poniedziałek, 31 maja 2021

Zielona Stolica - z cyklu "Moja Warszawa"

Stolica Polski znalazła się niedawno w szesnastce miast zaproszonych do udziału w konkursie na Zieloną Stolicę Europy. Nagroda przyznawana jest przez Komisję Europejską. 

Zaproszone były także następujące miasta: Belgrad, Cagliari, Dublin, Gaziantep, Gdańsk, Helsingborg, Izmir, Koszyce, Kraków, Logrono, Rzeszów, Skopje, Sofia, Tallinn oraz Zagrzeb.

Tytuł ten zdobyło w roku 2021 fińskie miasto Lahti. Niemniej Warszawa należy do najbardziej zielonych miast/stolic Europy.

Wiem, że trudno jest w to uwierzyć, szczególnie gdy spogląda się na centrum miasta zabudowywane olbrzymimi wieżowcami.

Ale Warszawa to nie tylko centrum biznesu i polityki. To także wspaniała przestrzeń dla relaksu i zabawy na łonie natury. Historyczne ogrody polskich władców /Park Wilanowski, Park Łazienkowski i Ogrody Królewskie na skarpie Zamku Królewskiego/, 88 parków o łącznej powierzchni 930,2 ha, dwa ogrody botaniczne, ogród na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej, Park Fontann na Powiślu - to tylko niektóre z takich miejsc. Mamy 12 rezerwatów przyrody. W granicach Warszawy znajdują się też prawdziwe lasy z fragmentami pierwotnej puszczy. Jeden z nich to Las Bielański a drugi to Las Kabacki.  A tuż za granicami Warszawy, w kierunku północno-zachodnim rozciąga się Kampinoski Park Narodowy, który został wpisany na listę rezerwatów biosfery Unesco.

Poniżej urywek z mojej książki pt: "Moje warszawskie zwariowanie" :



Ogród na dachu

"W stolicy, na rogu ulicy Dobrej i Lipowej, w dzielnicy Powiśle poniżej skarpy uniwersyteckiej, w odległości kilkuset metrów od centralnego terenu Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu, znajduje się nowoczesny budynek Biblioteki Uniwersyteckiej. 

Składa się on z dwóch części: frontowej – tzw. rogala komercji – i głównej, w której znajdują się zbiory biblioteczne oraz miejsca pracy dla czytelników. Obie części połączone są pasażem, tak zwaną Uliczką, przykrytą szklanym dachem. Biblioteka otwarta dla czytelników w 1999 roku jest nowoczesnym, przestronnym i doskonale logistycznie zorganizowanym przykładem architektury opowiadającej, którą można „czytać”. Teksty umieszczone są m. in. na tablicach fasady kulturowej od strony ul. Dobrej, jak również na kolumnach z postumentami filozofów wewnątrz budynku. 



Z uliczki biblioteki można wjechać bezpośrednio windą do ogrodów, które znajdują się na dachu. Można też najpierw pójść pieszo do Ogrodu Dolnego, a stamtąd odpowiednimi schodami i ścieżkami dostać się do Ogrodu Górnego, który w całości pokrywa budynek. Ogród Dolny to przede wszystkim łąka, która najpiękniej wygląda w maju. Ten ogród zajmuje powierzchnię półtora hektara. W części stykającej się bezpośrednio z budynkiem Ogród Dolny porośnięty jest różnego rodzaju pnączami. Wspinają się one po ukośnych stelażach i ścianach budynku. Na terenie przestrzeni otwartej Ogrodu Dolnego znajduje się sztucznie zarybiony staw i kaskadowo spływający strumień. 



Ogród Górny jest jednym z największych i najpiękniejszych ogrodów dachowych w Europie. Zajmuje powierzchnię jednego hektara i zwany jest często „piątą elewacją” budynku. Składa się z czterech części: Złotej od północy, Niebieskiej od zachodu, Różowej od południa oraz Srebrnej od wschodu. Części te różnią się nie tylko kolorem posadzonych tam roślin i ich kwiatów, ale formą, zapachem i nastrojem.



Rośliny rosnące w Ogrodzie Górnym zachwycają nie tylko swą różnorodnością, ale przede wszystkim niesamowitą urodą. Najpiękniej obydwa ogrody wyglądają w maju i w październiku. Inspiracją do utworzenia odrębnych kolorystycznie ogrodów był funkcjonalny podział dachu wyznaczony świetlikami i urządzeniami technicznymi. Ogrody połączone są kładkami, ścieżkami, mostkami i pergolami. Z Ogrodu Górnego rozpościera się piękny widok na stolicę. Z najwyżej usytuowanego mostku o długości dwudziestu siedmiu metrów widać m.in. Zamek Królewski, Pałac Kazimierzowski, Most Świętokrzyski wraz ze Stadionem Narodowym i Centrum Nauki Kopernik. 



Z kolei z południowo-wschodniego narożnika ogrodu, na którym znajduje się taras widokowy, można podziwiać Wisłę oraz panoramę praskiej części miasta.



