poniedziałek, 24 maja 2021

Zmysły

 

 
                       Okno mojego salonu w naszym działkowym podwarszawskim "pałacyku"

"1. Węch
Dwie 22-letnie dziewczyny weszły na Zawrat. Na nogach miały pionierki, bo innych butów wtedy nie było. Kiedy wyszły na stronę Doliny Pięciu Stawów i poczuły zapach przypalonej szarlotki, to pomyślały że to rozrzedzone powietrze i zmęczenie tak na nie podziałało.
Zaczęły schodzić w dół do schroniska. Po drodze minęły dwóch taterników z linami i czekanami. Jeden z nich powiedział:
- Śpieszcie się dziewczyny, bo Marysia Krzeptowska właśnie szarlotkę z pieca wyjęła.
Wtedy pomyślały że zwariowały, ale gdy doszły do schroniska, to nie wierzyły własnym oczom. Marysia Krzeptowska, żona Józka, z którym gospodarzyła w tym najwyżej położonym schronisku po polskiej stronie, powiedziała:
- Zachodcież, jeszcze som dwa kawałki, com upiekła...
I chociaż szarlotka była faktycznie trochę przypalona, to przecież takich rzeczy się nie zapomina.

2. Smak
- Co można zjeść? - zapytałyśmy w schronisku w Roztoce.
- Dzisiok ino grule som.
- A jakie grule? - chciałyśmy wiedzieć.
- No grule. Ale mogę wom placki zrobić.
Siedziałyśmy przed schroniskiem i rękami jadłyśmy placki z gruli prosto z patelni.
Już nigdy potem nie jadłam lepszych placków kartoflanych.

3. Zmysł równowagi
- No i gdzie idziecie? - zapytał jakiś chłopak z przeciwka.
- W przeciwną stronę - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- No właśnie, a to jest szlak jednokierunkowy.
Zakręciło mi się w głowie. O mało nie straciłam równowagi. Ale chłopak z naprzeciwka okazał się prawdziwym mężczyzną i pomógł mi wrócić z Orlej Perci.
Nigdy się już na nią nie wybrałam. Bałam się, że stracę równowagę.

4. Zmysł temperatury
- My to chyba głupie jesteśmy - stwierdziłyśmy obydwie, trzęsąc się z zimna i błądząc po Jaskini Raptawickiej. - Trzeba było się cieplej ubrać, przecież w przewodniku jest napisane, że w tej jaskini temperatura wynosi najwyżej plus 2 st. C. I jeszcze nie możemy znależć tego drugiego wyjścia.
Następne dni spędziłyśmy w łóżkach, lecząc się "nalewką gażdzinki".

5. Słuch
- Tylko się nie bójcie - powiedział leśnik Wojtek - ale bardzo blisko jest niedźwiedź.
I schylił się, pokazując świeże odchody na ścieżce. Zamarłyśmy ze strachu, tym bardziej, że usłyszałyśmy jakieś pomruki.
- Wiatr jest z tamtej strony, to nie powinien nas wyczuć.... nie bójcie się, powoli i cicho schodźmy w dół. To jest niedźwiedź samotnik, zaraz się oddali. Gorzej gdyby to była matka z dziećmi.
Schodziliśmy z Gęsiej Szyi na Polanę Rusinową.
Nadal słyszę ten pomruk.

6. Wzrok
Na Wrotach Chałubińskiego była duża mgła. Więc stanęliśmy we trójkę i przywarliśmy do skały, bojąc się iść dalej. I nagle koło nas zamajaczyły jakieś postacie. Szły powoli i bardzo dostojnie. Jedna za drugą powoli stawiały swoje delikatne nogi. Aż nagle spod nóg posypały się im drobne kamyczki, więc spłoszone przyśpieszyły. Zbiegły w dół.
Dwie kozice.
Ich widok we mgle mam przed oczami już chyba dwadzieścia lat.

