Takie wydarzenia stawały się niesamowitym widowiskiem. Ludzie z otaczających pracownię domów wyglądali przez okna, wychodzili na balkony, dzieci wychodziły na podwórko i patrzyły z otwartymi buziami. Najbardziej wtedy, gdy przez okno dachowe wyłaniały się rzeźby, których przeznaczeniem było miejsce w jakimś kościele. Na przykład rzeźba Madonny z rozwartymi ramionami, którą postawiono potem na zwieńczeniu fasady kościoła garnizonowego na ul Długiej w Warszawie. To ten kościół z którego Madonna spogląda na Powstańców Warszawskich wyrzeźbionych na pomniku...
Pracownia był dwupoziomowa. Malutki poziom nadziemny, rodzaj antresoli, z którego można było obserwować akt tworzenia był jednocześnie salką wystawową. Stały tam na pólkach miniatury rzeźb tworzonych przez lata i znajdujących się w różnych częściach Polski, a także za granicą. Poziom podziemy był częścią, w której artysta rzeźbił.
Przed pracownią na murku stała rzeżba naturalnej wielkości. Przedstawiała matkę uczącą dziecko chodzić /albo tańczyć/. Matka była pochylona. dziecko stało na jednej nóżce, drugą śmiesznie podnosiło do góry.
Zapamiętany zapach pracowni rzeżbiarskiej i atmosfera w niej panująca są bardzo trudne do opisania. Z pewnością było to połączenie prawdziwej sztuki rzeżbiarskiej z ciężką pracę fizyczną, połączenie natchnienia z prozą życia, był to też chaos.
Od tego czasu Ziemia wiele razy okrążyła Słońce.
Parę dni temu poszłam na to miejsce. Weszłam na podwórko, ale zobaczyłam tylko górkę, drzewa i krzewy ją otaczające. Pracowni już nie było, pozostal po niej ślad w postaci równo zagrabionej ziemi.
"Czy coś się stało? - zapytała mnie pól godziny pózniej koleżanka. gdy zobaczyła, że siedzę zamyślona nad filiżanką kawy.
"Nic" - odpowiedziałam spokojnym głosem.
Ale to nie był mój głos. Myślałam o tym, że jak wrócę do domu, to postawię na honorowym miejscu dwudziestopięciocentrymetrową miniaturkę rzeżby matki z dzieckiem. Tej samej, która stała kiedyś przed pracownią."
Był to urywek z mojej książki pt: "Zwariowałam" wydanej w roku 2015.
/Tekst opublikowałam na prośbę "Eli" i "Marka z dziewczynami"/.
P.S. Na pierwszym zdjęciu widoczna jest cała mozaika nr 5 o której pisałam w poprzednim tekście.
Stokrotko,
OdpowiedzUsuńpiękny post, jak zawsze .. masz cudowne wspomnienia ..
wspaniale, że dzielisz się nimi, dziękuję ♥
..wspomnienia to najpiękniejsze niematerialne rzeczy, jakie możemy
posiadać. to wyjątkowe chwile, które zostają z nami na zawsze :)
'Pamięć każdego człowieka jest jego prywatną literaturą'. –
Aldous Huxley
'Dobre życie to zbiór szczęśliwych wspomnień.' - Denis Waitley
'Nic nie jest tak szlachetne i przydatne jak dobre wspomnienie... Kto
zgromadził wiele takich wspomnień z dzieciństwa, zaopatrzył się na całe swe życie'..
- pozdrawiam Cię najserdeczniej i najcieplej ♥
AnSo...te wspomnienia są bardzo gorzkie....Bardzo Ci dziękuję za piękne cytaty.... ale nie bardzo tu pasują...
UsuńSerdeczności...
Tam wyżej to była odpowiedź Stokrotki
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńpiękne wspomnienie! Ale cóż - nic stałego na tym świecie. Znikają nasze mieszkania, w których nieraz przeżyliśmy wiele lat, mieszka już tam ktoś inny, znikają pracownie gdzie twórcy tworzyli piękne dzieła.... Dobrze, że chociaż one przetrwają choć też nie wszystkie...
Zostają wspomnienia...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ewuniu.... jak sama wiesz... wspomnienia dzielą się na dobre I złe...
UsuńGorzko-słodkie wspomnienia, jak całe nasze życie:-)
OdpowiedzUsuńTwoje bajki są ponadczasowe!
Dziękuję Asiu...
UsuńPozdrawismy
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się...
Usuńzapach pracowni rzeźbiarskiej zależy od surowca, materyji, którą obrabia artysta i innych igredyjencyj auksylijarnych...
OdpowiedzUsuń/nieźle się teraz wymądrzyłem z samego rana, LOL, ale ja tak zawsze mam, gdy wrócę z Krakowa, umysł mi działa inaczej przez jakiś czas/...
ale w sumie nie tylko od tego... pewien rzeźbiarz robił w kamieniu i dużo palił przy pracy, więc ten zapach dymu dominował inne...
kiedyś rzeźbiłem patykiem w wodzie w wiaderku, w ramach sztuki efemerycznej, ale wodą nie pachniało, tylko patykiem, bo był z palo santo zrobiony i jeszcze czymś, dość niemiłym, bo akurat w obejściu szambo wybierali, to przebijało nawet przez zamknięte okno...
p.jzns :)
Pamiętam że zapach pracowni rzezbiarskiej nie jest Ci obcy....
UsuńTo wielkie szczęście mieć takie wspomnienia. Jak dobrze że opisane. Czas nie będzie ich zmieniał. Masz więcej w sercu niż na fotografii.