 W altanach ogrodowych zakładają gniazda małe ptaki – m.in. wróble. Na kwiatach można zauważyć wiele motyli. Znawcy odkryli, że zadomowił się w tamtejszych ogrodach tzw. furczak gołąbek, zwany polskim kolibrem, który bynajmniej ptakiem nie jest. No i… jak twierdzą stali bywalcy Ogrodu Górnego, zamieszkał tam lis. Upodobał sobie podobno miejsce w berberysie rosnącym w Ogrodzie Żółtym tuż przy schodach. A na dach przylatują też dzikie kaczki.


 Przychodzą do ogrodu na dachu studenci. Przychodzą tu z książkami, skryptami, tabletami, komórkami… i oczywiście w parach. Odbywają się tu spotkania autorskie, strzelają korki od szampana, bo świeżo upieczeni magistrzy i doktorzy świętują swoje sukcesy, mają miejsce uroczyste zaręczyny i podpisania ważnych dokumentów."



/Na zdjęciach Ogród na Bibliotece Uniwersyteckiej/


sobota, 29 maja 2021

Jak to dobrze ... że jest działka.....

                                     

Siedzę sobie albo leżę albo śpię razem z niedźwiedziem polarnym 😀na werandzie naszego działkowego "pałacyku".

Co pewien czas biorę jednak do ręki jakąś gazetę albo książkę i czytam.

No i w ostatnim "Newsweeku" przeczytałam niesamowicie przygnębiający artykuł na temat utylizacji śmieci.

Kilka cytatów z tego artykułu:/autor Radosław Omachel/

"/.../ Liczba takich pożarów, często nieprzypadkowych dochodzi do 150 rocznie, bo ogień to najtańszy sposób pozbycia się odpadów z nielegalnych środowisk"

"... w kraju funkcjonuje prawie 770 dzikich wysypisk, z czego połowę zalegają w części lub w całości odpady niebezpieczne. Takie są skutki działania międzynarodowej mafii śmieciowej"

Przestaję czytać i patrzę na pełne szyszek szczyty świerków, które sadziłam 25 lat temu:


Wracam jednak do tekstu. Cytuję dalej:

"Gdy Chiny przed kilku laty zamknęły granicę, dystrybutorzy śmieci zaczęli szukać innych rynków na lokowanie odpadów i dlatego w latach 2017-2018 skokowo wzrósł ich import do Polski. Greenpeace poinformował właśnie, że w 2020 roku byliśmy trzecim największym importerem śmieci z Wielkiej Brytanii, po Turcji i Malezji."

Wstaję i patrzę na naszą działkę...


I jeszcze:

"W Polsce przedsiębiorstwa i rolnicy produkują ponad 85% odpadów. Za ich utylizację albo składowanie płacą niewiele. Za to konsumenci wydają na odbiór śmieci komunalnych najwięcej w Europie".

Zarząd naszego ogrodu działkowego RODOS kupił /lub wynajął/ ostatnio takie gustowne czyściutkie pojemniki na 4 rodzaje śmieci. Za wywóz śmieci płacą  wszyscy działkowcy. Wszyscy grzecznie śmieci segregują i wrzucają do odpowiednich pojemników. 
Tylko po co? 
W całej Polsce lasy są pełne śmieci różnego rodzaju. Mieszkańcy wsi i miasteczek palą śmieci w pobliżu własnych domów albo na polach. Samochody pełne beczek z toksycznymi odpadami przekraczają regularnie polską granicę. I po pewnym czasie dowiadujemy się, że odkryto kolejne nielegalne składowisko śmieci, które zanieczyszczają glebę, wodę i rośliny. I trują ludzi i zwierzęta.
I tak jest od wielu lat.

środa, 26 maja 2021

Lekcja polskiej historii

 


Wychodziłam wczoraj ze Starych Powązek na które zaniosłam kwiaty mojej Mamie Zofii gdy zaczepił mnie jakiś starszy pan.
- Bardzo się pani śpieszy? - zapytał - Bo chciałem pani coś pokazać. Tu zaraz obok, w tej alejce...
Zobaczyłam, przeczytałam, sfotografowałam, zamilkłam na dłużej. Przeczytajcie i Wy uważnie /zdjęcie można powiększyć/.
Zawsze byłam przekonana, że nasza polska historia jest wyjątkowa. I nie mówcie mi proszę, że jest inaczej.



poniedziałek, 24 maja 2021

Zmysły

 

 
                       Okno mojego salonu w naszym działkowym podwarszawskim "pałacyku"

"1. Węch
Dwie 22-letnie dziewczyny weszły na Zawrat. Na nogach miały pionierki, bo innych butów wtedy nie było. Kiedy wyszły na stronę Doliny Pięciu Stawów i poczuły zapach przypalonej szarlotki, to pomyślały że to rozrzedzone powietrze i zmęczenie tak na nie podziałało.
Zaczęły schodzić w dół do schroniska. Po drodze minęły dwóch taterników z linami i czekanami. Jeden z nich powiedział:
- Śpieszcie się dziewczyny, bo Marysia Krzeptowska właśnie szarlotkę z pieca wyjęła.
Wtedy pomyślały że zwariowały, ale gdy doszły do schroniska, to nie wierzyły własnym oczom. Marysia Krzeptowska, żona Józka, z którym gospodarzyła w tym najwyżej położonym schronisku po polskiej stronie, powiedziała:
- Zachodcież, jeszcze som dwa kawałki, com upiekła...
I chociaż szarlotka była faktycznie trochę przypalona, to przecież takich rzeczy się nie zapomina.

