czwartek, 28 lutego 2019

Może lepiej nie oddychać...?


W tygodniku Angora z dnia 16 grudnia 2018 roku znalazłam takie zestawienie:

1. 4 tysiące ofiar to efekt wielkiego smogu londyńskiego, który utrzymywał się w mieście pomiędzy 5 a 9 grudnia 1952 roku. Osoby zmarły w wyniku zatruć gazami na choroby dróg oddechowych.

2. 5 godzin dziennie przez ponad 3 miesiące. Tyle czasu zabrało w Chinach stworzenie cegły za pomocą wsysania przez odkurzacz zanieczyszczonego powietrza.

3. Wśród 50 najbardziej zanieczyszczonych miast Europy aż 33 znajduje się w Polsce.

4. Zanieczyszczenie powietrza skraca długość życia średnio o 1,8 roku. Najgorzej sytuacja przedstawia się w Indiach, gdzie długość życia spada o 4,3 roku.

5. W 2017 roku w Holandii powstała wieża Smog Free Tower, której zadaniem jest oczyszczanie powietrza. Efektem ubocznym jest produkcja biżuterii z pyłów.

6. Islandia to najczystsze państwo na świecie, które może pochwalić się najlepszą jakością powietrza. Podobną opinią cieszy się też Kanada i Finlandia.

7. Na bardzo dobrym kanadyjskim powietrzu zarabiają miejscowe firmy, które sprzedają świeże powietrze w puszkach, między innymi do Chin, gdzie pod tym względem jest najgorzej.

8. Najniebezpieczniejszy dla człowieka jest pył o średnicy cząstek poniżej 2,5 mikrometra, ponieważ przenika on do układu oddechowego, a także do krwi.

9. Na całym świecie coraz bardziej popularni stają się bary tlenowe, w których zamawia się 10 lub 20-minutowe sesje oddychania przez specjalne rurki. Tłoczone jest przez nie specjalnie powietrze – oczyszczone i wzbogacone w tlen.

10. Gdy parę dni temu wyjechałam na działkę oddaloną o 25 kilometrów od Warszawy to …. zaczęłam normalnie oddychać.

Oby do wiosny...

Wiadomość z ostatniej chwili!!!!

Jeden z komentatorów podpisujący się jako henryk poinformował mnie niedawno, że zachodni naukowcy twierdzą, że smog nad Warszawą pochodzi znad Chin i Indii. I co Wy na to??????

