/Ten mój tekst został po raz pierwszy opublikowany na portalu pisarze.pl w dniu 6 maja 2013 roku/
Tekst ten dedykuję JOTCE, która odgadła dwie zagadki z dn. 28.03.18
I.
- Zapraszam serdecznie do jedynego na świecie Muzeum Juliusza Słowackiego – tymi słowami przywitała nas pani Halina – kustosz tego muzeum w Krzemieńcu na Ukrainie.
Muzeum
powstało w 2004 roku. Mieści się w dworku, w którym przez
kilka lat Juliusz Słowacki mieszkał wraz z matką.
Nastrojowe muzeum zawiera przede wszystkim pamiątki po poecie, a
więc autografy i książki Słowackiego, jego rysunki i portrety
malarskie członków jego rodziny. Dworek wyposażony jest w stylowe
meble z epoki.
Dzięki
pięknej, wzruszającej opowieści kustoszki muzeum, która jest
Polką wszyscy zwiedzający przenieśli się w czasy Juliusza
Słowackiego i jego pobytu w Krzemieńcu.
W
pobliżu dworku znajduje się kamień z wyrytym na nim napisem. Z
napisu dowiedzieliśmy się, że kamień postawiono w miejscu
nieistniejącego już domu, w którym urodził się poeta.
II.
Wacław
Szymanowski, który jest twórcą pomnika Fryderyka Chopina
znajdującego się w warszawskich Łazienkach stworzył także
przepiękny pomnik Juliusza Słowackiego. Wykonany z brązu odlew
oraz elementy z chęcińskiego marmuru udało się szczęśliwie
przemycić za granicę w 100- lecie urodzin poety i wbudować w
tylną ścianę lewej nawy kościoła św. Stanisława znajdującego
się w centrum Krzemieńca. Jak niesie wieść pomnik w formie
płaskorzeźby uniknął zniszczenia w 1939 roku, ponieważ udało
się wmówić bolszewikom, że przedstawia on „poetę
rewolucyjnego”.
III.
Krzemieniec
był miastem królewskim Korony Królestwa Polskiego. /Nazwa taka
powstała w czasach rządów Kazimierza Wielkiego/. Początki miasta
związane są z Górą Zamkową, która w późniejszych wiekach
otrzymała nazwę Góry Królowej Bony. Najpierw istniał na górze
gród słowiańskiego plemienia Dulębów, potem odparto tu najazd
mongolskich hord Batu-chana, a także atak Tatarów. Jednak w 1261
roku Daniło Romanowicz Halicki, jako lennik chana zmuszony został
zburzyć wszystkie warownie, w tym krzemieniecką. Dopiero za czasów
Zygmunta Starego zamek został odbudowany, a następnie przekazany w
ręce Królowej Bony. Królowa nadała miastu szereg przywilejów a
jej namiestnicy wzmocnili obronność zamku.
Podobno
królowa Bona nigdy zamku nie odwiedziła, ale do dzisiaj
krzemieńczanie opowiadają jakie to bale wyprawiała ona na zamku i
jak w złotym powozie jeździła skórzanym mostem do klasztoru,
stojącego na sąsiedniej górze Wołowicy.
A
piękna legenda mówi o wspaniałych skarbach zgromadzonych przez
Królową. I o tym, że jej dusza pilnując tych skarbów błądzi
wśród ruin zamku. Mówi się też, że raz w roku na Wielkanoc,
Królowa pojawia się z kluczem do piwnic w ustach. Jeśli znajdzie
się śmiałek, który ją pocałuje, to dostanie się do tych
skarbów. Będzie też mógł je wynieść, ale musi to zrobić
między pierwszym a ostatnim dzwonem na rezurekcję. Jeśli nie zdąży
– zostanie zamknięty ze skarbami na zawsze.
W
1648 roku podczas wojen kozackich zamek został zdobyty przez
pułkownika wojsk Chmielnickiego, Maksyma Krzywonosa. Przestał
pełnić wtedy funkcję obronną i pozostaje w ruinie do dzisiaj.
Od
tego czasu Górę Królowej Bony zdobywają tylko turyści. I stamtąd
podziwiają niesamowitą wprost urodę Krzemieńca nad Ikwą.
IV.
