Prawie w tym pałacu, …….który był własnością Michała Poniatowskiego – brata ostatniego króla Polski.
/Bywał też ten pałac mieszkaniem samego Stanisława Augusta Poniatowskiego./
Później
pałac odziedziczył książę Józef Poniatowski. Jego osobisty
apartament mieścił się w parterze prawej oficyny.
Następnie
pałac otrzymała w dożywocie siostra księcia Pepi – Teresa
Tyszkiewiczowa, potem Anna Tyszkiewiczowa, która wystawiła piękną
bramę wjazdową z napisem „Poniatowskiemu”.
Potem pałac
przeszedł w ręce Potockich.
Pałac
w Jabłonnej, który powstał według projektu Dominika Merliniego
otacza angielski park krajobrazowy, który w miejsce dawnego ogrodu
barokowego stworzył Szymon Bogumił Zug.
W
1944 roku pałac został spalony przez wojska niemieckie.
Po
wojnie został odbudowany a od 1953 roku znajduje się w nim siedziba
Polskiej Akademii Nauk.
Ale ja nie o pałacu chcę pisać....
----------------------------------------------------
----------------------------------------------------
W
dniu 6 kwietnia o godzinie 18.00 prawie w pałacu w Jabłonnej pod
Warszawą miał miejsce wernisaż obrazów pt: "Białe na białym”
Prawie w pałacu...bo z okien sali, w której prezentowano ciekawe obrazy widać było pałac.
Prawie w pałacu...bo z okien sali, w której prezentowano ciekawe obrazy widać było pałac.
Więc
tak jakby w oficynie pałacu…
A
nawet lepiej – bo w budynku stojącym naprzeciwko pałacu, z
którego wszystkich okien rozpościera się widok na pałac i park…
Gdy
weszłam na salę /a tak się złożyło. że przyszłam pierwsza i
zastałam tam tylko organizatora wernisażu/ od razu rzuciły mi się
w oczy dwa obrazy. Te właśnie. Ten na górze ma tytuł „Guru”,
ten na dole „Panna młoda”.
Autorka - Joanna Rodowicz
Autorka - Joanna Rodowicz
Potem
zaczęli przychodzić twórcy obrazów i zaproszeni goście.
A
potem było bardzo miłe „parę słów’ wygłoszone przez
organizatora, lampka wina, zdjęcia, rozmowy z twórcami.
Pisząca
te słowa stała cichutko pod jednym z okien z widokiem na pałac i
podziwiała...
Joanna
Rodowicz, która była jedną z głównych bohaterek tego
spotkania usłyszała wiele słów uznania.
Joanna miała na szyi piękny amulet a w rękach trzymała czerwone stokrotki.
Joanna miała na szyi piękny amulet a w rękach trzymała czerwone stokrotki.
Ale
oddam głos Jej właśnie, bo to Ona udzieliła przepięknego
wywiadu, który znajduje się w ostatnim numerze miesięcznika
„Mława Life"./ Joanna 20 lat temu opuściła Warszawę i zamieszkała
pod Mławą/.Wywiad ma tytuł "Skarb wyobraźni"..
Oto dwa cytaty z tego wywiadu:
" Moje poszukiwania artystyczne spowodowały powstanie nowej techniki łączącej malarstwo z rzeźbą."
"To już jest ponad 100 portretów i dwa razy tyle szkiców ulicznych wymagających realistycznego sposobu malowania. Mam też około 60 obrazów plenerowych. Jest to zazwyczaj pejzaż i architektura"
"To już jest ponad 100 portretów i dwa razy tyle szkiców ulicznych wymagających realistycznego sposobu malowania. Mam też około 60 obrazów plenerowych. Jest to zazwyczaj pejzaż i architektura"
Ale
to nie wszystko. Dodam, że Joanna, którą nazywam „człowiekiem
renesansu” nie tylko maluje i rzeźbi, ale też pisze opowiadania,
prowadzi blog i udziela się w rekonstrukcjach historycznych. A
kiedyś projektowała i tworzyła biżuterię. Była też scenografką
w telewizji i dyrektorem działu promocji Muzeum Narodowego.
Zdarza się jej tez napisać wspaniałą recenzję książki – tak jak to zrobiła w przypadku „Mojego warszawskiego zwariowania”.
Zdarza się jej tez napisać wspaniałą recenzję książki – tak jak to zrobiła w przypadku „Mojego warszawskiego zwariowania”.
Joanna
to nie tylko osoba niesamowicie i wszechstronnie uzdolniona, ale też
osoba niezwykle pracowita.
A
przy tym bardzo skromny człowiek – żona, matka, babcia...
