Okno mojego salonu w naszym działkowym podwarszawskim "pałacyku"
"1. Węch
Dwie 22-letnie dziewczyny weszły na Zawrat. Na nogach miały pionierki, bo innych butów wtedy nie było. Kiedy wyszły na stronę Doliny Pięciu Stawów i poczuły zapach przypalonej szarlotki, to pomyślały że to rozrzedzone powietrze i zmęczenie tak na nie podziałało.
Zaczęły schodzić w dół do schroniska. Po drodze minęły dwóch taterników z linami i czekanami. Jeden z nich powiedział:
- Śpieszcie się dziewczyny, bo Marysia Krzeptowska właśnie szarlotkę z pieca wyjęła.
Wtedy pomyślały że zwariowały, ale gdy doszły do schroniska, to nie wierzyły własnym oczom. Marysia Krzeptowska, żona Józka, z którym gospodarzyła w tym najwyżej położonym schronisku po polskiej stronie, powiedziała:
- Zachodcież, jeszcze som dwa kawałki, com upiekła...
I chociaż szarlotka była faktycznie trochę przypalona, to przecież takich rzeczy się nie zapomina.
2. Smak
- Co można zjeść? - zapytałyśmy w schronisku w Roztoce.
- Dzisiok ino grule som.
- A jakie grule? - chciałyśmy wiedzieć.
- No grule. Ale mogę wom placki zrobić.
Siedziałyśmy przed schroniskiem i rękami jadłyśmy placki z gruli prosto z patelni.
Już nigdy potem nie jadłam lepszych placków kartoflanych.
3. Zmysł równowagi
- No i gdzie idziecie? - zapytał jakiś chłopak z przeciwka.
- W przeciwną stronę - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- No właśnie, a to jest szlak jednokierunkowy.
Zakręciło mi się w głowie. O mało nie straciłam równowagi. Ale chłopak z naprzeciwka okazał się prawdziwym mężczyzną i pomógł mi wrócić z Orlej Perci.
Nigdy się już na nią nie wybrałam. Bałam się, że stracę równowagę.
4. Zmysł temperatury
- My to chyba głupie jesteśmy - stwierdziłyśmy obydwie, trzęsąc się z zimna i błądząc po Jaskini Raptawickiej. - Trzeba było się cieplej ubrać, przecież w przewodniku jest napisane, że w tej jaskini temperatura wynosi najwyżej plus 2 st. C. I jeszcze nie możemy znależć tego drugiego wyjścia.
Następne dni spędziłyśmy w łóżkach, lecząc się "nalewką gażdzinki".
5. Słuch
- Tylko się nie bójcie - powiedział leśnik Wojtek - ale bardzo blisko jest niedźwiedź.
I schylił się, pokazując świeże odchody na ścieżce. Zamarłyśmy ze strachu, tym bardziej, że usłyszałyśmy jakieś pomruki.
- Wiatr jest z tamtej strony, to nie powinien nas wyczuć.... nie bójcie się, powoli i cicho schodźmy w dół. To jest niedźwiedź samotnik, zaraz się oddali. Gorzej gdyby to była matka z dziećmi.
Schodziliśmy z Gęsiej Szyi na Polanę Rusinową.
Nadal słyszę ten pomruk.
6. Wzrok
Na Wrotach Chałubińskiego była duża mgła. Więc stanęliśmy we trójkę i przywarliśmy do skały, bojąc się iść dalej. I nagle koło nas zamajaczyły jakieś postacie. Szły powoli i bardzo dostojnie. Jedna za drugą powoli stawiały swoje delikatne nogi. Aż nagle spod nóg posypały się im drobne kamyczki, więc spłoszone przyśpieszyły. Zbiegły w dół.
Dwie kozice.
Ich widok we mgle mam przed oczami już chyba dwadzieścia lat.
7. Dotyk
Po dwunastogodzinnej wędrówce po Koronie Doliny Chochołowskiej schodziliśmy w dół. Robiło się już ciemno, więc właściwie pędziliśmy wąską ścieżką między bardzo wysoką i starą kosodrzewiną. Gałęzie kosodrzewiny są trudne do odsunięcia. Są twarde, sztywne, dumne.
