wtorek, 14 czerwca 2022

Bezmyślność czy .....????

Najpierw zacytuję Joannę Chmielewską - autorkę wielu książek:
"Jedyne, co na tym świecie naprawdę nie ma granic, to ludzka głupota"


Na zdjęciu altanka śmietnikowa koło mojego bloku. Otaczają ją tuje - po jednej stronie jest ich pięć po drugiej też pięć. Mają mniej więcej 15-20 lat.
Tuje zostały tam posadzone parę miesiący temu - w marcu br. 
Poprzednio rosły z drugiej strony budynku, w ogródkach przydomowych uprawianych przez osoby mieszkające na parterze budynku. Tuje wyglądały ślicznie i stanowiły piękną ścianę zieleni odgradzającą tych mieszkańców od parkingu, który zrobiono przed wejściem do budynku.
Tuje przesadzono aby postawić nowy parkan oddzielający te ogródki od chodnika przy parkingu.
Teraz te tuje rosną - to znaczy nie rosną - przy tej altance śmietnikowej.
Tuje - jak pewnie zauważyliście - uschły. Wszystkie...
Uschły bo nie były podlewane.
Kiedy mniej więcej dwa miesiące temu zauważyłam, że nie są zielone tylko żółtawe i martwe to wierzyć mi się nie chciało, że to prawda. Przecież zatrudniono ludzi, przywieziono samochodami worki z ziemią, przesadzono tuje  fachowo i nawet przymocowano do słupków wbitych w ziemię /zobaczcie na zdjęciu/.
Wychodzi na to, że od momentu przesadzenia nikt ich nie podlewał. A przecież ktoś /kto?/ powinien to robić. Przecież to chyba logiczne, że drzewa po przesadzeniu trzeba podlewać żeby się przyjęły. Szczególnie tak duże drzewa. I szczególnie w sytuacji gdy na wiosnę prawie wcale nie było opadów.
W pewnym momencie zdecydowałam, że sama będę podlewać te tuje. Tylko czy noszenie w konewce wody z 10 piętra na którym mieszkam nie będzie wyglądało idiotycznie...? 
No i czy o tym nie powinni pomyśleć gospodarze domu zwani kiedyś dozorcami??? I czy nie powinna tego podlewania dopilnować administracja osiedla na którym mieszkam? Przecież żeby podlać coś co rośnie przed blokiem wystarczy podłączyć gumowego węża do kranu, który znajduje się w piwnicy.
 
Więc poszłam do administracji osiedla.
Zacznę od tego, że administrację przeniesiono do bardzo eleganckiego, niedawno zbudowanego budynku. Gdy weszłam do holu administracji od razu poczułam się jak w kuluarach jakiegoś niezwykle ważnego ministerstwa. Było pusto, cicho, przestronnie i elegancko. 
Pani oddzielona ode mnie wysoką szybą zapytała mnie w jakiej przyszłam sprawie. Powiedziałam gdzie mieszkam i że chciałabym rozmawiać z osobą odpowiedzialną za tereny zielone na osiedlu. Pani gdzieś zadzwoniła po czym powiedziała, że muszę poczekać. No więc poczekałam. Po pewnym czasie pani przekazała mi słuchawkę telefonu. Pan w telefonie nie przedstawił się /więc nie wiem z kim rozmawiałam/  tylko zapytał o co chodzi. Przedstawiłam się, powiedziałam gdzie mieszkam i zapytałam dlaczego doprowadzono do tego, że piękne drzewa zostały zmarnowane. Nie będę Wam przekazywać treści rozmowy telefonicznej bo nie chcę po raz kolejny tego przeżywać. W każdym razie usłyszałam, że niepotrzebnie się denerwuję,  bo przecież drzewa czasami usychają. I że jemu się wydaje, że te drzewa były jednak podlewane...