Jeszcze
tylko dodam, że namalowała także moje wnuki. I mamy w rodzinie jej
trzy wspaniałe obrazy:„Zimowe brzozy”, „Ciechana” i
„Ciuchcię".
Mogłabym
więc powiedzieć, że Joanna jest moim "nadwornym" malarzem. Ale z
pewnością nie tylko moim. /Mam nadzieję, że się za to określenie na mnie nie pogniewa./
Joanna Rodowicz tworzy przepięknie. A jej twórczość wzbudza powszechny zachwyt.
I
to wszystko prawda. Naprawdę niczego nie zmyśliłam.
Joanna Wspaniała
O zmyślanie nawet Cię nie podejrzewam, zaiste kobieta renesansu, podziwiam szczerze, na blog zaglądałam. Udziału w wernisażu Ci zazdroszczę, jeszcze w takim otoczeniu:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam obie panie pięknie i dziękuję za powiew wielkiego świata o poranku:-)
Asiu - Joanna jest niesamowita.
UsuńA przy tym pracowita jak mróweczka!!!
:-)
1.O kurczę blade... ale Ty masz znajomości!!!
OdpowiedzUsuń2.A te stokrotki to skąd były?
3.A na mój wernisaż przyjdziesz?
:-) :-) :-)
Marek
ad. 1 - niedługo pęknę z dumy!!!
Usuńad. 2 - stokrotki pewnie z łąki były :-)
ad. 3- pewnie że przyjdę. A gdzie i kiedy???
:-) :-) :-)
Odwiedzamy się z Joanną na naszych blogach. Niestety, od kiedy wywalono mnie z ZAKR za niepłacenie składek (Związek Polskich Autorów i Kompozytorów), to już w stolicy w ogóle nie bywam, choć mam tam rodzinę. Nie utrzymuję jednak z nią kontaktów.
OdpowiedzUsuńOsobiście czeka mnie, Stokrotko, równie miła uroczystość - benefis 45 lecia dziełalności artystycznej( za mniej więcej dwa tygodnie).
całuski
Klaterku - żebyś wiedział jak bardzo żałuję, że Twój benefis będzie tak daleko ode mnie. Nie da rady przybliżyć go do Warszawy?
UsuńTeż całuski przesyłam...
Trochę Ci zazdroszczę Stokrotko bywania w takich pięknych miejscach wśród wspaniałych ludzi, a artystycznym klimacie...
OdpowiedzUsuńMario - to był piękny, ale bardzo skromny wernisaż na który przyjechałam sobie autobusem podmiejskim z Warszawy i tak samo wróciłam. Ale warto było tam pojechać.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję za wizytę.
Powiem kultury od rana;) Bardzo miłe uczucie:)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za wizytę.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Stokrotko, Ty wiesz czym mi można zrobić radość!!!
OdpowiedzUsuńFakt, Joasia jest niesamowitą osobą, taką "zwyczajną" i "nadzwyczajną" jednocześnie.I też mam w pokoju portrety rysowane Jej ręką- obu Krasnali i mego męża, a mój wisi w męża pokoju. A w gabinecie mego zięcia wisi portret mojej córki z dwójką Krasnali. Czy wiesz, że dopiero wtedy poczułam się tu jak w domu, gdy zawisły te portrety?
To tak, jakby i "kawałeczek" Joasi tu był ze mną.
Ogromnie spieszyłam się z tym amuletem, odetchnęłam gdy dostałam wiadomość,że dotarł na miejsce.To znów był jakiś wewnętrzny przymus-ten projekt i jego wykonanie.
A pałac w Jabłonnej jest naprawdę ładny, tylko nie wiem komu teraz służy.
Buziam;)
Aniu - jak Joasia weszła na wernisaż, przywitała się ze wszystkimi - to potem podeszła do mnie i najpierw pochwaliła mi się pięknym amuletem od Ciebie.
UsuńTo jest dopiero SUPER dziewczyna - prawda???
A w pałacu w Jabłonnej - tak jak napisałam jest siedziba Polskiej Akademii Nauk. Ale niestety park i pałac są conieco zaniedbane. Oglądałam sobie park i pałac z zewnątrz, bo miałam trochę czasu przed wernisażem.
Buźka!
Patrz, a ja myślałam, że już wygryzli PAN stamtąd, bo przecież "nowe przyszło" a nowe najważniejsze.Polska nauka jest niedofinansowana, ale na podobna dolegliwośc skarżą się chyba wszystkie placówki naukowe na świecie. Tyle tylko, że tam istnieje prywatny sponsoring, więc zawsze jest jakaś szansa na dotacje. Poza tym z reguły dyrektorzy mają głowy na karku i kombinują w jaki sposób zdobyć pieniądze wykorzystując dany obiekt nie tylko jako siedzibę placówki naukowej.
