Dziś jest Dzień Nauczyciela. Dlatego tekst ten dedykuję wszystkim, którzy byli lub są nauczycielami.
W tym mojej Mamie, Mężowi i młodszemu Synowi.
Oprócz zwykłych szkół istniały lub nadal istnieją szkoły alternatywne.
/Podaję za Angora-Peryskop nr 36 z dnia 06.09.2020/
1. Szkoły gestaltowskie
Opierają się one na psychologii gestalt, która zakłada, że istnieje pięć obszarów rozwoju człowieka: emocjonalny, społeczny, fizyczny, intelektualny i duchowy. Ważne żeby dbać o wszystkie te obszary. Dzień w szkole składa się z pracy indywidualnej, nauki na temat główny, oraz pracy grupowej. Dzieci nie biorą udziału w 45-minutowych lekcjach, nie ma też w takiej szkole typowych ławek.
2. Szkoły daltońskie
To koncepcja edukacyjna, która powstała na początku XX wieku, a jej autorką jest amerykańska nauczycielka Helen Parkhurst. Bardzo istotny jest tu świadomie zaplanowany czas, zilustrowany za pomocą specjalnych tablic, który pomaga dzieciom w rozplanowaniu tygodniowej pracy. Trzy główne filary planu daltońskiego to samodzielność, odpowiedzialność i współpraca w zespole.
3. Szkoły waldorfskie
Nazwa "waldorfska" pochodzi od pierwszej szkoły założonej w 1919 roku przy fabryce "Waldorf-Astoria" w Stuttgarcie. Rozwój emocjonalny i artystyczny jest tu równie istotny jak intelektualny. Przez pierwsze lata w szkole waldorfskiej dzieci są w dużej mierze pod opieką jednego nauczyciela-wychowawcy. Uczniowie nie mają podziału na przedmioty, pracują raczej na zagadnieniach tematycznych.
4. Szkoły demokratyczne
Pierwsza szkoła została założona w 1921 roku w Anglii. Zakłada, że dziecko, które ma możliwość swobodnego rozwoju, będzie chętnie pogłębiało to, co je naprawdę interesuje. W szkołach panuje demokracja. Każdy uczeń posiada jeden głos. Dzieci mają prawo decydować czego chcą się uczyć i czy w danym momencie w ogóle chcą nauki.
5. Szkoły Montessori
Pierwsze placówki Marii Montessori powstały na początku XX wieku we Włoszech. Doktor Montessori twierdziła, że każde dziecko ma swój własny, naturalny plan rozwoju. Dzieci w różnym wieku pracują niezależnie od siebie nad dowolnie wybranym zadaniem dydaktycznym. W tak zorganizowanym kształceniu najważniejsza jest indywidualna nauka dziecka oraz samodzielne poprawianie błędów.
6. Szkoły katolickie
Szkoły realizują program systemowy, ale za podstawowy cel uważają wychowywanie uczniów w duchu wartości chrześcijańskich.
7. Szkoły leśne
Leśne przedszkola, a potem szkoły wymyślono w Skandynawii. Ideą tej edukacji jest kontakt z naturą. Dzieci większość czasu /nawet 80%/ spędzają na zewnątrz - w lesie lub na specjalnie dla nich przygotowanym terenie w mieście.
8. Nauczanie domowe
Dzieci edukowania uczą się z pomocą i pod kierunkiem rodziców lub opiekunów. Nauka odbywa się nie tylko w domu. Bardzo często uzupełniana jest podróżami, zwiedzaniem, uprawianiem rozmaitych rodzajów hobby i sportów, uczestnictwem w dodatkowych zajęciach, kołach zainteresowań, drużynach harcerskich.
---------------------------------------------------------------------------------------
I teraz moje pytania:
/Pomijając sytuację jaka jest aktualnie w naszym kraju.../
1.Do jakiej szkoły chcielibyście chodzić? Nawet jeśli już wszystkie szkoły macie za sobą. Bo ja do LEŚNEJ!!!
2.A gdybyście mogli wybierać to do jakiej szkoły wysłalibyście swoje dzieci lub wnuki?
3.A jaką szkołę omijalibyście z daleka???
