--------------------------------------------------------------------------------------------------
Przemiły BOJA, który prowadzi blog https://kronikimikolajamiki.blogspot.com/ zna mnie doskonale z moich książek a przede wszystkim z tego blogu. Wie, że jedną z moich trzech polskich miłości jest Miasteczko czyli Kazimierz Dolny nad Wisłą.
Jako jednej z 12 osób zadał mi pracę domową. Brzmi ona nastepująco:
12.- STOKROTKA. Trudne zadanie przed Tobą, Stokrotko, ale wierzymy, że podołasz. Chcielibyśmy abyś przedstawiła Miasteczko w ciemnych barwach. W takich naprawdę ciemnych, tak żebyśmy wzdrygali się podczas czytania!
Spróbowałam. Najpierw umieściłam tekst na blogu BOJI a teraz przepisuję go wiernie tutaj. Nie wiem czy mi się udało dobrze odrobić pracę domową. Ale chyba nie to jest najważniejsze...
Posłuchajcie:
"Najbrzydsze
polskie miasteczko /czyli Kazimierz Dolny nad Wisłą/"
Siedzieliśmy
na małym zatłoczonym rynku i usiłowaliśmy słuchać jak gra na
skrzypcach 10-letnia dziewczynka.
Podeszła
przed godziną do naszej ławeczki i zapytała czy może postawić
obok futerał bo może ktoś jej tam wrzuci pieniążki.
Oczywiście
–odpowiedzieliśmy z uśmiechem i zrobiliśmy jej miejsce.
Dziewczynka
była szczuplutka i bardzo skromnie ubrana. Jedynie fantazyjny
kapelusz – pożyczony pewnie od mamy albo starszej siostry dodawał
jej uroku.
Stanęła
obok nas, położyła przed sobą futerał i zaczęła grać. Grała
„Love story” i inne sentymentalne melodie.
Wrzuciliśmy
jej do futerału 10 złotych. Na szczęście. I na dobry początek.
Niestety
– nikt oprócz nas nie zwracał na nią uwagi. Nikt też nie
słyszał jej grania bo tłum turystów a raczej pseudoturystów
okropnie hałasował. Dzieci krzyczały że chcą loda albo koguta,
grały na piszczałkach albo różnych trąbkach. Dorośli krzyczeli
przez komórki albo do siebie. Szczekały przerażliwie psy. A nad
rynkiem lataly gołębie i walczyły o rzucane im okruchy. Ciągle
przejeżdżały za sygnale samochody.
Hałas
był niesamowity. Ktoś przez głośnik zapraszał cały czas na
mający się odbyć wieczorem na bulwarze jakiś koncert. Ktoś inny
krzyczał, że przed koncertem na zamku będzie grał jakiś znany
muzyk.
W
pewnym momencie podszedł do dziewczynki autochton. Powiedzieć, że
był pijany to mało. To był taki typ, który nigdy nie jest
trzeżwy. Brudny, śmierdzący, w obrzydliwych łachach. Miał chyba
początek delirki bo dziwnie podskakiwał. Także wyraz twarzy
wskazywał na całkowite wypranie mózgu.
Zasłonił
całkowicie dziewczynkę, tak że nie dość, że nikt nie słyszał
jej grania to nikt jej nawet nie widział.
Wtedy
zaproponowałam jej żeby stanęła na ławce.
I
jak już stanęła i wzięła w ręce skrzypce i znowu zaczęła grać
to wtedy ten pijany autochton schylił się do futerału i zabrał jej
te jedyne 10 zł. Potem ją pchnął….. i uciekł. I gdyby nie to,
że w ostatniej chwili ją złapałam za rękę to spadła by z tej
ławki…
Ale
najgorsze miało dopiero nastapic...
Bo
zapłakana dziewczynka krzyknęła: „Tatusiu, nie zabieraj mi tych
pieniążków”.
A
najgorsze jest to, że nic w tym opowiadaniu nie jest zmyślone.
