W Kazimierzu Dolnym stoją na rynku Kamienice Przybyłów. Są to budowle wyjątkowo urodziwe, wzbudzające zachwyt wszystkich, nawet najzwyklejszych turystów.
Lech Pietrzak w malutkiej książeczce pt: „Kazimierz – miasto polskiego renesansu” tak pisze o tych kamienicach:
„Fasady tych budowli przypominają ściany kazimierskich wąwozów, oplątanych tak bogatym gąszczem wszelakich form roślinnych, że nie sposób zorientować się co tu jest ważniejsze, co dominuje, co jest rzadkie, a co podrzędne i pospolite... Ornamenty roślinne oplatają ludzkie twarze, ba – wyrastają niektórym z oczu w postaci lilii. Twarze te jakby dla podkreślenia swojskości, mają sarmackie wąsy i takież potężne nosy. Wśród postaci zwierząt panuje poplątanie fantazji z rzeczywistością, podobnie jak poplątane z sobą jest chrześcijaństwo i mitologia, dystynkcja i naiwna prostota. Ten gąszcz płaskorzeźb, nagromadzony bez miary i proporcji wikła jeszcze mnóstwo napisów objaśniających i mnóstwo sentencji filozoficzno-moralnych, pisanych w dodatku domową łaciną.
Najoryginalniejszą a zarazem najpiękniejszą częścią tych wyrzeźbionych budowli nie są ich partie użytkowe, mieszkalne, lecz części nie spełniające żadnej funkcji użytkowej, czysto dekoracyjne, mianowicie attyki, a szczególnie ich grzebienie. Stanowią one prawie połowę wysokości całej budowli, podnoszą jej wielkość o dwa piętra, za którymi… nic nie ma.”
Pierwszy powojenny konserwator kazimierskich zabytków Karol Siciński, dopatrywał się w figuralnych rzeźbach kamienic Przybyłów różnej symboliki. I tak jeśli chodzi o rzeźby znajdujące się po bokach dwóch okien kamienicy pod Św. Krzysztofem to uważał że:
„Całość tchnie atmosferą humanistyczną. Zabarwiona historia zdrady małżeńskiej, uformowana jest w kariatydach obramień okiennych pierwszego piętra, pełnych ekspresji psychologicznej. Przy pierwszym oknie pierwsza kariatyda o ponurym wyrazie to zdradzony małżonek, druga kariatyda tego samego okna to zapewnie jego żona, zalotnie zwrócona do rycerza-kariatydy pierwszej z lewej strony drugiego okna; druga figura drugiego okna to smutna, jakby zdradzona żona…”
Przyjrzyjcie się dobrze tym kariatydom. Zdjęcia można powiększyć.
Te dwie w środku z różnych okien mają się wyraźnie ku sobie. Te dwie po bokach cierpią, bo są odrzucone.
„Fasady tych budowli przypominają ściany kazimierskich wąwozów, oplątanych tak bogatym gąszczem wszelakich form roślinnych, że nie sposób zorientować się co tu jest ważniejsze, co dominuje, co jest rzadkie, a co podrzędne i pospolite... Ornamenty roślinne oplatają ludzkie twarze, ba – wyrastają niektórym z oczu w postaci lilii. Twarze te jakby dla podkreślenia swojskości, mają sarmackie wąsy i takież potężne nosy. Wśród postaci zwierząt panuje poplątanie fantazji z rzeczywistością, podobnie jak poplątane z sobą jest chrześcijaństwo i mitologia, dystynkcja i naiwna prostota. Ten gąszcz płaskorzeźb, nagromadzony bez miary i proporcji wikła jeszcze mnóstwo napisów objaśniających i mnóstwo sentencji filozoficzno-moralnych, pisanych w dodatku domową łaciną.
Najoryginalniejszą a zarazem najpiękniejszą częścią tych wyrzeźbionych budowli nie są ich partie użytkowe, mieszkalne, lecz części nie spełniające żadnej funkcji użytkowej, czysto dekoracyjne, mianowicie attyki, a szczególnie ich grzebienie. Stanowią one prawie połowę wysokości całej budowli, podnoszą jej wielkość o dwa piętra, za którymi… nic nie ma.”
