wtorek, 10 lipca 2018
"Przecinek" - zakończenie
/I jeszcze jeden kwiat Jednej Nocy/
Kiedy zobaczyłam, że jeden z fachowców gasi papierosa butem w mojej loggi, /w której mąż rok temu położył płytki/ – to nie liczyłam już do dziesięciu – tylko natychmiast otworzyłam drzwi….i….
- Oj przepraszam – powiedział ten fachowiec - już podnoszę. I podniósł peta i wsadził go sobie do kieszeni. Więc już nic nie mówiłam na ten temat.
- To kiedy panowie kończycie – zapytałam – bo to już chyba dużo roboty nie zostało?
- Jeszcze „te ścianke” skończymy i „przecinek” i pójdziemy – poinformował mnie pan Krzychu i zapuścił żurawia do pokoju.- Rzeźb nie trzeba przesunąć? Dobrze postawiliśmy?- upewniał się.
- Bardzo dobrze – pojęłam w lot aluzję i zaprosiłam na kawę.
Panowie siedzieli cicho i jakoś nic nie mówili. Był znowu poniedziałek i wyglądali na bardzo zmarnowanych. A pan Krzychu był bardzo blady. W pewnym momencie zerwał się i popędził do toalety.
- Mówiłem mu „przecinek” żeby nie pił tej bez kartki. To jakaś „przecinek” ruska była i co oni tam „przecinek, przecinek, przecinek” dodali…..to „przecinek”, przecinek, przecinek”. Na weselu w łykend byliśmy pod ruską granicą „przecinek” – poinformował mnie jego kolega.
Z toalety dochodziły bardzo konkretne odgłosy.
Nie miałam wyjścia, musiałam się z tym pogodzić.
Pan Krzychu wyszedł z toalety jeszcze bardziej blady i powiedział, że zaraz posprząta, ale że chyba jeszcze nie skończył „przecinek”…
I zaraz do niej wrócił.
Zaproponowałam panom delikatnie, żeby wrócili do pracy.
I zasugerowałam, żeby pan Krzychu poszedł do domu, bo chyba niewielka dziś z niego pociecha będzie.
Koledzy pokiwali głowami i powiedzieli „przecinek, przecinek”, że kierownika tu przyślą żeby zobaczył co się z Krzychem „przecinek, przecinek” porobiło „przecinek”. I wyszli do loggi. A po paru minutach zadzwonił mi do mieszkania pan kierownik. I wrócili tamci panowie żeby zabrać Krzycha windą a nie podnośnikiem, bo biedulek naprawdę był kiepściutki.
Pan kierownik bardzo mnie przepraszał i dziękował, że przygarnęłam Krzycha.
Wyszli wszyscy.
A ja zamknęłam drzwi do loggi i do mieszkania, uchyliłam wszystkie okna, nałożyłam gumowe rękawice i zabrałam się do ciężkiej pracy w toalecie.
Dwa dni później fachowcy wynieśli się z mojej loggi. Nie pomalowali wprawdzie jeszcze balustrady, ale stwierdziłam, że zrobię to sama. I kiedy już kupiłam odpowiednią farbę, pędzel i rękawiczki…..
Następnego dnia podnośnik znowu wjechał i….. panowie zapukali w drzwi od loggi.
Nie było mnie wtedy w tym pokoju, więc mnie nie widzieli. Moja wytrzymałość się skończyła i udałam, że mnie nie ma w domu.
Więc fachowcy zaczęli malować balustradę bez kawy. „Przecinki” fruwały dookoła.
Gdybym wiedziała jakie będą konsekwencje tego mojego czynu…
Pomalowana została na czarno nie tylko balustrada, ale kafelki ułożone wzdłuż niej na podłodze loggi.
--------------------------------------------------------------------------
Przed długą, słoneczną majówką fachowcy „odstąpili” całkowicie…
--------------------------------------------------------------------------
Żebyście wiedzieli jak mi się smutno zrobiło, że już ich nie zobaczę…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
13 i 13 i jeszcze raz 13
Pierwsza TRZYNASTKA 13 listopada były kolejne moje urodziny. Urodziłam się 13 listopada 15 minut po północy. Mama prosiła położną, żeby mnie...
