Siedzieli w
jednej celi. Jeden z nich był polskim prawnikiem, dziennikarzem,
działaczem Stronnictwa Demokratycznego, żołnierzem AK,
uczestnikiem konspiracji antyhitlerowskiej. Drugi był Niemcem,
generałem SS, jednym z najokrutniejszych hitlerowskich zbrodniarzy
wojennych, likwidatorem warszawskiego getta w 1943 roku. Był jeszcze
trzeci – też Niemiec. Siedzieli w jednej celi przez 225 dni.
Kazimierz Moczarski 2 marca 1949 roku został umieszczony w celi
mokotowskiego więzienia – ul. Rakowiecka 37 – na oddziale XI
razem z Jurgenem Stroopem. Napisał potem o tym słynną książkę
zatytułowaną „Rozmowy z katem”. Ta książka to głębokie
studium psychologiczno-socjologiczne niemieckiego faszyzmu, jego
rozwoju i mechanizmu działania.
Kazimierz Koźniewski tak o niej
pisał: „Grymas historii doprowadził do wspólnych rozmów kata i
ofiary. Ileż z tych rozmów mógł zapamiętać? Ileż był w stanie
zanotować? Zapamiętać natomiast mógł całą prawdę wyrażoną
przez Jurgena Stroopa. I z tej prawdy powstały «Rozmowy z katem» –
właściwie wielka realistyczna powieść dokumentarna. Wielka
literatura faktu”. Książka została wydana przez PIW w roku 1978.
--------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------
W szkole
podstawowej miałam koleżankę, która mieszkała na ul.
Rakowieckiej. Kiedyś zaprosiła mnie do siebie. Ale przedtem
uprzedziła, że mieszka blisko więzienia i że z okien jej
mieszkania widać spacerujących więźniów. Przestraszyłam się
tak bardzo, że wcale do niej nie poszłam.
--------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------
Po wielu latach – mniej
więcej wtedy, gdy wydano książkę „Rozmowy z katem” –
spotkałyśmy się właśnie na ul. Rakowieckiej. I wtedy powiedziała
mi, że więzienie na Rakowieckiej 37 jest chyba wpisane w jej życie,
bo tam właśnie pracuje. Jako psycholog więzienny. I mieszka ciągle
w tym samym domu.
Pamiętam, że poszłyśmy na kawę czy herbatę do
pobliskiej kawiarenki i tam nasłuchałam się jej niesamowitych
opowieści o więźniach i jej pracy z nimi. Mówiła także o tych,
którzy wiele lat przedtem byli w tym więzieniu osadzeni,
torturowani i stracili życie w wyniku represji stalinowskich. Wtedy
już o tym mówiło się oficjalnie… Byli to żołnierze AK,
patrioci, uczestnicy Powstania Warszawskiego, bohaterowie walczący z
ówczesną władzą do ostatka sił. Wytaczano im sfingowane,
pokazowe procesy.
Zginęli wtedy w TYM więzieniu prawdziwi patrioci. Tacy jak Emil Fieldorf czy Witold
Pilecki. Ten ostatni miał powiedzieć, że obóz w Oświęcimiu był
igraszką przy torturach, jakim go poddawano w więzieniu na
Rakowieckiej.
Na murze
więzienia została umieszczona odpowiednia tablica. Jest na niej
wiele nazwisk, których posiadacze zostali zamordowani za tym murem.
Ulica Rakowiecka zaczynała się kiedyś budynkiem, w którym
mieściło się kino „Moskwa”. W środku ulicy od roku 1904
istnieje więzienie, o którym piszę, a na jej końcu była kiedyś
pętla tramwajowa. Podobno dawno temu mówiło się cichutko, że ta
ulica to taka „droga komunizmu”.
---------------------------------------------------------------------
/Był to urywek z rozdziału "Smutek Warszawy" pochodzący z mojej książki "Moje warszawskie zwariowanie"/
W miesięczniku "Skarpa Warszawska" z pażdziernika 2014 znalazłam zdjęcie korzytarza podziemnego prowadzącego do dawnej celi śmierci w TYM więzieniu. Autorem zdjęcia jest ppor. Michał Grodner Służba Więzienna. Pozwoliłam sobie zeskanować to zdjęcie dla Was.
