wtorek, 16 stycznia 2018
Nienawidzę zmian...
Pewnie dlatego od 100 lat mam tego samego męża.
Pewnie dlatego ciągle pracowałam w tej samej firmie. Wprawdzie firma zmieniała nazwę, przekształcała się i zmieniała siedzibę… ale to ciągle była ta sama firma. I pracowałam w niej do końca…. To znaczy dopóki mnie nie zredukowali i nie wyrzucili na ulicę. Na szczęście nie byłam sama, tylko razem z 350 osobami. Też zredukowanymi. Po tym zredukowaniu to byłam bliska obłędu i tylko najbliższym zawdzięczam, że wtedy nie wpadłam w depresję.
Nienawidzę zmian.
Dwa razy w życiu się przeprowadzałam. Pierwszy raz z domu rodzinnego, który znajdował się tuż przy Łazienkach Królewskich aż na Targówek i drugi raz kilka domów dalej.
Każda z tych przeprowadzek była dla mnie straszliwą traumą.
Do dzisiaj chodzę pod swój dom rodzinny i pod ten dom, w którym najpierw mieszkałam na Targówku.
Nienawidzę zmian.
Niektórzy z Was wiedzą, że pisałam w różnych miejscach w sieci. Jedną platformę blogową na której pisałam zamknęli, ale tam były na szczęście tylko teksty- powtórki, więc jakoś to przeżyłam. Zaplątałam się też kiedyś na pewne blogowisko ale po upewnieniu się, że nie jestem tam mile widziana …. sama odeszłam. Ale też to przeżyłam. Było mi po prostu bardzo przykro.
Gdy skończyło mi się miejsce na pierwszym blogu przeniosłam się na drugi blog na tej samej platformie.
I teraz mnie zamykają. Dobrze,... że nie do więzienia.
No więc przeniosłam się tutaj.
Ale okropnie mi tu źle.
Ja wiem, że starych drzew nie powinno się przesadzać bo nie przyjmują się w innej ziemi i w innym klimacie.
Ja wiem, że umiejętność dostosowania się do nowych warunków to składnik wyższej inteligencji.
No trudno – widać moja inteligencja jest na bardzo niskim poziomie.
Nie potrafię, nie umiem, nie chcę, nie podoba mi się tutaj…. Chcę wrócić do domu!!!!!
Pewnie za jakiś czas się przyzwyczaję….bo nie będę miała innego wyjścia.
Ale gdybyście cały czas słyszeli jakieś jednostajne uderzenia….to znaczy, że walę głową o ścianę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świat miejskiej przyrody
Przede wszystkim witam Was w roku 2025 i życzę aby był udany i bezpieczny. Aby nikogo z Was nic złego nie spotkało. Tę książkę kupiłam sobie...
-
Z wielką niechęcią wybrałam się do jednego z supermarketów aby kupić sobie zimowe buty. Bardzo nie lubię robić zakupów w wielkich centrach h...
-
Zgadzacie się z tym stwierdzeniem? Powracam do książki Pani Profesor Marii Szyszkowskiej. Tym ...
Ciekawa jestem kto pierwszy się wpisze.. i jak ja potem do niego trafię....Zostawiajcie mi proszę adresy do swoich blogów.
OdpowiedzUsuńOdpisuję samej sobie - bo to nie jest głupie co napisałam.
UsuńNie wszyscy mogą się u mnie wpisać. Ale sprawę drążę i ......może będzie lepiej.
Może to dziwne ale ja po przeniesieniu bloga na nowe miejsce w WordPressie napisałem notkę pt: Jak ja nie cierpię przeprowadzek... Wyłuszczyłem tam swoje sprzeciwy i Ty je znasz.
OdpowiedzUsuńJesteśmy już w nowych miejscach i kilka osób z dawnych znajomych udało się tu za nami. Może z czasem przypłyną i pozostali? A może uda nam się zainteresować nowych czytelników?
Pamiętaj o tym, że każda zmiana jest szansą na nowe...
Tego Tobie jak i sobie życzę.
Pozdrawiam
Wyjątkowo serdecznie Ci dziękuję, bo wpisałeś się jako pierwszy.
