Po
dwunastu godzinach nieobecności wracałam okropnie zmęczona do
domu, gdy w okolicach trawniczka dla piesków zaczepiła mnie
sąsiadka. Była oczywiście ze swoim ślicznym pudelkiem.
- Jak to dobrze, że panią spotykam – rzuciła się na mnie z wielką serdecznością… Bo już się dowiedziałam wszystkiego…
- …
- Bo ta pani, do której zawsze chodziłyśmy, to teraz przeniosła się pod miasto…. Ale tam można dojechać, tylko zapomniałam jakim autobusem… ale potem sprawdzę … to jak się następnym razem spotkamy to pani powiem…
- …
- No więc ta pani musiała się przenieść pod miasto, bo odziedziczyła dom… no i też mówiła, że w tym domu są lepsze warunki… i ogród jest …. Tak, że klienci będą mogli sobie pobiegać oczekując na wizytę u niej i nie będą musieli się gnieść w tej poczekalni co zawsze… bo to było okropnie męczące, prawda?
-…
- Cena pozostaje taka sama… nawet ta pani mówiła, ze stałym klientom i tym co mają do niej daleko to rabatu udzieli…
-…
- Tak, czy inaczej warto do tej pani jechać bo ona pięknie strzyże… i potem moja Funia jak wychodzi na spacerek to ma wyjątkowe powodzenie…
-…
- Albo inaczej zrobimy… jak będę się następnym razem z Funią wybierała to zapukam do pani… to może pojedziemy razem… tylko trzeba będzie wcześniej zadzwonić i umówić się na wizytę….ale ja mam w domu tę nową wizytówką … no i może nam rabatu udzieli… bo będzie miała dwa pieski za jednym razem…
------------------------------------------------------------------------------------
Weszłam do mieszkania i zapytałam tego faceta siedzącego przed telewizorem:
- Słuchaj, czy my mamy jakiegoś pudelka, o którym ja nic nie wiem?
- A ty to znowu chcesz się ze mną rozwodzić, czy tylko migrenę będziesz miała? – zapytał bardzo spokojnie.
-------------------------------------------------------------------------------------
No bo my nigdy nie mieliśmy i nadal nie mamy żadnego pudelka.
-----------------------------------------------------------------------
Dopisek z godz. 18.20:
Niektórzy z Was pamiętają może, że przez 14 lat miałam przepiękną suczkę o imieniu Lassie. Poświęciłam jej tekst pt: "JEJ PORTRET" w książce pt: "Zwariowałam".
- Jak to dobrze, że panią spotykam – rzuciła się na mnie z wielką serdecznością… Bo już się dowiedziałam wszystkiego…
- …
- Bo ta pani, do której zawsze chodziłyśmy, to teraz przeniosła się pod miasto…. Ale tam można dojechać, tylko zapomniałam jakim autobusem… ale potem sprawdzę … to jak się następnym razem spotkamy to pani powiem…
- …
- No więc ta pani musiała się przenieść pod miasto, bo odziedziczyła dom… no i też mówiła, że w tym domu są lepsze warunki… i ogród jest …. Tak, że klienci będą mogli sobie pobiegać oczekując na wizytę u niej i nie będą musieli się gnieść w tej poczekalni co zawsze… bo to było okropnie męczące, prawda?
-…
- Cena pozostaje taka sama… nawet ta pani mówiła, ze stałym klientom i tym co mają do niej daleko to rabatu udzieli…
-…
- Tak, czy inaczej warto do tej pani jechać bo ona pięknie strzyże… i potem moja Funia jak wychodzi na spacerek to ma wyjątkowe powodzenie…
-…
- Albo inaczej zrobimy… jak będę się następnym razem z Funią wybierała to zapukam do pani… to może pojedziemy razem… tylko trzeba będzie wcześniej zadzwonić i umówić się na wizytę….ale ja mam w domu tę nową wizytówką … no i może nam rabatu udzieli… bo będzie miała dwa pieski za jednym razem…
------------------------------------------------------------------------------------
Weszłam do mieszkania i zapytałam tego faceta siedzącego przed telewizorem:
- Słuchaj, czy my mamy jakiegoś pudelka, o którym ja nic nie wiem?
- A ty to znowu chcesz się ze mną rozwodzić, czy tylko migrenę będziesz miała? – zapytał bardzo spokojnie.
-------------------------------------------------------------------------------------
No bo my nigdy nie mieliśmy i nadal nie mamy żadnego pudelka.
-----------------------------------------------------------------------
Dopisek z godz. 18.20:
Niektórzy z Was pamiętają może, że przez 14 lat miałam przepiękną suczkę o imieniu Lassie. Poświęciłam jej tekst pt: "JEJ PORTRET" w książce pt: "Zwariowałam".
