Pierwszy raz o Cynamonku czyli Karmelku pisałam i pokazywałam go 22 lipca br. Miesiąc później koteczek ... wypadł z okna. Z siódmego piętra. Jak to się stało nie wiadomo. Na szczęście przeżył ale był w bardzo złym stanie. Pierwsze dni, które spędził w klinice weterynaryjnej były bardzo ciężkie zarówno dla koteczka jak i zakochanej w nim właścicielki. A koszty leczenia Karmelka były niesamowite...
Reanimowany koteczek wrócił wprawdzie do domu ale przez dłuższy czas byl niesprawny po operacji łapki. Nałożono mu specjalny kołnierz aby nie powyciągał sobie szwów. Musiał pewnie cierpieć bo przeraźliwie płakał, szczególnie nocami...
/ Mam nadzieję że uda się Wam ten filmik obejrzec/
A potem koteczek przypomniał sobie kto w tym domu rządzi i poszedł do kuchni skontrolować czy wszystko w porządku...
Tu Jardian Stokrotko. Znów mnie nie chce zalogować. Filmik obejrzany, sam jestem okropny kociarz. I pozdrawiam po zakupach w Stokrotce, między innymi ;-). I znad biografii Lutra autorstwa Todda.
OdpowiedzUsuńDzięki serdecznie za wizytę.
UsuńStokrotka
nie jest dobrze, tylko jest wspaniale, wręcz zajebiście, bo wszystkie koty nasze są, a dutków na ich (ewentualne) leczenie żałować nie wolno...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
p.s. i nie żadnej "właścicielki", tylko "opiekunki" się mówi :P
UsuńZgadza się Piotrze.
UsuńStokrotka
I tu też się zgadza... bo to kot jest właścicielem...:-))
UsuńStokrotka
Ojejku, to dobrze że tylko łapka ucierpiała i już wyleczona!
OdpowiedzUsuńFilmik obejrzałam, cudności!
jotka
Asiu kotek był właściwie w beznadziejnym stanie... ale go uratowano. Do domu wypuszczono go już w dobrej formie...
UsuńStokrotka
Z tego co znam z kręgu swoich znajomych, to przed zaproszeniem kota (bez względu na jego wiek) do wspólnego mieszkania, należy starannie zabezpieczyć wszystkie okna no i ewentualnie balkon gdy się go posiada - zabezpieczyć, czyli wydać krocie na kupno odpowiedniej siatki i jej prawidłowe umocowanie, co czasem wcale nie jest łatwe i proste. Biedny kiciuś - przetrwał bo kiciusie są bardziej odporne z natury niż psy. Koty-niezależnie od wieku i płci uwielbiają wszelkiego rodzaju pudełka - kot mojej koleżanki , który ma już 15 lat jest najszczęśliwszy gdy do domu trafia jakaś przesyłka w pudełku i zaraz je anektuje. A śpi w - szufladzie komody, choć ma prześliczną kocią "sypialnię". Ceny usług weterynaryjnych w kraju n. Wisłą poszły w górę ale i tak nie dorastają nawet do pięt tym, które są nad Sprewą.
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam, anabell
Najserdeczniej Ci dziękuję Aniu.
UsuńKochana jesteś!
Stokrotka
Koteczek milusi jak to u koteczków bywa :)
OdpowiedzUsuńJednak miał bardzo dużo szczęścia, że wypadek nie zakończył się tragedią!!!
My mamy duże mieszkanie i dużo okien, no i mamy kota. Jedno okno jest osiatkowane na stałe, pozostałe otwierane są uchylnie, a gdy otwieramy je szerzej to zabezpieczmy siatkami tymczasowymi. Miałam metalowe stelaże, przyczepiłam do nich siatki i zabezpieczam tymi konstrukcjami okna które są otwarte. W moim mieszkaniu zdaje to egzamin.
To prawda z tymi oknami... koteczki trzeba chronić bo czasami wypadają.... ale podobno zawsze spadają na cztery łapy...
UsuńStokrotka
Biedny koteczek ale widać że jest bardzo kochany.
OdpowiedzUsuńI śliczny!!!
