poniedziałek, 11 lutego 2019

Obiecuję że nie przewróci mi się w głowie....

Kochani Moi!
W numerze 2/270/ - luty 2019 Gazety Kulturalnej Zelów znalazłam na stronie 18 i 19 recenzję mojej książki o Warszawie.
Napisał ją poeta i krytyk Andrzej Gnarowski.
Będzie mi bardzo miło jesli tę recenzję przeczytacie. I jeśli osoby, które mają i znają moją książkę napiszą na temat tej recenzji parę słów.
Zrozumiem też, jeśli recenzji nie przeczytacie - jest dość długa i nieco skomplikowana.
Recenzja jest dostępna na stronie Gazety Kulturalnej. Ale Gazeta w formie papierowej wydawana jest w niewielu egzemplarzach tylko dla osób zainteresowanych.
Dlatego pozwoliłam sobie przepisać ją dla Was.



Vademecum osobliwości

Warszawa jest płaskim miastem i wschód słońca zaczyna się nad nią z daleka, latem pastelowo przejrzysty, różowy i siny, zimą pomarańczowy i ostry”. A. Żuławski

Lektura trzeciej książki Jadwigi Śmigiery „Moje warszawskie zwariowanie” uświadamia nam, że autorka posiadła wiedzę historyczną, której te stronice zawdzięczają wiarygodność do jakiej powinny predystynować. 
A może anioł stróż prowadził ją – jak aniołowie prowadzili proroków. Sytuacja (nawet niepełnej) informacji wymaga dużej przenikliwości, daru obserwacji nawet drugorzędnych zdawałoby się szczegółów i zarazem dobrej pamięci. Tylko w taki sposób można przeniknąć do tajemniczych zakamarków sumienia i świadomości czytelników. 
Tytuły poprzednich książek „Zwariowałam” i „Nadal wariuję” (na pierwszy rzut oka mogą wydać się nieco enigmatyczne) słownik wyrazów bliskoznacznych wymienia cechy charakterystyczne słowa „zwariowanie” – w piętkę gonić. Mieć bzika, ćwieka, młynka, fioła, chysia. Mieć kręćka, fiksum dyrdum. Nie pytajmy – czy w tym zwariowaniu jest metoda? 
Tworzenie jest sprawą szaleńczo subiektywną – osobną. Teza ta jest jednym z podstawowych wyznaczników dzieła i otwiera przed nami perspektywy interpretacyjne. Dlatego, że zapewnia piszącemu tzw. „zinstytucjonalizowane współistnienie”. Nad autorką tej książki spoczywał obowiązek przekazania faktów – i, że z jednej strony chroni ją przeszłość, a z drugiej przyszłość. A więc może poczuć się bezpieczną – nie strząsając z siebie teraźniejszości jak kropli wrzącej wody. 
Z duchem epoki rusza w dalszą drogę. Poznajemy sekrety miasta – a zwłaszcza damskie sekrety, które mają skłonność do poetyckości. To one przychodzą jako informacje. Nie my je stwarzamy – one po prostu są. 
Wyłaniają się ze świata dzieciństwa: „Tu się urodziłam i tu całe życie mieszkam”. O Warszawie wiemy jeszcze, że jej tajemnica leży w nieodwołalności wyroku, gdzieś, kiedyś, wszak orzeczonego. W okresie Księstwa Warszawskiego (1807-15) nastąpiło wielkie ożywienie – wtedy podjęto szersze plany urbanistyczne. Dzisiaj o Księstwie Warszawskim mówi się często z szyderstwem i pogardą „rosyjski komunizm zapanował nad pobitym, wykrwawionym miastem europejskim”. 
Trzeba się nauczyć tak właśnie patrzeć na miasto, żeby wzbogacić jego perspektywę o nasze najprawdziwsze i najgłębsze uczucia. Dostrzegać poszczególne ulice, obrazy i widoki, które będą nam przywoływać na myśl różne stany duszy. Może się zdarzyć, że kochamy swoje miasto (jak zdarzyło się autorce) jak kocha się rodzinę. 
Portret miasta posiada już określone własne miejsce w ogromnym ciągu poezji i prozy płynącym przez stulecia. Czasem tylko, spoza tych rzeczy bliskich i bezspornych wyłania się twarz naszych czasów – wysmukłe drzewo, księżyc pomiędzy kwadrą a pełnią, plaster chmury i kościelna wieża. Śmigiera potwierdza regułę, że pisarze to istoty wrażliwe – całą jej uwagę pochłania miasto, które jest jej Małą Ojczyzną. 
Myślę, że bez wahania dostrzeże różnicę pomiędzy wiosenną burzą – a starotestamentowym potopem. A to oznacza, że nie wpatruje się w przestrzeń (nazwijmy to przestrzenią wewnętrzną) bez potrzeby – nie widząc tej drugiej strony i mając mnóstwo informacji do przetworzenia, którą trzeba pochwycić samej, bo nikt jej nie przekaże. 
Rzetelna informacja polega na niewyobrażalnym stopniu autentyzmu i namacalności. 
Kobiety wysyłają wyobraźnię w przeszłość i umiejscawiają ją w konkretnych punktach – autorka ma jakieś swoje miejsce w życiu, które jest jej oknem na świat. 
Obecne i niezbędne, które zdolne jest uczynić zeń sugestywną egzemplifikację niepowtarzalnych wrażeń i doznań np. „Park Łazienkowski, czyli Łazienki Królewskie, uważany jest za najszczęśliwsze miejsce w Warszawie”. To jedna z osobliwości, która tworzyła z naszymi poprzednikami przeszłość, tak jak współtworzy z nami teraźniejszość. 
Druga osobliwość to „Pałacyk Szustra, który znajduje się w Parku Morskie Oko (byłem przed laty na ślubie wybitnego poety R. Śliwonika, który wspominam z rozrzewnieniem).
 Do którego ze światów przenikających się nawzajem w wielowymiarowej rzeczywistości powinniśmy zaliczyć Stare Miasto – o którym autorka wspomina w rozdziałach: „Ten drugi rynek”, „Poszłam na Stare Miasto”, „Jak to było z odbudową warszawskiego Starego Miasta”. Potem „Tajemnice Placu Zamkowego” z Kolumną Zygmunta (wzniesioną w 1644 r.) i oczywiście Zamek Królewski powstały z ruin.