Usuń:-)
Ja przyzwyczajam się do miejsca, do ludzi, nawet do różnych przedmiotów. Przeprowadzałam się kilka razy w życiu. Najpierw razem z rodzicami, a później z mężem do miejscowości, w której obecnie mieszkamy, toteż rozumiem Cię doskonale. Jest mi trudno pozbyć się nawet starych ciuchów, bo to pamiątki. W sukienkę np. już się nie mieszczę, ale byłam w niej na weselu córki. Jak można taką rzecz wyrzucić, czy oddać? I w ten sposób obrastam różnymi rzeczami, które należałoby dawno już wywalić, a ja je przechowuję i irytuje się, gdy w tym zbiorowisku nie mogę znaleźć potrzebnej mi rzeczy. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam.Ps.moje blogi:kobietawbarwachjesieni.blox.pl/html i kariatyda2017blogspot.com
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie rozumiesz.
UsuńOdwiedzę Cię niebawem.
Wszystkiego dobrego.
:-)
Stokrotko, ale zachowałaś sobie w kopii stary blog? tu go nie możesz importować, ale np na wordpress ludziska wszystko przenoszą, nawet z komentarzami! ja co prawda nie wiem jak, ale mądrzejsi wiedzą i pomogą w razie gdybyś chciała (?). W końcu się przyzwyczaisz, nie ma innego wyjścia :( Ściskam, czasemtylko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPprzyzwyczaiłam się Elaju... :-))
UsuńNie narzekaj, Stokrotko, tylko parapetówkę urządzaj!
OdpowiedzUsuńChata jest, szkło też, to zapraszam Cię do rozlewania.
Usuń:-)
Mówi się: do polewania! Rozlewać nie wolno, bo to grzech!
UsuńA teraz wypijmy za powodzenie w nowym miejscu!
No to pijemy!!!
Usuń:-)
No to jestem, nie pierwszy, ale w czołówce peletonu i wierzę, że nie ostatni. Ja też nie lubię przeprowadzek, ba, nie lubię też przemeblowań, no, chyba, że jest to oczywista oczywistość, że trzeba... ale wróćmy do przeprowadzek, ta moja pierwsza była najboleśniejsza, z kamienicy przy cukrowni (80 metrów kwadratowych, było gdzie "polatać", a nawet się schować; z łazienką od jakiegoś czasu... gdzież tam jej do warszawskich Łazienek... ale bez c.o. ... do nowiutkiego bloku w miasteczku... haha, też miałem swoje miasteczko, nie tak piękne jak Twoje, ale było... i jest... piękne pokoje, bez kurzu z pieca, zimna woda osobno, ciepła woda osobno i tak dalej... w końcu przywykłem, ale ciężko to przeżyłem, bo Ci powiem, że ta pierwsza moja przeprowadzka znaczyła koniec dzieciństwa i wczesnego dorastania i początek tego późniejszego, już po liceum, a przyzwyczaiłem się, bo w końcu w tym moim miasteczku "przestudiowałem" cztery lata (imienia Adama Mickiewicza się nazywała, więc fajnie)... no i pierwsze "miłostkozachwycenie" było, więc czemu nie lubić miasteczka i tego mieszkanka w nowym bloku, ale tak naprawdę, to po trzech w sumie przeprowadzkach wyprowadzam się na starość do tego mojego "miejsca urodzenia" i nawet jak w ostatnich czasach piszę teksty krajowe w miejscu zamieszkania, to podpisuję je, że niby tworzę je w Dobrzelinie, czyli tam, gdzie mieszkałem kiedyś, a nie gdzie teraz mieszkam, i powiem Ci szczerze, że wyjątkowo chciałbym się stąd wyprowadzić, choć przeprowadzek nie lubię.... ale tam... wierzę, że i Ty do blogspota się przyzwyczaisz... fajnie tam wstawiać zdjęcia, filmy... pokombinujesz - zobaczysz. Dopóki jeszcze nie masz wielu postów, możesz popróbować różnych "układów", "motywów" oraz skorzystać z paru przynajmniej "gadżetów"... dasz radę... a w ścianę niekoniecznie trzeba głową... czasami wystarczy meselek :-)... pozdrawiam... i znów się rozpisałem.... ech...
