poniedziałek, 21 czerwca 2021

Na tej drodze czyli... o dyskusji, której nie było...

 

Tą drogą idę na działkę i wracam z niej. Znajduje się w lasach między Legionowem a Modlinem.

Jeszcze niedawno była dużo węższa i mało uczęszczana. Była to właściwie tylko ścieżka - ta po lewej stronie. Potem zaczęły nią jeździć samochody .... no i zrobiła się szersza. Ale nadal jest tam cicho i zdarza mi się tam spotkać sarenkę albo zajączka.
---------------------------------------------------------------------------------------
Gdy ostatnio wracałam z działki przypomniałam sobie "dyskusję, której nie było":
A było to dwa tygodnie temu nad jeziorem Bocznym niedaleko Giżycka.
Jak już pisałam byliśmy tam w długi czerwcowy weekend i mieszkaliśmy w starym spichlerzu.
Jako że "zawsze chodziłam spać z kurami w więc i z kurami wstawałam" - to i nad jeziorem każdego ranka bladym świtem wychodziłam na 1-2 godzinny spacer po okolicy. Nigdy nikt mnie nie zaczepiał, zresztą nie spotykałam po drodze żadnych ludzi, tylko przyjaźnie nastawione pieseczki.
Dopiero czwartego dnia pobytu - a była to niedziela zaczepił mnie starszy pan - autochton.
- "Do kościółka, do kościółka - zagaił, widząc że idę w przeciwnym kierunku niż on.- "Wczasowicze też powinni chodzić do kościółka" - dodał i zatrzymał się przede mną.
Wtedy zaczęlam z nim dyskutować.
Najpierw powiedziałam, że:
- chodzę w piątki do bożnicy...
- potem, że do kościoła ewangelickiego w Giżycku...
- potem, że całą noc spędziłam w kościele do którego on właśnie idzie na mszę... i że właśnie wracam...
- potem, że Bóg jest wszędzie...
- następnie, że kościół jest mały i że w czasach pandemii nie powinno się w nim gromadzić wiele osób...
- potem, że to moja osobista sprawa...
- następnie zapytałam czy wie, że wiele osób w Polsce poddaje się apostazji i że kościoły pustoszeją...
- i że z wielu powodów straciłam zaufanie do kościoła...
- i że Boga znajduję w rozmyślaniach, w uczynkach, w górach, w lesie, w sztuce, w przepięknych zjawiskach, w niektórych ludziach...
- i że chodzę do kościoła nie wtedy kiedy wszyscy...

Oczywiście niczego takiego nie powiedziałam.
 
Odpowiedziałam natomiast: "pójdę, pójdę".
Przecież sprawiłabym przykrość człowiekowi /prawdopodobnie poczciwemu/, który o wielu rzeczach nie ma pojęcia. I dla którego pójście do kościoła jest najważniejszą rzeczą w życiu.

I pomyślałam sobie też, że w małych miasteczkach czy na wsiach nie mają łatwego życia osoby, które wiedzą i widzą więcej... 
---------------------------------------------------------------------
I jeszcze jedno zdjęcie. Tuż obok drogi znalazłam w trawie to puste gniazdo:



88 komentarzy:

  1. Zastanowiłam się, co ja powiedziałabym w takiej sytuacji i.... nie znalazłam dobrej odpowiedzi. Może po prostu:- Właśnie wyszłam na spacer.
    Zignorować zaczepkę- trochę niegrzecznie, choć sama zaczepka grzeczna nie była.
    Zaskakująca sytuacja....

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że niedługo kościoły w Polsce będą takim pustym gniazdem...
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm, im jestem starsza, tym bardziej irytują mnie takie zaczepki. Nie wiem skąd w ludziach taka potrzeba zaczepiania obcych i narzucania im swojego światopoglądu... jakby nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to przejdzie...
      akurat ja mam odwrotnie, im jestem starszy, tym większy mam dystans do takich zaczepek... ale to też przejdzie...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Moniko Olgo - i ja tego nie rozumiem...