 Na wyciągnięcie ręki Krakowskie Przedmieście – fasady domów, odbudowanych podług siedemnasto, osiemnasto i dziewiętnastowiecznego stylu... Autorka postanowiła nie pogrążać nas czytelników widokami (które pamiętam z młodości) czyli dzikiej, nożowniczej i lumpenproletariackiej Warszawy. Z nieporządkiem płyt chodnikowych ułożonych niechlujnie i wysterczających się tu i ówdzie – psując wrażenie europejskiego ładu. 
„Salonem Warszawy” autorka- varsavianistka (cokolwiek to znaczy) nazwała tę część miasta: „To wyjątkowa przestrzeń, a a właściwie ciąg kilku ulic – Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat i Aleje Ujazdowskie – zwana jest też Traktem Królewskim, bo tędy jeździli królowie z Zamku do Łazienek i dalej do Wilanowa”. Idąc Traktem Królewskim napotykamy na swej drodze m.in. „Pałac Prezydencki”, „Hotel Bristol”, „Uniwersytet Warszawski”, „Kościół św. Krzyża z sercem Chopina”, „Polską Akademię Nauk”. 
Za Świętokrzyską wchodzimy w Nowy Świat (o którym wiadomo, że cały świat był zawsze Nowym Światem) za kawiarnią wpisującą się wówczas w życie kulturalne miasta (czego przykładem był słynny kabaret „Dudek”). Nieopodal sklepu muzycznego dostrzeżemy tablicę upamiętniającą grupę poetycką „Skamander” z J. Iwaszkiewiczem w roli głównej. Pod numerem 35. mieści się Najstarsza Cukiernia Bliklego (otwarta w 1869 roku) – o słynnych pączkach i tortach Bliklego autorka pisze ciepło i ze smakiem. 
Może właśnie trzeba iść za głosem natury, głosem emocji i trochę (lekce sobie ważąc) pułapki cywilizacji. 
Lewobrzeżna część Warszawy czyli Praga w rozdziale „Obrzydliwa” – mamy zarówno efektowną wycieczkę w krainę „wszechmożliwości”– jak również powrót w gigantyczne ludzkie mrowisko pod dachem świata z odległej przeszłości: „o Pradze myślałam jak o siedlisku prostytutek i złodziei, z podwórkami pełnymi pijaków. Ironia losu spowodowała, że zamieszkałam niedaleko niej i mieszkam tu do dziś (...) „Ci, którzy mieszkają na Pradze (perłą tej dzielnicy jest słynny Bazar Różyckiego) od urodzenia i „z dziada pradziada” twierdzą, że ta dzielnica ma swoje „genius loci”. 
Uznajmy to – za swoisty reportaż krajoznawczy, który spełnia rolę przewodnika turystycznego (opracowany szczegółowo). W świadomości mieszkańców Praga pełni zapewne rolę medium, poprzez które dokonuje się projekcja przeszłości na wydarzenia współczesne (należy dodać, że jest ich wiele). 
Jadwiga Śmigiera świadoma wagi tematu posiada niekłamany dar poruszania czytelniczej wrażliwości. Unika skrajności – jest jakby pośrodku, w samym centrum życia – żywioły kłębią się i przenikają.

Świat (a w nim Warszawa) jest jedną nieustającą eksplozją. Jedni uważają, że nie była i nie jest piękniejsza od Pragi Czeskiej, Budapesztu, Wiednia, Paryża czy Rzymu. Drudzy sądzą, że jest najpiękniejszym miastem świata.
Sądzę, że czas miłowania – w naszej epoce przegląda się w czasie nienawiści, a czas pokoju w czasie wojny. 
Na stronie 189 czytamy: „Nie można zrozumieć Warszawy, nie wczuwając się w jej historię poprzez pryzmat najbardziej tragicznego i „bohaterskiego zrywu mieszkańców stolicy, który przeszedł do historii pod nazwą Powstania Warszawskiego”. W związku z tym wydarzeniem (bez precedensu) powinno się wspomnieć o pokoleniu, które wierzyło w sprawdzone, patriotyczne „sensy i chrześcijańskie odniesienia”. 
Poeci tamtego czasu jak: Czechowicz, Gajcy – a zwłaszcza Baczyński. Świadek historii, którą chcąc czy nie chcąc współtworzył. Przed śmiercią napisał wiersz „Warszawa” oto fragment: „Miasto groźne jak obryw trumny. / Czasem głuchym jak burz maczugą / zawalone w przepaść i dumne / jak lew czarny, co kona długo.” Znaleźliśmy się jakby za progiem cywilizacji – wygnani w obszary zupełnie nas nie pragnące. Jak w „Wielkim Tygodniu” Jerzego Andrzejewskiego, „gdzie wiosennie ubrani warszawiacy zbierali się na placu Krasińskich u muru getta (...) i patrzyli na skaczące ze złotych okien ludzkie ciężkie ciała bojowców żydowskich przypartych pożarem (...) i kobiet wyskakujących aby zabić siebie i dziecko trzymane na sobie”. 

