piątek, 28 kwietnia 2023

Najdroższy i najlepszy. I historyczny...

 


Będzie to opowieść o Hotelu „Bristol” usytuowanym na Trakcie Królewskim w Warszawie. Źródła podają, że obsługa hotelowa pracowała w nim za darmo i w dodatku z własnej woli. I nikt się temu nie dziwił, bo legendarnie wysokie napiwki od gości wynagradzały wszystkie trudy pracy. A napiwkom też nie ma się co dziwić, bo np. konsjerż w Bristolu posługiwał się biegle siedmioma językami. Nie było więc żadnych problemów z przyjmowaniem gości ze wszystkich stron świata. 

Hotel „Bristol” był jednym z najwytworniejszych miejsc w Warszawie. Jego dzieje rozpoczęły się w roku 1895, gdy spółka Towarzystwa Akcyjnego Budowy i Prowadzenia Hoteli w Warszawie, w skład której wchodził m.in. Ignacy Paderewski, zakupiła stojący na miejscu obecnego gmachu pałac Tarnowskich. Po wyłonieniu z konkursu na nowy budynek zwycięzcy w osobie zasłużonego już wówczas dla Warszawy architekta Władysława Marconiego, pochodzącego ze słynnego włoskiego rodu Marconich, a także drugiego architekta Stanisława Grochowicza rozpoczęła się budowa hotelu. Prace budowlane ukończono w rekordowym tempie dwóch lat. Pierwszego gościa uroczyście powitano 19 listopada 1901 roku. Była nim paryżanka Emilia Finot.

Budowa gmachu kosztowała inwestorów około dwóch milionów rubli. I powstał hotel bardzo na tamte czasy nowoczesny. Nie dziwi więc fakt, że „Bristol” ze wszystkim luksusami i ekstrawaganckimi rozwiązaniami dołączył do awangardy europejskich placówek tego typu. Znajdowało się w nim na przykład wówczas trzynaście bezszelestnych wind. 

Do historii przeszła kawiarnia, w której serwowano znakomitą kawę i wyselekcjonowane trunki. Był to pierwszy w stolicy lokal czynny do drugiej bądź nawet trzeciej w nocy. Odwiedzali tę kawiarnię tłumnie nie tylko goście hotelowi, ale i znakomici mieszkańcy Warszawy. A wśród gości hotelowych znajdował się na przykład słynny kompozytor Edward Grieg, zaproszony przez Filharmonię Warszawską. 

Zła passa dla „Bristolu” rozpoczęła się jednak już w roku 1914, gdy wraz z rozpoczęciem walk w budynku rozlokowała się niemiecka armia. Część pomieszczeń hotelowych została zarekwirowana, a kuchnia musiała wyżywić niemieckich żołnierzy okupujących Warszawę. Piękne wyposażenie pokoi hotelowych w dużej mierze sprzedano lub po prostu skradziono. 

Jednak wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości „Bristol” odrodził się. Stał się wtedy również centrum życia politycznego nowej Rzeczypospolitej. Przyczynił się do tego przede wszystkim Ignacy Paderewski, który po powrocie do kraju był już nie tylko wybitnym pianistą i współwłaścicielem hotelu, lecz także ministrem spraw zagranicznych i premierem. Dzięki temu w hotelu w latach 1919-1920 odbywały się posiedzenia rządu. 

W roku 1923 podczas jednego z bankietów marszałek Józef Piłsudski wygłosił tu słynne przemówienie, w którym wytłumaczył swoje „odejście” z polityki i wyprowadzkę z Warszawy do Sulejówka.

 Popularność i sławę zapewniały hotelowi „Bristol” bale sylwestrowe i dansingi, na których usłyszeć można było szlagiery w wykonaniu orkiestry Jerzego Petersburskiego. 

W „Bristolu” gromadziła się nie tylko śmietanka towarzyska. Niektórzy ówcześni celebryci mieszkali w nim na stałe. I tak najsłynniejszym mieszkańcem „Bristolu”, który zajmował ostatnie piętro, był słynny malarz Wojciech Kossak. Miał tam mieszkanie i pracownię, do której należał słynny balkon z kolumnami. Podobno wysoki czynsz malarz opłacał obrazami, które potem zdobiły hotelowe ściany. Stałym lokatorem był też kompozytor Karol Szymanowski. Z hotelowego balkonu śpiewał światowej sławy tenor Jan Kiepura. W 1913 roku zorganizowano tu bankiet na cześć dwukrotnej noblistki Marii Skłodowskiej-Curie.

