/Uprzedzam, że tekst jest bardzo smutny./
Kiedy
nagle zaczyna nas interesować drzewo, które rośnie pod naszym
oknem... Nagle dostrzegamy, że jest już bardzo stare i pewnie
dlatego ma powykręcane gałęzie i narośla na korze.
Kiedy spoglądając przez okno widzimy na parapecie małego, skulonego ptaszka... a jak je cichutko otwieramy, to on wcale nie odfruwa. Może wyczuwa, że tak jak on odpoczywamy przed jednym z ostatnich lotów?
Kiedy patrząc na bawiące się małe dziecko widzimy w nim siebie... I słyszymy głos mamy, która mówi do nas z wielką miłością.
Kiedy idąc jesienią po kolorowym trawniku w parku specjalnie szuramy nogami, bo to nam przypomina zabawę w stercie zeschniętych liści.
Kiedy idziemy do miasta tych, którzy już są po drugiej stronie tęczy, siadamy między kamiennymi płytami i zanurzamy się w rzekę wspomnień.
Kiedy przytula się do nas malutki wnuczek a my widzimy w nim swoje dziecko i siebie samego.
To jak to się nazywa?
Upływający czas?
Galopujący czas?
Nieuchronność?
Też. Ale to chyba ma inną nazwę.
Na pewno wiecie co to jest, ale nie mówcie o tym głośno.
Proszę Was.
Kiedy spoglądając przez okno widzimy na parapecie małego, skulonego ptaszka... a jak je cichutko otwieramy, to on wcale nie odfruwa. Może wyczuwa, że tak jak on odpoczywamy przed jednym z ostatnich lotów?
Kiedy patrząc na bawiące się małe dziecko widzimy w nim siebie... I słyszymy głos mamy, która mówi do nas z wielką miłością.
Kiedy idąc jesienią po kolorowym trawniku w parku specjalnie szuramy nogami, bo to nam przypomina zabawę w stercie zeschniętych liści.
Kiedy idziemy do miasta tych, którzy już są po drugiej stronie tęczy, siadamy między kamiennymi płytami i zanurzamy się w rzekę wspomnień.
Kiedy przytula się do nas malutki wnuczek a my widzimy w nim swoje dziecko i siebie samego.
To jak to się nazywa?
Upływający czas?
Galopujący czas?
Nieuchronność?
Też. Ale to chyba ma inną nazwę.
Na pewno wiecie co to jest, ale nie mówcie o tym głośno.
Proszę Was.
Nazwę pewnie ma, ale po co zaraz wszystko nazywać, lepiej poddać się nastrojowi i cieszyć chwilą...
OdpowiedzUsuńNapisałaś, że smutno będzie...ja tak tego nie odbieram:-)
To mówisz Asiu żeby "chwytać dzień"?
UsuńStaram się...
:-)
To ja powiem że nie każdy potrafiłby tak pięknie o tym napisać.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Stokrotko.
:-)
Ela
Tak sobie napisałam Elu.
UsuńSerdeczności
:-)
Martwić się ,że ciało przestanie działać, że przestaną funkcjonować wszystkie organy. Że szmer z ust nie pokaże niczego na lustrze. Nie warto bo gdy takim się staniemy , nas już w tym ciele nie będzie .
OdpowiedzUsuńTrudno się z Tobą nie zgodzić...
UsuńChyba u każdego człowieka jest czas na śmiech, uśmiech, refleksję i smutek, czasami zupełnie bez przyczyny. Tak działa nasza psychika.
OdpowiedzUsuńMasz rację Torlinie.
UsuńNo co to się porobiło?
OdpowiedzUsuńPrzecież my jesteśmy jutro u króla Stasia umówieni?
Prosimy, błagamy, rozkazujemy: POZBIERAĆ SIĘ masz Stokrotko!!!!!
A sernik w polewie czekoladowej może być?
Całujemy, przytulamy, uśmiechamy się.
:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami
Mobilizuję się, walczę i nie poddaję.
Usuń:-) :-) :-)
To znaczy, że żyjemy- jeszcze.Ciesz się, że nie masz w łazience lustra 200 x 150 cm a do tego oświetlenie jak na scenie.