wtorek, 26 lutego 2019

Portret


Fryderyk Chopin urodził się 22 lutego lub 1 marca 1810 roku w Żelazowej Woli




Twórczość Delacroix wydaje się niekiedy swego rodzaju sztuką przypominania o wielkości i naturze człowieka wszech czasów” – tak powiedział Charles Baudelaire o wielkim współczesnym mu malarzu Eugene Delacroix. Osobowość jego scharakteryzował następująco: „Niezmierzona pasja, spotęgowana niesamowitą wolą… W jego dziełach widać tylko postęp…”
Eugene Delacroix był przez sobie współczesnych podziwiany i chwalony ale też lżony i ostro krytykowany. Pozostawił po sobie ponad 800 obrazów, najznakomitsze freski jakie powstały w ciągu XIX wieku, ponad sześć tysięcy rysunków oraz ponad sto akwafort i litografii.
Znany jest głównie dzięki rewolucyjnemu obrazowi „Wolność wiodąca lud na barykady” na którym przedstawiona jest pół-naga kobieta z trójkolorowym sztandarem w dłoni. Kroczy ona przez barykadę pokrytą ciałami paryżan poległych w czasie rewolucji francuskiej.
Eugene Delacroix znany jest też jako twórca wspaniałego, najbardziej chyba popularnego portretu Fryderyka Chopina. Ten olejny portret na płótnie o rozmiarach 46 cm x 38 cm jest częścią nigdy nie ukończonego obrazu pt: „Chopin i George Sand”. Został namalowany ok. 1838 roku. Obraz został rozcięty. Dokonał tego zapewnie sam twórca. Ale czy zrobił to na skutek prośby Chopina czy też George Sand, tego też nikt nie wie. Jak wiadomo para ta po burzliwym związku rozstała się. Ta część obrazu na której jest George Sand znajduje się w zbiorach Ordrupgaard-Museum w Kopenhadze.
W portrecie tym Delacroix przedstawił najprawdziwszy i najbardziej wnikliwy obraz skomplikowanej osobowości Chopina. Był on bowiem jak każdy twórca osobą niesamowicie samotną. Wyjątkowo samotną, bo któż mógł tak wybitnego człowieka zrozumieć? Fryderyk Chopin był osobą przewrażliwioną ale i bardzo despotyczną i egoistyczną. Zamknięty, zawsze zamyślony, chmurny, drażliwy i skupiony tylko na sobie i swojej twórczości. A jak wiadomo Chopin był utalentowany nie tylko w dziedzinie muzyki. Był także uzdolniony literacko; dowodem na to są liczne, zachowane listy do rodziny i przyjaciół. Pięknie też rysował i miał zdolności aktorskie.
Podobno jeśli chodzi o kobiety to rozumiała go najlepiej właśnie George Sand, ale on starał się tego nie dostrzegać… zazdrosny o jej niezależność, sławę i ekstrawagancki tryb życia. Interesowały go z resztą tylko jego własne przeżycia.
Twórcę portretu łączyła z kompozytorem, a także z George Sand serdeczna przyjaźń. Kilka lat po pobycie u obojga na wsi w Nohant Delacroix tak napisał o Chopinie: „Bardzo go lubię, to nadzwyczaj wytworny człowiek, to najprawdziwszy artysta, jakiego spotkałem w życiu”. Malarz prowadził z Chopinem „niekończące się rozmowy w cztery oczy”. Pewnie dlatego udało mu się stworzyć tak trafny wizerunek Najwybitniejszego Polaka.
Stosunek tych dwóch wybitnych osób do siebie określiła w następujący sposób George Sand: „Chopin i Delacroix są sobie bardzo oddani. Mają bardzo podobne charaktery i są obdarzeni tymi samymi przymiotami ducha i serca. Co do sztuki jednak, to wprawdzie Delacroix rozumie i wielbi Chopina, lecz Chopin nie rozumie Delacroix. Szanuje i poważa w nim człowieka /…/, lecz nie lubi go jako malarza. Delacroix kocha muzykę, ma wyrobiony, wytrawny gust, może bez końca słuchać Chopina /…/. Chopin przyjmuje to uwielbienie, jest nim wzruszony, ale patrząc na obrazy przyjaciela – cierpi i nie jest w stanie powiedzieć o nich ani słowa”.
Delacroix można by nazwać największym kolorystą XIX wieku, gdyby przyjąć, że pojęcie to oznacza artystę, który myśli, czuje i wyraża się poprzez kolory, który oczami duszy widzi ich jednolitą kompozycję, a dopiero potem zaczyna dostrzegać poszczególne części i detale formy.
Malarz sycił oczy zebranymi w Luwrze obrazami mistrzów koloru, a przede wszystkim Rubensa. Czerpał inspiracje z dzieł Goethego, Scotta, Byrona i Victora Hugo. Lektury te rozpaliły jego romantyczną naturę, owładnęły jego duszą. To za ich sprawą stał się najwybitniejszym spośród romantyków w malarstwie. Wiele przedstawianych przez niego tematów pochodziło z utworów uwielbianych pisarzy i poetów. Ukazując je, artysta nie ograniczał się do prostej ilustracji wybranych fragmentów, ale za pomocą języka malarstwa starał się wyrazić najbardziej poruszające emocje ludzkiego serca.
Kiedy w sierpniu 1863 r. składano do grobu ciało Delacroix, okazało się, jak niewiele znaczył on dla oficjalnych sfer swej epoki. Rząd francuski, prawdopodobnie nie powiadomiony, nie przysłał swego przedstawiciela. Za trumną Eugene Delacroix nie jechał ani jeden dworski powóz.
Dopiero kilkadziesiąt lat później Paul Cezanne powiedział: „My wszyscy jesteśmy z Delacroix”. Stał się bowiem Delacroix wielkim autorytetem dla artystów , którzy pod koniec XIX wieku tworzyli podstawy sztuki nowoczesnej.
Pod koniec życia Paul Cezanne tak pisał w liście do Emila Bernarda: „Nie wiem czy moje słabe zdrowie pozwoli mi zrealizować kiedykolwiek moje marzenie – namalować apoteozę Delacroix”.
Ale wróćmy do portretu Fryderyka Chopina.
Ten nieukończony portret jest wyeksponowany od 1907 roku w paryskim Luwrze. Gdy w 2000 roku zwiedzałam to muzeum bardzo długo przyglądałam się twarzy Wielkiego Kompozytora. Widać na niej ślady pędzla malarza. Jestem pewna, że żaden inny malarz nie oddałby lepiej złożonego charakteru Fryderyka Chopina. Portret jest niezwykły i sprawia wrażenie, że przy każdym kolejnym spojrzeniu twarz się zmienia albo my dostrzegamy w niej coś innego. Jakimś tajemniczym szczegółem Delacroix budował wrażenie twarzy żyjącej i cierpiącej. Wydaje mi się, że w oczach Chopina widoczny jest ból.
Gdy kilka lat później oglądałam film „Pragnienie miłości” z Piotrem Adamczykiem w roli Chopina stanęła mi jak żywa przed oczami twarz Kompozytora z portretu namalowanego przez Delacroix.
----------------------------------------------------------------------------
Przy pisaniu tekstu korzystałam z informacji zawartych w następujących albumach:
W kręgu sztuki Eugene Delacroix” Wyd. Henschelverlag Berlin 1974/ Arkady Warszawa 1980.
1000 arcydzieł malarstwa” Wyd. Olesiejuk 2009.
---------------------------------------------------------------------------
Tekst ten w dniu 18 lutego 2013 roku został opublikowany na portalu pisarze.pl 


