piątek, 29 września 2023

Świnia domowa....

 

Po wielu badaniach naukowych i obserwacjach stwierdzono, że świnie wykazują się dużą inteligencją. Niektórzy badacze twierdzą nawet, że są to najbardziej inteligentne udomowione zwierzęta.

Obecność tych zwierzat w kinie na tym filmie była więc w pełni uzasadniona. 


Na dodatek umiały się zachować.... bo przez cały seans panowała niesamowita wręcz cisza.
A gdy po seansie w towarzystwie innych świń wychodziłam z kina to zauważyłam, że nie tylko ja płaczę...
Odniosłam wrażenie, że wszystkie świnie doceniły mistrzostwo i przesłanie tego filmu.
A film jest przerażający w swej wymowie...
__________________________________
Bardzo proszę o to aby tekstu nie komentowały osoby, które filmu nie widziały....
I proszę o spokojnie i wyważone komentarze...
Dziękuję.

wtorek, 26 września 2023

Nikt nie jest doskonały


/Tak mi wczoraj raniutko słońce zza drzew wychodziło.../
________________________________

- To która ręka? - zapytała pani pielęgniarka.

- Właściwie to żadna - odpowiedziałam.

- Proszę pokazać. No faktycznie nic nie widać. Musi pani popracować zaciskać pięść i rozprostować. I tak przez kilka minut.

Wyszła z pokoju, a ja "pracowałam".

- No i nic? - zapytała zdziwiona po powrocie. - A wodę pani rano piła?

- Wypiłam trzy szklanki. Ale to nic nie pomaga.

- No to spróbujemy w ciemno.

Spróbowała, ale było bardzo ciemno. I w jednej i w drugiej ręce.

- To weźmiemy z palca - zdecydowała.

- Myśli pani, że z palca da się utoczyć na trzy probówki?

Nie udało się.

- To wezmę taką cieniutką igiełkę i z tej małej żyłki na wierzchu dłoni... powinno lecieć, cholera, gdzie ta żyłka mi uciekła? Dobrze się pani czuje?

- Dobrze, wytrzymam.

- Cholera, to ja już nie wiem gdzie mam szukać. Może koleżanka spróbuje...

Przyszła koleżanka, próbowała...

-------------------------------------------------------------------

Gdy wyszłam z gabinetu pobrań, wyglądałam jakbym z wojny wracała.

Na jednej ręce trzy opatrunki, na drugiej cztery.

- Pani sobie tu posiedzi i poprzyciska te miejsca - powiedziała pielęgniarka.

Usiadłam. I kolejno przyciskałam. Obok ośmioletnia dziewczynka, patrząc na mnie, przerażona krzyczała, ze nie pójdzie na żadne badanie krwi, a za filar schował się mały chłopiec. Zaparł się nogami i wołał na ratunek mamusię, bo był z tatusiem. Przyrzekał, że już zawsze będzie grzeczny.

Spoko i luzik. Juz się przyzwyczaiłam. Przecież nikt nie jest doskonały. Ja na przykład nie mam żył...


sobota, 23 września 2023

Cynamonek czyli Karmelek ma 4 miesiace...

Pierwszy raz o Cynamonku czyli Karmelku pisałam i pokazywałam go 22 lipca br. Miesiąc później koteczek ... wypadł z okna. Z siódmego piętra. Jak to się stało nie wiadomo. Na szczęście przeżył ale był w bardzo złym stanie. Pierwsze dni, które spędził w klinice weterynaryjnej były bardzo ciężkie zarówno dla koteczka jak i zakochanej w nim właścicielki. A koszty leczenia Karmelka były niesamowite...
Reanimowany koteczek wrócił wprawdzie do domu ale przez dłuższy czas byl niesprawny po operacji łapki. Nałożono mu specjalny kołnierz aby nie powyciągał sobie szwów. Musiał pewnie cierpieć bo przeraźliwie płakał, szczególnie nocami...

Jak już mu zdjęto szwy i łapka się całkiem wyleczyła to koteczek zaczął niesamowicie rozrabiać i chować się w najprzeróżniejsze miejsca i opakowania.

/ Mam nadzieję że uda się Wam ten filmik obejrzec/

                                               

A potem koteczek przypomniał sobie kto w tym domu rządzi i poszedł do kuchni skontrolować czy wszystko w porządku...


 A potem poszedł spać pod kocyk na kanapie...