Oczywiście z punktu rozwoju dziecka metoda pracy z dziećmi Montessori ma chyba największą siłę oddziaływania i prawdę mówiąc, ma ona zastosowanie w dzisiejszej rzeczywistości w nauczaniu początkowym, tudzież generalnie w szkole podstawowej. Nie spotkałem się w swojej praktyce z terminem "szkoła leśna"... bardziej typ skandynawski lub fiński nauczania, który jest konglomeratem łączącym w sobie naukę poprzez pracę, sztukę, sport, kontakt z naturą oraz uwzględnianie przy tym tradycji narodowej i obyczaju. Zatem według mnie połączenie tych dwóch szkół czy raczej metodologii nauczania uważam za najdoskonalszą próbę wszechstronnego wychowania dzieci i młodzieży. Odpada nauczanie katolickie - zbyt ograniczone, sprowadzające się do wiary, nie do nauki, i jeśli nawet przyjmiemy, że wychowanie religijne ma dla pewnej grupy szczególna wartość, to sprzeczność wiary z nauką wydaje się ewidentna. Nauczanie domowe, jeśli już, to niech się odnosi do okresu wakacyjnego i w żaden sposób nie jest to pomysł dla całości populacji, ot wymysł egalitarny bez jakiejkolwiek kontroli, nadto subiektywny. Demokracji w szkole się nie osiągnie, choć oczywiście gdyby przeciwstawić ten sposób nauczania autotyrazmowi - proszę bardzo... ciekawe jest to w jaki sposób uczynić z sześcioletniego pacholęcia osobę stojącą na równych prawach wychowawcy. Szkoły gestaltowskie to raczej forma terapii psychologicznej, daltońskie właściwie winny się odnosić do sposobu wykonywania podczas pracy szkolnej pewnych zadań, np. metodą projektów, burzy mózgów, etc.; waldorfskie - założenia piękne, ale preferuję połączoną metodologię Montessori i "leśną".
OdpowiedzUsuńOdpadają dla mnie katolickie, bądź też szerzej - religijne, jakkolwiek szkółki niedzielne po mszy, dlaczego nie, lecz w żadnym wypadku nie może to być alternatywą dla świeckiego nauczania. Ogródkiem, ale chyba odpowiedziałem na wszystkie pytania...
Kawiarenko - Twój komentarz bardzo się spodobał mojemu mężowi /historyk/
UsuńSerdecznie Ci dziękuję.
Nie szkodzi :-) pozdrowienia dla męża, a Tobie wszystkiego najlepszego imieninowego
UsuńHistoryk dziękuje.
UsuńA ja dziękuję za życzenia imieninowe.
:-)
Wydaje mi się, że wymienione systemy, aczkolwiek bardzo atrakcyjne, maja jedną wspólną wadę - są ściśle uzależnione od systemu organizacyjnego, rozwoju cywilizacyjnego i pozycji państwa w Świecie. Mnie się marzy taka szkoła, która dzieciom do lat np. 8-10 zagwarantuje na całym Świecie (zarówno Europejczykom jak i plemionom nie mającym kontaktu z cywilizacją) podstawową wiedzę z zakresu czytania, pisania i liczenia. Resztę zostawmy Bogu, albo diabłu, co na jedno wychodzi.
OdpowiedzUsuńDziękuję Andrzeju :-)
UsuńJa bym podzielila punkt widzenia Andrzeja. Pozdrawiam Stokrotko!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDziękuję Agnieszko :-)
UsuńRaz jeszcze dziękuję Andrzeju :-)
UsuńWkroczyłaś na bliski mi, bardzo bliski, bardzo bardzo bliski mi obszar. Który znam bardzo dobrze, zębyna nim zjadłam, ale... naszej rodzimej edukacji bardzo daleko do ideału, o czym nie omieszkałam kiedyś napisać "u siebie". Np. tutaj: https://wokolciebie.blogspot.com/2020/01/wolny-duch.html
OdpowiedzUsuńSzkoły alternatywne są na pewno wartościową alternatywą:) Choćby tylko po to, aby rodzice mieli możliwość wyboru. Każda idea przedstawiona powyżej jest na swój sposób piękna, ale w praktyce warunek jest jeden- właściwe zarządzanie szkołą i mądre trzymanie się idei. Żeby nie pogubić się względem tego, który w edukacji jest najważniejszy- Człowieka. Samych serdeczności wszystkim czynnym i nieczynnym już Nauczycielom dziś życzę! :)
Serdecznie Ci dziękuję Polu :-)
UsuńMoje koleżanki zwiedzały szkoły w Finlandii i tam właśnie chciałabym pracować i tam posłałabym swoje wnuki.