niedziela, 24 lutego 2019

Wybrzeże klifowe w Maroku nad Oceanem Atlantyckim...

Około 10 km na północ od Sidi Infi w miejscowości Lezgir znajdują się 2 naturalnie ukształtowane kamienne łuki wychodzące w morze. Łuki, miejscami dochodzące do 60 m zostały ukształtowane przez pływy oceanu.













 Zdjęcia w dniu 7 lutego 2019 zrobił geograf, podróżnik i belfer.w jednej osobie...który mały globus-piłeczkę wozi zawsze ze sobą...

piątek, 22 lutego 2019

Uzdolnione Dziewczyny z Ciechanowa


- Niestety, muszę już wracać – powiedziałam do Joanny, gdy już wszystkie wypiłyśmy kawę – bo kupiłam sobie powrotny bilet. No i po tej operacji nogi nie mogę za dużo siedzieć. Koniecznie muszę się przejśc ...
- Szkoda – Joanna objęła mnie ramieniem – bo myślałam że pójdziemy na zamek. I że zjemy razem obiad.…Ale rozumiem Cię.
-Następnym razem przyjadę na dłużej. Obiecuję. A teraz jeszcze pójdę zrobić parę zdjęć bo widziałam tu na wzgórku jakiś piękny kościół no i wspaniałe drzewa nad Łydynią...



Dziewczyn było pięć – Małgosia, Ewa, Ania, Basia i Danusia. Tak naprawdę to jest ich osiem, ale tego dnia miałam przyjemność poznać tylko te wymienione.


Gdy weszłam do sali to dziewczyny podniosły na chwilę głowy znad swoich malunków i powitały mnie uśmiechem. Potem znowu pochyliły się nad swoją twórczością.
Nie chciałam ich peszyć i przeszkadzać im. W końcu one tu nie przychodzą bez powodu tylko po to, aby realizować swoją pasję malowania i tworzenia.
A ja przyjechałam aby zobaczyć tę ich pasję no i spotkać się z Joanną.

Bo tak to już jest, że często po latach, gdy już jesteśmy wolne od obowiązków, od pracy zawodowej, od znoszenia i wykonywania często beznadziejnych poleceń swoich przełożonych… 
Gdy już dzieci dawno wyfrunęły nam z gniazd a wnuki przychodzą po to żeby się do nas przytulić i opowiedzieć nam jakich mają nowych przyjaciół na FB albo że rodzice kupili im pieska...

To właśnie wtedy i to niezależnie od tego jakie szkoły kończyłyśmy  wraca do nas marzenie o tym aby zrealizować się i zacząć robić to czego nie miałyśmy odwagi robić dotychczas.

Jedne zaczynają śpiewać w zespołach, chociaż ukończyły na przykład archeologię.

Inne zaczynają pisać książki, chociaż z wykształcenia są ekonomistkami.

A jeszcze inne zaczynają rzeźbić albo fotografować.

Albo malować. Tak jak te Dziewczyny które miałam przyjemność poznać 7 lutego w Centrum Kultury im. Marii Konopnickiej w Ciechanowie.

Dziewczyny malowały w skupieniu. Nie chciałam im przeszkadzać i spoglądać przez ramię ani też być za bardzo wścibska. Więc usiadłam razem z nimi przy stole i tylko patrzyłam.

W pewnym momencie przyznałam się do swojego największego kompleksu.
-Mój ojciec był rzeźbiarzem i malarzem – powiedziałam – a ja jestem antytalentem …
- A może dam Ci farby i spróbujesz? – zapytała Joanna.
- Nie Joasiu, nie chcę się skompromitować …- odpowiedziałam.

