niedziela, 14 marca 2021

Jej portret

"Nie dawałam jej szynki do jedzenia tylko to co powinien jeść pies. Nie nazwałam jej ludzkim imieniem, tylko nadałam jej najpiękniejsze psie imię. Nie mówiłam do niej "córeczko" tylko "pieseczku".

Traktowałam ją jak psa, bo nim była. A właściwie suką. Piękną, trójkolorowaą, z przewagą koloru czarnego. Podobną do tej słynnej Lassie z filmów. Takie samo imię jej nadaliśmy.



Była właściwie psem Młodszego, bo to on ją dostał na trzynaste urodziny. Kiedy ją przyniósł schowaną pod kurtką i wypuścił w mieszkaniu, to najpierw oczywiście zsikała się na dywan. Miała wtedy sześć tygodni.

Nie dostała żadnych papierów, bo była szósta w kolejności. Ale nam nie chodziło o papiery, tylko o przyjaciela. Chyba to wyczuła bo darzyła nas niesamowitą wiernością i miłością.

Lubiła długie spacery i wręcz ich od nas wymagała. Kochała biegać. Wyglądała pięknie, gdy tak biegła przez pole lub trawnik. Jej długa sierść układała się w ruchu bardzo malowniczo.

Gdy byliśmy z nią na działce, to siadała lub kładła się na środku trawnika, tak jakby chciała, żeby wszyscy ją widzieli i podziwiali.

Ta jej długa sierść wymagała pielęgnacji tzn. czesania. Bardzo tego nie lubiła, więc trzeba było wtedy zakładać jej kaganiec. Ale gdy już była wyczesana, to wtedy otrząsała się i szła do wszystkich domowników po kolei, żeby usłyszeć komplementy.

Gdy urodził się Szczerbaty, to przedstawiliśmy jej nowego domownika. Obwąchała go i od razu zaakceptowała, bo zaczęła merdać ogonem. I potem położyła się koło jego łóżeczka. A on do dzisiaj ją wspomina i pyta mnie:

- Pamiętasz babciu jak biegałem z Lassie po działce?

Pytalski miał parę miesięcy, więc nie może jej pamiętać.

Często myślę:

"Skąd ona wiedziała jak się zachować, gdy przyszłam wtedy do domu z pracy ze świadomością, że już więcej do niej nie pójdę?". Położyła mi wtedy na kolonach swoją piękną głowę i patrzyła w oczy, jakby chciała powiedzieć, że jest ze mną i że rozumie moją rozpacz.

Gdy po raz pierwszy dostała w nocy ataku padaczki...

I nie mogliśmy jej w żaden sposób pomóc...

Gdy nie mogła już chodzić, jeść i pić...

Gdy zrozumieliśmy, że...

Podjęliśmy decyzję...

Patrząc w nieruchome, mętniejące oczy obiecywałam sobie i jej, że jak się spotkamy, to będziemy chodzić na długie spacery po pięknych, kwiecistych, niebiańskich łąkach.

Do dzisiaj wstaję ostrożnie z fotela i patrzę pod nogi żeby na nią nie nadepnąć.

W pierwszą niedzielę października, w okolicach imienin św.Franciszka, patrona zwierząt, na podstołeczny cmentarzyk psich i kocich przyjaciół przyjeżdża wiele osób.

W tym roku też pojadę. I zapalę jej malutki znicz.

Miała 14 lat.

Była tylko psem..."


/Był to urywek z mojej książki pt: "Zwariowałam"/

90 komentarzy:

  1. Bardzo współczuję... znam ten ból. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam ten tekst prawie na pamięć. Jest przepiękny.
    Słonecznej niedzieli Stokrotko:-)
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny post Stokrotko,
    Popłakałam się! Tak bardzo kocham zwierzęta...
    Najbardziej podobał mi sie fragment: " Skąd ona wiedziała..."
    Miłej niedzieli...
    papa

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. exactly, to jest jakiś bezsensowny defekt świata, że zwierzory mają taki limit wieku...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. No właśnie...
      Stokrotka

      Usuń
  5. Piękne wspomnienia. Piękny pies. I piękne było jego życie. To wszystko powody, żeby się nie smucić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeżyłam śmierć psa w rodzinie. Najpierw był mój, potem Mamy..... W każdym razie bliski zwierzak, do zabawy, oglądania tv, do rozmów-słuchaczem był bardzo dobrym. Rozumiem żal po utrcie takiej zwywej istoty. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo wzruszające wspomnienie, Stokrotko. Piękny, wspaniały, mądry pies. Ci, których kochaliśmy - i ludzie i zwierzęta na zawsze zostają w naszych sercach...
    Przytulam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olgp - ciągle nie mogę jej zapomnieć, chociaż już wiele lat minęło...

      Usuń
  8. Zwierzęta są członkami rodziny i ich nieobecność boli tak samo, jak nieobecność bliskich nam ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochaliście ją bardzo prawda?

