zdjęcie z sieci
"W okolicy Kielc wzięłam przykład z wnuków i synowej i zasnęłam. Ale nie na długo, bo poczułam, że samochód się zatrzymuje.
- Mamo, nie śpij, zobacz tam po prawej stronie, pod lasem...
Otworzyłam oczy .... i szybko oprzytomniałam.
Było ich chyba dziesięć. Dwie rodziny z dziećmi. Stały w w pewnym oddaleniu od siebie, ale sprawiały wrażenie, jakby się ze sobą umówiły.
Podchodziły do siebie ostrożnie i znowu się oddalały. Dzieci kroczyły za nimi i razem z nimi wracały. Po pewnym czasie dołączyła do nich druga rodzina, a potem jeszcze jedna. Tamte, które były wcześniej, zbliżyły się do nich aby się przywitać.
Wyglądało na to, że każda rodzina składała się z matki, ojca i trójki albo czwórki dzieci. Poruszały się we mgle powoli i z wielkim dostojeństwem, podnosząc do góry długie, czerwone nogi.
Na pewno się tu umówiły, bo chciały ze sobą porozmawiać, pochwalić się potomstwem, opowiedzieć jak budowały swoje siedziby, jakie tego lata i wiosny spotkały ich straszliwe burze i nawałnice, czy miały blisko do stawów i mokradeł, czy gospodarze przyjęli je z radością... Niektóre pewnie chwaliły się, żę chodziły po gospodarstwie, a dzieci ich gospodarzy cieszyły się na ich widok i pokazywały je innym.
Rozmawiając ze sobą wydawały znane wszystkim dżwięki. Mogliśmy jednak się ich tylko domyślić, bo okna naszego samochodu były zamknięte, a one znajdowały się daleko od drogi, pod lasem.
Po pewnym czasie, gdy się już ze sobą zapoznały, kazały dzieciom ustawić się w szeregu. I tak jakby im coś tłumaczyły. Oglądały je ze wszystkich stron, coś im wyjaśniały, podnosząc głowy do góry i opuszczając je, wykonując przy tym ruchy, które dzieci naśladowały.
Najwyrażniej był to wykład czy też nauka czegoś.
Ruszyliśmy i powoli skręciliśmy w lewo.
Na zakręcie zobaczyłam w lusterku, że kilka młodych unosi sie do góry. Po chwili wróciły do rodziców. Po nich kolejne próbowały swoich sił.
Wjechaliśmy w las, zostawiając łąkę za sobą.
A na niej jeden z pierwszych sejmików Wojtków czy Kajtków. Bo takie przecież imiona ludzkie nadajemy im w naszym kraju.
Zamknęłam oczy i zatrzymałam pod powiekami to misterium"
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Był to urywek z mojej książki pt: "Nadal wariuję" wydanej w roku 2016.
wtorek, 25 sierpnia 2020
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
13 i 13 i jeszcze raz 13
Pierwsza TRZYNASTKA 13 listopada były kolejne moje urodziny. Urodziłam się 13 listopada 15 minut po północy. Mama prosiła położną, żeby mnie...
-
Jest tak malutkie, ze więzienie w nim ma tylko sześć cel. I zawsze są one puste, bo w tym państewku nie zarejestrowano żadnej przestępczości...
-
Tak jak w ubiegłym roku tak i w tym kupiłam sobie w Muzeum Karykatury kalendarz Fundacji "Przekrój" z którego codziennie zrywa się...
Bociany, szpaki szykują się do powrotów.
OdpowiedzUsuńNa szpakowych drzewach(u nas to wysokie topole) aż huczy od sejmikowania.
Szkoda lata, choć za upałami nie tęsknię!
Zawsze szkoda lata...
UsuńTak, to już koniec letniego cyklu rocznego. Miejmy nadzieję, że powrócą ptaszęta sprawdzić krajobraz powirusowy.
OdpowiedzUsuńOczywiście że wrócą. ...
UsuńLato się kończy. Pozdrawiam Stokrotko . I zapraszam na moje blogi.
OdpowiedzUsuńOczywiście że Cię odwiedze....
UsuńStokrotko, pięknie wyglądają takie sejmiki bocianie.:) Dwa lata temu wracaliśmy z wycieczki ( też w sierpniu) i nagle ukazał nam się ten wspaniały widok. Niestety nie było możliwości, aby zatrzymać samochód i zrobić zdjęcia, ale także mam ten obraz - misterium do dzisiaj pod powiekami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię w słoneczny poranek.:)
Widzę Basiu że dobrze wiesz o czym napisałam...
UsuńSerdecznosci...