W czasie drugiej wojny światowej historia się powtórzyła i znowu hotel zajęli Niemcy. Mieszkali w nim wysocy rangą niemieccy oficerowie zanim wyruszyli lub gdy wrócili z frontu. W czasie Powstania Warszawskiego i po jego upadku hotel zajmowało dowództwo niemieckie. Dzięki temu ocalał. Gdy okupanci wygonili z Warszawy mieszkańców, do hotelu udały się siostry wizytki z pobliskiego klasztoru, który również ocalał. Nienagannym językiem niemieckim przedstawiły prośbę, a właściwie żądanie, by udostępniono im transport, który pozwoliłby im zabrać i wywieźć z klasztoru potrzebne sprzęty. Gdy Niemcy podstawili pod klasztor ciężarówki, siostry załadowały na nie także cenne tkaniny z hotelu. Wywiozły je do Krakowa, dzięki temu udało się je uratować. 

Hotel powrócił do życia już trzy lata po wojnie. Do „Bristolu” znów zawitał świat sztuki i zabawa. Mieszkały tu tak wybitne osobistości jak Artur Rubinstein, Marlena Dietrich, Pablo Picasso, Tina Turner, Woody Allen. W hotelowym holu jedną ze ścian zdobią tabliczki z nazwiskami najznamienitszych gości.

Do prawdziwego remontu przystąpiono dopiero 23 lat temu. Trwał 18 miesięcy, a oficjalnego otwarcia dokonała w 1993 roku premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. 

Obecnie w Bristolu jest 205 pokoi (dawniej było ich 200). Do dyspozycji gości są również apartamenty, w tym najbardziej luksusowe, pamiętające czasy przedwojennego splendoru i pokoje Ignacego Paderewskiego, w których zachowało się autentyczne wyposażenie.

 Podobno średni apartament w Hotelu Bristol kosztuje ponad 1300 zł za dobę. 

/Był to urywek z mojej książki "Moje warszawskie zwariowanie"./

--------------------------------------------------------------------------------

Ciekawa jestem czy ktoś z Was miał kiedyś okazję zamieszkać w jakimś luksusowym hotelu. I nie myślę tylko o Polsce ale też o innych krajach.

Napiszecie?

Z góry dziękuję.

Ja zacznę pierwsza. Wiele lat temu w czasie delegacji służbowej, która była związana z moim uczestnictwem z Międzynarodowym Sympozjum dotyczącym eksploatacji paliw płynnych w gospodarce morskiej miałam zaszczyt /razem z kilkoma innymi osobami z mojej firmy/ zamieszkać trzy doby w Hotelu Opera tuż przy paryskiej Operze. Do końca życia nie zapomnę tych luksusów. Koszty pobytu wszystkich uczestników Sympozjum pokrywał oczywiście organizator.


64 komentarze:

  1. Nie byłam w takowym i raczej nie chciałabym być.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i pozdrawiam Morgano.
      Stokrotka

      Usuń
  2. Na względne luksusy przeciętny zjadacz chleba może liczyć na wyjazdach służbowych i konferencjach. W luksusowych nie spałam. Jak sobie przypominam jedną z lepszych miejscówek była jedynka w Hotelu Polonia, choćby ze względu na usytuowanie w centrum. Spartańskie warunki w schroniskach wcale mi nie przeszkadzają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię że I ja nieraz spałam w spartańskich warunkach.
      Pozdrowienia od Stokrotki

      Usuń
  3. Ja również w takowym Stokrotko nie miałem przyjemności być. Za to widziałem rok temu Hotel w Międzyzdrojach. I zdjęcie sobie koło niego z odbiciem dłoni Doroty Segdy zrobiłem ;-) . Pozdrawiam Stokrotko. Przeczytałem cały tekst. A pozdrawiam po sprzątaniu i zakupach w ...Stokrotce ;-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jardianie - hotel w Międzyzdrojach podobno jest bardzo luksusowy.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Stokrotko, mieszkalam w Bristolu w1973 podczas przygotowan do i po slubie. (Ale przyjecie to juz bylo w tanszym hotelu ). Pamietam zejscie po schodach w dlugiej slubnej sukni oraz pyszne sniadania. Drugi raz korzystalam z luksusuwego hotelu podczas delegacji. Byl to Westbury Hotel w Dublinie. Przenosilismy firme finansowa do UK i "money was no object". Podczas jednego z wieczorow, moj szef Ian, znakomity pianista przygrywal nam na fortepianie w foyer i dostal komplement od Tracy Chapman, ktora tez tam sie wtedy zatrzymala podczas tourne. Za to nigdy nie spalam pod namiotem chociaz ciagle o tym marze. Pozdrawiam Aga T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ago! To faktycznie w bardzo eleganckich hotelach przebywałaś.
      A spanie w namiocie też ma wiele uroku - zapewniam Cię...
      Serdeczności dla Ciebie

