piątek, 7 czerwca 2019

Na przystanku - scenka trzecia



                      /Na zdjęcie miniatura rzeżby "Teatr" dłuta Leona Machowskiego/

Siedziałam na przystanku i czekałam na autobus gdy podeszła do mnie zapłakana mniej więcej 9-letnia dziewczynka.

- Proszę pani czy może mi pani pomóc ? - zapytała patrząc na mnie błagalnie.

- Postaram się. Ale co się stało?

- Bo ja zgubiłam komórkę. I teraz nie wiem co mam robić.

- No to rzeczywiście kłopot. Bo pewnie miałaś w tej komórce wszystkie ważne telefony. A dobrze szukałaś? Może sprawdź jeszcze raz w plecaku …

- Już szukałam i wszystko z plecaka powyjmowałam. Ale ja mam zapisany telefon do mamy. Czy mogłaby pani zadzwonić do mojej mamy i ja bym jej powiedziała o tym. Bo nie wiem co mam robić bo mama wraca bardzo późno a ja zapomniałam z domu wziąć kluczy jak wychodziłyśmy z domu rano – dziewczynka zalewała się łzami – i chce mi się okropnie siusiu i nie wiem gdzie mam zrobić….


No to faktycznie dziewczynka miała duży problem.

- Wiesz co – powiedziałam – to może zaczniemy od tego że pójdziesz do toalety. Zejdziemy tu na dół na stację metra bo tam są toalety.

- A pożyczy mi pani pieniążki na toaletą bo ja miałam 2 złote ale kupiłam sobie lizaka jak wyszłam ze szkoły.

- Toaleta jest bezpłatna – powiedziałam – ale pójdę z tobą i poczekam na ciebie.

Gdy dziewczynka wróciła w dużo lepszym nastroju zdecydowałam zadzwonić do jej mamy.

Numer miała akurat zapisany na plecaku więc nie było problemu.

Problem zaczął się wtedy gdy mama dziewczynki nie odbierała telefonu.

- A bo ja sobie przypomniałam że moja mama nigdy nie odbiera telefonu jak się wyświetla nieznany numer. - powiedziała wtedy dziewczynka.

- No tak, ale może esemesa przeczyta – powiedziałam i wysłałam wiadomość że córeczka zgubiła telefon i nie wie co robić i żeby do mnie zadzwonić.

Przez 20 minut nie było odpowiedzi.

Pomyślałam sobie, że może mama dziewczynki nie ma komórki przy sobie w pracy. Bo w międzyczasie dowiedziałam się że pracuje „na kasie w sklepie” Więc może kierownictwo w obawie że kasjerka nie będzie szybko pracować tylko ciągle gdzieś dzwonić albo odbierać telefony każe zostawiać komórkę w szatni.

- To może pójdziesz teraz do którejś koleżanki? - zaproponowałam dziewczynce.

- Nie mogę, bo wszystkie moje koleżanki z klasy pojechały na wycieczkę – przypomniała sobie.

Sprawa robiła się coraz bardziej skomplikowana, tym bardziej, że dowiedziałam się że mama dziewczynki przyjdzie do domu dopiero wieczorem.

I nagle zadzwonił gdzieś telefon. Dźwięk najwyraźniej dochodził z plecaka dziewczynki.
No bo na szczęście dziewczynka nie zgubiła tej komórki tylko ją włożyła między zeszyty…

No i wszystko się wyjaśniło i mama jej powiedziała, że ma iść do sąsiadki i czekać na nią aż przyjdzie z pracy.

A ja tak się zaangażowałam. Może dlatego że sama mam młodszego wnuka tylko trochę starszego od tej dziewczynki…

Dziewczynka bardzo mnie przeprosiła za kłopot i poszła.

A ja zostałam znowu na tym przystanku i czekałam na swój kolejny autobus.

Czy wyciągniecie z tej historii jakieś wnioski ?

Bo ja mam tylko jeden – BEZ KOMÓKI ANI RUSZ…

I jak my kiedyś żyliśmy???

62 komentarze:

  1. To zniewolenie często zwalnia z myślenia nawet, bo jak zgubimy, to już nie wiemy, co robić itd. takie czasy...nawet napisałam o tym wiersz na konkurs, ale nic nie wygrałam :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham komórkę (raczej smartfona ostatnio)i kocham internet.
    Ale jakoś kiedyś żyliśmy, bo nikt tego nie posiadał.
    Gdy sobie przypomnę ile lat czekaliśmy na telefon stacjonarny to dopiero mnie zadziwienie dopada.Zawsze mi żal tych dzieci z kluczem na szyi.
    Dziś będę miała ich obu.Upał, lekcje skrócone.
    Buźka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz prawie wszystkie dzieci są z "kluczem na szyi".
      U nas też upał.
      :-)

