sobota, 6 października 2018

Pamiątki z wakacji


1. Wyroby ze słoni /z kości słoniowej/, nosorożców i hipopotamów.

2. Rzeźbione kości morsów lub wielorybów.

3. Wyroby ze skóry zebry lub antylopy.

4. Skóry i inne trofea z niedźwiedzi a także środki medycyny ludowej wykorzystujące niedźwiedzie fragmenty.

5. Wyroby ze skóry krokodyli, waranów, węży z rodziny dusicieli /boa, pytony, anakondy/.

6. Skóry i trofea pochodzące od dzikich kotów.

7. Wyroby z wełny wikunii andyjskiej i wełny antylopy cziru.

8. Produkty z ryb jesiotrowatych /w tym kawior/.

9. Wszelkie wyroby ze skorup żółwi.

10. Biżuteria i inne wyroby z korali rafotwórczych.

11. Storczyki, kaktusy, wilczomlecze i niektóre rośliny owadożerne – dotyczy to zarówno żywych roślin jak i ich cebulek oraz bulw.

12. Muszle i wyroby z muszli małż z mórz tropikalnych.
----------------------------------------------------------------------

Tych wszystkich pamiątek nie można przywozić z wakacji z zagranicy. I pewnie jeszcze wielu innych.

No właśnie. A Wy jak gdzieś wyjeżdżacie to przywozicie sobie jakieś pamiątki? Czy wystarczą Wam tylko zdjęcia i wspomnienia.?
Bo ja to sobie kiedyś przywiozłam nawet piasek z jednej przepięknej plaży… Ta plaża znajdowała się na Wyspie Nauczycielskiej należącej do Grecji.I mam go do dziś w malutkim pudełeczku...
Mam też koszyk pełen szyszek pinii zebranych w jednym małym miasteczku pod Rzymem...
I mam też mnóstwo muszelek i przeróżnych kamieni z nad Bałtyku.
A najstarszą pamiątką /ale nie z wakacji tylko z podróży służbowej/ są malusieńkie związane grubą nitką czerwone, gliniane kubeczki szczęścia, które przywiozłam sobie z Buenos Aires trzydzieści kilka lat temu. Nie kupiłam ich sobie sama, tylko dostałam w prezencie na pamiątkę...

Krócej byłoby napisać czego sobie nie przywoziłam z różnych wakacji,  urlopów czy podróży służbowych.

62 komentarze:

  1. Ha! Ja zapominając o tym na śmierć, że muszli nie wolno z Australii wywozić, tak niestety uczyniłam. Ależ była afera na lotnisku w Melbourne, ależ dokładne przeszukiwania i prześwietlania. Ja czerwona jak burak ze wstydu, oni poważni jakby mieli do czynienia z prawdziwa przemytniczką. Uff, spociłam sie wtedy jak mysz!:-))A muszli szkoda, bo była przepiękna, z błyszczącą macicą perłową...

    OdpowiedzUsuń
  2. korale rakotwórcze?
    czy to chochlik paluchy maczał?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wymienionych nie przywożę, bo nie wyjeżdżam tak daleko.
    Przywożę natomiast sporo innych ciekawostek, a przede wszystkim zdjęcia i wrażenia, ale o tym później, bo ubiegłaś mój pomysł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak będziesz miała dużo do napisania.
      I w ciekawy sposób.
      :-)