2. Smak
- Co można zjeść? - zapytałyśmy w schronisku w Roztoce.
- Dzisiok ino grule som.
- A jakie grule? - chciałyśmy wiedzieć.
- No grule. Ale mogę wom placki zrobić.
Siedziałyśmy przed schroniskiem i rękami jadłyśmy placki z gruli prosto z patelni.
Już nigdy potem nie jadłam lepszych placków kartoflanych.

3. Zmysł równowagi
- No i gdzie idziecie? - zapytał jakiś chłopak z przeciwka.
- W przeciwną stronę - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- No właśnie, a to jest szlak jednokierunkowy.
Zakręciło mi się w głowie. O mało nie straciłam równowagi. Ale chłopak z naprzeciwka okazał się prawdziwym mężczyzną i pomógł mi wrócić z Orlej Perci.
Nigdy się już na nią nie wybrałam. Bałam się, że stracę równowagę.

4. Zmysł temperatury
- My to chyba głupie jesteśmy - stwierdziłyśmy obydwie, trzęsąc się z zimna i błądząc po Jaskini Raptawickiej. - Trzeba było się cieplej ubrać, przecież w przewodniku jest napisane, że w tej jaskini temperatura wynosi najwyżej plus 2 st. C. I jeszcze nie możemy znależć tego drugiego wyjścia.
Następne dni spędziłyśmy w łóżkach, lecząc się "nalewką gażdzinki".

5. Słuch
- Tylko się nie bójcie - powiedział leśnik Wojtek - ale bardzo blisko jest niedźwiedź.
I schylił się, pokazując świeże odchody na ścieżce. Zamarłyśmy ze strachu, tym bardziej, że usłyszałyśmy jakieś pomruki.
- Wiatr jest z tamtej strony, to nie powinien nas wyczuć.... nie bójcie się, powoli i cicho schodźmy w dół. To jest niedźwiedź samotnik, zaraz się oddali. Gorzej gdyby to była matka z dziećmi.
Schodziliśmy z Gęsiej Szyi na Polanę Rusinową.
Nadal słyszę ten pomruk.

6. Wzrok
Na Wrotach Chałubińskiego była duża mgła. Więc stanęliśmy we trójkę i przywarliśmy do skały, bojąc się iść dalej. I nagle koło nas zamajaczyły jakieś postacie. Szły powoli i bardzo dostojnie. Jedna za drugą powoli stawiały swoje delikatne nogi. Aż nagle spod nóg posypały się im drobne kamyczki, więc spłoszone przyśpieszyły. Zbiegły w dół.
Dwie kozice.
Ich widok we mgle mam przed oczami już chyba dwadzieścia lat.

7. Dotyk
Po dwunastogodzinnej wędrówce po Koronie Doliny Chochołowskiej schodziliśmy w dół. Robiło się już ciemno, więc właściwie pędziliśmy wąską ścieżką między bardzo wysoką i starą kosodrzewiną. Gałęzie kosodrzewiny są trudne do odsunięcia. Są twarde, sztywne, dumne.
Nie zapomnę ich dotyku i uderzeń na twarzy.

8. Zmysł bólu
- Babciu, dlaczego nie idziesz dalej? - zapytał Pytalski, gdy przystanęłam, patrząc na panoramę Gąsienicowej - to już jest to schronisko, prawda? - zapytał, patrząc na budynek Murowańca.
- Babcię bardzo boli kręgosłup - odpowiedział mu Szczerbaty - i pewnie sobie wspomina...
---------------------------------------------------------------------------------------
Tęsknię. 
Wszystkimi zmysłami tęsknię."
----------------------------------------------------------------------------------------------
/Przepisałam Wam urywek z mojej książki pt: "Nadal wariuję"/

Wszystkim, którzy doczytali do końca serdecznie dziękuję.

