Na zamku lubelskim przez 130 lat, mimo zmieniających się władz i systemów, mieściło się więzienie, w którym straciły życie tysiące Polaków. Najpierw trzymano w nim więźniów kryminalnych, potem przeciwników caratu, uczestników powstania styczniowego, między innymi Bolesława Prusa i Andrzeja Struga. Za II Rzeczypospolitej siedzieli tu komuniści. Podczas okupacji zamek był jedną z najokrutniejszych hitlerowskich katowni. Przewinęło się przez niego około 45 tysięcy osób więzionych w straszliwych warunkach. Po wyzwoleniu był tu areszt NKWD i bezpieki, w którym przechowywano i więziono AK-owców. Dopiero w 1954 roku zapadła decyzja o likwidacji więzienia i przekazaniu zamku Muzeum Lubelskiemu. A wszystko to działo się w sąsiedztwie wspaniałego bizantyjskiego skarbu znajdującego się w Kaplicy św. Trójcy. Kaplica ta jest najwartościowszą budowlą na zamku. Powstała już w 1326 roku jako jednokondygnacyjna budowla, której wielokątne prezbiterium stanowiło fragment murów obronnych. Osiemdziesiąt lat później dobudowano drugą kondygnację z żebrowanym sklepieniem i centralnym filarem w nawie. Dół stał się wówczas kryptą, w której grzebano dostojników kościelnych, natomiast górę pokryto bezcennymi freskami. Zachowała się nawet pisana cyrylicą tablica fundacyjna z datą 10 sierpnia 1418 roku (wraz z sygnaturą mistrza Andrzeja), która oznacza zakończenie prac.
Dolną część ścian zdobi motyw czerwono-brunatnej kotary. Na cylindrycznej obudowie schodów prowadzących na chór pokazana została scena fundacyjna: król Władysław Jagiełło klęczy przed Matką Boską z Dzieciątkiem. W czasie budowy więzienia w latach 1823 – 1826 kościół został otynkowany zewnątrz i wewnątrz i pełnił rolę więziennej kaplicy. Freski były całkowicie zamalowane. Dopiero w roku 1897 malarz Józef Smoliński pod warstwą tynku odkrył kilka z nich. Potem przez lata odkrywano kolejne. Ostatecznie dopiero w 1997 roku skończyła się konserwacja wszystkich fresków i kaplica św. Trójcy została udostępniona do zwiedzania.
W XIII wieku wewnątrz lubelskiego grodu wzniesiono okrągłą, z łamanego kamienia i czerwonej cegły, potężną wieżę o średnicy 15 metrów. Jest to najstarszy zabytek na Lubelszczyźnie. W środku jej murów, liczących przy podstawie prawie 4 metry, znajduje się spiralna klatka schodowa, opasująca podwójnie całą wieżę i łącząca trzy kondygnacje oraz piwnicę. Wieża ta pełniła funkcję obronną przeciwko Jaćwingom, Rusinom i Litwinom.
Zamek powstał oczywiście za rządów Kazimierza Wielkiego. Zbudowano go na grodzie, który stanowił centrum znamienitej kasztelanii. Na umocnieniach tego grodu połamali sobie kilkakrotnie zęby książęta ruscy. Ziemie na wschód od Lublina należały przez krótki czas do Rusi, by powrócić na trwałe do Polski w 1302 roku. Zamek zaczęto budować po odparciu oblężenia Tatarów w 1341 roku. Wybudowano solidną warownię. Przecież w czasach Jagiellonów Lublin, położony na trasie z Krakowa do Wilna, był z pewnością często odwiedzany przez kolejnych monarchów. Za panowania Zygmunta Starego gotycki zamek powiększono i przebudowano w stylu renesansowym. To w jego murach zawarto unię polsko-litewską, która na kilka stuleci zadecydowała o losach naszej części Europy. Wydarzenie to miało miejsce 1 lipca 1569 roku i zostało uwiecznione na obrazie namalowanym przez Jana Matejkę. Obraz ten znajduje się w zamkowym muzeum.
W późniejszych wiekach zamek podupadał. Decydujący cios zadał mu potop szwedzki, potem Kozacy, wojska moskiewskie, szwedzkie i węgierskie. Ruiny były też traktowane przez miejscową ludność jako budulec.
Najlepsze wspomnienia o lubelskim zamku mieli synowie Kazimierza Jagiellończyka. Słuchali wielokrotnie opowieści o nadaniu przez Władysława Łokietka praw miejskich Lublinowi. Legenda mówi, że mieszczanie, prosząc króla o ten przywilej, opowiedzieli mu nieprawdopodobną historię. W czasie jednego z najazdów Tatarzy mieli zabić wszystkich dorosłych. Zostały tylko dzieci, które ocalały dzięki kozie, która wykarmiła je własnym mlekiem. Dzieci wyrosły na odważnych i pracowitych ludzi, którzy szybko odbudowali zniszczone mury i doprowadzili zrujnowany gród do rozkwitu. Wtedy Władysław Łokietek zaproponował reprezentantom grodu, aby w herbie przyszłego miasta umieścić bohaterską kozę oraz gałązkę winorośli symbolizującą dobrobyt. Zadowoleni mieszczanie poprosili więc napotkanego samouka o wykonanie herbu za butelkę wina. Gdy wrócili do domu i wytrzeźwieli, okazało się, że człowiek ten nie do końca zrozumiał polecenie, bo namalował capa niszczącego winogrona. Niemniej herb Lublina jest bardzo ładny.
Ale Lublin to nie tylko zamek. To urocza, chociaż miejscami ciągle zaniedbana starówka. To piękne bramy: Grodzka i Krakowska. To uroczy rynek ze słynną Kamienicą Poetów, na której widnieją sgraffitowe medaliony poetów lubelskich: Biernata z Lublina, Jana Kochanowskiego, Sebastiana Klonowica i Wincentego Pola. Lublin to miasto wielu pięknych kościołów, pomników, ciekawych muzeów i magicznych miejsc. Lublin to też miasto kupców. Wzniesiony w X wieku na wzgórzu Czwartek drewniany kościół poświęcono patronowi kupców – św. Mikołajowi. Świadczy to o wczesnym rozwoju handlu w grodzie, leżącym na szlaku prowadzącym znad Morza Czarnego do Bałtyku i w głąb Europy.
Władysław Jagiełło, objąwszy tron Polski i Litwy, uczynił Lublin ośrodkiem gospodarczym.
Czy ktoś z Was mieszka w Lublinie????