OdpowiedzUsuńAle ja jestem coraz bardziej leniwa :-)))
UsuńDzięki serdeczne za to rozpisanie.
Co ja bym bez Ciebie zrobiła?
:-)
-- nie mamy w życiu stałego miejsca i wiesz, dobrze, że to tylko przeprowadzka, a nie podróż bez powrotu.... oczywiście w miarę swoich możliwości będę zaglądać, choć ostatnio z blogowaniem niewiele mam wspólnego...
OdpowiedzUsuń- :)
Zaglądaj Aliczko - zaglądaj...
Usuń:-)
Stokrotko, tutaj nie jest tak źle, przyzwyczaisz się.
OdpowiedzUsuńKiedy zakładałam bloga w zeszłym roku po raz pierwszy w życiu na bloggerze, zupełnie nie wiedziałam jak to działa. Ale przyzwyczaiłam się i jakoś idzie.
Dasz radę!
Zostawiam mój adres: widoknasetonaikai.blogspot.jp
Magnolio - nie mam wyjścia - muszę dac radę.
Usuń:-)
Nie jest źle, tylko czasami moje komentarze lub Wojtka trafiają do spamu, więc w razie co przegladaj także spamy...
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię zmian , wiec od początku mam tę samą grafikę.
Na razie to jest tak średnio...
Usuń:-)
No cóż, urządzisz się na pewno po swojemu, znajdziesz swoje narzędzia dostosowania platformy do siebie :-) Będziesz przenosić wpisy czy gdzieś je zarchiwizujesz? Ja z czytacnieczytac.bloog.pl przeniosłam już prawie 300 wpisów na nowy blog, jestem za połową :-) Opuściłam kilka wpisów nieistotnych. A potem będę pisać tam nadal, więcej o książkach.
OdpowiedzUsuńBo Ty jesteś pracowita a ja leniwa ....
Usuń:-)
Witaj Stokrotko na nowym:)
OdpowiedzUsuńBlogger nie jest zły, szybko opanujesz.
Warto by było przenieść (zaimportować) wpisy z poprzedniego bloga, aby ich nie utracić.
Ja w realu przeprowadzałam się siedem razy, za każdym razem coraz więcej tobołów. Żal wyrzucić lub sprzedać za bezcen, bo zaraz się okaże, że bardzo potrzebne:(
Wydaje się, że teraz osiadłam na dobre, ale pewności nie ma nigdy...
Żeby mi się tak chciało chcieć jak mi się nie chce:-)))
UsuńJak byś tak miała akurat chwilę chcenia, to ustaw sobie godzinę na blogu, bo mi się zdaje, jakby środek nocy był natenczas :)
UsuńPostaram się Izo...
Usuń:-)
Blogspot ma jedną wadę- nie zawsze mogę na nim komentować. Nawet na własnym blogu pokazuje, że jestem niezalogowana. I nie mogę się podpisać tak jak lubię.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Stokrotka ta sama.
Stokrotka od 100 lat ta sama...
Usuń:-)
Rozumiem Cię doskonale. Jedenaście lat byłam w blog onet, tam miałam uściełane gniazdo. Miałam swoich miłych sercu współtowarzyszy, było fajnie. Wiedziałam, co u kogo słychać, jak dzieci, wnuki, stan zdrowia, porady dobre i życzliwe. Paru osób brakło, onet nas żegna, nie szukam nowego gniazda. Na razie.
OdpowiedzUsuńU Ciebie wyszukam sobie własny kącik i oczywiście będę wpadać, to oczywista oczywistość.
Póki co - najserdeczniej pozdrawiam, Jagódko :)
Wpadaj Anusiu - wpadaj Kochanie!!!!
Usuń:-)
Uważaj ze słowem "nienawidzę", bo ponoć nasza podświadomość odnosi je jedynie do siebie i miesza w głowie:))) A zmiany są dobre. Dlatego właśnie, że trudne. Zmiana to fitness dla umysłu. Życzę więc miłych ćwiczeń.