W
XVIII w. powstało w Krzemieńcu Kolegium Jezuickie. Po kasacie
zakonu zostało ono przejęte przez Komisję Edukacji Narodowej, a w
1805 r. założono w budynkach poklasztornych słynne Liceum
Krzemienieckie. Zostało założone przez hr. Tadeusza Czackiego,
przy znacznym poparciu księcia Adama Czartoryskiego i Hugo
Kołłątaja. Była to szkoła średnia o tak wysokim poziomie
nauczania, że w krótkim czasie otrzymała rangę szkoły wyższej.
Szkoła dysponowała świetnym zapleczem doświadczalnym i
wyposażeniem dydaktycznym, a przede wszystkim słynną biblioteką –
był to księgozbiór króla Stanisława Augusta Poniatowskiego
kupiony przez hr. Czackiego i uzupełniony przez liczne darowizny i
zapisy znanych rodów magnackich i szlacheckich.
Liceum
Krzemienieckie uzyskało miano Aten Wołyńskich.
----------------------------------------------------------------
P.S. Zdjęcia Muzeum Słowackiego, Góry Królowej Bony i Liceum Krzemienieckiego są mało atrakcyjne, bo były robione w deszczu i na wietrze.
Ciąg dalszy nastąpi...
----------------------------------------------------------------
P.S. Zdjęcia Muzeum Słowackiego, Góry Królowej Bony i Liceum Krzemienieckiego są mało atrakcyjne, bo były robione w deszczu i na wietrze.
Ciąg dalszy nastąpi...
zazdroszczę Ci tych podróży:))...w czasie w takich miejscach stan skupienia czasu równy jest stanowi skupienia zwiedzających:))
OdpowiedzUsuńMasz rację Czesiu. A na tej wycieczce byli prawie sami poloniści i historycy i to bardzo utytułowani. Na dodatek z korzeniami kresowymi.
UsuńI znowu jeden z najwartościowszych Twoich tekstów.
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami
Ojtamojtam...
UsuńStary tekst
:-) :-) :-)
Ze mną jest taki kłopot, że ja ... za dużo wiem, i nie wiem, o czym pisać. To może przykra anegdota o barbarzyństwie Rosjan. Po Powstaniu Styczniowym Liceum Krzemienieckie zostało zamknięte, całą jego bibliotekę, zbiory muzealne, wspaniałą kolekcję starożytnych numizmatów, wraz z profesorami przewieziono do Kijowa, tworząc tam Uniwersytet Św. Włodzimierza.
OdpowiedzUsuńI teraz ta właśnie przykra anegdota, 5 lat później ww. Uniwersytet Kijowski postanowił wywieźć z Kamieńca ogród botaniczny. Przyjechało wojsko, wykopało rośliny, załadowało na furmanki i pojechało. Obok nich biegł tylko jeden człowiek krzyczący z rozpaczy, to był Willibard Besser, profesor botaniki.
Nie pogniewasz się Stokrotko, że ściągnę do swojego blogu Twój pomysł?
Torlinie - znacznie lepiej wiedzieć więcej niż mniej.
UsuńNa tej wycieczce dowiedzieliśmy się też i tego, co napisałeś o losie Liceum Krzemienieckiego.
A o jakim moim pomyśle piszesz? O moim tekście? Napisałam go już parę lat temu. Druga część będzie w niedzielę.
Czy na tych wycieczkach na Kresy pokazują ludziom tylko i wyłącznie polskie zabytki? Tak pytam, bo panuje opinia, że są to dość specyficzne wycieczki, na których zwiedza się tylko i wyłącznie polskie pozostałości, zupełnie pomijając przeszłość "autochtonów" tak jakby ona nie istniała.
OdpowiedzUsuńWprawdzie pół mojej familii z kresów rodem ale mnie jakoś nigdy w tamte strony nie ciągnęło.Wiem- jestem dziwna i mało uczuciowa.
Słowacki był dość osobliwą postacią, wiecznie w cieniu Mickiewicza a do tego ta jego "inność" starannie ukrywana przez pózniejszych biografów.
Miłego;)
Polskie biura podróży organizują wycieczki szlakami polskimi. Jakie wycieczki organizują ukraińskie i czy wogóle organizują - tego nie wiem. Poza tym na Kresach wszystko albo prawie wszystko co piękne i interesujące jest związane z Polską.
