niedziela, 30 kwietnia 2023

Tam gdzie Bug był Niemnem - z cyklu "Gdzie pojechać na weekend"


Staliśmy na Górze Zamkowej i patrzyliśmy na płynący w dole Niemen. To znaczy na Bug, który w ekranizacji powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem" "grał" rzekę Niemen. Było trochę wietrznie i groźnie. Bo słońce dopiero zaczęło przebijać się przez chmury. W Warszawie padał deszcz, wszędzie indziej podobno też… a w Drohiczynie nad Bugiem robiło się ciepło i słonecznie. 

Płynący w Drohiczynie Bug był też wykorzystywany w innych filmach i grał rolę różnych rzek w dawnych czasach. Bo jest to ostatnia w Polsce tak duża i nieuregulowana na całej długości rzeka. 



Góra Zamkowa w Drohiczynie to prawdopodobnie wczesnośredniowieczne grodzisko, gdzie może być pochowany wódz Jaćwingów – Kumat. Poległ on tu w walce z wojskami Bolesława Wstydliwego w 1264 roku. 

Z górą tą, o wysokości 35 m, jest związana legenda o rycerzu, który kiedyś wyszedł z zamku (bo ta góra wzięła nazwę od stojącego tam dawno temu zamku) i nie zdążył wrócić przed zamknięciem bram. I podobno do dzisiaj błąka się nad Bugiem. A że zamku już dawno nie ma, więc szukając wejścia, dobija się do bram stojących w pobliżu domów. 



A sam Drohiczyn w wiekach VI – VIII był osadą handlową przy szlaku wiodącym wzdłuż Bugu z Rusi na Jaćwież. Potwierdzeniem tego są znaleziska monet arabskich i liczne ołowiane plomby stosowane w komorach celnych. W 1182 roku Drohiczyn należał do Kazimierza Sprawiedliwego. W wieku XIII i XIV przechodził z rąk do rąk we władanie książąt ruskich, litewskich i mazowieckich na przemian. W 1391 roku ziemia drohiczyńska została dołączona do Królestwa Polskiego, nadana jako lenno Księciu Mazowieckiemu Januszowi I, który w roku 1408 nadał miastu miejskie prawo magdeburskie. Następnie Drohiczyn znowu był przyłączony do Wielkiego Księstwa Litewskiego i należał do województwa trockiego. Nadano mu nowe przywileje miejskie. 



W 1513 roku król Zygmunt Stary wydzielił Podlasie, a Drohiczyn, jako miasto sądowe i port rzeczny, został stolicą województwa podlaskiego, wcieloną do Korony. Stolicą Podlasia był do roku 1795. I to były najlepsze lata Drohiczyna. Liczył wtedy ponad 3 tysiące ludzi. Obecnie liczy 2 tysiące, bo ponad połowa mieszkańców wyjechała do Belgii. 

Drohiczyn w ramach układu Ribbentrop-Mołotow został przydzielony Związkowi Radzieckiemu. A Rosjanie, gdy tylko weszli do miasta, kazali opuścić go mieszkańcom w ciągu dwóch godzin, a następnie zaczęli je  niszczyć. 

Ale to już całkiem inna historia.

Wiecie co? Ten Drohiczyn nie dość, że jest miastem pełnym historii i pięknie położonym nad Bugiem, to jeszcze w murach swoich budowli kryje wiele tajemnic i skarbów. Mają tam też pyszne jedzonko przygotowywane na bazie kartofli – np: „zaguby”, które z apetytem jadłam w jednej z tamtejszych restauracji.

-----------------------------------------------------------------

/Były to urywki z mojej książki pt: "Mój kraj nad Wisłą"./

Warto pojechać do Drohiczyna nad Bug, który był Niemnem.

Aktualnie zbiera tam siły przed maturami swoich uczniów mój Szalony Geograf.

piątek, 28 kwietnia 2023

Najdroższy i najlepszy. I historyczny...

 


Będzie to opowieść o Hotelu „Bristol” usytuowanym na Trakcie Królewskim w Warszawie. Źródła podają, że obsługa hotelowa pracowała w nim za darmo i w dodatku z własnej woli. I nikt się temu nie dziwił, bo legendarnie wysokie napiwki od gości wynagradzały wszystkie trudy pracy. A napiwkom też nie ma się co dziwić, bo np. konsjerż w Bristolu posługiwał się biegle siedmioma językami. Nie było więc żadnych problemów z przyjmowaniem gości ze wszystkich stron świata. 