Ech, taaaak.... Miłość do pieska i rozum na chwilę pomiesza, pomyli sąsiadkę, ja to rozumiem. Moja Lara wprawdzie do fryzjera nie chodzi, ale ma powodzenie całkiem, całkiem. I te oczy, które nie mogą kłamać, i to ogromne przywiązanie. Buziaki zasyłam, Jagódko :)
OdpowiedzUsuńAnusiu - my rozumiemy, że można zwariować jak się ma super-pieseczka - prawda?
Usuń:-)
CUDNE.
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
Marek
To rozumiem, że obleci???
Usuń:-) :-) :-)
Najlepszy jest ten "facet siedzący przed telewizorem":-)))
OdpowiedzUsuńPięknego dnia Stokrotko!
Ela
Na szczęście nie siedzi przed tym telewizorem cały dzień.
Usuń:-)
Ale nie jest powiedziane, że nigdy nie będziesz miała pudelka- niezbadana i nieznana jest nasza przyszłość.
OdpowiedzUsuńGdyby mi ktoś rok temu powiedział, że osiedlę się tu gdzie jestem to nie uwierzyłabym mu, no a popatrz co się porobiło;)))
Ciekawa jestem wśród kogo owa pudliczka miała taki wzrost powodzenia po strzyżeniu? Bo pieskom to raczej obojętna jest suczkowa fryzurka, one raczej kierują się zapachem.
Twój mąż to oaza spokoju, jak widać.
Miłego;)
PO pierwsze to przyrzekłam Lassie, że jej nie zdradzę.
UsuńPo drugie -ta pani od pudelka to z pewnością jednak przesadza.
Po trzecie - ten pan przed telewizorem to wcale nie jest oazę spokoju.
Poza tym wszystko się zgadza!
:-)
Ja bym bronił sąsiadki. Tobie się nigdy nie zdarzyło pomylić osób? Jak wiesz mam cztery wnuczki, ale dwie są istotne - te mieszkające ze mną w jednym domu. Otóż każda z nich ma dwie ukochane przyjaciółki i na okrągło bywają u siebie. To daje 8 sztuk rodziców, czyli 4 mamy i 4 ojców. Już kilka razy źle przypisałem dzieci do rodziców (albo na odwrót - rodziców do dzieci). Mylą mi się, że nie wspomnę o imionach rodziców (dziecięce pamiętam).
OdpowiedzUsuńTorlinie - ale ja przecież ani nie krytykuję ani nie obśmiewam sąsiadki.
UsuńWszystko się zdarzyć może.
Kocham psy ale nie koty ja jestem dziewczyną która nie lubi kotów
UsuńFajnie...
Usuń:-)) Urocze :-)
OdpowiedzUsuńW każdym razie fajne - prawda???
UsuńWszystko jeszcze przed Tobą, to może i pudelek też :)
OdpowiedzUsuńA może masz jakiegoś sobowtóra w okolicy i nic o tym nie wiesz ;p
Cudna historia, do uśmiechnięcia się! :D
Już raczej pieseczka nie będę miała Roksanno.
UsuńLassie by mi tego nie wybaczyła.
:-)
Uczyniłas mój dzień wesołym :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy Anno.
Usuń:-)
Stokrotko, pudelka nie masz, ale może masz innego pieska :-)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się, ale w Twojej sytuacji (długa nieobecność i zmęczenie) pewnie nie było Ci do śmiechu...
Magnolio - już miałam najpiękniejszą i najmądrzejszą na świecie suczkę. Zobacz na drugim zdjęciu.
Usuń:-)
Z takim pudelkiem jak na zdjęciu, to wstydziłabym się wyjść na spacer...
OdpowiedzUsuńAsiu to nie ten piesek co na zdjęciu.
UsuńAle tamten też śmieszny.
Nie lubię robienia ze zwierząt pajaców, zwierzęta tez mają swoją godność...dlatego nie chodzę do cyrku.
UsuńJa też nie chodzę do cyrku. To znaczy byłam w życiu tylko dwa razy z dziećmi. Ale one też więcej już nie chciały tam pójść.
UsuńWiesz, może jeszcze o czymś nie wiesz, ale Sąsiadka już wie;]
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Sugerujesz, że nie zauważyłam że mi się w domu pudelek plącze pod nogami???
Usuń:-)
A może to znak Boży, żeby mężowi życie uratować? Takie siedzenie przed telewizorem to podobne niezdrowe jest, a piesek, raczej z tych większych :), skutecznie by go uruchomił.
OdpowiedzUsuńSzarabajko - po pierwsze to nie taki piesek co na zdjęciu na górze, a po drugie mieliśmy przez 14 lat dużego psa z którym trzeba było biegać i biegać...