OdpowiedzUsuńW sercu i w pamięci mam niesamowite ilości wspomnień...
UsuńWiele goryczy i smutku, okrutne czasy, przyziemne i ograniczone. W kazdej dziedzinie brakuje wyobrazni, szerszego spojrzenia i potrzeb duchowych. Moze wspolczesnosc sie ocknie, zrozumie, ze nie tylko chleb i igrzyska? Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu bardzo Ci dziękuję za to co napisałaś...Jesteś Wielka !!!!
UsuńPamiętam ten piękny tekst i osobiste wspomnienia. Mozaika bardzo interesująca. Dzięki:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Urszulko...
UsuńSmutne nieco...
OdpowiedzUsuńTakie zycie...
UsuńLubię poznawać nowe słowa i ich definicje,zwłaszcza piękne słowa do wymówienia i dopasowania do wspomnień z życia.
OdpowiedzUsuń"Querencia",nieprzetłumaczalne słowo,ale zaczęło oznaczać miejsce,za którym tęsknimy,prawdziwy dom serca,miejsce do którego ma się sentyment,skłonność do powrotu do tego miejsca.
38 tonowa rzeźba ze stali zniknęła i co się stało?NIC się nie stało.Nikt nie wziął odpowiedzialności.Ludzkie błędy i zmienność sztuki współczesnej wraz z nadejściem demokracji i biurokracji w Polsce...nada!
Henryku bardzo Ci dziękuję za zrozumienie...
UsuńPracowni Twojego taty już nie zobaczymy-ta"pracownia"z mozaikami cudem przetrwała.
Usuńhttps://youtu.be/YMUdk43jNFI
Spośród dwóch tysięcy połowę zrównano z ziemią.
https://youtu.be/te6-tNqkLAk
Cicha Apokalipsa trwa w mojej okolicy.Przyjeżdżających tu Niemców często dopada syndrom Stendhala.
Rozumiem Henryku
UsuńJakie to smutne, że miejsca, które kiedyś były dla nas ważne - teraz po prostu zniknęły, odeszły do historii. Dzięki Tobie poznajemy kawałek ciekawej historii i kawałek świata, którego już nie ma. W każdym mieście jest takie miejsce i to na pewno niejedno.
OdpowiedzUsuńW moim Koszalinie była kiedyś prawdziwa kuźnia i kowal. Pamiętam to miejsce dokładnie. Będąc dzieckiem chodziłam tam z moim śp. dziadkiem, bo kowal był Jego dobrym znajomym. Panowie sobie rozmawiali i pili kawę, a ja patrzyłam na rozgrzane pręty, młoty i miech. To było dziwne miejsce i niesamowite. Niestety już go nie ma. Nie ma tych ludzi i nie ma tych miejsc. Zostały tylko wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo Ci dziękuję za piękny komentarz...Serdeczności...
UsuńTakie "NIC" mnie przydarzyło się dwukrotnie, gdy zagrabiono ziemię, gdzie stały domy moich rodziców i dziadków. Znam ten ból ...
OdpowiedzUsuńRozumiem....chociaż to moje "Nic" działo się w roku 2013...
UsuńDobrze ze to opublikowałaś.
OdpowiedzUsuńEla
:-)
UsuńO, wspomnienia są najwspanialsze, najważniejsze ...w życiu każdego z nas. Moc wracać do nich , do tych obrazów ukrytych w podświadomości jest bezcenne.
OdpowiedzUsuńKrystyno wspomnienia są częścią nas....
UsuńPiękne i bardzo smutne wspomnienie.
OdpowiedzUsuńDziękuje, że podzieliłaś się nim z nami.
Pozdrawiam,
A ja dziękuję za przeczytanie...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wspomnienia... Czasem boli przemijanie, ale pozostają pamięć i piękno. One są ponadczasowe i giną dopiero z nami.
OdpowiedzUsuńTo prawda....
Usuń-- ech wspomnienia, coraz ich więcej i coraz częściej do nich wracamy... łza się w oku kręci.
OdpowiedzUsuńZ wiekiem coraz więcej wspomnień mamy Alinko....
UsuńWłaśnie dlatego boję się wracać w takie miejsca. Mam ich bez liku w miejscu mojego dzieciństwa i kiedy jadę do mamy pozwalam sobie tylko na chwilowe zatrzymanie wzroku skierowanego w tym kierunku. Nie idę tam, nie zanurzam się w te miejsca... boję się pustki, rozczarowania i smutku chyba..
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję że mnie rozumiesz...
Usuń"Nic" zawsze boli najbardziej i trudno się goi...;o)
OdpowiedzUsuńTo prawda...
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńRozumiem, bo i wiele moich miejsc pozostało moimi już tylko we wspomnieniach:)
Pozdrawiam:)
Dziękuję Leno za zrozumienie...
UsuńJakie smutne to przemijanie. Człowiek by chciał żeby nic się nie kończyło. To co piękne powinno trwać wiecznie. Tak po prostu.
OdpowiedzUsuńKasinyswiat
Dziękuję Kasieńko
UsuńNie mieści się w głowie, pomimo, że wiem od dawna że TA pracownia nie istnieje, to wciąż trudno uwierzyć! Tak modelowo funkcjonalna i mająca w sobie historię dzieł rzeźbiarskich bardzo twórczego rzeźbiarza. Możnaby pomyśleć że przyszedł czas na niszczenie własnych śladów...jakie to okrutne.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Joasiu za to co napisałaś...
UsuńPiękny wzruszający tekst...
OdpowiedzUsuńNie wiem komu ale dziękuję ...
Usuń