Muszę przyznać, że moją „ciekawość” rozbudził fakt, że ojcem autorki był artysta rzeźbiarz Leon Machowski. W poprzedniej książce autorka zamieściła kilkanaście czarno białych zdjęć rzeźb, które są jej własnością. 
To jednak nie jest pełny obraz, żeby zrozumieć jak artysta budował swój światoobraz z elementów najbardziej typowych, z tworzywa, które najbardziej przystaje do rzeczywistości. Nie ma tu przesadnej prostoty, ale nie ma również nadzwyczajnego bogactwa. 
Jest to, co być powinno. 
Ekspresja kształtu rzeźbiarskiego zawsze gwarantuje niespodzianki twórcze. 
W książce, o której mowa (obecnie) czytamy o jeszcze jednej osobliwości – o nagrobku książąt Mazowieckich: „Zniszczony nagrobek (w katedrze św. Jana) został zrekonstruowany i umieszczony w prawej nawie katedry, podstawą rekonstrukcji był odlew gipsowy nagrobka, dokonany w okresie międzywojennym. Przetrwał on wojnę i znajdował się w Muzeum Historycznym miasta stołecznego Warszawy. Według znawców rekonstrukcja została dokonana w sposób mistrzowski. Podjął się jej w 1966 roku mój ojciec”.

Ze wspomnianego „epizodu” wrażliwy czytelnik wybierze ten motyw, który jest mu najbliższy – jeśli autor odsunie go na drugi plan albo nie wykrystalizuje go w pełni – w czytającym wytwarza się stan oczekiwania. Może autorka rozszerzy ten temat?

PS. W odzie do miłości własnej – do miłości bliźniego (do miejsc, w których się przebywa – uczestnictwem w twardych realiach życia codziennego – w takim, a nie innym miejscu) uświadamiamy sobie (wraz z autorką) psychologiczny ciężar genetycznego dziedzictwa, w którym to najbardziej nieszczęśliwi odnajdują szczęście, dające poczucie mocy i bezpieczeństwa...

Andrzej Gnarowski



119 komentarzy:

  1. Że nie przewróci Ci się w głowie, jestem pewna. Ja zaś jestem dumna z Ciebie, napisałaś świetne książki i wierzę, że nie powiedziałaś dość.
    Dużo wcześniej, czytając Twój blog, nieraz wspominałam, że piszesz nie byle co; masz do powiedzenia sporo, masz wiedzę, pasję, to daje efekt. Cudnie. Pozdrawiam Jagódko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle Anusiu - tak i teraz dziękuję Ci serdecznie za życzliwość.

      Usuń
  2. Przeczytam później, bo lecę do pracy, ale przeczytam na pewno...

    OdpowiedzUsuń
  3. Głęboka wiedza w Twoich książkach, pełna, pozytywna recenzja jako "Vademecum osobliwości". Od siebie dodam, że do tego co od rozumu pochodzi, mamy piękne, kochające serce, serce które kocha swoje miasto, swoich bliskich, swój Kazimierz, swoje Tatry itp. Wyrazy podziwu i szacunku dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za tak serdeczny komentarz.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Stokrotko jestem dumna z tego że poznałam Cię osobiście.
    Dziękuję Ci za piękne książki i że znalazłaś czas aby mi pokazać swoją Warszawę.
    Gratuluję Ci serdecznie.
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu - ja też bardzo się cieszę, że mogłam Ci moją Warszawę chociaż odrobinę "namacalnie" pokazać.
      Serdeczności

      Usuń
  5. Czapki z głów! Jestem dumna, że znam Cię choć troszkę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmaro - ciągle nie tracę nadziei, że spotkamy się w Warszawie.
      Bardzo Ci dziękuję za zainteresowanie moim książkami.
      :-)

      Usuń
  6. Sorry, nie napiszę, przeczytałam, ale to za inteligentne i zbyt napuszone bym się do tego odniosła. I zastanawiam się również dlaczego Praga jest lewobrzeżna, skoro jak świat światem strony rzeki określa się od jej źródeł. Zawsze Praga była prawobrzeżną dzielnicą tegoż miasta.
    Jedyne co mogę z czystym sumieniem napisać,to fakt że Twoje książki są b. dobre pod względem merytorycznym, dają rzetelne informacje o Warszawie i jej historii(będąc żoną historyka zapewne trudno nie znać historii własnego miasta) i z całą pewnością stworzyłaś piękną wizytówkę Warszawy.
    Buziam;)
    P.S.
    takie ze mnie bydlę, że zawsze ludzi ściągam z obłoków na ziemię;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - dziękuję za dobrą opinię o moich książkach.
      A jeśli chodzi o recenzję p.Gnarowskiego - to zwróc uwagę, że napisał ją poeta /bardzo dobry na dodatek/ więc ma prawo pisać trochę górnolotnie. Mają też prawo pomieszać mu się brzegi Warszawy.
      Serdeczności

      Usuń
    2. Widzisz Aniu - a mnie teraz pomieszały się brzegi Wisły z brzegami Warszawy.
      :-)

      Usuń
    3. Zastanawiam się czy Warszawa ma jeszcze jakieś brzegi, bo sadząc po rozlewającym się jak potop budownictwie to nie ma żadnych brzegów.Dla mnie najważniejsze, że napisałaś trzy bardzo dobre książki, zupełnie nie górnolotnie a normalnie,po ludzku, które się czyta "ciurkiem", bez odkładania na potem, a zamykając każdą z nich już się czeka na ciąg dalszy.