Naprawdę ręce mi opadły. Zastanawiam się tylko czy mamy w tym przypadku do czynienia z bezmyślnością czy - jak pisała Joanna Chmielewska - z bezgraniczną ludzką głupotą...
------------------------------------------------------------------
Dopisek z godz. 13.00 dn. 14 czerwca:

Dla porównania 3 tuje i srebrny świerk na naszej podwarszawskiej działce RODOS. Zrobiłam im zdjęcie przed chwilą. Ale o te i inne drzewa dba cała nasza rodzina...



82 komentarze:

  1. To nie jest głupota -to jest europejska dbałość o klimat . W stu procentach. Idee Brukselskich urzędników zawitały na osiedle więc warto szukać pozytywów a nie się martwić.

    OdpowiedzUsuń
  2. To faktycznie ręce opadają....
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupota ludzka jednak nie ma granic...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cytat z J. Chmielewskiej absolutnie słuszny.
    Natomiast "gospodarz" domu?
    Podejrzewam, że nikt się z nim w tej sprawie nie kontaktował. Prawdopodobnie administracja ma tak obszerną instrukcję na temat podziału kompetencji, że jeszcze do tego punktu nie dotarli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ktoś za to dostał pieniądze, a że uschły? Lepiej by było posadzić na ścianach bluszcz, no tak, ale pnącze też trzeba podlewać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt - szkoda tych drzewek. I znam z autopsji - mają tendencję do szybkiego usychania niestety. Pozdrawiam Stokrotko :/ .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego powinny być dużo podlewane żeby nie uschły....

      Usuń
  7. Na sto procent to ludzka głupota, a przede wszystkim niedbałość i niechciejstwo.

    OdpowiedzUsuń
  8. A może jeszcze trochę nawozu specjalnego do iglaków i dużo wody i da się uratować te rośliny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaguniu,
    serce płacze kiedy piękno przyrody jest dewastowane. Najlepiej byłoby teraz zmusić administrację żeby te biedne tuje wykopali bo i tak już nic z tego, a na ich miejsce posadzili od nowa jakieś małe krzewy szybko rosnące - może jakieś pismo zredagować, niech się podpiszą mieszkańcy, pewnie nie wszyscy bo zawsze znajdzie się jakiś na "nie", ale trochę tych podpisów by się pewnie zebrało. I zacząć zamęczać prezesa . "Pamiętajmy o ogrodach, przecież stamtąd wyszliśmy..." to słowa Piosenki Jonasza Kofty, a przecież nawet parę takich tui to już namiastka ogrodu, które przybliżają nasze betonowe bloki choć trochę do matki natury...
    Serdecznie Cię pozdrawiam
    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuniu to jasne że je niedługo wykopią. Ale może niech już nic nowego nie sadzą .bo znowu będzie tak samo...

      Usuń
  10. No cóż - owej administracji osiedla wyłazi zatęchła słoma z butów. Pomału wraca idea "wspólne, znaczy niczyje" a więc nie trzeba tego szanować. Każda ADM w stolicy ma swego kierownika- pozostaje jeszcze tylko napisanie do owego człowieka skargi i zebranie pod listem kilku podpisów a następnie złożenie tegoż na dziennik. A do tego listu dobrze byłoby dołączyć zdjęcia owych drzew. Drzewom co prawda raczej już nic nie pomoże, no ale może uchroni inne przed bezmyślnością ludzką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu z pewnością coś wymyślę....
      Dziękuję Ci

      Usuń
  11. Podobno na Pradze ciągle mówią że "nóż się w kieszeni otwiera". I to jest ten przypadek :-))))
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest potocznie tak zwany "tumiwisizm" - nie moje to mam to w .... wiadomo gdzie, ja tu tylko pracuję. Niestety poziom myślenia, odpowiedzialności pozostawia wiele do życzenia.