      Usuń
    3. PKanalia - ze mną jest bardzo róźnie - czasami się nie przejmuję, a czasami mało nie eksploduję...

      Usuń
  4. Mnie wczoraj jak schodziłam z gór zaczepiła pani, której bardzo się nie podobało, że ktoś trawę kosi w niedzielę. Ludzie nie widzą możliwości, że u innych religia katolicka niekoniecznie rządzi całym życiem. Pomijając fakt, że koszenie w niedzielę może być denerwujące że względu na hałas, pani nie o to chodziło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Którejś niedzieli byłam świadkiem jak jakaś pani wymyślała innej że sprzedaje truskawki w świeto.... ale te truskawki kupiła ... i to w dużej ilości...
      To się nazywa obłuda...

      Usuń
  5. Nigdy mnie coś takiego nie spotkało, ale bardzo możliwe że zareagowałbym tak samo. Po to żeby nie wzbudzić niechęci do siebie czy nawet agresji.

    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się bałam, że jak zacznę dyskusję na małej ale głównej ulicy tej miejscowości ... to wszyscy mnie usłyszą i nawymyślają od bezbożników ...

      Usuń
  6. Jaguniu,
    absolutnie się z Twoimi rozmyślaniami zgadzam. A jednak szkoda, że temu panu ich nie powiedziałaś. A nuż by go to natchnęło uświadomieniem sobie że masz rację i nagle choć na starość pojęcie Boga by mu się poszerzyło. A tak idzie do kościółka ze starego obowiązku i może myśli wtedy w ogóle o czym innym, a nie o Bogu.
    Ścieżka świetna, ale jak widzę masz kawałeczek do swojej działeczki...
    Serdecznie Cię pozdrawiam
    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuniu - moja Mama zawsze twierdziła że w małych miejscowościach i na przedmieściach miast ludzie chodzą do kościoła żeby się pokazać... np. nową sukienkę albo nowego faceta czy babkę...

      Usuń
  7. Jeszcze przed "Karnawałem Solidarności" (pampersom przypominam - to okres 1980-1981) ludzie rozmawiali ze sobą wszędzie, w tramwaju, autobusie, na przystanku, w kolejce do "czegoś tam", w klatce, na ulicy, i nawet przed mszą w kościele. Teraz boimy się sami siebie ... ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nikogo nie bałam. raczej liczyłam się z jakąś agresją słowną ze strony tego człowieka...
      Ale generalnie masz rację - ludzie się boją o wielu rzeczach mówić na głos...

      Usuń
  8. Nigdy nie spotkałam takiego ciekawskiego. No, jeżeli ktoś zainteresował by się moim życiem duchowym, dla świętego spokoju pewnie odpowiedziała bym tak samo. Chociaż znając siebie mogłabym odpowiedzieć trochę inaczej, niegrzecznie. W miastach raczej ludzie nie ingerują tak bardzo w życie innych...ale zaraz...przypomniałam sobie ciekawską panią z innej klatki, którą zainteresowało kto w naszej klatce nie przyjmuje księdza po kolędzie.
    Pozdrawiam, życzę dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróżniczko - i mnie to spotkało po raz pierwszy...
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  9. Też bym nie dyskutowała- zbędny trud. No właśnie - polska prowincja zawsze mnie mierziła.To stałe podglądanie co i jak robią inni, to stałe ingerowanie w życie sąsiadów- to jest obrzydliwe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - zapewniam Cię, że nie tylko polska prowincja jest taka.
      Gorzej że i w Warszawie są ludzie /często moi znajomi od lat/ którzy włażą z butami w cudze życie...

      Usuń
  10. asertywność: tak mówić NIE, żeby ktoś usłyszał TAK...
    no, to właśnie usłyszał, LOL...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądrze prawicie...
      Tylko nie wiem czy to prawidłowo odebrał...