    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepiękny tekst Stokrotko.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  11. Też miałem taką przyjaciółkę. Miała na imię Mika. Przyznam szczerze, że Mikołaj odziedziczył po niej nazwisko...

    OdpowiedzUsuń
  12. Smutne to bardzo Stokrotko :/ Ślę pozdrowienia, trzymaj się !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już było parę lat temu, ale nigdy Jej nie zapomnę...

      Usuń
  13. Mój pies Kajtek przeżył 12 lat z atakami padaczki. Pisałem o nim na swoim blogu, ale pewnie jeszcze coś napiszę, bo bardzo mi pomógł w opiekowaniu się chorą na Alzheimera mamą.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pies był stałym marzeniem mego dzieciństwa, oczywiście marzeniem niespełnionym. Ale ponieważ był marzeniem nie tylko moim ale i mego męża i trochę mego dziecka- spełniłam je gdy już mogłam poświęcić psu swój czas, by nie siedział całymi dniami sam w domu. Był z nami 16,5 roku, ukochany, jedyny charakterny, mądrutki jamnik szorstkowłosy- Flik.Odszedł ze starości.I tylko raz mi się potem śnił- i to był mój najpiękniejszy sen.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Poruszający wpis!
    Moja Sonia leży pod krzewem na naszej posesji. To juz 15 lat jak jej nie ma! Są tylko dobre wspomnienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślam się że też ją bardzo kochaliście...

      Usuń
  16. Perelka, ktora ktos wyrzucil gdy wprowadzono kartki na mieso, miala wtedy tylko 6 miesiecy a byla z nami 16 lat. W starosci zaprzyjaznila sie z Vipkiem, a pozniej z Yeti- kocikami jednak obce koty gonila. Wspomnienia! Pamietamy o naszych domownikach i czesto brakuje ich obecnosci. Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I macie piękne wspomnienia Małgosiu...
      Serdeczności dla Ciebie...

      Usuń
  17. Wzruszyłam się. Poznać dobrych ludzi po tym, jak traktują zwierzęta...

    OdpowiedzUsuń
  18. Jaguniu,
    opowieść ogromnie wzruszająca! Ja co prawda nie miałam nigdy psa, raz kota, ale krótko bo domownicy mieli uczulenie i musiałam go oddać wspomnienie czego do dziś, choć działo się to prawie ponad pół wieku temu budzi we mnie smutek bo on czuł, że idzie do innego domu, więc tym bardziej wyobrażam sobie rozpacz po utracie takiego długoletniego przyjaciela domu. Moje dwie koleżanki, które miały ukochane psy po kilkanaście lat i też musiały podjąć decyzje o uśpieniu żeby skrócić im potworne męki / człowiek ma się męczyć, cierpieć do nieprzytomności, Bóg każe cierpieć, pomóc człowiekowi aby odszedł spokojnie kiedy nie ma już ratunku to grzech! Można powiedzieć że pies ma lepiej!/, w każdym razie szloch w słuchawkach był nie do opanowania! Kiedy umierały im matki zawiadamiały smutno ale spokojnie - jedna miała całe życie z nią konflikt, a druga była już śmiertelnie zmęczona jej Alzhaimerem...
    Serdecznie Cię pozdrawiam
    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuniu! Już dosyć dawno napisałam ten tekst. /Jest w "Zwariowałam" które masz/. Ale ostatnio przeglądaliśmy zdjęcia z działki ... i tam zobaczyłam małą Lassie jak obgryza Młodszemu adidasy..... i wspomnienia wróciły...
      Dziękuję Kochanie.
      Serdeczności

      Usuń
  19. Zawsze wzruszają mnie takie teksty, filmy, zdjęcia...
    Tym razem także się wzruszyłam bardzo.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaguniu, ja nic nie powiem tylko Cię bardzo mocno przytulę...

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo mocno Cię przytulam Jadziu... Przykro mi bardzo. Łezki poleciały po pamiętam jak odchodził nasz Amur ( husky) Brakuje mi jego przytulasków. Zawsze wiedział kiedy przyjść pocieszyć, kochane psisko. Lucyfer ma inny charakter i rzadziej przychodzi, ale tez go kocham.

    OdpowiedzUsuń
  22. Niby tylko psem ale przecież i członkiem rodziny. Przechodziliśmy też przez to i doszedłem do wniosku, że zbyt boli. Może jeszcze kiedyś, póki co poczekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno jest zapomnieć o takim psim przyjacielu...

      Usuń
  23. - Taki członek rodziny, to prawdziwy skarb - wiem z własnego doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo trudne są momenty odchodzenia ukochanych zwierząt...

    OdpowiedzUsuń
  25. Ech, kochana, łzy wyciskasz! W kwietniu minie rok, kiedy odszedł nasz siedemnastoletni owczarek. Pożegnałam się z nim rano, potem przyjechał weterynarz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nigdy swojego pieseczka nie zapomnisz - prawda???