Hotel „Bristol” był jednym z najwytworniejszych miejsc w Warszawie. Jego dzieje rozpoczęły się w roku 1895, gdy spółka Towarzystwa Akcyjnego Budowy i Prowadzenia Hoteli w Warszawie, w skład której wchodził m.in. Ignacy Paderewski, zakupiła stojący na miejscu obecnego gmachu pałac Tarnowskich. Po wyłonieniu z konkursu na nowy budynek zwycięzcy w osobie zasłużonego już wówczas dla Warszawy architekta Władysława Marconiego, pochodzącego ze słynnego włoskiego rodu Marconich, a także drugiego architekta Stanisława Grochowicza rozpoczęła się budowa hotelu. Prace budowlane ukończono w rekordowym tempie dwóch lat. Pierwszego gościa uroczyście powitano 19 listopada 1901 roku. Była nim paryżanka Emilia Finot.

Budowa gmachu kosztowała inwestorów około dwóch milionów rubli. I powstał hotel bardzo na tamte czasy nowoczesny. Nie dziwi więc fakt, że „Bristol” ze wszystkim luksusami i ekstrawaganckimi rozwiązaniami dołączył do awangardy europejskich placówek tego typu. Znajdowało się w nim na przykład wówczas trzynaście bezszelestnych wind. 

Do historii przeszła kawiarnia, w której serwowano znakomitą kawę i wyselekcjonowane trunki. Był to pierwszy w stolicy lokal czynny do drugiej bądź nawet trzeciej w nocy. Odwiedzali tę kawiarnię tłumnie nie tylko goście hotelowi, ale i znakomici mieszkańcy Warszawy. A wśród gości hotelowych znajdował się na przykład słynny kompozytor Edward Grieg, zaproszony przez Filharmonię Warszawską. 

Zła passa dla „Bristolu” rozpoczęła się jednak już w roku 1914, gdy wraz z rozpoczęciem walk w budynku rozlokowała się niemiecka armia. Część pomieszczeń hotelowych została zarekwirowana, a kuchnia musiała wyżywić niemieckich żołnierzy okupujących Warszawę. Piękne wyposażenie pokoi hotelowych w dużej mierze sprzedano lub po prostu skradziono. 

Jednak wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości „Bristol” odrodził się. Stał się wtedy również centrum życia politycznego nowej Rzeczypospolitej. Przyczynił się do tego przede wszystkim Ignacy Paderewski, który po powrocie do kraju był już nie tylko wybitnym pianistą i współwłaścicielem hotelu, lecz także ministrem spraw zagranicznych i premierem. Dzięki temu w hotelu w latach 1919-1920 odbywały się posiedzenia rządu. 

W roku 1923 podczas jednego z bankietów marszałek Józef Piłsudski wygłosił tu słynne przemówienie, w którym wytłumaczył swoje „odejście” z polityki i wyprowadzkę z Warszawy do Sulejówka.

 Popularność i sławę zapewniały hotelowi „Bristol” bale sylwestrowe i dansingi, na których usłyszeć można było szlagiery w wykonaniu orkiestry Jerzego Petersburskiego. 

W „Bristolu” gromadziła się nie tylko śmietanka towarzyska. Niektórzy ówcześni celebryci mieszkali w nim na stałe. I tak najsłynniejszym mieszkańcem „Bristolu”, który zajmował ostatnie piętro, był słynny malarz Wojciech Kossak. Miał tam mieszkanie i pracownię, do której należał słynny balkon z kolumnami. Podobno wysoki czynsz malarz opłacał obrazami, które potem zdobiły hotelowe ściany. Stałym lokatorem był też kompozytor Karol Szymanowski. Z hotelowego balkonu śpiewał światowej sławy tenor Jan Kiepura. W 1913 roku zorganizowano tu bankiet na cześć dwukrotnej noblistki Marii Skłodowskiej-Curie.

W czasie drugiej wojny światowej historia się powtórzyła i znowu hotel zajęli Niemcy. Mieszkali w nim wysocy rangą niemieccy oficerowie zanim wyruszyli lub gdy wrócili z frontu. W czasie Powstania Warszawskiego i po jego upadku hotel zajmowało dowództwo niemieckie. Dzięki temu ocalał. Gdy okupanci wygonili z Warszawy mieszkańców, do hotelu udały się siostry wizytki z pobliskiego klasztoru, który również ocalał. Nienagannym językiem niemieckim przedstawiły prośbę, a właściwie żądanie, by udostępniono im transport, który pozwoliłby im zabrać i wywieźć z klasztoru potrzebne sprzęty. Gdy Niemcy podstawili pod klasztor ciężarówki, siostry załadowały na nie także cenne tkaniny z hotelu. Wywiozły je do Krakowa, dzięki temu udało się je uratować. 