      Usuń
  7. Twoja szeroka wiedza, piękne pisanie i inne cechy charakteru powodują, że każdy kto Ciebie zna czuje się DUMNY. Ja też, bardzo! Wcale się nie dziwię, że powstała cala rozprawka literacka na ten temat.
    Pan Andrzej Gnarowski pokazał Twoją twórczość z jeszcze innej strony, bo jest o czym pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu - jak zwykle serdecznie Ci dziękuję za wszystko. :-)

      A Pana Gnarowskiego podziwiam że chciało mu się tak poważnie podejść do recenzji mojej ksiązki.
      Serdeczności.

      Usuń
    2. Pana Gnarowskiego znam osobiście.

      Usuń
    3. Recenzował moje tomiki.

      Usuń
    4. JanToni - byliśmy kiedyś na jego wieczorze autorskim w kawiarni na ul. Willowej - pamiętasz???

      Usuń
    5. JanToni - widzisz jaki ten świat jest mały???

      Usuń
    6. Prowadził też nasze klubowe spotkania.

      Usuń
    7. No proszę ... to ten świat coraz mniejszy...

      Usuń
    8. Domyśliłam się JanToni, że to były spotkania literackie.
      :-)

      Usuń
    9. W Związku można sie dowiedzieć
      gdzie aktualnie działa.

      Usuń
    10. Ja tam czasami do Związku zaglądam na różne spotkania literackie. Kiedyś byłam na spotkaniu z Andrzejem Walterem.

      Usuń
    11. Czytam ci się dzieje,
      ale nie bywam.

      Usuń
    12. Niektóre spotkania są wspaniałe a inne nieco nadmuchane i takie sztuczne.
      Zobacz co napisała niżej osoba UNKNOWN - to jest Agnieszka Korzeniewska którą znasz bo byliśmy na promocji jej pierwszej książki na Powiślu. Pamiętasz???

      Usuń
    13. Właściwie to już nigdzie nie bywam,
      a tylko jeszcze prowadzę bloga.

      Usuń
    14. JanToni - prowadzenie bloga to też bywanie...
      :-)

      Usuń
    15. Przeczytałem bardzo sumiennie,
      ale nie skończyłem czytać,
      bo ciągle wracam do njbardziej
      ciekawych opisów

      Usuń
    16. Czy mam rozumieć że książka Ci się podoba???

      Usuń
  8. Stokrotko, a dlaczego miałoby się przewrócić w głowie? Jesteś skromną,nie wpatrzona w siebie osobą która do tego ma olbrzymią wiedzę i umie pięknie pisać. Zatem gratuluję i ślę buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci serdecznie Greenelko.
      Wiesz - ja często bujam w obłokach, ale jednocześnie bardzo twardo stąpam po ziemi.
      :-)

      Usuń
  9. Przeczytałam z trudem i powiem tylko, że całe szczęście, iż Twoje książki napisane są innym językiem. Trochę to martwi, bo pewnie zbyt wielu czytelników owa recenzja nie przysporzy. Gdybym nie znała Twoich książek, to chyba ta właśnie recenzja by mnie zniechęciła, ale ja zwykłą szkolną bibliotekarką jestem.
    Zgadzam się ze wszystkim , co tam napisano, żeby nie było, ale litości...gazeta wprawdzie kulturalna, ale dla kogo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Asiu że ta recenzja jest przeintelektualizowana.
      No ale co ja na to poradzę?
      Poeci widać tak mają.
      Dzięki serdeczne.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Jotką w stu procentach. Hmmm... nie wiem jak to ująć w słowa, by broń Boże nie urazić recenzenta, więc już lepiej nic nie powiem, tylko przy okazji pozdrowię pana JanToniego :)
      Aga z tej strony, ta z Brukseli (bo mnie coś wylogowuje z mego profilu i piszę jako anonim, którym przecież nie jestem :)

      Usuń
    3. Witaj Agnieszko Brukselsko-Podlaska.
      Dziękuję za Twoje słowo :-))

      Usuń
  10. Recenzja długa i skomplikowana? Nie, na pewno nie. Tylko odnoszę wrażenie, że jej autor to trochę pierdoła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na czym opierasz to wrażenie?

      Usuń
    2. Na tym, co przeczytałam. Rozmazuje w nieskończoność rzeczy nieistotne i w ten sposób rozmywa to, co ważne.

      Usuń
    3. Dziękuję Ci za opinię.