OdpowiedzUsuńStaram się nie zaśniedzieć, ale ciężko mi idzie...
Usuń:-)
Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMój blog (a zawsze mi miło, jak wpadasz)
http://torlin.wordpress.com/
Ja przyznam się jestem wielbicielem Wordpressa.
I następna rzecz, przy której się różnimy, uwielbiam zmiany (żonę miałem tylko jedną).
To Ty ciągle jesteś młody.
UsuńA ja to już chyba stara się urodziłam.
:-)
Stokrotko, blogspot jest ok, chociaz popieram wszystkie Twoje takie tam - j tez sie przyzwyczajam i nie lubię zmian.
OdpowiedzUsuńA na nasze blogi trafisz po kliknięciu w nick przecież... a potem sobie pododawaj do listy i będzie ok :)
Ale nie wszyscy moga komentować - i to jest problem.
Usuń:-)
A ja się przyzwyczajam do ludzi a nie do miejsc. Bo to ludzie tworzą miejsca. Nawet najpaskudniejsze miejsce pod słońcem staje się miłe, gdy masz obok siebie tych których kochasz, lubisz, szanujesz.
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom stare drzewa dobrze znoszą przesadzanie.
Blogger nie jest zły, jest prosty w obsłudze.Nawet ja, komputerowa noga daję radę. Łatwo znależć komentatora, wystarczy kliknąć na jego nick. Raz na sto lat coś się z Chmurą, w której jesteśmy dzieje, ale nie za często i np. normalne, dobre komentarze wpadają do spamu. Wiedząc o tym należy w "ustawieniach" raz na jakiś czas przejrzeć spam.
Ja nie zmieniłam męża z czystego wyrachowania- po pierwsze -po tylu latach wiem mniej więcej czego się można po tym typie spodziewać, po drugie- nie ma żadnej gwarancji, że ten "inny mąż" będzie lepszy i ze mną wytrzyma. A poza tym jestem leniwa baba i nie uśmiecha mi się na nowo do kolejnego gada przyzwyczajać.
Całuski Ci ślę, choć jestem zarobiona po uszy i ust nie widać poprzez zarobienie;)
Przecież wiesz dobrze, że ja też leniwa baba jestem.
UsuńBuźka :-)
Witam cię na Blogerze Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaisz się. A Blogger pod względem pisania postów jest całkiem, całkiem dobry.
A w ustawieniach kliknij, na posty i komentarz: tam zaś zaznacz,że każdy może komentować. I wszystko zapisz.
Pozdrawiam:)*
Tak właśnie przed chwilą zrobiłam. Dziękuję Ci bardzo.
Usuń:-)
Zaklepałam. ;))
OdpowiedzUsuńFajnie, dziękuję.
OdpowiedzUsuń:-)
Od rana usiłuję wpisać, że sobie z nas kpiny robisz :-))). Pół świata zjeżdziłaś, języki zmieniałaś, co noc w innym mieście nocowałaś i teraz piszesz że do jakieś głupiej platformy blogowej nie możesz się przyzwyczaić?
OdpowiedzUsuńRozleniwiłaś się po pobycie w Miasteczku - bo tam pewnie tylko spacerki i spacerki i spanie na okrągło!!!!
:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami oczywiście...
Przejrzeliście mnie.
Usuń:-) :-) :-)
Jest mi przykro, że nie czujesz się dobrze na nowej platformie. Ja przez przypadek na nią trafiłam, gdy zlikwidowali Blogomanię i utraciłam pierwszego bloga. Jednak uważam, że pisują na niej wspaniali ludzie i zaszczytem jest znaleźć się w ich gronie. Powiadają, że "przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka", życzę abyś pokochała tę drugą... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jeśli mam dołączyć do tych wspaniałych to od razu mi lepiej.
OdpowiedzUsuń:-)
Podpisuję się pod tym, co napisał Marek z dziewczynami.
OdpowiedzUsuńPrzecież nie ma dla Ciebie trudnych spraw Stokrotko.