Hotel powrócił do życia już trzy lata po wojnie. Do „Bristolu” znów zawitał świat sztuki i zabawa. Mieszkały tu tak wybitne osobistości jak Artur Rubinstein, Marlena Dietrich, Pablo Picasso, Tina Turner, Woody Allen. W hotelowym holu jedną ze ścian zdobią tabliczki z nazwiskami najznamienitszych gości.

Do prawdziwego remontu przystąpiono dopiero 23 lat temu. Trwał 18 miesięcy, a oficjalnego otwarcia dokonała w 1993 roku premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. 

Obecnie w Bristolu jest 205 pokoi (dawniej było ich 200). Do dyspozycji gości są również apartamenty, w tym najbardziej luksusowe, pamiętające czasy przedwojennego splendoru i pokoje Ignacego Paderewskiego, w których zachowało się autentyczne wyposażenie.

 Podobno średni apartament w Hotelu Bristol kosztuje ponad 1300 zł za dobę. 

/Był to urywek z mojej książki "Moje warszawskie zwariowanie"./

--------------------------------------------------------------------------------

Ciekawa jestem czy ktoś z Was miał kiedyś okazję zamieszkać w jakimś luksusowym hotelu. I nie myślę tylko o Polsce ale też o innych krajach.

Napiszecie?

Z góry dziękuję.

Ja zacznę pierwsza. Wiele lat temu w czasie delegacji służbowej, która była związana z moim uczestnictwem z Międzynarodowym Sympozjum dotyczącym eksploatacji paliw płynnych w gospodarce morskiej miałam zaszczyt /razem z kilkoma innymi osobami z mojej firmy/ zamieszkać trzy doby w Hotelu Opera tuż przy paryskiej Operze. Do końca życia nie zapomnę tych luksusów. Koszty pobytu wszystkich uczestników Sympozjum pokrywał oczywiście organizator.


wtorek, 25 kwietnia 2023

Droga Polek do równych praw

 
Kwiatki na trawniku przed moim blokiem

1.Kobietom w Polsce przyznano prawa wyborcze /bierne i czynne/ w 1918 roku. Po raz pierwszy Polki zagłosowały w 1919 roku.

2. W pierwszym po odzyskaniu niepodległości Sejmie wybranym w 1919 roku zasiadło 9 kobiet, Jedną z posłanek była Irena Kosmowska.
3. Jedną z pierwszych kobiet, które zdobyła prawo jazdy, była noblistka Maria Skłodowska-Curie. Uprawnienia do prowadzenia ciężarówek otrzymała w 1916 roku.
4. Pierwszą w dziejach polskiej palestry panią adwokat była Helena Wiewiórska/ 1888-1967/. Została wpisana na listę adwokacką w 1925 roku.
5. Kobiety dopuszczono do rywalizacji olimpijskich dopiero w 1928 roku w Amsterdamie. Tam pierwszy złoty medal dla Polski zdobyła Halina Konopacka/1900-1989/ w rzucie dyskiem.
6.Wanda Grabińska /1902-1980/ to pierwsza kobieta w Polsce, która otrzymała nominację sędziowską. Było to w roku 1929, a jej aplikację rozpatrywano ... półtora roku.
7. Pierwszą Polką, która otrzymała nominację generalską była Maria Stanisława Wittek /1899-1997/ Dokument podpisał w roku 1991 prezydent Lech Wałęsa.
8 Pierwszą w historii PLL LOT kobietą -pilotem jest kapitan Adelajda Szarzec-Tragarz. Jako pierwsza kobieta w Polsce i w Europie pilotowała Boeinga 787. Natomiast kapitan Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz jest pierwszą kobietą w Polsce pilotującą samoloty myśliwskie.
9. Jako pierwsza kobieta-dyrygent w dziejach mediolańskiej La Scali wystąpiła polska artystka Agnieszka Duczmal. Było to w roku 1992.
10. Pierwszą w historii selekcjonerką polskiej kobiecej kadry narodowej w piłkę nożną jest od 2019 roku Nina Patalon. Jako jedyna kobieta w Polsce ma licencję UEFA Pro.