      Usuń
    2. oj tam, oj tam, zanim doszedł do tego swojego kościółka to już pewnie zapomniał :)

      Usuń
  11. Pozdrawiam serdecznie Stokrotko. Dziś trzynaście minut w Bibliotece. Każdy ma inny system wiary. A co do apostazji - fakt, coraz więcej ludzi opuszcza KK. Ale w te sprawy się nie zagłębiam - u innych. Mieszkam w mieście, gdzie są Świadkowie Jehowy, jacyś Protestanci się znajdą, chyba też trochę przedstawicieli Starszych Braci w Wierze. Dobrego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Taki podryw, a Ty nieczuła na zaloty !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ożesz!!!! Do głowy mi nie przyszło że to był podryw :-)))

      Usuń
  13. Stokrotko, bardzo dobrze rozumiem, że nie chciałaś sie wdawać w dyskusję i, podobnie jak BBM, zastanawiam się, jak sama bym zareagowała; myślę, że zależnie od nastroju i czasu;) ale gdybym miała odpowiedzieć inaczej, to pewnie brzmiałoby to 'nie mam takiej potrzeby'.
    Z drugiej jednak strony myślę sobie, że czasem 'warto rozmawiać', może niekoniecznie na drodze, ale;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo - to nie było miejsce do rozmowy.... może w innej sytuacji porozmawiałabym...

      Usuń
  14. Nie sprawiłabyś mu przykrości. Przecież nie próbowałabyś zabić w nim wiary ani mu ubliżyć. Ten człowiek z pewnością lubił rozmawiać o Bogu, więc moglibyście stworzyć przepiękną rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to nic nie wiedziałam o tym człowieku, więc trudno by mi było z nim rozmawiać...

      Usuń
    2. Naprawdę trzeba coś wiedzieć żeby wejść w przyjemny dialog? ;) Wszystko co potrzeba, wychodzi w trakcie rozmowy.

      Usuń
    3. Niestety nie zawsze tak jest....

      Usuń
  15. Nie mozna laczyc wiary z instytucja. A przede wszystkim nalezy szanowac innych. Tutaj byla tez najpewniej potrzeba rozmowy. Starsi nie maja czesto do kogo ust otworzyc. Przypomibam sobie kolede sprzed 11 lat-ksiadz mnie zapewnial, ze juz nic nie musze:ani chodzic do kosciola, ani przestrzegac postow itd. Poczulam sie jak stuletnia matrona a mialam 70 ke. Obecnosc w kosciolach spelnia potrzebe bycia wsrod ludzi Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam Małgosiu - z każdym Twoim słowe.
      Niestety więle osób twierdzi że chodzenie do kościoła jest rónoznaczne z wiarą...
      A z tą samotnością starych ludzi to z pewnością masz rację...

      Usuń
  16. Co za bogactwo wymówek.Czasem mówi się coś na odczepnego.Ale chwila rozmowy nie zaszkodzi,zwłaszcza gdy mamy czas.
    katasta 227(w temacie)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ to nie były wymówki. Przecież ja nic nie powiedziałam.
      I ani miejsce było odpowiednie na rozmowę ani czas...
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. W każdym razie bogactwo potencjalnych odpowiedzi.Tak będzie dobrze?
      Jak się okazuje telefon też nie zawsze dobrze służy komunikacji.
      Ładne zdjęcia.

      Usuń
    3. Przynajmniej wiem, w którym szeregu mam stać :)

      Usuń
  17. Pani Stokrotko w naszym miasteczku nie wszyscy chodzą do kościoła. Ale chyba nikt ich nie zaczepia i nie pyta dlaczego.
    Pozdrawiam Panią
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj to nie trzeba jechać do małych miasteczek, w Warszawie nie kosza traw w niedzielę i nie sprzedają np teuskawek. Są co prawda odważni i sprzedają, ale to chyba tylko ci co mają truskawki już tzw przedojrzale. Wszędzie tak samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację w Warszawie jest podobnie.... tylko chyba nikt obcych ludzi nie zaczepia w ten sposób...

