poniedziałek, 30 stycznia 2023

Zapraszam Was na spacer

Pójdziemy między średniowiecznymi murami obronnymi Starej Warszawy. Stanowią one świadectwo unikatowego na Mazowszu systemu obronnego. System złożony z dwóch linii murów był wyjątkowy na terenie Polski i stawiał Warszawę w nielicznym gronie dobrze ufortyfikowanych miast. Cały zespól murów i tego co mury otaczają znajduje się na obszarze Historycznego Centrum Warszawy wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Oczywiście w czasie wojny, a szczególnie w czasie i po upadku Powstania Warszawskiego całe Stare Miasto wraz z murami zostało zniszczone ale odbudowano je w wielkim szacunkiem i pietyzmem dla historii. 

Zachowane i częściowo uzupełniane partie dwóch linii murów opasują Stare Miasto od pl. Zamkowego wzdłuż ul. Podwale i Mostowej po pozostałości Wieży Marszałkowskiej na cyplu skarpy wiślanej. Wybrukowane międzymurze i teren zielony dawnej fosy przeznaczono na trakt spacerowy. Miejscami mury pozostały zespolone z zachowaną zabudową staromiejską. Mur wewnętrzny odbudowano w  stylu gotyckim...

A więc zaczynamy od Placu Zamkowego... i przechodzimy przez odkopane w 1977 roku pozostałości mostu gotyckiego Bramy Krakowskiej wiodącej na Stare Miasto...
















Po lewej stronie na ostatnim zdjęciu/ prawie w środku/ widać pozostałości Wieży Marszałkowskiej. Stała przy niej do roku 1999  rzeźba Syrenki Warszawskiej. Rzeźba została przeniesiona do holu Muzeum Miasta st. Warszawy a na Rynku stanęła jej kopia.

Celowo nie odbudowano całych murów obronnych. Jedynie Barbakan. który wzniesiono około 1548 roku /przedostatnie zdjęcie/ odbudowano całkowicie.

 
Na trakcie spacerowym między murami jest przeważnie wiele ludzi. Ja wybrałam jednak taką porę dnia i tygodnia /poniedziałek godzina 10.00....bo wtedy idę zawsze na spotkanie do Staromiejskiego Oddzialu Towarzystwa Przyjaciol Warszawy/ żebyście mogli spokojnie spacerować...

Dziękuję za wspólny spacer. Starałam się nie opowiadać za dużo aby Was nie zanudzać miłością do mojej małej Ojczyzny.

I jeszcze tylko zdjęcie mojego ulubionego fragmentu murów staromiejskich przed którymi ustawiono Pomnik Małego Powstańca...


/wszystkie zdjęcia można powiększyć/

piątek, 27 stycznia 2023

Jedyna taka książka - część pierwsza

 


Mój egzemplarz jest już zniszczony. Jest to wydanie z roku 1972.

Czytałam tę książkę wiele razy. Czytały ja także moje dzieci i wnuki.

Nie będe pisać o czym jest ta książka, bo wydaje mi się że nie ma człowieka, który by jej nie znał. A może się mylę?

Ta jedyna książka to mała rozprawa filozoficzna. Wydano ją w roku 1943 i przetłumaczono na ponad 300 języków lub dialektów. Znajduje się na 4 miejscu na liście klasyki światowej XX wieku opracowanej przez "Le Monde" i liczącej 100 pozycji.

Tę jedyną książkę sprzedano w ponad 140 milionach egzemplarzy.

Ta książka to baśn albo opowiastka, którą autor sam zilustrował.

To książka adresowana do każdego dorosłego, myślącego i wrażliwego człowieka.

W Polsce wydano także tę książkę w języku łemkowskim i pruskim. Przetłumaczono ją także na gwarę poznańską. Nosi tytuł: "Książę Szaranek". A także na gwarę śląską i gwarę mazurską...

I na gwarę kaszubską. Nosi tytuł: "Mółi princ".

A niedawno także na gwarę kurpiowską: Nosi tytuł "Mały Ksęć".


Planowane jest wydanie wkrótce e-booka.


A jednak ....tylko dwa cytaty:

"Dobrze widzi się tylko sercem. Najwazniejsze jest niewidoczne dla oczu"

"Dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem."