Przerażające. Prawda?
------------------------------------------------------------------------------------------
Uwaga:
Te osoby które zamówiły jeszcze u mnie książkę o Warszawie informuję, że .... "dodruk się drukuje".
Gdy już książki otrzymam poproszę Was o podanie adresów na jakie mają być wysłane. Jednocześnie te osoby, które "chciałyby a boją się" proszę aby podjęły decyzję.
Przypominam mój adres: rusinowa@op.pl
Przerażający ten korytarz.
OdpowiedzUsuńZyczę zdrowia i pogody ducha Stokrotko, bo te dni jakieś takie ciemne nadchodzą.
I dziękuję za informację
Ela
Dziękuję Elu.
UsuńI nawzajem.
"Rozmowy z katem" czytałam już dawno. Był czas, że pomykałam Rakowiecką, tuż obok bramy więzienia, bardzo często, co zresztą nie ma żadnego związku z tematem :) Ale problematyka bogoojczyźniana już mi się przejadła.
OdpowiedzUsuńRozumiem.
UsuńPozdrawiam
Dobrze że tego zdjęcia nie umieściłaś w książce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Marek z dziewczynami
Pewnie że dobrze.
UsuńPoza tym ja go dopiero wczoraj znalazłam.
:-)
"Rozmowy z katem" czytałam bardzo dawno temu. Dziś nie jestem w stanie brnąć przez takie książki, takie tematy. Chyba już za dużo noszę w swoim "plecaku".Więcej się tam nie zmieści.
OdpowiedzUsuńSerdecznosci, Stokrotko!
Halinko - ja już też staram się nie wracać do takich koszmarnych pozycji.
UsuńSerdeczności wzajemne.
Dzisiaj w Teatrze Telewizji ma być spektakl pod tym tytułem ... Książkę czytałam dawno temu, kiedy się ukazała, to chyba lata 80. były.
OdpowiedzUsuńPrzerażające czasy i przerażające jest to, co jeden człowiek potrafi drugiemu uczynić ... i to w imię czego?? Po co?
Dziękuję Lidio za tę informację. Przed chwilą wróciłam do domu, więc zdążę jeszcze zasiąść przed telewizorem.
UsuńA na Twoje pytanie też odpowiem pytaniem: "Bo może człowiek jest zły"???
To nawet nie musi być pytanie, tylko odpowiedź. Niestety.
UsuńNiestety...
UsuńRakowiecką od Al.Niepodległości do Klonowej chodziłam (lub jeździłam tramwajem) dwa razy dziennie, przez 4 lata. A w tym więzieniu, gdy jeszcze chodziłam do podstawówki byłam na....prywatce. Ojciec jednej z koleżanek tam pracował i miał mieszkanie służbowe.Zatkało nas, gdy po naszą grupkę stojącą pod bramą przyszedł strażnik w mundurze, z karabinem, przeliczył nas i wpuścił do bardzo wąskiego, długiego korytarza.Wyjść tez musieliśmy wszyscy razem i też nas policzono.Poza tym było normalnie, bawiliśmy się jak zawsze świetnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi kina "Moskwa", to było bardzo udane kino, dobrze zaprojektowane.Tam z kolei bywałam na różnych filmowych spędach ze szkołą, w dorosłym życiu również. To co wybudowali w tym miejscu jest jakąś pomyłką architektoniczną.Zasłonili piękny budynek Państwowego Zakładu Higieny.
Buziam;)
Wymiatasz koleżanko Anabell z tą prywatką w więzieniu. !!!!
UsuńTy to masz wspomnienia!!
A do kina "Moskwa" też często chodziłam. Miałam tam najbliżej z domu rodzinnego.
Pozdrówki!!!
ten korytarz jest(?), a na pewno był do 2006 r. używany codziennie, prowadzi z pawilonu 2 /te schody w głębi są stamtąd/ (najstarszego), przebiega pod budynkiem szpitalnym i wychodzi na tzw. "spacerniaki"... wydaje się, że niewielu przechodzących wie, co jest/było za tymi drzwiami, nikt raczej o to nie pyta, nikt z nikim o tym nie gada...