I tak to było
Ale dobrze, że skończyło się dobrze...
 


środa, 20 września 2023

"Dobrze rozpoczęty" rok szkolny w liceum

13 września otrzymałam na messengerze informację od starszego wnuka:

"Sytuacja taka, że dwa palce złamane". 

I zdjęcia młodszego wnuka z palcami faktycznie połamanymi. Połamał je sobie na lekcji wuefu w czasie gry w kosza.




Ale komórkę może trzymać i to najważniejsze. 😊 Gorzej z piórem, więc z pisaniem są kłopoty...😁

---------------------------------------------------------------
Żeby nie było, że wykorzystuję połamanie młodszego wnuka i w związku z tym się lenię, to znalazłam dla Was kilka cytatów:
1. - "W pojedynkę jesteśmy kroplą, razem jesteśmy oceanem" /Ryunosuke Satoro/ 
O tym powinni pamiętać ci, którzy walczą samotnie, bo z reguły niczego nie osiągają...
2.-" Nigdy nie zapomnij najpiękniejszych dni swojego życia. Wracaj do nich ilekroć w twoim życiu wszystko zaczyna się walić"./Jim Rohn/
Jakie to mądre prawda? Tylko, że w złych dniach zupełnie nie pamięta się o tych pięknych...
3. -"Gdzie jest miłość tam jest życie" /Mahatma Gandhi/
Czyli nie ma życia bez miłości???

Napiszecie coś?
Proszę...

niedziela, 17 września 2023

Europejska stolica kontrastów - część czwarta i ostatnia

 Poniższy tekst znajduje się w mojej książce pt: "Zwariowałam". 

W żaden sposób proszę go nie łączyć z aktualną sytuacją w Europie, bo dotyczy on roku 1990.


                                             /Kołomienskoje/

Zwiedziliśmy też znajdujący się na obrzeżach Moskwy piękny zespół drewnianej architektury starosyjskiej Kołomienskoje. Jest to historyczna rezydencja rosyjskich carów i książąt. Z okazji urodzin Iwana Grożnego została tam wzniesiona przepiękna cerkiew "Wozniesienija".
Cały zespól znajduje się na liście światowego dziedzictwa Unesco, podobnie jak klaszor Nowodziewiczy, Kreml i Plac Czerwony.

Pojechaliśmy też do Zagorska, który należy do tzw. Złotego Pierścienia Rosji. Znajduje się on ok. 70 km poza Moskwą. Zabytkowa Ławra Troicko-Siergijewska znajdująca się w tym mieście była twierdzą, którą na początku XVIII wieku bezskutecznie oblegała armia polsko-litewska.
Zagorsk powrócił do pierwotnej nazwy Siergiejew Posad. Twórcą ikon w tej Ławrze jest najwybitniejszy "pisarz" ikon - Andriej Rublow. Jak wiadomo ikony się pisze, a nie maluje. 
Przewodniczka oprowadzajaca nas po Ławrze podkreślała, że miejsce to zwiedzała kiedyś Margaret Thacher i była nim zachwycona.

Założycielem Moskwy był kniaź Jurij Dołgorukij. Było to w XII wieku.

Na Placu Czerwonym byliśmy z Piotrem codziennie. Za każdym razem podziwialiśmy Sobór Wasyla Błogosławionego, czyli słynną bajkową cerkiew. Zbudowana ku czci Iwana Groźnego miała upamiętniać zwycięstwo w wojnie z kazańskimi Tatarami i zajęcie Kazania. Legenda głosi, ze po zakończeniu budowli Iwan Groźny kazał oślepić architektów aby nigdy więcej nie stworzyli niczego tak pięknego.

- Zobacz mamo jak te dziewczyny są grubo umalowane i prawie całkiem gołe. U nas sie tak nie malują. A dlaczego one z takimi starymi dziadami się zadają.... czy nie mogą się umówić z jakimiś chłopakami w swoim wieku? Popatrz do jakich wypasionych bryk wsiadają - myślał na głos mój nastolatek, gdy kiedyś przechodziliśmy koło "takich dziewczyn" przy jednym z hoteli.