WNIOSKI???? Mam ich kilka. A najbardziej cieszę się z tego, że ze zwykłej trawy wygląda /chociaż bardzo powoli/ coraz więcej kwiatów czyli pięknych, mądrych, zdolnych i odważnych kobiet.
Żeby tylko nikt nie ciągnął ich w dół, bo chociaż żyjemy w XXI wieku... to tak jakby w średniowieczu.



I jeszcze bratki z Łazienek Królewskich króla Stasia.

sobota, 22 kwietnia 2023

25 godzin w Rzeszowie /od godz. 15tej 12 kwietnia do godz. 15tej 13 kwietnia br/

Tekst dedykuję wszystkim osobom związanym z Rzeszowem.

Do Rzeszowa jeżdżę po wspomnienia. Dawno temu w Rzeszowie w domu i ogrodzie Babci Broni w dzielnicy Staromieście spędzałam wszystkie wakacje.

Jak zawsze tak i teraz najpierw poszłam do ogrodu Babci Broni i do jej domu. I nie jest ważne, że od dawna ani po Babci ani po jej domu nie ma śladu. Najwspanialsze ślady pozostają zawsze w pamięci.

Jako ośmiolatka mieszkałam też przez rok /i chodziłam do SP na ul. Chopina/ w mieszkaniu mojej cioci niedaleko Rzeszowskiego Zamku.

Poszłam więc też na ulicę Dekerta i stanęłam między Pałacykiem Lubomirskich i domem cioci. 


Spojrzałam na balkon ostatniego piętra. Ten sam na którym kiedyś bawiłam się lalkami.


Tu widać lepiej ten dom z "moim balkonem" i Pałacyk


Życie nie może składać się z samych wspomnień, więc poszłam na ulicę 3 Maja. 

Tam niestety też dopadły mnie wspomnienia, bo właśnie na tej ulicy znajduje się stare kino "Zorza". A ja w tym kinie oglądałam jako dziecko film "Lassie wróć".

Ale dalej spotkałam Tadeusza Nalepę. Szedł sobie środkiem ulicy zwanej bardzo dawno temu Paniagą. I oczywiście niósł w ręce gitarę. Rzeszów dumny jest z kompozytora, którego uważa za swojego...

Na Paniadze jest wiele ciekawych a także historycznych budynków. Zajrzeliśmy tylko do tego w którym jest Galeria Fotograficzna.

A w nim już w holu  były takie stare zdjęcia.


Po wypiciu wspaniałej kawy z lodami w kawiarni "Niebo w mieście", która znajduje się naprzeciwko Konwentu Pijarów i Muzeum Etnograficznego poszliśmy do serca Rzeszowa czyli na Rynek.


A na Rynku Ratusz, pomnik Tadeusza Kościuszki i stara studnia.


                                     I bratki w pobliżu ratusza.


Sfotografowałam też zabytkowe wille w pobliżu Zamku.


                    I wejście do restauracji "Rzeszowskie Słoiki"


                     I rzeźbę- instalację o nazwie "Skrzydła"

--------------------------------------------------------------------------

Ciekawa jestem ile osób wkurzyło się czytając gdzie Babcia Stokrotka mieszkała w wieku ośmiu lat. 😂I gdzie spędzała wszystkie wakacje jako uczennica szkoły podstawowej i średniej.😀

Na usprawiedliwienie dodam, że w Rzeszowie są moje korzenie. Tam urodzili się i spędzili młodość moi Rodzice. Tam mieszkają moje siostry i bracia cioteczni. Tam jeżdżę do Cioci Marysi, która pozostała mi jeszcze z pokolenia, które odchodzi...Bo Rzeszów to dla mnie wspaniałe miejsce na mapie Polski.

P.S. W mojej książce pt: "Mój kraj nad Wisłą" znajduje się tekst pt: "Rzeszów nocą" i zdjęcie Okrągłej Kładki.

Dziękuję Wszystkim, którzy przeczytali i obejrzeli. 

środa, 19 kwietnia 2023

Moja Andaluzja - część siódma

Jeśli nie znudził się Wam jeszcze cykl "Moja Andaluzja" to dzisiaj zapraszam serdecznie do Kadyksu.

Kadyks /Cadiz/leży na wąskiej mierzei oddzielającej Zatokę Kadyksu od Oceanu Atlantyckiego.

Tak to wygląda na mapie:

                               A tak wygląda magnesik z Cadiz:

Napisać, że Kadyks to miasto wyjątkowe to tak jakby to miasto obrazić.