OdpowiedzUsuń...
pętla tramwajowa na początku ul.Rakowieckiej vis a vis kościoła A.Boboli istnieje nadal, nadal funkcjonuje... za to tramwaje co poniektóre linie dojeżdżały do ul.Puławskiej, linie i tory na odcinku Puławska - Al.Niepodległości zlikwidowano jakoś tak na przełomie lat 60 - 70 tych...
...
dowcip o ul,Rakowieckiej znam w wersji "najdłuższa ulica w Warszawie", bo "dziś na nią wejdziesz, a nie wiadomo, kiedy wyjdziesz"...
...
przy ul.Rakowieckiej jest poza tym kilka innych ciekawych obiektów, mieści się tam parę różnych instytucji... ale to już osobna bajka...
p.jzns :)...
Nie wiem czy to ten sam korytarz, tamten był tak jakoś zaraz od wejścia w lewo, w stronę Wiśniowej.I był cholernie wąski, na jedną osobę.Do tego nowego kościoła A.Boboli już nie chodziłam. A w ogóle miałam żal, że zabrali ze starego Kościoła ołtarz, który bardzo mi się w moich dziecięcych latach podobał.
UsuńOstatnio na pętli tramwajowej przy Kieleckiej byłam przed wyjazdem z kraju- u swego księgowego, który płaci za mnie podatki.
PKanalia - to ja się lepiej nie będę pytać skąd Ty tak dobrze wiesz o tym...:-)))
UsuńA ul. Rakowiecka faktycznie jest ciekawa.
Pozdrawiam
Anabell -- dziękuję za podjęcie tematu.
UsuńJa dzisiaj miałam szalony dzień poza domem.
Bużka
no tak, ta pętla nie jest aż tak dokładnie naprzeciw kościoła... to raczej stacja benzynowa jest naprzeciwko... za to w budynku naprzeciwko pętli była kiedyś szkoła dla dzieciaków pracowników placówek dyplomatycznych z "demoludów", głównie z Soyuza, ale nie tylko... teraz tam dalej jest jakaś szkoła średnia przy ambasadzie Rosji /ale tego akurat dowiedziałem się przed chwilą od Wujka Gugla, więc się nie liczy/...
Usuńzaś obok pętli nieistniejąca już, zburzona stołówka SGGW udostępniana swojego czasu na turnieje brydżowe... za to w samym gmachu SGGW /obecnie Prokuratura Krajowa/ zdarzały się wystawy kotów!!! :)...
Nie wiem czy Anabell Ci odpisze, bo ma problemy z prawą ręką.
UsuńA ja dziękuję Ci za te wszystkie informacje.
O Prokuraturze Krajowej w gmachu SGGW wiedziałam.
:-)
@Stokrotka...
Usuńale o fryzjerze Panu Stasiu (RIP), wiernym kibicu Polonii, który funkcjonował naprzeciwko tego gmachu jeszcze za czasów SGGW na pewno nie widziałaś... rotfl...
a to też jest historia tej ulicy :)...
Pewnie że nie wiedziałam. Bo ja przy Belwederskiej mieszkałam a to znowu nie tak blisko... ale i nie za daleko :-))
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuń"Rozmowy z katem" to przerażające studium osobowości. Trudniej było mi przebrnąć tylko przez "Opowiadania" T. Borowskiego.
Pozdrawiam:)
Masz rację Leno.
UsuńSerdeczności Najmilsza :-)
"Rozmowy z katem" pierwsza drukowala wroclawska "Odra" - przerazajace studium psychologiczne o przemianie "normalnego" człowieka w bestie.Poczucie władzy spowodowalo cierpienia wielu./Stokrotko , jestem zupełnie bezradna wobec tej techniki - kazano mi napisac haslo przynależne rozy, a gdy to zrobiłam wydrukowano pretensjonalne wymyślone przez znajoma - nie wiem co teraz będzie - potrafie tylko uzywac maszyne dzięki której czytam Twoje teksty/Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - nie denerwuj się przy tej "maszynie" to dasz jej radę.