-----------------------------------------------------------------------

Ile razy czytaliście i cytowaliście "Małego księcia?"

wtorek, 24 stycznia 2023

"Nic" czyli piąta niebajka



"Podwórko było duże. Tak duże, że na jego środku znajdował się mały skwer, którego centralnym punktem była górka. Zimą z tej górki dzieci zjeżdżały na sankach, a latem na rowerach. Naokoło rosły dość wysokie drzewa. A pod tą górką artysta wybudował sobie pracownię rzeźbiarsko-malarską. Dwie trzecie pracowni znajdowało się pod ziemią, a jedna, ta nad ziemią była prawie calkowicie oszklona. Na dachu znajdowało się jedno, olbrzymie okno. Jak wiadomo przy rzeźbieniu czy malowaniu światło dzienne jest bardzo ważne. Okna w pracowni były tak skonstruowane, żeby bez problemu wynosić z nich duże rzeżby. Te największe były wyciągane przez okno w dachu. Wtedy sprowadzany był do pomocy specjalny dźwig.

Takie wydarzenia stawały się niesamowitym widowiskiem. Ludzie z otaczających pracownię domów wyglądali przez okna, wychodzili na balkony, dzieci wychodziły na podwórko i patrzyły z otwartymi buziami. Najbardziej wtedy, gdy przez okno dachowe wyłaniały się rzeźby, których przeznaczeniem było miejsce w jakimś kościele. Na przykład rzeźba Madonny z rozwartymi ramionami, którą postawiono potem na zwieńczeniu fasady kościoła garnizonowego na ul Długiej w Warszawie. To ten  kościół z którego Madonna spogląda na Powstańców Warszawskich wyrzeźbionych na pomniku...

Pracownia był dwupoziomowa. Malutki poziom nadziemny, rodzaj antresoli, z którego można było obserwować akt tworzenia był jednocześnie salką wystawową. Stały tam na pólkach miniatury rzeźb tworzonych przez lata i znajdujących się w różnych częściach Polski, a także za granicą. Poziom podziemy był częścią, w której artysta rzeźbił.

Przed pracownią na murku stała rzeżba naturalnej wielkości. Przedstawiała matkę uczącą dziecko chodzić /albo tańczyć/. Matka była pochylona. dziecko stało na jednej nóżce, drugą śmiesznie podnosiło do góry.

Zapamiętany zapach pracowni rzeżbiarskiej i atmosfera w niej panująca są bardzo trudne do opisania. Z pewnością było to połączenie prawdziwej sztuki rzeżbiarskiej z ciężką pracę fizyczną, połączenie natchnienia z prozą życia, był to też chaos.

Od tego czasu Ziemia wiele razy okrążyła Słońce.

Parę dni temu poszłam na to miejsce. Weszłam na podwórko, ale zobaczyłam tylko górkę, drzewa i krzewy ją otaczające. Pracowni już nie było, pozostal po niej ślad w postaci równo zagrabionej ziemi.

"Czy coś się stało? - zapytała mnie pól godziny pózniej koleżanka. gdy zobaczyła, że siedzę zamyślona nad filiżanką kawy.

"Nic" - odpowiedziałam spokojnym głosem.

Ale to nie był mój głos. Myślałam o tym, że jak wrócę do domu, to postawię na honorowym miejscu dwudziestopięciocentrymetrową miniaturkę rzeżby matki z dzieckiem. Tej samej, która stała kiedyś przed pracownią."

                                        

Był to urywek z mojej książki pt: "Zwariowałam" wydanej w roku 2015.

/Tekst opublikowałam na prośbę "Eli" i "Marka z dziewczynami"/.

P.S. Na pierwszym zdjęciu widoczna jest cała mozaika nr 5 o której pisałam w poprzednim tekście.

sobota, 21 stycznia 2023

Warszawskie mozaiki - z cyklu "Moja Warszawa"

Mozaiki, o których chciałabym napisać powstały w Warszawie po 1945 roku, głównie w latach 60 tych XX wieku. Było ich w stolicy bardzo dużo. Aktualnie pozostało około 50. Zostały zniszczone jako "stare", "brzydkie" i "komunistyczne".  Bo chociaż niektóre z nich z pewnością nie były dziełami sztuki... to mimo wszystko szkoda, że pozostało po nich jedynie wspomnienie. Przecież każda z tych mozaik opowiadała jakąś historię  - o twórcy, minionych czasach, historii czy zwyczajach. Wśród autorów tych barwnych kompozycji można znależć także nazwiska bardzo znane. Wszystkie mozaiki zostały stworzone z ceramicznych płytek i różnego rodzaju szklanych odpadów.

