Bzy na naszej działce
"Z pewnością większość osób, które kochają Tatry wie co to jest Zawrat. Więc tylko przypomnę, że wejście na tę przełęcz jest symbolem chrztu każdego zakochanego w tych górach. Jest też pierwszym krokiem do pokonania własnej fizycznej slabości.
Pierwszy raz byłam na Zawracie gdy miałam 22 lata, Zdobyłam go razem z koleżanką,
Drugi raz, gdy mój młodszy syn miał 17 lat.
Gdy po raz pierwszy zdobyłam przełęcz, czułam przede wszystkim duże zmęczenie.
Kiedy weszłam tam drugi raz, czułam niesamowitą radość. Miałam ochotę krzyczeć i śmiać się.
Nie czułam zupełnie bólu i zmęczenia. A kiedy siedzący na przełęczy młodzi mężczyżni zaczęli mi gratulować i gdy jeden z nich powiedział, że nie wyobraża sobie, aby jego mama chodziła po Tatrach, to myślałam, że pęknę z dumy.
Za każdym razem szłam niebieskim szlakiem znad Czarnego Stawu Gąsienicowego, mijałam po lewej stronie Zmarzły Stawek, potem zaczynały się łańcuchy, następnie trzeba było się bardzo skupić, bo szlak prowadził wąską ścieżką między skałami. Po prawej stronie wspinających się witał posążek Matki Boskiej umieszczony na ścianie w jednej z nisz Zawratowej Turni.
Na Zawracie bywali naprawdę wspaniali ludzie. Jednym z nich był Stanisław Witkiewicz, który opisał potem tę wycieczkę w utworze "Na przełęczy": "Ledwie dostrzegalny szlak perci prowadzi po złomach skał zwietrzałych w górę.... Przed nami wstają okropne, potargane, czarne, olbrzymie gdzieś w niebo zachodzące ściany turni... Za nami, w dole leży Staw Czarny, okolony poszarpanymi skałami..."
Byli także na Zawracie: Stefan Żeromski, Jarosław Iwaszkiewicz, Helena Modrzejewska, Jan Kasprowicz.
Na tej przełęczy zaczyna się Orla Perć, a jej koniec znajduje się na przełęczy Krzyżne. Jest to najtrudniejszy i najniebezpieczniejszy szlak Tatr Wysokich. Usiłowałam ją kiedyś pokonać, ale to ona mnie pokonała. Wycofałam się, bo poczułam strach, a w górach nie można się bać...
Na Zawracie odkrywa się majestatyczny widok na całe tatrzańskie państwo. Zaskakuje on przestrzenią i wspaniałym ugrupowaniem szczytów Tatr Wysokich począwszy od Gerlacha po lewej stronie poprzez Rysy, po Mięguszowieckie Szczyty, Koprowy i Krywań"
/Był to urywek z mojej książki pt: "Nadal wariuję"/
I jeszcze raz te same bzy...
Chodziliście kiedyś po Tatrach? A może nadal chodzicie?A może jesteście zakochani w innych górach?
Babcia Gordyjka szykuje właśnie wakacyjne wyprawy...;o) I zgadnij co jest numerem "1"...;o)
OdpowiedzUsuń(Zawrat możesz sobie darować, bo najmłodsza Uczestniczka nie ma jeszcze czterech lat)...;o)
Gordyjeczko - dla takich maluchów to dolinki podgiewonckie tylko.
UsuńAle i tak będzie przecudnie!!!
:-))
To chyba na Zawrat mówią Zerwa?
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili poczytaj pięcioksiąg Mroza z komisarzem Forstem. Cała krew w żyłach mrożąca akcja ma miejsce w Tatrach :)
Zerwa to Kazalnica zwana także Amboną.
UsuńPewnie że przeczytam, tylko nie wiem kiedy :-))
Zachęcam. Treść jak treść, ale dzieje się we wszystkich miejscach Tatr i to nie tylko po polskiej stronie. Jak dla Ciebie, to prawie podróż sentymentalna będzie :)
UsuńDziękuję serdecznie :-)
UsuńMiłość do Tatra jest jak nigdy nie kończąca się historia.
OdpowiedzUsuńA w "Nadal wariuję" najpiękniejsza jest ta część o zmysłach.
Jesteś ciągle na działce?
Marek z dziewczynami
Na działce jestem w tygodniu. Na weekend zostawiam działkę dzieciom i wnukom.