UsuńGdy byłam tam ostatni raz to pałac wyglądał mocno nieciekawie bo odlatywały tynki a trawniki były zachwaszczone.Ten amulet, o czym Joasi powiedziałam, miał być albo do powieszenia w domu, albo do noszenia i Joasia stwierdziła, że będzie go nosić, bo jej pasuje.Cieszę się z tego,bo czułam jakiś wewnętrzny mus, żeby go zrobić dla Niej.
Ostatnio działam głównie na takich wewnętrznych "musach", ciekawe czym to się skończy.
Miłego;)
Jeszcze nie wygryźli, ale jak się trafi ktoś "dziany" to pewnie mu sprzedadzą. W pałacu jest restauracja - wyglądała na pierwszyz rzut oka elegancko.
UsuńMam niedaleko działkę, to może się kiedyś do pałacu na jakieś żarełko wybiorę :-)))
Jestem dumna z tego, ze znam Joannę osobiście. Choć po bardzo krótkim spotkaniu czułam niedosyt...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam (troszkę) TEJ Warszawy. Ale staram się funkcjonować według zasady: "gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma".
Pozdrawiam serdecznie
Dagmaro - nie zapomnij, że mamy się w Warszawie spotkać we trzy!!!
Usuń:-)
Na kilku blogach czytywałam komentarze podpisane Joanna Rodowicz, ale zdjęcie przedstawiało młodą brunetkę(widocznie, to zupełnie inna osoba, a tylko zbieżność nazwisk). Napisałaś, że artystka prowadzi blog, szkoda, że nie podałaś jego adresu, bo choć na wernisażach nie bywam, to na blog chętnie bym zajrzała. Notka jak zawsze u Ciebie bardzo interesująca. Ukłony.
OdpowiedzUsuńIwono - zapomniałam dodać, że Joanna, chociaż ma wnuka który studiuje w Holandii - jest osobą nieustająco młodą duchem i ciałem. Nie jest ważne czy ma włosy ciemne czy jasne bo to jest ta sama drobna, krucha osoba, którą widujesz i tu i tam.
UsuńPodaję Ci jej blog. Ale wiem, że przez pewien czas nie będzie na nim umieszczać wpisów.
https://joterkowo.blogspot.com/
Dziękuję za wizytę.
Same wspaniałości dziś u Ciebie i pałac, i wernisaż, i artystka, jak również autorka tego postu :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę posiadanych obrazów ;)
Serdeczności dla obu Pań:)
Roksanno - Joanna maluje jak szalona...
UsuńDziękuję Ci bardzo
Stokrotko - to naprawdę sama przyjemność czytać Twój blog.
OdpowiedzUsuńTyle tu ciekawych rzeczy, wspaniałych postaci, ciekawych wydarzeń.
Pozdrawiam Ciebie i Panią Joannę bardzo, bardzo serdecznie.
Ela
Elu - dużo jest ciekawych blogów, naprawdę.
UsuńSerdeczności
:-)
No cóż...Pozostaje mi dodać, że robi świetne pierogi z jagodami, wspaniale przytula i powoduje nieustanną tęsknotę, która człowieka dopada zaraz po pożegnaniu...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo, jak Autorka tego bloga...;o)
Gordyjeczko - ja nie umiem robić pierogów z jagodami.
UsuńAle naleśniki /wg. Szczerbatych/ wychodzą mi niezłe :-)))
Stokrotko, cieszę się, że dzięki Tobie poznałam taką wspaniałą Artystkę. Biegnę zaraz na bloga Pani Joanny.
OdpowiedzUsuńBiegniej - bo Joanna naprawdę tworzy przepiękne dzieła...
Usuń:-)
:) no no...człowiek nie wie do kogo na blog zagląda...;)
OdpowiedzUsuńbardzo podobają mi się umieszczone przez Ciebie obrazy:)
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
To teraz już wiesz, że jestem całkiem zwyczajnym czlowiekiem.
Usuń:-)
Najukochańsza Stokrotko i wszyscy Drodzy Komentujący, Jeśli ktokolwiek zapyta mi się skąd biorę siły i napęd twórczy i optymizm życiowy, to odeślę pod TEN adres. Człowiek otoczony serdecznością i miłością ludzi kwitnie i promienieje i wokół niego zawsze jest ciepło i przytulnie. Stokrotka, Annabell, Gordyjka, Maradag i inni autorzy blogów których miałam szczęście poznać w realu i na stronach sieci rozsiewają ziarna mądrości, wiedzy i ludzkiej życzliwości i to jest najprawdziwszy SKARB! Dziękuję! Joanna
OdpowiedzUsuńŻeby tylko ktoś nie chciał tego SKARBU odkopać :::::
Usuń:-))
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się czytało (i oglądało) o wystawie w Prawie Pałacu:)
Pozdrawiam:)
Bardzo mnie to cieszy Leno.