      Usuń
  5. Jak miło jest wiedzieć, że Polacy też mają coś historycznego, najdroższego i najlepszego. Swego czasu nagrodą w jednym z programów rozrywkowym był pobyt w hotelu Gołębiewski. Uczestnikami byli celebryci, więc to oni mieli okazję poznać ofertę hotelu. Marzył mi się krótki pobyt w tym hotelu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko - marzenia czasami się spełniają, ale częściej niestety nie...
      Pozdrawiam najpiękniej.

      Usuń
  6. Nie wiem, czy warszawski Sheraton jest luksusowy, ale miałam okazję w nim gościć gdy jeszcze tu nie mieszkałam. Zachwyciła mnie kolacja i śniadania, miło wspomnieć...
    A na Bristol lubię sobie popatrzeć wieczorem.
    Pozdrawiam.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Celu - w świetle wieczornym Bristol ma specyficzny urok.
      Serdeczności pozostawiam.

      Usuń
  7. Dziękuję za kolejną wycieczkę w piękne i historyczne okolice.
    Jako miłośnika muzyki zainteresowała mnie wizyta E. Griega w Warszawie. W Bristolu zamieszkał 22 kwietnia 1902 r czyli 5 miesięcy od otwarcia hotelu.
    W Bristolu bywałem, ale tylko w kawiarni. Wspomnienie o tyle niemiłe, że znajomy, z którym się tam spotkałem, namówił mnie do wypalenia cygara. Jako nowicjusz w tej dziedzinie, nie usluchałem rady, że dym z cygara należy tylko wciągać do ust lecz kilka razy głęboko się zaciągnąłem. Oznaczało to nieprzespaną noc i okropny ból głowy.
    W "eleganckim" hotelu nie mieszkałem jeśli nie liczyć hotelu Sputnik w Moskwie.
    Odwrotną stronę medalu poznałem w Kuala Lumpur.
    Pani w agencji turystycznej zaproponowała mi pokój w hotelu Poor Man czyli Ubogi człowiek. Trochę mnie speszyło, że tak ocenia moje możliwości, ale nie protestowałem bo lubię przygody.
    Okazało się, że był to hotel znanej sieci Pullman, pani z agencji po prostu nie wymawiała litery L , co jest powszechne w kilku językach azjatyckich.
    Natomiast hotel - był bardzo dobry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle masz Lechu bardzo ciekawe wspomnienia.
      Serdecznie Ci dziękuję.

      Usuń
  8. nigdy nie trafiał do mnie szpan mieszkania, czy stołowania się w luksusowych hotelach, nie imponowało mi to wcale, nie kręciło... mój rekord luksusu to Hotel Kasprowy w Zakopanem, który wtedy miał zaiste wysoką rangę /nie wiem, jak jest teraz/, miała tam miejsce prawie tygodniowa impreza sportowa: kongres (czyli cykl iluś tam turniejów) brydża sportowego, tam też mieszkaliśmy całą ekipą, a płacił nasz klub...
    aha, może jeszcze Hotel Forum (obecnie Novotel), swego czasu najbardziej wypasiony hotel w Warszawie, ale trudno to nazwać nocowaniem, bo to była po prostu ostra kilkudniowa impreza na której byłem jednym z gości, aczkolwiek pospać w antraktach również się zdarzało...
    ...
    za to Hotel Bristol najbardziej mi kojarzy z...
    ze skwerkiem po drugiej stronie Karowej, gdzie kiedyś zbierali się warszawscy hipisi... za młody byłem wtedy, jeszcze dzieciak, więc się nie załapałem, ale sporo słyszałem różnych zabawnych opowieści na ten temat...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hotel "Kasprowy" oglądam jak sobie spaceruję pod reglami. Ale tam to chyba niezły "wypas" był i jest.
      A koło Bristolu to już się chyba hippisi nie zbierają. Natomiast po drugiej stronie Bristolu to jest pałac prezydencki - jak napewnie pamiętasz - i tam to dopiero się dzieje w okolicach 10 dnia każdego miesiąca...:-)))