Usuń:-)
Ach Stokrotko ! Cóż za cudowny post. Powtórzę się - w Tatrach byłem dwa razy - w 1998 roku dwa tygodnie z Siostrą, w Kościelisku, w nieistniejącym już pensjonacie Salamandra. Drugi raz, w 2001 roku, po maturze, na jednodniowej wycieczce z nauczycielami, z którymi pracowała Siostra. Nad Morskim Okiem byłem - cudne wspomnienia. Mam zdjęcia. I jedną nogą na Słowacji. Pozdrawiam po 47 - minutowym obleceniu miasta na zakupach. Planuję Tatry, ale nie wiem kiedy. Serdeczności !!
OdpowiedzUsuńJardianie - cieszę się że masz piękne wspomnienia z Tatr. Bo Tatry są naprawdę wyjątkowo piękne...
UsuńAch Stokrotko - jeszcze 13 minut byłem w ... pewnym dyskoncie. A co do Tatr - mam same piękne wspomnienia. Pozdrawiam jeszcze raz :-)
UsuńSerdeczności Jardianie :-)
Usuń- chodziliśmy...
OdpowiedzUsuń- nadal chodzimy, powiedzmy, że jakby sporo rzadziej...
- zakochani to może za mocno powiedziane, ale lubimy Cantal w Masywie Centralnym, to jakby trochę inne góry, wulkanicznego pochodzenia, do tego starsze, więc bardziej lajtowe, ale malownicze i sympatyczne...
p.jzns :)
O żesz!!!!
UsuńNo to szacuneczek :-))
W pamięci utkwiło mi tylko jedno przejście Zawratu - był sierpień, na dole furt padało, w górach śnieżyło i gdy wreszcie przestało padać zostałam pognana na Zawrat i....omal nie spadłam bo pionierki mi się rozjechały na śniegu i mój przeżył chwilę grozy z tego powodu- ja nie, bo nie wiedziałam ile mogę zlecieć w dół. A rzecz głównie w tym, że byłam wtedy zupełnie niewrażliwa na ekspozycję.Dopiero po powrocie, w domu, pożalił się biedak ile mu strachu napędziłam.Taaaak, ja i Tatry to opowieść i do śmiechu i do łez.
OdpowiedzUsuńNa Nosal, "na skróty, na dziko" wchodziłam w klapkach, bo wyszłam tylko na spacerek koło chałupy i poszłam "kawałeczek" w górę- wracałam boso.A próba nauczenia mnie w czasie podróży poślubnej pokonania pewnej skałki (metodą małp) w Dolinie Białego omal nie skończyła się rozwodem. A teraz-uwielbiam podziwiać Alpy, czuć ich oddech - najlepiej będąc u ich podnóża.To jest coś, ten "oddech Alp".
Miłego;)
Wiedziałam że mogę na Ciebie liczyć.... i że wspaniałe wspomnienia powrócą.
UsuńPrzytulanko serdeczne tatrzańskie:-))
Jak zawsze pięknie opisane wycieczki w góry, bo ich miłośniczka inaczej przecież nie potrafi :)��Anula
OdpowiedzUsuńAż się zaczerwieniłam i speszyłam Anusiu :-))
UsuńWspaniale opisy Twoje i przyjaciol. Ja troche poznalam Karkonosze i Beskid Slaski i to dawno temu, ale wspomnienia pozostaly. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - pięknych wspomnień nikt nam nie odbierze.
UsuńSerdeczności :-)
Niestety w gory się nigdy nie wybierałam, bo mam trudności z pokonywaniem dolin. Jesteś kobieta z wieloma pasjami i o każdej potrafisz ciekawie pisać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję Iwonko.
UsuńI życzę spokoju i zdrowia:-)
Stokrotko, nie po Tatrach nie chodzilam i zaluje ardzo kiedy tak czytam o Twoich wyczynach. Ja nie z tych chodzacych ale powiem Ci ze w mlodosci jezdzilismy do Tyrolu i tam zaliczylam pare razy wycieczki po gorach (bardzo latwe ). Pochwale sie ze zaliczylam 2 razy Samaria Gorge in Crete - 18 km ( czy znasz?). Po pierwszym razie nie moglam sie ruszac na drugi dzien i jeszcze przez nastepne 3 tygodnie ! Dalam sobie slowo ze jeszcze raz musze Gorge zaliczyc i po 2 latach udalo mi sie ; tym razem bylam lepiej przygotowana (odpowiednie obuwie, napoje, kanapki i cwiczenia przed zejsciem w dol) Teraz juz nie dam rady bo jestem po wymianie biodra) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAga T
A ja chodziłam też troche po Kaukazie i po Alpach. Byłam nawet pod Mont Blanc ale tam wjechałam na Aquille du Midi kolejką a potem windą w lodowcu.