UsuńSerdeczności.
:-)
Wiecie Państwo skąd miałam stokrotki??? Od Stokrotki, a niezwykły amulet? Specjalnie dla mnie od Annabel. I jak tu nie być szczęśliwą?
OdpowiedzUsuńCzymże są stokrotki przy tak pięknym amulecie????
Usuń:-)
Piękny ten pałac. Bardzo mnie się podobają te obrazy,a p.Joannę chyba raz widziałam w Kawiarni Artystycznej w Ciechanowie. Już miałam podejść, ale zabrakło mi odwagi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stokrotko. :) .
Z pewnością to była Joanna,bo w Ciechanowie też miała dwie wystawy. Byłam na obydwóch - i chyba Ci nawet o tym pisałam.
UsuńSzkoda, że do niej nie podeszłaś.
:-)
Szkoda, proszę następnym razem dać znak, bo często bywam w Ciechanowie. Teraz pewnie w sezonie plenerów, nasza aktywność malarska się nasili...Proszę machnąć ręką w moją stronę!
UsuńPrzekaże tę informację Teresie.
Usuń:-)
Dziękuję P.Joanno. :) .
UsuńDla Joanny i Teresy uśmiechy...
Usuń:-) :-)
Ja nie zazdroszczę pobytu na wernisażu, ale ciesze się, ze TAKIE reportażyki mogę przeczytać na Twoim blogu. Autorka artystycznych dziel ma racje - najwazniejsza jest milosc otoczenia rodzinnego i tych "co znaja Jozefa". Opowiesc o palacu swietnie dopelnia tresc wpisu. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńJak zwykle serdecznie mi się wpisujesz Małgosiu.
Usuń:-)
No i mój komentarz pofrunął!... Pozdrawiam Panie: Artystkę i Stokrotkę - było więcej, ale zniknęło w sieci :-(
OdpowiedzUsuńToż w sieci nic nie ginie:-))
UsuńA Joanna komentowała kiedyś u Ciebie tekst o Oldze Boznańskiej
:-)
Chyba pójdę na blog Pani Joanny poszukać zaczepki...
OdpowiedzUsuńTylko delikatnie zaczepiaj Bojo.... bo Joanna jest filigranowa
Usuń:-)
Pamiętam, jak pisałaś o portretach wnuków, przez panią Joannę stworzonych. I chyba o jednej rekonstrukcji, której była twórczynią, a na której byłaś jako widz. Takim talentom można tylko pozazdrościć, w pozytywnym słowa znaczeniu. I cieszyć się ich dziełami. Pozdrawiam serdecznie, Jagódko :)
OdpowiedzUsuńA ja jak zwykle dziękuję za Twoją pamięć i wiernośc.
UsuńSerdeczności Anusiu.
:-)
Piękny pałac, znany mi. Piękna osoba, nie znana jeszcze - dzięki za przedstawienie pani Joanny. Poszukam sobie i popodziwiam.
OdpowiedzUsuńAnno - bardzo mnie to cieszy.
Usuń:-)
Bardzo fajny wpis - wiemy i o pałacu, i o wystawie i - przede wszystkim - o pani Joannie. Szkoda, że przerwała blogowanie, bo bym chętnie zaczęła czytać i bywać tam. Stoktotko, jak będziesz wiedziała o takich fajnych wydarzeniach, daj mi proszę sygnał. Teraz mam więcej czasu i chętnie "będę bywać". A Jabłonnę mam niemal za miedzą. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńFaktycznie, że mogłam Ci dać znać, ale do głowy mi nie przyszło że będziesz mogła. Bo ja to jestem wolny człowiek jak wiesz.
UsuńBędę pamiętać:-)
Szkoda, że p. Joanna nie miała wystawy w moim mieście, bo z chęcią bym się na taką wybrała. To są bardzo piękne rysunki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Pani Joanna ma wystawy w różnych miastach, więc nigdy nie wiadomo ....
UsuńDziękuję za wizytę Moniko B.
:-)
Próbowałem wyguglować obrazy Pani Joanny, ale z takim nazwiskiem nie ma szans na prawdziwe zaistnienie w sieci.
OdpowiedzUsuńTo jest wyjątkowa rodzina, pełna osób wybitnych.