Niestety ale dla wielu osób wyznacznikiem nowoczesności pozostaje gipsowa płyta wyklejona fatalnej jakości fototapetą.

Specjalnie dla Was sfotografowałam kilka warszawskich mozaik, które mogą się Wam spodobać.

1.Ta pierwsza  jest chyba najbardziej znana, bo znajduje się na Starym Mieście, na ul. Piekarskiej, tuż przy murach obronnych. Ta mozaika jest jednocześnie czynnym zegarem z kurantem. Wygrywa on urywki melodii do słów wiersza Marii Konopnickiej pt: "A jak poszedł król na wojnę". W budynku na którego głównej fasadzie została umieszczona ta mozaika mieściło się kiedyś Muzeum Zegarów. Tuż obok znajduje się pomnik słynnego szewca Jana Kilińskiego.


2.Ta druga zdobi kamienicę przy ulicy Mostowej 2 na Nowym Mieście.

Ta mozaika uważana jest za jedną z najbardziej awangardowych wśród dekoracji plastycznych Starego i Nowego Miasta. Fryz zaskakuje żywością barw i nowoczesnością ujęcia tematu malarskiego. Mozaika w treści nawiązuje do historii ulicy, która swą nazwę wywodzi od istniejącej tu kiedyś przeprawy przez Wisłę, przystani i mostu. 


3.Ta trzecia - największa zdobi inny dom na ulicy Mostowej.


Jak widać ta mozaika pokrywa dwie trzecie całej ściany kamienicy, która zamyka nieparzystą stronę ulicy. Bardzo ciekawa jest nie tylko formuła ale i kolorystyka tego rozwiązania plastycznego. Mozaika robi niesamowite wrażenie gdy ogląda się ją z pewnej odległości - najlepiej z trawnika od strony Wisły.

4.Ta czwarta znajduje się na Rynku Mariensztackim.


Jest to pierwsza mozaika zrealizowana na kamienicy pierwszego powojennego osieda - Mariensztatu. Kompozycja utrzymana w postimpresjonistycznej manierze stanowi jedyny zachowany  i barwny akcent rozległego i pustego rynku na Mariensztacie. W mozaice został umieszczony zegar.

5.Tej piątej  mozaiki nie można już nigdzie zobaczyć. Wraz z rzeżbą matki uczącej dziecko chodzić albo tańczyć zdobiła murek pracowni rzeżbiarskiej mojego ojca. Z przyczyn nieznanych pracownia wraz z ogrodzeniem została zburzona w 2013 roku przez władze osiedla Muranów. Znajdowała się w podworku ul. Stawki 1. Pisałam o tym w tekście pt: "Nic" w książce pt: "Zwariowałam".

                                        

                                    To jest tylko fragment tej mozaiki.

Pozostałe mozaiki /ok 45 sztuk/ znajdują się w różnych miejscach w różnych dzielnicach Warszawy. Z dnia na dzień jest ich coraz mniej...


środa, 18 stycznia 2023

Podobno....



Podobno... do najzdrowszych krajów świata należą kolejno:

1. Monako - a to dlatego że ludzie są tam bardzo bogaci i zatrudniają kucharzy, którzy przygotowują dla nich zdrowe posiłki.

2. Japonia - a to dlatego że ludzie tam żyjący jedzą dużo ryb i wodorostów zamiast czerwonych mięs.

3. Singapur - bo słynie z wielkiej dbałości o higienę i czystość.

4. Grecja, 5.Andorra 6. Włochy - bo stosują dietę śródziemnomorską bogatą w oliwę z oliwek, oraz wiele gatunków ryb i owoców morza.

7. Hiszpania - bo spożywa się tam małe porcje i odpoczywa od stresów podczas popołudniowej drzemki.

8. Szwajcaria - bo tamtejsza ludność jest w świetnej formie fizycznej bo prowadzi aktywny tryb życia zarówno latem jak i zimą.

