpowiedzUsuńWielki żal, bo tak długo przetrwały, a ktoś zaniedbał.
U nas posadzono tuje na trawnikach, a potem zrobiono wykopy pod cos, oczywiście połowa krzewów uschła...
jotka
To o tej sytuacji Ci kiedyś wspominałam w komentarzu u Ciebie....I o swojej bezsilności...
UsuńTak niestety czasem bywa. Brak słów...
OdpowiedzUsuńTe sławetne administracje.....Po pierwsze wydaje mi się, że tuje były zbyt leciwe na przesadzanie. My mamy w ogrodzie ponad 50 sztuk, rosną ponad 15 lat. Wszystkie zdrowe, urodziwe. Po drugie - rzecz jasna, że każde drzewo po przesadzaniu potrzebuje dużo wody. Trudno nie przyznać racji rezolutnemu panu z administracji, zdarza się, że drzewa usychają, ale drogi panie, nie przez bezmyślność. Gdyby pan nie dostał jesć i pić , też już by pan nie zajmował stołeczka. A tak, to......
OdpowiedzUsuńMasz rację we wszystkim co napisałaś.
UsuńDziękuję Anusiu...
Kochana!
OdpowiedzUsuńU nas też jest problem ze sprzątaniem, zazielenianiem.
Koszą, nikt trawy nie sprząta.
A pani sprzątająca nawet nie zamiata chodników.
Pisałam pisma, nic to nie dało.
Ja się denerwuję i tylko ja głośno mówię, mieszkańcy cicho siedzą, bo to pani z naszego bloku jest!
Dobrze, że wywalczyłam po latach, sprzątniecie 3 bud dla psów spod mojego balkonu!
Pozdrawiam cieplutko💚🍀🌼😊
Wychodzi na to Morgano ze wszędzie jest tak samo albo podobnie.
UsuńPozdrawiam pięknie .
Jak to się wszystko precyzyjnie zazębia. Nastała moda na chrust to i drzewa usychają...
OdpowiedzUsuńCzy ja Ci już Bojo mówiłam że Cię uwielbiam? :-)))
UsuńNo tak..., domagałaś się dbania o tuje, podczas kiedy pracownicy po prostu robią, co im każą, a czego nie każą, to na wszelki wypadek nie robią. Bardzo podobnie jest w Irlandii, choć akurat na takim babolu z przesadzaniem drzew, nikogo jeszcze nie przyłapałem. Może dlatego, że większość terenów, to prywatna własność, a o swoje nieco inaczej dbają niż o wspólne.
OdpowiedzUsuńA propos dbałości. Kilka lat temu w miasteczku mojej babci powstał pomysł, żeby odbudować totalnie zrujnowany zbór protestancki, służący za komuny jako magazyn nawozów, a teraz służący jedynie za chwiejące się ściany z przeciekającym dachem, odrestaurować i przerobić na kościół. A że było to już za obecnej władzy, chętnie znalazły się pieniądze, zwłaszcza że nie były to pieniądze decydentów, a można nimi było kupić wsparcie kościoła. Znalazł się jednak lokalny działacz, który przestrzegał, że biednej gminy nie będzie stać na utrzymanie obiektu i przedstawił piękny projekt rewitalizacji, ze zmianą funkcji na teren wypoczynku (pozostawiono w nim narożniki budynku, resztę proponowano wyburzyć, zasadzić trawę, postawić ławkę). Wywołało to oburzenie, że jak to, żeby nie brać darmowych pieniędzy na odbudowę. Na nic było tłumaczenie znającego życie działacza, że w tej gminie nikt nie potrafi dbać o tego typu zabytki, a jeszcze mniej potrafi je utrzymać. Problem rozwiązał się sam, bo chętni na darmową kasę nie tylko nie potrafili dbać o obiekty, ale nie potrafili też zadbać o przygotowanie i złożenie odpowiednich dokumentów na czas, w związku z tym pieniądze przepadły i nie ma ani kościoła, ani terenu rekreacyjnego. Tak to jest z DBANIEM O WSPÓLNE.