UsuńA Słowackiego bardzo lubię i cenię - pomimo tego, że cierpiał na kompleks Edypa...
Buźka.
To ja jeszcze podpadnę- wolę Słowackiego niż Mickiewicza.
UsuńNo to jednak prawda, że te wycieczki są bardzo jednostronne.
Tak samo przez lata funkcjonowały wycieczki izraelskie w Polsce, żadnego kontaktu z Polakami. Ale to nie jest wina tylko strony polskiej, ale też ukraińskiej (białoruskiej, litewskiej, łotewskiej, mołdawskiej), to oni muszą wyjść z inicjatywą. Polacy długo tłumaczyli stronie izraelskiej, że młodzież izraelska musi poznać również nowoczesną Polskę, mieć kontakt z rówieśnikami. Sytuacja nie jest może doskonała, ale znacznie się poprawiła. A co robią Litwini, abyśmy poznali prawdziwą Litwę?
UsuńLubię obydwu, chociaż przyznaję, że drugiego takiego dzieła jak "Pan Tadeusz" Słowacki nie popełnił. Od młodości jestem zakochany w kompletnie zapomnianym dziele Słowackiego "Anhelli", na podstawie tego dzieła powstał jeden z najpiękniejszych obrazów w historii polskiego malarstwa (moim zdaniem):Jacek Malczewski „Śmierć Ellenai”, pisałem o nim TU.
A ściągnę od Ciebie Stokrotko profesora, już siadam do pisania notki.
Anabell - wcale mi nie podpadłaś, bo ja też wolę Słowackiego.
UsuńA najbardziej cenię Czwartego Wieszcza czyli Wyspiańskiego.
Torlinie - a ja najbardziej cenię :"Dwa razy księżyc odmienił się złoty...."
UsuńRozumiem Torlinie, że ściągasz tylko myśl żeby napisać o jakimś profesorze...
No zobacz:
Usuń1. Zawsze myślałem, że czwartym wieszczem jest Norwid. I żeby nie było, że ja nie cenię Wyspiańskiego, bo wiesz świetnie, że "specjalizuję się" w Młodej Polsce, a "Wesele" jest moim ukochanym dramatem (a film filmem).
2. Mimo wszystko uważam, że Mickiewicz napisał większe dzieła i znakomitsze wiersze. I żeby nie było, że ja nie cenię Słowackiego. Może być, że jedna dziewczyna jest ładniejsza od drugiej i obie są śliczne.
3. Ciekawostka, wiesz o tym, że Słowacki, w przeciwieństwie do Mickiewicza, napisał wiersz dla dzieci?
4. A wiesz o tym, że Słowacki napisał XIII księgę "Pana Tadeusza"? Bo o Fredrze boję się napisać.
5. Tak chodziło o Profesora, przypomniałaś mi go. Chciałem go umieścić na swojej liście Prawdziwych Polaków.
Torlinie!
UsuńWg. mnie Wieszczami byli: Norwid, Mickiewicz, Słowacki i Wyspiański. /kolejność dowolna/
Zajrzę jutro bo właśnie wróciłam z działki na której okropnie się napracowałam.
Stokrotko dzięki Twoim książkom i blogowi zwiedzilam już kawał świata.
OdpowiedzUsuńPięknego weekendu Ci życzę.
Ela
Jaki tam kawał Elu?
UsuńNajwyżej kawałeczek...
:-)
Ja tez zwiedzam z Toba swiat i to pokazany w atrakcyjnej formie. Wydaje mi się, ze na swoim blogu nie trzeba "obiektywnie" pokazywać swiat - caly urok w subiektywnym spojrzeniu, pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie Małgosiu na ciąg dalszy.
Usuń:-)
Legendy dodają uroku miejscom, a mnie zawsze żal tych ruin...stan niektórych jednak uniemożliwia odbudowę.Więcej szczęścia mają budowle sakralne :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację, poczułam się królewsko:-)
To zapraszam Cię po królewsku na drugą część.