9. Australia - bo Australijczycy wykorzystują nauralne produkty i uprawiają wiele dyscyplin sportowych.

10. Francja - bo Francuzi dbają o zbilansowane posiłki i dużo spacerują.

To wszystko podobno...

Natomiast z całą pewnością do rzymskiej fontanny Di Trevi  turyści wrzucają codziennie około 3 000 Euro. Co pewien czas pod nadzorem policji pieniądze te są wyławiane z fontanny i przekazywane organizacji charytatywnej Caritas.

I ja wrzuciłam kiedyś do tej fontanny jakieś monety. Oczywiście prawą ręką przez lewe ramię...



Ale powrót do Rzymu jeszcze przede mną.

niedziela, 15 stycznia 2023

Bellissima - część pierwsza

                                              


"Działo się to wszystko ponad 30 lat temu.

Szef, jak co rano, zaglądnął do naszego pokoju i zapytał:

- Wysłali już ten towar z Wenecji?

- Przecież nie kupowaliśmy żadnego towaru w Wenecji - odpowiadałam zdziwiona...Tylko w rafinerii w Mestre.

- No właśnie - odparł - to rozumiem, że jeszcze nie wysłali. Proszę napisać do Wenecji, że naliczymy im kary za zwłokę.

- Ale dlaczego mam pisać do Wenecji, jeśli rafineria jest w Mestre? - zapytałam.

- Bo Mestre to też Wenecja. Widzę, że mi pani nie wierzy. Będzie pani musiała przekonać się o tym na własne oczy.

W domu natychmiast sprawdziłam, gdzie  dokładnie leży to Mestre. A były to czasy przedinternetowe, więc musiałam dokładnie przestudiować mapę Włoch we własnym atlasie i zajrzeć do encyklopedii.

Okazało się, że Mestre to lądowa część Wenecji, a rafineria znajdująca się w tej dzielnicy Wenecji należy do największych w Europie.

Dwa miesiące póżniej, w listopadzie, przekonałam się o tym na własne oczy. Pojechałam bowiem do Mestre na negocjacje cenowe.

Wyleciałam do Mediolanu w poniedziałek rano, a wracać miałam w środę, też rano.

Nasz przedstawiciel w Mediolanie odebrał mnie z lotniska Malpensa i od razu pojechaliśmy do Mestre.

W mózgu, w lewej półkuli miałam poukładane wszystkie sprawy służbowe: warunki kontraktu, wszystkie konkretne założenia dotyczące wynegocjowania najkorzystniejszej dla nas ceny, a także różne chwyty handlowe z domieszką manipulacji. W prawej natomiast półkuli umiejscowiłam sobie marzenie, żeby chociaż na godzinę lub pół zajrzeć do tej Wenecji, która położona jest na lagunie. I wyobrażałam sobie, że po zakończonych rozmowach wsiądę w pociąg albo jakiś autobus i przejadę tą groblą z lądu na lagunę.

                                                               


I potem mi się te półkule pomieszały...

Nie będę pisać, że rozmowy były koszmarne, bo Włosi okazali się bardzo mało kontaktowi, nieżyczliwi, znerwicowani, nie chcieli obniżyć ceny i zgodzić się na odroczony termin płatności. W końcu coś tam uzgodniliśmy, podpisaliśmy i .... wtedy powiedziałam, że chciałabym się dostać na lagunę. Włosi odparli, że mają dosyć kanałów, pałaców, mostów westchnień, wilgoci, pięknych widoków i gondolierów. I że właśnie pada deszcz i jest mgła, więc na lagunę nie ma sensu jechać, bo i tak nic nie będzie widać...

Prawie się rozpłakałam.

Wyszliśmy z firmy i udaliśmy się do jakiejś trattorii na lunch.

Wtedy zapytałam bezczelnie, czy nie moglibyście tego posiłku zjeść w okolicach Pałacu Dożów i Bazyliki Św. Marka.

Wówczas gospodarze mojego pobytu coś pomruczeli niezbyt uprzejmie, ale jednak z nami pojechali na te lagunę...

Potem płynęliśmy przez Canale Crande tramwajem wodnym zwanym vaporetto. Zwiedziłam także plac Świętego Marka i Most Westchnień, przez który kiedyś przeprowadzano więżnów z Pałacu Dożów do więzienia. Idąc tamtędy, mogli spojrzeć po raz ostatni przez okienko na przepiękną lagunę wenecką i sobie westchnąć. Piszę o tym, bo wiele osób myśli, że byŁ to most zakochanych, na którym staly pary lub osoby nieszczęśliwie lokujące swoje uczucia.