Przede wszystkim to miasto najstarsze w Europie Zachodniej. Zostało założone przez Fenicjan w roku 1104 p.n.e. Było pod władaniem Kartaginy, następnie Rzymu, następnie zniszczyli je Wizygoci, a potem opanowali je Maurowie. Dopiero w roku 1262 roku dostało się w ręce władców Kastylii - zdobył je Alfons X Mądry. Największy renesans przeżywało w epoce odkryć geograficznych Krzysztofa Kolumba. Miasto stało się wtedy portem obsługującym ruch z Nowym Światem. A przez następne wieki też się w Kadyksie działo.... i działo.

Zabudowa Kadyksu nie jest bardzo stara, bo miasto zostało prawie całkowicie zniszczone w roku 1596 przez oddziały hr Essexa. Najstarsze kościoły pochodzą z wieku XVIII i XIX.



Dzięki architektonicznemu podobieństwu miasto bywa nazywane hiszpańską Hawaną. Zagrało nawet rolę stolicy Kuby w filmie o przygodach Jamesa Bonda pt: "Smierć nadejdzie jutro".

Przepiękny, chociaż niewielki jest w Kadyksie ogród botaniczny. Sfotografowałam kilka drzew z tego ogrodu i jego otoczenia.

Zobaczcie - te największe grubasy zwane są gigantycznymi gumowcami.













W Kadyksie byliśmy całą dobę z 17 na18 lutego br.i nocowalismy w nadzwyczaj miłym i wygodnym hostelu.

Część ósma nastąpi za jakiś czas ...😀 

niedziela, 16 kwietnia 2023

Co robić w Krakowie?

Pytanie jest trochę dziwne, bo Kraków jest miastem tak bogatym w zabytki i różnego rodzaju atrakcje, że z pewnością każdy znajdzie w nim coś ciekawego. Ale takie pytanie a raczej sugestia znajduje się na kartce pocztowej, którą kilka dni temu kupiłam sobie w sklepiku z pamiątkami na Wawelu. Zobaczcie proszę - zdjęcie można powiększyć.


Do Krakowa przyjeżdżam od dziecka z reguły na 2 dni w odstępach 5-10 letnich. I zawsze gdy wysiadam na Dworcu Głównym to zastanawiam się od czego mam zacząć. Oczywiście muszę iść na przepiękny Rynek / nie ma takiego drugiego w Polsce/.


No i Wawel. Tym razem uwieczniłam piękne drzewo na dziedzińcu wewnętrznym Zamku.

A w Katedrze wdrapaliśmy się pod sam Dzwon o nazwie "Zygmunt". Ten najsłynniejszy i największy w Polsce dzwon waży 11 ton, a samo jego serce 365 kg. Został zamontowany 9 lipca 1521 roku a więc ma ten staruszek prawie 502 lata.


I jeszcze wiele innych miejsc, z którymi jestem związana wspomnieniami. Na przykład - na Kopiec Kościuszki weszłam kiedyś z młodszym, 12-letnim wtedy synem. Teraz ten syn zwany przeze mnie Szalonym Geografem wracał właśnie z wędrówki po Beskidach i spotkał się z nami w Krakowie i zaproponował abyśmy weszli tam jeszcze raz.
Kto był na Kopcu Kościuszki z pewnością wie, że i Tatry można z niego zobaczyć.


No i byłam w dawnej żydowskiej dzielnicy czyli na Kazimierzu. Wywarła  na mnie niesamowite wrażenie.



Spotkałam także i sfotografowałam pnie krakowskich, przewróconych drzew

Krakowską kamienną biblioteczkę na ulicy Kanoniczej



I krakowskie stokrotki razem z niezapominajkami


I oczywiście smoka wawelskiego



A jeśli chodzi o obowiązkowe punkty wymienione na kartce pocztowej to w dniach 10-12 kwietnia br w Krakowie:

1. Zjadłam obwarzanka /chociaż był trochę nieświeży/

2. Spotkałam się z Szalonym Geografem pod Adasiem /czyli pod pomnikiem Adama Mickiewicza na Rynku/

3. Pozdrowiłam smoka wawelskiego.

4. Niestety ale niczego sobie nie kupiłam w Sukiennicach.

5. Posłuchałam Hejnału Mariackiego kilka razy.

6. Oglądałam obrazy na Floriańskiej /i na starych murach/.

7. Pospacerowałam po Plantach.

8. Gołębi niestety na Rynku nie karmiłam bo akurat odleciały.

9. Zapiekanki na Kazimierzu też nie jadłam. Ale jadł ją Szalony Geograf. A więc trochę jakbym to ja jadła - prawda?

O Krakowie mogłabym pisać i pisać. I zdjęć też mam mnóstwo.