Pierwszy powojenny konserwator kazimierskich zabytków Karol Siciński, dopatrywał się w figuralnych rzeźbach kamienic Przybyłów różnej symboliki. I tak jeśli chodzi o rzeźby znajdujące się po bokach dwóch okien kamienicy pod Św. Krzysztofem to uważał że:
„Całość tchnie atmosferą humanistyczną. Zabarwiona historia zdrady małżeńskiej, uformowana jest w kariatydach obramień okiennych pierwszego piętra, pełnych ekspresji psychologicznej. Przy pierwszym oknie pierwsza kariatyda o ponurym wyrazie to zdradzony małżonek, druga kariatyda tego samego okna to zapewnie jego żona, zalotnie zwrócona do rycerza-kariatydy pierwszej z lewej strony drugiego okna; druga figura drugiego okna to smutna, jakby zdradzona żona…”
Przyjrzyjcie się dobrze tym kariatydom. Zdjęcia można powiększyć.
Te dwie w środku z różnych okien mają się wyraźnie ku sobie. Te dwie po bokach cierpią, bo są odrzucone.
Ciekawa jestem czy jest jeszcze gdzieś na świecie wyrzeźbiona zdrada.
Czy wiecie coś o tym?
-----------------------------------------------------------------------------------------
A moje zimowe drzewo ciągle niestety bez białej sukienki. /Pamiętacie jego fotografie z tekstu "Cztery pory roku"?/ Ostatnia fotografia jest z 25 stycznia tego roku.
Czy wiecie coś o tym?
-----------------------------------------------------------------------------------------
A moje zimowe drzewo ciągle niestety bez białej sukienki. /Pamiętacie jego fotografie z tekstu "Cztery pory roku"?/ Ostatnia fotografia jest z 25 stycznia tego roku.
Bardzo fajny blog. Gratuluję wydania książek i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA my uważamy że blog nie jest fajny.
Usuń:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami
Zgadzam się z Wami w całej rozciąłości i pod każdym względem.
Usuń:-) :-) :-)
Dziękuję Marcepanowy Kąciku:-)
UsuńAch, czytałam o tych kariatydach :) Kamienica jest rozpoznawalna dla każdego, kto choć raz je zobaczył. Jak cały Kazimierz :-)
OdpowiedzUsuńPewnie że tak.
UsuńA ja też już kiedyś o tej wyrzeżbionej zdradzie pisałam...
:-)
No i stąd pamiętam :-)
UsuńO tym mało kto wie,
Usuń:-)
Na szczęście można powiększyć i to sporo. Piękne te zdobienia, ile wagi przywiązywano kiedyś do upiększania otoczenia i przedmiotów codziennego użytku.
OdpowiedzUsuńNie znam drugiej takiej historii, ale kariatydy i u nas bywają na kamienicach, muszę zrobić fotki z bliska...
Jakbyś coś odkryła to daj znać...
Usuń:-)
A ja podziwiam urokliwy Toruń i przesyłam piernikowe pozdrowienia malgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu!
UsuńAle mi apetytu narobiłaś.
:-)
Nie jestem przekonana, czy chciałabym mieszkać w domu przyzdobionym zdradą. Przesądna jestem :)
OdpowiedzUsuńTam nikt nie mieszka. Tam jest Urząd Miasta i Bank.
UsuńA jeśli chodzi o zdradę to "nikt nic nie wie".
:-)
Na pewno te kamienice warte są obejrzenia choćby tylko na zdjęciach, bo chyba są niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńU mnie też brak śniegu, ale za to przyplątał się smog.
Na tych drzewach chyba rośnie jemioła.
Serdeczności.
Kamienice są przepiękne. A najpiękniej wyglądają wieczorem, gdy podcienia są oświetlone.
UsuńJasna sprawa że to jemioła.
:-)
Wyjątkowej urody budowle, nic to, że ich dekoracje upamiętniają rzecz raczej niegodną pamięci. Piękno zawsze się wybroni. Pozdrawiam serdecznie Stokrotko:)
OdpowiedzUsuńAle się cieszę że mnie odwiedziłaś!!!