Najbardziej przykre w tym wszystkim jest to że to jest prawdziwe.
UsuńW naszej wspólnocie mamy seniorów, którzy lubią dbać o rośliny. Na zewnątrz mamy kran i wąż ( za tę wodę płacimy wszyscy ), więc podlewają. Osoby sprzątające też dbają o nasze rośliny.
OdpowiedzUsuńA u nas jest niestety inaczej.... I bardzo to jest smutne....
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że bezmyślność, niedbalstwo i brak empatii.
A tujek bardzo szkoda.
Pozdrawiam:)
Bardzo szkoda Leno. Jak się wychylę ze swojego 10go piętra to je widze takie uschniete....
UsuńRozumiem, co czujesz, Stokrotko.
UsuńNam kilka lat temu wietrzysko wyrwało z korzeniami i przewróciło potężny świerk. Kilka dni te nagie kikuty sterczały spomiędzy sztachet i na widok tego obalonego kolosa po prostu krajało się serce...
:)
Dziękuję Leno za zrozumienie...
UsuńTe martwe drzewa mówią wiele o duszy tego kraju...
OdpowiedzUsuńWiększość dowodów sugeruje,że drzewa nie umierają z powodu genetycznie zaprogramowanego starzenia się,a raczej są zabijane przez czynnik zewnętrzny,biotyczny lub abiotyczny.W każdym razie drzewa nie tylko umierają,ile są zabijane.Drzewa mogą żyć w nieskończoność.
Dawno temu,na niemiecki cmentarz wjechał spychacz i zgarnął wszystkie niemieckie nagrobki.Załadowano je na ciężarówki i wywieziono w nieznanym kierunku.Pomiędzy grobami rosło kilkadziesiąt pięknych rododendronów.Wszystkie"wykopano"i posadzono wokół Zakładowego Domu Kultury.Wszystkie uschły.
Niedawno"wykopano"kilkanaście świerków(takich jak na zdj.nr.2)i posadzono na pobliskim stoku narciarskim.Podlewano.Wszystkie uschły.
Przesadzałem cztery cisy kolumnowe wielkości tych żywotników.Przesadzałem je dwa lata.Nie uschły.
Mówią,że starych drzew się nie przesadza.
https://www.youtube.com/watch?v=BFTj0hM3DHM
"Aby istnieć jako naród,prosperować jako państwo,żyć jako naród,musimy mieć drzewa"-Theodore Roosevelt
Dużo cienia życzę w ten długi,słoneczny weekend:)
Kochany jesteś Henryku. Najserdeczniej Ci dziękuję i również życzę pięknych dni. Tobie i Twoim najbliższym :-)
UsuńBezmyślność i lenistwo po prostu wychodzą. Ktoś wpadł na pomysł, drzewa trzeba było przesadzić, przesadzono i tyle. Koniec tematu, a że uschły... Wielka szkoda, ale niestety ludziom zależy na wygodnictwie. Żeby w ogóle tuje posadzić wokół śmietnika... Nie było lepszego miejsca?
OdpowiedzUsuńNo właśnie też się nad tym zastanawiam.
UsuńWydaje mi się, że to brak umiejętności przewidywania skutków własnych działań. Ludzie są po prostu ograniczeni umysłowo. Kazali drzewa przesadzić to przesadzili, ale skoro nie kazali podlewać...
OdpowiedzUsuńA Twoje tuje są piękne!
Dziękuję Halinko za uznanie dla moich drzew :-)
Usuń-- takich bezmyślnych decyzji pełno wokół nas, coraz więcej osób wychodzi z założenia ,,a co się będę przejmował, przecież to nie moje" i tylko .... no właśnie, są jeszcze osoby wrażliwe, których to boli...
OdpowiedzUsuńNo właśnie Alinko....
UsuńA to Polska właśnie ...