Stokrotko rozpłakałam się................
OdpowiedzUsuńEla
Mój młodszy wnuk też się wtedy rozpłakał.
UsuńA było to 3 lata temu.
Historia strasznie smutna. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńTo prawda Krystyno.
UsuńNapisałam już w komentarzu tam, ale dodam, że bardzo Ci współczułam tego zdania. Niepotrzebnie, wybrnęłaś po mistrzowsku:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Asiu.
UsuńCóż... Praca domowa wykonana po mistrzowsku...
OdpowiedzUsuńPodobno dwaj autochtoni widzieli idącego po wodach Genzaretu człowieka...
- Cud! - wrzasnął pierwszy...
- Idioto... - odparł spokojnie drugi - Ten niezdara nawet pływać nie umie...
Punkt widzenia zależy od... itd...
Zdrowia życzę...
Kochający Kazimierz Dolny...
Witam serdecznie Kochającego Kazimierz Dolny :-)
UsuńO tym że masz talent pisarski to wie chyba każdy kto Cię czyta.
OdpowiedzUsuńMy jednak za każdym razem jesteśmy coraz bardziej zachwyceni.
Marek z dziewczynami
Dziękuję.
UsuńJa tylko opisałam coś czego byłam świadkiem.
Serdeczności dla Was
Stokrotko, masz niesamowity talent!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Agnieszko :-)
UsuńNo cóż, byłam w Twoim ukochanym miejscu kilka razy. Zawsze było tak, jak napisałas teraz - i dlatego Miasteczka nie lubię. Już kilka razy obiecywałam sobie, że pojadę tam inaczej, w innym czasie, w inne miejsca - ale nie pojechałam.
OdpowiedzUsuńWiesz, kiedyś nie lubiłam Warszawy. Potem poznałam mnóstwo fajnych osób z Warszawy, i to zmieniło moje do tego miasta nastawienie. W Kazimierzu nie znam nikogo.
Różnie bywa Anno.
UsuńDziękuję Ci
Nie byłam nigdy w Kazimierz Dolny nad Wisłą. Historia jaką opisałaś mogła wydarzyć się w każdym mieście.
OdpowiedzUsuńBiedne są dzieci z rodzin patologicznych, a takich w naszym kraju można spotkać wiele. Może nawet są wokół nas- wystarczy się rozejrzeć. Czy jest sposób na...patrologię???
Myślę, że nie ma sposobu na patologię. Niestety.
UsuńNawet w bajkowo pięknych miasteczkach, życie jednak bajką nie jest...
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane Stokrotko!
Dziękuję Mario.
Usuń:-)
Stokrotko,jesteś mistrzynią suspensu:) smutna historia, która mogła zdarzyć sie nie tylko w Kazimierzu, niestety:(
OdpowiedzUsuńMoże powinnas ja na fb na stronie opbublikować?
Nie chcęEwo aby ktoś z moich znajomych z Miasteczka to przeczytał.
UsuńMogłabym komuś sprawić przykrość.
No tak, nie pomyslalam, poza tym ktos moglby opacznie zrozumiec, ktos zaraz przytoczylby podobna historie, bylaby niepotrzebna dyskusja, zly pomysl.
UsuńNo właśnie...
UsuńCieszę się, że zamieściłaś u siebie tą historię, Stokrotko. Nie śmiałem Cię o to prosić, a szkoda by tak ważny tekst marnował się w komentarzach.
OdpowiedzUsuńDziękuję też za miłe słowa na mój temat. Jestem trochę oszołomiony, bo wszystko to przeszło moje najśmielsze oczekiwania!
I ja Ci dziękuję Bojo.
Usuń:-)
Tak myślałam, że się skończy z tym pijanym autochtonem ...
OdpowiedzUsuńTak niestety było Lidio.
Usuńfajne w swojej smutności, a do tego na temat, bo mnie się od tłoku i hałasu, do takim w takim miejscu, faktycznie ciemno w oczach robi...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Dziękuję.
