sobota, 22 listopada 2025

Prawie prosto ze Słonecznej Italii...

 


.... wpadła do mnie parę dni temu Joanna Rodowicz.

Tak, to ta sama Joanna, o której piszę na blogu co pewien czas. A nazywam ją "człowiekiem renesansu", bo potrafi nie tylko wspaniale malować, ale też rzeźbi, projektuje, pięknie pisze, występuje w przeróżnych historycznych inscenizacjach, projektowała biżuterię, tworzyła scenografię do sztuk i stroje do filmów..., i ciągle uczy malarstwa zainteresowane osoby. I to pewnie nie wszystko do czego zdolna jest Joanna...

Jak wiadomo styl zwany renesansem powstał w przepięknej krainie zwanej Toskanią a więc we Włoszech ... głównie we Florencji. Potem rozszedł się na całą Słoneczną Italię i inne kraje Europy. Wtedy też powstało określenie "człowiek renesansu", bo przecież jego główni przedstawiciele tacy jak Leonardo da Vinci czy Michał Anioł potrafili stworzyć prawie wszystko.

Tak więc pobyt Joanny i wystawa Jej obrazów w Italii jest chyba całkiem uzasadniona. 

W położonym na północnym brzegu jeziora Garda - XII - wiecznym miasteczku Riva del Garda miał miejsce uroczysty wernisaż obrazów Joanny. 

Nic już więcej nie napiszę, oprócz tego, że chyba mi się lada chwila w głowie przewróci. No bo taka europejska artystka najzwyczajniej w świecie siedziała niedawno w kuchni mojego mieszkania i piła kawę i jadła ciasteczka. I opowiadała wrażenia z wernisażu i o tym jak serdecznie została nad Jeziorem Garda przyjęta i jak piękne krajobrazy podziwiała w północnych Włoszech...

Obejrzyjcie sobie obrazy Joanny, które wisiały na ścianach Grand Hotelu Liberty w Riva del Garda. Niektóre z nich znalazły nabywców natychmiast...







Wszystkie zdjęcia można powiększyć.

Zapraszam Was na stronę Joanny www.joannaart.eu

1 komentarz:

  1. Robią wrażenie Stokrotko. Pozdrawiam sobotnio - byłem dziś na zakupach i także w ...Stokrotce. A prace wyżej zaprezentowane chciałbym obejrzeć na żywo, pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń

Prawie prosto ze Słonecznej Italii...

  .... wpadła do mnie parę dni temu Joanna Rodowicz. Tak, to ta sama Joanna, o której piszę na blogu co pewien czas. A nazywam ją "czło...