      Usuń
  4. Kiciu, a może te korale to były rafotwórcze a nie rakotwórcze? Kiedyś namiętnie zbierałam kamienie na plaży, ale wszelakie zbieractwo pamiątek mi właściwie przeszło, bo w pewnej chwili za dużo było tych wszystkich durnostojek.A najdziwniejszą pamiątkę przywiozłam sobie z....Rumunii. To było kilka maleńkich buteleczek alkoholu,o pojemności mniej niż 100ml, za to o pięknym kształcie.Zawartość nawet bez degustacji spłynęła do Wisły. Przy przeprowadzce w ub. roku rozstałam się z większością rzeczy dziwnych, ładnych , nieprzydatnych a po wypakowaniu część z nich utknęła w piwnicy. Ale takie 3 małe szyszeczki są ze mną w pokoju.Zrobię z nich "łapacz snów".
    To, że wielu rzeczy nie wolno wywozić to mnie nie dziwi, gdyby było wolno to wszystko byłoby wywożone hurtowo, mega tonami.
    Ale np. do Nowej Zelandii niczego niemal nie wolno wwozić. Tam z kolei chroni się pilnie rodzimą florę i faunę, bo wszystkie nowe gatunki są inwazyjne i zagrażają miejscowym gatunkom flory i fauny. Nawet kawałka jabłka nie możesz ze sobą wwieżć, wszystko ci zabiorą i wyrzucą do utylizacji. Na Nowej Zelandii nie chcą mieć tego co spotkało Australię- np. inwazji królików lub innych zwierząt przywiezionych z innych kontynentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądra z Ciebie dziewczyna!!!
      A ja oczywiście się pomyliłam.
      Bużka :-))

      Usuń
  5. Nie mam się czym chwalić, owszem coś tam przywoziłem. Marny ze mnie był i jest turysta. Gdy zaglądam do szuflad, skrytek to sobie przypominam skąd te pamiątki pochodzą. Spokojnie do nich podchodzę. Pod koniec września byłem w Piwnicznej na kolejnym spotkaniu klasowym po maturze. Zwiedzaliśmy okolice, byliśmy na Słowacji, i co? Wspomnienia i "mnogo" zdjęć. Teraz mi to wystarcza. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przywoże fotografie, jedzenie czy wino, jeśli można, a mąż z upodobaniem lokalne instrumenty muzyczne. Czasem nabywam coś z kategorii odzieżowej, lokalnej oczywiście. Ostatnio przywiozłam balsam do ciała z kalaminą - w Polsce niedostępny, a cudownie łagodzący skutki nadmiaru słonca i inne skórne problemy. I tyle, wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam przesliczna malutka filizanke ze spodkiem Limoges z wizerunkiem zamku Cheverny,ale talerzyka deserowego już nie dostałam. I muszle wyłowione w czasie wypraw nurkowych meza.Teraz ciesza\ zdjęcia z wedrowek dzieci. Ale najważniejsze sa wspomnienia.Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu - to przecież jasne, ża najważniejse są wspomnienia.
      :-)

      Usuń
  8. A ja przywożę sobie dzwonki... Nic naturalnego. Co się czasem nalatam w jakimś odwiedzanym miejscu, bo muszę mieć z tamtąd dzwonek. Czasem nie zdobedę. Ale czasem dostanę dzwonek od kogos kto gdzies był i wie :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmaro - dzwonki to bardzo oryginalne pamiątki.
      Gratuluję Ci.
      :-)

      Usuń
  9. Pamiątek nie przywożę - zwyczajnie nie mam gdzie ich trzymać. Poza jednym aniołem, ale to cała historia.
    Zastanawiam się, jak się sprawy mają z takimi wyrobami np. z kości słoniowej, jeszcze sprzed zakazów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarabajko - ja wiele lat temu dostałam malutki posążek Buddy wyrzeźbiony w kości słoniowej...

      Usuń
    2. A ja mam naszyjnik po babci. Aresztują nas? ;)

      Usuń
    3. Myślę, że jeszcze dzisiaj :-)))

      Usuń
    4. Nie, ale gdybyście chciały sprzedać, np. na allegro przez internet, to was znajdą służby śledcze;-) Cytuję ze źródła: "Według przepisów, słonie, wszystkie produkty ze słoni lub części słoni, w tym kość słoniowa i wszelkie wykonane z niej przedmioty, objęte są ochroną prawną i na sprzedaż tych okazów wymagane są m. in. dokumenty świadczące o ich legalnym pochodzeniu. Za handel takimi okazami grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności."

      Usuń
    5. Znaczy się... nie będę sprzedawać!!!
      :-))

      Usuń
  10. ostatnio przywiozłam kawałek solonej słoniny i kiszony czosnek. Skąd?