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla wszystkich pracujących w oświacie, nie tylko dla nauczycieli :-)
Asiu - dziękuję w imieniu osobistych nauczycieli :-))
UsuńStarsze dziecko-tylko nauczanie domowe, młodsze-Montessori. Sama chodź łam do dobrej, przyjaznej szkoły w której zawsze byłam Malgosia a nie numerem w dzienniku. Ale generalnie uważam, że należy wybór czy metody nauczania dostosować do indywidualności dziecka. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam Małgosiu.
UsuńSerdeczności :-)
Mój syn chodził do gimnazjum tzw społecznego, czy bulam zadowolona - rodzina w trakcie trwania szkoły tak, bo był spokój, wszystko poukładane. Czy on był zadowolony raczej tak. Ppo szkole okazało się, że nie wszystko było przemyślane do końca w tej szkole. Nie chciał już liceum spolecznego, poszedł do Państwowego. Co tam on przeżył i my, to książkę mozna opisać pod tytułem FATAKNE NAUCZANIE W LICEUM PANSTWOWYM. Na szczęście to już za nami.
OdpowiedzUsuńDziękuję Krystyno :-)
UsuńOczywiście mialobyć FATAKNE NAUCZANIE.....
UsuńRozumiem że FATALNE :-))
UsuńKatolicką bym omijała z daleka. Natomiast pozostałe typy bym co niektóre połączyła, żebym wybrała jeden, bo tak to nie umiem. Demokratyczny, domowy i leśny tryb nauki, z tego bym kombinowała.
OdpowiedzUsuńI słusznie :-))
Usuńoczywiście, że też chcę do leśnej, a omijałbym katolicką :)
OdpowiedzUsuńa dla dziecka?... to trudniejsza sprawa, każdy z tych punktów ma swoje zalety, nawet ten szósty /szkoły katolickie cieszyły się kiedyś (bo nie wiem, jak teraz) dobrą opinią, jeśli chodzi o poziom matematyki na ten przykład/... ale przede wszystkim pogadałbym o tym z dzieckiem...
p.jzns :)
aha, jeszcze taki żart: jaki zawód zdobywa się w technikum leśno - elektrycznym?... słupołaz...
UsuńLeśna i już - tam byśmy się spotkali!!!
UsuńTo ja bym była słupołazka :-))
UsuńKażda tylko nie katolicka!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Twoich bliskich nauczycieli.
Marek z dziewczynami
Dziękuję :-)
UsuńDla swoich dzieci, ale i dla siebie, wybrałam szkołę gestaltowską. Zdecydowanie. Niestety, nie miałam takiego wyboru. A może stety? W sumie szkoły masowe najlepiej przygotowują do realnego życia.
OdpowiedzUsuńWnuczka chodzi do szkoły Salezjańskiej i jesteśmy bardzo zadowoleni z tej decyzji. Wczesniejsza szkoła społeczna (na poziomie zerówki) to istna katastrofa.
No to mnie zaskoczyłaś z tą szkołą Salezjańską ...
UsuńTo jest szkoła państwowa, nie kościelna, prowadzona przez ten zakon. Zresztą tylko ojciec Dyrektor jest księdzem, reszta cywile :) Jest bardzo przyjazna dzieciom i rodzicom. Bez nadmiernej indoktrynacji, choć na początku lekcji jest "słówko", czyli krótka wspólna modlitwa wszystkich klas na korytarzu (teraz w klasie). Dyrektor wita dzieci i ich rodziców przy drzwiach szkoły (teraz nie). Mało liczne klasy. To szkoła z tradycjami. Mają bardzo dobre wyniki jeśli chodzi o "zdawalność" dzieci do szkół ponadpodstawowych i wyżej. Przyjazna dzieciom niepełnosprawnym, nieprzyjazna jakiejkolwiek agresji, także ze strony nauczycieli. W tym samym budynku Liceum Salezjańskie. Szkoły są bezpłatne.
UsuńNo to zupełnie co innego niż myslalam....