Joanna, która przepięknie maluje krążyła dookoła Dziewczyn i udzielała im fachowych porad. Robiła to w sposób niezwykle kulturalny. Niczego nie narzucała, ona tylko sugerowała, bo tak czynią tylko profesjonaliści, którzy wiedzą że prawie w każdym człowieku tkwi jakiś talent. I ten talent trzeba umieć umiejętnie wydobyć. W przeciwnym wypadku można go spłoszyć.

Na dworzec PKP wracałam ulicą Henryka Sienkiewicza.
Była piękna pogoda, świeciło słońce, śpiewały ptaki.
Udało mi się zrobić zdjęcia kilku tablicom które informują o historii i ciekawych wydarzeniach z życia Ciechanowa. Wiem, że są słabej jakości ale bardzo się śpieszyłam. No i słońce miałam za plecami.




Dziewczyny – jesteście wspaniałe. Życzę Wam coraz większej śmiałości i realizacji planów…

Malujcie nadal. Proszę Was.

A ja obiecuję, że wrócę do Was latem.

środa, 20 lutego 2019

Zadziwiające zjawiska przyrodnicze


/Podaję za informacją z jednego z numerów  Angory-Peryskop/

1. Pajęcze drzewa

Pakistan na przełomie 2010 i 2011 r. nawiedziła fala powodzi, która zalała ponad 20% kraju. Przyniosło to niespodziewane konsekwencje w świecie pająków. Uciekające przed żywiołem zwierzątka opanowały drzewa, otaczając kokonami swoich sieci ich korony.

2. Deszcz żab - czyli jedna z plag egipskich...

Wiosną 2009 roku w prefekturze Ishikawa w Japonii spadł deszcz żab, ale nie zanotowano tu nawet najmniejszego wiatru, a co dopiero trąby wodnej.

3. Kraina burz

Leży w Wenezueli w rejonie, w którym rzeka Catatumbo wpływa do jeziora Maracaibo. Wyładowania elektryczne trwają tu od 140 do 160 dni w roku mniej więcej przez dziesięć godzin na dobę – w tym czasie pojawia się średnio 2800 piorunów /rocznie jest ich ponad 40 tysięcy/

4. Wędrujące kamienie

Nie wiadomo w jaki sposób zmieniają swoje położenie gigantyczne głazy leżące na powierzchni wyschniętego jeziora Racetrack Playa w kalifornijskiej Dolinie Śmierci. Kamienie robią to raz na kilka lat, Jedynym świadectwem przemieszczania się głazów są żłobione przez nie koleiny.

5. Czerwony przypływ

W Stanach Zjednoczonych na Zachodnim Wybrzeżu można obserwować czerwony przypływ – nietypowe zjawisko wytworzone przez kwitnące algi morskie.

6. Tornado ognia

Ta śmiertelnie zabójcza kombinacja wysokiej temperatury i porywistego wiatru połączona z kłębiącym się ogniem zaatakowała w 2010 roku brazylijskie miasto Aracatuba w stanie Sao Paulo.
---------------------------------------------------------------------------
Widzieliście kiedyś na własne oczy jakieś niesamowite zjawisko przyrodnicze? 

Na mnie parę lat temu w środku upalnego lipcowego dnia zaczął nagle padać śnieg. Byłam na swojej podwarszawskiej działce, wyrywałam chwasty, gdy pociemniało a po chwili trawa zrobiła się biała. A płatki śniegu miały średnicę kilku centymetrów. Uciekłam szybko do domku i przez okno patrzyłam zdziwiona na to zjawisko. Po paru minutach po śniegu nie było śladu... I słońce wyszło zza ciemnej chmury...

poniedziałek, 18 lutego 2019

W Krainie Łemków /XI/- pisarze i poeci związani z Muszyną


O tym, że malutka uzdrowiskowa miejscowość Muszyna leży na Małopolskim Szlaku Literackim dowiedzieliśmy się zaraz nastepnego dnia po przyjeżdzie podczas naszego pierwszego spaceru po tym miasteczku. /A w Muszynie byliśmy od 19 września do 10 pażdziernika 2018 roku na leczeniu sanatoryjnym i .... nie możemy stamtąd "wrócić"/.W dzielnicy miasteczka zwanej Podzamczem natrafiliśmy na tablicę informującą nas o poecie i dziennikarzu Adamie Ziemianinie. Ten twórca urodził się w Muszynie i do dziś można oglądać jego dom rodzinny przy ulicy Ogrodowej. A zadebiutował na łamach "Zycia Literackiego" w 1966 roku. A potem zaczął działąć w ramch tzw. Nowej Fali, czyli "literatury mówiącej wprost".Do grupy tej należeli m.inn. Julian Kornhauser, Adam Zagajewski, Stanisław Barańczak i Ryszard Krynicki.  Adam Ziemianin znany jest z wielu tomików wierszy i z tekstów pisanych dla grupy o nazwie "Stare Dobre Małżeństwo". 


