Najpierw serdecznie podziękuję wszystkim tym osobom, które usiłowały odgadnąć gdzie mnie razem z Najbliższymi zaniosło w sierpniu.
Okazało się że kilka osób nie miało wątpliwości, że była to.... MADERA.
Pierwsza udzieliła takiej odpowiedzi Monika.
Bardzo ją proszę aby skontaktowała się ze mną w sprawie nagrody.
Mój adres: rusinowa@op.pl
‐‐‐--------------------------‐‐-------------------
A dzisiaj będzie o sójkach, które często przylatują na naszą podwarszawską działkę.
A właściwie to o jednej sójce, która pewnego ranka odwiedziła nas...
... i usiadła na drewnianej obudowie zjeżdżalni dla wnuków ....
.... rozejrzała się dookoła....
.... i zaczęła wyjadać korniki albo inne robaczki które pewnie zamieszkały w drewnie...
Sama nie wiem jak mi się udało to sfotografować...
Dzisiaj tylko tyle ...
No może jeszcze tylko dopiszę, że sójka to bardziej urodziwa kuzynka pospolitej wrony, kawki czy kruka. Spotyka się ja często na obrzeżach lasu, w miejskich parkach i właśnie na działkach. Często zanim ją zobaczymy możemy ją usłyszeć, bo śpiewa a właściwie to skrzeczy bardzo głośno.
Podobno sójka "wybiera się ciągle za morze", ale to nie jest prawda, bo sójki zimują w naszym kraju nad Wisłą. No i na zimę sójki gromadzą pod mchem i w norkach gryzoni zapasy w postaci żołędzi i orzechów.... a więc pomagają także leśnikom bo sadzą las.
A najważniejsze to to, że sójki swoim skrzeczeniem ostrzegają inne ptaki przed niebezpieczeństwem, tzn. przed dzikimi zwierzętami które polują na nie i wyjadą ich jajka w gniazdkach.
Też mam sójki u siebie na wsi, żerują na potęgę, skrzeczą także :-) Jesienią, gdy gromadzą zapasy, widać i słychać ich więcej
OdpowiedzUsuńMasz rację Notario... I u mnie słychać je coraz bardziej...
UsuńStokrotka
i zawłaszczają terytorium ;-)
UsuńAle smutno byłoby bez nich...
UsuńStokrotka
Koniecznie napisz o Maderze.
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
To musiałabym chyba książkę napisać:-))
UsuńStokrotka
osobiście z tej rodziny wolę sroki, ale sójka też oko cieszy...
OdpowiedzUsuńu mnie na wsi sójek nie ma, bo większość krukowatych ciągnie do miasta...
tylko jest kłopot... czytałem ostatnio, że w Warszawie coś słabo z krukowatymi, a spece nie bardzo wiedzą czemu: jakiś wirus, trucie przez ludzi, czy coś innego, nie ma jasności w tym temacie...
p.jzns :)
I ja zauważyłam że w Warszawie padają krukowate....
UsuńStokrotka
Zdjęcia świetne, wpis też świetny, przyznam - że sam teraz baczniej obserwuję ptaki. Pozdrawiam serdecznie Stokrotko .
OdpowiedzUsuńJardianie... koniecznie obserwuj ptaki...
UsuńStokrotka
Pieknie sfotografowałaś sójkę,już ich nie widzę bo nie mam działki, za to widzę opasłe dzikie gołębie na parapetach które nie reagują ,są jak u siebie i jeszcze coś zostawiają po sobie i na szybach też, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo niestety... gołębie okropnie brudza...
UsuńStokrotka
Sójki są bardzo ładne - w Warszawie do mojego karmnika kilka razy przyleciała i sójka a stałymi "klientami" były 3 rodzaje sikorek i.....dzięciołek. A jeden jedyny raz był nawet drozd rdzawy i raz rudzik. Tu nie wolno karmić ptaków na balkonach lub parapetach budynków, ale są karmniki na podwórkach ewentualnie na przydomowych trawnikach.
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę- dziś u mnie tylko19 stopni i ......nawet deszcz padał!
Nie wiem czy nadal ale w Niemczech bardzo źle traktowało się ptaki.... dużo o tym czytałam...