      Usuń
    2. hipisów nie ma już od dekad, pozostały tylko nieliczne wartościowe jednostki, które ocaliły w sobie resztki "hipizmu" oraz bogaty spadek kulturowy, który ten ruch po sobie pozostawił...
      ...
      pamiętam, że w tym Kasprowym przez pierwsze dwa, trzy dni nawet nam się wychodzić nie chciało, zresztą dwa turnieje dziennie nie pozwalały na dłuższe wycieczki...
      ale...
      klub płacił tylko za pokoje ze śniadaniem... więc aby nie przepłacać za inne posiłki w hotelu wysyłaliśmy delegata po zakupy na miasto i żywiliśmy się tak bardziej turystycznie, campingowo :)
      aha... jeszcze zabawna historia z telewizorem... były takie w pokojach, ale miały swoje anteny, które strasznie kiepsko odbierały... któregoś wieczoru były jakieś zawody bokserskie, bardzo chcieliśmy je obejrzeć i robiło się tak, że jeden z nas stał na balkonie z tą anteną w roli żywego masztu, wtedy był lepszy odbiór i co każdą rundę walk zmienialiśmy się :)

      Usuń
    3. A mnie się wydaje, że czasami jeszcze się jakiś hippis po świecie plącze :-))
      A historie z antenami i słabym odbiorem są niesłychanie fajne :-)

      Usuń
    4. p.s. po hipisach pozostały jeszcze bardzo niewartościowe jednostki, ale to ponoć byli tacy malowani, niedzielni hipisi, więc szkoda nawet czasu o nich gadać...

      Usuń
  9. Miałam przyjemność spać w "Hotelu pod Orłem" w Bydgoszczy. Do dziś pamiętam, że jadłam zupę rakową na obiad!
    Fuscila

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mieszkałam nigdy w Bristolu, ale był czas, że bywałam tam często na obiadach w restauracji, czasem na II śniadaniach (podawali do nich takie urocze miniaturowe kaizereczki) i średnio raz na dwa tygodnie na dansingu. Mój ówczesny narzeczony w ten sposób mnie uwodził. Muszę przyznać, że ówczesna kuchnia w Bristolu była jedną z lepszych w stolicy. Wyraźnie konkurował wtedy Bristol z hotelem Europejskim. Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Aniu że to jest Twoje miłe wspomnienie z Warszawy...
      Stokrotka

      Usuń
    2. Przez jakiś czas nie było to miłym wspomnieniem, ale wiesz jak to jest- strupki z rany po jakimś czasie odpadły i mogę to zaliczyć do miłych wspomnień.

      Usuń
    3. Teraz rozumiem.
      Stokrotka

      Usuń
  11. Dziękuję za te wiadomości, nie wiedziałam tego. Bardzo ciekawe.
    W jakichś wyjątkowo luksusowych hotelach nie spałam raczej. Ale Hotel Las w Szklarskiej Porębie zaliczyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten hotel Las w Szklarskiej Porębie wygląda na zdjeciu bardzo ciekawie.
      Stokrotka

      Usuń
  12. Kiedyś wypoczywałam w pięciogwiazdkowym TITANIC BEACH, w Egipcie, ale tam gwiazdki liczone są inaczej, a ceny nie odstraszają. Pokoje wyłożone były marmurami, choć z arabskimi niedoróbkami. Była klatka schodowa rodem z Titanica i cudny ogród, i cały kompleks aquaparku. I dłuuuugie molo. Było świetnie. Mam też stamtąd zdjęcia i stosowny wpis na potwierdzenie. Choć najbardziej preferuję hotele mniej wypasione byleby były nad morzem lub z pięknymi widokami:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to byłaś Urszulko w bogatym świecie!!!!
      Dziękuję i pozdrawiam.
      Stokrotka

      Usuń
  13. Czy to nie jest przypadkiem ten dom "bez kantów" ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. "Dom bez kantow" to budynek kwaterunku wojskowego. Znajduje się po drugiej strony Krakowskiego Przedmieścia bliżej Uniwersytetu Warszawskiego.
      Stokrotka

      Usuń
    2. Dzięki za wyjaśnienie.

      Usuń
    3. Bardzo proszę.
      Stokrotka

      Usuń
  14. Stokrotko czy ja dobrze pamiętam że jak szlysmy że Starego Miasta to pokazywałaś mi ten hotel? To już tak dawno było.
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że tak Elu. Nie mogę się doczekać kiedy znowu zjedziesz do stolicy!!!