/W Moskwie byłam jeszcze potem dwa razy. Za rządów Jelcyna i potem Putina. Były to krótkie - 2-3 dniowe wyjazdy służbowe związane z udziałem mojej firmy w międzynarodowych targach. Prawie całe dnie spędzałam na stoisku firmy, nie mogłam więc po Moskwie dużo pochodzić. Byłam z jednej strony zachwycona, z drugiej przerażona.
W mieście powstawały eleganckie budowle, odbudowano Cerkiew Zbawiciela, pojawiło się mnóstwo najlepszych samochodów, wspaniałe sklepy i salony, zostały założone filie znanych zachodnioeuropejskich firm. Pogłębiły się natomiast kontrasty. A więc olbrzymie bogactwo i niesamowita nędza. Elegancko ubrani ludzie we wspaniałych samochodach i drogich restauracjach oraz mnóstwo żebraków i bezdomnych.
Nigdy nie zapomnę pewnego widoku. Był marzec, topniały śniegi. W drodze na lotnisko zauważyłam służby porządkowe rozstawione wzdłuż ulic, odkopujące coś ze śniegu. Kolega, który w Moskwie pracował na co dzień powiedział: - odkopują "przebiśniegi. Tak się tam nazywało bezdomnych, którzy zamarzali na ulicach i zasypywał ich śnieg. Dopiero gdy zima  się kończy i śniegi topnieją widać setki a może tysiące tych "przebiśniegów", które parę miesięcy przeleżały w zaspach../

Moskwa ze swoimi 10,4 mln mieszkańców jest największym miastem Europy i zajmuje 7 miejsce na liście największych miast świata.

Zbliżaliśmy się do Warszawy, gdy mój nastolatek obudził się, wyprostował nogi /a już wtedy miał 178 cm wzrostu/ i powiedział: "Wiesz mamo, jednak nie powiem pani od historii że nie widziałem Lenina"

Koniec.

czwartek, 14 września 2023

Europejska stolica kontrastów - część trzecia

 Poniższy tekst znajduje się w mojej książce pt: "Zwariowałam". 

W żaden sposób proszę go nie łączyć z aktualną sytuacją w Europie, bo dotyczy on roku 1990.


                                   /Pomnik Kutuzowa przed budynkiem panoramy Borodino/

- Mamo ja cały dzień nie będę nic pił i jadł, to może wytrzymam do powrotu do domu i nie będę musiał iść do toalety - zakomunikował mi pierwszego dnia mój syn.
Ja tez tak chciałam, ale niestety, nie dało rady. Przynajmniej raz dziennie trzeba było zaznać tego koszmaru. Niesamowicie brudne i cuchnące toalety były w mieście wszędzie - nawet przy Placu Soborowym na Kremlu, nawet we wspaniałym Muzeum im. A.Puszkina. Przejście z pięknego soboru do toalety porównywaliśmy z przeniesieniem z raju do piekła, z pięknego górskiego szlaku do podziemnych nor dzikich ludzi. Nie ma zresztą słów aby wyrazić ten kontrast.
Elina zawsze przestrzegała nas przed niekulturalnymi kierowcami. I miała rację. Wszyscy kierowcy, niezależnie od tego czy jeździli starymi rozklekotanymi moskwiczami czy super wypasionymi brykami zachowywali się po prostu po chamsku. Elina tak o nich mówiła:
- Przejedzie taki kogoś na pasach, zabije, a potem jeszcze wyjdzie z samochodu, i nawymyśla, i skopie, i ucieknie.
Niewiele przesadzała, toteż musieliśmy bardzo uważać przechodząc na drugą stronę szerokich. moskiewskich ulic. Kierowcy naprawdę nie zwracali uwagi na światła i pasy. nie mówiąc już o pieszych.

Któregoś dnia pojechaliśmy obejrzeć panoramę bitwy pod Borodino, która jest naprawdę wielka: wysokość 14 m, obwód 115 m. średnica 36 metrów. Przedstawia bitwę wojsk rosyjskich pod dowództwem Michaiła Kutuzowa z wojskami napoleońskimi. Kutuzow wycofał wojska z pola walki w wyniku czego Napoleon wszedł do Moskwy 14 września 1812 roku. Ale Napoleonowi nie udało się zniszczyć wojsk rosyjskich, co później przyczyniło się do jego klęski w Rosji. 
Ekspozycja robi niesamowite wrażenie. Bardzo spodobała się Piotrowi, a także, jak zauwazyłam, wielu młodym ludziom.