W tym czasie praktycznie nie było turystów, gdyż był to listopad, mglisty i zimny.

Mogłam więc zobaczyć to znane na całym świecie miasto w innej scenerii. Piłam wspaniała kawę, jadłam finoccchi al gartini i ... wierzyć mi się nie chciało, że mam przed sobą Bazylikę św.Marka...

W zasadzie moje pierwsze wrażenie było koszmarne. Zobaczyłam bowiem stojącą i dymiącą w jednym z najpiękniejszych miast świata, olbrzymią rafinerię. Tego kontrastu nie zapomnę nigdy.

Wtedy też zrozumiałam, że Wenecję niszczą nie tylko fale wodne zalewające jej pałace, kościoły i place i nie tylko turyści, ale też niesamowite zanieczyszczenie powietrza."

--------------------------------------------------------------------------------------

To była pierwsza część moich wrażeń dotyczących służbowego pobytu w Wenecji, które opisałam w książce pt: "Nadal wariuję". Drugą część opublikowałam dużo wcześniej.

Zapraszam do jej przeczytania. I obejrzenia zdjęć listopadowej Wenecji...

http://stokrotkastories.blogspot.com/2019/11/bellissima.html

czwartek, 12 stycznia 2023

5 x Włochy - z cyklu "Odkrywanie Europy"

 


                                                    1. Rzym czyli Wieczne Miasto

Leżąca nad Tybrem w środkowych Włoszech Stolica Włoch jest jednym z najważniejszych centrów historycznych świata. Przez kilkaset lat panowała ona nad Europą, Afryką Pólnocną i Zachodnią Azją. Antyczny Rzym zostal zbudowany na siedmiu wzgórzach. Aktualnie Rzym ulokowany jest na dwudziestu. Jednym z punktów orientacyjnych jest Koloseum.  Natomiast Watykan w centrum Rzymu szczyci się Bazyliką Św.Piotra, wspaniałym zabytkiem architektury renesansu i największą chrześcijańską bazyliką na świecie. Z kolei Fontanna di Trevi jest ulubionym zabytkiem turystów. Mówi się, że kto wrzuci do niej pieniążek wróci do Wiecznego Miasta.

Powiedzenie "wszystkie drogi prowadzą do Rzymu" pochodzi z czasów starożytnych i nawiązuje do rozległej sieci dróg prowadzących do Rzymu. Ma jednak wiele znaczeń. Jest także metaforą ludzkiego losu.

Podobnie jego nazwa -Wieczne Miasto- nawiązuje do czasów, gdy ponad 1000 lat miasto odpierało ataki barbarzyńców i było centrum świata starożytnego.

                                                 2. Sztuka

Włochy wydały wielu spośród najznakomitszych malarzy i rzeźbiarzy. Artyści włoscy odegrali ważną rolę w początkach ery chrześcijańskiej i w średniowieczu. Giotto - artysta z początku renesansu reprezentował rewolucyjny kierunek w malarstwie, który ukazywał ciało ludzkie trójwymiarowo i wyszedł poza tematyke religijną. Malarze renesansu - tacy jak Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Rafael i Botticelli również malowali w sposób realistyczny i przyczynili się do ewolucji kolorystyki. Twórcę Kaplicy Sykstyńskiej - Michała Anioła uznaje się za największego artystę renesansu. 

Co roku przybywają do Włoch niezliczone tłumy turystów aby podziwiać bezcenne zbiory sztuki i wspaniałą architekturę Rzymu, Florencji i ... właściwie wszystkich miast i miasteczek tego kraju.

                                            3. Pavarotti

"Trzej słynni tenorzy"  czyli Pavarotti , Carreras I Domingo są/byli przepiękną, operową wizytówką Włoch.

Chyba nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

                                            4. But i buty

Półwysep Apeniński na którym leżą Włochy ma kształt buta. 

A buty włoskie mają opinię najlepszych na świecie. Słyną z urody i bardzo dobrej jakości. Słynne mokasyny produkcji włoskiej nosiły w latach 60-tych XX w. Jackie Kennedy i Grace Kelly.