    OdpowiedzUsuń
  11. Zewsząd przywoziłam drobiazgi pamiątkowe.Piasek i muszelki znad Morza Czarnego i naszego Bałtyku,aniołki z Kazimierza i Krynicy, ostatnio już tylko pamiątkowe magnesy,których mam dosyć sporo. Wszystkie pamiątki pielęgnuję, także te otrzymane od brata z jego różnych podróży po świecie.Oko proroka,rękę Fatimy, świeczki. I od kuzyna z jego podróży do miejsc kultu Maryjnego w Europie. Wszystko to ważne i miłe sercu.Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  12. A propos Buenos Aires to właśnie oglądam film o Polakach w świecie i dziś młodzi w Argentynie. Co do pamiątek, a właściwie nie pamiątek, a artykułów typowych dla miejsca, które przywozimy dla innych to preferuje alkohole, słodycze, małe bibeloty, magnesy etc.. Dla siebie mało co kupujemy, co najwyżej drobiazgi do szuflady. Nigdy też nie kupiłam pamiątek sporządzonych ze zwierząt. Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Ivo.
      A ja byłam dawno temu w Buenos Aires przez cały miesiąc. Była to podróż mojego życia i nigdy jej nie zapomnę.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  13. Pamiątki być muszą, to obowiązkowy punkt każdego wyjazdu :) Dla siebie i bliskich - sama przyjemność w wyszukiwaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Tym bardziej, że moje wnuki zawsze czekają na pamiątki...
      :-)

      Usuń
  14. Z wyjazdów przywożę tylko zdjęcia i filmy. Nigdy niczego nie kupuję "na pamiątkę", bo po powrocie czar tych pamiątek jakoś blednie i nie wiadomo, co z nimi zrobić. Wyrzucić żal, a trzymać nie bardzo jest sens. Czasem zdarza mi się kupić jakiś ciuch. Rok temu w Belgradzie kupiłam sobie wariacką sukienkę, którą bardzo lubię.
    Słonecznej niedzieli!:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko - przecież taka wariacka sukienka to też pamiątka!!!
      I na dodatek bardzo udana...
      :-)

      Usuń
    2. Pamiątka, choć nie na pamiątkę kupowana. Ma taki krój, że ludzie na ulicy się za mną oglądają.;)
      Zawsze będzie mi się kojarzyła z Belgradem, z ludźmi, których tam spotkałam, z widokami i atmosferą tego miasta.
      :-)))

      Usuń
    3. Czyli wyszło na Twoje! :-)))

      Usuń
  15. Mi wystarczają pocztówki i takie małe folderki w kształcie harmonijek których mam całe pudełko. No i oczywiście zdjęcia poukładane w albumach. I tylko jakieś sporadyczne pamiątki w postaci bibelotów mam umieszczone za szybą, coby się nie kurzyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo piękne pamiątki masz ze swoich podróży Karolinko :-)

      Usuń
  16. Witaj Stokrotko.Ja należę do tych osób ,które coś ze sobą przywiozą z wakacji.Są to malutkie pamiątki i mam je w ładnych pudełkach przechowane na wspomnienia.☺Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Ciępo długiej nieobecności u mnie,
      Bardzo się cieszę Twojej wizyty i z komentarza.
      Serdeczności.

      Usuń
  17. Normalnie to jestem egzaltowana i niepraktyczna, ale z podróży przywoziłam rzeczy super praktyczne (tak mi się wydawało).
    40 lat temu będąc na Ukrainie kupiłam elektryczne, socjalistyczne, suszarki do butów, które wprowadziły mnie w stan zachwytu. Do dzisiaj ich nie użyłam i gorzej bo zupełnie nie wiem gdzie je ukryłam ze wstydu przed sobą. Buziole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak znajdziesz te suszarki to jedną KONIECZNIE mi kiedys przywież:-)))
      To musi być CUDO!!!
      :-))

      Usuń
  18. Różnie, zależy dokąd jadę i który raz. Jednak zawsze zdjęcia.
    Pozdrawiam :-D

    OdpowiedzUsuń
  19. Kłania się Konwencja Waszyngtońska i rzeczywiście można się nielicho przejechać na, niewinnym z pozoru, gadżeciku. Dlatego zawsze przywożę wyłącznie żarcie w postaci oliwy, sera i alkoholu:)) PS. I tę no ... nie podpowiadaj, bo już sam wiem! Interesującą ksiąrz ... książkę interesującą przywożę też!