Któregoś dnia Piotr zapytał:
- Mamo, dlaczego tu nie ma sklepów?
- Są - odpowiedziałam - tylko nie mają wystaw, bo są zasłonięte jakimiś ściankami, regałami.
 - A dlaczego tu się tak dziwnie kupuje? - pytał dalej. - No bo najpierw trzeba zapłacić, dostaje się jakąś karteczkę, a potem idzie po odbiór towaru... i okazuje się, że go nie ma i dają coś innego.

Zwiedzaliśmy także przepiękny Monastyr Nowodziewiczy. Został zbudowany w XVI w dla uczczenia zdobycia Smoleńska. Składa się z kilku cerkwi, a także przyległego cmentarza. Spoczywa na nim wielu zasłużonych Rosjan, głownie ludzie sztuki i kultury oraz politycy.

- A tu mi się bardzo podoba, czuć pewien nastrój - powiedział pewnego dnia mój nastolatek.
Staliśmy na środku Arbatu, ale mój syn był jeszcze za mały aby wiedzieć, że jest w sercu Moskwy, bo tak się nazywa Stary Arbat. Jego zabudowa to architektura secesyjna i konstruktywistyczna. Arbat jest to właściwie deptak, który jest jedną z bardzo popularnych atrakcji turystycznych miasta. Kiedyś mieszkał tutaj Aleksander Puszkin. Znacznie później słynny bard Bułat Okudżawa. Stojący na Arbacie młodzi ludzie z gitarami śpiewali zresztą jego słynną "Piosenkę o Arbacie". 
Ulica ta pojawia się często w literaturze rosyjskiej. np w "Dzieciach Arbatu" A.Rybakowa czy w "Mistrzu i Małgorzacie" M.Bułhakowa.

Zawsze, kiedy wracaliśmy wieczorem zmęczeni zwiedzaniem i upałem Elina, podając pyszny obiad pytała, przymrużając oko:
- A Lenina widieli?
- Jeszczio niet - odpowiadałam niezmiennie.
Pewnego dnia powiedziała:
- Wy siewodnia kanieszno dołżny uwidiet Lenina. Patom wy jewo uże  nikogda nie uwiditie. Jewo w mauzolieje uże nie budiet!
/Jak wiadomo Lenin w Mauzoleum nadal jest./

Ostatnia /czwarta/ część nastąpi...

poniedziałek, 11 września 2023

Europejska stolica kontrastów - cześć druga

 Poniższy tekst znajduje się w mojej książce pt: "Zwariowałam". 

W żaden sposób proszę go nie łączyć z aktualną sytuacją w Europie, bo dotyczy on roku 1990.

                                                   /Moskiewski Kreml/

Pierwsze wrażenie, gdy wjechaliśmy do Moskwy było jednocześnie naszym pierwszym wielkim zdziwieniem. Dotyczyło szerokości ulic.

- Mamo, po co im takie szerokie ulice jak mają tak mały ruch i tak mało samochodów - zapytał nastolatek.

Drugie wrażenie - strach i odraza. Po wyjściu z autokaru stanęliśmy pod parkanem niedaleko stacji metra. Zobaczyłam, że parkan się rusza i niesamowicie piszczy. Zajrzałam przez niego na drugą stronę. Walczyło tam ze sobą kilka olbrzymich szczurów. Zabraliśmy szybko bagaże i poszliśmy na stację metra.
Następne wrażenie - obrzydzenie. Weszliśmy na klatkę schodową domu, w którym mieszkała Elina. To, co zobaczyliśmy i poczuliśmy przyprawiło nas o odruch wymiotny. Klatka schodowa kilkunastopiętrowego domu, a w niej windy i korytarze były niewyobrażalnie brudne i śmierdzące. Czuć było zapchane zsypy i nigdy niesprzątane korytarze.
Znaleźliśmy odpowiednie mieszkanie, zadzwoniliśmy.
Następne wrażenie - szok i niedowierzanie. Weszliśmy do mieszkania - muzeum. Lokum Eliny było pełne ikon, obrazów, gustownych mebli , książek. Zaraz przy kolacji zapytałam Eliny skąd ma tak piękne ikony.
Wyglądały na stare i zniszczone. Odpowiedziała, że są to ikony z cerkwi Chrystusa Zbawiciela, która była votum dziękczynnym za uratowanie Moskwy przed wojskami Napoleona. Odziedziczyła je po swoim dziadku, który mieszkał kiedyś w pobliżu tej cerkwi. Gdy rozeszła się wieść, że cerkiew na rozkaz Stalina będzie burzona, robotnicy zaczęli wynosić i wyrzucać z niej mniejsze ikony i wszystko co się dało...
I dziadek Eliny kupił czy tez zabrał spod cerkwi kilka ikon. Jakiś czas potem cerkiew została wysadzona w powietrze. Na jej miejscu planowano wybudować Pałac Rad, ale przeszkodziła temu II wojna światowa. Potem wybudowano tam duży basen pływacki.