      Usuń
  3. Komórki używam tylko do dzwonienia i wysyłania sms-ów. Jest to bardzo pożyteczne urządzenie, szczególnie dla ludzi ograniczonych ruchowo czy wtedy gdy jesteśmy np. na działce. Trochę dziwne, że mama dziewczynki wolała odesłać dziecko do sąsiadki, zamiast kazać jej przyjść do siebie do pracy, by dać własny komplet kluczy. A dziewczynka trochę roztrzepana, jeżeli wyjęła wszystko z plecaka, a mimo tego telefon nie wypadł spomiędzy zeszytów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odniosłam wrażenie że mama tej dziewczynki pracowała gdzieś daleko i nie chciała, żeby dziecko samo jechało.
      A dziewczynce pewnie było smutno, że nie pojechała na tę wycieczke i z tego smutku była taka roztrzepana.

      Usuń
  4. Myślę sobie Stokrotko, że Twoja zyczliwość i dobroć jest wyjątkowa.

    Serdeczności na weekend.

    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty Elu?
      Chyba każdy starałby się jakoś pomóc temu dziecku...
      :-)

      Usuń
  5. A ja wczoraj znowu zgubiłem komórkę!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Na szczęście zaraz ją znalazłem.
    Leżała tuż obok:-)))

    Marek z dziewczynami



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaimponujesz mi.
      Ja w ten sposób gubię komórkę kilka razy dziennie.
      :-)))

      Usuń
    2. Ja czasami gubię telefon, rozmawiając przez niego...

      Usuń
    3. I w pewnym momencie mówisz do siebie?

      Usuń
    4. Nie - mówię do rozmówcy, że nie wiem, co zrobiłam z telefonem, bo nie mogę go znaleźć.

      Usuń
  6. A ja prosze mailem dziecko by do mnie zadzwonilo bym mogla znslezc tak niexbedne teraz urzadzenie,caluski Mslgosia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ginie telefon to od razu z innego należy zadzwonić na jego numer i odezwie się, nawet w torbie złodzieja, a tym bardziej osoby roztargnionej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że tak.
      Tylko ze dziewczynka / o czym nie napisalam w tekscie/ tak się zdenerwowala ze zapomniala swojego numeru.

      Usuń
  8. Nasze telefony to dzisiaj malenkie przenosne komputery. Telefonujemy, placimy nimi, zalatwiamy sprawy w bankach i innych instytucjach, korzystamy z GPS. Nie ruszam sie bez telefonu, to dzisiaj niemozliwe. Mile zdarzenie przezylas z ta dziewczynka Stokrotko, nie pozostawilas dziecka w zaplakanej biedzie :) Pozdrawiam Cie serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrazam sobie ze moglabym dziecku nie pomóc.
      :-)

      Usuń
  9. Oczywiscie ze pieknie postapilas sluzac pomoca.
    Ale nie calkiem jest tak jak piszesz - gdyby komorek nie bylo, tak jak dawniej, to nie byloby calego zajscia, nie mialoby co zginac, nie musialoby sie szukac.
    Nawiasem mowiac dawniej, dawniej tez istnialy dzieci z kluczami a jakos mniej z tego powodu bylo problemow typu : cos zginelo, cos niejasne, czegos nie wiadomo.
    Odnosze wrazenie ze komputery i telefony robia nas niezaradnych, polegajacych na gadzetach a gdy ich braknie to jak ta dziewczynka, jestesmy zagubieni i niesamodzielni.
    Zasylam serdecznosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie na moim blogu.
      Całkowicie zgadzam się z tym ze bez komórek jestesmy jacys tacy..... nierozgarnieci.:-)

      Usuń
  10. Dziś bez komórki ani rusz. Nawet do piwnicy biorę, bo niechbym nogę złamała albo spotkało by mnie inne nieszczęście... Co do dziewczynki, postąpiłaś bardzo ładnie. Też nie zostawiłabym jej bez pomocy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś jadąc na podwarsxawska działkę zapomnialam zabrać komórki. Caly czas tzn. 2 dni bylam znerwicowana.
      :-)

      Usuń
  11. Ja zaczęłam używać telefonu komórkowego dzięki...blogowi ;)
    Nie posiadałam tego urządzenia, kilka lat temu jak jechałam na pierwsze spotkanie z blogowymi koleżankami pożyczyłam komórkę od brata, jak jechałam na następne też pożyczyłam, w końcu dostałam od brata jakąś przechodzoną i od czasu do czasu z niej korzystam, ale na co dzień, wychodząc z domu i tak zapominam ją zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario - bo jednak jak się ma komórkę to powinno się ją nosić ze sobą.
      :-)