UsuńZnam też dośc dobrze Karkonosze, Beskid Śląski i Pieniny.
Dziękuję Ci serdecznie za komentarz.
:-)
Przeszedłem Tatry od Polany Rusinowej do Chochołowskiej i Kościeliskiej, i odwrotnie.
OdpowiedzUsuńSuper. Moje uznanie. To pewnie minęliśmy się kiedyś na jakimś szlaku :-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńJak wiesz, zdarzało mi się chodzić po górach, ale nie naszych - niestety.
Natomiast moim egzaminem na wędrowca był spływ rodzimą rzeką (jednym z dopływów Niemna, nawiasem mówiąc), ale nie kajakiem, a - żaglówką:)
Pozdrawiam:)
To też poważne osiągnięcie Leno.
UsuńMoje uznanie.
:-)
Bardzo:)
UsuńZwłaszcza kiedy miejscami trzeba było kłaść maszt, a łajbę przenosić na własnych plecach, brodząc w mule albo przedzierając się przez gąszcz:)
*Dziękuję:)
UsuńWięc to była na dodatek ciężka praca fizyczna!!! :-))
UsuńNie ma za co dziękować Leno. Szczerze Ci gratuluję!
UsuńW tym roku po raz pierwszy jadę do w Tatry, więc zrozumiem fascynację całkowicie dopiero, jak sama na własnym przykładzie się przekonam. ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzyli odkrywanie Tatr dopiero przed Tobą.
UsuńZachowaj rozsądek i uważaj na szlakach...
Chodziliśmy po Tatrach, jeździliśmy do Zakopanego wiele lat, ale teraz to nie to samo, odkryliśmy dla siebie Babiogórski Park Narodowy, tez wymagający, ale prawie bezludny...
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię, bo na tatrzańskich szlakach jest o wiele za dużo turystów...
UsuńW Tatrach nigdy nie byłem. Lubię góry ale miejsca gdzie nie ma turystów. Te moje pagórki tutaj właśnie to mi dają.
OdpowiedzUsuńTobie życzę jeszcze wielu powrotów w Tatry...kto wie, może i mnie się kiedyś uda.
Nigdy nie jest za późno na odkrywanie pięknych miejsc na świecie...
UsuńTo może śmieszne, ale Zawrat kojarzy mi się tylko...literacko. Kpina z krakowskiego młodopolskiego ludomaństwa w "Słówkach" Boya:
OdpowiedzUsuń- Byłem na Giewoncie...
Byłem na Zawracie...
Hej, teraz ku starości
muszę siedzieć w chacie.
Przytaczam z pamięci. Na Giewoncie rzeczywiście byłem. Pamiętam wspaniałą bijatykę braci Madziarów z Rumunami. Ileż "dobrego" można zrobić zręcznie używając butelki po piwie!!!
Z tym siedzeniem na starość w chacie to nie trzeba przesadzać :-)))
UsuńTak, w momencie kiedy zaczyna się strach, trzeba sie wycofać.
OdpowiedzUsuńByłam kilka razy w Tatrach, pieknie. Ale wiesz, Karkonosze... :D
Wiem, wiem... Karkonosze są piękne :-)
Usuńnie byłam w Tatrach, znam kilka szlaków między Szklarską i Karpaczem. O górach piszesz z takim entuzjazmem, że wierzę w Twoją miłość i ...podziwiam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci Czesiu dziękuję :-)
UsuńJestem zakochana w Tatrach (i wszelkich innych górach). Jednak na Zawracie jeszcze nie byłam i nie wiem, czy kiedykolwiek odważę się tam wejść. Lubię obcować z górską przyrodą, ale bez nadmiernych emocji 🙃!!! Pozdrawiam serdecznie 😊!!!
OdpowiedzUsuńJesteś młoda więc z pewnością wejście na Zawrat nie stanowiłoby dla Ciebie żądnego problemu. Na szlaku są łańcuchy i klamry na których wygodnie stawia się nogi. Tylko przed wejściem na Zawrat musisz przez parę dni pochodzić po niższych partiach Tatr. Naprawdę warto wejść na najsłynniejszą tatrzńską przełęcz. Ale - oczywiście - decyzja należy do Ciebie.
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie :-)
Tatry uwielbiałam , ale raczej w wersji zimowej z nartami.
OdpowiedzUsuńPo górach też trochę chodziłam zazwyczaj we wrześniu, ale to były raczej takie "spacerowe" trasy jak przejście wszystkich "Dolin" wejście na Giewont, spacer nad Morskie Oko i tym podobne.