UsuńPani Sąsiadce coś się zdaje się pomieszało ;) już myślałem, że mój Buddy będzie miał nowego kolegę... No nic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy z Buddym cieplutko :)
Ależ mnie ucieszyła Twoja wizyta Celcie.
UsuńUściskaj serdecznie Buddiego ode mnie.
Serdeczności
Pani najwyraźniej coś się pomyliło. Pewnie lepiej pamięta psa niż jego właścicielkę.
OdpowiedzUsuńA może warto rozważyć powiększenie rodziny o pupila?
Pozdrawiam wiosennie!
Halinko - pamiętasz jak pisałam o Lassie.? Przyrzekłam jej, że nie będę już miała żadnej innej psinki.
Usuń:-)
Stokrotko, to znak z niebios, że musisz sobie sprawić, może nie koniecznie pudelka, ale jakiegoś czworonoga na pewno :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - nie będziemy zdradzać naszej Lassie, bo ona była wyjątkowo mądra i piękna.
Usuń:-)
Przepiękna historia z pudelkiem w tle. :) .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stokrotko. :) .
Trochę śmieszna - prawda?
UsuńMoże raczej zabawna? :) .
UsuńMasz rację.
Usuń:-)
Kochana!
OdpowiedzUsuńDobry fryzjer i odpowiednie strzyżenie, to jest to:)
Słonecznie pozdrawiam:)
I od razu Funia ma powodzenie - prawda???
Usuń:-)
Stokrotko, Ty jesteś ruchliwa, ale temu panu przed telewizorem piesek sprawilby dużo radości/ale nie taki dziwoląg jak na zdjęciu!/Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu Kochana - my przez 14 lat mieliśmy Lassie, z którą biegaliśmy po parkach i polach.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Ja bym tam poszukał. Może jednak jakiś pudelek szwenda się po mieszkaniu!
OdpowiedzUsuńChyba że jakiś taki malusieńki ...
Usuń:-))
Takie są najsmacz ..., tzn. najładniejsze :))
Usuń:-)
Usuńno tak... skoro pudelek, to tylko Funia... bo jak inaczej dać na imię takiemu pudelku?...
OdpowiedzUsuńokay... to jeszcze jest łatwe do pojęcia... ale tego, że "Funia" to zdrobnienie od "Henryka" nigdy nie potrafiłem pojąć i nie pojmę...
p.jzns :)...
Czyli Funia i Henryka to jedno i to samo?
UsuńKONIEC ŚWIATA!!!
:-)
też nie mogłem tego wtedy pojąć, ale z faktami nie mogłem dyskutować... za małolata mieliśmy taką sąsiadkę, pracowała w pobliskim sklepie i gdy byłem wysyłany po zakupy spożywcze, to się szło "do pani Funi"... próbowałem dociec i tak na logikę najbardziej pasowało mi "Stefania", ale po pewnych zabiegach śledczych okazało się, że jednak owa pani ma na imię "Henryka"... szok był drobny, zaiste...
UsuńCudne!!!
Usuń:-)
rozmowy z sąsiadami uświadamiają, kim jesteśmy:))
OdpowiedzUsuńWracając do psów: taki pudelek to po prostu Funia, pies to zupełnie co innego
I to jest najsłuszniejsza racja Czesiu :-))
Usuńpudelek płci męskiej to może być tylko "Tofik"...
UsuńI wszystko już jest jasne :-)
Usuńświetnie napisane! :) a Lassie warta wspomnienia, przecież lata całe z Wami była! a jaka piękna na dodatek :)
OdpowiedzUsuńLassie nie ma już z nami ponad 9 lat. A że zdjęcie było robione na działce, więc ciągle jak tam jesteśmy to ją jeszcze widzimy jak sobie biega albo dostojnie siedzi...
Usuń:-)
Mnie najbardziej ubawiła reakcja Pana Stokrotka: rozwód, czy migrena...;o) Ma Chłopak podejście do Kobiet...;o)
OdpowiedzUsuńTylko go nie przeceniaj:-)))
UsuńKiedyś wyprałem swojego, niezwykle futrzastego psiowego:
OdpowiedzUsuńhttps://bezkomentarza.wordpress.com/2014/01/14/nazywam-sie-kajtek/
w "ludzkim" szamponie (bo zabrakło psiowego). Efekt był wspaniały. Kajtek zrobił się puszysty, pachnący i ... dwa razy większy. Wyszliśmy na spacer, ale żadna z jego ukochanych suczek go nie poznała. Wszystkie szczerzyły kły, a jedna nawet go pogryzła. Kajtek był zrozpaczony, ja też, ale na szczęście psiowy sam znalazł rozwiązanie, po prostu wytarzał się w pierwszym napotkanym bajorku. Gdy potem spłukałem go w wannie wszystko wróciło do normy.