      Usuń
  12. Nawet mnie się zrobiło szkoda tego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Miała szczęście ta dziewczynka, że trafiła na Ciebie :)
    Rzeczywiście, kiedyś żyliśmy bez komórek, smartfonów, a nawet bez telefonów stacjonarnych, a teraz człowiek czuje się jak bez ręki, kiedy zapomni komórki ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba uxaleznilismy się za bardzo od komórek.
      :-)

      Usuń
  14. Masakra z tymi telefonami!
    Jak dawniej się żyło? ano dobrze, bez problemu.
    Pozdrawiam słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Morgano.
      A teraz to albo komórka gdzies się schowa albo rozladuje albo zablokuje.
      :-))

      Usuń
  15. zgubiłam komórkę na spacerze z psem, nachyliłam się i wypadła z kieszonki koszuli. Wróciłam do domu, wzięłam telefon J. i przeszłam trasą, dzwonić do siebie. Był. W wysokiej trawie.

    OdpowiedzUsuń
  16. najbardziej zdumiewające, że miała zapisany numer. zgubienia się zdarzają, ale kto teraz pamięta numerki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miała zapisany numer do mamy....a swój zapomniala.

      Usuń
  17. Wiedziało dziecko kogo poprosić o pomoc, wzbudzasz zaufanie :) Ale faktycznie, problem gonił problem. Ja pewnie zaczęłabym się zastanawiać, czy by nie pójść na policję. Pamiętam, jak marzyłam o jakimś cudownym telefonie, który łączyłby mnie ze światem w latach 80-tych, gdy byłam na działce, a do najbliższej budki telefonicznej miałam przeszło kilometr.I był to przecież kontakt tylko w jedna stronę. Jak znajomym coś wypadło i nie mogli nas odwiedzić (wcześniej umówieni), to szykowaliśmy i czekaliśmy na darmo. A teraz jesteśmy jak na smyczy. Ale to cudowny wynalazek, nie narzekam. Przecież spełniło sie moje marzenie o "cudownym" telefonie. Ściskam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu nawet nie pomyslalam o policji bo po pierwsze jest na drugim koncu osiedla a przede wszystkim dlatego że nie chcialam dodatkowo stresowac dziewczynki.
      Serdecznosci.!

      Usuń
  18. Rezolutna dziewczynka, bo potrafiła sobie poradzić w trudnej sytuacji. Wiedziała kogo i w jaki sposób poprosić o pomoc. Zuch!

    Pamiętam, że kiedyś w jakiejś książce SF przeczytałam, jak to bohater wysiadł z samolotu, podszedł do ekranu wbudowanego w scianę, dotknął go i nawiązał kontakt z kimś, kto był na drugim końcu świata. Zapamiętałam tę scenę, bo wydawała mi się absolutnie nierealna. A dziś mam takie urządzenie w ręce,piszę na nim te słowa i jest to fragment mojej codzienności.
    Świat zmienia się z dnia na dzień, a wraz z nim nasze potrzeby.

    Ściskam Cię, Stokrotko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda że w tym zakresie zrobilismy niesamowity milowy krok do przodu.
      Serfecznosci Halinko.

      Usuń
  19. Witaj, Stokrotko.

    Komórkę, jak to się mówi, diabeł ogonem nakrył:)
    Dziecięcym prawem dziewięciolatki jest, by coś od czasu do czasu zgubić, a Stokrotkowym - by okazywać życzliwość i pomoc:)
    A mama dzwoniąca na zgubioną komórkę - nie do pobicia:)

    Uwielbiam zagubić komórkę albo laptopa. Czuję się wtedy taka cudownie dwudziestowieczna:) Szkoda, że tak rzadko mogę sobie na to pozwalać.

    Pozdrawiam:)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo niestety Leno każdy kij ma dwa końce i staliśmy się wszyscy niewolnikami komórek i internetu.
      Serdecznosci !

      Usuń
  20. Pamiętasz jak szukałam komórki w czterech tonach żwirku ?? Strata komórki powoduje traumę w każdym wieku !! A jak się na dodatek chce siku...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się Gordyjeczko. Mnie kiedyś komórka wpadla do miednicy z woda i potem ją w kawalkach suszylam w ryżu.
      :-)

      Usuń
  21. Niestety, ludzie już nie potrafią żyć bez komórek.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jaguniu, znów mogę Ci odpowiedzieć wierszem na poruszony przez Ciebie
    temat, tym razem komórek. Wiersz ten jest w moim drugim zbiorku poezji
    pt": "Inne krajobrazy" i dostał III nagrodę na konkursie poetyckim
    "Między ziemią a niebem" w 2015 roku.