sobota, 22 maja 2021

Moje Zawraty


                                                                  Bzy na naszej działce

"Z pewnością większość osób, które kochają Tatry wie co to jest Zawrat. Więc tylko przypomnę, że wejście na tę przełęcz jest symbolem chrztu każdego zakochanego w tych górach. Jest też pierwszym krokiem do pokonania własnej fizycznej slabości.
Pierwszy raz byłam na Zawracie gdy miałam 22 lata, Zdobyłam go razem z koleżanką,
Drugi raz, gdy mój młodszy syn miał 17 lat.
Gdy po raz pierwszy zdobyłam przełęcz, czułam przede wszystkim duże zmęczenie.
Kiedy weszłam tam drugi raz, czułam niesamowitą radość. Miałam ochotę krzyczeć i śmiać się.
Nie czułam zupełnie bólu i zmęczenia. A kiedy siedzący na przełęczy młodzi mężczyżni zaczęli mi gratulować i gdy jeden z nich powiedział, że nie wyobraża sobie, aby jego mama chodziła po Tatrach, to myślałam, że pęknę z dumy.
Za każdym razem szłam niebieskim szlakiem znad Czarnego Stawu Gąsienicowego, mijałam po lewej stronie Zmarzły Stawek, potem zaczynały się łańcuchy, następnie trzeba było się bardzo skupić, bo szlak prowadził wąską ścieżką między skałami. Po prawej stronie wspinających się witał posążek Matki Boskiej umieszczony na ścianie w jednej z nisz Zawratowej Turni.
Na Zawracie bywali naprawdę wspaniali ludzie. Jednym z nich był Stanisław Witkiewicz, który opisał potem tę wycieczkę w utworze "Na przełęczy": "Ledwie dostrzegalny szlak perci prowadzi po złomach skał zwietrzałych w górę.... Przed nami wstają okropne, potargane, czarne, olbrzymie gdzieś w niebo zachodzące ściany turni... Za nami, w dole leży Staw Czarny, okolony poszarpanymi skałami..."
Byli także na Zawracie: Stefan Żeromski, Jarosław Iwaszkiewicz, Helena Modrzejewska, Jan Kasprowicz.
Na tej przełęczy zaczyna się Orla Perć, a jej koniec znajduje się na przełęczy Krzyżne. Jest to najtrudniejszy i najniebezpieczniejszy szlak Tatr Wysokich. Usiłowałam ją kiedyś pokonać, ale to ona mnie pokonała. Wycofałam się, bo poczułam strach, a w górach nie można się bać...
Na Zawracie odkrywa się majestatyczny widok na całe tatrzańskie państwo. Zaskakuje on przestrzenią i wspaniałym ugrupowaniem szczytów Tatr Wysokich począwszy od Gerlacha po lewej stronie poprzez Rysy, po Mięguszowieckie Szczyty, Koprowy i Krywań"

/Był to urywek z mojej książki pt: "Nadal wariuję"/


                                                        I jeszcze raz te same bzy...

Chodziliście kiedyś po Tatrach? A może nadal chodzicie?A może jesteście zakochani w innych górach?

czwartek, 20 maja 2021

O niedźwiedziach na wolności

Zdjęcie podpisane "Grupa turystów w Parku Narodowym Tongass na Alasce przegapiła prawdziwą atrakcję" zeskanowałam z jednego z ostatnich numerów tygodnika "Angora".

Wydarzenie pierwsze:

"21 pażdziernika 2007 roku w rejonie Przełęczy Iwaniackiej w Tatrach Zachodnich czwórka turystów zobaczyła małego niedźwiadka, takiego, który odłączył się niedawno od matki. Szedł sobie halą w ich kierunku. Wtedy jedna z osób się oddaliła, a trzy pozostałe zaczęły mu rzucać kanapki. Następnie jedna z młodych kobiet wyciągnęła rękę z jedzeniem w jego kierunku. Wtedy niedźwiadek, biorąc kanapkę, skaleczył ją zębami w rękę. Wszystko to fotografował drugi turysta.

Wówczas młody mężczyzna zaczął kopać niedźwiadka aż przetrącił mu kark i przerwał rdzeń kręgowy. Następnie ryczące z bólu zwierzę przeniesiono do potoku i utopiono. Wody w potoku było bardzo mało więc "turyści" usiedli na niedźwiadku i przytrzymywali mu głowę w potoku tak długo, aż przestał się ruszać.

Badania nieżywego zwierzęcia wykazały, że zakończył on życie na skutek utopienia".

/Jest to historia dobrze znana. Usłyszałam ją kiedyś od byłego dyrektora TPN - pana Pawła Skawińskiego. Pisałam o tym w książce "Nadal wariuję". A wypchanego niedżwiadka, którego utopili turyści można oglądać w Muzeum TPN-u w Zakopanem./

Wydarzenie drugie:

" W dniu 3 maja 2021 przy hotelu górskim w Dolinie Wielickiej w Tatrach Słowackich najpierw uśpiono a następnie zabito niedźwiedzicę z młodym. Dwa dorosłe samce zdążyły uciec. W związku z oburzeniem jakie wywołał ten czyn - dyrekcja TANAP-u wyjaśniła, że niedżwiedzie stanowiły zagrożenie dla ludzi. Regularnie bowiem pojawiały się koło schroniska w poszukiwaniu jedzenia.

Podobno płoszenie zwierząt światłem, dźwiękiem i strzelaniem nie przynosi skutków.

Problemem nie rozwiązanym pozostaje bowiem sprawa utylizacji śmieci w Tatrach. Niedźwiedzie podchodzą pod schroniska i szukają jedzenia w kontenerach."

---------------------------------------------------------------------------------------

Przez wiele lat chodziłam po Tatrach. Kiedyś po szczytach i przełęczach, teraz chodzę już tylko po dolinach.

Nigdy nie spotkałam niedźwiedzia, chociaż kiedyś towarzysz wedrówki - leśnik powiedział mi cichutko że: "Tylko się nie przestrasz, ale w tej kosodrzewinie po lewej jest niedżwiedź"...