Myslisz już o nastepnej książce?
:-)
Ela
Elu - wiele jest spraw które są dla mnie bardzo trudne.
UsuńAle kiedys faktycznie pokonywałam wiele trudności - wiesz o tym z moich książek.
A teraz muszę się przełamywać...
Serdeczności
Widzę, że już mogę wpisać komentarz.:)
OdpowiedzUsuńTo urządzaj się na nowym miejscu. Jak znajomi trafili, to nie jest źle.:)))
Pozdrawiam:)
Dziękuję Grażynko i zapraszam serdecznie.
Usuń:-)
Stokrotko przyzwyczaisz się.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję Tereso.
Usuń:-)
Ja dopiero dziś, ale i tu zagoszczę na stale. Z tym narzekaniem to tak pewnie z przekory?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak na wszelki wypadek....
Usuń:-)
Inaczej jak sami pragniemy zmiany albo do niej dojrzewamy, a inaczej jak ktoś/coś nas do tego zmusza. Wtedy rośnie w nas wewnętrzny bunt. Szczególnie, jak wszystko musimy zostawić za sobą i urządzać się od nowa...
OdpowiedzUsuńŻyczę jak najszybszego oswojenia tego miejsca :) I cieszę się, że nie przestajesz pisać.
Dziękuję Ci bardzo za podtrzymanie na duchu.
Usuń:-)
Witam serdecznie! Będzie dobrze! Ale doskonale rozumiem Cię... Mnie, jakiś czas temu zmienili aranżacje strony bankowej... To była dopiero jazda!
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie :-)
Cieszę się, że jesteś Dagmaro.
Usuń:-)
Szkoda głowy. Trzeba ją oszczędzać do innych, bardziej jej odpowiadających czynności. Mogę tylko domniemywać, że wkrótce przywykniesz do nowego miejsca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No tak - głowa to do myślenia powinna służyć.
UsuńPozdrawiam
przecież widziałam tu swój komentarz, zaraz po Kariatydzie był :( nie będę się znów "upisywać", bo może jakiś blogspotowy cenzor mnie wywala? oczywiście, nie mówię o Tobie Stokrotko! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJest i pierwszy komentarz.
UsuńStokrotka
Stokrotko, jakieś tu dziwne rzeczy się dzieją, był drugi komentarz, napisane, że opublikowany, pokazało 51 komentarzy, a po odświeżeniu strony zniknął i znów 50 kom pokazuje! to już 3 mój wpis tutaj
OdpowiedzUsuńAle już chyba dobrze Elu - prawda?
UsuńBardzo Ci dziękuję.
:-)
Też bardzo nie lubię zmian. Również tych związanych z blogiem. Najlepiej mi było lata świetlne temu na starej, poczciwej wp.
OdpowiedzUsuńNiezależnie od tego, się stanie z moim blogiem, będę u Ciebie stałym gościem.
Buziaki!
Bardzo Ci dziękuję Halinko.
Usuń:-)
"Ja wiem, że umiejętność dostosowania się do nowych warunków to składnik wyższej inteligencji." Tak mówią, ale ja się z tym nie zgadzam. I mam na to dowody :) Tylko ameba lub jej podobne potrafi przeżyć nawet w błocie; organizmy bardziej złożone wymagają nieco lepszych warunków. Ja też nienawidzę zmian ;)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie skorzystałaś z WordPressu. Tu znowu będę musiała zaznaczać te durne znaki drogowe...wrrr...
To tu są te znaki drogowe?
UsuńNaprawdę?
No, naprawdę, ale ostatnim razem mi odpuściło udowadnianie, że nie jestem robotem.
UsuńSuper :-)
Usuńnowe idzie i nie pyta o zgodę.
OdpowiedzUsuńjak tramwaj, który przyjechał i odjedzie po dzwonku.
dobrze, że zdążyłaś z przesiadką
Dałam radę.
Usuń:-)
Ja też nie lubię zmian. I nie lubię się spóźniać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie na nowym blogu.