Nie zapomnę ich dotyku i uderzeń na twarzy.
8. Zmysł bólu
- Babciu, dlaczego nie idziesz dalej? - zapytał Pytalski, gdy przystanęłam, patrząc na panoramę Gąsienicowej - to już jest to schronisko, prawda? - zapytał, patrząc na budynek Murowańca.
- Babcię bardzo boli kręgosłup - odpowiedział mu Szczerbaty - i pewnie sobie wspomina...
---------------------------------------------------------------------------------------
Tęsknię.
Wszystkimi zmysłami tęsknię."
----------------------------------------------------------------------------------------------
/Przepisałam Wam urywek z mojej książki pt: "Nadal wariuję"/
Wszystkim, którzy doczytali do końca serdecznie dziękuję.
Zdarzenie, spotkanie z wędrówek po górskich szlakach są niepowtarzalne, niezapomniane i pamięta się je na całe życie.
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest Krystyno.
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńpiękne wspomnienia. Dwa razy byłam w Zakopanem, ale w góry nigdy się nie wypuściłam - ich piękno wolałam bezpiecznie podziwiać siedząc bezpiecznie w jakiś ustronnym miejscu. Natomiast " ze smaków" to będąc drugim razem chyba 10 lat temu kupiłam z rożna od gaździny połówkę kurczaka. Była tak pyszna, że jadłam go tak łapczywie, że zniknął w parę minut. No i ciągle przytaczam ten napis na tabliczce domu w Zakopanem tuż koło Skoczni, w którym mieszkał Jan Sztaudynger, nasz wspaniały fraszkopisarz, który całym sercem pokochał Tatry, a mianowicie:
"Skądkolwiek wieje wiatr ma zawsze zapach Tatr".
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Dziękuję Ewuniu:-)
UsuńA Tatry pachną kosodrzewiną...
Serdeczności !
Piękny masz ten działkowy pałacyk :-)))
OdpowiedzUsuńA za tekst "Zmysły" to Beatka. Kasia i ja przyznajemy Ci specjalną nagrodę.
Rozumiemy Cię jak nikt, chociaż ciągle jeszcze chodzimy po Tatrach.
Marek z dziewczynami
A gdzie ta nagroda? Nic jeszcze nie dostałam:-)))
UsuńZacznę od "Pałacyku" Stokrotko. Prześliczny. Miło, że masz taką odskocznię. A tekst przeczytałem do końca. Tęsknię za górami, jak wspominałem Tobie - byłem tam dwa razy. I tęsknię, ale tym razem za słowackimi Tatrami. Pozdrawiam, dziś dziewięć minut na zewnątrz - szybkie zakupy, chleb. I ochroniarzy uzbrojonych spotkałem - pod lokalnym kioskiem, chyba uzbrojonych :) Serdeczności. "Na dniach" recenzja o Marii Konopnickiej Iwony Kienzler. Wszystkiego dobrego. Szczepienie mam zaś 26 -go Maja w Dzień Matki. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy w stolicy lub Krakowie ;-)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci dziękuję Jardianie za obecność na moim blogu.
Usuń:-)
Ja także tęsknię, póki zdrowie pozwoli to chodzić będę, bo tego nie da się zaznać wirtualnie...
OdpowiedzUsuńjotka
Asiu - życzę Ci żebyś jeszcze długo chodziła po górach.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńGórskie wędrówki zarejestrowałam wszystkimi zmysłami i często je miło wspominam. Jedynie górale są niemile wspominani.
Pozdrawiam serdecznie.