UsuńTuryści potrafią obrzydzić najpiękniejsze miejsca. A teraz wszędzie pusto...
OdpowiedzUsuńAutochtoni też potrafią wszystko obrzydzić.
UsuńPani Stokrotko bardzo mi szkoda tej dziewczynki.
OdpowiedzUsuńCzy spotkała ją Pani jeszcze kiedyś w Miasteczku?
Kasia
Nie Kasiu - nigdy jej w Miasteczku nie spotkałam.
UsuńA może jej po prostu nie poznałam...
I takie bywa zycie.Wiele pieknych miejsc jest zadeptanych przez pseudoturystow -sama zachecalas by odwiedzac Miasteczko w innych terminach,gdy nie straszy tlum.
OdpowiedzUsuńI gdy nie straszą autochtoni...
UsuńPozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Małgosiu.
UsuńPoczułam dreszcz.
OdpowiedzUsuńCzyli tekst zrobił na Tobie wrażenie...?
UsuńTak, ale negatywny. W sensie, że historia smutna.
UsuńNo tak, rozumiem...
UsuńWzruszające i bardzo bardzo smutne zarazem. Pozdrawiam Stokrotko. :) .
OdpowiedzUsuńDziękuję Tereso :-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńObrzydliwi są ludzie, nie - miejsca.
Nie ma, niestety, "testów na rodzicielstwo". A szkoda. Zbyt łatwo o dzieci, więc nie każdy docenia, jakim są darem.
Pozdrawiam:)
To prawda Leno.
UsuńSerdeczności :-)
Zwiedzając piękne miejsca nie zwraca się raczej uwagi na ludzi, którzy tam żyją, a przecież są oni nieodłączną częścią każdego miasta, wsi. Żyją tam, pracują lub nie. Kiedy się przysiądzie gdzieś na dłużej, to można ich zauważyć. Takie sceny również. Choć mogła się ona zdarzyć gdziekolwiek...
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak Urszulo.
Usuńbardzo smutna historia
OdpowiedzUsuńNiestety.
UsuńBardzo smutne. Dobrze, że choc dodałas drzewko. A z drugiej strony.. kwitną już? Znaczy nie zobacze wiosny w tym roku? :(((
OdpowiedzUsuńJuż od tygodnia kwitną.
Usuń:-)
Wzruszające. obawiam się jednak, że to nie tylko problem tego miasteczka.
OdpowiedzUsuńWszędzie są takie problemy...
UsuńO matko jedyna!😢
OdpowiedzUsuńWidzę, że zrobiła na Tobie wrażenie ta opowieśc.
UsuńW Olsztynie mirabelki dopiero zaczynają się lekko bielić, a stokrotek nie widziałem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wieści z Olsztyna :-)
UsuńNie ma słów, żeby wyrazić, jakie to było zachowanie. Okraść własne dziecko. Co uzależnienie robi z ludźmi. Bardzo mi żal tej dziewczynki. Czytając myślałam, że to jednak zmyślona historia.
OdpowiedzUsuńTo niestety jest prawdziwa historia.
UsuńTrzymaj się zdrowo :-)
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńRóżne bywają miejsca. Mają swoje historie i to nie zawsze piękną.
Gorzej z ludźmi. Jeśli chodzi o uzalażnionych, to mój zawód potwierdzony certyfikatem specjalisty. Nie obwiniam ich za uzależnienie, ale za ich zachowania, za które kiedyś odpowiedzą.
Boże, jakie ja znam historie, nawet śmiertelne.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
PS. Z nudów samoizolacji pisze dziennik wojenny, który zamierzam wydać jak się to skończy. Własnym sumptem, dla znajomych i kolegów. Wielu już rezerwuje dla siebie, a nawet oferują pomoc finansową. To mile mnie buduje.
Witam Cię serdecznie Michale.
UsuńBardzo się cieszę z Twoich dalszych planów pisarskich.