    OdpowiedzUsuń
  13. I jedno, i drugie! Ileż razy widziałam piękne projekty zieleni, które po jakimś czasie usychały, bo nikt się nimi nie zajmował. Zdobyć na nie kasę, odwalić robotę, a co dalej? Brak odpowiedzialnych! Za dużo urzędników, a za mało ludzi do pracy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Brak wrażliwości, "tumiwisizm" ... kazali to przesadzili , koszty tej imprezy jakoś się rozchoduje ... Smutne, ale powszechne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba lepiej wnieść mimo wszystko zapytanie czy nawet protest w formie pisemnej i to poleconym. Wtedy muszą odnotować, że takie pismo wpłynęło. Bo "na gębę" do nikogo nic nie dotrze. Ja bym jeszcze odpis takiego pisma wysłała do redakcji jakiejś, jest chyba "Stolica" czy coś takiego, albo wysłać zdjęcia z opisem do redakcji stołecznego portalu informacyjnego z sugestią czy nie mogliby się zainteresować tą sprawą.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ech... trudno, żeby nie opadły. A przecież ktoś za to był odpowiedzialny. Tyle że to są tylko drzewa...tuje... więc. Głupota i bezmyślność, ale i brak edukacji. Odpowiedzialności.
    Żal.

    OdpowiedzUsuń
  17. faktycznie "bez pojęcia", jakby to ujął mój Stryj... wydawać by się mogło, że do pracy w zieleni miejskiej powinno się przyjmować kogoś pod odpowiedniej szkole /np. przy Bełskiej, moja siostrzenica tam się edukuje/, ale nie sztuka szkołę skończyć, sztuką jest UMIEĆ...
    ...
    kiedyś na Ursynowie posadzono wzdłuż ulicy sumak octowiec... nie powiem, ładna roślinka, ale tu też miało miejsce "bez pojęcia", bo nikt nie wiedział, jak ona funkcjonuje, jak agresywnie się rozkorzenia i rozrasta... więc już po roku, czy dwóch wjechał ciężki sprzęt, żeby ten sumak usunąć, pół ulicy na całej długości trzeba było rozbebeszyć w tym celu...
    to co się dziwić ludziom, że się migają od płacenia podatków, gdy ich dutki są tak marnowane?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten sumak-octowiec to faktycznie okropnie długie ma korzenie. Chociaż niewątpliwie pięknie kwitnie....

      Usuń
  18. Stokrotko, nim sie zrealizuje te wszystkie pomysly zorganizuj z lokatorami z parteru pidlewanie-moze da sie uratowac drzewka. Jak lokatorzy podlewaja swoje ogrodki to i yuje moga. Toz to znieczuluca, dotyczy wszystkiego co zyje a rosliny tez czuja i cierpua Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Małgosiu - tych drzewek nie uda się już uratować...

      Usuń
  19. Pani Stokrotko to bardzo smutne ze tak zaniedbano te drzewa. Może da się je jeszcze uratować?
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  20. Wydaje mi się ,że akcent winien być postawiony w innym miejscu. Opisała Pani wizytę w administracji gdzie "bóstwa urzędnicze" pozwoliły na spotkanie za pośrednictwem telefonu a nie osobiście. Moim zdaniem zniszczenie roślin to drobiazg w porównaniu z tym ,traktowaniem interesanta. Myślę ,że idealnie do sprawy odniósł się pierwszy komentarz, mówiący o kompletnej ignorancji urzędników skupionych na rzeczach innych niźli ważne. (Kloszard)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że i jedno i drugie było paskudne. Ale drzew przecież szkoda...

      Usuń
  21. Mamy do czynienia z brakiem pomyślunku.

    OdpowiedzUsuń
  22. Urzędnik to inna kategoria zawodowa, miałam niedawno do czynienia z administracją osiedla, szkoda słów!
    Wielki żal, bo tak długo przetrwały, a ktoś zaniedbał.
    U nas posadzono tuje na trawnikach, a potem zrobiono wykopy pod cos, oczywiście połowa krzewów uschła...