UsuńStokrotka
Jeżeli ktoś uważa, że zakaz karmienia ptaków na parapecie okna w budynku mieszkalnym lub na balkonie jest wyrazem złego traktowania ptaków to można tak powiedzieć. Jak na razie to na bardzo wielu przydomowych trawnikach są dla ptaków zawsze pojemniki z wodą oraz są karmniki. W VolksParkach są budki lęgowe dla ptaków. W mojej okolicy niemal na wszystkich podwórkach rosną stare drzewa i na nich różne ptaki budują gniazda, a poza tym są też na podwórkach karmniki. I chyba ptaszory nie są źle traktowane. A pewien kos na sąsiedniej ulicy to często mi towarzyszy w drodze- ja truchtam chodnikiem a on skacze po trawniku i tak sobie razem chodzimy, choć nigdy nie mam dla niego jakichkolwiek przysmaków. W oficynie budynku pod dachem wróble wydziobały sobie gniazdo, a na jednej z trzech podwórkowych brzóz kolejny rok jest gniazdo wrony. Na polach uprawnych są specjalnie powbijane słupki dla......myszołowów. Na drzewie , które widać z okna kuchni mojej córki (stara lipa) jest kolejny rok gniazdo gołębi skalnych (to już 10 rok) - to te tak nie lubiane bo jest ich wszak zatrzęsienie i brudzą. Więc się tak zastanawiam skąd się wzięła taka opinia. Na podberlińskich jeziorach jest sporo kormoranów, a na tych odleglejszych tak z 450-60 od miasta to całe wyspy zamieszkane tylko przez kormorany. Tu nie ma wcale bezpańskich kotów, co jest sytuacją nagminną np. w Warszawie i zapewne dlatego niektóre kosy są tak towarzyskie. Oczywiście moje spostrzeżenia są dość fragmentaryczne, bo dotyczą tylko dzielnicy w której mieszkam - może są dzielnice w których ptaszory są przeganiane lub są niszczone ich gniazda- tak jak to miało z gniazdami kawek i wron w dobrze traktującej ptaki Warszawie. Serdeczności.
UsuńAniu .... poczytaj sobie o masowym wybijaniu gołębi i innych ptaków w niemieckich miastach.
UsuńNie miałam na myśli dokarmiania ptaków na balkonach - w Warszawie od dawna nikt tego nie robi.
Chyba źle mnie zrozumiałaś....
Stokrotka
Stokrotko koniecznie napisz o Maderze. Bardzo jestem ciekawa jak tam Ci było.
OdpowiedzUsuńEla
P.S. a sójka spryciula:-)
Było niesamowicie Elu...
UsuńStokrotka
Jak byłam przez 2 dni u Opakowanej w Henrykowie Uroczu to w drodze do Warszawy widziałam więcej sójek niż we Wrocławiu przez 60 lat ;)
OdpowiedzUsuńW mojej zielonej okolicy jest mało sójek.
Hmmmm nurtuje mnie niedyskretne pytanie.
Twoje wnuki Stokrotko zjeżdżają jeszcze na zjeżdżalni? Ja będąc dzieckiem miałam mało okazji do zjeżdżania, dlatego pozwalałam sobie na to jak już dorosłam, niezwykłą frajdę mi to sprawiało :D
Mario... wnuki czasami się wygłupiają i zjeżdżają jeszcze na zjeżdżalni...
UsuńStokrotka
Podziwiam Anabell za znajomość ptaków. Twoja wiedza ornitologiczna też jest niemała co wykazałaś w poście. Przypuszczam, że zjeżdżalnia, to pamiątka po dzieciństwie wnuków, gdyż teraz to już nastolatkowie. Pozdrawiam i pytam czy zajrzysz na mój blog?
OdpowiedzUsuńIwonko... byłam i często jestem na Twoim blogu...
UsuńStokrotka
Witaj już wrześniowo Stokrotko
OdpowiedzUsuńI ja czekam na opowieść o Maderze.
Piękne zdjęcie sójki. Ptaki nie jest łatwo fotografować.
Pozdrawiam orzeźwiającym deszczem
Ismeno dziękuję za Twoją obecność...
UsuńStokrotka
Towarzystwo sójki na działce to miłe urozmaicenie:-)
OdpowiedzUsuńjotka
A ile dodatkowych dźwiękow I hałasu....
UsuńStokrotka
Fantastyczne spotkanie z naturą w czystej postaci. No i masz naprawioną zjeżdżalnię!
OdpowiedzUsuńI wyjedzone z niej robale...:-))
UsuńStokrotka
Zawsze mylę sójke i srokę ;p
OdpowiedzUsuńSroka ma białe boki...
UsuńStokrotka
Sójki należą do ptaków gadających.Sójki,tak jak kruki,nie cierpią języka niemieckiego,a po polsku i po rusku plotą jak opętane.
OdpowiedzUsuń"Dzień dobry panu!", "Nie choczu!"