Tak sobie pomyślałam że jak już ta Twoja książka będzie to będziemy mogli się książkami /tak jak kiedys/ wymienić. Mam jeszcze kilka egz. ksiązki "Mój kraj nad Wisłą".
Serdecznie Ci pozdrawiam
Wzruszająca historia i powiem za Urszulą, że zwiedzając nie zwracamy uwagi na ludzi tam mieszkających, nie widzimy patologi, ludzkiej tragedii. Tak naprawdę to i w naszych miastach, miasteczkach też dzieją się podobne rzeczy. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI nie tylko w naszych ale i w zagranicznych miasteczka też się dzieją okrutne rzeczy.
UsuńDziękuję Podróżniczko :-)
Masz rację, Stokrotko :)
Usuń:-)
UsuńCoraz mniej można się spodziewać dobrego, ze strony świata, który nas otacza!
OdpowiedzUsuńMasz niestety Optymisto rację...
UsuńGłupia sprawa, bo to nie "miasteczko" jest obrzydliwe tylko "ojczulek". To jakby posądzać o koronawirusa Pałac Kultury w Warszawie...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ale otrzymałam zadanie "zobrzydliwienia" Miasteczka. Więc opisałam historię prawdziwą.
Usuń"Tato!To ja!Twój dawno zaginiony syn!"-Edgar(Biedny Tom)"Król Lir"
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=TNRO6WISas4
Ludziom kończą się pieniądze.Zaczynają prosić o jałmużnę.
Takich dziewczynek i"tatusiów"pojawi się więcej.
Czy już czas stroić gitarę?
Życzę zdrowia!!
Henryku - ta historia miała miejsce parę lat temu.
UsuńAle rzeczywiscie można ją skomentować tak jak Ty to zrobiłeś.
Serdecznie Ci dziękuję :-)
Piękne miasteczku, a w pięknym miasteczku trudna opowieść... i nawet piękno miasteczka nie pomoże...
OdpowiedzUsuńNiestety Puchu...
UsuńSerdeczności
Stokrotko, praca wykonana doskonale :)
OdpowiedzUsuńTylko to ostatnie zdanie na czerwono... Czytając miałam nadzieję, że to jednak historia wymyślona na potrzeby zadania, a przez to zdanie nadzieja prysła :(
Przykro mi Magnolio.... ale to się zdarzyło naprawdę.
UsuńAle niewiele osób to widziało - myslę że tylko ja i moje wnuki...
życie bez koloru ... przykre ale jest go bardzo dużo wokół nas .
OdpowiedzUsuńDobrze, że coraz więcej kwiatów kwitnie :-)
UsuńPrawdziwe, a za razem wzruszające.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję Karolinko.:-)
UsuńSmutna, bardzo smutna historia napisana przez życie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Pozdrawiam Amasjo.
Usuńsmutne:(
OdpowiedzUsuńBardzo smutne.
UsuńA dla mnie to drzewo kwitnace o tej porze, przypomniało o ostatniej wycieczce rowerowej razem ze Ślubnym. Pod takim własnie, ogromnym, kwitnącym nad jeziorem, Córka zrobiła ostatnie wspólne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńCiesze się Fuscillo, że przywołało to drzewo Twoje piekne wspomnienie.
UsuńEla Karczewska. Też myślałam na początku, że to jakaś bajka. Rzeczywiście smutna historia. I to w naszym Miasteczku. Ale mogła wydarzyć się wszędzie.
OdpowiedzUsuńCzy wiesz Elu jak bardzo mi było wtedy smutno i źle?
UsuńLudzie potrafią być najbardziej okrutni! Przed Twojego opowiadania poraża i opinia, że jest wspaniale napisane jakoś brzmi bezdźwięcznie. Twoją wrażliwość jest bardzo ponad przeciętną. Joanna R
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Joasiu.
UsuńStokrotka
Miało być „treść” a wpisało się „przed”- przepraszam JR
OdpowiedzUsuńZrozumiałam prawidłowo.
UsuńStokrotka