poniedziałek, 20 maja 2019

Czy wiecie co to jest?


Czy wiecie co jest na tym zdjęciu?
To jest oryginalny pulpit sterowniczy ruchomych schodów wybudowanych w latach 1947-1949 na trasie W-Z w Warszawie przez radziecką firmę Metrostroj.
Pulpit ten znajduje się w podziemiach kamienicy Johna tuż przy Placu Zamkowym. Sprawia niesamowite wrażenie gdy po wjechaniu z trasy W-Z na poziom Placu Zamkowego schodzi się potem zwykłymi schodami w dół w podziemia kamienicy i wychodzi prosto na niego...Pulpit ten wmontowany jest w ścianę w pobliżu  największej i bezpłatnej toalety w rejonie Starego Miasta a pilnuje go strażnik i nie pozwala przejść poza barierkę.
Obok wysoko na ścianie znajduje się zdjęcie pomieszczenia w którym znajdowała się kabina sterownicza ruchomych schodów oraz informacja w jęz. polskim i angielskim. Niestety zdjęcie nie jest wyrażne.



Jeśli chcecie poczytać o jednej z największych ciekawostek powojennej Warszawy to serdecznie Was zapraszam.
----------------------------------------------------------------------
Schody ruchome na trasie W-Z to pierwsze uruchomione w Warszawie schody ruchome, które powstały w związku z budową tej trasy i połączyły dzisiejszą Aleję Solidarności z Kamienicą Johna przy Placu Zamkowym. Wystrój wnętrz tunelu był oczywiście socrealistyczny.

Trzy wybudowane przez radziecką firmę Metrostroj ciągi schodów o długości 30 m i przepustowości 10 000 osób na godzinę były niegdyś dużą atrakcją turystyczną Warszawy. Znali te ruchome schody wszyscy Warszawiacy i często z nich korzystali. Jestem też pewna, że znały je wszystkie dzieci a także dorośli spoza Warszawy, którzy przyjeżdżali Warszawę zwiedzać. Jazda tymi schodami była kiedyś niesamowitą atrakcją.

Ja sama z  pewnycm chłopakiem, który od lat jest moim jedynym mężem umówiłam się kiedyś na pierwszą randkę właśnie przy tych schodach.

Górny peron schodów znalazł się w Kamienicy Johna, którą na potrzeby budowy schodów przedłużono o 80 cm na północ i obniżono o jedną kondygnację. Radziecka maszyneria schodów ważyła 150 ton i zajęła całe podziemia kamienicy. W pieszym tunelu, wykończonym klinkierem, prowadzącym do schodów, umieszczono dwie płaskorzeźby które nosiły nazwy: "Razem w boju” i ”Razem w odbudowie”, mające symbolizować przyjaźń pomiędzy Polską a Związkiem Radzieckim. 

Wystrój rzeźbiarski to dzieło artysty rzeźbiarza Jerzego Jarnuszkiewicza. /To ten sam rzeżbiarz, który stworzył dużo później Pomnik Małego Powstańca znajdujący się w murach Starego Miasta/.

Schody ruchome na trasie W-Z były nowością, więc umieszczono na ich początku i końcu tabliczki ze szczegółowymi przepisami ruchu. Przepisy te nakazywały wchodzenie na schody zwykłym krokiem. Zakazywały natomiast wchodzenia na nie boso, biegania, siadania na stopniach, wprowadzania rowerów, palenia tytoniu, korzystania ze schodów w stanie nietrzeźwym oraz jazdy wielokrotnej z peronu dolnego na górny (i odwrotnie).

Podczas eksploatacji, w związku z brakami części zamiennych, wyłączano z użycia kolejne ciągi, które stawały się źródłem części zamiennych dla pozostałych schodów. Jednak kiedy 30 czerwca 1997 roku doszło do awarii ostatniego czynnego ciągu schodów, zdecydowano o ich zamknięciu. 