7. Dotyk
Po dwunastogodzinnej wędrówce po Koronie Doliny Chochołowskiej schodziliśmy w dół. Robiło się już ciemno, więc właściwie pędziliśmy wąską ścieżką między bardzo wysoką i starą kosodrzewiną. Gałęzie kosodrzewiny są trudne do odsunięcia. Są twarde, sztywne, dumne.
Nie zapomnę ich dotyku i uderzeń na twarzy.

8. Zmysł bólu
- Babciu, dlaczego nie idziesz dalej? - zapytał Pytalski, gdy przystanęłam, patrząc na panoramę Gąsienicowej - to już jest to schronisko, prawda? - zapytał, patrząc na budynek Murowańca.
- Babcię bardzo boli kręgosłup - odpowiedział mu Szczerbaty - i pewnie sobie wspomina...
---------------------------------------------------------------------------------------
Tęsknię. 
Wszystkimi zmysłami tęsknię."
----------------------------------------------------------------------------------------------
/Przepisałam Wam urywek z mojej książki pt: "Nadal wariuję"/

Wszystkim, którzy doczytali do końca serdecznie dziękuję.

64 komentarze:

  1. Zdarzenie, spotkanie z wędrówek po górskich szlakach są niepowtarzalne, niezapomniane i pamięta się je na całe życie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaguniu,
    piękne wspomnienia. Dwa razy byłam w Zakopanem, ale w góry nigdy się nie wypuściłam - ich piękno wolałam bezpiecznie podziwiać siedząc bezpiecznie w jakiś ustronnym miejscu. Natomiast " ze smaków" to będąc drugim razem chyba 10 lat temu kupiłam z rożna od gaździny połówkę kurczaka. Była tak pyszna, że jadłam go tak łapczywie, że zniknął w parę minut. No i ciągle przytaczam ten napis na tabliczce domu w Zakopanem tuż koło Skoczni, w którym mieszkał Jan Sztaudynger, nasz wspaniały fraszkopisarz, który całym sercem pokochał Tatry, a mianowicie:
    "Skądkolwiek wieje wiatr ma zawsze zapach Tatr".
    Serdecznie Cię pozdrawiam
    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewuniu:-)
      A Tatry pachną kosodrzewiną...
      Serdeczności !

      Usuń
  3. Piękny masz ten działkowy pałacyk :-)))
    A za tekst "Zmysły" to Beatka. Kasia i ja przyznajemy Ci specjalną nagrodę.
    Rozumiemy Cię jak nikt, chociaż ciągle jeszcze chodzimy po Tatrach.
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie ta nagroda? Nic jeszcze nie dostałam:-)))

      Usuń
  4. Zacznę od "Pałacyku" Stokrotko. Prześliczny. Miło, że masz taką odskocznię. A tekst przeczytałem do końca. Tęsknię za górami, jak wspominałem Tobie - byłem tam dwa razy. I tęsknię, ale tym razem za słowackimi Tatrami. Pozdrawiam, dziś dziewięć minut na zewnątrz - szybkie zakupy, chleb. I ochroniarzy uzbrojonych spotkałem - pod lokalnym kioskiem, chyba uzbrojonych :) Serdeczności. "Na dniach" recenzja o Marii Konopnickiej Iwony Kienzler. Wszystkiego dobrego. Szczepienie mam zaś 26 -go Maja w Dzień Matki. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy w stolicy lub Krakowie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie Ci dziękuję Jardianie za obecność na moim blogu.
      :-)

      Usuń
  5. Ja także tęsknię, póki zdrowie pozwoli to chodzić będę, bo tego nie da się zaznać wirtualnie...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu - życzę Ci żebyś jeszcze długo chodziła po górach.