                                            5. Makaron

Twierdzi się że makaron trafił do Włoch za sprawą Greków.

Dzisiaj istnieje około 400 rodzajów makaronu, a w Pontedassio znajduje się Muzeum Spaghetti, w którym można się zapoznać z historią tego dania.

Wydaje mi się że nie ma człowieka, który nie lubiłby makaronu...

-------------------------------------------------------------------------------------

A Wy jakie macie skojarzenia z Włochami?

Byliście w Słonecznej Italii?

Ja byłam dwa razy.

Pierwszy raz służbowo 3 dni w Mediolanie i w Wenecji. Pisałam o tym kilka razy na swoich blogach i w dwóch pierwszych książkach.

Drugi raz - prywatnie - na 16-dniowej wycieczce objazdowej. Zaczęła się w Wenecji a skończyła pod Wezuwiuszem.

I o tej wyciecze pisałam na blogach wiele razy.

Bardzo chcialabym pojechać do Włoch jeszcze raz.

--------------------------------------------------------------------------

poniedziałek, 9 stycznia 2023

Trzy cytaty, trzy zdjęcia i jeden obraz



                                 Prawda, że śliczny ze mnie kaczorek???

1. Prezes o sobie na spotkaniu w Oleśnicy:

"Tak naprawdę to nie ma na świecie ludzi mądrzejszych niz ja".

---------------------------------------------------------------------

                                             

                                

Wszystkie jesteśmy tak samo grzeczne to może nas zatrudnią...?

2. Dawid Ogrodnik o TVP:

"TVP została totalnie sprywatyzowana przez koncern PIS".

------------------------------------------------------------------------

                                     


Może pozwolą nam usiąść na tym "lwie" i wreszcie odpocząć???

3. Tomasz Jastrun w "Przeglądzie":

"Siłą PIS są przestraszeni emeryci".

----------------------------------------------------------------------------------

Słynny człowiek teatru i artysta Józef Szajna doświadczył w życiu wiele krzywdy. 

Na wystawie zorganizowanej w setną rocznicę Jego urodzin w Muzeum Karykatury i noszącej tytuł: "Mierzę celniej, bo na pudła nie mam czasu" została wyeksponowana jego traumatyczna i  wszechstronna artystyczna działalność.

Był tam także taki Jego obraz:


Nie wiem jak Wy, ale ja patrząc na niego myślę sobie, że nic się nie zmieniło. Nie mamy już wprawdzie "zaszytych" ust i możemy mówić wszystko.... ale i tak nikt nas nie słyszy...i nie słucha...

I tak jest chyba na całym świecie...I to jest jeszcze  smutniejsze...


piątek, 6 stycznia 2023

Najstarszy polski uniwersytet, Skałka i Piwnica - czyli "Kraków wszystkim znany" - część pierwsza

Nie wyobrażam sobie aby ktoś z Was - Polaków nie był w Krakowie. Przecież nawet pierwsze wycieczki szkolne od wielu wielu lat udają sie do Krakowa. Więc tylko dla przypomnienia kilka znanych obiektów:                                    

                                       Uniwersytet Jagielloński

                             


Historia uczelni sięga 1364 r. kiedy to król Kazimierz Wielki uzyskał zgodę papieża na założenie w Krakowie uczelni. Na początku były trzy wydziały: prawa, medycyny i nauk wyzwolonych. W 1400 roku dzięki staranion Królowej Jadwigi i Władysława Jagiełły zaczął działać wydział teologiczny. W Krakowie studiowali między innymi Mikołaj Rej, Andrzej Frycz-Modrzewski i Jan Kochanowski. Kiedy jednak miasto zaczęło przeżywać trudności związane z wojnami i pogarszającą się sytuacją gospodarczą, również dla uczelni nastały gorsze lata. Tak było do czasu reformy przeprowadzonej w 2 połowie XVIII w przez Hugo Kołłątaja - wizytatora z ramienia Komisji Edukacji Narodowej. Wtedy powstały: obserwatorium astronomiczne, ogród botaniczny, kliniki i pierwsze laboratoria. Na studia do Krakowa przyjeżdżała młodzież ze wszystkich trzech zaborów, gdyż tylko tutaj wykłady prowadzone były w języku polskim. Po odzyskaniu niepodległości rola uczelni nie malała. A w czasie II wojny światowej uczelnia działała w konspiracji.
Uniwersytety Jagielloński ukończyli najwybitniejsi Polacy - poczynając od Mikołaja Kopernika, poprzez króla Jana III Sobieskiego, Jana Długosza, Stanisława Wyspiańskiego a kończąc na Wisławie Szymborskiej. 