Tunel stał pusty przez osiem lat, dopóki w 2005 roku Zarząd Dróg Miejskich nie zlecił przeprowadzenia generalnego remontu schodów. Wiernie zrekonstruowano tunel pieszy oraz poziom górny, w którym umieszczono wykonaną z hartowanego szkła podłogę, ciągi zastąpiono zwykłymi schodami ruchomymi, dobudowano schody stacjonarne, obok których umieszczono pochyłą windę. 

Oryginalną aparaturę schodów częściowo zezłomowano, częściowo oddano do Muzeum Techniki, częściowo zachowano w podziemiach Kamienicy – jest to właśnie ten pulpit sterowniczy.

Nowa, ważąca zaledwie 15 ton maszyneria schodów, została wyprodukowana przez firmę ThyssenKrupp.

Bezpieczeństwa użytkowników i infrastruktury wyremontowanych schodów strzegą ochroniarze. W gablotach na obu peronach można obejrzeć pamiątki i zdjęcia z okresu budowy Trasy W-Z i funkcjonowania schodów w latach powojennych.

----------------------------------------------------------------------
Sama trasa W-Z /Wschód-Zachód/ była pierwszą większą inwestycją komunikacyjną po II wojnie Światowej w Warszawie.
Została oddana do użytku 22 lipca 1949 r. i przez wiele lat oprócz łączenia dzielnic Warszawy, pełniła także rolę ważnej drogi tranzytowej przez miasto. Obecnie stanowi część drogi wojewódzkiej numer 629.

Tunel pod Trasą W-Z był wzorowany na tunelu Saint-Cloud w Paryżu. 

Jednak....po usunięciu mas ziemi w 1948 zaczęła się osuwać wysoka skarpa wiślana a mury stojącego na niej kościoła Św. Anny zaczęły pękać (ślady przesunięć partii murów są widoczne na wewnętrznej północnej ścianie świątyni). Obsuwanie się skarpy wstrzymano prądem.

W jednym z odcinków serialu telewizyjnego „Dom” odtworzono dni budowy trasy W-Z. Jeden z głównych bohaterów - brat Andrzeja Talara był budowniczym tej trasy.
Całkowita długość trasy W-Z wynosi 6760 metrów.

Ale i tak na tej trasie najważniejsze były i są ruchome schody.
------------------------------------------------------------------

Uwaga: Znowu kilka osób pytało o moją książkę "Moje warszawskie zwariowanie". Zamówiłam więc kolejny dodruk.
Gdyby ktoś jeszcze był tą książką zainteresowany  proszę o kontakt na adres: rusinowa@op.pl
/Książka była i będzie dostępna tylko u mnie/.




55 komentarzy:

  1. Rozpoznałam :) Bardzo się ucieszyłam, kiedy schody ponownie ruszyły.
    Wydaje mi się, że pulpit sterowniczy jeszcze kilka lat temu nie był ogrodzony ani pilnowany przez ochroniarza. A może mnie pamięć zawodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Warszawiankę z Tokio.:-)
      Zawsze kiedy tam jestem jest ochroniarz przy tym ogrodzonym pulpicie i dwaj ochroniarze na górze przy schodach.
      :-)

      Usuń
  2. Mam mało czasu więc tylko napiszę, że SUPER wiadomości zapodałaś :-))

    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy chodzi (upewniam się) o te takie strasznie stare, długie i hałaśliwe schody nieopodal Zamku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innych nigdy nie było i już nigdy nie będzie bo te nowe są normalne i takie jak wszystkie i wszędzie.

      Usuń
    2. Wiem, że zostały wymienione. Ale niepowtarzalnego uroku tamtych i pierwszego z nimi zetknięcia nigdy nie zapomnę.

      Usuń
    3. Pewnie byłaś wtedy małą dziewczynką.