Następnego dnia rano Elina udzieliła nam kilku niezbędnych wskazówek.
Po pierwsze - żeby nic nie jeść ani nie pić na mieście. Był straszny upał, a poziom różnych "restoranów" pozostawał wiele do życzenia. Dawała nam każdego ranka wałówkę na całodzienne zwiedzanie miasta. I mówiła, że jak coś zjemy z "restorana" to na pewno się zatrujemy i potem będziemy leżeć w szpitalu na "jednym łóżku z chłopką z Kamczatki, jej mężem i kilkorgiem innych chorych", bo takie podobno były realia w radzieckich szpitalach. Jej wizja naszego ewentualnego pobytu w szpitalu była tak sugestywna, że ani razu nie zjedliśmy niczego na mieście.
Oprócz oczywiście lodów. Jedliśmy ich dużo i na okrągło. I nic nam po nich nie było.
Zaczęliśmy od zwiedzania metra. Nie można było inaczej, bo wszędzie nim jeździliśmy. Mój 13-latek był nim oszołomiony. Stwierdził tylko któregoś razu, że ludzie, którzy nie znają języka rosyjskiego, to są chyba strasznie biedni, no bo skąd mają wiedzieć jak się gdzieś dostać, jeśli wszystkie informacje są napisane cyrylicą.
W każdym razie pełne malowideł i kandelabrów błyszczące stacje metra stanowiły niesamowity kontrast ze zwykłymi ulicami ówczesnej Moskwy.

Zaczęliśmy oczywiście zwiedzanie od Kremla. I tutaj głównym, dominującym wrażeniem był zachwyt.
Zrezygnowaliśmy oczywiście ze zwiedzania Pałacu Zjazdów i innych tego rodzaju budynków. Skoncentrowaliśmy się na Placu Soborowym i Skarbcu. Ten pierwszy z otaczającymi go soborami i 81-metrową Dzwonnicą Iwana Wielkiego, z której w ubiegłych wiekach obwieszczano ważne wydarzenia w rodzinie carskiej i która wyznacza geograficzne centrum Moskwy - jest po prostu cudem architektury rosyjskiej. Znajdują się tu następujące sobory: - Uspieński, w którym dokonywano koronacji carów, Zwiastowania - który był prywatną świątynią rodziny carskiej, Archangielski, czyli miejsce pochówku książąt moskiewskich i pierwszych carów, Cerkiew Rizpołożenja czyli prywatna świątynia metropolity i patriarchy i cerkiew Dwunastu Apostołów.
Zwiedzaliśmy też Orużienną Pałatę. Przechowywane są w niej gromadzone przez wieki największe skarby Rosji: korony. karoce carskie, ozdoby, biżuteria, podarunki carskie, oręż, stroje koronacyjne. Porównanie tego niesamowitego bogactwa z biedą i zacofaniem chłopa pańszczyźnianego w Rosji carskiej było bardzo przykre. Przecież wtedy był on prawie niewolnikiem.

Ciąg dalszy /o ile nie będzie protestów/ nastąpi wkrótce...


piątek, 8 września 2023

Europejska stolica kontrastów - część pierwsza

Poniższy tekst znajduje się w mojej książce pt: "Zwariowałam". 

W żaden sposób proszę go nie łączyć z aktualną sytuacją w Europie, bo dotyczy on roku 1990.

--------------------------------------------------------------------------------------

                                   / Sobór Wasyla Błogosławionego/

Usiedliśmy na wysokim krawężniku. Między nami stał maleńki Pimpuś  - 5-centymetrowy gumowy miś-talizman, który wszędzie ze mną jeździ. Postawił go tam Piotr, mówiąc do niego, że jesteśmy na Placu Czerwonym.

- Podoba Ci się? -zapytałam mojego 13-latkach.

- Noooo - odpowiedział bardzo wymownie.

- A najbardziej to co?

- No ten kościół - wskazał na Sobór Wasyla Błogosławionego... i Kreml. A co to za kolejka tam stoi?

- To są ludzie, którzy chcą odwiedzić Lenina, bo to jest jego mauzoleum.