Napiszcie proszę jakie miejsce ma Kraków w Waszych sercach i głowach.

czwartek, 13 kwietnia 2023

Gibraltar czyli ..... małpy na głowie - część druga

Skała Gibraltarska ma wysokość 426 m npm. Najsłynniejszymi jej mieszkańcami są magoty, czyli małpki wąskonose. Żyje ich tu około 300. Zwierzęta zostały przywiezione z Maroka w XVIII w. Chociaż wyglądają sympatycznie to potrafią być groźne. Przekonałam się o tym sama, gdy do siedzącego na ziemi magota podeszłam za blisko i usiłowałam mu spojrzeć w oczy. Natychmiast rzucił się w moim kierunku z niesamowitym wrzaskiem.... i gdyby nie interwencja naszego przewodnika, który magota odpędził..... to poległabym w walce z małpą....

Legenda głosi, że Brytyjczycy utracą Gibraltar gdy znikną z niego magoty.

Ale o małpach jeszcze napiszę ...

Jadąc busikiem krętymi i wąziutkimi ścieżkami Skały Gibraltarskiej zastanawialiśmy się kiedy spadniemy... no ale udało się...

Najpierw podjechaliśmy do pomnika upamiętniającego poległego w wypadku samolotu /4 lipca 1943 roku/ generała Władysława Sikorskiego. Śmigło pochodzi z samolotu, którym leciał generał. 


Sfotografowałam jedną z tablic. Są na niej dwa cytaty, a  słowa - według mnie - zawsze aktualne.


A potem były Słupy Herkulesa /Pillars of Hercules/. Jest to monument, który przedstawia mapę wspólczesnego świata, umieszczoną między dwoma kolumnami. Ich historia wiąże się z dziesiątą pracą Herkulesa- uprowadzeniem z najdalszego zachodu wołów trzygłowego Geriona. Gdy heros udał się do Cieśniny Gibraltarskiej ustawił dwa słupy, które dla starożytnych oznaczały koniec bezpiecznego i znanego świata. Za nimi miały czaić się potwory. Jednym ze słupów jest Skała Gibraltarska, drugim Jebel Mursa /851 m npm/ na terenie Maroka. Słupy Herkulesa stanowią element herbu Hiszpanii a także Kadyksu.

Tak wyglądają z obydwu stron:



A potem były magoty. Nie można ich było karmić, ale nasz przewodnik miał widocznie odpowiednie zezwolenie, bo jeszcze przed wjazdem na Skałę kupił cukierki M&M-sy. I jak dojechaliśmy do celu  to zaczął je małpom rozdawać. Część cukierków nam dał i wtedy się zaczęło:

Popatrzcie tylko. Małpy wchodziły wszystkim po kolei na głowy. Tylko mnie żadna nie weszła, bo wyrażnie powiedziałam: "Niech mi żadna na głowę nie wchodzi"!!!! Z tego wniosek, że rozumiały po polsku...😀

I to był właśnie ten moment:


Z innymi osobami z naszej Siódemki małpy się wcale nie liczyły:




Ale spoko i luzik - w końcu małpy to nasi dalecy krewni. więc nie można się ich wypierać...

Mają cechy typowo ludzkie...... na przykład.... kradną turystom plecaki. Dlatego nasz przewodnik powiedzial żebyśmy je zostawili w busiku. I tak też na szczescie zrobiliśmy.

Potrafią też walczyć że sobą. Samiec Alfa co pewien czas robił  łomot wszystkim podwladnym...jedna z małp miała jeszcze na twarzy krwawe ślady walki.

Weszły na dach busika i tam ze sobą walczyły. Zdewastowały naszemu kierowcy antenę i usiłowały dostać się do busiku przez nie domknięte okno. Jak znajdę zdjęcia tych rozrabiających wtedy małp to je Wam kiedyś pokaże...

Koniec nudzenia o Gibraltarze...!!!


Pamiętacie imieniny w pracy?

Pracować zaczęłam 15 września. Bardzo dawno temu. W krótkim pobycie w Dziale Kadr polecono mi udać się na rozmowę do Dyrektora Biura. A pan ...