    OdpowiedzUsuń
  23. Urzędnik to inna kategoria zawodowa, miałam niedawno do czynienia z administracją osiedla, szkoda słów!
    Wielki żal, bo tak długo przetrwały, a ktoś zaniedbał.
    U nas posadzono tuje na trawnikach, a potem zrobiono wykopy pod cos, oczywiście połowa krzewów uschła...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To o tej sytuacji Ci kiedyś wspominałam w komentarzu u Ciebie....I o swojej bezsilności...

      Usuń
  24. Tak niestety czasem bywa. Brak słów...

    OdpowiedzUsuń
  25. Te sławetne administracje.....Po pierwsze wydaje mi się, że tuje były zbyt leciwe na przesadzanie. My mamy w ogrodzie ponad 50 sztuk, rosną ponad 15 lat. Wszystkie zdrowe, urodziwe. Po drugie - rzecz jasna, że każde drzewo po przesadzaniu potrzebuje dużo wody. Trudno nie przyznać racji rezolutnemu panu z administracji, zdarza się, że drzewa usychają, ale drogi panie, nie przez bezmyślność. Gdyby pan nie dostał jesć i pić , też już by pan nie zajmował stołeczka. A tak, to......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację we wszystkim co napisałaś.
      Dziękuję Anusiu...

      Usuń
  26. Kochana!
    U nas też jest problem ze sprzątaniem, zazielenianiem.
    Koszą, nikt trawy nie sprząta.
    A pani sprzątająca nawet nie zamiata chodników.
    Pisałam pisma, nic to nie dało.
    Ja się denerwuję i tylko ja głośno mówię, mieszkańcy cicho siedzą, bo to pani z naszego bloku jest!
    Dobrze, że wywalczyłam po latach, sprzątniecie 3 bud dla psów spod mojego balkonu!
    Pozdrawiam cieplutko💚🍀🌼😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to Morgano ze wszędzie jest tak samo albo podobnie.
      Pozdrawiam pięknie .

      Usuń
  27. Jak to się wszystko precyzyjnie zazębia. Nastała moda na chrust to i drzewa usychają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja Ci już Bojo mówiłam że Cię uwielbiam? :-)))

      Usuń
  28. No tak..., domagałaś się dbania o tuje, podczas kiedy pracownicy po prostu robią, co im każą, a czego nie każą, to na wszelki wypadek nie robią. Bardzo podobnie jest w Irlandii, choć akurat na takim babolu z przesadzaniem drzew, nikogo jeszcze nie przyłapałem. Może dlatego, że większość terenów, to prywatna własność, a o swoje nieco inaczej dbają niż o wspólne.
    A propos dbałości. Kilka lat temu w miasteczku mojej babci powstał pomysł, żeby odbudować totalnie zrujnowany zbór protestancki, służący za komuny jako magazyn nawozów, a teraz służący jedynie za chwiejące się ściany z przeciekającym dachem, odrestaurować i przerobić na kościół. A że było to już za obecnej władzy, chętnie znalazły się pieniądze, zwłaszcza że nie były to pieniądze decydentów, a można nimi było kupić wsparcie kościoła. Znalazł się jednak lokalny działacz, który przestrzegał, że biednej gminy nie będzie stać na utrzymanie obiektu i przedstawił piękny projekt rewitalizacji, ze zmianą funkcji na teren wypoczynku (pozostawiono w nim narożniki budynku, resztę proponowano wyburzyć, zasadzić trawę, postawić ławkę). Wywołało to oburzenie, że jak to, żeby nie brać darmowych pieniędzy na odbudowę. Na nic było tłumaczenie znającego życie działacza, że w tej gminie nikt nie potrafi dbać o tego typu zabytki, a jeszcze mniej potrafi je utrzymać. Problem rozwiązał się sam, bo chętni na darmową kasę nie tylko nie potrafili dbać o obiekty, ale nie potrafili też zadbać o przygotowanie i złożenie odpowiednich dokumentów na czas, w związku z tym pieniądze przepadły i nie ma ani kościoła, ani terenu rekreacyjnego. Tak to jest z DBANIEM O WSPÓLNE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej przykre w tym wszystkim jest to że to jest prawdziwe.