OdpowiedzUsuń:-)
Witaj na blogspocie! Mojepodrozeliterackie, ktore znasz, też tu są:) Piszesz, że nie wszyscy mogą komentować. Ależ mogą. Jeśli nie mają żadnego konta, to wybierają anonimowy i mogą się podpisać pod komentarzem. Miałam kiedyś bloga na wordpressie i wp, ale tu mi najbardziej odpowiada. Polubisz blogspot:)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie i dziekuję za pocieszenie.
UsuńWprowadziłam zmianę i wszyscy mogą komentować.
Jestem - teraz już rozumiesz, ze odwlekam wyjazd z Wroclawia , bo tez nie lubie zmian, chociaż zmieniłam mieszkanie po 37 latach, ale to się wiazalo z nowym etapem w zyciu. Będzie dobrze, zaakceptujesz nowe miejsce, a wierni "czytacze" tez się dostosują. Powodzenia.Malgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu.
UsuńKochana jesteś.
:-)
Witaj Stokrotko!
OdpowiedzUsuńNie lubisz przenosin, ja też nie lubię.
Jednak za kilka dni powiesz, że jednak jest tutaj świetnie.
Jest najbardziej przyjazny blogerom. Przekonasz się o tym.
Serdecznie pozdrawiam:)
Bardzo bym chciałą, żeby tak było.
UsuńDziękuję Ci.
:-)
Stokrotko, też nienawidzę zmian, ale takie jest życie. W jednej szkole pracowałam 34 lata, aż do emerytury, przeprowadzałam się dwa razy plus rok mieszkania w hotelu.
OdpowiedzUsuńNa Bloggerze dasz sobie radę, bo to bardzo przyjazny portal, poza tym możesz umieszczać mnóstwo zdjęć, bo nie ma takich ograniczeń, jak na WordPress.
Zresztą możesz się dopytywać i na pewno każdy z nas Ci pomoże.
Pozdrawiam.
Dziękuję Anno.
Usuń:-)
Melduję się na nowym miejscu.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię zmian. Jakichkolwiek. Dlatego cieszę się, że udało mi się przenieść otoczkę graficzną, lepiej się czuję, gdy mam te same tapety ;) Ale wciąż z wieloma rzeczami nie umiem sobie poradzić.
Dostałam Twoją książkę. Dziękuję za miłą dedykację :) Jak tylko przejdzie mi zalewający głowę i oczy katar - zabieram się do lektury.
No to - witaj w nowym Domu Stokrotko :)
I nie stukaj głowa w ścianę. Tynk w nowiutkim lokum skruszysz i głowy mądrej też ...no przede wszystkim, szkoda ;)
Zobaczysz już niedługo wszystko będzie pięknie stało na nowym miejscu. Pozdrawiam :)
Dziękuję Ci bardzo.
UsuńCieszę się, że książka dotarła.
:-)
Witaj Stokrotko w nowym miejscu
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie.
Usuń:-)
Melduję swoje przybycie i od razu "zapytowywuję się", "dlaczego akurat blogspot"?
OdpowiedzUsuńWprawdzie też bywam na blogspocie, ale to jest moje drugie /trzecie miejsce. Poza tym, że blogspot oferuje bieżący monitoring (RSS-em) innych blogów, nie widzę takich zalet jakie oferuje Wordpress.
Na Wordzie oszczędzasz sporo czasu, bo wszystko masz na jednej stronie, nie trzeba logować się i wylogowywać za każdym razem, gdy chcesz wyjść poza blog. Twoje komentarze na innych blogach Worda, i odpowiedzi na nie (!) są sygnalizowane na stronie (dzwoneczek). Format i szablony są kompatybilne z innymi witrynami, możesz wklejać teksty sformatowane HTML-em, (i nawet innymi formatami, chociaż to już wymaga pewnego zachodu), itd., itp., ...
Czyli sugerujesz żebym jednak tą głową o mur waliła????
UsuńNie spodziewałam się tego po Tobie...
:-)
Szkoda tak pięknej i mądrej główki. No i nie płacz. Przeniesienie na Worda to kwestia kilku minut i już możesz blogować. Oczywiście szlifowanie i ustawianie mebelków zabiera nieco więcej czasu, ale tylko tym, którzy chcą się tym bawić. Poza tym możesz jednocześnie, dla rozpoznania, prowadzić oba blogi.