UsuńA tu jest blog Joanny:
https://joterkowo.blogspot.com/
PAŁAC W JABŁONNIE NALEŻY DO POLSKIEJ AKADEMII NAUK
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza. Napisałam o tym w pierwszej części tekstu i w odpowiedziach na komentarze.
UsuńDziękuję za wizytę.
Joanna jest niezwykłą osobą która tworzy przepiękne rzeczy. Mam zaszczyt znać Joannę i potwierdzam słowa Stokrotki, Witaj w Naszym Gronie Niezwykła Osobo! Gratulacje dla Obu Pań!
OdpowiedzUsuńJadwigo - bardzo Ci dziękuję za Twój komentarz.
Usuń:-)
Bardzo intrygujące wydarzenie według mnie. Nie miałem jeszcze okazji wziąć udziału w podobnym, mimo mojego zainteresowania niektórymi formami sztuki wizualnej.
OdpowiedzUsuńTak się złożyło z tymi zakupami kwiatków na balkon jakoś. :) Wszystko wkoło rozkwita, to i na balkonie warto coś kolorowego mieć.
Pozdrawiam!
Bardzo interesujące są takie wydarzenia. Szczególnie jeśli zna się osobiście twórców.
Usuń:-)
Cudowny widok: Joasia przy pracy. Wtedy widać całą jej wrażliwość, całą duszę wypisaną w gestach, twarzy, spojrzeniu. To co mnie w niej zachwyca - to to, że jest tak skromna, że prawie Jej nie ma - a jednocześnie nie da się przejść obojętnie koło niej jako człowieka, i artysty.
OdpowiedzUsuńPoznałam ją najpierw wirtualnie, za przyczyną Stokrotki właśnie, a później osobiście, gdy przyszła na jedno z moich pierwszych spotkań autorskich. Wokół był gwar i dużo biegnących w róznych kierunkach ludzi (Złote Tarasy) a Ona mnie tak po prostu nieznacznie przytuliła i szepnęła, a może bardziej powiedziała to oczami, że wie, że już będzie dobrze, że już jestem na odpowiednich torach, jak to się teraz modnie nazywa: flow. Poczułam wtedy ogromne poczucie bezpieczeństwa, czułość i odwagę. Wszystko jednocześnie. I mimo, że od tej pory więcej właściwie Joasi nie widziałam, to jest ona obecna w moim życiu: przez myśl, obraz Żyda, aż nazbyt wymowny, który wisi w moim domu i ilekroć na niego spojrzę, przypomina mi się jego autorka. Joasia Rodowicz - to wielki człowiek, który nie zabiega o uwagę, ale ją dostaje - jest skromna, skromnością nadzwyczajną, którego istnienia współczesny świat nawet nie umie sobie wyobrazić! To jeden z najważniejszych ludzi na mojej drodze, dzięki tobie Jadziu, która jak dobry anioł, zjawiasz się równie niepostrzeżenie i skromnie i "kojarzysz" pokrewne dusze.
Nie jestem najlepsza w przesyłkach, korespondencji itp. dlatego w moim domu rośnie kupka książek dla Joasi, które chcę jej ofiarować, przez ostatnie lata - trochę się tego uzbierało. Wierzę, że nadejdzie taki dzień, może w niedalekiej przyszłości, gdy znów się spotkamy i będę mogła jej wręczyć je osobiście. To jedna z tych relacji, niezobowiązujących i lekkich jak powiew wiatru, a zarazem - mocnych jak skała - takich na całe życie.
Dziękuję Stokrotko za ten piękny tekst.
I ja Ci dziękuję Agnieszko że znalazłaś czas aby do mnie zajrzeć i przeczytać o Joasi.
UsuńNajserdeczniej Cię pozdrawiam.
:-)
Agnieszko, jestem bardzo wzruszona Twoimi słowami. Sprawiły mi one ogromną radość. Właśnie obecność Ciebie, Stokrotki, Anabell i kilku wyjątkowych osób, będących przykładem mądrości, ludzkiego ciepła i wrażliwej duszy sprawia, że życie nabiera innego wymiaru. Nasz "związek dusz" nie potrzebuje zapewnień, on powstał i umocnił się we mnie już podczas czytania Twoich pierwszych zdań, które przeczytałam. To jest wprost czysta metafizyka. Stokrotko, dziękuję Ci już za kolejną pożyteczną działalność: odkrywanie cudownych Osobowości ( Ty mi wskazałaś Agnieszkę!)
UsuńPrzy was nie można być byle jakim...
To ja może podsumuję i napiszę, że to wszystko dlatego, że FAJNE z nas DZIEWCZYNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Usuń:-)))