      Usuń
    2. No tak, w małych miasteczkach mieszkańcy są bardziej bezpośredni.

      Usuń
  19. Sprawa, czy chodzić lub nie do kościoła, to jedna kwestia, a druga, która mnie o wiele bardziej irytuje, to dawanie sobie prawa do pouczania innych. Nie ma tu we mnie współczucia. On Cię tymi swoimi pouczeniami nie tylko namawiał do udziału w mszy, ale i pogardzał Twoimi wartościami i stylem życia, w/g zasady : letnik to grzesznik :) Oczywiście, w imię Boże...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O masz!!!! Ale jakim prawem ten człowiek mógł mną pogardzać??? Przecież nic o mnie nie wiedział...

      Usuń
    2. Widocznie źle Ci z oczu patrzyło. Albo szłaś w nieodpowiednią stronę. Albo byłaś wyraźnie letniczką, a ci, to wiadomo, co nie? ;)

      Usuń
    3. Z pewnością szłam w nieodpowiednią stronę :-)

      Usuń
  20. Zawsze uważałem i wciąż uważam, że wiara to sprawa prywatna. Niestety w naszej rzeczywistości władza z niej zrobiła narzędzie polityczne…przeraża mnie, że większość uczęszczających do kościoła tego nie widzi, wręcz odwrotnie popiera ten trend…bardzo smutne

    OdpowiedzUsuń
  21. Dyskusje w myślach zdarzają się, zwłaszcza w takich sytuacjach, jak Twoja, bo nie wiadomo, na kogo trafisz, jeden pogada, drugi ubliży, trzeci puknie się w czoło.
    Ale z drugiej strony...w końcu mamy 21.wiek i telewizja wszędzie dociera...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu - ale nie każdza telewizja wszędzie dociera...

      Usuń
    2. Tylko - zależy która telewizja, jeśli jedynie słuszna to kiepsko widzę rozwój "suwerena"...

      Usuń
    3. Ta druga, "paskudna" telewizja nie dociera do 2/3 obszaru Polski...

      Usuń
    4. Gdy jedziemy do Zawoi, to też mamy tylko TVPis :-(

      Usuń
    5. To tak jak cała prawie Warmia i Mazury...

      Usuń
  22. Brawo Stokrotko! To wyraz kultury z Twojej strony. Zrobiłabym tak samo... Pozdrawiam, Pola

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo mądra dyskusja, która się nie odbyła, dokładnie tak samo uważam...chodzenie do kościoła dla niektórych jest jak mycie zębów, , trzeba iść choćby wszystko wkoło się waliło, zostało im to w dzieciństwie wbite w rutynę tygodnia i nie ma sił. Mam dwie koleżanki, które nie mogą przełamać tego nakazu, który narzucili im rodzice. I tłumaczę, ze bog jest wszędzie i niepotrzebne mu te kapiące zlotem świątynie, modlitwa pod lipą byłaby lepiej wysłuchana. Dla mnie kościoły są do zwiedzania, z jakiś względów interesuje mnie sztuka sakralna.
    A staruszkowi powiedziałabym, ze nie wierzę w boga, chyba,że wygladałby na bardzo stareńkiego i poczciwego to by go nie martwic tylko uśmiechnęłabym się i życzyłabym mu dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko - bardzo Ci dziękuję.
      Serdeczności Kochanie :-)

      Usuń
  24. Kościół jak i nie-kościół tworzą ludzie. Po prostu. To nie mury są do niego potrzebne.
    Myślę, że niezależnie od wiary wszyscy potrzebujemy ciepła dla drugiego człowieka. I dla siebie.
    Co pięknie oddałaś rozmową, której wcale nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię najserdeczniej po dlugiej nieobecnosci i dziękuję za piękny komentarz.
      :-)

      Usuń
    2. A nie - zaglądam i czytam - zwłaszcza te strony, które lubię. Ale życie czasem nie pozwala na nic więcej.