---------------------------------------------------------------------------------------

Co myślicie o tych dwóch wydarzeniach?


wtorek, 18 maja 2021

Zupa króla Stasia

To jest jedna z najwartościowszych książek o Łazienkach Królewskich.



Otrzymałam ją 24 grudnia 2000 roku wraz z dedykacją prof. Marka Kwiatkowskiego.



---------------------------------------------------------------------------------

W trakcie słynnych obiadów czwartkowych, których pomysłodawcą i organizatorem był ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski podawano m.inn. zupę migdałową.

Oto przepis na tę zupę, której twórcą był faworyt króla Paul Tremo:

/Przepis ten zawarty jest w jego książce kucharskiej pt: "Nauka dokładna sposobów warzenia i sporządzania potraw z mięsiwa, ryb, jarzyn jako też przyprawiania sosów oraz robienia zup i esencji ponczowej"/

"Weźmiesz migdałów funtów trzy, oparz je wrzącą wodą i obierz z łupiny i obrane, w serwecie obsuszone, włóż do możdzierza i utłuc je , dolewając do masy migdałowej zimnej wody trochę. Jak się dobrze utłuką przybierz je z możdzierza i nalej na nie przygotowanego letniego mleka. Dobrze umieszaj i przetrzyj przez pytel. Przystaw do ognia i zagrzej dobrze, lecz niech nie wre bo się zwarzy. Na wydaniu włóż cukru o cytrynę otartego. Ryżu w mleku osobno ugotowanego włóż w wazę i nalej polewkę. Nb. Gdy się już ryż do połowy ugotuje, to wziąwszy dużych rodzenków pięknie wypłukanych włóż do niego i razem gotuj. Kiedy zaś zechcesz dać zupę postną migdałową to zamiast mleka tak do migdałów jako też i ryżu, użyjesz wody".

Taką zupę jeść można było i na gorąco jako pierwsze danie główne i na zimno jako deser.

Taką właśnie zupę uwielbiał król i to w obydwóch wersjach.

Jak wiemy obiady czwartkowe nie polegały tylko na biesiadowaniu. Były rodzajem spotkań literacko-filozoficznych. Gromadziła się na nich śmietanka towarzyska, artystyczna, intelektualna i polityczna. I tak brali w nich udział: Hugo Kołłątaj, Adam Naruszewicz, Ignacy Krasicki, Jan i Jędrzej Śniadecki i inni znani i wybitni.

Taka uczta dla ducha i ciała trwała przeważnie trzy-cztery godziny, a znakiem, że trzeba ją kończyć było podanie na tacy trzech świeżych śliwek i listu z napisem "Dla króla".

Atmosfera na obiadach czwartkowych była z reguły znakomita, a dyskusje inspirujące. Celem spotkań były rozmowy na tematy związane z kulturą, sztuką i nauką, a także omawianie i czytanie dzieł literackich. Pełniły one funkcję najważniejszej ówczesnej instytucji kulturalnej.

Część utworów literackich czytanych w czasie obiadów czwartkowych publikowano w biuletynie pt: "Zabawy przyjemne i pożyteczne".

Początkowo obiady czwartkowe odbywały się w Sali Rady Zamku Królewskiego, później przeniosły się na stałe do Pałacu na Wyspie w Łazienkach Królewskich.

A pierwszy tego typu obiad wydał w Pałacu Błękitnym książę Adam Kazimierz Czartoryski. Było to wiosną roku 1768. Na obiad ten książę zaprosił króla Rzeczypospolitej. Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu tak się ten pomysł spodobał, że sam zaczął organizować obiady czwartkowe, które przeszły do historii.

-----------------------------------------------------------------------------------

To oryginalny przepis na zupę migdałową już macie. Teraz możecie zorganizować obiad czwartkowy....

I jeszcze tylko podam składniki:

500 ml mleka, 200 g migdałów, 50 g płatków migdałowych, 100 g ryżu, garść rodzynek, 1-2 łyżki miodu, 1 laska cynamonu, 1/2 łyżeczki cynamonu mielonego, laska wanilii, szczypta soli

--------------------------------------------------------------------------------

I jeszcze na koniec "moje drzewo" z Łazienek Królewskich:


O "moim drzewie" piszę w książce pt: "Zwariowałam".

niedziela, 16 maja 2021

5 x Austria - z cyklu "Odkrywanie Europy"- część trzecia

 