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj, można się nieźle" przejechać" na przywożeniu różnych pamiątek. Widziałam w Egipcie jak policja zwinęła małżeństwo. W swoim bagażu mieli muszle i koralowce.
    Ćma bukszpanowa też do Polski została przywleczona z południa Francji z gałązkami mirtu. Teraz szerzy spustoszenie w polskich bukszpanach i nie ma na nią żadnego zwalczającego środka.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, różne "robale" też mozna niechcący przywieżć z zagranicy...
      Serdeczności Łucjo.

      Usuń
  21. Witaj, Stokrotko.

    Przywożę bardzo dziwne rzeczy:)
    Nawet nie sprawdzam, czy do końca powinnam, bo jak nie wiem, to się nie stresuję:)
    A żeby nie było, że jakieś kurioza, to wymienię kilka:
    Rodzime tkaniny, regionalne barwniki, przyprawy o nazwach nie do wymówienia i tym podobne.
    A także(wyłącznie regionalne, bo znane są i u nas, więc nie widzę sensu w tachaniu) słodycze, ponieważ moi Bliscy to łasuchy:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie przywożę sobie żadnych durnostojałek. Może to głupie, ale zawsze z różnych miejsc zabieram z sobą kamyczki. Znajomi wyjeżdżający za granicę też przywożą mi kamyczki. Od sąsiadów dostałem kamień z jednego ze szczytów w Alpach oraz po jednym kamieniu z każdej z Wysp Kanaryjskich.
    W ubiegłym roku syn przywiózł mi przepiękny kamyk z Morza Śródziemnego.
    Takie muszelki, jakie masz na zdjęciu, siostrzeniec przywiózł mi znad Bałtyku, co mnie rozśmieszyło. W następnym roku jego mały synek zebrał mi nad Bałtykiem nasze polskie muszelki.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno - te muszelki, które są na zdjęciu nie są moje tylko w sieci ściągnęłam. I tak naprawdę to nie wiem skąd one są.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  23. Właściwie to zaprzestałem przywożenia z trasy czegokolwiek, nawet zdjęć robię mniej. Przeważają wspomnienia, a czasami demonstruję je na fb oznajmiając o swojej lokalizacji, bo pamięć ludzka jest zawodna. Zauważyłem, że częściej wspominam ludzi aniżeli miejsca, w których niejednokrotnie już bywałem... a z wycieczek z Francji najchętniej wziąłbym z sobą krowę rasy charolaise :-) pozdrawiam z Francji, rozglądając się, czy przypadkiem jakaś krasula nie hasa w pobliżu ... :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. -- u mnie też całe wielkie pudło pamiątek przywożonych przez dzieci i co z tym zrobić.... ?
    -miłego dnia... ja za godzinkę do pracy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech sobie będą te pamiątki Alinko.
      Zawsze dążysz coś z nimi zrobić...
      Udanego tygodnia Ci życzę
      :-)

      Usuń
  25. Obiecuję sobie , że nic nie będę przywozić a potem zawsze coś w ręce wpadnie:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeśli kupuje pamiątki to jakiś drobiażdżek, który mi się kojarzy z wakacjami. Na ogół wyystarczają mi zdjęcia i wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zdjęcia i piękne wspomnienia to bardzo dużo Iwonko.
      :-)

      Usuń
  27. Stokrotko - ja mam kilka szuflad przeróżnych pamiątek z podróży. Ostatnią przywiozłam sobie z Warszawy.
    :-)
    Ela

    OdpowiedzUsuń

Ogród i szklarnia Włoch - z cyklu "Włochy Południowe i Sycylia" - część siódma

  / Sycylijskie pamiątki czyli magnesik w kształcie Sycylii i puderniczka z kształtem i godłem Sycylii/ Dzięki plantacjom cytrusów i migdał...