Boćki są jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne. Ciekawe, czy czarne bociany zbierają się jakoś osobno, czy może dołączają do białych współbraci? Jest ich przecież o wiele mniej,choć miałam szczęście spotkać je w Szczawnicy, na zakolu Dunajca przy drodze do Słowackiej Leśnicy. Rok w rok w tym samym miejscu, więc może ten sam albo przynajmniej rodzinka :)))
OdpowiedzUsuńZ innej beczki - Stokrotko, nie wiesz co u JanToniego? Nie mogę wstawić żadnego komentarza, wszystko znika choć pojawia się się napis, że komentarz został opublikowany. U Ciebie odkąd kopiuję to co piszę, przestało znikać, takie chytre ;) Buziaki. anka
Niestety Anko nie wiem co się dzieje na blogu Antoniego. Mój komentarz się opublikowal...
UsuńDziękuję, ale dalej nie wiem ki diabeł.
UsuńPięknego weekendu Ci życzę. Buziaki :) anka
Nawzajem Anko...
Usuń:-)
Zawsze jak obserwuję bocianie sejmiki, to mi tak żal, że odlatują. A z drugiej strony ja jestem z tych ciepłolubnych i też chętnie odleciałabym gdzieś na południe, ale tak dopiero pod koniec października, aby wrócić w kwietniu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTaki bociani sejmik jest przepiekny....
UsuńLada moment odlecą bociany, szpaki już się zbierają w chmary, jerzyki już odleciały tydzień temu.Niesamowicie wyglądają stada szpaków przed odlotem- one wyraźnie "ćwiczą" latanie zbiorowe- z daleka przypominają olbrzymią ławicę ryb morskich.Dobrze, że przynajmniej wróble pozostaną;)
OdpowiedzUsuńWróbelki też są fajne i wesołe. ...
Usuń:-)
Mój klon ozdobny gubi już pożółkłe liscie. Gniazdo bocianie we wsi już opustoszało. Na polach zbierają się żurawie, a szpaki przed droga ogołacają owoce czarnego bzu! Lato w odrocie!
OdpowiedzUsuńTak niestety jest Fuscilko....
UsuńRok temu nad Wrzosowiskiem uczyły się latać, wrażenia takie, że nie mamy nawet jednego zdjęcia, bo mózgownice w zachwycie nam się zablokowały...;o)
OdpowiedzUsuńWyobrazam to sobie Gordyjeczko...
UsuńSwietne zdjecie Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zdjecie nie jest moje.
UsuńTylko tekst.
Ale mądre bocki: współpracują przed daleka podróżą, ćwiczą, nagradzają się. Dobrze, że nie biorą przykladu z niby mądrych sąsiadów, którzy nawet w zagrożeniu są skłóceni. A wdzięku mają tyle że tylko to uwieczniać, pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńPiękne to było Małgosiu...
UsuńBoćki są fajne. Typowo ... wiejskie, proste ale i eleganckie, dystyngowane i uczuciowe... :)
OdpowiedzUsuńSą po prostu wspaniale Dagmaro...
Usuń:-).
Bez kłótni i waśni. Całymi rodzinami...tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńA ludzie zupełnie inaczej, gorzej....
UsuńLepiej zatrzymać obraz pod powiekami niż na kliszy, szczególnie, jeśli się umie tak pięknie go odtworzyć, jak Ty. Klisza zawsze może zaginąć.
OdpowiedzUsuńA co napisane to napisane....
Usuń:-)
Ela Karczewska.
OdpowiedzUsuńWiele lat temu widziałam sejmik bociani. Były ich setki, i coraz to nowe przylatywaly.Wspaniale widowisko. Coraz więcej pustych gniazd a to znaczy, że lato powoli się zbiera. Pozdrówki. 💙💛💚
Elu może uda nam sie spotkać w Miasteczku ok. 25go wrzesnia???
UsuńWidziałam kiedyś bociany na polu, piękny widok.
OdpowiedzUsuńPewnie że piekny...
UsuńW mojej okolicy jest tylko jedno bocianie gniazdo. Przejeżdzałam tamtędy każdego dnia do pracy, dziś także przejeżdżam tą trasą często. Każdej wiosny wypatruję pierwszego boćka z utęsknieniem. A potem czekam na jego drugą połówkę, a potem...podziwiam wspólną troskę o ich potomstwo. A później smucę się, gdy odlatują na czas zimy. A wczesną wiosną znów...
OdpowiedzUsuńPiękny post napisałaś Stokrotko! I piękne misterium mogłaś zamknąć pod powiekami...
Pozdrawiam, Pola :)
Bardzo Ci dziękuję Polu.
Usuń:-)
Tak bardzo przywykłam do widoku całych stad bocianów na sejmikach, które widuję codziennie, że jak jestem w Polsce, to wydaje mi się strasznie pusto.
OdpowiedzUsuńAnno w Polsce jest bardzo dużo bocianów. ...
UsuńMam widocznie pecha, bo rzadko widuję. Tak samo nie widzę czapli ani żurawi.
UsuńA ja widziałam kiedyś czaple nad Wisłą w Kazimierzu Dolnym....