-
Jest tak malutkie, ze więzienie w nim ma tylko sześć cel. I zawsze są one puste, bo w tym państewku nie zarejestrowano żadnej przestępczości...
-
Tak jak w ubiegłym roku tak i w tym kupiłam sobie w Muzeum Karykatury kalendarz Fundacji "Przekrój" z którego codziennie zrywa się...
Wyobrażam sobie, jak Ci smutno, bo mnie samej zrobiło się smutno....Ważne, że Krzycho przeżył.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam na pociechę, Jagódko :)
Anusiu - dziękuję za zrozumienie.
Usuń:-))
Fachowcy nazywają to adaptacją do srodowiska w którym się przebywa. U inteligentnych osób ten proces trwa krótko i dlatego juz po tygodniu te przecinki nie robią na Tobie żadnego wrażenią, a w sercu pojawiła się tęsknota za recepcją żywego słowa. Myślę, że zgodzisz się Stokrotko z moją diagnozą zjawiska, które tak sugestywnie opisałaś. Serdecznie Ci współczuję!
OdpowiedzUsuńBo w gruncie rzeczy to calkiem sympatyczne chłopaki ..... ci fachowcy.
Usuń:-)
Naprawdę nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Tragikomedia po prostu.
OdpowiedzUsuńSerdecznosci Stokrotko
Ela
Pewnie że tragikomedia.
Usuń:-)
Stokrotko, PODZIWIAM CIĘ!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest za co....
Usuń:-))
O rany .... masz naprawdę dobre serce, Stokrotko :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że już po remontach i malowaniach, a Ty już chyba trochę doszłaś do siebie po tych przeżyciach?
A co z pomalowanymi płytkami? Dało się to zdrapać, czy zostało?
Nawet nie próbowałam zdrapywac tylko ustawiłam w tym miejscu skrzynki z kwiatami.
Usuń:-)
Jest to jakieś wyjście :) Nie tracąc sił i nerwów.
UsuńTylko spokoj mógł mnie uratować.
UsuńOż "przecinek", czy oni zawsze "przecinek" muszą chlać każdy bezbarwny płyn w butelce?
OdpowiedzUsuńJuż tyle było zatruć i całkiem sporo wypadków śmiertelnych!
I wszyscy trunkowi dobrze wszak wiedzą, że produkt zwany wódką, pochodzący zza wschodniej granicy to trucizna!
I co zrobiłaś z tym czarnym paskiem na kafelkach? Jesteś bardzo cierpliwą kobietą, ja bym chyba ubiła winowajcę.
Z autopsji wiem, że dopóki nie zaschnie na zabój to można to zmyć, ale to mozół jak licho- na taki pasek poszłoby z 5 lub 6 ostrych gąbek,3 pary rękawic gumowych, ze dwie flachy rozpuszczalnika dopasowanego do farby i murowane zatrucie oparami.
U mnie jak malowali te kraty to nie mogli się nadziwić, że chcę je mieć na biało a nie na zielono jak wszyscy.
Więc musiałam im powiedzieć, że dzięki temu będę wiedziała w którą klatkę mam wejść, by do swego mieszkania trafić.
Wyszłam dzięki temu na niedojdę, co nie trafia do domu.
Gdy odbieraliśmy to mieszkanie w 73' roku, wszystkie balustrady były pomalowane na czarno- taki standard obowiązywał.Tyle tylko, że ta czarna balustrada prześlicznie brudziła-chyba za dużo sadzy było w tej farbie.
Buziam;)
Dziękuję Aniu za to zwierzenie.
UsuńBuzka
Teraz już wiem, co straciłam, rezygnując z ocieplania balkonu.;)
OdpowiedzUsuńPrzywykłaś do czarnego paska na podłodze?
Piękne masz te kaktusy!