UsuńAndrzej Rawicz (Anzai)
Parę lat temu pisałam na portalu pisarskim, na pisarze,pl, na portalu Podróże, prowadziłam dwa blogi i jeszcze byłam na blogowisku. Ale wtedy nie pisałam książek. Myślę, że teraz wystarczy mi jeden blog i ewentualnie ... nastepne ksiązki.
UsuńPozdrawiam
Stokrotko zrobisz jak będziesz chciała. W każdym razie zapamiętaj, ze "doradzał ci ktoś, kto był /jest informatykiem, w sumie działał na ponad 11 blogowiskach (kilku nazw nawet już nie pamiętam), a obecnie prowadzi dwa blogi na "Blogspocie", dwa na "Wordpress'ie", i na dwóch jest współautorem".
UsuńFaktycznie "Blogspot" jest przyjemniejszy dla fotoamatorów, ale za to "Wordpress" jest kompatybilny z tekstami wieloformatowymi. Inaczej też oba blogi reagują na włączanie mediów do tekstu, i zupełnie inaczej zachowują się, gdy chcesz coś modyfikować.
Rozumiem, dziękuję. I nadal za Tobą przepadam :-)
UsuńJa też, nawet jak pozostaniesz na tym blogspocie. ;)
UsuńNo i gitesik :-)
UsuńObojętnie gdzie dobrze że jesteś i że będę mógł Cię czytać, co stanowi nie tylko przyjemność, ale i satysfakcję. Okazuje się, że Twoi Czytelnicy Cię nie opuścili, tyle komentarzy i dobrych rad aż głowa puchnie, a takich co nie lubią zmian jest więcej. Trzeba się z tym pogodzić. Nie ma złego coby na dobre nie wyszło. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Ci dziękuję.
Usuń:-)
Witaj Miła Sąsiadeczko !! Fajnie mieć Cię "za ścianą"...;o)
OdpowiedzUsuńBliziuśko mamy do siebie...
Usuń:-)
No wreszcie (!) - zaniepokojona śledziłam Twój blog na onecie i wciąż rosło we mnie pytanie - na co Ty czekasz dziewczyno? Ja też nie chwalę sobie nowego miejsca, które nie jest zupełnie przyjazne... ale zmiana przyszła, kopnęła i nie patrzyła z jakim skutkiem. I uświadomiłaś mi, że średnio co 10 lat w życiu dopada mnie przeprowadzka - nie przepadam, ale ile klamotów można w trakcie wyrzucić. :-) Nie ma tego złego wszak - jak mówią...
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś tutaj.
Witaj!!!
Usuń"Przyjdzie przywyknąć" - tak mawiał Pawlak czy też Kargul...
:-)
to się urządzaj:))
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię zmian. Jak chciałam coś zmienić w życiu, to przestawiałam meble:))
Toteż cały czas coś przesuwam.
UsuńDzięki za wizytę.
:-)
Jakbym to sama napisała.... Nie znoszę przeprowadzek, ani dużych zmian, a przyszło mi się przeprowadzać już 5 razy, z czego 2 razy przez ocean. Po tylu doświadczeniach mogę powiedzieć tylko jedno: jeżeli są przy nas Ci, których kochamy, którzy nas wspierają, to wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńA tu wsparcia nie brakuje ;-) Serdeczności od również 'przeprowadzonej'.Blue
Witam Cię Najmilsza Blue:-)
UsuńZrobiłaś mi miłą niespodziankę, bo myślałam, że juz całkiem o mnie zapomniałaś.
Dziękuję za wsparcie.
Znajdę Cię z pewnością!!!
Stokrotko...tylko spokój może Cię uratować! ;) Jestem pewna, że przyzwyczaisz się w końcu i będziesz nawet zadowolona z przeprowadzki - blogspot daje całkiem fajne możliwości!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Już się pomalutku przyzwyczajam i coraz rzadziej walę tą łepetyną o ścianę...