OdpowiedzUsuńDopóki jeszcze odbieramy świat zewnętrzny i go analizujemy- wszystko jest w porządku. Normalka. A ten stan nosi nazwę "brak słońca, depresyjka zimowa".
Ty mi lepiej powiedz jak się nazywa stan gdy spoglądasz w lustro we własnym mieszkaniu a tam stoi zupełnie obca kobieta?
Buziaki;)
Kochanie - największy problem, że TEGO w lustrze nie ma.
Usuń:-)
Nigdy nie lubiłam wspomnieć, bo żal mi było że TEGO już nie ma. Ale teraz coraz częściej do nich sięgam. Oswajam przemijanie.
OdpowiedzUsuńNie ma innego wyjścia Szarabajko.
UsuńW tym roku będę obchodził okrągłe urodziny, więc dobrze wiem o czym piszesz:)
OdpowiedzUsuńNie wiesz!!!
UsuńBo Ty dopiero trzydziestkę kończysz, a ja już czterdziestkę!!!
:-))
Mam tak, kiedy spotykam pewnego człowieka przed czterdziestką, a widzę rocznego chłopczyka, który biegnie do mnie przez podwórko z rączką uniesioną w górę i woła:"Mama! Osia! Osia leci!"
OdpowiedzUsuńPozdrów tego maluszka ode mnie...
Usuń:-)
Przytulam ciepło. Wiesz, że wiem....
OdpowiedzUsuńWiem.
Usuń:-)
E tam, Stokrotko... Ważne, że z lustra spogląda na Ciebie przyzwoita osoba!
OdpowiedzUsuńAż pójdę się przejrzeć do lusterka...
Usuń:-)
Ten krótki wiersz- prozą bardzo mi się podoba. Jest pomysł, filozofia, nastrój, niedopowiedzenie, i pozostaje u czytelnika na długo jako refleksja. Poprzez niepozorny drobiazg wyrażona wielka myśl o czymś bardzo ważnym, o czym się wie, a czego nie trzeba określać dokładnie. PP.
OdpowiedzUsuńOpinia fachowca jest dla mnie najważniejsza.
UsuńPP - bardzo Ci dziękuję.
:-)
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńZauroczyło mnie te drzewo, na którym czus wyrył swoje bruzdy i dziuple.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Wiele takich drzew dookoła Michale.
UsuńDziękuję że do mnie przyszedłeś.
:-)
Jak się nazywa taka wrażliwość pochylona zauważeniem tego czego nie widać oczami? Ciepło, które wyzwala pisząc i pokazując ciekawością i pasją ścieżki po jakich chodzi? Jak nazwać osobę, która zaraża widzeniem świata własnym pełnym odkryć piękna? Zostawiasz ślady w innych bardzo wyraźne swoją obecnością - i za dzisiejsze zastanowienie bardzo Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńAleż pięknie to napisałaś.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję.
:-)
Może innych rzeczy nie wiem i nie umiem nazwać, ale rozpoznałam drzewo: to jest baobab "Kraków" z "W pustyni i w puszczy", ha! ;-) Duży pień, spróchniały w środku i można się w nim ukryć :-)))
OdpowiedzUsuńNo niestety Kochanie Moje - to nie jest ten baobab. To drzewo sfotografowałam jesienią w warszawskim ZOO - rosnie sobie w pobliżu osiołków, zebr i wielbłądów.
Usuń:-)
Oczywiście, że baobab!! Jak możesz TEGO nie widzieć? Obawiam się, że zapomniałaś ;-))
UsuńNie zapomniałam.
UsuńAle baobabów ci u nas dostatku nie ma:-)))
Zapomniałaś... o wyobraźni ;-)
UsuńSpoko - nie zapomniałam.
UsuńAle według mnie to tam licho mieszka...Złe mzimu :-)))
To swiadomosc przemijania, ale jednocześnie przeświadczenie, ze należy cieszyc się chwila. Najbardziej się boje klopotow z pamiecia, ale nic nie można przewidzieć. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - miejmy nadzieję, że nie będzie tak źle...
UsuńSerdeczności
:-)
U mojej starszej koleżanki wlasnie zaczely takie kłopoty stad ta uwaga. Przepraszam.M.