Skałka czyli Cmentarz Wielkich Polaków

                             

Znajdująca się pod Kościołem na Skałce jednonawowa krypta, częsciowo wykuta w skale ukończona została w 1792 roku. Przebudowana z myślą o pomieszczeniu Grobów Zasłużonych w latach 1876-1880 nakryta została kolepkowym sklepieniem, z głębokimi niszami pod przęsłami naw bocznych. 400 lat po śmierci złożono w niej prochy Jana Długosza. Spoczywają tu wybitni pisarze, poeci, malarze, kompozytorzy: Teofil Lenartowicz, Wincenty Pol, Adam Asnyk, Józef Ignacy Kraszewski, Stanisław Wyspiański, Jacek Malczewski, Karol Szymanowski, Czesław Miłosz...                                   

                                         Piwnica pod Baranami


Założony w 1956 roku przez Piotra Skrzyneckiego w trzech połączonych pałacach na Rynku Głównym kabaret "Piwnica pod Baranami" miał być tylko żartem artystycznym trwającym przez tydzień. Absurdalne i często groteskowe poczucie humoru bardzo przypadło do gustu widzom. Rosnące zainteresowanie grupą krakowską kłóciło się z założeniami programowymi władz PRL-u, które choć traktowały kabaret z przymrużeniem oka - jako fanaberię i miejsce spotkań rozentuzjazmowanej cyganerii ... to wynajdywały dziesiątki sposobów aby utrudnić jego występy.
Najsłynniejsi artyści i twórcy"Piwnicy pod Baranami" to oprócz założyciela Ewa Demarczyk, Czesław Miłosz,Sławomir Mrożek, Mieczysław Święcicki, Anna Szałapak, Halina Wyrodek, Leszek Długosz ...




"Piwnica pod Baranami" doczekała się swojego pomnika. Jest on dziełem Bronisława Chromego z roku 2000. Upamiętnia środowisko tego kabaretu. Najważniejszym elementem pomnika są głowy 51 artystów i "piwnicznych" osób z nią związanych. Taka forma ma nawiązywać do Głów Wawelskich.

--------------------------------------------------------------------------------------A teraz pytanie.
Co rozumiecie przez słowo POLSKOŚĆ?
Kto ma ochotę odpowiedzieć? 
Zapraszam... 
 
Ale przedtem napiszę, że moja POLSKOŚĆ to nie tylko polskie pochodzenie i mieszkanie cały czas w Kraju nad Wisłą, ale też ciągłe używanie i umiłowanie języka polskiego /chociaż znam też inne języki/, zainteresowanie historią, przyrodą, literaturą, kulturą, zabytkami i wydarzeniami w Polsce. A także - mimo wszystko - obiektywne i surowe spojrzenie na to co działo się i co się w Polsce dzieje.                                

środa, 4 stycznia 2023

Ludwik Wambutt - wspaniały fraszkopisarz i aforysta


Rodowity Warszawiak, urodzony w 1934 roku na Pradze - Pan Ludwik Wambutt zaczął pisać po 50-tym roku życia. Był absolwentem AWF, trenerem lekkiej atletyki, wykładowcą akademickim.

Miałam zaszczyt poznać Go osobiście i bywać na Jego wieczorach autorskich. Spotykałam Go także na wieczorach poetyckich i wernisażach naszych wspólnych przyjaciół. Mieliśmy też wspólnych znajomych. Odwiedzaliśmy się na naszych blogach przez prawie 11 lat z tym, że pan Ludwik /znany jako bloger JanToni/ wpisywał mi komentarze w formie fraszek czy aforyzmów. 

Stworzył ponad 40 tysięcy różnych krótkich form. Wiele w nich wydał w ośmiu tomikach. Mam zaszczyt posiadać wszystkie, na dodatek z pięknymi dedykacjami... 