      Usuń
  11. No i stałaś się żywą i chodzącą wiedzą o Warszawie. Wiedzieć to jedno czuć to drugie. Z powyższego właśnie wynika, źe nie tylko wiesz ale i czujesz. To chyba nawet ważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  12. proszę przyjmij proste ale szczere słowo: gratulacje! :) asia

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Stokrotko ja chyba nie bardzo zrozumiałam to wszystko co napisał ten poeta.
    Ale ja jestem tylko po maturze.
    A Pani książka bardzo mi się podoba. Tak samo jak dwie pierwsze.

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu - nie przejmuj się.
      Ja tak dokładnie to też zrozumiałam dopiero po drugim przeczytaniu.
      Ale tak piszą krytycy - profesjonaliści. Może i ciężko i wielowarstwowo, ale to ma być recenzja obiektywna, a nie zachęcająca do zakupu.
      Bardzo Ci dziękuję. Tobie i Twoim rodzicom.

      Usuń
  14. A ja nie wiem, czy mnie się w głowie nie przewróci? Twoje książki podobają się znanemu poecie, mnie też się podobają... Podnosi to moją samoocenę!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobra recenzja nie jest zła :)
    Też zastanawiam się, dlaczego miałoby Ci się przewrócić w głowie. Komu jak komu, ale Tobie raczej to nie grozi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolinko90 - dziękuję Ci.
      Żartowałam przecież. Ja całe życie byłam jestem i będę zakompleksiona. Ten typ tak ma. :-)

      Usuń
  16. Jako osoba, która była wielokrotnie recenzowana i sama wielokrotnie recenzowała napiszę tylko tyle, że książka została umiejętnie zjechana, ale tak, żeby Autorka i Czytelnicy tego nie zauważyli. Bardzo mi przykro Stokrotko, ale jak wiesz książkę przeczytałem i niestety uważam, że Recenzent ma rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz przez to powiedzieć że książka jest zła???

      Usuń
    2. Oczywiście i dlatego przeczytałem ją tylko dwa razy!

      Usuń
    3. No nie podejrzewałam Cię o to że jesteś tak straszliwym masochistą!!!
      Ja jednak zupełnie nie znam się na ludziach...

      Usuń
  17. No coz,bliska mi jest opinia Anabell - recenzja wiecej mowi o autorze niz o Twojej ksiazce.A Twoje dziela sa pisane nie tylko z sercem,ale jasnym,pelnym entuzjazdem jezykiem.Gratuluje recezji, cieszy autora, ale i bez niej wiem.ze jestes godna jak najwiekszej rzeszy czytelnikow,caluski Malgosia

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękna, poetycka recenzja. Ta książka na taki zasługuje. Szkoda tylko, że Gazeta Kulturalna z Zelowa (bo chyba o jakąś miejscowość tu chodzi) zamyka się tak szczelnie we własnym, niewielkim gronie. Niechby i inni mogli poczytać. K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za te słowa.

      Tu jest strona Gazety Kulturalnej Zelów:
      http://www.gazetakulturalna.zelow.pl/index.php/biezacy-numer

      Usuń
  19. Teraz zaglądam do kilku komentarzy i oczom nie wierzę. Wygląda na to, że ja się nie poznałam na książce, nie zrozumiałam recenzji, skoro jakieś pojedyncze głosy mają zastrzeżenia. Trudno. Nie jestem krytykiem, ni polonistą, tylko czytelnikiem, dość oczytanym, i mogę nie lubić za bardzo czytania recenzji czy wszelkiej publicystyki polonistycznej (a jednak kieruję się takowymi właśnie tekstami, aby wybierać do czytania to, co najwartościowsze) bazującej na żywym ciele literatury pięknej,ale mam prawo czytać z przyjemnością lub nie właśnie tę lit.p. W dodatku słabo znam Warszawę i recenzję odbieram jako popis poetycki, ale nie potrafię ustalić jak się on ma do samej książki, do jej opisów, drobiazgów, nastrojów związanych z architekturą czy historią ukrytą w zabytkach, i czego autor recenzji od tego rodzaju książki oczekuje. Nie ma być przecież przewodnikiem. Jest za to obrazem subiektywnych przeżyć autorki wobec naszej stolicy. Napisana jasnym językiem, bez ambicji udziwniania. I można ją tak czytać z przyjemnością. Czytelnikowi takiemu jak ja, to wystarczy. K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że znalazłam się w "zelowskim świecie". I jest to dla mnie wielki zaszczyt.
      Bardzo Ci dziękuję

      Usuń
  20. a ja myślę, ze "przewróci Ci się w głowie" i napiszesz kolejną książkę.
    Recenzent skrupulatny i rzetelny:))

    OdpowiedzUsuń
  21. Recenzja pana Andrzeja Gnarowskiego i ten film(adaptacja książki Morrisa Lessmore'a)...

    https://www.youtube.com/watch?v=Ad3CMri3hOs

    ...sprawia,że chce się szybciej pracować by narodzić książki,
    które mamy w sobie.

    Nie ma lepszej fregaty,jak książka.Twoje książki,to podróż taką fregatą po Warszawie bez opłat.
    Szkocki poeta Aleksander Smith powiedział:"Książki są lepszym światem w tym świecie.Książki maja duszę.Nigdy w to nie wątpcie!"