UsuńDziękuję że jesteś!!!
:-)
Ja nieco inaczej. Co ja bym zrobił, gdyby przyszło mi siedzieć w celi z oprawcą-katem ? Różne myśli mi chodzą po głowie.
OdpowiedzUsuńNic byśnie zrobił Jędrusiu, bo w tej celi był jeszcze drugi Niemiec.
UsuńPopatrz, jaki zbieg okoliczności z tą notką.Moje wspomnienia...
OdpowiedzUsuńW czasie nauki w liceum pojechałyśmy z koleżanką do Warszawy na zjazd szkół im. Marii Konopnickiej i tam brałyśmy udział w konkursie krasomówczym, recytowałyśmy fragmenty właśnie z książki Rozmowy z katem.
To był mój pierwszy pobyt w stolicy, byłyśmy też w teatrze Ateneum na jakiejś sztuce, nie wiem czemu, nie pamiętam tytułu...
Dziękuję Asiu za to Twoje wspomnienie.
UsuńA do Ciebie zajrzę dopiero jutro bo dziś jużnie zdążę.
:-)
Mieszkam pół wieki,
OdpowiedzUsuńpół kilometra od tej innstytucji,
przy samej Zielonej Gęsi.
Kiedyś straszną lurę tam podawali, w tej Zielonej Gęsi.
UsuńA w pierwszym wieżowcu za ZG mieszkał nasz kolega.
JanToni - to masz blisko do Pól Mokotowskich.
UsuńI możesz sobie spacerować.
Anabell - kapitalna jesteś z tym wspomnieniem o lurze...
UsuńDziś chyba ma być teatr telewizji oparty na tej książce.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze będąc na stażu dołożę się do tej biurokracji, choć w wersji elektronicznej w dużej mierze już.
Pozdrawiam!
Właśnie śpieszę się bo koniecznie chcę ten spektakl obejrzeć.
UsuńPozdrawiam
Czytałem."Bliżej mi" z pewnych powodów do"Kleczaka"przy Kleczkowskiej we Wrocławiu,gdzie oddziałowy Jan Szczepan Główka"Główka"mawiał:"Módl się do mnie,Pan Bóg ci tu nie pomoże,ja tu jestem Panem Bogiem,ja ci mogę tu pomóc,że prędzej nogi wyciągniesz."
OdpowiedzUsuńhttps://vimeo.com/166831913
***
Właśnie obejrzałąm ten film o Moczarskim - okrutny!!!
UsuńDziękuję Ci.
"Conversations with an Executionier"grane jest w USA w Upstream Theater(St.Louis)-w tle gra na akordeonie Izaak Lifits-"Lili Marlen".Holocaust Theater także ma repertuarze ten spektakl.
Usuń***
Dziękuję Ci bardzo za tę wiadomość.
UsuńChętnie bym znowu przeczytała "Rozmowy z katem". Zawsze fascynowało mnie zagadnienie zwyczajności i normalności tych wszystkich gestapowców, ss-manów, katów, braku wpływu ich profesji na życie prywatne. Ot, zawód, obowiązek i tyle...A w domu ciepłe kapcie, zonka z obiadem i czytanie dzieciom bajek przed snem.
OdpowiedzUsuńOglądaj dziś ten spektakl Olgo. Koniecznie.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Oglądałam. Wspaniale zagrane role. Wstrząsająca historia. Długo będę o tym myślała.Dobrze, że obejrzałam.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Stokrotki.
Nawzajem wszystkiego dobrego Olgo.
Usuń:-)
Dobrze chociaż, że Stroopa powiesili, a Moczarski odzyskał wolność. U komunistów różnie mogło być...
OdpowiedzUsuńMasz rację Bojo.
UsuńA ja nie dałam rady przeczytać "Rozmów z katem". Zbyt przerażające było to wszystko dla mnie...
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię Karolinko.