Ela
Okropnie się ten ślicznotek wycierpiał...
UsuńStokrotka
Idealne imię dla takiego słodkiego kotka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Bo on jest dwojga imion :-))
UsuńStokrotka
Cudowny!
OdpowiedzUsuńNo pewnie ze tak !!!
UsuńStokrotka
Piękności!!!🧡🧡🧡
OdpowiedzUsuńZgadzam się!!! :-))
UsuńStokrotka
Współczuję Wam i koteczkowi tych wszystkich przeżyć. Cud, że tak się wszystko skończyło, ale nie chciałabym być na miejscu Właścicielki, która musiała sprawdzić co z jej pupilem. Pozdrowienia dla Was i delikatne głaski dla kotka.
OdpowiedzUsuńDziękujemy Lenko!
UsuńStokrotka
BBM: Niesamowita historia! A koteczek śliczny.
OdpowiedzUsuńPewnie ze śliczny!!!
UsuńStokrotka
Jest słodki :) Wyobrażam sobie, ile stresu przeżył on i właścicielka i bardzo im współczuję. Obu życzę zdrówka.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu koteczka i jego właścicielki :-))
UsuńStokrotka
Ten śliczny kotek dostał, jak widać, drogie drugie życie. Oby nie przydarzały mu się podobne przygody w przyszłości.
OdpowiedzUsuńOby tak się stało.
UsuńDziękuję Andrzeju za dzisiejsze wizyty...
Stokrotka
Niesamowite! Taki maleńki kotek i tyle się już nacierpial. To dobrze że się całkiem wyleczył i nadal rozrabia.
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Też się wszyscy cieszymy... bo naprawdę było ciężko...
UsuńStokrotka
Tak, koszty leczenia zwierząt także są bardzo duże. Ale czegóż się nie robi dla ulubionych pupilów, zwłaszcza gdy cierpią. Dobrze, że już po wszystkim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam powiewem zaczynającej się jesieni
Dziękuję Ismeno za życzliwy komentarz.
UsuńStokrotka
Szczęśliwa siódemka:)
OdpowiedzUsuńW 1981 roku mój kotek nie miał tyle szczęścia,gdy wypadł nam z pierwszego piętra na betonowe schody.Nie przeżył.Gdyby wypadł z siódmego piętra przeżyłby.
Syndrom wieżowca to termin weterynaryjny określający obrażenia odniesione przez kota spadającego z budynku,zwykle wyższego niż dwa piętra.Badania prowadzone na kotach,które spadły z 7 do 32 piętra i nadal żyły,gdy trafiły do kliniki weterynaryjnej pokazują,że ogólny wskaźnik przeżywalności wynosi 90% leczonych kotów.
Koty,które spadały z mniej niż szóstego piętra i nadal żyły,doznawały większych obrażeń niż koty,które spadały z wyższych niż szóste piętro(odruch prostowania,zmysł równowagi).
Pod nieobecność rodziców opiekowałem się moją młodszą siostrą,gdy jeszcze raczkowała.Pewnego dnia tak byłem zajęty rozmową z kolegami,że nie zauważyłem jak raczkująca siostra znikła.Zacząłem jej szukać i znalazłem ją wdrapującą się po schodach na taras z którego wcześniej spadła(pierwsze piętro).
Spadła na krzew róży i wszystko skończyło się dobrze...nawet nie zapłakała.
:)
To prawda że jak koteczek wypadnie z dużej wysokości to się uratuje. Podobno wtedy w czasie spadania robi salto i w ten sposób amortyzują upadek.
UsuńA Twoja siostra to miała dużo szczęścia.
Stokrotka
Zamiast Cynamonek ja bym proponował nadać kotu imię Ancymonek skoro jest takim rozrabiaką uprawiającym loty podniebne. Na filmie widać, że kotek obie łapki ma zdrowe.
OdpowiedzUsuńMasz rację ten koteczek to prawdziwy Ancymonek. A łapka mu się wspaniałe wyleczyła.
UsuńStokrotka
Uroczy Karmelek dochodzi do zdrowia, za znakomitą opiekę i miłość będzie Ci za to wdzięczny do końca swoich dni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Podrozniczko to nie mój kotek tylko koleżanki mojego młodszego syna.