Bo w Tatry jeździ się dla Tatr a nie dla górali :-))
UsuńTatry są "bezzapachowe", ale Bieszczady pachną przeróżnymi ziołami
OdpowiedzUsuńco mnie wielce zaskoczyło.Uwielbiałam Tatry zimą- wymagały ode mnie znacznie mniej wysiłku, choć nie powiem- raz mi dały w kość, gdy całą Kościeliską w dwie strony wędrowałam po muldach. Myślałam, że nogi zgubię. Ale zaskakiwała mnie każda zima kolorami- śniegiem niebieskim,różowym z paskami czerwieni, złocistym a do tego fioletowym lasem i diamentami rozsypanymi na halach.I może nic dziwnego,że potem gdy zobaczyłam witraż Tiffanny'ego rozpisany do wyhaftowania - natychmiast wzięłam się do pracy. I jest ze mną w Berlinie. Ostatnio zajrzałam na stronę Zakopanego-wolałam jednak to przaśne Zakopane. Patrzę na miejsca w których mieszkałam i....nie poznaję.
Aniu - czyżbyś zapomniała, że Tatry pachną kosodrzewiną???
UsuńZakopane bardzo się niestety zmieniło, na szczęście Tatry są ciągle takie same.
Oj, jak cię dobrze rozumiem! A najlepszą szarlotkę 'górską' jadłam trochę niżej i dalej, w Górach Izerskich, na Wysokim Kamieniu, polecam, jak będziesz w okolicy:)
OdpowiedzUsuńMoże będę - kto to wie?
UsuńDziękuję :-)
Przepiekne wspomnienia, ale dzis jestem realistycznie nastawiona i najbardziej mnie ucieszyly placki i szarlotka, a podziw wzbudzily kozice. Caluski Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - bo kozicie są godne podziwu.
UsuńNaprawdę.
Serdeczności :-)
Mój blog przejęli hakerzy. Usuń proszę. Pozdrawiam Lodka
OdpowiedzUsuńA cóz ja mam z tym współnego?
UsuńNie znałam i nie znam Twojego blogu.
Jak ważne i czasem niedoceniane te nasze zmysły. O ile uboższe było by życie bez nich - prawda?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak Gabrysiu.
UsuńPozdrawiam Cię pięknie.
Znam ten tekst bardzo dobrze Stokrotko.
OdpowiedzUsuńJest przepiękny i wzruszający.
Ela
Kochana z Ciebie Dziewczyna Elu.
Usuń:-)
Zmysł grawitacyjno - magnetyczny
OdpowiedzUsuń- Kamień na szlaku łaski nie robi. Chce się omsknąć, to się omsknie. A jak się omsknie to "jezusicku!!!".
- No, i co dalej?
- Nic. Potem budzę się co rano, ta sama koliba i te same oscypki. Dzień po dniu.
- Nie bardzo rozumiem.
- Tu nie ma nic do rozumienia. Ten baca robi taki bimber, że sam wszystko rozumie za każdego, kto się napije.
- I co, w końcu uciekłeś?
- Zidiociałeś? Baca mnie po cukier wysłał do miasta. Zamówił przez internet i mam przypilnować dostawy.
...
p.jzns :)
No proszę- to i taki zmysł istnieje?
UsuńA to urywek z jakiegoś Twojego dzieła? Czy teraz stworzyłeś?
teraz...
Usuńznaczy nie teraz, tylko wtedy, jak to stworzyłem :)
Super Ci wyszło :-)
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=lKXg8bxSDYU
OdpowiedzUsuńDziekuję - super wykonanie :-)
UsuńAle moje zmysły nie prysły!
piękne kawałki, te w komentarzach też, szczególnie ten o posyłce po cukier:))
OdpowiedzUsuńTeż mi się Czesiu tamten komentarz podobał :-))
UsuńJa tez tęsknię, ale na góry spoglądam... od dołu i je maluję :)
OdpowiedzUsuńTo maluj, maluj Tereso :-)
UsuńPięknie napisane. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie.
UsuńPięknie masz na tej działce.
OdpowiedzUsuńDzięki za ciekawy wpis o przygodach w Tatrach. ❤️
I ja Ci dziękuję Elu :-)
UsuńDzień dobry Pani. Od pewnego czasu czytam Pani blog.
OdpowiedzUsuńChciałem zapytać gdzie można kupić książkę w której tak pięknie Pani pisze o tatrzańskich wędrówkach.