Pochodzący z rodziny o mieszanych ukraińsko-polsko-niemieckich korzeniach poeta Jerzy Harasymowicz był z kolei załozycielem grupy poetyckiej o nazwie Muszyna. Starszy od Adama Ziemianina  traktowany był przez niego jak Mistrz. Był laureatem wielu nagród literackich...
Jerzy Harasymowicz poznał "Państwo Muszyńskie" w latach 1949-1951 będąc adeptem w zawodzie leśnika. W Muszynie spędził wiele miesięcy, poznał doskonale jej piękne okolice włócząc się po jej lasach i rezerwatach. Wracał potem często do Muszyny a gdy wracał to siadał na tej ławeczce. Więc i my zmęczeni wędrówkami siadaliśmy czasami na tej ławeczce mając za plecami napis: "Zawsze kiedy tam wracam siadam na ławce z księżycem". Jest to bowiem stojąca na rynku Ławeczka Jerzego Harasymowicza.

Kim był Edward Stachura nie muszę nikomu mówić. Jako że w niektórych dziedzinach życia mamy niesamowite szczęście to "spotkaliśmy się" ze Stachurą w znajdującej się po drugiej stronie rynku kawiarni Szarotka. Spotkaliśmy Go tam kilka razy, bo często do Szarotki przyciągała nas atmofera tego miejsca i pyszna szarlotka. A STEDA - bo taki był pseudonim literacki Edwarda Stachury przyciągnęła do Muszyny najprawdopodobniej miłość do Danuty Pawłowskiej  Można o tym przeczytać na ścianie kawiarni. Więc czytaliśmy sobie i na pamiątkę zrobiliśmy zdjęcia. Powiększcie sobie proszę to zdjęcie.



Edward Stachura był typem bardzo skomplikowanym i nadwrażliwym. Nie mógł poradzić sobie ze światem i ze sobą. Pisał o tym w swoich utworach. A zakończył życie bardzo młodo popełniając samobójstwo w wieku 38 lat. 
I jeszcze na koniec najbardziej znany utwór Edwarda Stachury...Domyślacie się jaki - prawda???
https://www.youtube.com/watch?v=8AW8aHimMnk


sobota, 16 lutego 2019

Błękit


- A jutro gdzie pojedziesz?- zapytałam Młodszego poprzez FB gdy już odpoczął po zdobyciu najwyższego szczytu Maroka i Afryki Północnej /mój tekst z 1 lutego 2019 r/.
- Do błękitnego miasta - odpisał mi. 
I pojechał.
1

2

3

4

5

6

                                                7 

8

9

10

11


12
               
               
13


                                                14  

15

16

17


18

19



20

21

                                    22  
Miasteczko, założone w XV wieku przez Mulaja Ali ben Raszida, a rozbudowane o kazbę za panowania Mulaja Ismaila w XVII wieku, długo opierało się obcym - aż do 1920 roku, kiedy to zdobyli je Hiszpanie, było całkowicie zamknięte dla chrześcijan. Dziś wielu mieszkańców utrzymuje się z turystyki.
A skąd wszechobecny błękit? Jedni mówią, że to pozostałość po zamieszkujących miasteczko Żydach, przybyszach z Hiszpanii, którzy jeszcze w pierwszej połowie XX wieku posługiwali się nieużywanym na Starym Kontynencie od 400 lat dialektem kastylijskim i kultywowali tradycje rymarskie nieznane współczesnym Hiszpanom. Mieli oni malować swoje domy na niebiesko, tak by zatrzeć granice między ziemską egzystencją a niebem. Inni tłumaczą, że błękit domów miał chronić ich mieszkańców przed „złym okiem” i urokami. Jeszcze inni - że malowanie ścian na niebiesko świetnie odstrasza komary. I kto wie, jak to było, jest naprawdę? Może i błękit Szafszawanu odstrasza komary - za to jak magnes przyciąga turystów. Może i chroni mieszkańców przed urokami, na pewno jednak zaczarowuje wszystkich tych, którzy tu przyjeżdżają. 
-----------------------------------------------------------------------------------
Zdjęcia w marokańskim miasteczku Szafszawan były robione 2 lutego 2019 roku.
Które zdjęcie wybieracie???


"Obrzydliwa" Warszawska Praga - część czwarta czyli zakończenie

                                                  Stojący niedaleko  kościół Św.Floriana zwany Katedrą Praską miał stanowić przeciwwagę dla ...