                                               1. Wiedeń
Wiedeń jest stolicą Austrii a także jednym z dziewięciu Bundeslandów. Przez wiele wieków Wiedeń był stolicą dynastii Habsburgów, panującej w licznych krajach. Wspaniała architektura, muzea i galerie sztuki, chroniące bezcenne skarby z niemal każdej epoki cywilizacji zachodniej są odzwierciedleniem splendoru miasta w przeszłości. Wiedeń, słynący jako ośrodek kultury europejskiej, jest jedną z najlepiej zachowanych dawnych wielkich stolic europejskich. Pod koniec II wojny światowej miasto uległo poważnym zniszczeniom ale zostało w znacznym stopniu zrekonstruowane. Zachowało jednak swój charakter sprzed 1914 roku i nadal jest światowym centrum muzycznym.
                                                 2. Mozart
Wolfgang Amadeusz Mozart uważany jest za największego lub za jednego z największych geniuszów muzycznych wszechczasów.  Urodził się w Salzburgu w Austrii a swoje pierwsze utwory muzyczne skomponował w wieku pięciu lat. Mając sześć lat grał przed cesarzową Marią Teresą w pałacu Schoenbrunn w Wiedniu. Następnie odbył z ojcem tournee po całej Europie, które przyniosło mu sławę. Mozart komponował nawet w czasie podróży. Gdy zamieszkał w Wiedniu został zatrudniony przez cesarza Józefa II jako kompozytor muzyki kameralnej. Skomponował wiele słynnych kwartetów, symfonii i oper. Jego dzieła cieszyły się wielką popularnością. Niestety zgubiła go rozrzutność i zmarł w nędzy.
                                                  3. Sissi
Sissi, czyli Elżbieta Bawarska jak brzmi jej oficjalny tytuł stała się popularna dzięki filmom z Romy Schneider. Prawdziwa Sissi, córka księcia Maksymiliana Józefa urodziła się w Monachium w 1837 r. Była uważana za jedną z najpiękniejszych kobiet swojej epoki. W 1854 r poślubiła Franciszka Józefa, cesarza Austro-Węgier. Ich małżeństwo było bardzo burzliwe. Chociaż Sissi  zachowywała pewien dystans wobec polityki mężą, to miała na nią duży wpływ. Całym sercem sprzyjała monarchii dualistycznej, w której Austria i Węgry współistniały na zasadzie partnerstwa. Te poglądy zjednały jej miłość narodu. Jednak jej odmowa przystosowania się do wymogów dworu austriackiego uczyniła z niej rodzaj intruza. Zginęła w Genewie z rąk włoskiego anarchisty.
                                               4. Klimt 
Gustaw Klimt zbuntował się przeciw sztuce akademickiej i opowiedział się za stylem wysoce dekoracyjnym i bliskim Art Nouveau. Urodził się w Wiedniu w 1862. Po studiach w Akademii Sztuki Uzytkowej w Wiedniu otworzył swoje własne studio specjalizując się w malarstwie ściennym. Później stworzył Wiedeńską Secesję, towarzystwo dążące do otwarcia sztuki austriackiej na innowacje. W tej epoce malarstwo austriackie zdobyło wybitną pozycję dzięki takim twórcom jak Klimt, Sciele i Kokoschka. Ich arcydzieła można podziwiać w galerii na Zamku Belwederskim w Wiedniu.
                                                5. Narty
Narciarstwo jest najpopularniejszym sportem zimowym w Austrii, co uwarunkowane jest częściowo idealnymi warunkami topograficznymi i klimtycznymi kraju. Austria odegrała ważną rolę w rozwoju narciarstwa. Pierwszy podręcznik jazdy na nartach napisal Austriak Matthias Zdarsky w roku 1897. Wymyślił on też pierwsze pewne wiązania. Największe sławy światowego narciarstwa są Austriakami.
---------------------------------------------------------------------------------
W Austrii byłam dwa razy - pierwszy raz z Młodszym 15 lat temu w  Wiedniu. Zwiedzaliśmy wtedy Schoenbrunn, Hoffburg, Kahlenberg i jedliśmy wspaniały sernik po wiedeńsku...
Drugi raz byliśmy w Wiedniu z wnukami kilka lat temu. Zwiedzaliśmy wtedy Muzeum Historii Naturalnej w którym podziwialiśmy szkielety dinozaurów, wspaniałe ZOO z pandą wielką, Hoffburg z lipicanami i jeszcze kilka wspaniałych miejsc. Byliśmy też na Kahlenbergu gdzie kiedyś Sobieski pogonił Turków...
---------------------------------------------------------------------------------------
A Wam z czym się kojarzy Austria?

piątek, 14 maja 2021

Tak sobie szłam i fotografowałam...

1.

 
2.

3.



4.

5.


6.

7.


8.


9.


10.

11,

12.

13.

14.

15.
16.

Niestety, w dniu 11 maja 2021 w Ogrodzie Króla Stasia /czyli w Łazienkach Królewskich/ kwiaty bzów i kasztanowców nie były jeszcze całkiem rozwinięte.
 
Wszystkie zdjęcia były robione między godziną 8-mą a 9-tą rano.


Czy któreś zdjęcie /wszystkie można powiększyć/ zasługuje na wyróżnienie?


środa, 12 maja 2021

Spotkanie z Jaszczurem Wielkim...

"Co minutę do mórz i oceanów trafia 20 ton plastiku" - taką wiadomość usłyszałam przez radio RFM Classic.

To straszne - pomyślałam i żeby dalej nie słuchać wyłączyłam radio.

Wyszłam z domku na trawnik i ..... spotkałam się z Jaszczurem Wielkim:

Leżał sobie prawie na środku trawnika i nie ruszał się. Wygrzewał się na słońcu. Powoli odwróciłam się, wróciłam do domeczku i wzięłam ze sobą komórkę. Jak wróciłam, to Jaszczur Wielki był w tym samym miejscu. Najwyraźniej zależało mu na tym, żeby być sfotografowanym..