Pan Ludwik odszedł do lepszego świata w październiku 2022 roku. Jeszcze miesiąc przed .... zostawiał wzruszające komentarze na moim blogu.

Pan Ludwik był osobą niezwykle życzliwą, serdeczną i dobrą. Miał duże poczucie humoru.. I to pomimo przeżycia okropnej tragedii jaką była utrata jedynego dziecka ....

Wybrałam kilka Jego krótkich utworów:

Pętla czasu

"Historia agresji długa.

bo zaczęła ją maczuga

ale kończy ją bez mała

również basebolowa pała"

Do starszych

"Nie liczą się 

twoje lata

kiedy jesteś

ciekaw świata"

Przeludnienie?

"Tak mnie się jakoś

ostatnio rzekło

że przeludnione

jest chyba piekło"

Pokolenie

"Każde nowe pokolenie

walczy o swe wyzwolenie

ale gdy tylko podrośnie

tradycji broni zazdrośnie"

Krowy

"Niech każdy dobrze

to zapamięta,

że oprócz mlecznej

jest krowa... święta

i kiedy z pierwszej 

jest zysk wszelaki

to druga zwykle 

bywa.... bydlakiem".

Selekcja

"Dzisiaj widać

znakomicie

świń najwięcej

przy korycie".

Poseł

"Słuchając jego.

każdy to przyzna,

umie odmawiać 

słowo Ojczyzna"

Koło historii

"I znów w świat

wyprawy suną,

jak dawniej, 

po złote runo"....

Polski sejm

"I znów się dyskurs

głupi zaczyna.

Nie czyja racja.

lecz czyja wina"

Polska

"U nas nie Japonia,

lecz chyba Afryka, 

bo my nie jednego

już mamy kacyka".


Pan Ludwik pierwsze 30 lat czyli do 1964 roku przeżył na warszawskiej Starej Pradze. Kiedyś powiedział mi, że mieszkał wtedy na ulicy Małej. I że na jego ulicy często kręcone były filmy, bo nie zmieniła swojego wyglądu od czasów przedwojennych.

Tak mogła wtedy wyglądać ulica Mała:                                           

To dla Pana to zdjęcie Panie JanToni od Stokrotki .... też rodowitej warszawianki która teraz mieszka niedaleko .....


niedziela, 1 stycznia 2023

Kalendarz na rok 2023

W czasie ostatniej wizyty w Muzeum Karykatury kupiłam sobie kalendarz na rok 2023.

To jest taki kalendarz z którego codziennie zrywa się jedną kartkę. Dawno temu tego typu kalendarze wisiały w każdej kuchni.

Aktualny kalendarz został sporządzony i wydany przez Fundację "Przekrój". Zawiera przeróżne satyryczne rysuneczki i trafne aforyzmy. Oraz cytaty znanych ludzi.                                                              


1 stycznia to Dzień Pokoju.... Więc nie stresujmy się słowami że: "Gdyby przyszłość wiedziała co ją czeka nigdy by nie nadeszła"

Na dobry początek trzeba zostawić wszystko za sobą. To znaczy tylko te złe rzeczy. Bo przecież te dobre, które nam się zdarzyły w starym roku powinniśmy przenieść na cały nowy rok. Może nam się uda? 
                                      
Pod datą 2 stycznia napisano że: "Zycie ma tyle kolorów ile potrafisz w nim dostrzec". To najprawdziwsza prawda. Chociaż z pewnością trudno jest widzieć coś więcej niż szarość w te ostatnie dni...

A hasło na 3 stycznia to: "Wesołość jest rodzajem odwagi". To oczywiście racja. Bo trzeba być bardzo odważnym żeby być wesołym właśnie teraz.
                                   
Tak więc moje życzenia noworoczene dla Was i dla mnie samej są następujące:
1. Co było złe zostawić i zapomnieć. 
2. Widzieć kolory /te prawdziwe  i te niewidoczne/
3. Być odważnym czyli wesołym.

No to się wymądrzyłam ....😊

Spokojnego Roku Wam życzę...

No i zabieram Was w całoroczną podróż takim pięknym powozem:



"Obrzydliwa" Warszawska Praga - część czwarta czyli zakończenie

                                                  Stojący niedaleko  kościół Św.Floriana zwany Katedrą Praską miał stanowić przeciwwagę dla ...