W późniejszym wieku, tak jak człowiek,dużo zapominają,a samiec traci swoje najlepsze siły męskie, robi się ciężki,a przeto samiczkę strasznie gniecie,tak,że jej wszystkie pióra na krzyżach wydziera,staje się złośliwy,gburowaty i mrukliwy,zamiast,jako troskliwy małżonek wyszukiwać samiczce najlepsze przysmaki.
:)
Jesteś Wielki Henryku !!!
UsuńStokrotka
U nas sójki nie przebywają.
OdpowiedzUsuńW ogóle, w Australii zamieszkuje chyba mniej rodzajów ptaków niż w Europie.
Tym bardziej dziękuję za przypomnienie.
Macie za to niesamowite ssaki... tzn kangury i koale...
UsuńStokrotka
"Słowa(ptaki)splatają światy"-?
UsuńHoduję jeden z ponad 800 gatunków ptaków Australii - zeberki australijskie..przemiłe ptaszki.W tej chwili mam tylko 20 sztuk tej latającej biżuterii,miałem ponad czterdzieści.
Kiedyś wystawiłem klatkę na taras i zaatakował ją krogulec.Narobiłem krzyku,żeby go spłoszyć,a on tak się mnie bał,że gdyby umiał,pokazałby mi środkowy palec.
Gdy na początku maja w moim ogródku zaczęła dojrzewać jagoda kamczacka,zawitał do mnie drozd śpiewak.Ale on nie śpiewał tylko zjadał jagody(dużo kaleczył). Zacząłem z żoną obrywać,my z jednej strony krzaka,on z drugiej:)
Niedawno przelatując coś tam do mnie zaśpiewał i się zagapił,walną w ścianę mojej hacjendy i spadł na taras.
Podniosłem biedaka,był w szoku.Jednak po chwili doszedł do siebie i zaczął mnie mocno dziobać.Puściłem go,poleciał objadać jagodę amerykańską i aronię.
"Zrywaj kwiaty tego samego dnia,nie tylko wtedy ,gdy jest to róża lub stokrotka - wtedy nie jest to wielki wyczyn - zrywaj je także wtedy,gdy jest to oset"-Patricia De Martelaere
Pozdrawiam!
Myślałam że już piękniej nie można komentować.... ale jak widać można
UsuńA ja zrywam także różne kwiaty polne a więc także osty....
Serdeczności Henryku.
Stokrotka
Stokrotko, skoro już wspomniałaś australijskie ssaki, to pamiętaj o dziobaku.
UsuńPamiętam... pamiętam...
UsuńStokrotka
Sójka modelka...;o)
OdpowiedzUsuńPewnie ze tak...
UsuńStokrotka
Parę minut temu otrzymałam taka informacje. Przepisuje ja tutaj wiernie:
OdpowiedzUsuń"Witaj Jadziu. Od pewnego czasu nie mogę wstawić komentarza na blogu ale wiernie czytam Twoje super ciekawe opowieści. I dzięki nim poszerzam wiedzę.
Serdecznie dziękuję.
Agnieszka Tokarski"
Serdecznie Ci dziękuję Agnieszko za pamięć o mnie i przepraszam za kłopoty.... ale to naprawdę nie jest moja wina.
UsuńStokrotka
Sproboje dzisiaj odpowiedziec- moze sie uda? Wiem,ze to nie Twoja wina. Mam taki sam problem na wielu blogach.
UsuńPozdrawiam
Aga T
Już się udało...
UsuńStokrotka
Lubię obcować z naturą i lubię słuchać jej dźwięków, szmerów i innych odgłosów. Mam tak, że tuż za oknem rośnie kilka drzew i krzewów, a wśród gałęzi "kwitnie" życie ptactwa. Te np. wczesno poranne ćwierkanie i inne chóralne trele budzą mnie i nastrajają przyjemnie na resztę dnia. Czasami pijąc kawę gapię się bez końca na te dziwy. Jak zdarza się, że jest za cicho, a zdarza się, to czuję jak bardzo brakuje mi tego krzewowego życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...
Polonko i ja tak się zachowuję gdy jestem na działce....
UsuńPięknie napisałaś.
Stokrotka
Już przekazuję żonie wieści o wygranej :-)
OdpowiedzUsuńA u nas ptaków jakby mniej. Od śmierci naszego kota Ryszarda, rzadziej nas odwiedzają. Paradoks?
1.Bardzo Ci dziękuję.
Usuń2. Jak nie ma kota to ptaki nie mają już kogo denerwować :-))
Stokrotka
Wysłałam wiadomość na podany adres :)
UsuńDziękuję. Odpisałam Ci.
UsuńStokrotka