    Zawsze mam problem,które dopływy Wisły są prawe,które lewe:)

    "Geografja szczegółowa"
    "Warszawa,jest to miasto ze trzech stron otoczone rogatkami
    a czwartą styka się dwoma mostami z Pragą,która leży przytem na
    lewym brzegu Wisły,a dlatego na lewym,że nie na prawym.
    Granice Warszawy stanowią.Na północ,Park Aleksandryjski,
    "Knajpka pod Rakiem",różne miody.Na wschód,Saska Kępa,
    może karmelki,też limonada.
    Na południe,Czerniaków,Wójtówka,Japonija,Promenada,Belwederska,
    Mokotów.Na zachód,czyste,albo może piwo it.d..."

    Dalej:osobliwości Warszawy,doliny,ludność,wody,wyspy,góry i mosty.
    https://www.youtube.com/watch?v=iov99B98bcI
    ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Henryku !To co napisałeś - przeczytałam. Bardzo Ci dziękuję.
      To co trzeba wysłuchać i obejrzeć jeszcze przede mną.
      Najserdeczniej dziękuję.

      Usuń
  22. Twoją książkę, Stokrotko czytało mi się lekko i przyjemnie dlatego, że jest napisana z miłością i pasją, które trafiają wprost do serca. Ta recenzja...zmęczyła mnie. Piękna ale... zbyt przekombinowana i ciężkostrawna. Najważniejsze, że pozytywna- to zrozumiałam bez trudu i serdecznie Ci gratuluję:-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Trudno czasami zrozumieć poetę, dlatego nigdy nie lubiłam pytania polonisty "co poeta miał na myśli", bo okazywało się ,że nie to co ja. Wtedy czułam się malutka i głupia. Recenzja faktycznie (za)długa, przekombinowana. Niemniej jednak świadczy o jednym, jeżeli znany poeta recenzuje książkę autorki, która sama nie uważa siebie za pisarkę tylko blogerkę, to znaczy, że za literatkę uznawana jest nie tylko przez czytelników ale także profesjonalistów. Jeszcze raz gratuluję Stokrotko i tak jak większość czekam na kolejną książkę. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale miłe słowa Iwonko.:-)
      Serdecznie Ci za nie dziękuję.
      Wszystkiego dobrego!!!

      Usuń
  24. Tak mówiąc szczerze, nie przeczytałam tej recenzji w całości :))
    Ale skoro autor jest poetą, to takie wspięcie się na wyżyny słownictwa dziwne nie jest :) Wolę bardziej konkretnie, chociaż popłynięcie w wypowiedzi nie jest mi obce ;)ot, taki paradoks.
    Najważniejsze, że Twoje książki są czytane i dostrzegane również przez artystów, a nie tylko przez takich zwykłych ludzi, jak ja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Lidio... ale Ty przecież nie jesteś zwykłym człowiekiem tylko... nadzwyczajnym
      :-)

      Usuń
  25. Stokrotko, gratuluję!
    Recenzję trudno się czyta i jeszcze trudniej zrozumieć "co autor miał na myśli". Ale to moja subiektywna opinia. Udało mi się jednak wyłowić jedno zdanie, z którym się w pełni zgadzam z autorem: "...posiada niekłamany dar poruszania czytelniczej wrażliwości."
    Ale zgadzam się z autorem recencji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Końcowe "Ale zgadzam się z autorem recenzji" niepotrzebne. Przepraszam, zapomniałam skreślić.

      Usuń
    2. Dziękuję Ci Magnolio.
      :-)

      Usuń
  26. Bardzo obszerna i szczegółowa recenzja – takie lubię i takie być powinny.
    Gratuluje, bo dobre recenzje są na wagę złota, ponieważ ludzie szukając czegoś dla siebie, kierują się opiniami innych czytelników. Mnie niestety nie poszczęściło się w tym zakresie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu ) - Ty jesteś bardzo, bardzo młoda... Całe życie przed Tobą a więc i zaszczyty i powodzenia.
      Będzie bardzo dobrze - zobaczysz.
      :-)

      Usuń
  27. Witaj, Stokrotko.

    Gratuluję z całego serca:)
    Twoją książkę, choć niekrótka, przeczytałam jednym tchem.
    A recenzję...
    :)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Leno.
      Twoja opinia jest dla mnie niezmiernie ważna.
      :-)

      Usuń
  28. Gratuluję Jadziu uznania literata.
    Dla mnie jest Twoja książka sercem pisanym przewodnikiem po Warszawie.Po naszym spotkaniu chodziłam z nią w ręku i patrzyłam na wszystko twoim okiem.Chciałabym to powtórzyć...Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy uwierzysz że przed chwilą o Tobie myślałam...???
      I ciągle mam wyrzuty sumienia że tak mało czasu mogłam Ci poświęcić... ale nastepnego dnia bladym świtem jechałam do sanatorium.
      Jak będziesz następnym razem wybierać się do Warszawy to napisz proszę dużo wcześniej. Zrobię wtedy wszystko żeby Ci poświęcić więcej czasu.
      Serdeczności Krysiu.