      Usuń
  6. Klik dobry:)
    Górskie wędrówki zarejestrowałam wszystkimi zmysłami i często je miło wspominam. Jedynie górale są niemile wspominani.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w Tatry jeździ się dla Tatr a nie dla górali :-))

      Usuń
  7. Tatry są "bezzapachowe", ale Bieszczady pachną przeróżnymi ziołami
    co mnie wielce zaskoczyło.Uwielbiałam Tatry zimą- wymagały ode mnie znacznie mniej wysiłku, choć nie powiem- raz mi dały w kość, gdy całą Kościeliską w dwie strony wędrowałam po muldach. Myślałam, że nogi zgubię. Ale zaskakiwała mnie każda zima kolorami- śniegiem niebieskim,różowym z paskami czerwieni, złocistym a do tego fioletowym lasem i diamentami rozsypanymi na halach.I może nic dziwnego,że potem gdy zobaczyłam witraż Tiffanny'ego rozpisany do wyhaftowania - natychmiast wzięłam się do pracy. I jest ze mną w Berlinie. Ostatnio zajrzałam na stronę Zakopanego-wolałam jednak to przaśne Zakopane. Patrzę na miejsca w których mieszkałam i....nie poznaję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - czyżbyś zapomniała, że Tatry pachną kosodrzewiną???
      Zakopane bardzo się niestety zmieniło, na szczęście Tatry są ciągle takie same.

      Usuń
  8. Oj, jak cię dobrze rozumiem! A najlepszą szarlotkę 'górską' jadłam trochę niżej i dalej, w Górach Izerskich, na Wysokim Kamieniu, polecam, jak będziesz w okolicy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiekne wspomnienia, ale dzis jestem realistycznie nastawiona i najbardziej mnie ucieszyly placki i szarlotka, a podziw wzbudzily kozice. Caluski Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu - bo kozicie są godne podziwu.
      Naprawdę.
      Serdeczności :-)

      Usuń
  10. Mój blog przejęli hakerzy. Usuń proszę. Pozdrawiam Lodka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cóz ja mam z tym współnego?
      Nie znałam i nie znam Twojego blogu.

      Usuń
  11. Jak ważne i czasem niedoceniane te nasze zmysły. O ile uboższe było by życie bez nich - prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak Gabrysiu.
      Pozdrawiam Cię pięknie.

      Usuń
  12. Znam ten tekst bardzo dobrze Stokrotko.
    Jest przepiękny i wzruszający.
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  13. Zmysł grawitacyjno - magnetyczny
    - Kamień na szlaku łaski nie robi. Chce się omsknąć, to się omsknie. A jak się omsknie to "jezusicku!!!".
    - No, i co dalej?
    - Nic. Potem budzę się co rano, ta sama koliba i te same oscypki. Dzień po dniu.
    - Nie bardzo rozumiem.
    - Tu nie ma nic do rozumienia. Ten baca robi taki bimber, że sam wszystko rozumie za każdego, kto się napije.
    - I co, w końcu uciekłeś?
    - Zidiociałeś? Baca mnie po cukier wysłał do miasta. Zamówił przez internet i mam przypilnować dostawy.
    ...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę- to i taki zmysł istnieje?
      A to urywek z jakiegoś Twojego dzieła? Czy teraz stworzyłeś?

      Usuń
    2. teraz...
      znaczy nie teraz, tylko wtedy, jak to stworzyłem :)

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Dziekuję - super wykonanie :-)
      Ale moje zmysły nie prysły!

      Usuń
  15. piękne kawałki, te w komentarzach też, szczególnie ten o posyłce po cukier:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się Czesiu tamten komentarz podobał :-))

      Usuń
  16. Ja tez tęsknię, ale na góry spoglądam... od dołu i je maluję :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pięknie masz na tej działce.
    Dzięki za ciekawy wpis o przygodach w Tatrach. ❤️

    OdpowiedzUsuń
  18. Dzień dobry Pani. Od pewnego czasu czytam Pani blog.
    Chciałem zapytać gdzie można kupić książkę w której tak pięknie Pani pisze o tatrzańskich wędrówkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie Anonimowy i dziękuję za zainteresowanie moją książką.Mozna ją nabyć tylko w formie e-booka w wydawnictwie:
      https://ksiegarnia.wydawnictwobialepioro.pl/13-e-booki?p=2