UsuńPięknie opisałaś to piękne wydarzenie.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. I piękne zdjęcie. :)
OdpowiedzUsuńTen rok jest wyjątkowy. Te odosobnienia, zamknięcia w w pobliżu swoich domów, ograniczenie wyjazdów w miejsca, gdzie jednak przyroda podobnie, jak przez wszystkie minione lata pulsuje swoim niezmiennym rytmem... powoduje, że bardziej wpatrzeni jesteśmy w siebie, swoich bliskich, zapominając np. o Wojtkach i Kajtkach.
OdpowiedzUsuńMieszkańcy wsi często nie zdają sobie sprawy, jak pandemia w miastach i większych ośrodkach niz wiejskie zmieniła relacje człowiek - przyroda.
W tym roku moje oczy nie widziały bocianów, żurawi, chyba, że jakimś cudem przelecą nad moim domem.
Tereso z pewnoscia przelatuja różne ptaki nad Twoim domem....
UsuńWidzisz kochana byłaś w moich rodzinnych stronach, a ja dawno nie!
OdpowiedzUsuńWidok bocianów zawsze mnie uwesela😀
Serdeczności zostawiam moc na udane kolejne letnie dni🌳🦋🧡🌼🌞💛☕🧁
Morgano to bylo pare lat temu. Masz ten tekst w mojej ksiazce.....
Usuń:-)
Niedawno się zaczęło lato, a tu juz tyle żółtych liści. A MI JEST SZKODA LATA.....
OdpowiedzUsuń......brzozy zarzucają już żółte listki...
UsuńSmutno się robi....
Tematyka znakomita,
OdpowiedzUsuńO bocianach sobie czytam.
Żebyś wiedział JanToni jak bardzo się cieszę że się odezwales....
Usuń:-)
Przerwa była z mojej winy,
UsuńŚwiętowałem imieniny [Ludwika].
To wszystkiego najlepszego Ludwiku :-)
UsuńSerdecznie dziękuję,
UsuńJuż lepiej się czuję.
To bardzo dobrze :-)
UsuńA może to było marzenie senne?
OdpowiedzUsuńmjakmarzenie.blogspot.com/2013/02/we-dwoje-w-puszczy-czyli-historia.html
Pozdrawiam
Mozliwe Henryku :-))
Usuń'Kajtkowe przygody' M. Kownackiej to jedna z moich ulubionych książek z dzieciństwa. Wciąż ją mam wśród moich skarbów:-)
OdpowiedzUsuńSejmikują bociany, sejmikują jaskółki... Jesień nadchodzi.
Serdeczności Stokrotko:-)
Bedziemy tęsknić za latem Amasjo...
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam.
:-)
opustoszały gniazda, bociany odleciały...
OdpowiedzUsuń....i smutno się zrobiło. ...
UsuńBociany to jeden z symboli polskiej wsi... piękny to symbol... no i są bardzo pracowite, tyle bobasów muszą dostarczyć ;)
OdpowiedzUsuńCudny komentarz Puchu.....:-)
Usuń-- u nas jeszcze są, na podłęczyckich łąkach (Pradolina Warszawsko-Berlińska) zbierają się i obradują ... nie przeszkadza im spory ruch samochodów jednej z głównych dróg krajowych...
OdpowiedzUsuń- a za oknem już jesiennie, choć to lato jeszcze , pozdrawiam
Coraz smutniej się robi Alinko.....
UsuńSerdecznosci ....
Śliczny fragmencik. Myślę, że tamte okolice nie tylko się "zabocianiły", ale też zaludniły. A tak na marginesie... mieszkam w niedalekim sąsiedztwie Bzury, konkretnie jej doliny, czy bardziej naukowo, pradoliny warszawsko-berlińskiej. Są to tereny wybitnie nizinne, łąkowe, ziemia bagienna, torfowa; często tworzą się w tym miejscu oczka wodne panującego nam prezydenta, a w czasie suszy zdarzył się pewnego roku podziemny pożar trwający parę miesięcy. Kilka lat temu - była to wiosna - bociany postanowiły w tym miejscu zrobić sobie dłuższą przerwę w podróży. Nie żartuję, gdy powiem, że w miejscu, gdzie zwykle na stała osiedla się do 8-10 bocianich rodzin, zaobserwowałem minimum 500 sztuk tych latających stworzeń. Po tygodniu ta armia wyruszyła na północy wschód...
OdpowiedzUsuńTo miałeś Andrzeju niesamowite szczęście że coś tak niesamowitego działo się na Twoich oczach....
UsuńPękam z zazdrosci :-))
Cudna opowieść Stokrotko dziękuję. Nic nas tak nie zaskakuje jak przyroda. Ogromna radość mi sprawilas tym postem. Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy Kasiu.
UsuńNajpiękniej Cię pozdrawiam.0
Uwielbiam patrzeć na bociany. Często je widzę latem w mojej okolicy. Jak siedzą w gniazdach lub spacerują po polach w poszukiwaniu pożywienia.
OdpowiedzUsuńBo to są wyjątkowo piękne i dumne ptaki.
Usuń