OdpowiedzUsuń....W tym gorszym wydaniu...
UsuńNie wiem czy pamiętasz...Trzy lata temu przesadziliśmy (przeprowadziliśmy) siedemnaści starych tui z Misiowego Domku na Wrzosowisko...Dokładnie wiem ile zachodu jest przy takiej operacji, a wody potrzeba "ocean", bo tuje lubią mieć mokro w ruchu ciągłym...Ten pan powinien się zajmować pielęgnacją sztucznej trawy...;o)
OdpowiedzUsuńTeż tak mysle Gordyjeczko jeśli chodzi o tego pana...
UsuńCoś strasznego... Ludziom się nie chce o nic dbać, to jest okropne. Najlepiej, żeby wszystko uschło, zabetonować osiedla, a potem płacz, że powietrze złe ;(
OdpowiedzUsuńNo niestety. :-)
UsuńTo odkąd pamiętam ogólna niegospodarność w naszym kraju. Ale że w spółdzielni mieszkaniowej, którą mieszkańcy utrzymują bywa takie marnotrawstwo to jeszcze gorzej. U nas ta SM posadziła od razu suche iglaki.Nawet robotnicy wsadzali je w wąskie rowki, obcinając część korzeni. Cudu nie było, po jakimś czasie zajechały te same wielkie ciężarówki i pozabierały te suche krzaki i drzewka. Niektórzy na tym zarobili, bo przecież posadzili. Na ubitej glinie najeżonej cegłami i gruzem po budowie. Wreszcie 7 lat po zasiedleniu bloku i po wycieczce na zachód, gdzie zachwyciła nas zieleń i kwiaty, nawet na dachach, mój mąż podjął inicjatywę zazielenienia naszego bloku. 4 miesiące to robił, a sąsiedzi pomagali. On wszystko przywoził na maluchu lub w wynajętym samochodzie: humus, drzewka, krzewy, trawę, łopaty, grabie, taczki, i organizował roboty. Kopali, wywozili cegły i gruz, sadzili, siali.. Potem mąż podlewał. Jeszcze w Wigilię dodatkowo podwiązywał młode drzewka, żeby wiatr ich nie połamał. Prosiliśmy tylko administrację o płotki w celu ochrony żywopłotu i krzewów, bo mieszkańcy sąsiednich bloków, tu wyprowadzali psy i niszczyli. Wszędzie takie płotki dawali, tylko nasz blok starannie ominęli. A potem większość zieleni SM zlikwidowała i zrobiła olbrzymi parking. Gdy zaczęłam się upominać o zieleń, karali nas indywidualna podwyżką czynszu za co tylko się dało, np wstecz za wodę nieopomiarowaną - 20x więcej niż potem po założeniu licznika, bo powiadomili tak, aby nie zdążyć. I nie tylko to. Druga sprawa. Czy u nas konserwuje się obiekty, jakie z wielkim hukiem się inicjuje? Widać to po ławkach i przydrożnych komputerach w parku, które miały czemuś służyć informacją. K.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Krystyno za tak ciekawy komentarz
UsuńMyślę że od dawna mamy problem braku odpowiedzialności urzędników różnego typu i stopnia za to co robią. Nikt nie zostaje upomniany czy ukarany za zła lub szkodliwa decyzję czy błędne postępowanie. Taki pracownik śmieję się nam w oczy i będąc debilem udowadnia bezczelnie jaka ma bezkarność swojej władzy nad nami. NIESTETY.
OdpowiedzUsuńTak niestety jest Joasiu....
UsuńDelikatnie to nazwałaś, jako bezmyślność, a to jest kwitnąca ciągle BIUROKRACJA w przejawach: ja ważny, bo urzędnik, pokażę petentowi, kto tu rządzi, a podlane sosem: lenistwa, tumiwisizmu, złośliwości i głupoty. K.
OdpowiedzUsuńZgadza się niestety Krystyno.
Usuń