      Usuń
    2. Przenigdy nie zapomnę przyjaciela naszego podwórka:)))

      Usuń
    3. Ani ja naszej Lassie :-)

      Usuń
  26. Mój syn do dziś nie może się pozbierać po utracie swojej suki Vegi. Mam jeszcze drugą Maszę, która jeszcze chodzi ale z dnia na dzień jest coraz słabsza. Ja pamiętam wszystkie nasze czworonogi. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wasz pies miał olbrzymie szczęście, że Wasz dom był i jego domem!

    OdpowiedzUsuń
  28. Motorem przyjaźni jest wzajemna miłość.
    Arystoteles mówił:"Przyjaźń człowieka i psa to terytorium ducha
    wyższego rzędu.Duch jest tam,gdzie przyjaźń jest w domu,nawet jeśli jednym z przyjaciół jest pies".
    Ból twarzy,szczęście,wściekłość-ludzka mimika,psy rozpoznają psie i ludzkie emocje.

    Wraca zimowym popołudniem do domu przez dobrze sobie znany las.
    Zapadający zmrok i sypiący śnieg,powalone drzewa przerażają go,sprawiają,że traci orientację.Trud podchodzenia powoduje,że jest zmęczony,zmarznięty i zrozpaczony.Biegnąc przed siebie rozpoznaje drogęprowadzącą od Wielkiej Sowy ,drogę,która zaprowadzi go do domu.
    Jednak brak mu już sił,siada,aby nieco odpocząć i stopniowo
    zapada w wieczny sen.Dopiero wiosenne słońce odsłoni go spod śniegu.
    Każdego roku zapalam w tym miejscu znicz.

    Genius Loci-duch miejsca...miejsca pozbawione ducha są w istocie martwe.

    OdpowiedzUsuń
  29. Stokrotko, wzruszający wpis...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Czuję wzruszenie po przeczytaniu Waszej historii z Lassie. Ostatnio miałam okazję przejeżdżać koło cmentarza dla zwierzaków i pomyślałam, że dobrze, że są takie miejsca, bo zwierzęta są jak członkowie rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Lassie była czlonkiem naszej rodziny..

      Usuń
  31. Witaj, Stokrotko.

    O! tak. Czworonożni członkowie rodziny bardzo zapadają w serce:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Tylko raz przeczytałam tę opowieść. Drugi raz nie dałam rady...
    Serdeczności, Jagódko.❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Halinko :-)
      Bardzo się cieszę że o mnie nie zapominasz...

      Usuń
  33. mimo, żem kociarz, to psiaki też kocham i trochę mi się ich przez chałupę przewinęło, na stałe lub w ramach "rodziny zastępczej", a z kotami zawsze była zgoda, wręcz przyjaźń, dlatego powiedzonko "żyć jak pies z kotem" ma dla mnie zupełne odwrotne znaczenie, niż stereotyp...
    w rodzinie mam opinię "twardziela", dlatego pełnię rolę "Charona" i grabarza jeśli trzeba... co wcale nie przeczy, że w takich sytuacjach "eschatologicznych" ryczę jak dzieciak... teraz też mi się chlipło i siorbło jakoś tak...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Cudny pieseczek Pani Stokrotko.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  35. Też miałam taką Przyjaciółkę - najlepszą. Wiem jak to jest. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. Pamiętam tekst. Z takim samym wzruszeniem czytam jak za pierwszym razem. Przyjaciół zawsze brakuje po ich odejściu. Moj zwierzyniec z każdym swoim szczegółem mieszka wciąż w sercu.Jestem pewna że nauczyły mnie i wyczuliła na potrzeby słabszych i zależnych od nas istot, nie tylko zwierząt.Serdecznosci Jagódko!

    OdpowiedzUsuń
  37. Wzruszająca laurka dla najcudowniejszej przyjaciółki na świecie... :) <3 Piękna sunia <3

    Na pewno biega sobie szczęśliwa po Tęczowym Moście. Popatruje na Was śmiejącymi się, mądrymi oczkami. Wie, że kiedyś spotkacie się znowu i czeka na to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnoscia tak wlasnie jest Celcie najmilszy :-)

      Usuń
  38. Stokrotko, cóż mogę dodać? Powtórzę, wzruszyłam się...

    OdpowiedzUsuń
  39. Wzruszający tekst.
    Trudno pogodzić się z utratą
    przyjaciela. Piękna była.
    ❤️

    OdpowiedzUsuń
  40. Piękne i wzruszające te wspomnienie. Wiem coś o tym... straciłem bardzo grzeczna i mądrą kotkę, a teraz te moje suczki. Nie dopuszczam do siebie myśli, że odejdą... może ja pierwszy???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością popłaczesz sobie kiedyś za swoimi pięknymi suczkami...

      Usuń

Mądrzy ludzie powiedzieli...

Najpierw mała opuncja. Miesiąc po powrocie z Włoch kupiłam ją sobie z myślą, że będę ją hodować w domu zimą i jesienią, a wiosną i latem w l...