      Usuń
    4. Małą dziewczynką w III klasie LO :)

      Usuń
  4. Tylko się nie śmiej- tymi schodami osobiście jechałam tylko jeden jedyny raz, właśnie wkrótce po ich otwarciu. I dziś to nawet nie umiem Ci powiedzieć czy mi się to podobało.Przez wiele lat każdy mus jazdy na prawobrzeżną Warszawę w inne miejsce niż Ogród Zoologiczny lub Saska Kępa był dla mnie przeogromnym stresem. Do samego końca prawobrzeżna Warszawa była dla mnie innym, obcym miastem. Zresztą życie bardzo się starało o to by większość spraw tam mnie wzywających nie była miła. A pamiętasz "cud w tunelu" trasy W-Z? Możesz nie pamiętać, pewnie Cię jeszcze wtedy na świecie nie było.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  5. 1. Wyobraź sobie że ja też wolalam uzywac tych zwyklych kamiennych schodów koło kosciols Św Anny albo koło Zamku.
    2. Musiało mnie nie byc na swiecie bo o cudzie w tunelu nic nie wiem.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. A moźe przy okazji coś o trolejbusie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie korzystałam...Bo jak na Babcię jestem Strzyga...;o) Ale jako dziecię jeździłam do pewnego wojewódzkiego miasta powozić się na dworcowych schodach...To była wspaniała atrakcja...;o)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak bardzo...kosmicznie wygląda ten pulpit. Fajna ciekawostka:-)
    Serdeczności Stokrotko!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten pulpit wygląda jak sterownia jakiegoś statku kosmicznego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jako pacholę byłam z Rodzicami w stolicy. No i jednym z punktów koniecznym do zobaczenia, były schody ruchome. Byłam zachwycona, parę razy MUSIAŁAM odbyć rejs. Zachwyt przywiozłam na swoją prowincję i długo trwał. Tyle tylko, że koleżanki nie chciały mi uwierzyć w takie cudo. To był ból dla mnie, bo przecież jeździłam nimi.
    A zdjęcie skojarzyłam z jakimś prototypem komputerem.
    Pozdrawiam Jagódko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anusiu czyli w tamtych czasach to jednak było cudo.
      :-)

      Usuń
  11. Dla mieszkańców prowincji każde ruchome schody były atrakcją:-)
    Ustrojstwo wygląda jak z filmu SF...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu jak to ustrojstwo zobaczylam po raz pierwszy to tez odniosłam takie wrazenie.
      :-)

      Usuń
  12. Takie wspomnienia, pierwsza randka, saper. Ja bym tych schodów strzał jak oka w głowie.
    A swoją drogą co Amerykanie wybudowali w ramach braterskiej przyjaźni w Warszawie?

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam twoje ciekawostki.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo dobrze, że zostało coś ku pamięci :) Nigdy tam nie byłam ;)to chociaż sobie poczytam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Znaczy się, to dobrze, że Ruskie wybudowali schody?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bojo - w tamtych czasach tylko oni mogli to zrobić.
      :-)

      Usuń
  16. ano długie... dłuższych doświadczyłem dopiero w budapesztańskim metrze i pamiętam, że siedział tam taki dyżurny dziadek, który się darł na każdego, kto usiadł podczas jazdy... raz nawet wyłączył je na chwilę i długo urągał sprawcom owego niecnego występku, ale po węgiersku, więc trudno mi było słuchać tego ze zrozumieniem... im chyba zresztą też, bo dopiero inni ludzie pokazali im niewerbalnie o co chodzi...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to miałeś farta bo nie kazdemu trafia się być ochrzanionym po wegiersku-))

      Usuń
  17. Ty to zawsze wyszperasz nam coś ciekawego, Kochana :) Te schody musiały być naprawdę niesamowite "w czasach świetności" ;)

    A "Warszawskie Zwariowanie" wszystkim jak najbardziej polecam :) Z taką pasją i przywiązaniem do szczegółów nie opowie Ci żaden licencjonowany, miejscowy przewodnik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ja Ci pisałam że też mam papiery przewodnika po Warszawie i że należę do Towarzystwa Przyjaciol Warszawy?
      :-)

      Usuń
  18. Stokrotko - ja jeżdziłam tymi starymi schodami jak byłam w Warszawie jeszcze na wycieczce szkolnej w szkole podstawowej.
    A w ubiegłym roku - pamiętasz też jechałyśmy razem już tymi nowymi i pokazałaś mi ten pulpit???