Usuń:-)
Ach, przeniosłam się na chwilę do tych stron, których nigdy nie widziałam. Dzięki Tobie są mi bliższe. Tak by się chciało jeszcze je zobaczyć (ciągle nie tracę nadziei, że to jest możliwe). Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHaniu - nadal są organizowane wycieczki na Kresy.... ale jak tam teraz jest - szczególnie na Ukrainie ... to trudno mi powiedzieć.
UsuńSerdeczności.
Ile byłoby cudowności na Świecie, gdyby nie te debilne wojny!
OdpowiedzUsuńSłusznie prawicie Wojciechu...:-))
Usuń"Bo tam gdzie Ikwy srebrne fale płyną,/ Byłem ja niegdyś, jak Zośka, dzieciną..."
OdpowiedzUsuń"W pamiętniku Zofii Bobrówny" Juliusz Słowacki
Bardzo Ci dziękuję za ten cytat Anno.
Usuń:-)
"Bo tam, gdzie Ikwy srebrne fale płyną,
OdpowiedzUsuńByłem ja niegdyś, jak Zośka, dzieciną."
Magia "kraju lat dziecinnych" pozostaje w nas na zawsze. Ta, opisana przez poetów, udziela się zwiedzającym miejsca ich urodzenia i wychowania.
Masz rację Halinko.
UsuńA Ty już znowu w Landach jesteś?
:-)
Jestem w domu. Obce Landy powoli odchodzą do historii. Smutne, ale takie jest życie.
UsuńRóżnie w życiu bywa - sama wiesz najlepiej ...
UsuńCzekam zatem na ciąg dalszy!:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Zapraszam :-)
UsuńPolecam zainteresowanym tematem relacji polsko-ukraińskich w Krzemieńcu książkę pt"Dialog dwóch kultur" Praca zbiorowa pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP oraz Ministra Kultury Ukrainy.
OdpowiedzUsuńSztuka i Kultura ponad waśniami narodowościowymi.
Ps. W budynku dawnego Liceum Krzemienieckiego znajduje się dzisiaj Wyższa Szkoła Humanistyczno -Pedagogiczna im.Tarasa Szewczenki.
Wybacz mi moje trzy grosze,Stokrotko.
Liiviio - ja się nie gniewam, tylko bardzo Ci dziękuję za te wiadomości.
UsuńZapraszam na ciąg dalszy.
Pięknie piszesz.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję.
UsuńByłam u Ciebie i przeczytałam.
Dla mnie poezja mogłaby nie istnieć. A już romantyczny bełkot to szczególnie powinien być zakazany. Jakby się autorzy czegoś naćpali, a program szkolny bezmyślnie każe te pomyje umysłu wielbić. O, żebym kiedyś dożył tej pociechy, aby te śmieci przepadły na wieki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Prowokujesz Vulpianie, prowokujesz.
UsuńChociaż ja nie piszę w tym tekście tylko o poezji.
Pozdrawiam
Szkoda, że Krzemieniec leży tak daleko od Lwowa, bo można by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mario - w czasie 12 dniowej wycieczki po Ukrainie byliśmy prawie wszędzie tam gdzie była kiedyś Polska. Także kilka dni we Lwowie.
UsuńPozdrawiam.
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńTa ja może tak po Słowack(iem)u zagaję:
"W ciemnościach postać mi stoi matczyna,
Niby idąca ku tęczowej bramie.
Jej odwrócona twarz patrzy przez ramie,
I w oczach widać, że patrzy na syna."
(W ciemnościach..."
Pozdrawiam:)
Bardzo bardzo matkę kochał....
UsuńSerdeczności Leno.
:-)
Trochę przykro, że miejsca urodzin całej wielkiej trójcy romantyków są poza granicami współczesnej Polski. Na Białorusi, na Ukrainie, a nawet we Francji... Nie żebym chciał anektować te kraje, ale trochę przykro...
OdpowiedzUsuńBojo- umarli też poza Polską.
UsuńAle byli Polakami.
Podoba mi się ta królowa Bona odwiedzajaca ruiny zamku i liceum krzemienieckie. Jak zwykle mnóstwo ciekawostek i komentzrzy, chociaż nie podzielam zdania Vulpiana, który uważa że tylko on ma rację, zwłaszcza jeśli chodzi o programy nauczania. Z ciekawością czekam na drugo odcinek.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz i zapraszam jutro na ciąg dalszy.
Usuń