No więc wygląda tak:


Jest to oczywiście jaszczurka zwinka, najczęściej spotykany gad na nizinach w Polsce. I chociaż bardzo często występuje ona na działkach, to jej liczebność ciągle maleje. Winne jest uprzemysłowienie kraju i zanieczyszczone środowisko. Jaszczurki te mają także wielu wrogów naturalnych, takich jak węże, ptaki drapieżne, łasice i borsuki i inne średniej wielkości ssaki. Zagraża im także człowiek...


Moja jaszczurka nie spotkała jeszcze chyba na swojej drodze żadnego wroga skoro zdążyła tak bardzo urosnąć. Jaszczurki zwinki mają bowiem maximum 28 cm, a ta moja miała co najmniej 35 cm. No i z tego wniosek, że żyje sobie w czystym środowisku.


Dlatego nie bez powodu nazwałam ją Jaszczurem Wielkim.



                                  Wygląda zupełnie jak mały krokodyl.

Jak się domyślacie Jaszczura Wielkiego spotkałam na swojej działce...Prawda, że fajny??
A Wy mieliście kiedyś takie niesamowite spotkanie z jakimś "Jaszczurem"?

poniedziałek, 10 maja 2021

Miasto rezydencjonalne - z cyklu "Moja Warszawa"


Czy mogę trochę ponudzić na temat stolicy? Znalazłam bowiem niedawno bardzo konkretne i ciekawe opracowanie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami  pt: "Warszawa miasto rezydencjonale".

No więc to było tak:

Warszawa jeszcze jako stolica Księstwa Mazowieckiego, nabrała szczególnego znaczenia w XIV w. gdy dzięki decyzji księcia Janusza Starszego stała się jego miastem rezydencjalnym i uzyskała prawo chełmińskie. Po włączeniu Mazowsza do Korony rozpoczął się trwający przez całe XVI stulecie proces "osiadania" w Warszawie polskich monarchów. W 1526 r. zjechał do Warszawy król Zygmunt Stary, który swym pobytem na książęcym Zamku Warszawskim podniósł jego rangę do rezydencji królewskiej. W połowie XVI w. osiadła na stałe w Warszawie królowa Bona, często tu też rezydował ich syn Zygmunt August. A tak przy okazji - to nieoficjalnym i ściśle strzeżonym powodem przybycia pary królewskiej do Warszawy była .......ucieczka z Wawelu na którym rozprzestrzeniła się przypadłość zwana chorobą francuską...😀

Dogodne położenie Warszawy w centrum Rzeczypospolitej Obojga Narodów, u zbiegu licznych dróg lądowych i z wygodną przeprawą przez Wisłę sprawiło, że od 1569 r stała się ona siedzibą walnych sejmów, a od 1572 r. miejscem elekcji polskich królów. Konieczność uczestniczenia głów koronowanych w obradach sejmowych, które odbywały się w Warszawie co dwa lata, spowodowała także przeniesienie tu przez Zygmunta III Wazę głównej rezydencji królewskiej z Krakowa. Stając się pod koniec XVI stulecia siedzibą najwyższych władz Rzeczypospolitej - Sejmu i króla - przyjęła Warszawa funkcję miasta rezydencjonalnego polskich królów, pełniąc ją aż do końca rządów ostatniego z polskich monarchów - Stanisława Augusta Poniatowskiego.

W ciągu XVII i XVIII w na osi Zamek Warszawski - Wilanów powstało wiele rezydencji królewskich o dużym znaczeniu dla kształtu i wyrazu architektoniczno-urbanistycznego miasta.

Już wkrótce po wyborze Warszawy na miejsce obrad sejmowych stało się konieczne przystosowanie średniowiecznego Zamku Warszawskiego do potrzeb parlamentu i rezydencji królewskiej.  Zamek tylko w części zaspokajał potrzeby Zygmunta Augusta, jego dworu i rodziny. Król, przebywając w Warszawie, miał bowiem do dyspozycji także położony w niedalekim sąsiedztwie dwór ze zwierzyńcem /przy Krakowskim Przedmieściu/, willę pod miastem w Ujazdowie - drewniany dwór królowej Bony i nowy dwór na Pradze. Rezydencje te służyły po śmierci Zygmunta Augusta jego siostrze Annie Jagiellonce i Stefanowi Batoremu, a następnie Zygmuntowi III Wazie.

Odziedziczone przez nowego monarchę siedziby królewskie nie mogły jednak spełniać wymogów stawianych monarszemu zespołowi rezydencjonalnemu, zarówno pod względem jego programu użytkowego jak i reprezentacyjnego.

Król więc, idąc za przykładem licznych władców europejskich postanowił utworzyć odpowiedni zespól rezydencji o programie zbliżonym do sformułowanego przez Giorgio Vasariego w jego traktacie o mieście idealnym z 1598 r. Traktat ten zakładał powstanie oficjalnej siedziby w centrum miasta, będącej też "gmachem publicznym", przeznaczonym nie tylko dla wygody panującego, lecz i wszystkich tych "którzy z różnych przyczyn muszą tam bywać", pałacu z ogrodem na przedmieściu "jako schronienia dla wypoczynku i rozrywki", willi pod miastem "w miejscu dla urządzania polowań czy do rybołówstwa".