Nie aktywowałem linka, więc tutaj się poprawiam:
Usuńhttps://bezkomentarza.wordpress.com/2014/01/14/nazywam-sie-kajtek/
To najlepszy dowód że psy maja słaby wzrok za to najlepszy węch i dobry słuch.
UsuńPrzeczytałam z przyjemnością
UsuńPiękny tekst.
:-)
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńLubię pieski wszelakie. Pudelki, wyżły, brytany i jamnikiem nie wzgardzę.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Fajnie że wpadłeś Michale!!!
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńWłaściwie - posiadanie pudelka bądź nie - nie jest najistotniejsze. Najważniejsze, że groomerka nie zniknęła bez śladu:)
Pozdrawiam:)
No pewnie.
UsuńA ja przy okazji nauczyłam się od Ciebie nowego słowa.
:-)
W takim razie nie masz wyjścia, musisz sobie kupić pudelka;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie kupię Anno bo obiecałam kiedyś Lassie że będzie zawsze jedna, jedyna...
UsuńCiekawe wydarzenie.
OdpowiedzUsuńPani się okazała przydatna; przynajmniej miałaś temat na post :)
Masz rację Hanno.
UsuńDziękuję Ci
Jeszcze dzisiaj tylko pozdrawiam, zaległości w czytaniu zacznę odrabiać za tydzień...
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozdrowienia i czekam na Twój powrót.
Usuń:-)
Ale sytuacja. @_@
OdpowiedzUsuńDziś zachwycałem się w parku jamniczką młodziutką, dawno nie widziałem tak wspaniale utrzymanego zwierzaka pod względem kondycji, wyglądu, sierści, zachowania itd. :)
Pozdrawiam!
Prawda, że fajna sytuacja???
Usuń:-)
U nas zdecydowana większość naszych piesków, to te porzucone i błąkające się. Ostatni nasz piesek został znaleziony razem z matką i rodzeństwem przez panią weterynarz w lesie. Pieski były zaniedbane i wychudzone. Nasza Fionka jako mały szczeniaczek trafiła na przechowanie do naszej wnuczki, a później pojawiła się u nas i już została. Dziś jest to duża suka z gęstym rudym futrem. Zawsze jest spragniona pieszczot i głaskania. Zrobię jej kiedyś zdjęcie i wstawię do bloga.
OdpowiedzUsuńKoniecznie ją sfotografuj. Jestem ciekawa jak wygląda.
UsuńA u nas jedne psy mają bardo, bardo źle, bo ludzie się nad nimi znęcają, a inne traktowane są lepiej od ludzi.
Dziękuję za wizyty u mnie i serdecznie Cię pozdrawiam.
-- tak naprawdę to bym nie chciała mieć pudelka, biegać po fryzjerach i robić z niego "wypieszczonego pupilka pani".... podobnie jak Ty wracam pamięcią do swojego starego przyjaciela, który odszedł... był bardziej wierny, niż niejeden człowiek...
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam..
Wiesz dobrze Alinko że całkowicie się z Tobą zgadzam.
UsuńWszystkiego dobrego :-)
Jeszcze raz ja i to konkretnie... a może... a może Ty, Stokrotko, naprawdę masz tego pudelka, albo inne szczekające zwierzę, o którym nic dotąd nie wiedziałaś? :-)
OdpowiedzUsuńByło na poważnie, a teraz żartobliwie... czasami takie strzyżenie ma sens, nie żeby od razu na pudla, bo na nim zwykle się eksperymentuje fryzury rodem z innej planety, ale ze wychodzą z tego owieczki, to inna sprawa.
Natomiast nie masz pojęcia, jak moja Adelka ceni sobie swoją fryzjerkę, choćby za to, że po wizycie u niej włosy nie zachodzą jej na oczy. No cóż, są psy, których w ogóle się nie strzyże, ale są i takie, które bez tej opieki wyglądałyby jak... ech nie będę denuncjował tej sejmowej pani,
Twoja Adelka prosto od fryzjera jest przecudnej urody :-))
UsuńPrzypomniała mi się reklama z Beatą Tyszkiewicz: ale czy ja tu byłam z pieskiem czy bez pieska? Może jednak masz gdzieś pudelka, Stokrotko:)
OdpowiedzUsuńMoże Iwonko?
UsuńAle ja jestem bardzo roztargniona i nie zauważam go...
Znam to 🐶🐕🐩🦮🐕🦺
OdpowiedzUsuńNadia
Fajnie..
UsuńStokrotka