      Usuń
  29. W naszej wspólnocie mamy seniorów, którzy lubią dbać o rośliny. Na zewnątrz mamy kran i wąż ( za tę wodę płacimy wszyscy ), więc podlewają. Osoby sprzątające też dbają o nasze rośliny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas jest niestety inaczej.... I bardzo to jest smutne....

      Usuń
  30. Witaj, Stokrotko.

    Powiedziałabym, że bezmyślność, niedbalstwo i brak empatii.
    A tujek bardzo szkoda.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo szkoda Leno. Jak się wychylę ze swojego 10go piętra to je widze takie uschniete....

      Usuń
    2. Rozumiem, co czujesz, Stokrotko.
      Nam kilka lat temu wietrzysko wyrwało z korzeniami i przewróciło potężny świerk. Kilka dni te nagie kikuty sterczały spomiędzy sztachet i na widok tego obalonego kolosa po prostu krajało się serce...

      :)

      Usuń
    3. Dziękuję Leno za zrozumienie...

      Usuń
  31. Te martwe drzewa mówią wiele o duszy tego kraju...
    Większość dowodów sugeruje,że drzewa nie umierają z powodu genetycznie zaprogramowanego starzenia się,a raczej są zabijane przez czynnik zewnętrzny,biotyczny lub abiotyczny.W każdym razie drzewa nie tylko umierają,ile są zabijane.Drzewa mogą żyć w nieskończoność.
    Dawno temu,na niemiecki cmentarz wjechał spychacz i zgarnął wszystkie niemieckie nagrobki.Załadowano je na ciężarówki i wywieziono w nieznanym kierunku.Pomiędzy grobami rosło kilkadziesiąt pięknych rododendronów.Wszystkie"wykopano"i posadzono wokół Zakładowego Domu Kultury.Wszystkie uschły.

    Niedawno"wykopano"kilkanaście świerków(takich jak na zdj.nr.2)i posadzono na pobliskim stoku narciarskim.Podlewano.Wszystkie uschły.

    Przesadzałem cztery cisy kolumnowe wielkości tych żywotników.Przesadzałem je dwa lata.Nie uschły.

    Mówią,że starych drzew się nie przesadza.
    https://www.youtube.com/watch?v=BFTj0hM3DHM

    "Aby istnieć jako naród,prosperować jako państwo,żyć jako naród,musimy mieć drzewa"-Theodore Roosevelt

    Dużo cienia życzę w ten długi,słoneczny weekend:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochany jesteś Henryku. Najserdeczniej Ci dziękuję i również życzę pięknych dni. Tobie i Twoim najbliższym :-)

      Usuń
  32. Bezmyślność i lenistwo po prostu wychodzą. Ktoś wpadł na pomysł, drzewa trzeba było przesadzić, przesadzono i tyle. Koniec tematu, a że uschły... Wielka szkoda, ale niestety ludziom zależy na wygodnictwie. Żeby w ogóle tuje posadzić wokół śmietnika... Nie było lepszego miejsca?

    OdpowiedzUsuń
  33. Wydaje mi się, że to brak umiejętności przewidywania skutków własnych działań. Ludzie są po prostu ograniczeni umysłowo. Kazali drzewa przesadzić to przesadzili, ale skoro nie kazali podlewać...
    A Twoje tuje są piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Halinko za uznanie dla moich drzew :-)

      Usuń
  34. -- takich bezmyślnych decyzji pełno wokół nas, coraz więcej osób wychodzi z założenia ,,a co się będę przejmował, przecież to nie moje" i tylko .... no właśnie, są jeszcze osoby wrażliwe, których to boli...