      Usuń
  19. Działeczki zazdroszczę, bo chętnie uciekłabym z tego mojego M-2 na świeże powietrze. Placków ziemniaczanych w górach nie jadłam, ale ostatnio naszła mnie na nie ochota więc tarłam grule i smażyłam. Smakowały nieźle, choć kucharka ze mnie kiepska. Na góry wolę patrzeć z dołu, bo ich majestatyczność mnie przeraża nawet w tym miejscu. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko - serdecznie Ci dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
      :-)

      Usuń
  20. Stokrotko! też tęsknię! bardzo podobne mam wspomnienia, z Orlej Perci też zawróciłam i nigdy więcej tej próby nie podjęłam. Teraz marzy mi się pójście na Polanę Rusinową, choćby! TAm taki widok!! wyjąć tam termosik z gorącą herbatą, przysiąsć przy ktorymś stole na polanie i patrzeć! no może jeszcze kupić sobie serka w szałasie.
    Chyba w jesieni tak będzie mi dane!
    A górach wszystko smakuje wspaniale a szczegolnie w schroniskach , pamiętam każdą tam szarlotkę, a szarlotkę polana jagodową konfiturą na Chocholowskiej chyba najbardziej..i kaszę gryczaną z kwaśnym mlekiem.
    Do jesieni juz blisko...
    Dzieki za ten post!

    OdpowiedzUsuń
  21. taaa... Tatry, to rzecz dla wszystkich zmysłów. i grzech o którymkolwiek zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że to rozumiesz.
      Dzięki serdeczne :-)

      Usuń
  22. Jest czas zdobywania i czas wspominania...;o)

    OdpowiedzUsuń
  23. Pani Stokrotko byłam w rodzicami w Tatrach parę lat temu.
    Byliśmy na Kasprowym Wierchu, Gubałówce, w Dolinie Kościeliskiej i nad Morskim Okiem.
    Było pięknie tylko okropnie dużo ludzi wszędzie.
    Pozdrawiam Panią
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę Kasiu że byłaś w tych pięknych miejscach.
      Jesienią jest mniej ludzi w Tatrach...

      Usuń
  24. Witam. :) Ma Pani pięknego bloga. Będę tutaj zaglądać.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie i zapraszam jeszcze serdeczniej :-))

      Usuń
  25. Pięknie napisane. Pisząc o zmysłach poruszyłaś i moje. Teraz jest taki dziwny czas, że chyba wszyscy za czymś lub za kimś tęsknimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację.
      Cieszę się że to wyczułaś.
      Serdeczności dla Ciebie.

      Usuń
  26. Ładnie napisane!
    Dlaczego ja jeszcze nie przeczytałam "Nadal wariuję"?.
    Po powrocie muszę to naprawić;))).
    Pozdrawiam:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilmo w tej książce są różne moje wariactwa :-))

      Usuń
  27. Cudowne chwile pięknego świata!
    Piękny post, pełen emocjonalnych wspomnień przede wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Każdą Twoją książkę można czytać wiele razy i wciąż znajdować interesujace fragmenty. Opisy wypraw górskich pisane z jawna miłością są szczególnie piękne. Przy czytaniu tych fragmentów nawet mnie typowej "kobiecie z Dolin" robi się żal i tęskno, że nie znam tych sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  29. Działeczka to prawdziwa odskocznia, ślicznie masz za tym oknem. Już widzę jak siedzisz przed Pałacykiem i oczami duszy widzisz w chmurach swoje ukochane Tatry... hej, nase góry!!!

    OdpowiedzUsuń

Syrakuzy - z cyklu "Włochy Południowe i Sycylia" - część ósma

Po wylądowaniu w Katanii i wypożyczeniu dwóch małych samochodów udaliśmy się w podróż pod Sycylii. Zwiedzanie Sycylii zaczęliśmy od południo...