UsuńJak w każdej celi więziennej,panuje strach ,rozpacz ,tolerancja.Oni musieli wzajemnie się tolerować ,a co było i co przeżyli?I kto przeżył.......Straszne życie więźnia.Gdybym miała taka możliwość przeczytania tej książki,to chętnie bym przeczytała..Wydanie książki ,to rocznik mojego syna☺Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać tę książkę Danusiu.
UsuńMożna ją kupić np tutaj:
https://www.empik.com/rozmowy-z-katem-moczarski-kazimierz,prod6600016,ksiazka-p
Straszne miejsce. Tak przy czytaniu jak i na samą myśl o nim mam gęsią skórkę... 'Rozmowy z katem' przeczytałam dawno temu. Musiałam bo były lekturą w którejś klasie ale już nie pamiętam czy w podstawówce czy w ogólniaku... To jedna z tych książek po którą nie sięgnę ponownie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Stokrotko:-)
Wcale Ci sięnie dziwię Amasjo że nie chcesz wracać do tych okropieństw.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Czytałam książkę z dużymi przerwami, była dla mnie zbyt trudna. Wczoraj zrezygnowałam z obejrzenia sztuki w TV. Z wiekiem coraz gorzej jest mi mierzyć się z tak ciężkimi wspomnieniami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jagódko:)
To prawda Anusiu. Poza tym po co mamy od nowa katować się tak straszliwymi lekturami?
UsuńSerdeczności.
Już wczoraj czytałam notkę DZIĘKUJĘ ZA TEN WPIS ... wiesz, moja Mamcia też mieszkała naprzeciwko więzienia (w Złoczowie), właściwie to był gmach policji, zmieniony potem na siedzibę NKWD , jeszcze jako dziecko często widziała prowadzonych tam polskich oficerów, w piwnicach byli przetrzymywani, to było coś w rodzaju więzienia, często słychać było jęki ... tam "wydobywało się" zeznania wsadzając "delikwenta" do żelaznej szafy, na bosaka, szafa miała stalowy ruszt zamiast podłogi, pod rusztem podpalano ... ech, w ten sposób można było zdobyć przyznanie się nawet bardzo twardych ludzi do wszelkich, najdziwaczniejszych win. Jeszcze straszniejsze więzienie było na Zamku Sobieskiego, tam urządzono makabryczne miejsce kaźni. Straszne to wspomnienia Stokrotko, oby nigdy nie wróciły podobne czasy ...
OdpowiedzUsuń------------
nieśmiało uśmiechnę się do Ciebie o książkę, ale żeby kłopotu nie robić najpierw poszukam w księgarni, jeśli nie znajdę to zapukam z prośbą
Nie masz za co dziękować Malino. To tylko mały kawałek z tej smutnej części mojej książki o Warszawie.
UsuńKsiążki nie znajdziesz w żadnej księgarni ani w internecie, bo tylko ja ją rozprowadzam.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Cała ta tematyka jest przerażająca. Zawsze zastanawiam się nad tym, że są ludzie, którym zawód kat nie jest straszny. To jest straszne!
OdpowiedzUsuńTo jest przerażające Ivo.
UsuńCzytałem wiele razy i raz obejrzałem ekranizację, która była ... słaba. Wspomnienia Moczarskiego z pobytu w więzieniu są niezwykle interesujące dla historyka-amatora i ... przerażające dla człowieka.
OdpowiedzUsuńChyba dla wszystkich są przerażające.
Usuńw takich razach przypominam Szymborskiej: "Tyle wiemy o sobie..."
OdpowiedzUsuńI - jak zwykle _ masz rację Czesiu...
UsuńTrudno cos napisać w komentarzu...
OdpowiedzUsuńTrudno Joasiu...
UsuńOczywiście znam Rakowiecką i wiem o więzieniu. Jednak po latach emocje związane z ulicą nieco osłabły. Tylko to zdjęcie na końcu... brr. Od razu wracają skojarzenia
OdpowiedzUsuńKoszmarne to zdjecie Joasiu.
Usuńığdır
OdpowiedzUsuńafyon
kayseri
kırıkkale
zonguldak
MEXJX
Co to znaczy?
UsuńStokrotka