- No tak, uczyłem się o nim na historii. Pójdziemy go zobaczyć?

- Noooo - odpowiedziałam wymownie, zupełnie tak jak przed chwilą mój syn.

W Moskwie byłam razem z Piotrem w lipcu 1990 roku. U nas było już "po", u nich było rok "przed". Mam oczywiście na myśli zmianę ustroju. Przyjechaliśmy do tego miasta na zaproszenie Eliny, która była "koleżanką koleżanki szwagra kierowniczki" z zupełnie innego miasta. Nieważne. Elina była córką Rosjanki i greckiego komunisty. Już wtedy miała dorosłego syna, który był bardzo uzdolniony i śpiewał w chórze Moskiewskiego Teatru Bolszoj.

Do Moskwy jechaliśmy piętrowym autobusem Sowpoldy. Była to firma, która pierwsza wprowadziła połączenia komunikacyjne z Warszawy do Moskwy via Terespol. Ich autokary były zupełnie dobrej klasy. A przede wszystkim jechał z nami drugi kierowca, co na tak długiej trasie było bardzo potrzebne. Po drodze, bodajże w Smoleńsku, dosiadł się trzeci kierowca i wymienił tego drugiego. Pierwszy w tym czasie spał.

Wcześniej, po przyjeździe do Brześcia zostaliśmy odstawieni na kilka godzin na bocznicę, pomimo że były to już połączenia rejsowe, regularne. Jak kazała tradycja na wschodniej granicy - zostaliśmy poproszeni o opuszczenia autobusu. Weszli do niego panowie z psami i różnymi wykrywaczami niebezpiecznych materiałów i dokładnie autobus kilkakrotnie sprawdzali.. Potem pozwolono nam wejść, zająć swoje miejsca i czekać. Po kilku godzinach od strony budynku radzieckiej straży granicznej rozległ się głośny krzyk:

- Dawajtie kapitalista!

Mój 13-latek ,który prawie całą podróż spędzał z walkmenem na uszach natychmiast go wyłączył i zapytał mnie przytomnie:

- To kogoś z nas wołają?

Ale okazało się że w ten sposób zapraszają do osobistej kontroli jakiegoś Francuza, którego samochód stał w pobliżu naszego autobusu. Po dłuższym czasie "kapitalista" wyszedł z budynku mocno wzburzony. Wsiadając do samochodu, powtarzał kilkakrotne słowo "merde" , co chyba jest odpowiednikiem angielskiego "shit", a naszego...

Kiedy już nas wpuszczono na terytorium największego państwa na świecie, byliśmy bardzo szczęśliwi.

Po drodze zostaliśmy zaproszeni na obiad, był on zawarty w cenie biletu. Jechaliśmy drogą, którą Napoleon szedł na Moskwę w 1812 roku. Sama droga, jak mówili kierowcy, chyba niewiele się od tego czasu zmieniła.

-------------------------------------------------------------------------------

Czy jesteście zainteresowani ciągiem dalszym tego tekstu?


wtorek, 5 września 2023

Dzisiaj będzie o prohibicji

 


Zapraszam Was serdecznie do przeczytania kilku ciekawostek nt. prohibicji w różnych krajach.

1. Rok 1855 - bunt piwoszy w Chicago.

Pierwsze zamieszki z historii Chicago spowodował zakaz wyszynku w niedziele. Właściciele "saloonów" zignorowali nowe prawo i 200 z nich zostało aresztowanych. To spowodowało rozruchy, szczególnie imigrantów z Niemiec i Irlandii. Władze ustąpiły. 

2. Rok 1878 - Kanada

Ustawa z tego roku skutkowała lokalnymi zakazami od 1901 roku. Do roku 1921 prohibicję wprowadziły wszystkie prowincje. Najdłużej obowiązywała na Wyspie Króla Edwarda - do 1948 roku.

3. Rok 1854 - Wielka Brytania

Ograniczenie sprzedaży piwa w niedziele /ustawa Wilsona-Pattena/  skończyła się zamieszkami.

4. Rok 1914 - Rosja

Decyzja cara o zakazie sprzedaży wódki przez państwo uszczupliła o jedną trzecią dochody skarbowe.

5. Rok 1915 - Islandia

Prohibicję wprowadzono w wyniku referendum przeprowadzonego w 1908 roku. W 1922 roku zezwolono na sprzedaż wina. W 1935 roku dopuszczono inne trunki z wyjątkiem piwa. Całkowicie została zniesiona dopiero w 1989 roku.