UsuńPrzyłączam się do życzeń dla nauczycieli i wszystkich pracowników pracujących na rzecz dzieci i młodzieży.🌹
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu osobistych nauczycieli :-)
UsuńDziękuję za życzenia. Ja jestem byłym belfrem. A szkoły alternatywne - cóż - marzę, by w nich w przyszłości uczyć. Pozdrawiam Stokrotko !
OdpowiedzUsuńJardianie - marzenia się spełniają :-)
UsuńWybierałabym między Montessori a Gestalt; próby 'demokratycznego' nauczania pamiętam jako eksperyment koleżanki w klasie piątej, zupełnie nietrafiony, ale zapewne miało na to wpływ tez doświadczenie poprzednich czterech lat.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewo :-)
UsuńZnam system Montessori m bo moja wnuczka, ktora teraz na 17 lat, w takim przedszkolu byla, zaczela chodzic do przedszkola w Wenezueli i to byla tragedia, do dzisiaj paralizuje mnie na wspomnienie, potem wyjechala do Houston i zostala zapisana do przedszkola Montessori, zmiana byla diametralna, biegla do przedszkola jak na skrzydlach, po poludniu jechalysmy z corka by ja odebrac..nie zapomne nigdy jak z nad zajec, rysowania, lepienia podnosila glowke i palcem wskazywala drzwi i mowila...idzcie sobie na kawe , jeszcze nie chce do domu...a miala jeszcze wtedy problemy jezykowe. WIec to Monterssori jest dla mnie najlepsze. A przeszkola lesne tutaj, gdzie teraz mieszkam, na Kabatach, obserwuje prawie codziennie, bardzo mi sie podobaja. Codziennie widze jak maluchy maszeruja do Kabackiego Lasu, trzymajac sie sznurka, gesiego a w lesie sa puszczane samopas i nie moge wyjsc z podziwu co one wyprawiaja, taplaja sie w kaluzach, wdrapuja na drzewa, buduja szalasy z patykow, pogoda, deszcz, snieg zawsze ida w las. Tez mi sie to bardzo podoba. Uczenie indywidualne obserwwalam w Andach wenezuelskich, gdzies wysoko na halach, rodzice, ktorzy uciekali w zycie z dala od cywilizacji uczyli wlasne dzieci i w tym wypadku nie za bardzo sie zgadzalam, czesto rodzice wpajaja w dzieci swoje przekonania, swoj swiatopoglad a potem te dzieci nie odnajduja sie w innej rzeczywistosci. Wiec wybieram Montessori i lesne wychowanie.
OdpowiedzUsuńPopieram Cię Grażynko :-)
UsuńMoi Rodzice byli Nauczycielami i dlatego dla wszystkich, którzy ppracują i pracowali w tym pieknym, ale jakze trudnym Zawodzie - mój wielki Szacunek!
OdpowiedzUsuńTakże mój wielki szacunek Fuscillo :-)
UsuńLeśna...
OdpowiedzUsuńLeśna...
Katolicka...
A Nauczycielom wszystkiego dobrego !! Bez względu na system nauczania...;o)
To się pewnie w tym lesie następnym razem spotkamy :-))
UsuńOd razu wiedziałam że wybieram leśną szkołę, chociaż zaraz pomyślałam że nie lubię marznąć. No ale mam swoje lata. Nie, mówię demokratycznej, jak dla mnie do niczego nie prowadzi. A dla wnuków, w pierwszych latach Montessori, choć niewiele o nim wiem. Późniejsze lata zależne od uzdolnień i preferencji ucznia.
OdpowiedzUsuńBardzo słusznie to wszystko uzasadniłaś.
UsuńBardzo Ci dziękuję:-)
Co ciekawe w szkołąch leśnych uczniowie są na dworze także w zimę jak jest snieg:)
OdpowiedzUsuńDziecko Kochane!!! Ty zimą szczyty zdobywasz, to z dziećmi do lasu jak jest śnieg też przecież pójdziesz!!! :-))
UsuńJako rodzicowi podobają mi się szkoły gestaltowskie bo wydaje mi się, że gwarantują wszechstronny rozwój. Sam poszedłbym najchętniej do szkoły leśnej, bo jdzisoaj natura najbardziej do mnie przemawia. Nie polecałbym szkoły katolickie. Wiara powinna być potrzebą i nie wynikiem narzucania.