      Usuń
  29. Niniejszym infomujemy, że to nam się przewróciło w głowie.
    Albowiem osobiście Cię znamy!!!
    :-)))
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O masz babo placek!! To teraz będziecie nie do wytrzymania:-)))

      Usuń
  30. -- kochana, by w ogóle pisać, konieczne jest lekkie zwariowanie, bez tego ani rusz... zatem cudnie zwariowałaś i niech anioł stróż dalej tak delikatnie pilnuje, byś przypadkiem nie zboczyła z drogi...
    - serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Alinko - to nie lekkie zwariowanie jest potrzebne ale całkiem DUŻE.
      Dziękuję Ci serdecznie
      :-)

      Usuń
  31. Stokrotko, życzę żeby było jeszcze więcej twórczej pracy Twojej.Z przyjemnością przeczytałam ,nie spociłam sie przy tym hahaha...a Bliklego cukiernię mieliśmy w Łodzi obok naszego biurowca ☺☺ Nie było dnia byśmy nie kupiły sobie paczucha...☺☺Ja osobiście,nie jestem związana z Warszawą ,nie znam Warszawy wcale.Nigdy nie byłam na wycieczce,jedynie co ,to tylko Dworzec Centralny...lotnisko...☺ I chyba każdy ma sentyment do swojego miasta ,tam gdzie spędził-dza swoje życie.Ja ukochałam Toruń a wspomnienia z młodych lat Łódź..W każdym mieście śpi historia..Fajnie ,że są pisane książki na ten temat.Pozdrawiam cieplutko::))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Danusiu za taki osobisty i szczery komentarz.
      Serdeczności najserdeczniejsze Ci przesyłam...

      Usuń
  32. Dorotko dla mnie jesteś przykładem, że wśród nas żyją ludzie, którzy potrafią pleść opowieść o tym co mija, co było i co jest w sposób przepiękny. Podziwiam i gratuluję Kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie Ci dziękuję za miłe słowa.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  33. Witam, przeczytałam całą książkę i na pewno co mogę o autorce powiedzieć to iż pisała to
    - osoba zakochana, zaangażowana w Warszawę. - osoba która spędziła całe życie w tym mieście - ma bardzo dużo wiadomości, ciekawostek o Warszawie. Książka jest pozytywnym, przekonującym dziełem twórczym. Jeżeli ktoś nie potrafi tego zauważyć to powinien zająć się zupełnie czymś innym w życiu np zostać rybakiem na morzu i nie wracać do stolicy. Pozdrawiam i zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krystyno - bardzo serdecznie Ci dziękuję za rzeczową ocenę ksiązki.
      Serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  34. Oj, i co ja mam napisać? Ten pan już tak dużo i mądrze napisał, że aż nie wypada się odzywać.;) Bardzo zwyczajnie napiszę tylko, że dzięki Tobie poznałam miejsca, do których sama na pewno bym nie dotarła, o których nic bym nie wiedziała, a które mam nadzieję jeszcze zobaczyć (np. ten ogród na dachu biblioteki). I może dokładniej przyjrzę się wszelkim rzeźbom i płaskorzeźbom, których jest w Warszawie tak wiele, a które tylko omiata sie wzrokiem , nie zatrzymując go na nich. A warto, jak piszesz. I ja Ci wierzę. I nawet daję się przekonać, że Warszawa, to wyjątkowe miasto, może nie najpiękniejsze (dla mnie), ale niezwykłe (chciałabym umieć tak opisać mój Poznań). Piękna, cenna książka! Cieszę się razem z Tobą z tej pięknej recenzji! Ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu - bardzo, bardzo Ci jestem wdzięczna za te słowa...
      A do Poznania to muszę się wreszcie wybrać...
      :-)

      Usuń
  35. Gdybym potrafił napisać taką recenzję to bym to zrobił bez wahania.
    Szkoda, że nie doczytałem się wzmianki o Twoich wnuczkach z którymi przecież "zdobywałaś" Warszawę. :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Dziękuję za zaproszenie - czytałam tą recenzję w poniedziałek i serdecznie Ci gratuluję. Kiedy zapoznam się z Twoją książką dam Ci znać co o niej myślę, ale czytałam już kilka tekstów które tutaj z niej zamieściłaś więc wiem, że będę zadowolona.
    Oby Ci się w tej głowie przewróciło - i oby zaowocowało to kolejną pozycją książkowa, bo ciekawostek nosisz w sobie dużo do opowiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja bardzo Ci dziękuję i życzę przyjemnej lektury książki.
      :-)

      Usuń
  37. jedni piszą książki, inni recenzje. te drugie są zazwyczaj zbyt skomplikowanym dziełem, żeby móc się nimi zachwycać. i powinny mieć podsumowanie w jednym zdaniu, żeby dookreślić co i o czym mówią. trochę przypomina mi to mowę polityków - jak mówić, żeby nic nie powiedzieć. i ja nie wiem, czy on chwali Twoją pracę, czy chwali się własnymi słowami używając Twojej książki jako tła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację.... ale tak mogłoby być tylko wtedy gdybym ja była znaną pisarką a on słabym poetą.
      Tymczasem on jest bardzo dobrym poetą a ja nie uważam się za pisarkę.
      Dziękuję Ci.

      Usuń
    2. po recenzji tego nie widać - wielki poeta może być małym człowiekiem. wkleiłaś do bloga kilka fragmentów książki. chociaż Warszawy nie lubię przeczytałem bez bólu. Twoja Warszawa jest inna niż moja - dla mnie jest obca, zimna, pospieszna i pobieżna - Ty zapuściłaś korzenie i nosisz w sobie pamięć nie tylko własną. nie masz powodu deprecjonować własnej twórczości - napisałaś trzy książki - nie każdego stać na to. nie każdy ma o czym i dla kogo. Tobie się udało, więc przestań się krygować - jesteś pisarką i nieważne, co kto mówi - to są fakty.

      Usuń
    3. Nie kryguję się - mam po prostu bardzo duże wymagania w stosunku do siebie.
      Dziękuję.