Witam Cię serdecznie Anonimowy i dziękuję za zainteresowanie moją książką.Mozna ją nabyć tylko w formie e-booka w wydawnictwie:
Usuńhttps://ksiegarnia.wydawnictwobialepioro.pl/13-e-booki?p=2
Działeczki zazdroszczę, bo chętnie uciekłabym z tego mojego M-2 na świeże powietrze. Placków ziemniaczanych w górach nie jadłam, ale ostatnio naszła mnie na nie ochota więc tarłam grule i smażyłam. Smakowały nieźle, choć kucharka ze mnie kiepska. Na góry wolę patrzeć z dołu, bo ich majestatyczność mnie przeraża nawet w tym miejscu. Uściski.
OdpowiedzUsuńIwonko - serdecznie Ci dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
Usuń:-)
Stokrotko! też tęsknię! bardzo podobne mam wspomnienia, z Orlej Perci też zawróciłam i nigdy więcej tej próby nie podjęłam. Teraz marzy mi się pójście na Polanę Rusinową, choćby! TAm taki widok!! wyjąć tam termosik z gorącą herbatą, przysiąsć przy ktorymś stole na polanie i patrzeć! no może jeszcze kupić sobie serka w szałasie.
OdpowiedzUsuńChyba w jesieni tak będzie mi dane!
A górach wszystko smakuje wspaniale a szczegolnie w schroniskach , pamiętam każdą tam szarlotkę, a szarlotkę polana jagodową konfiturą na Chocholowskiej chyba najbardziej..i kaszę gryczaną z kwaśnym mlekiem.
Do jesieni juz blisko...
Dzieki za ten post!
Grażynko - może jesienią uda nam się na Rusinowej spotkać????
UsuńByłoby bardzo miło...
Usuń:-)
Usuńtaaa... Tatry, to rzecz dla wszystkich zmysłów. i grzech o którymkolwiek zapomnieć.
OdpowiedzUsuńCieszę się że to rozumiesz.
UsuńDzięki serdeczne :-)
Jest czas zdobywania i czas wspominania...;o)
OdpowiedzUsuńNo i zaraz się rozpłaczę !!!!!
UsuńPani Stokrotko byłam w rodzicami w Tatrach parę lat temu.
OdpowiedzUsuńByliśmy na Kasprowym Wierchu, Gubałówce, w Dolinie Kościeliskiej i nad Morskim Okiem.
Było pięknie tylko okropnie dużo ludzi wszędzie.
Pozdrawiam Panią
Kasia
Bardzo się cieszę Kasiu że byłaś w tych pięknych miejscach.
UsuńJesienią jest mniej ludzi w Tatrach...
Witam. :) Ma Pani pięknego bloga. Będę tutaj zaglądać.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Witam Cię serdecznie i zapraszam jeszcze serdeczniej :-))
UsuńPięknie napisane. Pisząc o zmysłach poruszyłaś i moje. Teraz jest taki dziwny czas, że chyba wszyscy za czymś lub za kimś tęsknimy.
OdpowiedzUsuńMasz rację.
UsuńCieszę się że to wyczułaś.
Serdeczności dla Ciebie.
Ładnie napisane!
OdpowiedzUsuńDlaczego ja jeszcze nie przeczytałam "Nadal wariuję"?.
Po powrocie muszę to naprawić;))).
Pozdrawiam:).
Wilmo w tej książce są różne moje wariactwa :-))
UsuńCudowne chwile pięknego świata!
OdpowiedzUsuńPiękny post, pełen emocjonalnych wspomnień przede wszystkim :)
Serdecznie dziękuję Polu :-)
UsuńKażdą Twoją książkę można czytać wiele razy i wciąż znajdować interesujace fragmenty. Opisy wypraw górskich pisane z jawna miłością są szczególnie piękne. Przy czytaniu tych fragmentów nawet mnie typowej "kobiecie z Dolin" robi się żal i tęskno, że nie znam tych sytuacji.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję Joasiu...
UsuńDziałeczka to prawdziwa odskocznia, ślicznie masz za tym oknem. Już widzę jak siedzisz przed Pałacykiem i oczami duszy widzisz w chmurach swoje ukochane Tatry... hej, nase góry!!!
OdpowiedzUsuńAnko Tatry mam ciagle przed oczami:-))
Usuń