    Komórkowe matki

    Kiedy siedzę w swoim oknie na parterze

    Przy Placu Szembeka w Warszawie

    Ludzie przechodzą pod nim jak w teatrze

    Widzę często jednego aktora, swoje już wygrał

    Ale w tym zawodzie zawsze jest za mało

    Idzie więc skupiony, patrzy wewnątrz siebie

    Maceruje rolę, którą właśnie gra albo

    Wciąż poprawia w myślach poprzednie

    Idą też inni, zwyczajne małżeństwa różnowiekowe

    Ktoś z psem, ktoś sam, ktoś podjechał samochodem

    Ale najbardziej i najuważniej patrzę na matki

    Pchające wózki z małymi dziećmi

    Każda matka zajęta jest rozmową przez komórkę

    Patrzy w dal, śmieje się, opowiada coś komuś

    W tym czasie ich malutkie dzieci patrzą na nie

    Wzrokiem skazańców z błaganiem w oczach

    Mają smutne bez wyrazu twarzyczki naznaczone

    Cierpliwością starców, którzy poddali się życiu

    I pogodzili się z tym, że na nic już nie mogą liczyć

    A kiedy któreś zacznie płakać nie umieją opanować

    Złości z konieczności przerwania rozmowy

    Jak najszybciej uspakajają je zabawką lub herbatnikiem

    I z ulgą wracają do przerwanego wątku

    Nazwałam je "Komórkowe matki"

    Dawczynie pierwszej rakowej komórki duszy...


    Serdecznie Cię pozdrawiam

    Ewa z Bajkowa


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Ewuniu.
      Niektóre matki nie mają umiaru w rozmowie przez komórkę. I dzieci faktycznie ich wtedy nie obchodzą. Sama byłam świadkiem takich sytuacji.
      Serdeczności :-)

      Usuń
  23. Witaj Stokrotko.
    Kiedyś komórek nie było i jakoś sobie dawaliśmy radę.
    Lubię taką bezinteresowną pomoc bezradnym i zagubionym.
    Dobro zawsze wraca do nas i to zwielokrotnione.
    Pozdrawiam i zapraszam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michale - różnie z tym wracającym dobrem bywa. czasami się pomyli i pójdzie do kogoś innego.
      :-)

      Usuń
  24. Dla mnie wniosek jest jeden: dobrze, że trafiła na Ciebie. Mogłaby równie dobrze trafić źle :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mojemu młodszemu wnukowi zawsze mówię, żeby - jakby co - to o pomoc prosił jakieś starsze panie.... ale nie staruszki. I w żadnym wypadku panów...

      Usuń
  25. Witaj jeszcze wiosennym porankiem
    Właśnie znalazłam chwilę czasu, aby ponownie powędrować po wirtualnym świecie i odpowiedzieć na miłe słowa. W moim Ogrodzie czasem bowiem zapominam o wszystkim, ważna jest tylko ta chwila....
    Dobrze, że historia miała szczęśliwe rozwiązanie.
    Często zdarza się mi szukać czegoś, co leży na wierzchu.
    A komórka ułatwia życie. Chociaż za bardzo się od niej uzależniliśmy. W moim Domu telefon pojawił się dopiero, gdy skończyłam studia.
    Pogody w sercu i radości płynącej z pięknej, dojrzałej Pani Wiosny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie Ismeno i dziękuję za piękny jak zwykle komentarz.
      Serdeczności.

      Usuń
  26. Moje dziewczyny mają slzaban na miesiąc i nie ma zmiłuj. Pozwalam im posiedzieć na tel góra godzinkę i zabieram. Jak oszukują to chowam. Nie może tak być że dziecko uzależnione od telefonu. Ja siebie też pilnuje. Na wakacja jak jadę to nie mam internetu i spokój . Wakacje pod hasłem bez internetu. Bo co by to był za urlop przy siedzeniu w necie? W góry to specjalnie jadę w takie miejsca żeby zasięgu nie bylo. Żeby mnie nie kusiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jestem pełna uznania dla Ciebie.
      Pozdrawiam najserdeczniej.
      :-)

      Usuń
  27. Żyliśmy i radziliśmy sobie doskonale, nasza wyobraźnia wtedy, kreatywność i pomysłowość zasługują na medal - złoty. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Upływający czas, wiek skłania nas do wspomnień. Lubimy wracać do dawnych miejsc, spotykać się z ludźmi z tamtych lat.
    W Rzeszowie byłam parę razy, ale krotko. To piękne miasto, przyjazne ludziom.
    Pozdrawiam serdecznie znad porannej kawki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Morgano że to komentarz do tekstu "Paniaga".
      Bardzo Ci dziękuję.

      Usuń
  29. Stokrotko, masz złote serce.:)
    Komórka to błogosławieństwo i przekleństwo współczesnych czasów.
    Moc pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę Basiu, że zachowałam się całkiem normalnie...
      :-)

      Usuń

Taniec zbójnicki

  O góralach mówi się, że muzykę mają we krwi, a taniec w nogach. Góralski taniec to przede wszystkim popis męskiej krzepy i zręczności, a j...