Na Zawracie nie byłam, no i już nie będę, bo teraz wystarczyłoby mi pojechać do Zakopanego i pooglądać te wszystkie widoki widziane z dołu, ewentualnie z Gubałówki;))).
Pozdrowienie:).
Wilmo - to jak będziesz w Zakopanem - to koniecznie idż na spacer ścieżką pod reglami - wtedy z pewnością wejdziesz do jakiejś dolinki pod Giewontem - i będziesz prawie w sercu Tatr.
UsuńPrzyjemnego odpoczynku nad morzem Ci życzę :-))
Rozumiem Twoją fascynację górami, kiedyś też chodziłam po Tatrach, ale to nie była przyjemność, a potworny wysiłek. Po prostu nie dawałam rady, więc dałam sobie spokój... Uwielbiam patrzeć na góry z parteru, chociaż patrzyłam też z Mont Blanc.: ) Wolę wjechać, niż wejść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię wiosennie.:))
Rozumiem Cię doskonale. Ja też już chodzę tylko po dolinkach w Tatrach.
UsuńDomyślam się że wjechałaś na zbocze Mont Blanc - byłaś na Aquille du Midi...??? Ja tam byłam parę lat temu.
Pozdrawiam i dziękuję.
Szacun wielki Stokrotko! Ja kocham góry i chodzę od liceum ale bez wyczynów. Bardziej na relaks, widoki, się nastawiam. Długie dystanse też lubię. I chociaż o kondycję dbam, to wspinanie się po łańcuchach to dla mnie lęk, a tego nie lubię...
OdpowiedzUsuńPolu Miła - to są moje wspomnienia sprzed lat. Teraz już tylko po dolinkach chodzę :-))
UsuńNajwyżej byłam na Czerwonych Wierchach Kochana i bardzo mi się podobało. Chętnie znów się wybiorę z Kir albo z Kondratowej do Kir. Na Zawrat jeszcze się nie odważyłam a już z Czarnego Stawu Gąsienicowego to wejście mnie przeraża. Mąż był sam na Małym Kozim. Planuje przejście z Pięciu Stawów do Morskiego Oka przez Szpiglasową Przełecz... Kiedy? Jeszcze nie wiem, zbieram uwagę. Wszystkiego dobrego Kochana :)
OdpowiedzUsuńWitaj Kasiu - dawno Cię u mnie nie było.
UsuńPrzejście przez Szpiglasową do Morskiego Oka jest naprawdę wielkim przeżyciem. Ale tam też są łańcuchy - ale to dobrze, bo ułatwiają wejście.
Serdeczności i powodzenia!!!
I uważaj na siebie :-))
Chodziła h po tych pięknych Górach, ale tłumy ludzi które wędrują ścieżkami tych gór odstraszyły mnie i moją rodzinie skutecznie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety w Tatrach zawsze jest dużo turystów.
UsuńNajlepiej wędrować po Tatrac jesienią, a wędrówki zaczynać bladym świtem :-))
Nie chodzę po Tatrach, ani innych górach i to pewnie się nie zmieni.
OdpowiedzUsuńAle poczytać, pooglądać zdjęcia lubię.
Pozdrawiam serdecznie🧡😊🌼
Dziękuję Morgano :-)
UsuńBardzo lubiłam wędrówki górskie, ale w Tatrach byłam tylko 2 razy jednakoż wędrowałam tylko po dolinach. Było pięknie, dlatego to nie czułam tęsknoty aby wdrapywać się wyżej :) Poza tym do takich wysokich wędrówek potrzebne jest doświadczenie i odpowiednie przygotowanie, a trudno zdobyć doświadczenie w ciągu 3 tygodni i to w 15 letnim odstępie. A nasze Dolnośląskie góry tyz pikne :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem Mario.
UsuńI potwierdzam że Dolnośląskie Góry tyz pikne :-))
Nie chodzę po Tatrach niestety.
OdpowiedzUsuńLubię Karkonosze.
Ja się czułam tak jak Ty, gdy zdobyłam Śnieżkę. Zmęczenie i radość. Cudowne przeżycie.
Cieszę się Elu że to rozumiesz:-)
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Witaj piątkowo Stokrotko
OdpowiedzUsuńW Tatrach byłam tylko dwa razy. Ale góry kocham. Zdecydowanie bliższe są mi Karkonosze
Pozdrawiam pachnącą końcówką maja
Dziękuję za wizytę Ismeno :-)
UsuńMoje Pieniny są najpiękniejsze... dla mnie, a każdy ma swoje najpiękniejsze góry świata :))) Buziaki!
OdpowiedzUsuńPieniny też są piękne Anko :-)
Usuń