Usuń:-)
Stokrotko kochana, nie wiem czemu jest Ci tu źle. Ja również nie lubię zmian i również od 100 lat mam tego samego męża, ale blogspot polubiłam niemal natychmiast. Może wybrałaś zły szablon, można go przecież zmienić.Napisz kochana co Ci tu nie odpowiada, może mogłabym pomóc? Jak przeprowadzaliśmy się na blogspota, to pomagaliśmy wzajemnie urządzać się w nowym miejscu. Mojego bloga na Onecie już dawno zaniedbałam i tylko ze względu na linki, z których korzystają wciąż ludzie, nie zlikwidowałam doszczętnie. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńLoteczko Najmilsza!
UsuńPo Twoim tak serdecznym komentarzu od razu zrobiło mi się dużo lepiej...
Dziękuję Ci.... dam radę...
:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Miejscu:)
Bardzo podoba mi się nowa nazwa - Bajeczki Stokrotki brzmią intrygująco:)
A - swoją drogą - czemu nie pytasz, kto skomentuje jako ostatni;)?
Pozdrawiam:)
Po pierwsze dziękuję.
UsuńPo drugie to będą rzeczywiście "takie bajeczki"
Po trzecie jestes teraz na końcu - ale może jeszcze ktoś wpadnie?
Serdecznosci.
Dostałaś książkę?
Tak:) Dzisiaj:) Dziękuję.
UsuńMiałam podziękować u Ciebie i zapomniałam. Doszłam do wniosku, że podziękuję u siebie i też zapomniałam:)
Pozdrawiam:)
Najważniejsze, że doszła.
UsuńJak przeczytasz to napisz czy Ci się spodobała.
:-)
Dzięki Stokrotko .Blogspot jest bardzo fajną stronką ,jest sporo możliwości ,tylko trzeba się zapoznać z tym,wystarczy wejść w ustawienia i będzie jak po maśle☺.Nie rozpaczam po stracie bloga,a miałam kilka..To świat wirtualny ,zrobi się klik i jesteśmy w kosmosie☺Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też już się przyzwyczajam...
UsuńDzięki za wizytę.
:-)
Nie wiem czy uda mi się wpisać komentarz bo wczoraj kilka razy próbowałam bezskutecznie.
OdpowiedzUsuńChciałam Pani przekazać Pani Stokrotko życzenia dalszego udanego pisania. Zyczenia są także od moich rodziców.
Kasia
Bardzo Ci dziękuję Kasiu.
UsuńPrzekaż pozdrowienia rodzicom.
:-)
Przeprowadzki, jak choroby trzeba przejść i o nich jak się uda to zapomnieć. Szkoda na nie tracić emocji. A ja donoszę Ci o zachwytach nad "..warszawskim zwariowaniem" kolejnych obdarowanych osób. Prosiły aby przekazać Ci ich słowa uznania dla wiedzy i pięknego języka.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Joasiu.
UsuńPocieszyłaś mnie.
:-)
Ja tez pewnie płacę za zmiany, tylko o tym nie wiem. Na razie założyłam nowego bloga na wordpressie, żeby przystosować się powoli do kolejnej życiowej zmiany.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie i zyczę Ci pomyślności.
Usuń:-)
A moze piesciap
OdpowiedzUsuńWspominam Ciebie JanToni...
UsuńStokrotka
Przeprowadzki uczą, otwierają nas na nowe, zmuszają do wyjścia spoza strefy komfortu, jednak zarazem często budzą wiele smutnych uczyć. Ja nie miałam wielkiej przeprowadzki... ale pamiętam, jak przed moim domem wykarczowali dwa drzewa, na które codziennie patrzyłam. To już była spora zmiana, która była dla mnie trudna do zaakceptowania. Czułam brak... czułam się niesowoj... co dopiero, gdy po przeprowadzce zupełnie zmienia się widok z okna, sąsiedzi, wieczorne hałasy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wizytę i komentarz.
UsuńBardzo ciekawa z Pani osoba.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
UsuńStokrotka
Dziekuje.
OdpowiedzUsuńStokrotka