      Usuń
  38. Książki jeszcze nie czytałam, ale myślę że warto.
    Miło jest, kiedy czytamy coś ciepłego o nas, czy ciepło o nas mówią.
    Cieszę się Twoimi sukcesami i życzę kolejnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie dziękuję za miłe słowa.
      :-)

      Usuń
  39. Miła, Droga Jaguniu,

    u mnie tak jest, że lenistwo przede wszystkim! Podziwiam Cię za Twoją pracowitość, dociekliwość, wyszukiwanie tematów, zgłębianie wiedzy. U mnie to przypływa falami, ale fale te przybijają do brzegu coraz rzadziej, a powinny coraz częściej bo czas kurczy się choć człowiekowi zawsze wydaje się będzie się rozciągał w nieskończoność!

    Zawrót głowy to ja już miałam jak podarowałaś mi Twoje wspaniałe "Moje warszawskie zwariowanie" bo i ja na Warszawę "jestem zwariowana" stąd wylądowałam tutaj lat temu pięć jako 65 - latka choć mówi się, że "starych drzew się nie przesadza". Jeśli grunt jest dobry to każde drzewo się przyjmie, a nawet dostanie takich liści jak nigdy dotąd! "Szacun" dla poety, że tak dużo i ciepło napisał - znaczy to, że złapała go książka za serce i sercem Ci odpłacił. Natomiast ode mnie masz taką recenzję :

    Kto przeczyta "Moje warszawskie zwariowanie"

    Ten miłośnikiem Warszawy na 100% się stanie!
    Serdecznie Cię pozdrawiam

    Ewa / teraz ja z łóżeczka lekko kaszląca/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo!
      A ja bardzo serdecznie Ci dziękuję za Twoją uroczą książkę "Ja z Bajkowa". Jest naprawdę bajeczna ...
      Serdeczności i wracaj do zdrowia jaknajszybciej.

      Usuń
  40. Czuję się maleńka przy Tobie, Twojej wiedzy i umiejętności pisania. Ja chyba nawet o mojej małej miejscowości nie umiałabym tak pięknie i prawdziwie napisać, jak Ty o Warszawie. Nie znam jeszcze Twoich książek, ale jestem ich ogromnie ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu - moja książka o Warszawie ciągle na Ciebie czeka...
      Życzę Ci dużo zdrowia i radości.

      Usuń
  41. Takie słowa uznania, to nie byle co moim zdaniem. Na pewno świadczy ta recenzja o tym, że znasz się na pisaniu, a do tego umiesz znaleźć interesujące tematy.

    :) Znam parę osób, które nie lubią zapachu czosnku. Rozumiem to, bo sam nie za bardzo lubię zapach smażonej ryby.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  42. Droga Stokrotko: SZACUN, SZACUN i jeszcze raz SZACUN i moc gratulacji.
    Może i recenzja jest trochę górnolotna, ale myślę, że intencje były jak najlepsze.:)
    Prawdopodobnie w maju będę krótko w Warszawie, myślę, że teraz zupełnie inaczej spojrzę dzięki Tobie na stolicę.
    Pozdrawiam Cię baaardzo ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj mi znać wczesniej kiedy się bedziesz wybierac to moze uda nam się spotkać m
      Dziękuję Ci

      Usuń
  43. Stokrotko, przeczytałam i cieszę się, że przeczytałam też komentarze osób, które cenię, np. Jotki i Anabell. Bo już myślałam, że tylko ja jestem taka niedouczona czy tempa, że mi się ta recenzja nie podoba. Taka sztuka dla sztuki. Nieskromnie powiem, że mój opis pewnie przysporzyłby ci więcej czytelników bo jest zwyczajnie zrozumiały. Broń Boże nie porównuję się do autora-poety, gdzie mi tam do niego, niemniej jednak powtarzam: napisałaś świetną książkę i szkoda że autor za mało się na niej skoncentrował kosztem własnych intelektualnych wywodów. Wiodna tuż, tuż, jeśli masz jeszcze ochotę na specer warszawski ze mną - ja mam ogromną ochotę. Daj kiedyś znać na FB - wtedy na pewno odbiorę wiadomość :) Z nadzieją pozostaję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Iwonko!
      Z pewnością się z Tobą skontaktuję odnoścnie naszego spotkania. Może w Łazienkach???

      Usuń
    2. Z największą przyjemnością. Tylko niech ta wiosna już przyjdzie :)

      Usuń
    3. Podobno nadciąga... ale się ciągle odwraca...
      :-)

      Usuń
  44. Mnie jakoś informacja o tym, że wydałaś nową książkę ominęła, dopiero potem zobaczyłam informację o niej u kogoś. Nie przeczytałam, zatem do samej treści odnieść się nie mogę, ale myślę, że na pewno jest dobra, skoro napisała ją Stokrotka, autorka dwóch wspaniałych książek :)

    Co do recenzji, powiem szczerze, że momentami ciężko się ja czyta, co niektórych może zniechęcić. Mnie osobiście do zakupu zachęciła. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję.
      Jesli nie masz jeszcze mojej ksiązki o Warszawie to jeśli jesteś zainteresowana to napisz do mnie na rusinowa@op.pl
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń

Taniec zbójnicki

  O góralach mówi się, że muzykę mają we krwi, a taniec w nogach. Góralski taniec to przede wszystkim popis męskiej krzepy i zręczności, a j...