      Usuń
    3. Rozumiem i raz jeszcze dziękuję:-)

      Usuń
  25. Witaj, Stokrotko.

    Też chyba nie chciałabym psuć sobie spaceru dyskusjami.
    Zwłaszcza wtedy, gdy podejrzewałabym, że rozmówca mój "punkt widzenia" puści mimo uszu.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Oczywiście, że wiara jest sprawą osobistą każdego człowieka! Ale nas czasem pewne rzeczy lepiej pominąć milczeniem:)))

    OdpowiedzUsuń
  27. Klik dobry:)
    Podobne uwagi także zbywam, gryząc się w język.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja tam lubię rozmowy że starszymi, napotkanymi często przypadkowo ludźmi. I tekstu typu "do kościółka" raczej nie potraktowałabym jako próby nawracania mnie czy nagabywania. Pewnie zamieniłabym kilka słów życząc przy okazji miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toteż i ja nie potraktowalam tego pana wrogo tylko raczej z zyczliwoscia.
      :-)

      Usuń
  29. Też jestem zdania, że modlić się można wszędzie, a kościół w Polsce robi wszystko, żeby ludzie się od niego odwrócili. Czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają i kościół też się musi zmieniać.

    OdpowiedzUsuń
  30. No cóż, skoro takiej dyskusji nie było, to nie ma tematu 😄
    A jeśli była, to daje do myślenia...
    Na szczęście wnioski i przemyślenia przychodzą z czasem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie było dyskusji? A powinna być! "Pójdę, pójdę" wskazuje na brak asertywności. I cóż z tego, że to mógł być "poczciwy człowiek", to takich nie warto przynajmniej okłamywać w zamierzając "nie robienia mu przykrości".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest brak asertywności tylko zdrowy rozsądek. Po pierwsze nie miałam pewności że ten pan by mnie usłyszał... Natomiast usłyszałaby mnie cała miejscowość, bo zdarzenia miało miejsce na głównej ulicy miejscowości.... Nie chciałam sobie także niepotrzebna dyskusją psuć ostatnich kilku godzin pobytu nad jeziorem.

      Usuń
  32. Szkoda że zdania pozostały w głowie, ale też rozumiem, że nie chciałaś starszemu człowiekowi robić przykrości. Tego wymaga kindersztuba. Ale całkowicie zgadzam się z Twoimi ukrytymi opiniami. Ale w Boga wierzę, może tym bardziej, że Go tak okłamują. Całuję Jagódko ��Anula

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo sensowne było Twoje zachowanie, też bym tak zrobiła.
    Piesków się boję zwłaszcza gdy są w grupie, sama nie spaceruję.:(
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Napiszę tak: jeszcze kilkanaście/kilkadziesiąt lat temu nie miałbym nic przeciwko takiemu zagajeniu, bo uważam, że kościół katolicki, w osobach duchownych go rozumiejąc, nie był tak zdeformowany jak obecnie. Dzisiaj oblicze k.k. jest zgoła odmienne i sądzę, że po części spowodowane tym, że papież Polak, choć miał taką moc, nie zapanował lub zapanować nie chciał nad rozpasaniem sług bożych w naszym kraju, przeto nie dziwię się ani Tobie, Stokrotko, ani sobie samemu, że jeśli już nawet przychodzi do modlitwy, to bez pośrednictwa kapłanów k.k.

    OdpowiedzUsuń

Taniec zbójnicki

  O góralach mówi się, że muzykę mają we krwi, a taniec w nogach. Góralski taniec to przede wszystkim popis męskiej krzepy i zręczności, a j...