UsuńBo już myślałam, że całkiem o mnie zapomniałaś.
Serdeczności Iwonko.
:-)
niesamowite, by tak się torturować:)) Co z oczu, to i z serca, a małżeństwa trwały, bo najczęściej były powiązane ekonomicznie.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, uroda murów, one same w sobie są historią, wzniesione trudem murarzy, kamieniarzy i innych zapomnianych zawodów:))
Czesiu - całe historie sa wypisane na takich wyrzeżbionych kamienicach.
Usuń:-)
Kazimierz jest piękny, kamieniczki cichutko opowiadają historię.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :)
To prawda Jolu.
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńNo cóż - kariatydy w definicję wpisane mają d ź w i g a n i e :)
Pozdrawiam:)
I wszystko jasne Leno.
UsuńSerdeczności.
:-)
Czego to ludzie nie wymyślą ;)ale koncepcja zdrady bardzo ciekawa, nie powiem. Sama nigdy bym tego nie wydumała ...
OdpowiedzUsuńTrzeba bardzo dobrze znać się na sztuce żeby taki rzeczy zauważyć w płąskorzeżbach.
UsuńSerdeczności.
Przepiękna kamienica bardzo bogato zdobiona. Fantastyczna płaskorzeźbiona dekoracja elewacji.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Zgadzam się co do urody obydwóch kamienic Łucjo.
Usuń:-)
Zdrada powiadasz..wiele już w życiu widziałam pięknych budowli, ale zdrady na murach nie widziałam... no może raz, wielki napis.. coś w stylu "Kaśka dlaczego mnie zdradziłaś ty..."nie będę kończyć;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
To ja dziękuję za .... wierność mojemu blogowi.
Usuń:-)
Do czego prowadzą emocje, a zwłaszcza przy wszelkich zdradach?? Do rzeźby wykutej w rozpaczy, lub w tęsknocie za ukochaną. Stawiam na tą drugą sytuację rzeźbiarza.
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie tak tęsknił że wyobrażnia mu podsunęła myśl o zdradzie.
Usuń:-)
Też miałam okazję oglądać kamienice braci Przybyłów. Raczej nie przypomina to zdrady, jak już to smutek po stracie bliskiej osoby. Może to miał na myśli autor tej kariatydy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Przyjrzyj się uważnie Moniko. Pierwsza kariatyda po lewej stronie /mężczyzna/ jest smutna, dwie środkowe są zadowolone i patrzą na siebie, ostatnia /kobieta/ patrzy zaniepokojona na te dwie środkowe. Dla mnie jest wszystko jasne.
UsuńAle nie musisz się zgadzać z interpretacją naczelnego architekta Kazimierza Dolnego.
:-)
W Kazimierzu byłam ponad trzydzieści lat temu z zosrganizowana przez spółdzielnie mieszkaniową wycieczką. Och, a wiadomo jak to jest na takich wycieczkach. Tu Cię pognają, tam przepędzą a w sobie człowiek niwiele z tego zapamiętuje, bo nie ma czasu na indywidualne zwiedzanie, na namysł. Teraz znowu nie mam możliwosci by wybrać sie na dalsze wycieczki. Pozostaja opisy, reportaże, cudze spostrzeżenia i zachwycenia. Dobrze, jesli udaje sie trafic na cos naprawdę interesującego ,w ciekawy sposób opisanego!:-))
OdpowiedzUsuńStokrotko, pozdrawiam serdecznei z zimowego Podkarpacia!:-)
Witam Cię serdecznie Olgo!
UsuńFaktycznie, takie zorganiowane wycieczki nie pozostawiają wiele w pamięci.
Ale z Podkarpacia nie masz tak daleko. Zawsze możesz wybrać się indywidualnie z kimś bliskim.
Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do częstych wizyt na moim blogu.
:-)
Nie byłam jeszcze w Kazimierzu.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością wybrałabym się do tego miasteczka :)
Pozdrowienia :)
Jeśli nie masz daleko - to koniecznie się wybierz.