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie wiem czy pamiętasz...Trzy lata temu przesadziliśmy (przeprowadziliśmy) siedemnaści starych tui z Misiowego Domku na Wrzosowisko...Dokładnie wiem ile zachodu jest przy takiej operacji, a wody potrzeba "ocean", bo tuje lubią mieć mokro w ruchu ciągłym...Ten pan powinien się zajmować pielęgnacją sztucznej trawy...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mysle Gordyjeczko jeśli chodzi o tego pana...

      Usuń
  36. Coś strasznego... Ludziom się nie chce o nic dbać, to jest okropne. Najlepiej, żeby wszystko uschło, zabetonować osiedla, a potem płacz, że powietrze złe ;(

    OdpowiedzUsuń
  37. To odkąd pamiętam ogólna niegospodarność w naszym kraju. Ale że w spółdzielni mieszkaniowej, którą mieszkańcy utrzymują bywa takie marnotrawstwo to jeszcze gorzej. U nas ta SM posadziła od razu suche iglaki.Nawet robotnicy wsadzali je w wąskie rowki, obcinając część korzeni. Cudu nie było, po jakimś czasie zajechały te same wielkie ciężarówki i pozabierały te suche krzaki i drzewka. Niektórzy na tym zarobili, bo przecież posadzili. Na ubitej glinie najeżonej cegłami i gruzem po budowie. Wreszcie 7 lat po zasiedleniu bloku i po wycieczce na zachód, gdzie zachwyciła nas zieleń i kwiaty, nawet na dachach, mój mąż podjął inicjatywę zazielenienia naszego bloku. 4 miesiące to robił, a sąsiedzi pomagali. On wszystko przywoził na maluchu lub w wynajętym samochodzie: humus, drzewka, krzewy, trawę, łopaty, grabie, taczki, i organizował roboty. Kopali, wywozili cegły i gruz, sadzili, siali.. Potem mąż podlewał. Jeszcze w Wigilię dodatkowo podwiązywał młode drzewka, żeby wiatr ich nie połamał. Prosiliśmy tylko administrację o płotki w celu ochrony żywopłotu i krzewów, bo mieszkańcy sąsiednich bloków, tu wyprowadzali psy i niszczyli. Wszędzie takie płotki dawali, tylko nasz blok starannie ominęli. A potem większość zieleni SM zlikwidowała i zrobiła olbrzymi parking. Gdy zaczęłam się upominać o zieleń, karali nas indywidualna podwyżką czynszu za co tylko się dało, np wstecz za wodę nieopomiarowaną - 20x więcej niż potem po założeniu licznika, bo powiadomili tak, aby nie zdążyć. I nie tylko to. Druga sprawa. Czy u nas konserwuje się obiekty, jakie z wielkim hukiem się inicjuje? Widać to po ławkach i przydrożnych komputerach w parku, które miały czemuś służyć informacją. K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Krystyno za tak ciekawy komentarz

      Usuń
  38. Myślę że od dawna mamy problem braku odpowiedzialności urzędników różnego typu i stopnia za to co robią. Nikt nie zostaje upomniany czy ukarany za zła lub szkodliwa decyzję czy błędne postępowanie. Taki pracownik śmieję się nam w oczy i będąc debilem udowadnia bezczelnie jaka ma bezkarność swojej władzy nad nami. NIESTETY.

    OdpowiedzUsuń
  39. Delikatnie to nazwałaś, jako bezmyślność, a to jest kwitnąca ciągle BIUROKRACJA w przejawach: ja ważny, bo urzędnik, pokażę petentowi, kto tu rządzi, a podlane sosem: lenistwa, tumiwisizmu, złośliwości i głupoty. K.

    OdpowiedzUsuń

Takie różności - część druga

  A tu z drugim wnuczkiem który teraz jest uczniem 2 -giej klasy liceum. To jego nazwałam Pytalskim. Ciąg dalszy różności: 1. Pierwszy biały...