      Usuń
  15. Piękny hotel i piękne miejsce. Swego czasu mieszkałam w bardzo starym i pełnym hotelu w Budapeszcie. Przepych i koloryt tego miejsca przytłaczał mnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. W aż tak luksusowym to nie byłam, chyba bym się czuła nieswojo...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w Hotelu Opera w Paryżu nie czułam się dobrze.

      Usuń
  17. Chyba kiedyś zaszaleję w jakimś wypasionym hotelu!!! A co? Nie stać mnie?:-))
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasna sprawa, że Cię stać!!! Jak szaleć to szaleć!!!

      Usuń
  18. Nas raz na zawodach w Szczecinie ich organizator zakwaterował w 5-gwiazdkowym hotelu. No bajka... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Zawsze kiedy oprowadzam moich gości po Warszawie pokazuję hotel Bristol jako ten najdroższy, Ty zebrałaś wiele ciekawostek, które włączę do moich objaśnień..sama odważyłam się tylko wejść na poziom parteru by zobaczyć jak ten luksus wygląda...wejść i nic więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak... bo jakoś nie wypada iść dalej...
      Serdeczności Grażynko :-)

      Usuń
  20. Niezwykły, absolutnie!
    A kiedy mam na myśli hotel [a zwłaszcza tak leciwy] przychodzą mi do głowy wyobrażenia rozmów i historii międzyludzkich, które tam miały miejsce...
    Miłej "majówki" Stokrotko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Polu, ze nie byle jakie wydarzenia miały tam miejsce,,,
      Nawzajem... no i pięknej pogody!!!

      Usuń
  21. Nie na gordyjskie nogi (że o poopie nie wspomnę), takie luksusy i wygody...;o) Ale zdjęcie "pod Bristolem" mam...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To możesz się chwalić ze w Bristolu zamieszkałaś...
      Stokrotka

      Usuń
  22. Kilka razy gościłem w tym hotelu.
    https://youtu.be/USgKyLkXHC8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to szacuneczek wielki !!!
      Stokrotka

      Usuń
    2. Kilka lat holowałem prywatny"hotel"za samochodem-byłem niezależny,ale sprzedałem go sąsiadowi.Teraz swój"hotel"dźwigam na plecach...z upływem lat staje się coraz cięższy.W niedzielę postawię go na Wielkiej Sowie obok nieistniejącego schronu dla Wehrmachtu...1 maja Otwarcie Sezonu Turystycznego!!!

      Usuń
    3. Teraz rozumiem.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Stokrotka

      Usuń
  23. Witaj końcówką kwietnia Stokrotko
    Nigdy w tak pięknym hotelu nie byłam.
    Kiedyś chciałabym się choć na chwilę w takim znaleźć. Najlepiej w dawnych czasach. Dobrze byłoby poczuć tą niespotykaną atmosferę
    Pozdrawiam nadzieją na lepszy maj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ismeno.
      I ja czekam na lepsze dni.
      Stokrotka

      Usuń
  24. Stokrotko nigdy nie byłam w tak luksusowym hotelu, ani w żadnym innym. Dziękuję za ciekawe informacje. Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najserdeczniej Ci Lenko dziękuję i nawzajem życzę samych miłych wrażeń.
      Stokrotka

      Usuń
  25. Nigdy nie gościłam w takim hotelu. Raz nocowałam w dworku Szalaya w Szczawnicy dzięki temu że pracowała tam mama koleżanki. Za hotelami raczej nie przepadam, zwłaszcza tymi drogimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu i ja nie lubię takich hoteli.
      Stokrotka

      Usuń
  26. No popatrz, w 1895 roku urodził się mój dziadek :) W Szczawnicy wielokrotnie nocowaliśmy w hotelach, też w Wiśle, w Szczyrku, w Szklarskiej, ale to takie zwykłe, normalne miejsca były, takie "dla ludzi " 😃 nie jakieś ekskluzywne. Czasem tylko na kawę wchodziliśmy gdzie indziej 🌼🌼🌼

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wspomnienia pozostały...
      Stokrotka

      Usuń
  27. Przed jakąś ważną imprezą musiałam w ciągu kilku godzin znaleźć się u fryzjera i podciąć włosy (rok 1996) i jedyne miejsce które nie miało kolejek to punkt w Bristolu. Pobiegłam ale cena zwłaszcza w stosunku do wyniku była kosmiczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapłaciłaś Joasiu za wszystko tylko nie za fryzurę :-))
      Stokrotka

      Usuń

Lęki

Zawsze gdy jestem w Nałęczowie zachodzę to kawiarni w pensjonacie "Ewelina". To ten pensjonat, w którym w latach 1900-1910 mieszka...