Uściski! :)))
Zaslonilam go :-)
UsuńCo to jest, że budowlańcy tyle pija? Przecież to nie robota w kopalni, by z pyłu przełyk czyścić...
OdpowiedzUsuńChciałaś dobrze, to wyszło jak wyszło, współczuję tego czyszczenia toalety, ale dobrze, że nie zasnął na kibelku, przecinek...
Ale po co malować płytki?
Chyba z bezmyslnosci je pomalowali...
UsuńPrzecinek, przecinek, przecinek - dobrze, że masz już spokój. Tylko płytek żal...
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze że to juz za mną.
UsuńCiekawe co ten robotnik tak naprawdę wtedy wypił...
OdpowiedzUsuńMyślę że sam nie widział co pije...
Usuń-- przeczytałam wszystkie " trzy przecinki" i mogę tylko napisać... takie życie... a tak na marginesie, to nie mam pojęcia dlaczego, ale skojarzyło mi się to z latami PRL u.... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeraz jedzcze więcej przecinkow sie używa.
UsuńSerdecznosci Alinko.
-- oj, sporo bym mogła w tym temacie, wszak pracuję w firmie i jestem tak jedną z tych starszych osób, większość to rozgadana młodzież, niektórzy to bez przecinków zdana stworzyć nie potrafią, ale to fajne dzieciaki .... miłego dnia, lecę do tych "moich wariatów"
UsuńPowodzenia Alinko!!!!
UsuńOch... jakże zachwycająca opowieść. Wszystkie trzy części. Jestem pełna podziwu dla Ciebie i dziękuję za uśmiech jaki wywołałaś.
OdpowiedzUsuńCieszę się że Ci się spodobała.
Usuń:-)
Wiele - widać - się nie zmieniło od czasów filmów Barei :)
OdpowiedzUsuńNiestety Gabrysiu...
Usuń:-)
I daj komuś w tym kraju palec ... tzn. kawę, to ci całą łazienkę w rewanżu ... PS. A ja głupi żałowałem, że nie mam balkonu!
OdpowiedzUsuńNo ale masz przystanek pod balkonem.
Usuń:-))
No mam. Tyle tylko, że Pan hajhitla już nie przychodzi ...
UsuńNo to spoko i luzik.
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńAle mam poślizg:)
Przepraszam, że nie współczuję, ale zbyt dobrze się bawiłam, szczególnie przy trzeciej części przecinkowej "Story":)
Pozdrawiam:)
To dla mnie super wiadomosc Leno
Usuń:-))
A mówiłam, nie bratać się z "przecinkami" :)
OdpowiedzUsuńZa późno mówiłas!!!!
Usuń:-))
Nawet "przecinkowcy" chcą Cię wykorzystać.. Chociaż spodziewalibyśmy się odrobiny wdzięczności i uwagi przy malowaniu balustrady, to chyba na poziomie umysłu "przecinkowca" nie zaistnieje taka myśl. Nie wyobrażam sobie nawet czasu spędzonego na czyszczeniu toalety bardzo współczuję. Dobrze, że przecudne kwiaty odwracają uwagę od ich śladów.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie że nowe kwiaty zakwitly....
Usuń:-)
Natura pięknie kwitnącymi kwiatami odpłaciła Ci, za uciążliwe działania fachowców. Osobiście uważam, że gdyby w podstawówkach nadal uczono kaligrafii, a w szkołach średnich łaciny klasycznej, to może mniej byłoby "przecinkowców", a więcej ładnie piszących. Kaktusów pozazdrościłaby Ci moja matka, która należała do Wrocławskiego Towarzystwa Kaktusiarzy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwono za bardzo miły komentarz.
UsuńPozdrawiam :-)
Ach, to o ocieplaniu! Znam, ćwiczyłem parę lat temu. Ponad trzy miesiące trwało choć w niższym "przecinek" budynku...
OdpowiedzUsuńNo to wiesz co było grane...
UsuńThank you.
OdpowiedzUsuń