OdpowiedzUsuńCałkowicie zgadzam się z ostatnim zdaniem Twojego komentarza.
UsuńPozdrawiam.
Moje dziecko chodziło do Liceum Społecznego i bardzo sobie tę szkołę chwaliło. Była grupa nauczycieli "entuzjastów", szkoła była mała, do 15 uczniów w klasie.Od strony nauczania, traktowania uczniów, kontaktu z rodzicami- było świetnie. Niestety milion miesięcznie nas to kosztowało. Dla tych co nie pamiętają: otóż była wtedy w Polsce inflacja niesamowita- zarobki i wydatki szły w miliony złotych. Plusy - była dyscyplina, ale dzieci nie były gnębione, profil był ogólny, ale dwa języki obce (angielski i niemiecki) rozszerzone. I angielski na takim poziomie, że bez trudu i dodatkowego uczenia się córa zdała angielski w British Council i potem niemiecki już w Niemczech.
OdpowiedzUsuńTu wnuki żłobek miały dzieci jakiś osobliwy, z zatwierdzonym planem nauczania, każde dziecko miało swój "dziennik", ile zjadło jak spało, jak się bawiło,co nowego już się nauczyło. Miały nawet salę ćwiczeń, między innymi chodzenie po schodach. Przedszkole (starszy się długo nie nachodził, wyrzucili go do szkoły szybko) też było fajne- dzieci same nakrywały do posiłków, były zwykłe szklane naczynia,normalne noże i widelce. Bez względu na pogodę bywały na dworze (własny ogródek z placem zabaw)i z raz w tygodniu chodziły z wychowawcą na zakupy do sklepów- tylko te, które chciały.Podstawówki- mają tu w Berlinie wyraźnie zaniżony program,bo są dzieci obcokrajowców z rodzin nie znających niemieckiego.Sporo dzieci jest zostawianych na drugi rok na tym samym poziomie, ale to dzieci nie stygmatyzuje. Starszy ukończył podstawówkę 2 lata wcześniej od innych i nadal jest o dwa lata młodszy od swych koleżanek i kolegów w gimnazjum. Młodszy idzie normalnie, jeden geniusz wystarczy w rodzinie;) Teraz Młody jest w IV klasie i będzie zdawał egzamin do gimnazjum- tam zrobi V i VI klasę, o rozszerzonym poziomie. Wybrał gimnazjum z francuskim i część przedmiotów z czasem będzie wykładana w tym języku.
A ja- no chyba tylko mi potrzebna szkoła jak się prowadzić po przejściu w inny wymiar.
Miłego;)
Kochanie - bardzo, bardzo Ci dziękuję z tak obszerny komentarz.
UsuńBuziaczki :-))
Idę z Tobą do leśnej. :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło!!! :-)
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńniezależnie jaki jest model szkoły najważniejsze żeby znalazł się choć jeden nauczyciel, który będzie prawdziwym autorytetem i do tego jeszcze będzie mógł poświęcić choć chwilę ze swojego czasu uczniowi. Ja miałam takich dwóch - w Legnicy gdzie wtedy mieszkaliśmy - w podstawówce Pan Stanisław Kowalczyk, a potem w I LO Prof. Bronisław Kamiński, który uczył nas historii, logiki i filozofii. Kiedy byłam już na studiach i właśnie zamierzałam wychodzić za mąż spotkałam Go przypadkowo na ulicy i zwierzyłam się z mojego zamiaru. Opowiedział mi wtedy historyjkę z Sokratesem. Otóż też kiedyś Sokrates spotkał na ulicy swojego ucznia, który również miał ten zamiar. Sokrates mu na to tak odpowiedział: " Tak czy inaczej mój synu żeń się! Jak spotkasz dobrą żonę będziesz szczęśliwy, jak złą zostaniesz filozofem''...
Mnie los wyszykował ten drugi wariant...
Serdecznie Ciebie, Twoich bliskich i wszystkich nauczycieli pozdrawiam
Ewa Z Bajkowa
Ewuniu - ale jesteś niesamowicie mądrą i wartościową osobą.
UsuńNajserdeczniej i najpiękniej Ci dziękuję.
:-)
Ela Karczewska.