Usuń:-)
Wyczytałam, że Karol Siciński był architektem i wielkim znawcą budowli Kazimierza Dolnego.
OdpowiedzUsuńMyślę że mógł mieć rację pisząc o tej wyrzeżbionej zdradzie.
Swoją drogą Stokrotko - skąd Ty wiesz takie rzeczy?
Pięknej niedzieli Ci życzę.
:-)
Ela
Elu - gdybym uważała że Karol Siciński nie miał racji to nie napisałabym o tym tekstu.
UsuńPytasz skąd wiem?
A tak się jakoś składa...
:-)))
Byłam kiedyś w Kazimierzu, ale niestety nie przyjrzałam się tej kamienicy na żywo. Po przeczytaniu Twojego opisu widzę, że bardzo źle zrobiłam :(
OdpowiedzUsuńAle powiększyłam zdjęcia i obejrzałam :)
Nie rób sobie wyrzutów Magnolio.
UsuńO tym to naprawdę wie niewiele osób.
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Nic na ten temat nie wiem, a całą wiedzę o Miasteczku czerpię z Twoich postów :)
OdpowiedzUsuńKamienica piękna!
Pewnie, że piękna.
Usuń:-)
O sztuce nigdy za wiele. Ciekawa interpretacja postaci, a już myślałam, że tylko nasze seriale i paradokumenty z Polsatu mają patent na wszelkiego rodzaju zdrady. W rzeźbie wygląda to ciekawiej.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz.
UsuńProszę abyś nastepnym razem jakoś się podpisała, żebym wiedziała do kogo się zwracam.
:-)
Najbardziej zasmuciło mnie to smutne drzewko bez poduchy śnieżnej na mrozie. A miało w lutym popadać. Tak samo smutny jest los kariatyd. Te greckie dżwigały na barkach balkony, a nasze zdradę małżeńską. Samo życie !
OdpowiedzUsuńDzięki, że wpadłeś!
Usuń:-)
Aj, aj... dopiero teraz widzę, że nie wklepałam sobie nowego adresu po zmianie... Ale nadrobiłam zaniedbania i lekturę :-). Dziękuję!
OdpowiedzUsuńNie musiałaś nadrabiać.
UsuńDziękuję, że jesteś.
:-)
-- przejrzałam prognozy, może trochę popada bo i u mnie szaro, choć mroźno... pozdrawiam ..
OdpowiedzUsuń-;) -- ciekawe jak ja jutro rano zbiorę "dziecka" do szkoły, ferie u nas właśnie się skończyły... oj
Dasz radę, masz wprawę....
Usuń;_)
Ta wyrzeźbiona zdrada nie daje mi spokoju. Serdecznie Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJest szokująca - prawda?
Usuń:-)
Wiele razy byłam w miasteczku, ale zachwyt zawsze niekończący się. Nigdy nie pomyślałam o tych rzeźbach w kontekście zdrady a przecież jest to ewidentnie widoczne.
OdpowiedzUsuńPamiętam natomiast, że Twój Ojciec miał swój wkład artystyczny w rzeźbach głów w rynku kazimierskim. Serdeczności zostawiam, Jagódko :)
Jesteś niesamowita Anusiu !
Usuń:-)
Bo ja wiem, Stokrotko, że czy to istotnie wyrzeźbiona zdrada? Z jednej strony... jużci że zdrada, skoro Stokrotka o tym tak pisze :-) ale z drugiej... czy podobna aby w Stokrotki Miasteczku społeczność małżeńska posuwała się do tak niecnych występków? :-)
OdpowiedzUsuń... a co do drzewa... gdybym był wróżką, powiedziałbym, że biała sukienka zostanie ubrana w Wielkanoc :-) pozdrawiam
Ale fajnie w poniedziałek od samego rana przeczytać tak sympatyczny komentarz.
Usuń:-)
Piękna kamienica.
OdpowiedzUsuńZgadzam się Tereso.
Usuń:-)
Pewnie nigdzie ... a szkoda!
OdpowiedzUsuńWyjątek ... tak jak wyjątkowe jest Miasteczko...
Usuń:-)