UsuńStokrotka
Jak to dobrze że na tym blogu nie ma polityki.
OdpowiedzUsuńCzasami i na moim blogu jest polityka. Ale staram się jej unikać.
UsuńStokrotka
Jak dobrze, że wszystko dobrze się skończyło, miał koteczek wiele szczęścia. Dawno temu, u mojej córci w mieszkaniu, kotek podczas ich nieobecności chciał się wydostać przez okno zostawione na uchył i... utknął w tej małej szparze. I tak tam tkwił do powrotu domowników :) Trochę się okaleczył, bo myślę, że się tam miotał i próbował się wydostać. Na szczęście też wszystko dobrze się skończyło :) Pozdrawiam, Stokrotko...
OdpowiedzUsuńIwonko bardzo Ci dziękuję że serdeczny komentarz.
UsuńStokrotka
Trafił do Ciebie, to najlepsza "decyzja". Bo otrzymał opiekę, dbałość w chorobie i kilogramy miłości. Wspomnę o doświadczeniu z kotem u przyjaciół. Teraz ma już 16 lat, zadziwiające. Od lat, gdy byliśmy w gościach, siadała mi na kolanach tak ok.1-2 godziny. Kiedyś powiedziałam do niej: Misia, z ciebie to najlepiej zrobić cieplusią mufkę. Obraziłam gospodynię, obraziłam kota, przyjaciółka wybaczyła, natomiast Miśka trzyma się raczej z dala od moich kolan. Zrozumiała coś :) Cieplutko pozdrawiam Jagódko :) An-Ula
OdpowiedzUsuńAnusiu to nie ja mam tego koteczka tylko koleżanka mojego młodszego syna. Ale i ja za nim szaleję...
UsuńStokrotka
Dodam jeszcze, że jestem zdeklarowaną psiarą :)
OdpowiedzUsuńPamiętam Anusiu pamiętam...
UsuńStokrotka
-- ależ się biedaczek nacierpiał, no najważniejsze , że wszystko idzie ku dobremu, a to, że odrobinkę rozrabia, to tylko oznaka zdrowotności...
OdpowiedzUsuńAlinko... koteczek nawet bardzobrozrabia...
UsuńStokrotka
Ale słodziak. Dobrze, że tym razem obyło się tylko na strachu, ale z takimi maluchami trzeba mieć oczy dookoła głowy. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMial koteczek dużo szczęścia :-))
UsuńStokrotka
Wow! Koty zawsze spadają na cztery łapy. Nawet z siódmego piętra! Cieszę się, że przeżył i Ty również!
OdpowiedzUsuńTo prawda Urszulko...
UsuńStokrotka
Prześliczny kiciuś. To się dopiero nazywa spaść na cztery łapy i przeżyć upadek z siódmego piętra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Szczęściarz z koteczka... to prawda.
UsuńStokrotka
Biedactwo. Dobrze, że nic poważnego się Karmelkowi nie stało ale pamiętajcie, że ma jeszcze tylko sześć żyć.
OdpowiedzUsuńWczoraj odwiedziłam Karmelka. Był bardzo wesolutki i niesamowicie rozrabiał. Stokrotka
UsuńOch, jakie cudo piękne!! Dobrze, że się wylizał z tego coężkiego stanu. :)
OdpowiedzUsuńPewnie ze dobrze. I jest jeszcze piękniejszy!!!
UsuńStokrotka
Kochany skarbuś, jak dobrze, ze miał szczęście i jest ze swoją pańcią 🙂😺
OdpowiedzUsuńA wiesz jak teraz rozrabia?
UsuńStokrotka
Ojej biedny Karmelek 🥺🥺🥺 Mojej przyjaciółki koteczka ostatnio z balkonu zeskoczyła z 3 piętra. Na szczęście nic jej się nie stało. Wylądowała na żywopłocie.
OdpowiedzUsuńCieszę się że kiciuś przeżył.
Kasia Dudziak
I jest juz teraz w bardzo dobrej formie...
UsuńStokrotka