Zgodnie z tą koncepcją oficjalną siedzibą panującego był Zamek Warszawski, pałacem z willą na przedmieściu Villa Regia - Pałac Kazimierzowski, willą pod miastem Zamek Ujazdowski, a w latach następnych Wilanów i Łazienki Królewskie, zaś pałacem-willą do urządzania polowań i rybołówstwa - Nieporęt, zastąpiony później bliżej położonym Marymontem. Po dwóch ostatnich nie pozostał najmniejszy nawet ślad.


Zdjęć celowo nie podpisuję bo nie wyobrażam sobie, że ktoś może nie znać tych królewskich rezydencji.

----------------------------------------------------------------

KONIEC!!!!!- nareszcie 😀

sobota, 8 maja 2021

Dwa zdjęcia

Taki obraz w postaci okładki w National Traveller ze sobą jako Podróżnikiem Roku otrzymał mój Geograf parę dni temu od swoich maturzystów:

A w tym moim tekście jest oryginalne zdjęcie:
http://stokrotkastories.blogspot.com/2019/10/urlop-szurnietego-geografa.html
---------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedys robiłam sesję zdjęciową Garfieldowi: Miał wtedy pięć miesięcy.- zajrzyjcie tutaj proszę: http://stokrotkastories.blogspot.com/2020/01/sesja-zdjeciowa.html
Teraz koteczek jest już dojrzały i zna swoją wartość i urodę.
Jak jego Pani /ale to nie jestem ja/ogląda telewizję to Garfield siada na telewizorze bo też chce być oglądany. 
                                                           

czwartek, 6 maja 2021

Pandemia dla bogaczy

To, że w czasie wojen czy różnych kataklizmów dziejowych bogaci bogacą się najbardziej to jasne jak słońce. Tak samo jasne jak to, że najbardziej cierpią najbiedniejsi.

O bogacących się multimilionerach z całego świata już kiedyś pisałam.

A teraz chciałabym napisać parę słów o naszych rodzimych multimilionerach. Ale może mniej o ich bogaceniu się a więcej o wydawaniu pieniędzy.

Każdy przeciętny Polak ma jakieś mieszkanie lub domek. Niektórzy mają też domki czy też działki na wsi. Na przykład autorka tego bloga jest razem ze swoją rodziną posiadaczką domku drewnianego o powierzchni 34 mkw stojącego na 400-metrowej działce należącej do RODOS czyli Rodzinnych Ogródków Działkowych.

Mówi się, że zwariować można na każdej powierzchni - zarówno na 50 metrach kwadratowych mieszkania w bloku jak i w olbrzymiej willi. Z tym, że bogaci w czasie pandemii zmieniają te wille jak rękawiczki, bo mają ich kilka albo i kilkanaście - i to nie tylko w kraju ale i za granicą. Ale żeby przemieszczać się z jednej willi do drugiej wypada mieć nowy samochód. I to nie byle jaki - najlepiej marki Premium. Można też nabyć luksusowy samolot aby polecieć na Malediwy, Kubę, Dominikanę, do Kenii czy Meksyku.

A na Zanzibarze tygodniowy pobyt w luksusowym hotelu kosztuje zaledwie 6-7 tysięcy od osoby. Dlaczego więc nie polecieć?

Bogaci kupują dużo złota. W roku 2020 Polacy kupili dwa razy więcej złota niż w poprzenich latach, chociaż zdrożało o 30%.

Wśród prawie 77 tysięcy aut z wyższej półki kupionych w zeszłym roku było kilkaset Bentleyów, Ferrari, Aston Martinów, Lamborgini czy Maserati, które kosztują przynajmniej milion złotych. Rekordowy skok sprzedaży /prawie 70 %/ miała elektryczna Tesla. Cały czas mam na myśli nasz kraj. 

Wzrosły zakupy luksusowych domów i mieszkań. Najzamożniejsi Polacy podnoszą sobie status i komfort życia i kupują przepiękne apartamenty.

Rekordową cenę 7,7 mln zł zapłacono niedawno za lokal o powierzchni ponad 270  mkw położony o krok od bramy Łazienek Królewskich.... Wyobrażacie sobie jak się wkurzyłam???? Bo jako osoba, która urodziła się i mieszkała całe dzieciństwo tuż obok tego Parku - planowałam ten zakup - i ktoś mnie bezczelnie ubiegł!!!!!😉

------------------------------------------------------------------

/P.S. Powyższy tekst powstał na bazie informacji zawartych w jednym z artykułów znajdujących się w Newsweek Polska nr 16/2021./ 

A teraz przyznajcie się na co wydaliście swoje miliony w czasie pandemii?😀

Lęki

Zawsze gdy jestem w Nałęczowie zachodzę to kawiarni w pensjonacie "Ewelina". To ten pensjonat, w którym w latach 1900-1910 mieszka...