OdpowiedzUsuńCiekawa jest Gestaltowska.
Obejmuje 5 obszarów rozwoju
człowieka. Widzę tu wszechstronność. Podoba mi się też demokratyczna. Ważne, żeby nie było przymusu. Swoboda i możliwość wyboru.
Szkoła katolicka napewno uczy jakichś wartości, ale moim zdaniem ogranicza i zawęża widzenie świata.
Pozdrówki. 😊💛💚💙❤️
Dziękuję serdecznie Elu :-)
UsuńGdybym mogła, omijałabym z daleka szkołę współczesną, bo wszystkie piękne, dawno udowodnione ideały raczej niewiele mają z nią wspólnego. No, może są wyjątki, ale ja ich nie znam. Ja się w każdym razie starałam!
OdpowiedzUsuńNo tak Ty dobrze wiesz Urszulko:-)
Usuń--- ja chcę do leśnej... widać sporo nas będzie, a fajna, zgrana klasa to połowa sukcesu nauczania ;), niezależnie od wieku.
OdpowiedzUsuń- serdeczności
To juz mamy komplet w naszm lesie:-))
UsuńPracowałam w dwóch placówkach przedszkolnych. W obu staraliśmy się aby dzieci bardzo dużo czasy spędzały na dworze, bez względu na porę roku. W zimie nie wychodziło się na dwór, gdy temperatura spadała poniżej -10. Latem wychodziło w takich porach, aby dzieci nie były narażone na udar słoneczny. Można by więc napisać, że była to jakaś namiastka leśnej szkoły, bo jednak większość zajęć edukacyjnych odbywała się w budynku.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Mario :-)
UsuńPodoba mnie się pomysł szkół leśnych.
OdpowiedzUsuńMnie teżTereso.
Usuń:-)
Stokrotko czy to prawda żde nauczycieli jest coraz mniej? Podobno odchodzą z zawodu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ela
P.S. Ja też bym do lasu chciała szczególnie w dzisiejszych czasach :-))
Chyba prawda, skoro syn mi mówi że z jego szkoły odchodzą. I ze szkół do których chodzą wnuki też odchodzą...
UsuńElu - coraz nas więcej w tym lesie, żeby nam tylko go nie zamknęli...
Serdeczności :-)
1. DALTOŃSKIE - wybrałbym je dla siebie [jako ucznia i nauczyciela], dla swoich dzieci i wnuków.
OdpowiedzUsuń2. KATOLICKIE - omijałbym szerokim łukiem jako uczeń i nauczyciel, zalecałbym to samo moim dzieciom i wnukom. Wystarczy mi kilkanaście lat "współpracy" [do 2005 roku]z uczącymi religii księżmi i katechetkami [Ratunku!!!Prymitywizm ante portas!!!] oraz świadomość tego jak spłycane i "ureligijniane" były [a sadzę, że są dalej; śledzę bowiem proces "kształcenia" moich wnuków] programy języka polskiego, historii i wychowania społecznego i kastrowane programy chemii, fizyki i biologii. Indoktrynacja owa ma trzy dostrzegalne skutki - ucieczkę młodzieży od wszystkiego co "pachnie" religią oraz... samozadowolenie proboszczów i posłusznym im "edukatorów religijnych, pogłębiającą się służalczość pan dyrektorek [bo to na ogół kobiety szefują szkołom] ŚWIECKICH przecież placowek edukacyjnych.
ad 2. Wszystko się zgadza. Syn mi mowi, że z jego klasy maturalnej tylko jeden uczeń chodzi na religię, a u starszego wnuka w liceum tylko czterech uczniów.
UsuńDziękuję bardzo i życzę dużo zdrowia :-)
Szkoła gestaltowska to coś co byłoby dobre dla mnie i moich dzieci... A nauczycielom życzę by byli takimi nauczycielami by nawet po latach chciało się o nich wspominać ...:)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję :-)
UsuńGdybym byla chłopcem to do Eton. Nie mam potomków płci męskiej.
OdpowiedzUsuńA tak poważnie..nigdy do współczesnej, powszechnej.
Dziękuję Liiviio.
Usuń:-)
Z daleka omijałabym szkołę leśną, no zawsze jest mi zimno, a tam nawet dłubanie w zeszycie odbywa się pod dachem wiaty. Wiem, bo do takiego przedszkola chodził synek mojej znajomej.Brrr!