UsuńWszystko rozumiem Małgosiu.:-)
Usuń-- Stokroteczko kochana, każdy poranek jest inny, każdego poranka na nowo powstaje świat i tego właśnie się trzymajmy... żyjmy tu i teraz, póki jest nam to dane... a przeszłośc, a przemijający czas, oczywiście są, ale wystarczy o tym tylko pamiętać zapisując te najpiękniejsze chwile... pozdrawiam bardzo ciepluteńko ... u mnie dziś -14 ... brrrr
OdpowiedzUsuńMasz rację Alinko....
UsuńDziś /chociaż zimno/ już mi znacznie lepiej...
:-)
Jestem na blogu, wróciłam po przerwie i zabieram się za czytanie.)
OdpowiedzUsuńTymczasem serdeczności zostawiam:)
Witam Cię serdecznie Morgano.
Usuń:-)
Smutna ta Pani Bajeczka Pani Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Kasia
Tak jakoś wyszło Kasiu.
Usuń:-)
Kiedy wysiada się wcześniej z taksówki, która miała prosto zawieźć do mieszkania, po drodze kupuje się wiosenne okrycie (z nadzieją na wiosnę) i idzie się powoli pieszo wystawiając twarz do słońca, ciesząc się jak dziecko, że jeszcze...gra się w zielone. Tu i teraz. Łapiąc chwile, których za chwile może nie być...
OdpowiedzUsuńściskam serdecznie
Wiem Roksanno, że trzeba żyć dniem dzisiejszym.
UsuńPrzepiękny komentarz napisałaś Kochanie.
Bardzo Ci dziękuję.
:-)
Powiem bardzo cicho, Stokrotko: "déjà vu" nie mówiąc już o nostalgii za niegdysiejszymi śniegami (F. Villon).
OdpowiedzUsuńściskam i niezmiennie zapraszam
Cichutko.... Klaterku...
Usuń:-)
Przeczytałem ze wzruszeniem już po raz drugi Twój post i tyle ciekawych komemtarzy i pomyślalem, że nie jest z nami tak źle. Jest nas wielu, którzy nie tylko wiedzą jak się to uczucie nazywa, ale mono je czują. A może to dzięki takim osobom jak Ty, które potrafią o tym napisać?
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję- także za tę wiarę we mnie...
Usuń:-)
Tekst może i poruszający emocje, które tkwią w nas, czasami mocno stłumione, ale jednak obecne. Jeśli o mnie chodzi, to niemal od zawsze miałam silne poczucie przemijania. Dlatego dzisiaj, gdy czas biegnie coraz szybciej, łatwiej mi je oswoić.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - dlaczewgo ten czas biegnie coraz szybciej.?
UsuńDziękuję Ci za komentarz Ewo.
Coś mi się źle napisało, więc piszę ponownie: Twój tekst mocno poruszający emocje, które tkwią w nas, czasami mocno stłumione, ale jednak obecne. Jeśli o mnie chodzi, to niemal od zawsze miałam silne poczucie przemijania. Dlatego dzisiaj, gdy czas biegnie coraz szybciej, łatwiej mi je oswoić.
OdpowiedzUsuńW porządku - zrozumiałam
UsuńEch, nieuchronna...to dobre słowo...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Dziękuję Agnieszko...
Usuń:-)
Teoretycznie to całe życie składa się z wesołych i smutnych chwil, gorzej gdy nadchodzą te smutne a już całkiem źle gdy przychodzą do bliskich nam osób!!! Więc macham czym mogę aby odegnać to co Cię zasmuciło, pewnie niewiele pomogę, ale będziesz wiedziała, że jestem, czytam, myślę, podobnie dostrzegam ale tak pięknie napisać potrafisz tylko Ty, Kochana Stokrotko!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Joasiu...
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuń"Cóż jest życie? Życie to przemiana materii.
Mijanie to mijanie się ze światłem,
to mijanie się z człowiekiem.
Mijanie to żal prędki."
Tak w "Schodach do nieba" pisze o podobnych Twoim niepokojach J. Przyboś.
Pozdrawiam:)
Bardzo dziękuję Leno.
Usuń:-)