6. Rok 1919 - Finlandia

W tym roku wprowadzono całkowity zakaz sprzedaży alkoholu. Można go było kupić tylko w celach leczniczych. W 1931 roku ograniczenia zniesiono w drodze referendum.

7. Rok 1920 - Polska

W tym roku zakazano w Polsce sprzedaży trunków mocniejszych niz 45%. Sprzedaż i wyszynk mogły odbywać się co najmniej 300 metrów odc szkół i fabryk. Od godziny 15 w soboty do 10tej w poniedziałki na terenie kraju zakazano sprzedaży alkoholu.

8. Rok 1922 - Szwecja

W tym roku w Szwecji zabrakło 2% głosów w referendum by wprowadzić całkowitą prohibicję. W latach 1914-1955 obowiązywał system reglamentacji alkoholu.

9. ... - Sri Lanca

Od 1955 roku do 2018 kobiety nie mogły kupować i pic alkoholu ani pracować przy jego sprzedaży.

10. Polska

Od pewnego czasu bardzo wzrosło w naszym kraju spożycie piwa. Lekarze alarmują, że picie piwa w ilości 4 butelek dziennie powoduje nieodwracalne zmiany w mózgu.

Wnioski?

Bez alkoholu ani rusz...

Szkoda tylko, że ludzie tracą rozum i coraz więcej jest w naszym kraju osób uzależnionych.

I że tyle rodzin rozpada się z powodu alkoholizmu /głownie ojców/.

I że tyle dzieci cierpi...

sobota, 2 września 2023

Jedyna taka książka - część druga

 /Część pierwszą opublikowałam 27 stycznia 2023 roku./





Pod koniec sierpnia br kupując u wylotu Doliny Kościeliskiej bilety wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego zauważyłam za szybą tę książkę. 

Nie mogłam jej nie kupić.

I teraz muszę o niej napisać.

A właściwie przepisać, bo sama nie podejmuję się niczego napisać na temat przekładu tej JEDYNEJ TAKIEJ KSIĄŻKI na gwarę podhalańską.

No więc tak:

"Przełożyć "Małego Księcia"na góralską gwarę na pewno nie było łatwo. Podjęła się tego Stanisława Trebunia-Staszel - wykształcona góralka rodem z Białego Dunajca, dla której góralska gwara była pierwszym naturalnym językiem. Przez wiele lat współpracowała z księdzem profesorem Józefem Tischnerem, który nieraz żartował, że jeśli czegoś nie można przełożyć na gwarę góralską, to na pewno nie będzie to prawda. Myślę, że przykład filozofii po góralsku autorstwa swojego mistrza dodał jej odwagi do podjęcia się tego wyzwania. Serdecznie jej gratuluję. /.../ Andrzej Skupień-Florek prezes Związku Podhalan w Polsce."

Tak się kończy w gwarze podhalańskiej "Mały Książę":

Pożryjcie w niebo. Spytojcie sie: "Cy ta owiecka zjadła rózom cy nie?" I wtej uwidzicie, jak cały świat się lo wos odmieni.

I zoden duży cłek nie pojmie tego, ze to jes wozno rzec.

Lo mnie to jes nopiekniejsy i nosmutniejsy obroz świata. On jest samo taki jak malunek na stronie wceśniej, ale narysowołek go jesce roz, cobyście go dobrze bocyli. To tu Mały Królewic zjawieł sie na Ziemi i zniknon.

Przypotrzcie sie uwożnie temu widokowi, cobyście go mogli poznać, kie jednego dnia bedziecie moze wendrować po afrykańskiej pustyni. A kie troficie w to miejsce, to pieknie wos pytom, nie uwijojcie sie. Pocekojcie kwile pod gwiozdom. I jak przydzie ku wom dziecko, co sie śmieje, co mo złote włosy i migo się odpowiadać, to bedziecie wiedzieli fto to jes. Spomnijcie wtej o mnie i nie ostawiojcie mie w banowaniu: dejcie mi wartko znać, ze on sie wrócieł...



Jestem pewna, że zrozumieliście...

Mądrzy ludzie powiedzieli...

Najpierw mała opuncja. Miesiąc po powrocie z Włoch kupiłam ją sobie z myślą, że będę ją hodować w domu zimą i jesienią, a wiosną i latem w l...