OdpowiedzUsuńNajchętniej wybrałabym szkołę, w której nie uczą chemii, a matematyki w ograniczonym zakresie. Tylko, ze takiej szkoły jeszcze nikt nie wymyślił. A szkoda.
Syn najlepiej by się czuł w szkole domowej, ale to by mu nie wyszło na zdrowie (psychiczne). Ze wszystkich systemów najlepiej by mu było w systemie Montessori. Najmlodszemu wnukowi chyba też. Jedna z wnuczek chodzi do szkoły sportowej i jest bardzo zadowolona. Druga przeszła przez system szkół integracyjnych (z racji niepełnosprawności) i jesteśmy przekonani, że w obecnym kształcie jest on kompletnie bez sensu. Tak jak studia on line.😟
Jestem, żyję, powracam do normalności (?).
Serdeczności, Jagódko!❤❤❤
Bardzo Ci dziękuję Halinko.
UsuńCieszę się że znowu jesteś! !!!:-)
7.
OdpowiedzUsuńTo może otwórzmy w Warszawie Szkołę Szczególną Leśnictwa.
Szkołę Szczególną Leśnictwa w Warszawie otwarto 26 marca 1818 roku.Było to wydarzenie bez precedensu.Pierwszy ośrodek nauczania leśnictwa o charakterze akademickim.
Studia były bezpłatne!
Przewodniczącym Szkolnej Komisji Egzaminacyjnej był Dyrektor Generalny Ludwik Plater.
Przewodniczącym Głównej Komisji Egzaminacyjnej był Stanisław Staszic.
Powstanie listopadowe przerwało działalność Szkoły Szczególnej Leśnej.
W mojej diecezji biskup świdnicki chce wymodlić powołania kapłańskie,odbyła się m.in.droga krzyżowa,trwa modlitwa ofensywna.Modlitwy w tej intencji trwają już od wielu tygodni.Nie ma chętnych do Wyższego Seminarium Duchownego w Świdnicy.
Zgłosiło się pięciu kandydatów,żaden z nich nie przeszedł pomyślnie rozmowy kwalifikacyjnej,a tym samym nie został przyjęty na studia.W tym roku nie przyjęto nikogo i jest to pierwszy taki przypadek w tym seminarium.
Nie na temat.
4299 stron 14 książek Olgi Tokarczuk zapisano na jednej analogowej rolce,która trafi do Światowego Archiwum Arktycznego
na wyspie Spitsbergen w Arktyce,zwanym również Biblioteką Końca Świata.
"Pisz,pisz,kurde..."
https://www.youtube.com/watch?v=Fek5x-8PIOA
Pozdrawiam.
Henryku uwielbiam Cię za Twoje komentarze!!!!!!
UsuńA która z tych szkół była najbardziej efektywną w edukacji?
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedziec bo nie ma rankingu szkół zrobionego pod tym kątem. ...
UsuńNie uznałabym szkoły, jakkolwiek byłaby zorganizowana, za głównego odpowiedzialnego za rozwój dziecka. Tak naprawdę wszystko zaczyna się w domu i to przed narodzeniem dziecka. Sposób organizacji domu, podział ról, system wartości dziecko chłonie z przysłowiowym "mlekiem matki". Nie będzie jego pasją czytanie, jeśli nie będzie w domu książek i widoku czytających rodziców. Szkoła tylko wskazuje możliwości, daje narzędzia, ale uczenie się jest wypadkową domu i szkoły.
OdpowiedzUsuńTy pierwsza Czesiu o tym napisałaś.
UsuńBardzo Ci za to dziękuję:-)
A ja bym z każdej przedstawionej przez Ciebie szkoły coś wyciągnęła, bo każda ma w sobie coś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
I słusznie Karolinko :-)
UsuńSłyszeliście o skandynawskim modelu nauczania? Super sprawa. W przedszkolach http://norlandiaprzedszkola.pl na taki stawiają.
OdpowiedzUsuńWitam Cię na moim blogu i serdecznie dziękuję za komentarz :-)
UsuńSzkoły Zgora https://szkoly.zgora.pl/ – chodziłem do tej placówki i mogę polecić z czystym sumieniem. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie.
UsuńStokrotka