    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    Ela

    OdpowiedzUsuń
  19. Jaguniu,

    bardzo lubię to miejsce na pl. Zamkowym, do którego wjeżdża się
    ruchomymi schodami. Wyobrażam sobie jaka to mogla być kiedyś atrakcja
    szczególnie dla dzieci. Zresztą nie tylko w tym miejscu, ale i w domach
    towarowych kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze ruchome schody to głównie
    dzieciaki oszalały! Ale chcę Ci powiedzieć, że ja też spotkałam się,
    odkąd mieszkam w Warszawie, czyli od 6 lat, z nowo poznanymi koleżankami
    / szkoda, że nie z jakimś fajnym kolegą, ale kto wie, kto wie, życie
    jest pełne niespodzianek.../ właśnie po raz pierwszy w tym miejscu. Raz
    z jedną miłą Krysią, raz z miłą Blanką, a niedawno z miłą i literacko
    utalentowaną, Jadwigą Śmigierą, która pisze świetne książki o
    Warszawie. Czytałam już "Zwariowałam", "Moje warszawskie zwariowanie", a
    teraz czekam na kolejną, którą mi już obiecała! Pozdrów Ją ode mnie! A
    to miejsce robi się kultowe bo emanuje dobrą energią i spotkani tam
    ludzie okazują się bardzo fajni !!!

    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj Stokrotko :)
    Ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Mam rodzinę w Warszawie i będąc dzieckiem widziałam te schody. Pamiętam, jak ogromne zrobiły na mnie wrażenie. Wydawały mi się nieskończenie długie. We Wrocławiu w tamtym czasie były tylko krótkie schody w SDH "Feniks", prowadziły z parteru na piętro. Gdy zobaczyłam warszawskie, wrocławskie bardzo straciły w moich oczach ;))

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie i dziękuję bardzo za komentarz.
      :-)

      Usuń
  21. Pamiętam tę atrakcję jeszcze z lat 70-tych. To była frajda, przejechać się schodami.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci największą miały wtedy frajdę.
      Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  22. O jak dobrze, że choć na chwilę wpadłam do Twojego świata ciekawych tekstów! Ostatnio mam powody aby wspomnienia uświadomiły mi mijający czas. Ruchome schody które z wielkim strachem dotknęłam nogą po raz pierwszy zrobiły na mnie wielkie wrażenie, pomimo, że wcale już nie byłam malutkim dzieckiem. Szokiem dla mnie wtedy było, że wchodzi się na górze do domu a wychodzi na dole prosto na ulicę...zawsze najbardziej zastanawiał mnie ten dom nad schodami, jakby do tej techniki wcale nie pasował. Jednak całkiem niedawno z przyjemnością nimi wjechałam na górę. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu - dziękuję Ci serdecznie za tak osobisty komentarz.
      :-)

      Usuń
  23. Dzień dobry Stokrotko, mail poszedł do Ciebie. Pisze z poczty wp.pl.

    Ciekawa historia z tym tunelem. Fajnie że tak miło Ci się kojarzy to miejsce. Wstyd się przyznać ale ja się w stolicy w ogóle nie mogę połapać. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu.
      Widziałam Twojego maila. Za chwilkę Ci odpiszę.
      :-)

      Usuń

Taniec zbójnicki

  O góralach mówi się, że muzykę mają we krwi, a taniec w nogach. Góralski taniec to przede wszystkim popis męskiej krzepy i zręczności, a j...